Skocz do zawartości
IGNORED

Czy jest miejsce dla partii ekologicznych?


romekjagoda

Rekomendowane odpowiedzi

Interesuje mnie kwestia roli ekologii w polityce. Zastanawia mnie pewien rozdźwięk deklaracjach potencjalnych wyborców: wielu ludzi świadomych lawinowo postępującej degradacji środowiska (nie mam tu na myśli tylko efektu cieplarnianego, ale niszczenie naszej planety w każdym aspekcie: wymieranie gatunków, zanieczyszczenie środowiska, etc.) deklaruje swoje oburzenie tym stanem rzeczy, poparcie dla wszelkich działań mających na celu ratowanie tego co zostało. Z drugiej natomiast strony na polskiej czy europejskiej scenie politycznej nie ma partii politycznych, których poparcie odzwierciedlałoby te preferencje w odpowiednim stopniu. Owszem, w Parlamencie Europ. są niby Zieloni jako frakcja, ale ich wpływ jest minimalny. W PL w ogóle o jakiejś partii zielonych nie słychać.

Czy przyczyną jest obawa przed utratą głosu oddanego na zielonych?

Czy gdyby taka partia pojawiła się w wyborach (nawet lokalnych), bylibyście skłonni na nią głosować? Jeśli nie - dlaczego?

 

Czy wciąż pokutuje obraz Zielonego jako ekstremisty przykuwającego się do drzewa?

Czy w ogóle ten temat jest dla współczesnych ludzi ważny, czy jest dla Was Ważny?

Powrót po dłuższej przerwie...

>Czy wciąż pokutuje obraz Zielonego jako ekstremisty przykuwającego się do drzewa?

 

Jak najbardziej. Ekooszołomy i ekoterroryści skutecznie zniechęcają do ekologii.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Gdyby agitatorzy takiej partii mnie zagadnęli, nie ręczę za siebie.

 

Po pierwsze - owo sławne Globalne Ocipienie, mające wszelkie cechy międzynarodowego szwindlu i próby przyssania się do kasy poza jakąkolwiek kontrolą.

 

Druga rzecz - ludzie giną w wypadkach a eko-świry podrażają budowę autostrad. Że już nie wspomnę o rdzewiejcych samochodach (ekologiczne wodorozcieczalne lakiery) czy dałn-sajzingowanych silnikach, drogich w naprawie, robiacych małe przebiegi i maksymalnie 4-cylindrowych.

 

Niektóre postulaty pro-ekologiczne są może i słuszne (nie-przeławianie ryb przykładowo), jednak ludzie jacy garną się do greenpeace - owi tree-huggers - na pewno myślą uczuciami a nie rozumem, a przed władzą takich nade mną będę się bronił pazurami. Rozsądny przyrodnik powiedziałby - ryb można wyłowić tyle żeby stado się odnowiło. Eko-świr będzie mącił i kłamał bo dla niego wyłowienie jednej to zbrodnia zwierzobójstwa.

>Czy wciąż pokutuje obraz Zielonego jako ekstremisty przykuwającego się do drzewa?

 

 

jak to pokutuje? A to niby coś się zmieniło? Żeby wybudować nową drogę/most, firma budowlana musi dogadać się z zielonymi. Dogadanie polega na obfitej dotacji, którą oczywiście zieloni wykorzystują na ratowanie przyrody :))

 

Należało by zmienić dosłownie kilka rzeczy, i Polska stała by się dużo mniejszym śmietnikiem, niż jest. Ale działalność efektywna nie ma sensu dla zielonych,po co by oni później byli? A tak zawsze można wymyślać oświetlenie, normy poboru prądu i milion innych rzeczy uprzykrzających życie normalnemu człowiekowi.

 

No i jeszcze globalne ocieplenie/ochujenie...

bitkon

 

 

plastikowe opakowania? Zgadzam się, to jedyna rzecz w Polsce, z którą należało by coś zrobić (no jedna z niewielu). Ale słyszałeś kiedyś zielonego optującego za opakowaniami zwrotnymi? Nie? A właśnie. Bo zielonym nie na rękę rozwiązać główne problemy i iść w odstawkę. Oni walą zasłonę dymną i czekają aż problem środowiska zaostrzy się tak, że wtedy wyjdą jako ostatni sprawiedliwi na ratunek.

 

A problem musi się zaostrzyć, bo kończą się wysypiska i nikogo to nie obchodzi. W niemczech cola jest w butelkach zwrotnych i jakoś żyją. USA w ogóle nie mają problemów terytorialnych, a tam wszystko jest zwrotne.

