Skocz do zawartości
IGNORED

Polski biznes über alles


Gość StaryM

Rekomendowane odpowiedzi

Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Mamy więc kryzys. Euforia z okazji Euro 2012r już dawno minęła, a jak wiadomo to co siedzi w głowie konsumenta jest dość istotne. Nadszedł czas rozliczeń za dotacje unijne, na kolejne pompowanie jeszcze chwilka.

Nadszedł czas, gdy rynek pracy się zwyczajnie skurczył i gdy pracodawca dyktuje warunki.

 

I tak czeka nas podobny szok jak Irlandię gdy kapusta przestanie płynąć, a zaczniemy się dorzucać do greckich obiboków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ogólnie ludzie po studniach zarabiali mniej. To była prawidłowość.

 

Widać, ze nie pracowałeś tam, o czym piszesz. Bo piszesz własne dyrdymały.

Ogólnie to wiekszośc zarabiała podobnie. Reszta to mity i naginanie faktów do własnych urojeń.

Pisałeś o inżynierach, i do tego się odnosiłem.

Nauczyciele wtedy i teraz zarabiają kiepsko. Nawet teraz robotnik ma więcej. I to znacznie więcej niż za komuny...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już nie przesadzajcie z tymi niskimi zarobkami wśród Nauczycieli - znam kilku, którzy zarabiają ponad 3 tysiaki, a nawet takiemu "młodemu" najniższa krajowa nie grozi...

 

A dzięki swojej pracy łapią fuchy, korepetycje i tp.

 

Staremu to się trochę dupie i we łbie z tym PRL-em poprzewracało - w moim środowisku jednak więcej Ludzi za nim tęskni...

 

W moim mieście znający biegle co najmniej dwa języki obce, z dużym doświadczeniem (w tym na kontraktach zagranicznych) mgr.inż. Geodeta po Politechnice Warszawskiej w prywatnej firmie geodezyjnej zarabia 2 tysiaki!!!

 

Jeszcze dwa lata temu można było zarobić dwa razy tyle, a w czasach PRLu to jak Jaśnie Wielmożny Pan (nawet ze średnim wykształceniem) Geodeta zajechał na jakąś robotę to dopiero było...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak ktoś zna dwa języki to może wyjechać za pracą - z dobrymi papierami za granicą ( nieważne chyba jaki kraj na zachodzie ) bez problemu dostanie ponad 10kzł - ja nie widzę w tym nic złego - zwykła mobilność - można pracować też na wahadłówkę, czyli w piątek/czwartek w samolot i jest się w domu na weekend

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Widać, ze nie pracowałeś tam, o czym piszesz. Bo piszesz własne dyrdymały.

Nie pracowałem. Ale miałem kuzyna inżyniera w Motozbycie, który zarabiał ciut więcej niż ja - nauczyciel. Ja miałem 3,5 on 4, a jego robotnicy mieli go w d... bo zarabiali co najmniej 6 tysięcy.

Kolega rzucił studia i poszedł na taśmę do dużej fabryki obuwia, zarabiał od 9 do 11 tysięcy. To był początek lat 80.

Prawidłowością było to, ze "klasa robotnicza" była ważna dla gierkowskiej (jeszcze wtedy) ekipy. Nie dbano specjalnie o zarobki w małych pipidówach i w małych zakładach, tam bywało różnie. Ale w dużych to była prawidłowość. Inżynier mógł zarobić więcej, jeśli się załapał na brygadzistę w systemie akordowym. Ale w fabrycznym biurze zarabiał 3 - 4 tysiące.]

 

Staremu to się trochę dupie i we łbie z tym PRL-em poprzewracało - w moim środowisku jednak więcej Ludzi za nim tęskni...

Austriacy do dziś tęsknią za Hitlerem.

W moim mieście znający biegle co najmniej dwa języki obce, z dużym doświadczeniem (w tym na kontraktach zagranicznych) mgr.inż. Geodeta po Politechnice Warszawskiej w prywatnej firmie geodezyjnej zarabia 2 tysiaki!!!

