Skocz do zawartości
IGNORED

Słuchawki wysokiego lotu


Piotr Ryka
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Zaczynam coniedzielną perygrynację pod Halę Targową na Grzegórzkach. Relację z porannego obchodu śmietnika złożę w okolicy południa.

Życzę wszystkim słonecznego dnia, u mnie za oknem lampa

Pozdrawiam

Zbyszek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Pogoda dla Bogaczy, a dla kupujących sprzęt audio pod Halą Targową totalna nędza jedem MDO IX, Tonsil Sd-102 w stanie szczątkowo agonalnym radiomagnetofony z lat 80 niesprawne dwa i trochę nietypowych przejściówek i kabelków.

Pozdrawiam

Zbyszek

PS. Jeden ładowany od góry magnetowid AIVA [rąbnięty]

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Razem ze słońcem, a nieźle już świeci

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

warto. A potem w Googlach należy wklepać "NAUSZNIKI PRZECIWHAŁASOWE" . ZAwsze miło jest zaraz z rana poszerzyć psim kosztem zakres swojej wiedzy, internet nie zastąpi książki ale pogardzać nim nie wolno.

BHP-owcy zwracają uwagę na te parametry [zresztą bardzo istotne] słuchawek o których istnieniu 70% audiofili nie ma nawet bladego pojęcia. Stosowane są unikalne konstrukcje czasz tłumiących, które zapewniają równomierne obciążenie stabilność docisku i jego szczelność

 

Pozdrawiam

Zbyszek.

PS. A wykres Plasmy piękny szkoda tylko że to słuchawki nie dla mnie

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Poszukując materiału dotyczącego słuchawek których pragnę się pozbyć jedna para w idealnym druga w bdb stanie natrafiłem na coś takiego jak:[PDF] Defence Standard 02-556 Issue 3, czyli małą rzecz która bardzo cieszy lekturę gorąco polecam.

Zbyszek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dla tych którzy wiedzą

GŁOWA MANEKINA NOWA STAN IDEALNY.

Wpłacić 19.99 złp + transport przewiercić od ucha do ucha i od potylicy aby powstała litera T zamontować mikrofony elektretowe po jednyn na każde ucho pamiętając o mikrofon gąbka mikrofon tylnym otworem wyprowadzić kable i się cieszyć . Najtańszy zestaw podsłuchowy kosztuje razem z pastylką zasilającą 5 złp dodać

transport a więc 20 złp + 10 + powiedzmy 16 = 46 i mamy łeb w domu i możemy zaczynać zabawę w testowanie

słuchawek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Polecam jeszcze perygrynację po komisach technicznych giełdach i innych miejscach odprawiania nabożeństw szczególnych w poszukiwaniu rejestratora zapisującego w sposób cywilizowany na taśmie do aparatów EKG nasze charakterystyki.

Pozdrawiam

Wszystkich a szczególnie E.

Zbyszek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Kupić nie kupić poogłądać można

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Cena świńska ale kabłąk piękny

Pozdrawiam

Zbyszek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, naskrob kilka zdań proszę. Niekoniecznie chodzi mi o to jak te sluchawki grają(bo to wiem:)), ale jak wypadły u Ciebie na Twoim sprzęcie? Jeżeli porównywałes do 880ek tym bardziej jestem ciekaw, bo będzie okazja, żeby porównać nasze spostrzeżenia.

Chociaz napisz jak to towarzystwo wypadło przy RS1? Jakieś Grado (RS1, lub 2 też mieli w sklepie)

Pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam skromne pytanie: czy robił ktoś z Was proste doświadczenie przez rurkę lejka przeprowadzona rurka z kablem do przetwornika słuchawki osadzonego na grzybku element uszczelniający, krążek u podstawy stożka z mikrofonem elektretowym umieszczonym centralnie.Podawany sygnał na przetwornik [stała moc, niezmieniana cxęstotliwość ] regulacja płynna lub skokowa położenia grzybka w stosunku do mikrofonu.Podsłuch podgląd [oscyloskop] i zapis [jakikolwiek aby mieć możność porównywania wyników.