 

A w pl zieloni walczą o co? O nie budowanie dróg. Koniec.

 

Deretencja rzek? Tym też nie zajmują się zielone tłuki. Bo nie mają o tym pojęcia, a efektywne działania to nie dla nich.

Chyba, że za walkę zielonych uważalibyśmy zbiórkę na rysie, których jest w polsce ok. 200. Bo przecież jedna grupa skubiąca firmy budowlane zebrała za mało kasy więc teraz druga wychodzi z puszkami na ulice.

 

I tu dochodzimy do sedna. Głupia zbiórka na żarcie zimowe dla zwierzątek to niby po co jest? Pieniędzy nie mają? Eeee, wcale nie. Wysyła się młode bojówki na ulice w celu walki o nowe dusze. To jedyny sensowny argument.

  • Redaktorzy

Istnienie partii "zielonych" uważam za ślepą uliczkę, będącą jednak wynikiem braku zainteresowania ochroną środowiska u partii na tyle silnych, że są w stanie sprawować samodzielną władzę. Dla takich partii ochrona przyrody jest problemem marginalnym, istotnym od przypadku do przypadku, a na codzień stwarzającym trudności w "prawdziwym życiu", polegającym na inwestowaniu w technikę wytwórczą i infrastrukturę. Partia "zielonych" jako organizacja polityczna skupiona wokół jednego zagadnienia (niezależnie jak bardzo ważnego) nigdy nie osiągnie naprawdę dużego poparcia, chyba że rozszerzy swój profil, ale wówczas przestanie być partią tylko proochroniarską, czyli poniekąd straci cnotę. Obecnie jednak partie "zielonych" radzą sobie w niektórych krajach, będąc od czasu do czasu pożądanymi koalicjantami dla partii, które nie uważają ich za wariatów czy terrorystów, tylko za wyrazicieli obaw części społeczeństwa. Osobiście uważam, że dużo dobrego w kwestii ochrony środowiska i rozwiania przynajmniej części tych obaw mogłaby zrobić partia, która utworzyłaby frakcję zielonych, gałąź partii, która skupiałaby się na ochronie środowiska jednocześnie nie tracąc z oczu pozostałych zagadnień funkcjonowania państwa. Na przykład w Polsce kuriozalnym zjawiskiem jest oddawanie stanowiska ministra środowiska (niegdyś: ochrony środowiska) w ręce przedstawicieli partii chłopskiej. Wyjątkiem był Maciej Nowicki, którego jednak w końcu zdymisjonowano. Polska potrzebuje ideowych polityków zorientowanych na ochronę środowiska, ciekaw jestem, kiedy w końcu ktoś taki się pojawi.

  • Redaktorzy

"jak to pokutuje? A to niby coś się zmieniło? Żeby wybudować nową drogę/most, firma budowlana musi dogadać się z zielonymi. Dogadanie polega na obfitej dotacji, którą oczywiście zieloni wykorzystują na ratowanie przyrody :))"

 

 

Przepraszam cię bady, ale ty mówisz co wiesz, czy wiesz co mówisz? Bo ja właśnie zajmuję się tymi zagadnieniami, i moje doświadczenia wyglądają zupełnie inaczej, a to, o czym piszesz, jest zjawiskiem marginalnym powodowanym przez rozmaite męty.

  • Redaktorzy

"jak to pokutuje? A to niby coś się zmieniło? Żeby wybudować nową drogę/most, firma budowlana musi dogadać się z zielonymi. Dogadanie polega na obfitej dotacji, którą oczywiście zieloni wykorzystują na ratowanie przyrody :))"

 

 

Przepraszam cię bady, ale ty mówisz co wiesz, czy wiesz co mówisz? Bo ja właśnie zajmuję się tymi zagadnieniami, i moje doświadczenia wyglądają zupełnie inaczej, a to, o czym piszesz, jest zjawiskiem marginalnym powodowanym przez rozmaite męty. Zresztą nieskutecznym.

Widzę, że jednak ekologia jako zagadnienie cieszy się zainteresowaniem ;-) i budzi emocje.

Nie wiem właśnie, czy owe emocje nie zaciemniają czasem obrazu. Myślenie stereotypami nie jest na pewno zajmowaniem obiektywnego stanowiska, ale fakt, że wiele ruchów zielonych się skompromitowało ze względu na uwikłanie w finansowe wałki.