To raczej dupa z niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jest to standard bo jest zwyczajnie bezrobocie i "nadpodaż" niemal w każdej profesji - a jak wiadomo - jak czegoś nadmiar to tanieje - nic w tym nie ma dziwnego

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawidłowością było to, ze "klasa robotnicza" była ważna dla gierkowskiej (jeszcze wtedy) ekipy. Nie dbano specjalnie o zarobki w małych pipidówach i w małych zakładach, tam bywało różnie. Ale w dużych to była prawidłowość. Inżynier mógł zarobić więcej, jeśli się załapał na brygadzistę w systemie akordowym. Ale w fabrycznym biurze zarabiał 3 - 4 tysiące.]

 

Ja pracowałem na produkcji w dużym zakładzie w Warszawie, więc takie pitolenie

możesz sobie przed snem samemu powtarzać.

Jako szef robotników inżynier nie mógł zarabiac mniej od swoich pracowników - tego przestrzegano. Młody inżynier przyjmowany był na stanowisko mistrza (już na stazu) a stawka mistrza była wyższa od stawki brygadzisty... i tak dalej. Oczywiście te różnice były raczej symboliczne.

Brniesz w zaparte, tylko po co?

Żeby napisać, ze za komuny było do dupy? Tak, było do dupy, ale nie dlatego.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość frywolny trucht

(Konto usunięte)

Ja to pamiętam tak jak mówi StaryM. Podstawówka, zawodówka i sru na taśmę szerzyć etos robotniczy.

Studia? Strata czasu i niższe zarobki. Lepiej bohatersko wyrabiać 200% normy w fabryce.

 

Dziś mamy przewał w drugą stronę. Zero fachowców, sama inteligencja po nikomu niepotrzebnych kierunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w czasach PRLu pewnie łatwo było dostać się na na jakiś dobry kierunek skoro nikt nie chciał studiować...

Bredzicie Panowie!

Robotnik nie zarabiał więcej od Inżyniera - tak mogą pisać tylko dzisiejsi Dorobkiewicze usprawiedliwiając w ten sposób swoją dobrą sytuację socjalną względem ciężkiej doli rzeszy Roboli.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

To w czasach PRLu pewnie łatwo było dostać się na na jakiś dobry kierunek skoro nikt nie chciał studiować...

Bredzicie Panowie!

Robotnik nie zarabiał więcej od Inżyniera - tak mogą pisać tylko dzisiejsi Dorobkiewicze usprawiedliwiając w ten sposób swoją dobrą sytuację socjalną względem ciężkiej doli rzeszy Roboli.

Z twoich rozmaitych wypowiedzi wnioskuję, że PRL to bajka twoich rodziców, a nie twoja.

Na dobry kierunek nie było łatwo się dostać. Na niektóre bez łapówki ani rusz. mam na myśli głównie medycynę w niektórych popularnych ośrodkach uniwersyteckich. Podobnie jak dziś niektóre kierunki były modne. Oblegana była psychologia i socjologia i też produkowała bezrobotnych (choć formalnie i nominalnie pracę dostawali, ale kompletnie w innych specjalnościach. Trudno się było dostać na SGGW (nie pamiętam, czy tak samo się nazywała). Dość trudno na niektóre kierunki politechniczne. Raczej łatwo na kierunki humanistyczne i rolnicze.

Studentów było mniej, bo i maturzystów było mniej. To nie była szczególna zasługa PRL, po prostu były czasy przed poprawnością polityczną i egzamin był egzaminem. Zaczęło się psuć od chyba 1978 roku, gdy wprowadzono obyczaj zdawania z oceną niedostateczną, zniesiono też egzaminy wstępne do szkół średnich, a zamiast nich wprowadzono konkurs świadectw. Młodzi ludzie zaczęli się uczyć, co naprawdę jest ważne (układy) już od podstawówki.

A co do drugiej części - robotnik bardzo często zarabiał więcej od inżyniera, aczkolwiek nie twierdziłem nigdy, ze tak było zawsze.

