Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 22.05.2019 o 17:28, J.Jerry napisał:

czy zwiększać prędkość na tym samym dystansie, czy zwiększać dystans, a prędkość niech sama przyjdzie?

Zawsze jak są problemy z kondycją, to należy powoli zwiększać dystans, przy zachowaniu tej samej prędkości.
Jak dojdziemy do lepszej kondycji, to zwiększamy prędkość, ale tylko wtedy gdy czujemy taką potrzebę, by sobie przyspieszyć w pewnym momencie.
Jeśli takiej potrzeby nie czujemy, to sobie biegniemy swoim własnym tempem, podziwiając piękną, wiosenną przyrodę i cieszymy się z ilości wydzielonych endorfin. Po powrocie do domu słuchamy sobie ulubionej muzyki, która brzmi lepiej niż kiedykolwiek. ?

Trzeba pamiętać, że po 20-30 minutach organizm się "przełącza" ze spalania cukru, wtedy jest odczuwalny dołek i początkujący myślą że to już koniec, ale po chwili przychodzi drugi oddech i można dalej aż starczy glikogenu i tłuszczu, czyli dluuuugo ?

nagrywamy.com

A gdzieś po 40-50 minutach jak już się rozpali kociołek glikogenowy, jest taki "strzał" endorfinowy, że nogi zaczynają nieść, a świat wydaje się piękny.

 

"Tynk pożera dźwięk" 747

W dniu 24.05.2019 o 12:32, przemak napisał:

Trzeba pamiętać, że po 20-30 minutach organizm się "przełącza" ze spalania cukru, wtedy jest odczuwalny dołek i początkujący myślą że to już koniec, ale po chwili przychodzi drugi oddech i można dalej aż starczy glikogenu i tłuszczu, czyli dluuuugo ?

Ten dołek to u każdego przychodzi w różnym momencie. No chyba, że jako naczelny Sceptyk twierdzisz, że wszyscy ludzie są tacy sami (joke). ?
Ale to prawda...jak zaczynałem regularnie biegać ze 20 lat temu, to w trakcie pierwszego biegu po 2 km chciałem się zatrzymać, jednak doświadczony kolega, z którym biegłem poradził bym kontynuował. I rzeczywiście kryzys minął.
Teraz dołki mi się nie zdarzają wcale, a po 20-30 minutach zaczyna się to cudowne wydzielanie endorfin i można biec bez końca, jednak ja biegam w zasadzie tylko od 25 do 45 minut. Najczęściej ok. 25-35, ale regularnie 3 razy w tygodniu wieczorami.

W dniu 24.05.2019 o 13:10, EmilioE napisał:

A gdzieś po 40-50 minutach jak już się rozpali kociołek glikogenowy, jest taki "strzał" endorfinowy, że nogi zaczynają nieść, a świat wydaje się piękny.

 

U mnie wcześniej. 50 minut to dla mnie za długo, ale nie dlatego, że się męczę, tylko normalnie nudzi mi się tak długi dystans i nie odczuwam  potrzeby na siłę jego wydłużania, choć czasem mi się to zdarza, ale bardo rzadko.
Ja poza tym cały rok poruszam się wszędzie rowerem, chodzę na basen i siłownię, w domu też ćwiczę codziennie, więc ruchu mam tyle, że krótsze dystanse w zupełności mi wystarczają.

Edytowane przez soundchaser
16 minut temu, soundchaser napisał:

Ten dołek to u każdego przychodzi w różnym momencie. No chyba, że jako naczelny Sceptyk twierdzisz, że wszyscy ludzie są tacy sami (joke). ?

W granicach pół godziny. Oczywiście są różnice osobnicze, ale na pewno nie jest to np 90 minut, bo taki był by wtedy rekord maratonu ?

17 minut temu, soundchaser napisał:

Teraz dołki mi się nie zdarzają wcale, a po 20-30 minutach zaczyna się to cudowne wydzielanie

Fizjologiczne dołek jest taki sam, on nie znika, tylko doświadczenie pozwala go zignorować. 

nagrywamy.com

Godzinę temu, przemak napisał:

Fizjologiczne dołek jest taki sam, on nie znika, tylko doświadczenie pozwala go zignorować. 

Biegasz też i masz w tym temacie również bogate doświadczenie, czy znów opierasz się na "wiedzy naukowej", która nie idzie w parze z praktyką?