 

Niemniej, szczerze nie rozumiem stanowiska Misimora i Bady'ego: czy naprawdę uważacie, że problem degradacji ekologicznej naszej planety sprowadza się - trywializując - do problemu nadmiaru reklamówek, opakowań i lakierów wodnorozcieńczalnych?

 

Panowie, a co z kurczącymi się zapasami wody słodkiej, także w Europie?

Co z bezpowrotnie ginącycmi gatunkami zwierząt - czytałem, że liczbę tą szacuje się na ponad 100 rocznie?

Co z np. degradacją rafy koralowej?

Co z problemem zanieczyszczenia atmosfery w wyniku rozbuchania branży motoryzacyjnej? W każdej rodzinie po dwa auta, czasem więcej + coraz więcej rodzin (przyrost demograficzny, migracja do Europy)...?

 

Co z ostatnim problemem wycieku w Zatoce Meksykańskiej?

 

Zdaję sobie sprawę, że są to problemy globalne, ale ich skala nie jest chyba usprawiedliwieniem, by o nich nie myśleć w ogóle!?

 

Czy nie należy aby zmienic myślenia o tych sprawach? Czy fakt, że nam obecnie jeszcze brak wody pitnej nie doskwiera, oznacza, że problemu nie ma? Czy faktycznie musimimy, ba - możemy! - wciąż tylko patrzeć na ekologię z punktu widzenia konsumenta: tj. co ja stracę, jaki koszt muszę ponieść, etc.?

 

Rozumiem argument z autostradami, ale chodzi mi o debatę nad tym, jak cywilizacja ma się rozwijać, by nie robić tego kosztem Ziemii? Gdzie są granice wzrostu?

 

Nie wiem czy wiecie, ale od 21 sierpnia żyjemy na kredyt, gdyż ludzkość przekroczyła tego dnia zużycie zasobów naturalnych, które Ziemia może odbudować w danym roku.

 

Józwa myślę, że ma rację pisząc o braku zainteresowania ekologią przez tradycyjne partie władzy. Ale czy nie jest to wynikiem braku meldowania przez wyborców takiej potrzeby? Potrzeby zajęcia się tymi tematami przez partie władzy.

 

Może tylko garstka jest faktycznie przejęta tym, co obecnie dzieje się z przyrodą? Niemniej mnie cholera strasznie męczy fakt, że żyjemy sobie tak beztrosko i utyskujemy tylko na utrudnienia wnoszone przez ekologów/-ię. Wydaje mi się, że musimy wreszcie pojąć, że takie są obiektywne okoliczności, że potrzebna jest jakaś zielona rewolucja w myśleniu, byśmy ocalili co się da z tej naszej planety.

Powrót po dłuższej przerwie...

Zresztą na ekologii można zarobić w sposób poważny i długoterminowy: produkcja baterii słonecznych i paneli solarnych do ogrzewania wody to olbrzymi biznes na następną dekadę. Tyle, że w Europie niestety znowu to przesypiamy i obecnie Chińczycy już wysforowali się przed nas i US w tym sektorze. Czy to nei jest aby konsekwencja właśnie tradycjonalistyczno-stereotypowego myślenia o ekologii?

Powrót po dłuższej przerwie...

Słodka woda - no cóż, jak zacznie jej brakować, jestem pewny że rozwiązanie się znajdzie. Lepsze oczyszczalnie a w ostateczności odsalarki. Poza tym - mi w mojej studni wody nie brakuje.

 

Ginące gatunki - powiem tak, na pewno nie chcę sam ginąć w imię ich obrony. Autostrady ważniejsze.

 

Rafa koralowa - nawet nie wiemy dlaczego ginie. Przypisywanie winy człowiekowi na 100% to właśnie jest eko-obłęd. Znacznie gorsze katastrofy znamy z zapisu kopalnego - a to super-wulkan, a to jakaś asteroida czy inne tsunami. Podobnie ze sławnym wyciekiem - skoro tam na dole jest ciśnienie, nikt mi nie powie że takie wycieki nie zdarzały się w przeszłości zupełnie naturalnie. Jeszcze 150 lat temu chłopi w Galicji czerpali skalny olej wiaderkami z dziur w ziemi.

 

Globalne Ocipienie - szwindel, wulkany emitują 30 razy więcej CO2 niż ludzkość. Naturalne wahania tych 97% są pewnie o rzędy wielkości większe niż emisja antropogenna. Jakoś większość Ocieplenia nastąpiła przed rewolucją przemysłową - w XVII wieku saniami do Szwecji jeżdżono, aż ktoś na środku Bałtyku karczmę na lodzie uruchamiał. A potem samo się skończyło bez udziału człowieka. Globalne Ocipienie bardzo mi przypomina kapłanów żądających ofiar z okazji zaćmień Słońca.

