Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Tonsil Siesta Sat

Gdybym miał zamknąć recenzję w jednym zdaniu, napisałbym: uniwersalny, zrównoważony dźwięk, bez dominacji któregokolwiek z zakresów.   Można tą „opinię instant” odczytać zarówno jako krytykę, jak i pochwałę. De gustibus...   Dlatego określenie brzmienia jako nijakie, byłoby zdecydowanie nadużyciem.   Spokojna, wyraźnie obecna, jednak nie nazbyt ocieplona średnica, sprawdzi się w różnych gatunkach muzycznych. Chyba na tym właśnie polega rzeczona uniwersalność. Lang Lang będzie wiarygodny w którymkolwiek z koncertów fortepianowych Chopina, Al di Meola zagra akustycznie nie tylko wprost ze sceny, Mark Knopfler „wyrzeźbi” swoją gitarą elektryczną przyjazne dla ucha dźwięki, a Diana Krall nie będzie „ziała paszczą” - jedynie miło wkomponuje się w instrumentalne towarzystwo. Może lekko podkreśli swoją rolę „First Lady”, jednak nie na tyle, by posądzić ją o tani narcyzm. Przy czym góra pasma (blachy i inne takie) nie będzie się natarczywie narzucać - jedynie proporcjonalnie towarzyszyć dźwiękom podstawowym. W opinii wielu, to właśnie przetwornik wysokotonowy stanowi tzw. wąskie gardło zestawu. Nie polemizuję. Powiem jedynie, że dyskomfortu z powodu „żyletek”, czy też „waty” w uszach, nie odczuwam. Największą trudność sprawia mi ocena dołu pasma. Jedni podkreślają kontrolę, inni krytykują za brak tzw. masy. Jestem pomiędzy. Zwolennicy realizacji „bez prądu”, kameralistyki, lub małych jazzowych składów, nie będą mieli powodów do narzekań. Natomiast sympatycy big-bandowych „odjazdów” i filmowych tąpnięć, mogą odczuć niedosyt. Masażu wątroby z pewnością nie będzie. Polecam do relaksujących odsłuchów, nie tylko przy porannej kawie. Równie dobrze sprawdzą się za dnia, jako niezobowiązujące tło, lub na „dobranoc”.


Magnat Quantum 605

Kolumny okazały się w moim zestawie niedrogim i dobrym wyborem. Na początku miałem trochę problemów z ich ustawieniem - nie można było opanować nadmiaru basu, co okazywało się nieprzyjemnym dudnieniem. Dopiero odstawienie kolumn ok. 1m od tylnej ściany zniwelowało problem w 97%, jednak cały czas bas był zbyt miękki, powolny, rozlazły. Skutecznym lekarstwem na to okazało się zastosowanie solidnych granitowych podstaw. Bas nie tylko się zdyscyplinował, stał się lepiej zdefiniowany i nawet punktowy ale też sprężysty. Ciekawe było to, że podstawy granitowe ukazały jeszcze lepsze możliwości kopułek wysokotonowych. Niewielki wydatek a wrażenie jakby sprzęt był z wyższej cenowo półki! Na poprzednich głośnikach nie dało się słuchać np. klasyki, a tu zaskoczenie (bo sądziłem, że płyty, które mam z muzyką poważną są jakoś tak płasko, sucho a przy sopranach nawet ostro zrealizowane) dźwięk z rozmachem, soprany dokładne ale płynne i przyjemne! Muzyka rockowa też dobrze wypadła, nic się nie zlewa, wszystkie instrumenty i wokale nawet przy dużej głośności pięknie separowane (oczywiście chodzi o dobrze zrealizowane płyty). Małe składy jazzowe to jest to, co obecnie słychać tak jak w zestawach, które kosztują dużo drożej i nie zmyślam tu nic bo słuchałem paru wypasionych sprzętów, no różnice były, ale według mnie max 10% (w kasie to chodzi o kilkadziesiąt kz).