Godzinę temu, przemak napisał:

W granicach pół godziny

Zmierzyłeś urządzeniem pomiarowym u każdego biegającego?
Kenijczycy, którzy wygrywają maratony też mają dołki w granicach 30 minut? spacer.png

6 minut temu, soundchaser napisał:

Kenijczycy, którzy wygrywają maratony też mają dołki w granicach 30 minut

Tak. Między 15 a 45, specjalnie dla ciebie. To jest dołek głównie psychiczny, ale powodowany przez zmiany metabolizmu. Dobrze wytrenowany organizm rzecz jasna to całkowicie ignoruje, ale tylko psychicznie, jak się skończy po tym kwadransie cukier we krwi, to ilość możliwej do uzyskania w jednostce czasu energii spada i nic się na to nie poradzi. 

nagrywamy.com

8 minut temu, przemak napisał:

Tak. Między 15 a 45, specjalnie dla ciebie. To jest dołek głównie psychiczny, ale powodowany przez zmiany metabolizmu. Dobrze wytrenowany organizm rzecz jasna to całkowicie ignoruje, ale tylko psychicznie, jak się skończy po tym kwadransie cukier we krwi, to ilość możliwej do uzyskania w jednostce czasu energii spada i nic się na to nie poradzi. 

I co się dzieje dalej po tym kwadransie? Kenijczyk napije się dwa łyki z podanego bidonu, uzupełni poziom cukru i może biec dalej? ?
Zadałem Ci pytanie - skąd u Ciebie ta "wiedza"? Wyczytana w internecie?
 

Ja nie mam zamiaru się kłócić, to jest dość znane zagadnienie przecież. Tak, wyczytałem w internecie, szwagier jest m in trenerem, bratanek po awfie, każdy, kto zwraca uwagę na swój organizm podczas wysiłku też to wie. Ty oczywiście jesteś wyjątkowy i twój organizm nie spala najpierw cukru a potem glikogenu/tluszczu a uzupełnienie poziomu cukru we krwi jest natychmiastowe. Gratulacje. 

nagrywamy.com

20 minut temu, przemak napisał:

Ja nie mam zamiaru się kłócić, to jest dość znane zagadnienie przecież. Tak, wyczytałem w internecie, szwagier jest m in trenerem, bratanek po awfie, każdy, kto zwraca uwagę na swój organizm podczas wysiłku też to wie. Ty oczywiście jesteś wyjątkowy i twój organizm nie spala najpierw cukru a potem glikogenu/tluszczu a uzupełnienie poziomu cukru we krwi jest natychmiastowe. Gratulacje. 

Głupoty piszesz. Oczywiście, że wiem co się dzieje w trakcie biegania w każdej fazie czasowej.
Tylko nie u każdego jest tak samo, a ja wiem co się dzieje z moim organizmem w każdej minucie biegania i na tej podstawie wyciągam wnioski.
Nie mam żadnego kryzysu po 15 minutach, a po 45 to mam wrażenie, że mógłbym biec jeszcze drugie tyle, ale nie biegnę, bo serce oszczędzam.
Teoretyzowanie zostaw sobie na walkę z audiofilami, którzy słyszą. Tam lepiej się sprawdzisz, bo przecież pomiary i wykresy są jedyną wyrocznią czy słychać, czy nie. Jeśli chodzi o bieganie, to już nie taka prosta sprawa, żeby się wymądrzać i mieć parcie na rację za wszelką cenę.
Zluzuj więc...

Oczywiscie, wszyscy to mają tylko nie ty ? Ja to rozumiem i pochwalam. Też po pięciu godzinach na rowerze mam wrażenie, że mógłbym jechać jeszcze drugie i trzecie tyle, ale nie jadę, bo... ?

nagrywamy.com

12 minut temu, przemak napisał:

Oczywiscie, wszyscy to mają tylko nie ty ? Ja to rozumiem i pochwalam. Też po pięciu godzinach na rowerze mam wrażenie, że mógłbym jechać jeszcze drugie i trzecie tyle, ale nie jadę, bo... ?

Znów wykazałeś się ignorancją. Wszyscy mają tak samo, podobnie jak ze słuchem? Kuriozum sceptycznego postrzegania świata... wszyscy są jednakowi. ;-).
Jazda na rowerze to coś zupełnie innego niż bieganie. To inna forma ruchu.
Mnie na przykład po długiej jeździe zaczynają boleć mięśnie barku, a poza tym to jest zupełnie inny rodzaj zmęczenia.

12 minut temu, ziko369 napisał:

Ooo...Panowie widzę w każdej dziedzinie brylują ;-)))

Nie ja, tylko Przemak wysila się na speca od wszystkiego.
Ja piszę tylko jak jest.

Edytowane przez soundchaser
Teraz, soundchaser napisał:

Znów wykazałeś się ignorancją. Wszyscy mają tak samo, podobnie jak ze słuchem? Kuriozum sceptycznego postrzegania świata... wszyscy ją jednakowi. ;-).
Jazda na rowerze to coś zupełnie innego niż bieganie. To inna forma ruchu.
Mnie na przykład po długiej jeździe zaczynają boleć mięśnie barku, a poza tym to jest zupełnie inny rodzaj zmęczenia.