Wiem, że te kretyńskie zabiegi mogą mieć jaki taki sens w przypadku słuchawek typu zamkniętego , lejek jest oczywiście czymś skrajnym przetwornik i jego ustawienie powinno być sprawdzane przy pomocy takiej konchy jaka ma zostać umieszczona w naszych słuchawkach

Pozdrawiam

Zbyszek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Pozdrawiam

Zbyszek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poprawne linki

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do DEAD_DOG-a

Serdecznie dziękuję, zaczynam powoli cierpieć na tak zwane absolutne ocipienie czytaj usiłuję tłumaczyć jeden z najgenialniejszych wierszy E. Pounda. Ten pierwszy link, który poprawiłeś dotyczy słuchawek wieloprzetwornikowych [w tym przypadku po 5 sztuk na muszlę] nie jest to zgniłozachodnioeuropejski wymysł ponieważ pierwsze konstrukcje tego typu powstały w Niezwyciężonym Związku Radzieckim, w drugiej połowie lat 60-tych

Pozdrawiam

Zbyszek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchawki Bayerdynamic

 

 

DT 150

 

Te słuchawki, to prawdziwy weteran. Produkowane od dawien dawna i obrosłe klubami wiernych fanów, sławiących ich niepospolitość. Sam producent reklamuje je jako monitorowe, zamknięte i z przeznaczeniem do studiów nagraniowych oraz radiowych. Mają wedle niego zapewniać należyty komfort przy nieodzownym w tych miejscach długotrwałym noszeniu i – rzecz dość osobliwa – imponować potężnym basem. Serwis ewentualnych usterek ma być, jak na profesjonałów przystało, wyjątkowo łatwy.

Przenoszone pasmo obejmuje 5 do 30 tysięcy Hz, skuteczność wynosi 97 dB, a impedancja nominalna 250 Ohmów.

Tyle sami autorzy.

Jest to zatem, technicznie rzecz biorąc, bezpośredni konkurent opisanych już Fostexów. W audiofilskim światku słuchawki te są jednak bez porównania popularniejsze i bardziej kultowe.

Pierwszy raz usłyszałem o nich od Darka Kuleszy, który rekomendował forumowiczom ich niepoślednie zalety. Potem Gelo, podczas odwiedzin, wychwalał ich jakość ale i utyskiwał na mierną wygodę oraz siermiężną estetykę. Sam pierwszy raz wszedłem z nimi w kontakt podczas drugiego krakowskiego słuchawkowego spotkania, tego u Nautilusa. Tam przyniósł je Lenam, dumny posiadacz. Słuchałem ich wtedy bardzo krótko, bo jakoś tak wyszło, a poza tym nie spodziewałem się po nich degradacji okupujących pierwsze miejsce na mojej prywatnej liście Grado RS-1, a oczywiście tylko tacy potencjalni uzurpatorzy faktycznie mnie interesują. Lecz że słuchawki są moim hobby a koledzy prosili i dostarczyli, przeto wytężam teraz uszy i pióro, by je innym przybliżyć.

Zacznę od wygody. W żadnym razie nie znajduję ich niewygodnymi. Solidnie siedzą na głowie i chociaż nacisk mają dość wyraźny a przy tym sporo ważą, to ogólnie rzecz biorąc wypadają całkiem niezgorzej – solidna średnia, aczkolwiek Fostexy są niewątpliwie wygodniejsze; przede wszystkim mniej cisną. Duże, podłużne muszle bayerowskich profesjonałów bez trudu obejmują całe uszy, a pałąk i poduszeczki obszyto skórą, czyniąc je istotnie całkiem wygodnymi. Skoro zaś, jak to już kiedyś napisałem, konstrukcje zamknięte zupełnie mi nie przeszkadzają, zatem suma sumarum nie odczuwam żadnego dyskomfortu, przeciwnie – dobrze się w nich czuję.

