Skocz do zawartości
IGNORED

Prawo własności w Polsce.


modrzew47

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście, że nie. Człowiek ma sobie działkę i sobie na niej buduje wieżowiec, a tu nagle jakiś chujek skarży się, że zasłaniasz mu światło na jego działce. A przecież powinna być wolność, każdy buduje na swoim to, co chce.

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

 

 

sesesese xD

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Nie mamy dobrego prawa budowlanego,które takie problemy by rozwiązywało.W warunkach zabudowy lub planie zagospodarowania powinno być określone PRECYZYJNIE co można na danej nieruchomości wybudować.Na marginesie tej sprawy przytocze przykłady naruszania prawa własności przez wychodzące ustawy i tak: Ustawa o ochronie środowiska zabrania wycinki drzewa rosnącego na posiadanej działce(nawet tego osobiście posadzonego)i to urzędnik ma decydować o jego słuszności usunięcia.Kupując działke budowlaną z linią brzegową nie możemy wybudować nieruchomości bezpośrednio przy np.jeziorze,musimy zostawić 10metrowy wolny i ogólnie dostępny pas-to ustawa o prawie wodnym.Jeszcze gorzej jest w strefie tzw.terenów Parków objętych ochronami Unijnymi,tam ta odłegłość wynosi już 50metrów.

Zawsze mnie rozbawiało jak gminy dbają o warunki zabudowy.

Wiecie, idziesz z podaniem o warunki. A tam: dach czterospadowy, dachówka czerwona...

 

Rozglądasz się po wzmiankowanym terenie, a tam: dachy cztero, dwu spadowe, wieżyczki. Oczywiście koloru niebieskiego, szarego...

Czy sądzicie,że mamy takie prawo własności czy nie?Jeśli nie to dlaczego?

 

Ty jesteś właścicielem ale my tu rządzimy ot k**ewstwo tego państwa dalej szkoda klawiatury!

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

My to znaczy kto?

 

np. ciągle zmieniające się przy korycie osoby, szare eminencje urzędnicy,e.t.c.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

To w Polsce jest jakieś szczególne prawo własności znacząco różne od tego obowiązującego w innych krajach? Nie wiedzialem. Inni pewnie tez nie wiedzieli, dopiero nasz drewniany Kolega zwrócił na to uwagę więc chwała mu za to!

 

Oczekuje teraz szerszej akcji uświadamiającej Naród i proponuje wciągnąć w to Przewodniczącego Dudę i dla pewności Ojca Dyrektora.

Jestem Europejczykiem.

 

^ :)

Prawo prywatnej własności winno być święte i nadrzędne w stosunku do wszystkich innych praw.

W Polsce (właściwa nazwa - Ubekistan) nikt się takimi śmiesznostkami nie będzie oczywiście przejmował.

Ale są kraje, gdzie sprawy tego typu brane są na poważnie.

Jest tylko jedno miejsce pod Dublinem, gdzie naturalna głębokość morza tuż przy brzegu daje możliwość zbudowania wielkiego portu dla wielkich statków.

Gdy Dublin Port już się zatka tam właśnie powstanie nowy port. I każdy o tym wie.

Właściciele działek które kiedyś tam w przyszłości będą w granicach nowego portu już dzisiaj zacierają ręce i liczą miliony z odszkodowań za wywłaszczenie.

W Polsce tacy ludzie by drżeli o przyszłość bo w razie, gdyby Państwo podjęło decyzję o budowie portu, drogi czy elektrowni jądrowej na prywatnej ziemi, to by ludziom ową ziemię odebrało znacznie poniżej jej rynkowej wartości.

Bo tak.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

 

Prawo prywatnej własności winno być święte i nadrzędne w stosunku do wszystkich innych praw.

 

Czyli nie powstałby żaden sklep, żadna fabryka, żaden zakład, itd. Bo my kochamy mieszkać w zieleni koniecznie nad jeziorem.

Owszem chcemy mieć blisko do pracy i de sklepu i do kawiarni, nocnego klubu - tylko żeby ze względu na uciążliwość były w innym wymiarze...

Wokół nas musi być 10 km pas zieleni. A np. spalarnia, Elektrownia - a to już obowiązkowo na Marsie...