No ale konkretnie, co masz inaczej, niż wszyscy? Bo człowiek to ma tak, że na początku wysiłku bierze energię z tego, z czego jest najłatwiej, czyli z cukru. Jak zaczyna brakować, po tych umownych 30 minutach, a wysiłek nadal trwa, to trzeba brać z tego, co jest, czyli z glikogenu w mięśniach i wątrobie i troszkę z tłuszczu, jak wysiłek tlenowy czyli niezbyt mocny. Masz tak czy nie masz, bo nie rozumiem, proste pytanie. Sam pisałeś, że na początku to było bardzo wyraźne przejście, a trening i doświadczenie pozwala nad tym zapanować. To przecież nie oznacza, że to zjawisko znika, tylko uczymy się nad tym panować, nie nazywając tego dolkiem tylko zmianą metabolizmu. No chyba, że masz cukrzycę  albo tyle cukru, że wystarcza na pół dnia beztlenu i nie musisz szarpać z wątroby, to wtedy szacun ? W przeciwnym wypadku zaczynasz wysiłek na cukrze i przełączasz się na glikogen, jak wszyscy. No to jak jest? 

nagrywamy.com

4 minuty temu, przemak napisał:

No chyba, że masz cukrzycę  albo tyle cukru, że wystarcza na pół dnia beztlenu i nie musisz szarpać z wątroby, to wtedy szacun ?

Ja pier**lę...Zaczynam wątpić w to, że masz pojęcie o audio, skoro tutaj piszesz takie idiotyzmy.
 

6 minut temu, przemak napisał:

Sam pisałeś, że na początku to było bardzo wyraźne przejście, a trening i doświadczenie pozwala nad tym zapanować. To przecież nie oznacza, że to zjawisko znika, tylko uczymy się nad tym panować, nie nazywając tego dolkiem tylko zmianą metabolizmu

Nie, to zjawisko nazywa się wytrenowaniem i panowanie nad tym nie jest naszym "uczeniem", tylko poprawą kondycji, która zapobiega tym "dołkom".

Możesz już przestać pisać te głupoty?

 

9 minut temu, przemak napisał:

Przestanę, jak odpowiesz na proste pytanie, czym się różni twój metabolizm od metabolizmu człowieka. 

Każdy ma inny metabolizm. Dlatego jedni jedzą mało, a są otyli, a drudzy odwrotnie.
Poza tym na metabolizm wpływają choroby, tryb życia i odporność na stres.
Nie dociera to do Ciebie Sceptyku z klapkami? ?

10 minut temu, przemak napisał:

czym się różni twój metabolizm od metabolizmu człowieka

Tym, że mam więcej ruchu, walczę w ten sposób czasem ze stresem, mam pozytywny stosunek do życia, nie nadużywam słodyczy, staram się jeść zdrowo i piję dużo piwa. ?
Jeszcze jakieś pytania?

Edytowane przez soundchaser
1 godzinę temu, przemak napisał:

Ja nie mam zamiaru się kłócić, to jest dość znane zagadnienie przecież. Tak, wyczytałem w internecie,

To gratuluję wiedzy internetowej. Ta jest zawsze najbardziej wiarygodna. spacer.png

54 minutes ago, soundchaser said:

Jazda na rowerze to coś zupełnie innego niż bieganie. To inna forma ruchu.

To stwierdzenie jest nieprawdziwe. Pomijajac spekty techniczne kolarstwa z punktu widzenia fizjologicznego  te sporty nie roznia sie az tak bardzo.

1 minutę temu, jackk napisał:

To stwierdzenie jest nieprawdziwe. Pomijajac spekty techniczne kolarstwa z punktu widzenia fizjologicznego  te sporty nie roznia sie az tak bardzo.

Obrońcą Przemaka jesteś, który babola za babolem pisze?
Biegałeś kiedyś i jeździsz rowerem non-stop?
Czy tylko zabierasz głos, by pokazać się w dyskusji jak Przemak?

26 minut temu, soundchaser napisał:

Każdy ma inny metabolizm. Dlatego jedni jedzą mało, a są otyli, a drudzy odwrotnie.
Poza tym na metabolizm wpływają choroby, tryb życia i odporność na stres.
Nie dociera to do Ciebie Sceptyku z klapkami? ?

Tym, że mam więcej ruchu, walczę w ten sposób czasem ze stresem, mam pozytywny stosunek do życia, nie nadużywam słodyczy, staram się jeść zdrowo i piję dużo piwa. ?
Jeszcze jakieś pytania?