Plinius CD101

dzwiek o sporej gestosci choc nie takiej jeszcze jak z gramofonu, nasycenie barwami daje przyjemnosc odsluchu, powoduje ze teraz juz wiemy co zawieraja plyty a muzyka ktora oferuje system nie nudzi, dynamika o sporej dawce realizmu, bardzo wazna cecha timing na bardzo wysokim poziomie, po przelaczeniu z gramofonu mozna swobodnie sluchac dalej bez zadnego poczucia dyskomfortu, budowanie atmosfery przez polaczenie dynamiki ze znakomitym wyczuciem mikrodynamiki, wybrzmienia calkowicie naturalne nie przesadzone, instrumenty i wokale czyste ksztaltowane ze swoboda dynamiczna i barwowa, raczej analogowe brzmienie a o niewielkim nalocie cyfry mozna swobodnie zapomniec, wysokie tony swobodnie wybrzmiewaja az do najwyzszych rejestrow bez zadnych ograniczen, bas jak reszta dzwieku barwny, zroznicowany, dynamiczny, gesty, schodzi dosc nisko,zadnego dyskomfortu, co wazne bas nie jest pogrubiony w zadnym podzakresie, scena znakomita z duza glebia, swietna separacja instrumentow, spojnosc, dzwiek relaksujacy, nie doszukalem sie wiekszych wad w dzwieku, jak juz wspomnialem wsluchujac sie dobrze mozna dostrzec ze to dzwiek cyfrowy, ale trzeba sie wsluchac specjalnie w tym wlasnie celu, dodam ze zdaje sobie sprawe ze oczywiscie mozna podniesc to na wyzszy poziom, lub przedstawic niektore elementy w bardziej atrakcyjny sposob, oceniam jednak ze ten odtwarzacz jest wart kazdej zlotowki na niego wydanej   odtwarzacz porownywalem z moim gramofonem nie wiem wiec jak plinius moglby wypasc na tle swojej bezposredniej konkurencji


Pioneer HPM-60

Cholernie neutralne i szczegółowe kolumny z wybitną stereofonią.Potężny, kontrolowany bas. Do tego jeszcze dochodzi możliwość kontrolowania głośności wysokich i średnich tonów w zależności od preferencji słuchacza i akustyki pomieszczenia. Na tych kolumnach słychać dosłownie wszystko,odbywa się to bez żadnych dziwnych zabiegów. Kiedyś to mieli łeb żeby stworzyć tak dobrze brzmiące kolumny... Tego pana niżej nie rozumiem, polecam kupić mu moje patyczki do uszu ,,For Audio''.


Logitech Squeezebox Duet

Posiadam ten sprzęt od 6 dni i po tych kilku dniach użytkowania mogę już napisać ocenę tego sprzętu. Zacznę od pozytywów, a takim jest to, że mogę słuchać różnych ulubionych stacji radiowych bez udziału komputera stosując połączenie z routerem do SQUEEZENETWOKR. W miejscach gdzie dane stacje radiowe są nieodbierane takie rozwiązanie jest zbawienne. Drugim ważnym pozytywem jest system WI-FI do przesyłania danych, brak kabli pozwala na umieszczenie odbiornika w dowolnym miejscu, jedynie ogranicza go zasilacz i kable np RCA. Dużym plusem jest możliwość skomponowania sobie własnej playlisty i po odpaleniu jej można słuchać przez kilka godzin swoich ulubionych nagrań. Plusem też są małe gabaryty odbiornika. Teraz minusy, tu ich będzie więcej. Pierwszym elementem jest słaba instrukcja i bez wiedzy na temat sieci komputerowych nie da się dobrze skonfigurować połaczenia WI-FI. Porducent twierdzi, że 30 minut wystarczy, mi to zajęło około 2h. Dużym minusem jest połączenie hybrydowe, przy podłączeniu na kabel i WI-FI wystepują poważne problemy z połączeniem się ze wskazanym katalogiem zawirającym muzykę (pliki muzyczne). Dodatkowo kontroler i odbiornik gubią połaczenie do sieci lokalnej jeżeli nagle zabraknie połączenia na świat i działa tylko lokalna własna sieć. Jeżeli słuchamy muzyki z plików zdeponowanych na komputzreze i wyłączymy komputer to Kontroler traci (czasami) połączenie z własną siecią. Trezba wtedy ponownie wymusić na nim zalogowanię się do sieci własnej lub zresetować ustawienia i sparametryzować połączenie z siecią od początku. Sytuacja taka miała miejsce dwa razy. Najważniejszy minus, jakość dzwięku. Co do stacji radiowych to nie będę się czepiał bo jakośc ta jest zależna od transferu na który my wpływu nie mamy, ale jakośc dzwięku z plików WAVE czy FLAC to już inna sprawa. Jeżeli odbiornik jest podłączony do np wzmacniacza przy zastosowaniu wyjścia analogowego RCA to bitrate odtwarznych plików WAVE wynosi 705,6 kb/s czyli nie dowrównuje jakości CD gdzi ten bitrate wynosi 166kB/s, czyli 1328 kb/s dla CD (wartość nominalna). I tą różnicę słychać, bardzo słychać. Inaczej brzmią wysokie tony i niskie, są przycięte i przytłumione. Dla nie wparwionego odbiorcy ta róznica jest zauważalna. SQUEZZEBOX przy podłączeniu na RCA degraduje jakość dźwięku. Inaczej sytuacja wygląd (prawdopodobnie) gdy zostanie zastosowane wyjście cyfrowe, tutaj producent pisze że jakośc ta jest równa CD. Czy tak jest tego nie wiem?! Ostatnia rzecz to obudowa kontrolera i czas działania oraz nawigacja. Kontroler po około 2 godzinach ma już wyczerpany akumulator, trzeba prawie cały czas trzymać go w ładowarce. Obudowa kontrolera jest bardzo delikatna, trzeba bardzo delikatnie z nia obchodzić. Nawigacja przy zastosowaniu pierścienia tak jak w urządzeniach APPLE jest mało precyzyjna i nie dorónuje temu co jest w iPod czy innych aplowskich urządzeniach. Da się z tym życ ale po Logitech spodziewłame się czegoś bardziej precyzyjnego, przecież produkują jedne z najlepszych myszek komputerowych. Podsumowanie: poczkać i nie kupować, może będzie lepiej.