 

Motoryzacja - wolę zginąć niż jeździć na rowerze czy komunikacją. Rower - zimno, wiatr, deszcz a komunikacja - grypa, gruźlica i inny syf.

 

Ja jestem za mądrą ekologią - typu np. nowoczesne spalarnie plastikowych śmieci (energia zamiast landfills) ale niestety z greenpeace nie da się logicznie rozmawiać. Oni swoje czują i koniec.

romekjagoda, 27 Sie 2010, 13:23

 

>Widzę, że jednak ekologia jako zagadnienie cieszy się zainteresowaniem ;-) i budzi emocje.

>Nie wiem właśnie, czy owe emocje nie zaciemniają czasem obrazu. Myślenie stereotypami nie jest na

>pewno zajmowaniem obiektywnego stanowiska, ale fakt, że wiele ruchów zielonych się skompromitowało

>ze względu na uwikłanie w finansowe wałki.

 

 

Czyli myśląc inaczej, niż Ty, myślę stereotypami. Cool. Pogadaliśmy.

 

 

 

>Niemniej, szczerze nie rozumiem stanowiska Misimora i Bady'ego: czy naprawdę uważacie, że problem

>degradacji ekologicznej naszej planety sprowadza się - trywializując - do problemu nadmiaru

>reklamówek, opakowań i lakierów wodnorozcieńczalnych?

 

 

 

To się nazywa robienie śmietniska i jest to największy problem.

 

 

 

 

>Panowie, a co z kurczącymi się zapasami wody słodkiej, także w Europie?

>Co z bezpowrotnie ginącycmi gatunkami zwierząt - czytałem, że liczbę tą szacuje się na ponad 100

>rocznie?

 

 

Zapłaczmy też po dinozaurach. Albo wróćmy do lasów, jak indianie.

 

 

>Co z np. degradacją rafy koralowej?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

ludzi należy wystrzelać, bo coś zmieniają na świecie.

 

 

>Co z problemem zanieczyszczenia atmosfery w wyniku rozbuchania branży motoryzacyjnej? W każdej

>rodzinie po dwa auta, czasem więcej + coraz więcej rodzin (przyrost demograficzny, migracja do

>Europy)...?

 

No jak to jest z tymi zanieczyszczeniami? Ja wiem, że wjeżdżając zimą na śląsk wita mnie ciemna i śmierdząca chmura węglowego syfu nie spowodowana raczej zanieczyszczeniami samochodowymi. Ale przez te wszystkie ekologiczne normy bezpieczeństwa atomówek i tak pewnie nie wybudujemy żadnej takiej robiącej tanią i czystą energię. Więc trujmy się węglem.

A z "zanieczyszczeniami" pochodzącymi z aut (głównie CO2) bardzo dobrze radzą sobie zielone tereny wokół nas.

 

>Co z ostatnim problemem wycieku w Zatoce Meksykańskiej?

 

No wiadomo co. Należy zakazać działalności człowieka na naszej planecie. Jedyne wyjście.

 

 

>Zdaję sobie sprawę, że są to problemy globalne, ale ich skala nie jest chyba usprawiedliwieniem, by

>o nich nie myśleć w ogóle!?

 

demagogia.

 

 

>Czy nie należy aby zmienic myślenia o tych sprawach? Czy fakt, że nam obecnie jeszcze brak wody

>pitnej nie doskwiera, oznacza, że problemu nie ma? Czy faktycznie musimimy, ba - możemy! - wciąż

>tylko patrzeć na ekologię z punktu widzenia konsumenta: tj. co ja stracę, jaki koszt muszę ponieść,

>etc.?

 

Deficyt wody w pl spowodowany jest złą retencją jeszcze za komuny. Żadne zielone tłuki nie zajmują się obecnie próbą przywrócenia "normalności". Oczywiście są tacy, których to interesuje, ale z zielonymi mają mało wspólnego.

Ale to chyba nie oznacza, że powinniśmy walić głową w ziemię i modlić się do matki przyrody?

 

 

>Rozumiem argument z autostradami, ale chodzi mi o debatę nad tym, jak cywilizacja ma się rozwijać,

>by nie robić tego kosztem Ziemii? Gdzie są granice wzrostu?

 

Niewątpliwie chciałbyś, żeby tę granicę wyznaczyli czciciele światowida?