 

Nie powstałaby żadna droga szybkiego ruchu, autostrada - bo wystarczy, że jeden właściciel powiedziałby nie. Konno byśmy jeździli - i to z Warszawy do Bydgoszczy przez Poznań.

 

Masz swój wymarzony domek na swojej działce, piękny widok o poranku i zonk, sąsiad na swojej działce metr od granicy buduje 3 piętrowy dom

I masz już tylko piękny widok na jego ścianę... Albo buduje fermę świń - a co wolno mu....

 

Ale prawo własności musi być święte i nadrzędne wobec innych praw...... LOL

 

Myślenie sugeruję włączyć panowie. Owszem Polska to kraj postkomunistyczny i bez tradycji demokratycznych, ale ludzie wszędzie sa tacy sami i wszędzie są przepisy pozwalające ograniczyć prawo własności jeśli jest taka potrzeba....

 

A patologię są i w druga stroną: kupiłeś działkę obok lotniska, państwo ci ja sprzedało tanie, bo uciążliwy sąsiad. Miałeś z tego czasu przywileje.

Lotnisko funkcjonuje na tym samym miejscu od 1920 roku. Ale padł ustrój i teraz żądasz milionowego odszkodowania, albo niech się lotnisko przeprowadzi, bo ty od 1960 roku (data zakupu działki cierpisz).

 

Niestety dać homo sapiens cywilizacyjnie to nadal małpa i musi w kagańcu chodzić. ;P

 

Ogr ;)

Własnie myślisz jak komunista.

PAŃSTWO wie lepiej, PAŃSTWO zadba lepiej o moją własność i to PAŃSTWO ma mi mówić, co mam zrobić ze swoją własnością.

Człowieku - to czysty bolszewizm!

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

shrek włącz myślenie i pobudź szare komórki.W USA,gdzie jest przywiązanie i do demokracji i prawa własności nie ma sklepów,stadionów i tego wszystkiego co wymyśliłeś?Dobrze ktoś wyprał ci mózg i nie ważne czy łociec czy matka,ważne bo wyprał.Ot takie to pozostawiła nam dziwolągi.......komuna.

 

Człowieku - to czysty bolszewizm!

Można by rzec,że pochodzi nie od Lenina czy Marksa a od shreka

Prawo własności nie dotyczy wyłącznie osób fizycznych, każdy teren przenika się z prawem własności i prawami do dysponowania (to są rozdzielne rzeczy jeszcze od czasów Republiki Rzymskiej). Po pierwsze ludzie wybierają Radę Gminy która ma prowadzić politykę na danym terenie - obejmuje to wody powierzchniowe i podziemne, ochronę środowiska, regulacje dot. parcelacji terenu, zasady zagospodarowania terenu, kwestie dot. sieci transportowej i regulacji transportu (np. jakie pojazdy mogą jeździć na drogach np. zakaz wjazdu na osiedlowe 40-tonowych ciągników siodłowych), ustalające np. politykę dot. zadrzewiania z terenów publicznych itd.

To że się posiada teren nie oznacza że da się nim dysponować bo najpierw trzeba dojechać a drogi nikt zdrowy na umyśle nie będzie sobie budował (poza tym mało osób na to stać), do tego żeby budować drogę trzeba mieć teren na którym się ją zbuduje lub zgodę właściciela/zarządcy i prawo do dysponowania a teren na którym są drogi z reguły należy właśnie do gminy. Budynek musi mieć skąd wziąć prąd - należy mieć więc podłączenie do sieci więc - jest się zależnym od operatora sieci jak i od tego po którego terenie sieć przebiega - czyli gminy.

Jeżeli ludzie olewają sprawy lokalne i pozostawiają radnym wolną rękę do wszystkiego to mogą być robieni na wałki. To nie jest tak że w Niemczech wszystko samo działa - mieszkańcy uczestniczą w ustaleniach z gminą na poziomie osiedli i rzeczywiście biorą w tym udział a nie olewają ("bo co to mnie obchodzi"), zgłaszają poprawki do projektów uchwał, pilnują pracy administracji poprzez swoje zrzeszenia, stowarzyszenia, loże etc.