Xindak XA-6200

Chciał bym też wypowiedzieć się na temat wzmacniacza XINDAK XA 6200 posiadam wersję 08. Pomoże to przyszłym osobom nie zdecydowanym w wyborze wzmacniacza. Otóż najpierw miałem w domu na odsłuchu kilka indywidualności typu AVM Evolution 2, YBA Integra czy moja doskonała lampa na 8 lampach EL84. Wreszcie zaryzykowałem i zakupiłem w ciemno tego Xindaka. Zacznę może od tego że paczka przyszła o czasie to co zobaczyłem organoleptyczne mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Po podłączeniu trzeba czekać około 30sek. aż lampki się nagrzeją potem następuje załączenie przekaźnika i wszystko już działa, w pierwszy dzień dźwięk był jak w imadle z ciągnącym się jak ser na toście basem. W drugi dzień postanowiłem go bardziej rozgrzać podnosząc gałeczkę do godz. 9.00 i po paru godzinach nastąpiła transformacja. Zacznę może od podziału pasma na trzy podstawowe zakresy otóż góra jest czytelna rozświetlona z powietrzem i bez zapiaszczeń, średnica wręcz wzorowa z lampową naleciałością ale może to być też wynik podłączenia jako źródło kompaktu z osobnym wyjściem lampowym. Bas jest dosyć miękki czytelny i schodzi nisko ale nie ma u niego twardości faktury która nieraz by się przydała mimo to jest co najmniej dobrze. Bardzo przypada do gustu połączenie średnicy z niskimi tonami gdzie mamy t.z.w. mięsko bardzo podoba mi się to np: na RAMMSTEIN. DEAD CAN DANCE brzmi bardzo nobliwie wciągając słuchacza w przestrzeń pomieszczeń i krainę wybrzmień naturalnych instrumentów. Towarzyszące kolumny to oryginały KEF Concerto z 68r. Wzmacniacz jednym słowem można opisać jako ZJAWISKOWY. To tyle słucham muzyki na rożnym sprzęcie od 10 lat ale dawno nie miałem tyle przyjemności - Tomek.