Za miano dorobkiewicza bardzo dziękuję. Szkoda, ze jest to tytuł wyłącznie wirtualny, bo ta kasa, której się nie dorobiłem w PRL bardzo by mi się przydała. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice też teraz są bezrobotni (zresztą po "89" niemal połowę tego "okresu wolności" pozostawali bez stałej pracy) - ja zacząłem "dorabiać" od 91 i prawie zawsze była kicha...

W mniejszych miejscowościach, na wsiach, w "normalnych" dzielnicach większych miast jednak ludziska lepiej wspominają PRL.

Sporo pracowałem "w terenie" i miałem kontakt z różnymi ludźmi.

Taką "Polską w pigułce" jest Łódź - prawie dwa lata spędziłem bezpośrednio na ulicach tego miasta - mierzyłem prawie wszystkie ulice gdzie jeszcze/już nie było nawierzchni asfaltowych.

Wielkie posesje ze wspaniałymi ogrodami i willami obok slamsów i skromnych domów.

Niewielkie enklawy bogactwa i przepychu wokół biedy i "polskiej normalności"...

Proponowałbym Ci zagadać z Łodzianami (poza centrum) jak to źle było kiedyś i jak to się teraz poprawiło...

Ale uważaj - Łódź jak zawsze podziurawiona i rozkopana - karetka może nie dojechać na czas.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość DORAMAT

(Konto usunięte)

Słodko w Łodzi to nigdy nie było i nie będzie- w przemysle lekkim zawsze były niskie zarobki (za tzw. komuny), duze zakłady padły- powstały małe prywatne i tez zarobki żenujące. A generalnie szwaczką wspóczuję bo to cięzka praca. Pozdrawiam. Łodziak z e starych bałut od 38 lat

 

 

 

Moi rodzice też teraz są bezrobotni (zresztą po "89" niemal połowę tego "okresu wolności" pozostawali bez stałej pracy) - ja zacząłem "dorabiać" od 91 i prawie zawsze była kicha...

W mniejszych miejscowościach, na wsiach, w "normalnych" dzielnicach większych miast jednak ludziska lepiej wspominają PRL.

Sporo pracowałem "w terenie" i miałem kontakt z różnymi ludźmi.

Taką "Polską w pigułce" jest Łódź - prawie dwa lata spędziłem bezpośrednio na ulicach tego miasta - mierzyłem prawie wszystkie ulice gdzie jeszcze/już nie było nawierzchni asfaltowych.

Wielkie posesje ze wspaniałymi ogrodami i willami obok slamsów i skromnych domów.

Niewielkie enklawy bogactwa i przepychu wokół biedy i "polskiej normalności"...

Proponowałbym Ci zagadać z Łodzianami (poza centrum) jak to źle było kiedyś i jak to się teraz poprawiło...

Ale uważaj - Łódź jak zawsze podziurawiona i rozkopana - karetka może nie dojechać na czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauczyciele wtedy i teraz zarabiają kiepsko. Nawet teraz robotnik ma więcej. I to znacznie więcej niż za komuny...

 

Chyba już wygniatasz emerycki fotel. Nauczyciel w szkole podstawowej - terapeuta dostający wszystkie dodatki za prace w trudnych warunkach - z debilami choć generalnie to większość jak się już dziś wydaje. Plus dodatek stażowy za 15 lat pracy jakiś dodatek wypłacany z gminy itd. których trudno zliczyć dostaje do ręki 3000 za 20 godzin pracy tygodniowo. i w dodatku z góry za cały miesiąc,

 

Nie wiem jakich roboli znasz ale dzielny sektor finansowy i ubezpieczeniowy składający się z samych zachodnich koncernów światowych zatrudnia teraz stażystów za darmo albo na umowy zlecenia za 1/2 minimalnej płacy. A ci robotnicy tak dobrze zarabiający to gdzie??? W kraju gdzie średnia płaca robotnika to 1500 złotych netto.

 

Nie ma się co dziwić, że Ludzie tęsknią za Komuną czy PISem....

I dlatego przyjdzie PIS i wyrówna... Bądźmy realistami ... gówno wyrówna, ale przynajmniej popatrzymy sobie jak skopie dupy obecnym jelitom.

