Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

NAD 5240

NAD 5240. To CD należy do tych \"colored\" a nie \"neutral\". Mimo to ten \"color\" jest bardzo fajny. CD ma swój charakter.   Średnica ma przyjemne ciepełko, jest wystarczająco szczegółowa, ładnie zrealizowana. Góra troszke zaokrąglona, ocieplona(nie każdy to akurat musi lubić).   Musze przyznać że CD zaskakująco fajny ja za te pieniądze. A dostałem go za drobne naprawde. Gra ciepło i przyjemnie, nie napastliwie, jest bardzo muzykalny. Sprawia, że słuchanie muzyki staje się prawdziwą przyjemnością. Każda płytka brzmi dobrze. Nie jest to może jakaś audiofilska rewelacja, ale to dobre hi-fi.   Polecam dla: Jeśli szukasz dobrego CD za małe pieniądze, jeśli chcesz mieć porządny system hi-fi i cieszyć się dobrą muzyką a nie jesteś bogaty. Polecam na start dla każdego. To CD naprawde ma swój styl.   To najwyższy model NADa z początku lat 90tych, końca 80tych. Warto zwócić uwagę, że jako jedyny był made in japan jak seria Monitor. Reszta made in China, a niektóre Taiwan.


Denon DCD-980

Opinie tego Cdeka bede opieral głownie o DCD-755AR, bo z takowym go bezposrednio porownywalem. Odtwarzacz zwraca na siebie glownie uwage gornym pasmem. Wydobywa z niego naprawde duzo tego co najlepsze. Ze wzgledu na to gorne partie wokalu czy tez gitar brzmia naprawde swietnie. Nie mozna sie pogubic w dzwiekach, wszystko jest na swoim miejscu. Tym samym zyskuje na tym stereofonia i jako taka scena. Bas i srednica nie dominuje tu tak jak w 755AR. Widac ze w przypadku 980 nacisk polozono na najnizsze partie basu, gdzie w 755AR dominowane jest jego nieco wyzsze pasmo. Jak za taka cene jaka jest teraz wart DCD-980 czyli jakies 100zl nie widze dla niego zadnej nowszej konkurencji nawet za 3 razy wieksze pieniadze.


Pioneer A-705R

Miałem takowy około 1999, w sklepie kosztował 2200zł, ładne to, z pilotem, i brzmienie jakby chciało dużo ale miałem wtedy kolumny tonsil perfeckt 150 i niewiele pokazał, choć coś tam słychać, myślę że przy odpowiednim dobraniu reszty sprzętu coś by pokazał, generalnie najlepszy Pioneer z budżetowych, i tak nie lobię pioneera:)


NAD L73

O dzwięku nie będe się rozpisywał bo nie o to chodzi, gra poprawnie ale to nie jest C370, trzeba trochę tą gałką pokręcić. DVD przyzwoite. Najlepszy z tego wszytskiego tuner i estetyczne wykonanie. Pilot jakoś mało intuicyjny.


NAD C 541 i

Bardzo dobre źródło jak ktos juz ma nada C350 lub C370 to się nie ma nad czym zastanawiac, chyba że nad ARCAMEM c37 ale to som inne pieniędze.


NAD C 350

Piękny dzwięk za te pieniądze. Można oczywiście porównyważ z Rotelem albo Thulem ale to chyba nie chodzi o to koledzy malkontenci.   Wystarczy kupić do tego źródło c541i i możecie zapomniec o szukaniu idelanego zestawu. Ja juz nie szukam 6 lat bo mam NADa C350. Szkoda czasu nerwów i pieniądzy jak wam nie szkoda to kupcie sobie NAIMA tylko ile za to trza zapłacić.   Wzmacniacz na Alegro wart około 1300 zł i na prawdę warto wydać takie pieniądze.


Mission m73i

TO SIE NAZYWA BRYTYJSKIE BRZMIENIE,ŁADNA NAMACALNA ŚREDNICA.SCENA ROZBUDOWANA POZA LINIE GŁOŚNIKÓW.SĄ SŁYSZALNNE ODDECHY WYKONAWCÓW.CZYLI MUZYKA JEST ŻYWA,OBECNA W POKOJU.