Linear Audio Research AI-120

Zacznę od tego, że moja opinia nie jest do końca obiektywna. Składa się na to fakt, że mam takie a nie inne preferencje odnośnie reprodukcji muzyki. Nie słucham muzyki w formie relaksu po ciężkim dniu w pracy; podchodzę do tego zawsze z pełnym zaangażowaniem, w wolnych chwilach, zwłaszcza w weekendy. Rzadko poszukuję w muzyce spokoju, czy swego rodzaju wyciszenia. Raczej nastawiam się na spektakl muzyczny, którego słucham z pełną uwagą. Jestem też użytkownikiem innego wzmacniacz LAR AI-45 MkIII (mój opis również dostępny) który w pełni satysfakcjonuje moje wymagania. Wzmacniacz AI-120 trafił do mnie dzięki uprzejmości Pana Eugeniusza Czyżewskiego, osoby stojącej za firmą LAR - człowieka niesłychanie uprzejmego i doskonałego fachowca-praktyka. Z wielką ciekawością przetestowałem AI-120, oczekując kolejnego, bardzo udanego urządzenia. Nie pomyliłem się. Wygląd wzmacniacza nieco różni się od AI-45. Obudowa jest czarno-srebrna, ale tym razem matowa; "oczy" wskaźnika wysterowania świecą jakby nieco bardziej na zimno. Wygląd jednak troszkę myli - nie mamy do czynienia z kolejną zimną tranzystorową spawarką. AI-120 zdecydowanie ma duszę muzykalną i ciepłą. Chcąc w kilku zdaniach opisać główne cechy urządzenia, przede wszystkim muszę powiedzieć o sposobie prezentacji tonów wysokich - są one trochę złagodzone i minimalnie wycofane. Środek jest ogólnie neutralny, muzykalny i plastyczny. Bas jest najmocniejszą stroną urządzenia - jest dynamiczny, konturowy, z dużym zróżnicowaniem barwnym. Moim zdaniem, prezentacja tonów wysokich stanowi najważniejszą cechę urządzenia, mająca daleko idące konsekwencje. Większość wzmacniaczy tranzystorowych (w okolicach cenowych 5000 zł) z jakimi się spotkałem, grają tony wysokie w sposób bardzo detaliczny, często zimny i beznamiętny. W tym paśmie pojawiają się też tak zwane "niewłaściwe" harmoniczne, które uwypuklają drugoplanowe szczegóły nagrań. Często skutkuje to nieco nieprzyjemną górą pasma, zwłaszcza w słabszych nagraniach. AI-120 gra zdecydowanie inaczej. Ponieważ góra jest złagodzona, jedynym i odległym echem nieprzyjemnych harmonicznych są nieco syczące detale wokalu czy niektórych "przeszkadzajek". Jest to jednak marginalne i spotykane tylko w wąskiej gamie nagrań. Taka góra ustala charakter brzmienia w ten sposób, że nacisk nie jest kładziony na rozdzielczość i przestrzeń - a raczej na spójność ze środkiem i pewne skupienie. Lokalizacja źródeł pozornych pozostaje nadal jednak dobra, nie gorsza niż w np. Naim Nait 5i. Przekaz staje się wyraźnie stonowany i spokojny. Czy to dobrze? Trudno jednoznacznie powiedzieć - jeżeli ktoś szuka w muzyce odpoczynku i spokoju - to zdecydowanie tak, jeżeli spektaklu barwy i przestrzeni - niekoniecznie. Przykładowo, jeżeli ktoś słucha muzyki w tle i jednocześnie przegląda gazetę, AI-45 będzie wyrywać go z lektury swą angażującą prezentacją; AI-120 pozwoli odpocząć i odpłynąć. Środek brzmienia jest poprawny, plastyczny i pełny. Mikrodynamika, barwa i rozdzielczość instrumentów akustycznych jest przyzwoita i pozwala bez trudu śledzić każdy instrument z osobna. Wielbiciele urządzeń lampowych czy sprzętu w rodzaju Musical Fidelity powiedzą jednak, że zróżnicowanie barwy mogło by być lepsze. No tak, ale tutaj królować ma spokój, harmonia i głównie neutralność - takie wydają się założenia AI-120. Bas jest bardzo mocnym punktem urządzenia. Jest świetnie kontrolowany, konturowy i ma bogactwo barwy, jakiej nie powstydziłyby się wzmacniacze w cenie do 10000. Ponieważ góra jest minimalnie wycofana, ma się czasem wrażenie, że składowe niskotonowe instrumentów są bardziej widoczne - wszystko jednak w granicach neutralności. Jaki repertuar służy AI-120 najbardziej? Zasadniczo nie można odradzić żadnego gatunku muzyki. Choć spotkać można tendencję do uspokajania nagrań. Przykładowo, utwór "Bring it on" Nick Cave'a, opętańczo szalona kakofonia dźwięków tutaj jest zaledwie mocno porywczy; natomiast Sonata Księżycowa Beethovena jakby nieco mniej niepokojąca - ale są to niewielkie różnice nastroju. Małe składy jazzowe wypadają bardzo dobrze. Muzyka rockowa wprost wyśmienicie - ze względu na wygładzenie niedostatków nagrania i świetną dynamikę. Jeżeli szukasz w muzyce odpoczynku i relaksu, AI-120 jest świetnym wyborem. Jeżeli szukasz spektaklu przestrzeni i barwy, polecam AI-45 (niewiele droższy).