 

Na dobry kierunek nie było łatwo się dostać. Na niektóre bez łapówki ani rusz. mam na myśli głównie medycynę w niektórych popularnych ośrodkach

Tiaaaa??? A to dlaczego tak gardłowali że za komuny lekarze zarabiali mniej od roboli na taśmie? Hę??? Tak mało zarabiali te wykształciuchy takie poszkodowane byli ale na medycynę się pchali ... pewnie wyłącznie po to żeby później klepać biedę.

 

Ale uważaj - Łódź jak zawsze podziurawiona i rozkopana - karetka może nie dojechać na czas.

Zdania im fundnie kolejny bombastyczny pomysł puszczenia tramwaju rowem wykopanym na środku Al. Piłsudskiego. Za drobne prawie 700mln.zł. Jej wszystkie przedwyborcze pomysły będą kosztowały drobne 1,5mld w mieście w którym jedynie są jeszcze montownie AGD zatrudniające parę tysięcy ludzi a szczury z tego okrętu już dawno uciekły..

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

dostaje do ręki 3000 za 20 godzin pracy tygodniowo

Nauczyciele zarabiają dziś więcej niż parę lat temu, a na pewno proporcjonalnie więcej niż za PRL. Ale 3000 (może z jakąś górką) to zarabia po przynajmniej 20 latach pracy i żeby było jasne mówimy o nauczycielach normalnych szkół. Ci ze specjalnych dostają 20% dodatku. Początkujący ma jednak mniej.

 

Tak mało zarabiali te wykształciuchy takie poszkodowane byli ale na medycynę się pchali ...

Bo w wielu specjalnościach (okuliści, ginekolodzy, laryngolodzy, reumatolodzy itp) po zdobyciu pewnego doświadczenia można było założyć praktykę prywatną. Tylko chirurdzy nie bardzo mogli, więc była to grupa najbardziej skorumpowana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli towaru jest za dużo na rynku jest on bezwartościowy. Sorry za brutalność.

 

I nawet to iż nie ma nic gorszego jak z chama zrobi się pan nie ma tu nic do rzeczy.

 

Ale od tego jest państwo, żeby trzymać za mordę i nie pozwolić na przekroczenie pewnego minimum.

 

Niestety w naszym kraju coraz częściej samo państwo robi za bandziora który nie cofnie się przed niczym dla paru miedziaków.

 

 

Ale to własnie Państwo doprowadziło do takiej sytuacji - Państwo czyli wybrana przez nas władza i jej durna ideologia na której się dorobiła.

 

To ciągle pierdolenie we wszystkich mediach że pracodawcy maja źle i jak oni będą mieć dobrze to wszyscy będą więc trzeba im zrobić dobrze kosztem innych. Bo nie mogą zatrudniać z winy pracowników którzy mają za dużo więc że trzeba pracowników pozbawić wszelkich praw włącznie z płacą - tak jest! Wymysł darmowych staży nawet komuchom się w głowach nie mieścił a tuskolandowi się zmieścił razem z umowami śmieciowymi.

 

Jeszcze 20 lat temu przyjmując się do pracy nikt nie zatrudnił absolwenta za minimalną płacę. Ta była dla pracowników bez kwalifikacji pracujących dorywczo i każdy ambitny wypinał tyłek jak mu oferowali 330 złotych, bo po studiach mógł liczyć na 500 a po roku pracy 800-900 kiedy średnia płaca wynosiła nieco więcej, a w ubezpieczeniach, księgowości czy bankach taki krótkostażowiec mógł liczyć na 1200-1500. Stawki w Stolycy były 20-30% wyższe włącznie z dodatkami dla służb mundurowych i stypendiami ich uczelni.

 

Dzisiaj natomiast każdemu nowemu poniżej dyrektora oferuje się minimum socjalne albo umowę śmieciową. Tylko nieliczni którzy robotę trzymają dłużej albo dysponują unikalnymi umiejętnościami potrzebnymi w jakichś nielicznych jednak oddziałach zagranicznych firm mogą liczyć na stawki godne europejskiego robotnika wykwalifikowanego.