W kwestii wyglądu, to cóż, nie zrobiono ich pod publiczkę, tylko do pracy. Niemniej wcale nie są szpetne, a tak przy tym solidne, że na pewno można nimi zdzielić niesfornego nagraniowca, albo redaktora. Są zatem wszechstronne.

Kabel, profesjonalnym wzorem, jest odpinany. Doprowadzono go do prawej muszli i zakończono dość nietypowym, trójbolcowym wtykiem. Jego wymiana nie stanowi w każdym razie problemu, o czym mogłem się dowodnie przekonać, jako że do mnie dotarły wraz z dwoma kablami: fabrycznym i sporządzonym przez kolegę Lancastera na bazie drutów Cardasa. Ten ostatni (znaczy się kabel) jest jadowicie niebieskiej barwy, grubszy, krótszy i nieco inaczej brzmiący, o co, jak się nietrudno domyślić, właśnie chodziło.

Przejdźmy w takim razie do brzmienia.

Producent się nie pomylił: bas mieszka w tych słuchawkach dubeltowych rozmiarów. Podobnie jak w HD 650 Sennheisera stanowi on dominantę, tyle że góra jest w stopięćdziesiątkach odrobinę cofnięta, łagodniejsza i nie usiłuje migotać, przebłyskiwać i co to tam jeszcze góra potrafi. Ogólnie rzecz biorąc brzmienie tych słuchawek jest spokojne, a całe pasmo wyrównane, niemniej podbasowione.

Zgodnie z prośbą pomysłodawców odsłuchu i w jednej osobie posiadaczy opiszę teraz, jak to wypadło w szczegółach na obu kablach i dwóch różnych wzmacniaczach.

 

 

Zacznę od swojego Twin-Heada i kabla fabrycznego.

 

W tym zestawieniu zagrały zrazu dobrze, chociaż nie rewelacyjnie. Ten bas jest jednak cokolwiek za rozległy, w każdym razie takie sprawia wrażenie na samym początku, aczkolwiek w zamian, jak to w takich basowych przypadkach zwykle ma miejsce, produkuje namiastkę holograficznego brzmienia. Przestrzeń i sam dźwięk nieco się pogłębiają – trochę sztucznie, ale jakże przyjemnie. Mija chwila, i cofnięta góra pozwala zapomnieć o sobie. Kolejny moment oswojenia, i przestaje boleć także mniejsza ilość szczegółów, powściągliwszy niuans i monitorowa dorodność pasma. Basisko łagodnie masuje nam duszę a przestrzeń wsysa. Miło jest. Dobrze się słucha, bo bas łagodzi audiofilskie i wszelkie inne złe myśli i emocje, podcerowując zarazem postrzępione życiem nerwy. Zatem relaks. Ale do czasu. Zamieniam płytę „The Sewille Concert” Johna Williamsa, na której gitara nie była co prawda autentyczna, jak się to ziszcza za sprawą RS-1, ale niewątpliwie dosyć przyjemna i głęboko brzmiąca. Ładuję w szufladę Cairna synowski krążek grupy P.O.D. – „Satellite”, jako że jest mi wiadome, iż entuzjaści stopięćdziesiątek mają w zdecydowanej większości hard rockowe upodobania.

No i jak nie gruchło, jak nie jebło, jak nie walnęło. Z punktu trzydzieści lat mi ubyło. Młodzieńcza kanonada najcięższego kalibru. Z najgrubszych dział walą. Pancernik Yamato, duma cesarskiej floty, bije salwę za salwą, a półtoratonowe pociski eksplodują w spoidle wielkim mózgu. Żadne inne słuchawki tego nie potrafią, ani Grado RS-1, ani HD 650. Twin-Head bez śladu zażenowania obnaża brutalną, basową naturę. Kto by pomyślał, taki salonowy pieszczoszek a młóci jak kibic przegranego zespołu.