Albedo Blue

Nie słuchałem innych kabli w podobnej cenie ( te inne były wyraźnie droższe lub tańsze) ale do tego nie mam zastrzeżeń - ma on właściwie wszystko czego można oczekiwać (w tej cenie) : równowagę , neutralność , rozdzielczość , świetną przestrzeń, a to co go wyróżnia według mnie to cóś co można nazwać głębią dźwięków . Może chciałoby się ciut więcej spójności , płynności i spokoju , ale u mnie zapewnia te cechy dobre zestawienie klocków dające "właściwy" , neutralny i zrównoważony przekaz . Nie ma on też negatywnych cech przypisywanym srebrnym przewodom , czyli rozjaśnienia , ostrości , "cienkości" i poszatkowania dźwięków oraz małej ilości basu . Kabel do dobrze zrównoważonych , neutralnych lub trochę ocieplonych systemów ; raczej nie będzie się nadawał do zestawień dających nerwowy/jasny/analityczny przekaz . Jeden z kabli które trzeba odsłuchać jeśli się planuje wydać 200zł za mb - zakładając że pominiemy w kalkulacji życia milion innych znacznie potrzebniejszych i przyjemniejszych rzeczy .


Denon DCD-860

Z mieszanymi uczuciami usiadłem do oceny DCD-860. Słyszałem opinie, że trzycyfrowymi modelami nie warto zawraca sobie głowy. Sprzęt stosunkowo rzadko spotykany i bądź co bądź już wiekowy. Ale w idealnym stanie i naprawdę piękny wizualnie. Na pierwszy odsłuch wrzuciłem jedną z płyt Celin Dion. W porównaniu do technicsa płyta nabrała wyrazu. Srednica stała się przejrzysta i czytelna. Bas świetnie kontrolowany ścisły, zwarty i sprężysty. Bez rozlazłości i mulenia. Potem kolej na Pata Methene'go i znów dobra analityczność instrumentów i linii rytmicznych. Nieco słabsza melodyka. Ale za nędzne 100zł za które go nabyłem rewelacja. Pilot świetnie działa. Na interkonektach Procaba przeszło nawet delikatne zapiaszczenie górnych rejestrów, barwa się ociepliła i lekko wybarwiła. Więc podsumowując. Moim zdaniem to bardzo udany odtwarzacz. Cieszy też łatwa dostępność i przystępna cena elementów eksploatacyjnych.


Audioquest Tourquese-Hyperlitz

Bardzo dobry kabel w swojej cenie.   Bezpośrednio porównałem go z DNM Reson IC, Monster 400 MKII, Cambrige Audio Arctic.   Jest o wiele szybszy od Reson'a(ten za 240PLN więc nieco tańszy), który poprostu momentami nie nadąża. Kable Reson'a świetnie się sprawdzają w komplecie IC+głośnikowe bo głośnikowe dodają nieco szybkości a IC zwalnia = razem akurat. Natomiast AQ wyprzedza RESONa znacznie jeśli chodzi o szybkość, kontrole basu, jakość szczegółów jest również nieco lepsza. Kabel AQ jest bardziej neutralny, nie narzuca tak swojego charakteru jak RESON. Reson'a można polubić lub nie. Niektórych razi jego styl. Natomiast AQ podpasuje większości. Są lepsze kable, ale ten jest bardzo dobry, trudno się do czegoś przyczepić - poziom jest przyzwoity.   Warto wspomnieć jeszcze o porządku na scenie który w AQ jest bardzo przyzwoity. W porównaniu z monesterem 400mk2 był to szok. Przełączyliśmy go i szok. Monster to prawdziwy burdel w porównaniu z AQ, Reson jest przyzwoity.   Przy wspomnianych wcześniej kablach AQ to prawdziwa klasa. Te 100wę więcej warto jest zapłacić jeśli kabel jeśli to kabel który ma troszke pograć.   Zdecydowanie polecam tego AQ. Jestem bardzo ciekaw wyższych modeli. Póki co nie miałem okazji spróbować. Jeśli coś dostanę zaraz napiszę recenzję. :)   Moja ocena to relacja cena/jakość. Jest BDB.


