Potencjał tego przewodu można oceniać gdy naprawdę nie ma nigdzie indziej wąskiego gardła, przede wszystkim mam na myśli reprodukcje barw w całym przekazie.
Mało który wzmacniacz tranzystorowy wykorzysta potencjał, z dobrą lampą będzie łatwiej zobaczyć ten aspekt...
Zacznijmy wiec właśnie od barw i spójności przekazu. W tym właśnie Tara Labs jest nie pokonana. Pełna paleta barw o naturalnym odcieniu, gdzie słychać najmniejsze zawirowania i drgania w każdym głośne, dźwięku. Coś pięknego...
Rozdzielczość i detaliczność jest przekazywana na spokojnie, naturalnie bez sztucznego jaskrawienia. Tutaj to przychodzi w postaci spójności i synergii w całej muzyce.
Specyficzna jest dynamika, pozornie kiepska, ale po chwili zaczynamy rozumieć że nie brakuje energii, a inne kable pozornie bardziej dynamiczne, okazują się fałszywe np. stopa jest waleniem młotkiem w deskę od której boli głowa. Tara nigdy nie dopuści do takiej sytuacji.
Będąc przy energii, bas potrafi zejść nisko i być w punkt z rytmem muzyki, aczkolwiek jest troszkę zmiękczony, to nie przeszkadza w różnicowaniu.
Zostało mi coś powiedzieć o równowadze tonalnej i jak pokazana jest góra pasma
Góra jest delikatna i rozdzielcza, ważne że nie jest przesadnie zgładzona. Równowagę tonalną ocenił bym na równo , tak samo jak nasycenie i odciążenie. (nie gra chudo, jasno nie gra grubo, ciężko).
Jestem zdania że tara tylko do źródła.
Aby dać rzetelną opinie,przy wzmacniaczu były różne inne kable.
Każdy pokazywał coś innego, coś więcej i coś mniej Wystarczyło zabrać Tare i dalsze szukanie przewodu do wzmacniacza nie miało sensu tzn nie było słychać w nich wybitnych cech które każdy z nich miał .... Co tworzyło też problem mianowicie każdy jeden to nie wszystkie na raz i co wybrać 🙂
Bym zapomniał
Nie ogranicza przestrzeni, pozorne źródła są ładnie i wyraźnie ukazane. Tutaj kłania się resztą systemu.