Tak więc zdeklarowani i bezkompromisowi miłośnicy basu – baczność! Kupujemy DT-150. Rockowy koncert we własnym domu stanie się waszą własnością. Furda subtelności i zapodziana część góry pasma, fruwa wasza marynara a oczy płoną. I z prawej go, i z lewej, i jeszcze mu kopa. Adrenalina płynie strugą. Czysty szał. Co to, krew?

Dobra, już usiadłem. Zmieniam kabel.

 

Ten dorabiany Cardas Lancastera niebieski jest, jakby startował w prezydenckich wyborach. A brzmi? Trochę ciemniej i jeszcze nieco – ale doprawdy niewiele – basu przysparza. Ogólnie można powiedzieć, że pogłębia wrodzone właściwości stopięćdziesiątek: górę jeszcze nieco bardziej wycofuje, a forsuje dół. Na ASL Twin-Head nie najlepiej to jednak wypadło, bo dźwięk stał się uboższy, a wzmożona dominacja basu nad resztą pasma paradoksalnie odebrała mu emocjonalny walor, jako że wcześniejszy kontrast uległ zmniejszeniu. Wracam do kabla fabrycznego. No, nie ma wątpliwości – na nim jest ciekawiej, przynajmniej z T-H.

A, szanowni państwo, na tym fabrycznym rzeczywiście jest super. Ubaw był po pachy – rock-and-rollowe szaleństwo – no coś naprawdę przeklawego. Płytę P.O.D. powinni sprzedawać z tymi słuchawkami w zestawie. Wszystko jedno co z czym, byle razem. Miałem taki kawał radochy, że aż żona zwiała. Do końca dnia tytułowała mnie potem „dyskotekowcem” i nie wiem kiedy jej przejdzie.

 

Przepinam interkonekty Tary, opuszczając szklaną menażerię Twin-Heada. Zastępuje ją rankiem przybyły tranzystorowiec Q-Audio, co to go w wątku wzmacniaczowym trzeba będzie odpracować.

Darkul jaki jest, Bóg widzi, ale jeszcze nie zagrzmiał, w odróżnieniu od niektórych forumowych kolegów. Zostawmy jednak te porachunki i zadawnione swary zainteresowanym, albowiem jest to sprawa tak zagmatwana, że, jak powiadają Rosjanie, „biez wodki nie razbieriosz”, a ponieważ po wódce tylko pertraktuje się lepiej, natomiast słyszy dużo gorzej (zwłaszcza kiedy ją zastosować wedle rosyjskiej normy), zatem audiofilski odsłuch, to nie miejsce na takie rzeczy. Bóg w każdym razie pewnie nie zagrzmiał także i dlatego, że skubańsko dobry ten wzmacniacz za nędznych 850 złociszy kolega Dariusz wyładził. Oczywiście, linia produkcyjna Q-Audio z nową obudową się nie wyrobiła i nawet zdjęcia jej nie ma, mimo że o przesłanie prosiłem. Dotarł tylko jakiś szkic, który do opisu wzmacniacza dołączę. Ale co komu po zdjęciu? Wzmacniacz gra w tym co ma (a ma, powiedzmy sobie, całkiem znośnie) i, co najważniejsze, gra drańsko dobrze. Nie dysponuję C.E.C. HD-51 do bezpośredniego porównania, ale wydaje mi się, że brzmi nie gorzej, a może nawet i lepiej. Ale nie będę zgadywał, a o samym wzmacniaczu więcej w swoim czasie i w stosownym do tego miejscu.