 

>Nie wiem czy wiecie, ale od 21 sierpnia żyjemy na kredyt, gdyż ludzkość przekroczyła tego dnia

>zużycie zasobów naturalnych, które Ziemia może odbudować w danym roku.

 

Przewalone. Ciekawe, kto to liczył. Rozumiem, że węgiel czy ropa do tej pory dawały radę się odnawiać, ale od 21 sierpnia już nie? Ehh ci ekonaukowcy. Oni jakieś ekoszkoły skończyli, w których mieli ekonaukę (nie mylić z nauką).

 

>Józwa myślę, że ma rację pisząc o braku zainteresowania ekologią przez tradycyjne partie władzy. Ale

>czy nie jest to wynikiem braku meldowania przez wyborców takiej potrzeby? Potrzeby zajęcia się tymi

>tematami przez partie władzy.

>

>Może tylko garstka jest faktycznie przejęta tym, co obecnie dzieje się z przyrodą? Niemniej mnie

>cholera strasznie męczy fakt, że żyjemy sobie tak beztrosko i utyskujemy tylko na utrudnienia

>wnoszone przez ekologów/-ię. Wydaje mi się, że musimy wreszcie pojąć, że takie są obiektywne

>okoliczności, że potrzebna jest jakaś zielona rewolucja w myśleniu, byśmy ocalili co się da z tej

>naszej planety.

 

 

 

Następny rewolucjonista myślowy. Znowu zielone sekciarstwo atakuje.

 

Masz rację, rząd nie jest zainteresowany, cyna bezołowiwa, żarówki energooszczędne i inne to nie są ekowymysły. Pomijając już, że parki narodowe i krajobrazowe to nie żaden eko wymysł :) No ale jak wiadomo, wszystko, co ma realne odzwierciedlenie w przyrodzie nie jest ekowymysłem, tylko wynikiem racjonalnego myślenia :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

misiomor, 27 Sie 2010, 13:45

 

>PS. Właśnie na dniach Greenpeace zaczęli sabotaż budowy II linii metra w Wawie. To naprawdę są

>kabotyni.

 

 

nie, te żłoby są tam po to, żeby zgarnąć kasę. Resztę mają w dupie.

 

No ale żeby ekolog blokował budowę publicznego środka komunikacji :))) głupota w pełnym rozkwicie :D

  • Redaktorzy

"jozwa, czym się zajmujesz? Blokowanie budowy dróg, czy wyłudzaniem pieniędzy od firm budowlanych?

Następnym razem jaśniej przedstawiaj myśli..."

 

 

Bady, ja w ogóle nie muszę odpowiadać na pytania zadane tym tonem, tak możesz sobie przemawiać do rodziny, o ile ci na to pozwala. Odpowiem przez uprzejmość wobec pozostałych: jestem ekspertem, który wykonuje dla inwestorów oceny oddziaływania środowiskowego, ekspertem ministerstwa oraz koordynatorem realizacji niektórych porozumień międzynarodowych o ochronie środowiska. Wyłudzaniem pieniędzy będziesz uprzejmy zająć się sam.

misiomor, 27 Sie 2010, 13:41

 

>Słodka woda - no cóż, jak zacznie jej brakować, jestem pewny że rozwiązanie się znajdzie. Lepsze

>oczyszczalnie a w ostateczności odsalarki. Poza tym - mi w mojej studni wody nie brakuje.

 

 

Misimor, czy to aby nie jest właśnie beztroskie myślenie? Jakoś to będzie... Otóż wcale nie musi być. Może się skończyć podnoszeniem ceny m3 wody, racjonowaniem, etc. I nawet u Ciebie w studni może się zacząć poziom obniżać. A nawet jeśli u Ciebie w studni będzie ok, to co ze studnią Twojego kuzyna w innym mieście? Liczy się tylko moje indywidualne dobro?

 

>Ginące gatunki - powiem tak, na pewno nie chcę sam ginąć w imię ich obrony. Autostrady ważniejsze.

 

Ok, przyjmuję takie myślenie, ale go nie akceptuję.

 

>Rafa koralowa - nawet nie wiemy dlaczego ginie.

 

No raczej to ustalono - podnoszenie temperatury wody. Dla b. czułych koralowców to zabójcze + zdaje się emisja ścieków bezpośrednio do oceanów, ich zanieczyszczanie ściekami przemysłowymi, ze statków. Nie jestem tu ekspertem, ale o ile mi wiadomo korale giną z przyczyn ludzkich. Chociażby w Morzu Czerwonym - pojedź do Egiptu, i zobacz jak tam zniszczona jest rafa.