Cała reszta czyli praktycznie wszyscy dookoła sa zatrudniani na minimalną płace. ... Dlaczego??? BO PAŃSTWO NA TO POZWOLIŁO.

 

mówimy o nauczycielach normalnych szkół. Ci ze specjalnych dostają 20% dodatku. Początkujący ma jednak mniej.

Mówimy o tych specjalnych i nie o jakimś tam 20% dodatku. Na przykład jest coś w rodzaju nagrody czy dodatku stałego wypłacanego z gminy. W Szkołach w Łodzi to jest 40-60 złotych miesięcznie. W szkołach w Warszawie i okolicy to jest już 350-450 złotych. Taka drobna różnica.

Początkujący zawsze i wszędzie dostaje mniej, bo jest początkujący.

 

W każdym razie teraz i nie tylko teraz bo i 20 lat temu tak było, belfer ma chyba najwyższa stawkę godzinową ze wszystkich zawodów publicznych, chyba dorównująca obecnie stawkom Sędziów w Sadach rejonowych. 20 lat temu tez miał wyższa stawkę godzinową od szeregowych pracowników sektora finansowego uważanego w tamtych czasach za najlepiej płacący.

 

Bo w wielu specjalnościach (okuliści, ginekolodzy, laryngolodzy, reumatolodzy itp) po zdobyciu pewnego doświadczenia można było założyć praktykę prywatną. Tylko chirurdzy nie bardzo mogli, więc była to grupa najbardziej skorumpowana.

 

W każdych specjalnościach można było, najwięcej było internistów. Płacili kartą podatkową wiec nikt nie wiedział ile zarabiają. Stąd powiedzenie "pokaż lekarzu co masz w garażu" - to było już za komuny, bo od kilkunastu lat już nawet chirurdzy i anestezjolodzy doskonale się mają. A skorumpowani są tak samo jak kiedyś tylko teraz za korupcje płaci im NFZ w oficjalnych kontraktach i nazywa to biznesem.

Dzięki nim utną ci na przykład nogę, którą można leczyć albo przyjmą na operacje stomiii w szpitalu nie mającym do tego wykwalifikowanych pracowników ani warunków pomocy - byle zarobić te 15-25 tysięcy za pokrojenie pacjenta.

 

w łodzi jak karetka nie dojedzie to chyba tylko się cieszyć :D

 

No niekoniecznie... Bo może wtedy przyjechać karawan ojca pewnej znanej europosłanki z PO, która już we wszystkich partiach była :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
<br />Zero fachowców, sama inteligencja po nikomu niepotrzebnych kierunkach.<br />

Niechęć do pracy fizycznej odzieczyliśmy po przodującym ustroju w Europie Wchodniej. Po za tym do budownictwa, rolnictwa itp trafiali, ci którym nie chciało się uczyć albo nie mieli innych ambicji. Następowała selekcja negatywna, która trwa i dzisiaj. Jaka dziewczyna po studiach wyjdzie za murarza albo hodowcę baranów?.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niechęć do pracy fizycznej odzieczyliśmy po przodującym ustroju w Europie Wchodniej.

 

 

w sensie w tych wszystkich fabrykach gierkowskich tylko kadry siedziały? Wielka płyta sama się budowała a węgiel wydobywał, bo górnicy chlali na imprezie u budowlańców?

 

 

Niechęć do pracy fizycznej to mają obecni przedsiębiorcy. Są tak bardzo niechętni, że specjalnie mało płacą, żeby ludzie sami zostawali dyrektorami, a nie pracowali u nich jako robotnicy. Normalne prawo rynku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W "gierkowskich" fabrykach przy taśmie albo wiertarce siedzieli ci, którym nie chciało się uczyć albo brakowało zdolności intelektualnych. Obecni przedsiębiorcy mają takich samych robotników jacy byli za Gierka, Gomułki i Bieruta, czyli na ogół nieudaczników, którzy nie potrafią prosto wbić gwoździa, ale za to są honorni i potrafia obalic pół litra.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Mówimy o tych specjalnych i nie o jakimś tam 20% dodatku. Na przykład jest coś w rodzaju nagrody czy dodatku stałego wypłacanego z gminy. W Szkołach w Łodzi to jest 40-60 złotych miesięcznie. W szkołach w Warszawie i okolicy to jest już 350-450 złotych. Taka drobna różnica.