 

 

Q-Audio i kabel fabryczny

 

Wzmacniacz jest tranzystorowy, to i tranzystorowe jest brzmienie, bo niby jakie ma być? Ale jest to brzmienie niewątpliwie wybitne. Nie, nie przesłyszeliście się, ani ja się nie pomyliłem. Porównałem tego skromnego darkulowca (drugi model w ofercie firmy od dołu) z integrą Sony i jest lepszy o klasę, a to już naprawdę jest coś, jako że ta integra jest z kolei wyraźnie lepsza od wychwalanego przecież w licznych recenzjach Head Boxa firmy Pro-Ject.

Ale wracajmy do słuchawek.

Oczywiście, złudzeń nie ma – lepiej niż na Twin-Head nie będzie. Nawet bardzo dobry tranzystor ma niższy współczynnik inteligencji i mniejszą spostrzegawczość aniżeli dobra lampa, toteż wiele szczegółów, niuansów i smaczków ani chybi przeoczy. Niemniej zabrzmiało to bardzo rasowo, smakowicie i bogato. Q-Audio i DT 150 są niewątpliwie synergiczne. Współpracują aż miło, jakby dodatkowy dzień wolny miały za to obiecane. Muzyka sunie gładko i szeroko, i oczywiście z basowym, dudniącym wymrukiem. Nie jest to już wprawdzie bas tak masujący i potężny jak z T-H, niemniej powinien zaspokoić bez najmniejszego problemu nawet przeogromny basowy apetyt. Chuligański P.O.D. znów zagrał potężnie i koncertowo. Łomot był naprawdę wysokiej próby, przy czym dźwięk okazał się bardzo podobny do tego z prawdziwych koncertów. To jest właśnie ta szkoła brzmienia – nie jakieś tam szczególiki i dyrdymałki, tylko autentyczne, substancjalne łubudu. Żadnych pieszczot, czysta adrenalina z testosteronem. I ze staruszkiem Sony na kablach Van den Hula też tak zagrało – naprawdę extra. Mniej szczegółowo i trochę mniej czarodziejsko, ale też z życiem.

Tak więc do rock-and-rollowych wzruszeń opisywana para nadaje się wyśmienicie, mimo iż, jak wcześniej napisałem, przy pomocy wzmacniacza Q-Audio nie da się wyprodukować takiego basu jaki ciecze z T-H. DT 150 nie są już przeto wespół z nim samotnym basowym liderem. HD 650 i RS-1 okazują się na Q-Audio w tym aspekcie od nich nie gorsze. Ich basowe pomruki są przy tym od tych w wykonaniu DT 150 trochę bardziej różnorodne, połyskliwsze i bardziej niespokojne. Nie niosą w sobie tej niewzruszonej pewności siebie i łagodnej mocy. Tak więc tylko z ASL-owskim smokiem ślą studyjne Bayerdynamiki swoich basowych rywali już pierwszym ciosem na deski. Ależ te dwa urządzenia wespół w zespół bas dają, coś niesamowitego!

Piszę to bez żadnej przesady. Naprawdę, bas w kreacji tego duetu jest wprost zdumiewający, a Sennheisery i Grado zostają daleko w tyle. Cała głowa wibruje, łącznie z szyją. I kto by pomyślał? Autentyczny subwoofer z moim lampowcem studyjni weterani Bayerdynmica kreują.

Zmiana repertuaru na klasyczny natychmiast obnażyła wymienione wcześniej słabości, lecz to wcale nie oznacza, że muzyki poważnej nie da się na tym tandemie słuchać. Słucha się jak najbardziej i to całkiem przyjemnie. Niby wszystko dzieje się w głowie, a mimo to jest przestrzeń. Dlaczego? Nie wiem. Po prostu się ją czuje. Może za sprawą tego potężnego basu?