Może bogactwo i piękno rafy obudzi w Tobie jednak refleksję, że warto o jej rpzetrwanie jakoś walczyć.

 

Przypisywanie winy człowiekowi na 100% to właśnie

>jest eko-obłęd. Znacznie gorsze katastrofy znamy z zapisu kopalnego - a to super-wulkan, a to jakaś

>asteroida czy inne tsunami. Podobnie ze sławnym wyciekiem - skoro tam na dole jest ciśnienie, nikt

>mi nie powie że takie wycieki nie zdarzały się w przeszłości zupełnie naturalnie. Jeszcze 150 lat

>temu chłopi w Galicji czerpali skalny olej wiaderkami z dziur w ziemi.

>

>

>Motoryzacja - wolę zginąć niż jeździć na rowerze czy komunikacją. Rower - zimno, wiatr, deszcz a

>komunikacja - grypa, gruźlica i inny syf.

 

Ale w motoryzacji nie chodzi o Ciebie samego, tylko o przyrodę. Zrozum, że to że jeździsz jest na koszt wszystkich. Tak samo na koszt wszystkich Brazylia wycina pusczę amazońską.

>

>Ja jestem za mądrą ekologią - typu np. nowoczesne spalarnie plastikowych śmieci (energia zamiast

>landfills) ale niestety z greenpeace nie da się logicznie rozmawiać. Oni swoje czują i koniec.

 

Greenpeace jest ruchem ekologicznym i z partią nie chcą mieć nic wspólnego.

Powrót po dłuższej przerwie...

jozwa maryn, 27 Sie 2010, 13:50

 

>Bady, ja w ogóle nie muszę odpowiadać na pytania zadane tym tonem, tak możesz sobie przemawiać do

>rodziny, o ile ci na to pozwala. Odpowiem przez uprzejmość wobec pozostałych: jestem ekspertem,

>który wykonuje dla inwestorów oceny oddziaływania środowiskowego, ekspertem ministerstwa oraz

>koordynatorem realizacji niektórych porozumień międzynarodowych o ochronie środowiska. Wyłudzaniem

>pieniędzy będziesz uprzejmy zająć się sam.

 

 

pisz i czytaj ze zrozumieniem. Moje pytanie miało być żartobliwym podkreśleniem tego, że baaardzo nieprecyzyjnie się wyraziłeś.

 

Podsumujmy: jesteś ekspertem, masz tytuł naukowy i robisz coś dla środowiska i dużych korporacji.

Wniosek: nie należysz do grinszit.

 

NIGDZIE się nie pomyliłem. Twoja działalność, a działalność ekoterrorystów to dwie diametralnie różne sprawy, o czym też już wspominałem wcześniej.

Do póki wiekszość elektoratu wiąże koniec z końcem co miesiac zastanawiając się nad wydatkami na żarcie, energię i leki trudno bedzie masowo zainteresować sprawami drzew, wody, zwierząt...

 

Partie zielonych to nic innego jak jeszcze jeden pomysł na władzę jesli nie teraz do kiedyś.

Wody, zwierząt, żywności, tlenu od tego nie przybędzie ani nie ubędzie mniej.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

>> romekjagoda, 27 Sie 2010, 13:55

 

Jak to już ustaliliśmy - podgrzewanie oceanów jest procesem raczej naturalnym niż antropogennym. Co do eutrofizacji - za jakiś czas fosfaty zaczną się kończyć i siłą rzeczy rolnictwo będzie musiało przejść na nieco niższą wydajność z 1ha. No i opłacalne stanie się uzywanie osadów z oczyszczalni jako nawozu.

 

Motoryzacja - na razie się jakoś jeździ a gdyby nie podatki byłoby jeszcze lepiej. Tak więc rezerwy opłacalności są. Mam nadzieję że nie dożyję czasów degrengolady takiej, żebym musiał jeździć rowerem jak jakiś kulis. Chińczycy i Hindusi przesiadają się już na samochody...

Ostatnio na imprezie kolega piękny dowcip walnął podczas jakiejś dyskusji:

 

"(...) a to wszystko przez tą drugą zasadę termodynamiki, która zabija świat."