Zarządzanie wspólną własnością (bo to jest też własność a nie "oni") wymaga czasu i wysiłku a nie pracy po której odgradza się murem i ignoruje wszystko wokoło (chyba że mu coś nie pasuje u sąsiada). Mamy prawo pozwalające na pilnowanie lokalnych polityków tyle że w 99% przypadków prawie wszystkim to wisi a nieliczni nie mając poparcia realnych instytucji społecznych nie mogą wpłynąć na różne klocki wójtów oraz fikcję większości pracy rad gminy.

Dla przykładu - mamy niemiecką gminę.

Mieszka w niej jakiś prawnik z kancelarią. Przymusu nie ma ale powinien należeć do paru społecznych instytucji pomocy, edukacji oraz loży wolnych zawodów. Jeżeli powstają napięcia to powinien uczestniczyć w ich rozwiązaniu a nie siedzieć w domu na dupie. Służy wtedy darmową poradą (oczywiście w rozsądnych granicach, czasem np. przyjdzie na radę gminy czy bezirku i przypilnuje jej przebiegu). Kupa ludzi tak się udziela w każdej gminie jest ich kilkaset, tworzą fundacje, programy wspierające analizy administracji kreisu/bezirku z pozycji społecznej, wspomagają instytucje opieki np. kupują urządzenie do przychodni czy szpitala. Całkiem podobnie choć w mniejszej skali wyglądało to na terenach IIRP. Prawnicy, lekarze, inżynierowie - był nacisk społeczny na działanie, inaczej delikwent mógł zostać objęty społecznym odrzuceniem.

Urzędy wszystkiego za nas nie zrobią, jeżeli mieszkańcy nie będą uczestniczyć to zawsze będzie się narzekać na "onych", najczęściej właśnie takich mających w dupie resztę a wybranych na pełnienie funkcji urzędowej.

W Polsce tacy ludzie by drżeli o przyszłość bo w razie, gdyby Państwo podjęło decyzję o budowie portu, drogi czy elektrowni jądrowej na prywatnej ziemi, to by ludziom ową ziemię odebrało znacznie poniżej jej rynkowej wartości.

Bo tak.

 

ORLY? To chyba gówno wiesz na temat. Rolnicy tylko ręce zacierali, jak im nowe drogi po polu budowali. Ale co ja tam wiem. W irl to wiedzą wszystko.

Są problemy z wypłatą odszkodowań kiedy sprawy idą do sądu. W celu przyśpieszenia budowy dróg swego czasu wprowadzono specustawę dającą możliwość przymusowego wysiedlenia mieszkańców w przypadku wyczerpania procedury uzgodnień odszkodowań (przy czym oferta nie mogła być niższa niż średnia na danym terenie, trzeba też najpierw przejść drogę pośrednictwa przy udziale gminy etc.). Zastosowano to do tej pory czterdzieści parę razy (na ponad osiem tysięcy umów), z reguły w takich przypadkach mieszkańcy nadal się odwołują - do sądu.

I tu jest problem bo tempo działania w sądownictwie jest jakie jest a sprawy jw. opierają się na dość dużej ilości dokumentów i poprzednich długich postępowaniach różnych organów. Tak więc odwołanie do sądu po przymusowym wysiedleniu wygląda tak że sprawa trwa kilka lat a organ nie może do czasu rozstrzygnięcia wypłacić jakiegokolwiek odszkodowania (postępowanie jego dotyczące jest z automatu wstrzymane w związku z postępowaniem w sądzie powszechnym).

Tak więc brak wypłaty odszkodowań w większości przypadków przymusowych przesiedleń jest związany bardziej z sądownictwem i przeciąganiem liny przez właścicieli.

 

W USA państwo nie może formalnie odebrać terenu ale jest w stanie piekielnie utrudnić jego użytkowanie, najczęściej robi to nawet nie państwo a deweloper drogowy który wykupuje tereny otaczające i robi ciężkiemu właścicielowi sajgon (hałas, kurz, ruch maszyn, problem z przejazdem etc.) i w końcu dochodzą do porozumienia.