Początkujący zawsze i wszędzie dostaje mniej, bo jest początkujący.

 

W każdym razie teraz i nie tylko teraz bo i 20 lat temu tak było, belfer ma chyba najwyższa stawkę godzinową ze wszystkich zawodów publicznych, chyba dorównująca obecnie stawkom Sędziów w Sadach rejonowych. 20 lat temu tez miał wyższa stawkę godzinową od szeregowych pracowników sektora finansowego uważanego w tamtych czasach za najlepiej płacący.

1. Szkoły specjalne to jest inna bajka i nijak to nie przystaje do większości płac nauczycieli.

2. To, o czym usiłujesz pisać, to dodatek motywacyjny. W większości miast i wsi jest groszowy, bo wynosi 1 - 2% wynagrodzenia zasadniczego. Może być większy, ale większość gmin nie ma pieniędzy, inne zaś sądzę, ze można te pieniądze wydać lepiej. Warszawa ma duże dodatki, bo inaczej nikt by w szkołach nie pracował.

3. Belfer ma stawkę godzinową za swoje pensum. Byłoby to dużo, gdyby mógł pracować przy tablicy 40 godzin w tygodniu. Ale nie może. Po pierwsze - jak długo żyję - nigdy nie było tylu godzin. Po drugie szybko odwieźliby go do wariatkowa.

Pracowałem 42 godziny przy tablicy przez dwa tygodnie w stanie wojennym, jak nam zabrali nauczycieli do tzw. ROMO. Nie było innej możliwości. Na szczęście udało się ich zwolnić. To była makabra.

Poza tym, jeśli jakiś debil uważa, że nauczyciel pracuje mało, to życzę mu, żeby został nauczycielem. Jako początkujący z pensum 26 godzin pracowałem w tygodniu ponad 50, bo nauczono mnie, ze wszystko trzeba robić porządnie. Potem rzecz jasna doświadczenie pomogło krócej przygotowywać się do lekcji, ale i tak zawsze były rady pedagogiczne, zebrania rodziców, szkolenia, dodatkowe zajęcia z uczniami - jakieś wycieczki dłuższe i dalsze. Z biegiem lat coraz więcej pracy papierkowej i coraz więcej. Każde podjęte działanie musiało mieć coraz więcej dokumentacji. Nie zostało już miejsca dla pedagoga, jego miejsce zajęły procedury - i tak samo winien w tej mierze jest każdy kolejny rząd i każdy kolejny minister. Od Kuberskiego, który zapoczątkował (1978) przechodzenie z niedostatecznymi ocenami do następnej klasy.

Po trzydziestu latach pracy, gdybym musiał pracować jeszcze, to chyba wolałbym się powiesić. Kochałem tę pracę przez wiele lat, ale końcówka to był już horror. Ponad półtora roku temu pojawiłem się na tym forum, parę miesięcy wcześniej na nowo zacząłem słuchać muzyki, bo wcześniej to był dla mnie tylko hałas. Nadwrażliwość na hałas miałem niesamowitą, złościły mnie nawet normalne odgłosy miasta, choć mieszkam w dość cichym miejscu, wyjście do miasta powodowało ból głowy. Do dziś słucham raczej cicho, bo głośne dźwięki irytują mnie dość szybko.

I jeśli ktoś uważa, ze nauczyciel ma lekką pracę, to życzę mu całej wieczności w piekle i żeby tam był nauczycielem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać nie skosztowałeś tych "lepszych" i "spokojniejszych" prac.

To tez mit panujący wśród nauczycieli....

 

Popracowałbys sobie troche jako, np. konsultant w jakiejś międzynarodowej korporacji, to szybko zdanie byś zmienił. A pewno powiesiłbyś się juz po 5 latach...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

Widać nie skosztowałeś tych "lepszych" i "spokojniejszych" prac.

To tez mit panujący wśród nauczycieli....