 

 

:))))

  • Redaktorzy

Do Greenpeace nie należę, natomiast ostatnio udzieliłem im pewnej porady eksperckiej. Obecnie NGO-sy zaczęły zbierać podpisy pod społecznym projektem ustawy zdejmującej obowiązek uzyskiwania przez państwo zgody samorządów na ustanawianie obszarów chronionych. Zasugerowałem im, aby ustawili stolik z odpowiednim plakatem koło krzyża na Krakowskim Przedmieściu, po przeciwnej stronie co obrońcy. Będzie to absolutnie najkrótsza droga dostania się do mediów ogólnopolskich. Porada była darmowa.

bady, 27 Sie 2010, 13:47

 

>romekjagoda, 27 Sie 2010, 13:23

>

>>Widzę, że jednak ekologia jako zagadnienie cieszy się zainteresowaniem ;-) i budzi emocje.

>>Nie wiem właśnie, czy owe emocje nie zaciemniają czasem obrazu. Myślenie stereotypami nie jest na

>>pewno zajmowaniem obiektywnego stanowiska, ale fakt, że wiele ruchów zielonych się skompromitowało

>>ze względu na uwikłanie w finansowe wałki.

>

>

>Czyli myśląc inaczej, niż Ty, myślę stereotypami. Cool. Pogadaliśmy.

 

 

Bady, nie wiem, skąd Twój wniosek. To raczej Ty próbujesz zrobić ze mnie idiotę i ekooszołoma - a taki styl nie jest raczej dyskusją na poziomie.

 

To co napisałem powyżej jest chyba sensowne - trudno rozmawiać sensownie z ludźmi zamykającymi się w wąskich ramach stereotypów, którzy nie są w stanie myśleć w sposób otwarty, bez uprzedzeń. Tylko o to mi chodziło i wcale nie było atakiem personalnym na Ciebie. Jeśli tak to odebrałeś, to albo jesteś przewrażliwiony, albo faktycznie masz ku temu powody, by tak to odbierać.

>

>

>

>>Niemniej, szczerze nie rozumiem stanowiska Misimora i Bady'ego: czy naprawdę uważacie, że problem

>>degradacji ekologicznej naszej planety sprowadza się - trywializując - do problemu nadmiaru

>>reklamówek, opakowań i lakierów wodnorozcieńczalnych?

>

>

>

>To się nazywa robienie śmietniska i jest to największy problem.

>

Jeśli dla Ciebie problem reklamówek to najwyższy wymiar tego, z czym obecnie się borykamy jako cywilizacja, to faktycznie trudno nam się będzie dyskutować...

 

>>Panowie, a co z kurczącymi się zapasami wody słodkiej, także w Europie?

>>Co z bezpowrotnie ginącycmi gatunkami zwierząt - czytałem, że liczbę tą szacuje się na ponad 100

>>rocznie?

>

>

>Zapłaczmy też po dinozaurach. Albo wróćmy do lasów, jak indianie.

 

 

Świat nie jest czarno-biały, i jako inteligentny gatunek możemy znaleźć wyjście pośrednie, formę zielonego wzrostu. Dinozaury wyginęły w wyniku katastrofy naturalnej, nie w wyniku stopniowego wyniszczania swoich naturalnych siedlisk. To chyba jest różnica, co?

 

>

>

>>Co z np. degradacją rafy koralowej?

>

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

>

>ludzi należy wystrzelać, bo coś zmieniają na świecie.

>

>

>>Co z problemem zanieczyszczenia atmosfery w wyniku rozbuchania branży motoryzacyjnej? W każdej

>>rodzinie po dwa auta, czasem więcej + coraz więcej rodzin (przyrost demograficzny, migracja do

>>Europy)...?

>

>No jak to jest z tymi zanieczyszczeniami? Ja wiem, że wjeżdżając zimą na śląsk wita mnie ciemna i

>śmierdząca chmura węglowego syfu nie spowodowana raczej zanieczyszczeniami samochodowymi. Ale przez

>te wszystkie ekologiczne normy bezpieczeństwa atomówek i tak pewnie nie wybudujemy żadnej takiej

>robiącej tanią i czystą energię. Więc trujmy się węglem.

 

Ale widzisz Bady ja też uważam, i wielu pro-ekologicznie myślących ludzi też, że energia atomowa jest jakimś wyjściem.

 

>A z "zanieczyszczeniami" pochodzącymi z aut (głównie CO2) bardzo dobrze radzą sobie zielone tereny

>wokół nas.

 

Szczególnie w miastach cierpiących od smogu...

 

 

>

>>Co z ostatnim problemem wycieku w Zatoce Meksykańskiej?

>

>No wiadomo co. Należy zakazać działalności człowieka na naszej planecie. Jedyne wyjście.

>

 

 

Znowu myślisz jednotorowo, zero-jedynkowo...