Avance Dana 670AV

Mam je od 4 lat i nie planuję zamiany ; są świetne ; w tej cenie - jak dla mnie - mają wszystko : - naturalną , zróżnicowaną , ciut ocieploną barwę , - przestrzeń ( świetna także w głąb ) , - rozdzielczość , - dynamikę i bas , - uniwersalność repertuarową ( co dla mnie bardzo ważne ) , - neutralność i spójność . Nie mają one jakiejś wyróżniającej się cechy( czy cech ) , może poza tym że wszystko w "dźwięku" jest u nich na równym i wysokim poziomie . Teraz można je kupić ( a rzadko się raczej trafiają ) używane za ok. 1500zł i w tej cenie nic lepszego się nie znajdzie , i to biorąc pod uwagę zarówno podłogówki jak i "podstawkowce" .


C.E.C. 3300R

Kilka lat temu miałem okazję słuchać poprzednika opisywanego modelu, czyli 3300 bez"r" , za to z gałka siły głosu w kaształcie kropli, i zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Kiedy więc szukałem nowego wzmaka, skusiłem sie na nowszy model który mogłem przez kilka dni przetestować no i został na stałe, razem z CD 3300R tworząc bardzo zgrany zestaw. Przede wszystkim kultura, przestrzeń, równowaga tonalna, żadnych podkolorowań i podbić,skraje pasma klarowne i nieprzerysowane, dzwięk barwny i przyjemny w odbiorze .Wzmacniacz polecam raczej do kolumn które potrzebują jasniejszej góry . Jak trzeba to potrafi dać czadu . U mnie zasila spore Sonusy Grand Piano. Wzmacniacz o ciekawej konstrukcji opisywanej jako pływająca klasa A , konstrukcja symetryczna z wejściami XLR, porządnymi gniazdami głośnikowymi i.t.p - nie ma się do czego przyczepić. Pilot też może być Uważam stosunek ceny do jakości za wybitnie dobry, choć wygląd wzmacniacza obniża tą ocenę - jest banalny i poprzednik był tu lepszy. Zastąpił u mnie dzielonego NAIM-a - bo gra lepiej choć kosztuje mniej. Ocena ogólna to cztery gwiazdki - jedna mniej za nudny design.


Magnat Monitor 220

Kolumny są bardzo ciekawą ofertą na rynku podstawkowych głośników stereo. Niestety za tą cenę nie dostajemy produktu w pełni wartościowego. Wykończenie jest mierne, zwrotnice wykonane na najtańszych podzespołach ze sklepu elektronicznego, sztuczna watolina użyta do wytłumienia kolumn. Jeżeli ktoś szuka tylko grających głośników to będzie zadowolony. Ja niestety nie byłem i postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce. Watolinę wymieniłem na naturalną, wełnianą. Najwięcej zmian zaszło w zwrotnicach, bo otrzymały one nowe płytki (część wysoko-tonowa oraz nisko-tonowa), a także podwójny port przyłączeniowy przez co jest możliwość zastosowania bi-wiringu. Same podzespoły to najwyższej klasy części pochodzące od Jantzen Audio Denmark (cewki taśmowe woskowane, kondensatory srebrzone, rezystory bezindukcyjne) oraz okablowanie z pełnego drutu. Dźwięk zmienił się tak, jakbyśmy kupili nowe kolumny z wyższej półki. Bas jest przyjemniejszy, bez przeciągnięć, bardziej naturalny. Góra nie jest ostra, nie razi, bardzo detaliczna. Środek lekko wycofany. Scena muzyczna stała się bardziej detaliczna, z dobrym rozmieszczeniem instrumentów w przestrzeni. Do poprawy w najbliższym czasie pójdzie cała obudowa, czyli fornirowanie itd.. Koszt dość znaczny jednak satysfakcja jeszcze większa!:) Jak widać kolumny posiadają spory potencjał, którego Magnat celowo nie wykorzystał, bo wtedy cena była by zdecydowanie wyższa.