Zakładając ten wątek chciałem sprowokować dyskusje na temat Prawa Własności a chodzi mi o to,ze większość różnych ustaw gwałci PW

i podałem przykład Prawo Wodne i Ustawe o Ochronie Środowiska,która nie pozwala na usunięcie powiedzmy zgrażającego bezpieczeństwa budynkowi i ludziom bez zgody urzędnika(nawet w sprawach oczywistych trwa to długo),który ma swoje procedury,czas i własne widzimisie ale nie interes właściciela.Prawo wodne ogranicza decyzyjność właścicielską,często powodując absurdy.W krajach o rozwiniętej demokracji(nie postkomunistycznych)PrawoWłasności ma zdecydowanie większe znaczenie i daje dużo większe prawa właścicielom.U nas dochodzi do absurdów właśnie w tej kwestii,gdzie dobrym zobrazowaniem była ostatnio nagłośniona sprawa właściciela 60h lasu,który jako właściciel widniał księgach wieczystych a ewidencji gruntów jako zarządzający nieruchomością widniał Skarb Państwa i w jego to imieniu Starosta prowadził wycinke....paranoia.

Na marginesie jeszcze wystarczy wejść na satelite i obejrzeć zabudowane linie brzegowe w Ameryce i u nas.Różnice drastyczne-tam porządek i piękna wkomponowana w nature architektura-tu nielegalne wysypiska śmieci,złomowiska itd.

weź wyjedź do Niemiec, to co się dzieje w pl to wolna amerykanka. Tam nie pozwolą ci postawić innego płotu czy domu niepasującego do otoczenia. I gówno będziesz miał do gadania na "swojej" działce. Nawet miejsce na dom ci wyznaczą co do centymetra.

 

Na marginesie jeszcze wystarczy wejść na satelite i obejrzeć zabudowane linie brzegowe w Ameryce i u nas.Różnice drastyczne-tam porządek i piękna wkomponowana w nature architektura-tu nielegalne wysypiska śmieci,złomowiska itd.

 

też ciekawe, czy nie mają jakiejś ustawy, która nakazuje konsultację projektu przed każdą budową. W takich miejscach pewnie mają. I nie postawiłbyś na takiej działce pięknego polskiego "pałacyku" 250m2 z kolumienkami :)))

 

8048_315370521880436_570578491_n.jpg

też ciekawe, czy nie mają jakiejś ustawy

Mają porządek z Prawem Własności,Planem Zagospodarowania i Architektami,tylko co dla nich proste my musimy skomplikować.

większość różnych ustaw gwałci PW

Spójrz sobie na samorządowe i landowe ustawodawstwo niemieckie czy na prawo francuskie czy większość państw europejskich.

Wyjątkami są kraje b. wspólnoty brytyjskiej gdzie jednak są rozbudowane normy krajowe i standardy branżowe oraz prawo lokalne gdzie mocne instytucje kontroli mogą we własnym zakresie podejmować natychmiastowe decyzje (np. szybką rozbiórkę budynku etc.) finansowane z funduszy celowych których "refundacja" od razu spada na obciążonego (przez komornika).

 

Mają porządek z Prawem Własności,Planem Zagospodarowania i Architektami,tylko co dla nich proste my musimy skomplikować.

A kto to robi? OBCY?

 

Plan zagospodarowanie to gmina, architekci są w polskich realiach stempelkowymi inwestorów którzy wszystko wiedzą lepiej od nich więc co im będą mówić.

 

Tak samo zresztą urbaniści. Każdy wójt, właściciel terenu czy radni wnoszący o zmianę w planie też wiedzą lepiej od urbanistów.

 

Różnice drastyczne-tam porządek i piękna wkomponowana w nature architektura

Spróbuj wprowadzić pod obrady rady gminy nadmorskiej plan harmonijnej regulacji zabudowy oraz spójne ustalenia dot. pokryć dachowych, palety kolorów, roślinności etc. Nawet nie tyle mieszkańcy ale inwestorzy z całej Polski zlinczują cię, podpalą samochód etc. Szczególnie że nad morzem 1/4 nieruchomości to pralnie mafii.

Nikt z Warszawy "budujący sobie nad morzem" nie chce żeby jakieś knypy z prowincji im coś nakazywały. No kupiły teren, co?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.