 

Popracowałbys sobie troche jako, np. konsultant w jakiejś międzynarodowej korporacji, to szybko zdanie byś zmienił. A pewno powiesiłbyś się juz po 5 latach...

Pisałem o zawodzie nauczyciela. Praca w korporacji to nie jest zawód. Korporacja to miejsce pracy - może tam pracować prawnik, ekonomista, informatyk, tłumacz, inżynier. Ale ten sam inżynier, tłumacz, ekonomista, informatyk lub prawnik może pracować gdzie indziej.

Twoja uwaga w tym wypadku kompletnie nie ma sensu.

 

Wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma.

A to za to ma sens. Ludzie mają tendencję do takiego "zazdroszczenia" komuś. Tylko że byłoby bez sensu, gdybym np. zazdrościł rolnikowi jego unijnych dotacji i w ogóle dużej kasy, jaką może zarobić. Bo trzeba też wziąć pod uwagę charakter jego pracy, Ktoś ma sklep i ma dużo większe dochody niż z pracy najemnej, ale też np. nie może zostawić wszystkiego dłużej jak na parę dni i pojechać na urlop. Nie da się porównać wielu rozmaitych zawodów, ale też zresztą nie o to mi chodziło i nie miałem tego zamiaru.

Chodziło mi o coś innego.

Z jednej strony ludzie uważają, że dla ich dzieci powinno być wszystko co najlepsze, ale z drugiej strony to nie dotyczy szkoły, którą traktują jako rodzaj przechowalni bagażu. Nie zależy im na tym, by nauczyciele byli fachowcami, by dobrze uczyli i wychowywali dzieci, ale tylko, by praca nauczyciela zrealizowała ich skrzywione pojęcie o sprawiedliwości społecznej. Nauczyciel ma tylko dwadzieścia parę godzin lekcji w tygodniu? I ferie i wakacje? Niech kosi trawniki w gminie za darmo, niech sprząta ulice, byłaby oszczędność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem o zawodzie nauczyciela. Praca w korporacji to nie jest zawód. Korporacja to miejsce pracy - może tam pracować prawnik, ekonomista, informatyk, tłumacz, inżynier. Ale ten sam inżynier, tłumacz, ekonomista, informatyk lub prawnik może pracować gdzie indziej.

Twoja uwaga w tym wypadku kompletnie nie ma sensu.

...

 

Moja żona, na ten przykład, ma zawód nauczyciela (wyuczony), pracowała parę lat jako nauczycielka matematyki - a potem już gdzie indziej, jako informatyczka.

Tak więć więc Twoja uwaga dotycząca "zawodu nauczyciela" do poprzedniego mojego wpisu była kompletnie bez sensu. :)

 

A zdaje się, ze chodziło Ci, jak ciężką i wyczerpującą pracę wykonywałeś. Zgadzam się z jednym, że w Twoim przekonaniu była ona najcięższa ze wszystkich. Choćby z tego powodu, że innych nie wykonywałeś. ;)

 

Po prostu, punkt widzenia, zawsze zależy od punktu siedzenia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość StaryM

(Konto usunięte)

A zdaje się, ze chodziło Ci, jak ciężką i wyczerpującą pracę wykonywałeś. Zgadzam się z jednym, że w Twoim przekonaniu była ona najcięższa ze wszystkich. Choćby z tego powodu, że innych nie wykonywałeś. ;)

Akurat gówno wiesz co wykonywałem i jak wykonywałem.

Mam też głęboko gdzieś, co ktoś myśli o mojej pracy. To już jest przeszłość, która była i minęła.

To co napisałem, było moim zdaniem istotne z punktu widzenia przyszłości i tych którzy są młodzi, maja dzieci lub będą mieli dzieci. Jeśli dalej postępować będzie pauperyzacja zawodu nauczyciela i szkołę będziecie traktować jako przechowalnię bagażu, to Polska faktycznie stanie się krajem drugiej, a może trzeciej kategorii. Personalnie mam to gdzieś, bo wykituję w jakimś przewidywalnym czasie i to nie jest moje zmartwienie.