Creek Destiny

Znakomity wzmacniacz... a jednak go sprzedalem.   Creek jest wzmacniaczem troche niejednoznacznym: wyrozniajacym sie w swej klasie cenowej pod pewnymi wzgledami, ale rowniez posiadajacym pewien charakter, ktory sprawia, ze swietnie sprawdza sie w okreslonym materiale muzycznym, a "nie gra" w innym.   Jest to wzmacniacz wybitnie audiofilski, a jego glowna cecha jest wyjatkowa muzykalnosc i zdolnosc do kreowania niezwyklego klimatu w okreslonych nagraniach. Creek jest stworzony do muzyki kameralnej, wokali, malych skladow jazzowych. Z takich nagran Destiny w niezwykly wrecz sposob potrafi wyciagnac emocje, zagrac romantycznie i wciagajaco.   W muzyce rockowej, gdzie liczy sie tempo, bas, uderzenie, odrobina brudu i ostrosci Creek "nie gra". Dzwiek jest zbyt wolny - zwlaszcza w trybie pasywnym - pozbawiony rytmu i masy. W trybie aktywnym jest sporo lepiej, ale wtedy ulatniaja sie gdzies najwieksze zalety Creeka - holograficzna scena, neutralnosc i naturalnosc.   W trybie pasywnym - bo ten jest ogolnie lepszy - mamy bardzo dobra w tej klasie cenowej neutralnosc, holograficzna scene - calkowite oderwanie sie dzwieku od kolumn, bardzo nisko schodzacy bas o znakomitej czystosci i kontroli, bardzo czysta i szczegolowa srednice i gore, pozbawione wszelkich ostrosci i twardosci. Z drugiej strony wyzszy bas - tam, gdzie jest stopa perkusji i kreowanie rytmu, jest wycofany; wycofane tez sa najwyzsze tony, choc rozdzielczosc i szczegolowosc sa wybitne (to akurat moze byc zaleta w ostrzej grajacych systemach).   Ogolnie lista zalet przewyzsza niedostatki i mamy do czynienia z bardzo dobrym wzmacniaczem, wymagajacym jednak pewnej strarannosci w doborze pozostalych elementow systemu. Nalezy laczyc ze sprzetem grajacym raczej jasno i dynamicznie, z duzym basem. Synergia ponoc wystepuje z kolumnami Epos i Adio Physic. Pewnie niezle bedzie tez z B&W. Warto poprobowac, choc rockmani powinni podejsc do najlepszej Destiny Creeka z pewna ostroznoscia.


Van Den Hul CS 122 hybrid

Kabelek ten zamienił dotychczas posiadany przeze mnie Monster cable XP. Myślałem że ten XP łagodził dźwięk. Jednakże niestety ucinał górę pasma i ograniczał dynamike systemu.   Po podpięciu "Hula" wszystko wróciło na miejsce a dźwięk stał się jeszcze bardziej łagodny i przyjemny w odbiorze. Może nie jest to wielka zmiana charakteru dźwięku jednakże w trudnych systemach przywraca spokój.   Polecam do Rotela i Paradigm Monitor 3.   Inne kable ( choć to nie 1.liga )które dotychczas funkcjonowały w systemie poległy z kretesem....


Rotel RCD 865

Coz, audiofilem nie jestem ale nie moglem zostawić tego modelu bez żadnego opisu, kocham jego dźwięk i...nienawidzę, tak, nienawidzę. W skrócie, piękna scena, szczegółowość, bas nie schodzi za nisko ale wystarczy.Nie jest wybredny czyta wszystkie płyty, nawet takie których inne cdki nie czytają :), bardzo szybki.Pewnie zastanawiacie się za co go nie nienawidzę, no właśnie za ta szczegółowość, czasem za ostry, ale... po podłączeniu marantza cd7300 brakuje mi tej papryczki.


Grundig Fine Arts T-903

Miałem 903 jak i flagowy 9000, drewniane boczki, full bayer elektronika, ale brzmienie przeciętne, ani to super czułe, średnia stereofonia,bas,dynamika, nic specjalnego. Mam wrażenie że stary analogowy ST-1000 grał lepiej.