Ale pytałem o metabolizm w czasie wysiłku, podałem, jak to wygląda u człowieka, a jak wygląda u ciebie? Jakie są różnice? Nie zaczynasz od cukru, nie przechodzisz na glikogen, czy jak?

nagrywamy.com

1 minute ago, soundchaser said:

Obrońcą Przemaka jesteś, który babola za babolem pisze?
Biegałeś kiedyś i jeździsz rowerem non-stop?
Czy tylko zabierasz głos, by pokazać się w dyskusji jak Przemak?

Kolego moze wipij piwko na uspokojenie. Nie jestem zadnym obronca. Kolarstwo uprawiam ( z sukcesami na moja miare) od pol lat 90-tych na poz. amatorskim do dzisiaj. Tez biegalem (sporo) dawno temu zanim wzialem sie za rowery.

6 minut temu, jackk napisał:

To stwierdzenie jest nieprawdziwe. Pomijajac spekty techniczne kolarstwa z punktu widzenia fizjologicznego  te sporty nie roznia sie az tak bardzo.

Różnią się trochę o tyle, że przy bieganiu nie ma praktycznie szans na wysiłek w strefie tlenowej, chyba, że truchtanie powolutku. Ale jeżeli to sport a nie rekreacja, to bieganie długodystansowe, na nartach, rower czy wioślarstwo to jest to samo.

nagrywamy.com

1 minutę temu, przemak napisał:

Ale pytałem o metabolizm w czasie wysiłku, podałem, jak to wygląda u człowieka, a jak wygląda u ciebie? Jakie są różnice? Nie zaczynasz od cukru, nie przechodzisz na glikogen, czy jak?

Człowieku - nie kompromituj się. ?
Mam to sobie to mierzyć miernikiem, tak jak Ty mierzysz wszystko w audio?
 

Teraz, soundchaser napisał:

Człowieku - nie kompromituj się. ?
Mam to sobie to mierzyć miernikiem, tak jak Ty mierzysz wszystko w audio?
 

Nie, wystarczy, że rozwiniesz swoją wypowiedź, bo o to pytam:

Godzinę temu, soundchaser napisał:

wiem co się dzieje z moim organizmem w każdej minucie biegania

chyba, że rozwinięciem będzie bardzo naukowa konstatacja:

Godzinę temu, soundchaser napisał:

to mam wrażenie, że mógłbym biec jeszcze drugie tyle, ale nie biegnę

?

nagrywamy.com

4 minutes ago, soundchaser said:

Człowieku - nie kompromituj się. ?
Mam to sobie to mierzyć miernikiem, tak jak Ty mierzysz wszystko w audio?
 

W rzeczy samej mozna to zmierzyc w warunkach kontrolowanych. Dla biegaczy (nawet amatorow) jest to nawet polecane. I podobnie jest w kolarstwie.

Jeżeli chodzi o mierzenie, to przecież oczywiście się to mierzy, każdy sportowiec i amator takowe pomiary sobie robi, przecież to oczywiste. Bez tego dzisiaj sport czy świadoma rekreacja, tak jak nasza, nie istnieje. Chyba, że strefy masz tam, gdzie naukę, a biegasz i jeździsz na "mam wrażenie".

nagrywamy.com

5 minut temu, jackk napisał:

Kolarstwo uprawiam ( z sukcesami na moja miare) od pol lat 90-tych na poz. amatorskim do dzisiaj. Tez biegalem (sporo) dawno temu zanim wzialem sie za rowery.

Coś Ty? I twierdzisz, że to są podobne formy ruchu? Podobne zmęczenie, spalanie, itd...?
A ja twierdzę, że jesteś trollem - wspomagaczem Przemaka, który poczuł się zagrożony. ?

10 minut temu, przemak napisał:

Różnią się trochę o tyle, że przy bieganiu nie ma praktycznie szans na wysiłek w strefie tlenowej, chyba, że truchtanie powolutku. Ale jeżeli to sport a nie rekreacja, to bieganie długodystansowe, na nartach, rower czy wioślarstwo to jest to samo.

Czy piszemy o sporcie wyczynowym, manipulancie (jak zawsze)?

3 minutes ago, przemak said:

Jeżeli chodzi o mierzenie, to przecież oczywiście się to mierzy, każdy sportowiec i amator takowe pomiary sobie robi, przecież to oczywiste. Bez tego dzisiaj sport czy świadoma rekreacja, tak jak nasza, nie istnieje. Chyba, że strefy masz tam, gdzie naukę, a biegasz i jeździsz na "mam wrażenie".

Zgaduje ze to chyba nie do mnie bylo....  Ale aspekt psychologiczny (subiektywne odczucie podczas wysilku) jest tez wazne. Znam kolarzy (nawet b. dobrych) ktorzy najlepsze czasy w TT osiagali jezdzac bez pomiaru mocy czy tetna... Jak to sie mowi jechali na czuja i potrafili przekroczyc fizjologiczne bariery.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.