Brzmienie jest spokojne i pogłębione, a łagodna góra i wtopiony w tło szczegół pozwalają percypować długo, głośno i bez zmęczenia. Wyraźnie słychać przy tym separację planów, chociaż nie ma intymnej więzi z wykonawcami ani instrumenty się nie materializują. Porządny relaks i już. Grają podobnie do Fostexa, także liniowo, tyle że z tą basową sygnaturą. Nie zachodzi w każdym razie najmniejsza obawa, że wszystkie płyty z muzyką poważną trzeba będzie rozdać ubogim. Spoko wodzu, „Czterech pór roku” też da się posłuchać. Bez kwiku szczęścia, ale z dużą przyjemnością.

 

 

Q-Audio i kabel dorabiany.

 

Historia się powtórzyła; także z tym wzmacniaczem dostajemy w efekcie odrobinę więcej basu i szczyptę górnego cofnięcia, ale to już dużo mniej jest wyraźne, a w zamian złuda trójwymiarowości sporo się wzmaga. Wybór nie jest już zatem kwestią jakości, lecz gustu. Wolisz więcej górnych rejestrów i jaśniejszego brzmienia, czy basu i holografii? Sprawa indywidualnych preferencji, a więc nikogo w tym nie wyręczę.

Lancaster prosił jeszcze o szczegółowe porównanie z Grado RS-1.

Hmm, niby jedne i drugie są postrzegane jako z przeznaczeniem w pierwszym rzędzie do muzyki rozrywkowej, niemniej brzmią bardzo odmiennie. Grado nie odpuszczają: dźgają szczegółami i sypią iskrami górnych rejestrów, które nie są złagodzone ani o milimetr. Prawda, że bas też mają przy tym głęboki a do tego jeszcze średnicę przebogatą, niemniej dobór sprzętowych partnerów jest w ich wypadku kwestią kluczową i bynajmniej nieprostą, jako że ten swoisty nadmiar wibracji i lśnienia trzeba bądź jakoś poskromić, bądź nasycić go najwyższej klasy sygnałem. Nie każdemu też ten typ brzmienia w ogóle będzie odpowiadał. No i jeszcze ta cena, wielokrotnie wyższa i do tego inny sposób noszenia. Ale jednocześnie zaimponować to one potrafią jak mało który artefakt w audiofilskim świecie, aż można usiąść z wrażenia. W bezpośrednim porównaniu konkurenta na łopatki położyć jedną wibracją membrany, też nie jest dla nich pierwszyzną. Złożona zatem to sprawa. DT 150 są nieco łatwiejsze do zaaprobowania, chociaż dźwiękowo – poza oczywiście basem – dużo skromniejsze. Zwłaszcza góra pasma jest czymś z zupełnie z innej dźwiękowej planety – nieco sennej i trochę zasnutej mgłą. Ale w takich warunkach wypoczywa się, jak wiadomo, znakomicie, bo światło nie razi oczu. A światłem audiofila jest oczywiście muzyka, i ona w wykonaniu DT 150 jest właśnie relaksująca, dopóki nie dopadną nagrania pożądającego ich basu. Takich zaś, jak wiadomo, nie brakuje, toteż cała muzyka rozrywkowa, zwłaszcza ta cięższego brzmienia, ściele się im do stóp.

Reasumując: znakomite słuchawki do łojenia i niezłe do innej muzyki. Wygoda akceptowalna, koncerty rockowe wstrząsające, a reszta głównie pod znakiem relaksu.

 

 

 

 

DT-990 PRO

 

Firma Bayerdynamic dołożyła niemałych starań, by sprawę numerologii swoich słuchawkowych wyrobów należycie zagmatwać. W efekcie mamy do czynienia z aż trzema różnymi słuchawkami o sygnaturze 990: starymi ale ciągle jeszcze możliwymi do kupienia 990, nowymi 990 z dodatkowym oznaczeniem „edition 2005” oraz produkowanymi od 1985 roku i nadal pozostającymi w ofercie 990 PRO. Jak ktoś tego nie śledzi i przychodzi do sprawy z zewnątrz, to może dostać wścieklizny.