Tara Labs RSC Air AC Power Cable

Bardzo przyzwoity kabel biorąc jako punkt odniesienia ceny na rynku wtórnym. Po doświadczeniach z różnymi kablami zasilającymi ze średniej półki, których wpływ na brzmienie systemu owszem był wyraźny ale nie całkiem zgodny z moimi oczekiwaniami Air AC jest jak łyk czystego powietrza :-). Poważnie. Przekaz nabrał klarowności i równowagi. Nic nie przeszkadza. Tylko tyle i aż tyle. Żadnej dodatkowej \"aury\" czy voodoo. Kto ma ochotę na kablowe eksperymenty powinien posłuchać u siebie. Uwaga: jest raczej sztywny i choć da się odpowiednio ustawić to może sprawiać kłopot zważywszy na dość kiepskie wtyczki.


Pro-Ject Expression I

Mając kupę płyt ze starych dobrych lat oraz nie mogąc przekonać się do cyfry postanowiłem je odkurzyć. A ponieważ polski Bernard jakoś nie pasował do nowych czasów zachęcony lekturą fachowych pism oraz mądrych dilerów kupiłem z ogłoszenia Pro jecta. Sprzęt minimalnie prosty i jak mówią prawdziwie audiofilski. No cóż faktycznie ująć z niego już więcej nie można: -lekki prawie jak piórko,przy każdej zmianie płyty jezdzi w te i nazad -plinta kawałek cienkiego mdf za dychę -ramię niby świetnie tłumiące rezonanse,ale bez filtra subsonic membrany mało się nie urwą z zawieszeń -podstawa ramienia to nędzna cienka blaszana wytłoczka -łożyska nie do regulacji,albo ciasno,albo luzy -i te tłumiące niby nóżki z badziewnej gumy -a pokrywa z tak marnego plastiku,że po kilku czyszczeniach miękką szmatką stała się całkiem matowa. No i plus-talerz:ładny,ciężki,nie do zdarcia. Ggamofon grał (wkładki Sumiko Black Pearl,Denonem Dl 103, Shure M97xe) pierwszym planem,stereo prawo-lewo,bez dynamiki,słabym basem,obciętą górą.Demolował płytotekę i siał zwątpienie-do czasu.Porażka.


Denon DRM-500

Kaseciak Denona jest przykładem magnetofonu wprawdzie niskobudżetowego, ale mimo wszystko zrobionego dość solidnie i grającego bardzo przyzwoitym dźwiękiem jak na swoją klasę i cenę.   To co pierwsze rzuca się w oczy to dość archaiczny peak-meter zrobiony na 8miu LED'ach na kanał (ale za to bardzo czytelny) oraz w całości przeźroczysta kieszeń kasety (dzięki czemu mimo braku podświetlenia wszystko jest doskonale widoczne!). Do tego dochodzi nieco staroświecki mechaniczny licznik, ale za to z funkcją "memory stop" i "rec return". Magnetofon wyposażono w układy Dolby HX-PRO, NR B i C, ręczną regulacje prądu podkładu, wykrywanie przerw między utworami oraz filtr MPX. Czyli w zasadzie wszystko co potrzeba w tanim deck'u. Mechanika sterowana jest dwoma silnikami (jeden na capstan, drugi obraca szpulami) oraz elektromagnesem podnoszącym głowice. Przewijanie odbywa sie bez podnoszenia głowic co jest o tyle miłe, ze przyspiesza czas reakcji. Generalnie magnetofon pracuje bardzo cicho, za wyjątkiem momentów kiedy podnoszone i opuszczane są głowice.   Brzmieniowo - trzeba przyznać, że jest całkiem nieźle jak na tego w sumie prostego deck'a. Po odpowiedniej kalibracji na dobrej kasecie chrom (u mnie najlepiej sprawdzały się SONY CDitII 90min) jest w stanie nagrywać muzykę porównywalnie do CD, dodając im jednocześnie analogowego smaczku. Z żelazowymi jest juz niestety gorzej, ale kręcąc biasem można cos niecoś jeszcze nawet ze zwykłej żelazówki wyciągnąć i mimo, iż z natury rzeczy wysokie tony są przytłumione, to całość gra bardzo przyjemnym dla ucha dźwiękiem. No i właśnie... to jest w tym deck'u chyba najbardziej miłe - słuchanie kaset - mimo wszystkich ograniczeń jakie niesie za sobą ten nośnik) jest bardzo przyjemnym i wciągającym zajęciem ;)   Podsumowując: DRM-500 to dobry tani deck, który dobrze radzi sobie zarówno z nagrywaniem jak i odtwarzaniem kaset własnych i obcych. Ma wszystko co trzeba w prostym magnetofonie, a przy tym kupowany z drugiej reki kosztuje grosze.