 

 

>>Zdaję sobie sprawę, że są to problemy globalne, ale ich skala nie jest chyba usprawiedliwieniem,

>by

>>o nich nie myśleć w ogóle!?

>

>demagogia.

>

 

Nie sądzę. Mógłbym odbić piłeczkę i Tobie zarzucić populizm, bo to przecież takie zdroworozsądkowe i proste - nie mamy problemu, Ci którzy go widzą, to oszołomy... Ale nie robię tego. bo obrzucanie się inwektywami nie należy do kanonu dyskusji na poziomie.

 

 

>>Czy nie należy aby zmienic myślenia o tych sprawach? Czy fakt, że nam obecnie jeszcze brak wody

>>pitnej nie doskwiera, oznacza, że problemu nie ma? Czy faktycznie musimimy, ba - możemy! - wciąż

>>tylko patrzeć na ekologię z punktu widzenia konsumenta: tj. co ja stracę, jaki koszt muszę

>ponieść,

>>etc.?

>

>Deficyt wody w pl spowodowany jest złą retencją jeszcze za komuny. Żadne zielone tłuki nie zajmują

>się obecnie próbą przywrócenia "normalności". Oczywiście są tacy, których to interesuje, ale z

>zielonymi mają mało wspólnego.

>Ale to chyba nie oznacza, że powinniśmy walić głową w ziemię i modlić się do matki przyrody?

 

Uściślijmy - chodzi o proekologiczne myślenie, w polityce także, co nie musi być od razu tożsame z zielonym terroryzmem i fanatyzmem. I o to mi właśnie chodzi.

Co do problemu wody, to rozczaruję Cię - to nie jest tylko problem, który kończy się na granicach polski. Jest niezależny od systemu i występuje w całej Europie.

>

>>Rozumiem argument z autostradami, ale chodzi mi o debatę nad tym, jak cywilizacja ma się rozwijać,

>>by nie robić tego kosztem Ziemii? Gdzie są granice wzrostu?

>

>Niewątpliwie chciałbyś, żeby tę granicę wyznaczyli czciciele światowida?

 

Bady, Twój sarkazm jest po prostu denerwujący. Wolałbym aby granice wyznaczyli ludzie myślący trzeźwo o aktualnych problemach, a nie zamykający swej ignorancji pod płaszczykiem prześmiewców.

>

>>Nie wiem czy wiecie, ale od 21 sierpnia żyjemy na kredyt, gdyż ludzkość przekroczyła tego dnia

>>zużycie zasobów naturalnych, które Ziemia może odbudować w danym roku.

>

>Przewalone. Ciekawe, kto to liczył.

 

Ludzie, którzy badają tzw. global footprint. Nie jest to łatwe, ale można szacować. Jesteś w stanie zaprezentować rzeczową krytykę ich metod? Jeśli nie - nie rżnij głupa.

 

Rozumiem, że węgiel czy ropa do tej pory dawały radę się

>odnawiać, ale od 21 sierpnia już nie? Ehh ci ekonaukowcy. Oni jakieś ekoszkoły skończyli, w których

>mieli ekonaukę (nie mylić z nauką).

>

 

I znowu teoria spiskowa - jacyś ekonaukowcy, szkoleni w spec-eko-szkołach...

Naprawdę nie uda nam sięnormalnie pogadać?

 

>>Józwa myślę, że ma rację pisząc o braku zainteresowania ekologią przez tradycyjne partie władzy.

>Ale

>>czy nie jest to wynikiem braku meldowania przez wyborców takiej potrzeby? Potrzeby zajęcia się

>tymi

>>tematami przez partie władzy.

>>

>>Może tylko garstka jest faktycznie przejęta tym, co obecnie dzieje się z przyrodą? Niemniej mnie

>>cholera strasznie męczy fakt, że żyjemy sobie tak beztrosko i utyskujemy tylko na utrudnienia

>>wnoszone przez ekologów/-ię. Wydaje mi się, że musimy wreszcie pojąć, że takie są obiektywne

>>okoliczności, że potrzebna jest jakaś zielona rewolucja w myśleniu, byśmy ocalili co się da z tej

>>naszej planety.

>

>

>

>Następny rewolucjonista myślowy. Znowu zielone sekciarstwo atakuje.

 

 

Czyli jednak nie pogadamy na tym poziomie...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

>> jozwa maryn, 27 Sie 2010, 14:05

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Przysiągłbym że czytałem o tym na gazeta.pl ale chyba musieli to szybko usunąć bez śladu. Greenpeace też się odciął mimo że w oryginalnych newsach figurowali.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.