Monster cable xp

Tak jak wspomniałem jest to budżetowy, niedrogi kabelek mogący pozytywnie zaskoczyć. Długie poszukiwania w miarę taniego kabelka pozwoliło uspokoić dość ostry system ( Rotel) nie degradując przy tym dźwięku. Jak za te pieniądze sprawuje się naprawdę poprawnie. Jednakże wymogiem jego zastosowania jest dość mocny wzmacniacz, który poradzi sobie z jego wadą czyli przytłumieniem pasma. Dlatego w połączeniu z tytanową kopułką Paradigma i dynamicznym Rotelem jest ciekawym rozwiązaniem.


Diora ws 704

Wzmacniacz dostałem do naprawy (wymiana potencjometru równoważnika). Po naprawie i kontroli parametrów (nie odbiegały one od podanych w instrukcji) przeżyłem ogromne zaskoczenie. Czytałem dużo pozytywnych opinii na temat tego wzmacniacza, ale wrażenia z odsłuchu przeszły moje najśmielsze oczekiwania, poprostu szok! Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dźwięk jest czysty, wyrazisty, dobrze kontrolowany, po ustawieniu odpowiednich dla siebie wartości tonów niskich i wysokich poprostu rozkoszowałem się dźwiękiem i przepięknym basem. Diora WS 704 pod względem elektronicznym skonstruowana jest naprawdę mistrzowsko. Fabryka z Dzierżoniowa nie pierwszy raz pokazała na co ją stać. Urządzenie niema sobie równych nawet przy obecnych bardzo drogich konstrukcjach, chociaż używaną Diorę można kupić już za 300-400 zł. Wzmacniacz świetnie nadaje się do odsłuchów audiofilskich jak również do nagłaśniania nawet niemałych imprez a to za sprawą wielu zabezpieczeń oraz niezawodności. Pozostaje tylko żałować, że bezczelnie wykończono Dzierżoniowskie Zakłady Radiowe. Bez wątpienia byłyby one czołowym producentem urządzeń audio. Dodam, że tą Diorę posiadałem krótko, niecały miesiąc, ale przetestowałem ją na wszystkie strony ;) a wyniki testów są jaknajbardziej pozytywne. Jeżeli ktoś jest niezadowolony z tej Diory, to przypuszczam, że kupił egzemplarz, w którym ktoś już coś grzebał, próbował "ulepszać" lub jakieś inne tego typu historie. Wzmacniacz najlepiej kupić oryginalny, nie majstrowany i sprawny. Wtedy mamy pewność, że jeszcze dłuuugo nas nie zawiedzie.


B&W | Bowers & Wilkins Sub ASW 600

Rewelacyjna zabawka w przedziale do 2000zł! Sprawuje się chyba najlepiej w pokojach 25-30m2. Bas jaki oferuje z tak skromnych rozmiarów jest zaskakujący. I nie jest to rozmyty kluch jaki serwuje większość paradigmów i JBL, suby typu koda to przy nim nieporozumienie. W kinie nie mam żadnych zastrzeżeń - potęga, zejście do sąsiadki, szybkość i kontrola, zawsze walnie gdy trzeba :) W muzyce oczywiście nie zagra jak dobre kolumny, ale o dziwo całkiem nadąża za bębenkami w muzyce typu Nile, Behemoth, Decapitaded, Krisiun! Po żmudnych i długich ustawieniach może być dobrym uzupełnieniem w stereo, chociaż tu lepiej chyba byłoby poeksperymentować z dwoma takimi wariatami - i tu jego plus, że jest mały! Oczywiście za 2000zł grzebiąc w używkach można wyhaczyć potężniejsze i lepiej grające suby, ale w nowych.... :) Doskonały sub za taką kasę!






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.