Yamaha KX-393

Patrząc na tego deck'a, przychodzi na myśl odwieczne pytanie czy wolimy bardziej to co jest ładne, czy też to co inteligentne. Otóż Yamaha owszem, jest ładna i efektowna, ale z inteligencją ma raczej niewiele wspólnego. Magnetofon na pierwszy rzut oka wygląda w miarę przyzwoicie jak na niskobudrzetowca: Dolby B,C, stożkowa głowica, ręczna regulacja biasu, play trim, regulowane wyjście słuchawkowe, auto-kalibracja, wyszukiwanie przerw miedzy utworami, miły dla oka bursztynowy wyświetlacz i metalowy przód. Niestety jeśli się bliżej przyjrzeć, zaczynają wyłazić braki. Ano bo mechanika oparta jest na jednym silniku - co niestety czasem objawia się zaburzeniami w prędkości odtwarzania taśmy. Wyświetlacz - owszem ładny - ale peak meter kompletnie nieczytelny i konia z rzędem temu, kto za jego pomocą w miarę dokładnie stwierdzi jaki jest właściwie poziom sygnału na wejściu. Całe szczęście autokalibracja działa w miarę przyzwoicie, wiec jeśli zapomnimy o ręcznych regulacjach i zdamy się na automat - on poradzi sobie całkiem nieźle. Tu dochodzimy jednak do kwestii brzmienia i... niestety od tego momentu zaczyna się rozczarowanie. Przede wszystkim fatalne wysokie tony... albo raczej ich brak. Magnetofon gra tak, jakby na kolumny nałożono koc. Kompletnie nic nie słychać poza basem i całkowicie zmulonymi średnimi tonami (a dodam ze przed testem rzecz jasna skos głowicy był regulowany). Owszem - jest filtr Play Trim który podbija lub przycina wysokie tony. Ale jego działanie nie na wiele sie zdaje, bo podbija on pasmo dosyc wysoko i jego podkręcenie daje charakterystykę typu "V" gdzie wysokie kłują w uszy, a średnia cześć pasma gdzieś znika. Dla wszystkich posiadaczy tego magnetofonu mam jednak małą dobrą wiadomość - można go troszeczkę naprawić dzięki możliwości regulacji częstotliwości mniej więcej od 10kHz w gore na płycie głównej magnetofonu (trzeba odnaleźć sekcje "play trim" i trochę poeksperymentować z ustawieniami.) Taka regulacja pozwala poprawić brzmienie do pewnego stopnia, ale cudów bynajmniej nie należy się spodziewać.   Podsumowując: Jeśli ktoś potrzebuje magnetofonu jako ozdoby w pokoju i uzupełnienia pozostałych elementów Yamahy z tej serii o urządzenie w podobnym stylu to ok. Ale dla wszystkich pozostałych raczej nie będzie to dobry wybór


NAD 4300

Ten sprzęt to prawdziwe mistrorzstwo świata. Chciałbym żeby to zdanie bylo najważniejszym zdaniem tej recenzji.   Aż dziw, że taki stary klocek, może mieć takie parametry i tak fantastycznie działać. I nie pisze tego pod chwilowym zachwytem, bo klocek mam już od dawna.   Jego jedyną wadą jest mniejsza czułość od innych tunerów NAD, które z czułośći słyną(co nie jest problemem jak się ma dobrą antenę). Czułość i tak jest bardzo dobra. Ale bywają tunery bardziej czułe.   Drugi feler, to poziom szumów który tu jest o wiele większy niż np w Protonie 440 czy NAD 4225, 402 etc. Porównuje tu bezpośrednio z innymi tunerami. Ale dzwięk jest o niebo przyjemniejszy. Analogowy, fajny, ciepły, można słuchać radia całą noc z zachwytem.   Ten sprzęt jest ponadczasowy i ma w sobie coś co pozostawia konkurencje daleko w tyle. Radio z nim jest prawdziwe, żywe, ciepłe, takie jak było kiedyś. Jest muzykalny niczym słynna 3020ka NADa.   Polecam ten sprzęt każdemu. To chyba obecnie mój "best buy ever", bo mimo że klocek tani, nigdy nie byłem z zakupu tak zadowolony jak tu.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.