 

To że twoja żona była kiedyś nauczycielką, nie oznacza, że dziś nią jest. Jak będzie pracować w korporacji to nie dlatego, że ma taki lub inny zawód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat gówno wiesz co wykonywałem i jak wykonywałem.

...

No to zaczęła się szarża rozjuszonego dzika :)

 

To Ty zacząłeś pisać o znoju pracy nauczyciela, nie ja.

Ale rozumiem już, że chodziło Ci o tzw. "dobro narodowe" a nie prywatę. ;)

 

Ale wiesz, tak samo piszą i mówią lekarze, prawnicy, policjanci, politycy a przedtem górnicy i stoczniowcy.

 

 

A odnosząc się do oferty pracy z Twojego pierwszego postu chyba nalezy uznać za wprost idealną w kontekście tego, co napisałeś powyżej. ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warszawa ma duże dodatki, bo inaczej nikt by w szkołach nie pracował.

3. Belfer ma stawkę godzinową za swoje pensum. Byłoby to dużo, gdyby mógł pracować przy tablicy 40 godzin w tygodniu. Ale nie może. Po pierwsze - jak długo żyję - nigdy nie było tylu godzin.

Stawka godzinowa to stawka godzinowa czy ją mózgiem czy ch*jem ruszać nijak nie będzie inna niż obliczona za godzinę.

 

Chyba krótko żyjesz bo pamiętam czasy kiedy nauczyciele pracowali znacznie dłużej wg tygodniowej normy i dawali radę radę. Ale jako pupile władzy musieli dostać lepsze warunki wraz z karta nauczyciela.

 

Natomiast w Warszawie jest nadmiar nauczycieli tak jak wszędzie i się ich zwalnia więc do pracy ten czy inny słoik zawsze by się znalazł.

 

Ale wiesz, tak samo piszą i mówią lekarze, prawnicy, policjanci, politycy a przedtem górnicy i stoczniowcy.

 

 

A odnosząc się do oferty pracy z Twojego pierwszego postu chyba nalezy uznać za wprost idealną w kontekście tego, co napisałeś powyżej. ?

 

Bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Tylko niektórzy na tym miejscy mają mozliwości nacisku na władzę - choćby mutrami rzucanymi w okna URMu, ale też kolesiami przy władzy czy post-PRLowskimi organizacjami zawodowymi. Wiec uzyskują więcej wypłakując dookoła jak to im jest źle.

 

Tylko że teraz naprawdę masom ludzi jest źle wiec coraz głębiej w dupie mają lamenty pazernych cwaniaków. Już się na ich pieprzenie nikt nie nabiera.

 

Jeśli dalej postępować będzie pauperyzacja zawodu nauczyciela i szkołę będziecie traktować jako przechowalnię bagażu, to Polska faktycznie stanie się krajem drugiej, a może trzeciej kategorii.

Ty chyba z Marsa przyleciałeś....

 

Zawód nauczyciela przez ostatnie kilkanaście lat sie bogaci, a głównie dlatego że na tle mas które sie pauperyzują wyglada całkiem dostatnio bezpiecznie i z luksusową stawka godzinową za 20 godzin tygodniowo i nadmiarem wolnego czasu na udzielanie sie polityczne i związkowe.

 

Polska nie będzie ale JEST już od dawna krajem czwartej kategorii. Nie diżeki "biednym" nauczycielom, którzy taka pracę "u podstaw" prowadzą prawie w czynie społecznym. ... Ale dzięki kabotyńskiej władzy, która dopuściła do zafundowania nam bantustanu. W którym wiedza gówno znaczy i na ch... się przydaje....

Z pożytkiem dla tej władzy, bo raz że niewielu wiedza potrzebna - nie ma jej gdzie wykorzystać (chyba, że w teleturniejach)... - dwa, że dla władzy, to znacznie łatwiejsza sytuacja mieć naród niedouczonych matołów.

 

Nie bez powodu jest taki dowcip, że ginekolog wyszedł poinformować ojca iż urodziło mu się dziecko bez głowy.

- ale plecy ma ? -zapytał ojciec

- ma,

- no to sobie w życiu poradzi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

    Gość
    Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.