Zgodnie z nagłówkiem zajmiemy się teraz audiofilskim rozbiorem tych ostatnich, czyli tych z dopiskiem PRO.

Podobnie jak DT 150 są to słuchawki (w każdym razie z nazwy) profesjonalne, wszelako o konstrukcji otwartej. Parametry mają do profesjonalnego pobratymca zbliżone: tkwią w paśmie 5-35000 Hz, posiadają 96 decybelową skuteczność i tylko rezystancja opiewa na aż 600 Ohmów. W porównaniu z nieco tańszym krewniakiem są zaś lżejsze i sporo wygodniejsze. Tu wygoda jest na naprawdę bardzo wysokim poziomie i można się bez narażenia na zarzut o głupotę spierać, czy w ogóle są jakieś jeszcze wygodniejsze. Osobiście sądzę, że są – mianowicie AKG. Ale nie te opisane na samym wstępie niniejszego wątku 701, które są sporo cięższe, tylko 240.

Mimo iż profesjonał, model DT 990 PRO jest pozbawiony odpinanego kabla. To jeszcze wszakże betka, gorsza sprawa, że kabel ten jest na połowie swojej długości skręcony w spiralę. Wielu użytkowników doprowadza to do szału, a i mnie, choć żem się szaleństwu oparł, nie przypadło do gustu. Na co komu ta męcząca ukrętka? No, nie wiem. Pewnie żeby się po podłodze nie szlajał, ale nędzna to rekompensata za irytujący uciąg, którym nas nieodmiennie częstuje, gdy tylko oddalimy głowę od wzmacniacza na więcej niż metr. Faktem jest, że producent dodaje przedłużkę już pozbawioną tych idiotycznych precli, ale jaki szanujący się audiofil słucha na przedłużkach? Toć to czysty dyshonor. No nic, jest jak jest i inaczej nie będzie. Chcecie z prostym kablem, to sobie kupcie DT 880 albo te najnowsze „edition 2005”, które są prawie dwa razy droższe i chcą za siebie bite 1300 zł.

W każdym razie dobrze się składa, że DT 990 PRO są wygodne i starannie wykonane, szkoda zaś trochę, że zbyt ładne to już raczej nie są, ale przed lustrem chyba i tak nikt nie słucha.

No właśnie – a jak się słucha?

Ba, moiściewy, słucha się fantastycznie. To jest mój typ i tak jak lubię. A ja lubię żeby było bardzo dokładnie i bez niedomówień. I właśnie jest bardzo, bardzo dokładnie i do tego nadzwyczaj konkretnie – artykulacja DT 990 PRO jest zachwycająco wyraźna. Po przejściu na szczytowe Sennheisery od razu słychać, że mają w gębie kluchy. Szczegóły się gubią i ogólnie różnica jest trochę w rodzaju tej pomiędzy malarstwem impresjonistycznym a zdeklarowanym realizmem.

Taki artykulacyjny perfekcjonizm jest jak wiadomo zagrożony dwiema potencjalnymi przywarami: niedostatecznym basem i uszczypliwą górą. Problem basu od razu mamy za sobą, jako że jest on w DT 990 wprost kapitalny. Fakt, że nie taki jak w DT 150, ale taki, to w ogóle żaden inny nie jest. Basu jest w tych PRO po prostu masa i na każdą okazję go wystarczy – i do „Niedokończonej” Schuberta i do ostrego rocka. Najlepszy dowód, że syn na czas ich obecności swoje HD 650 odłożył i słuchał właśnie na nich. Zapytacie, dlaczego nie na ultrabasowych stopięćdziesiątkach? Słusznie zapytacie, a ja wam słusznie na ucho odpowiem – bo są lepsze. Tak po prostu, zwyczajnie – lepsze i tyle. Mają dużo więcej i wyraziściej podanych szczegółów, naturalnie zestrojone całe pasmo, a przemawiają wyraźnie jak najlepszy aktor i w dodatku ani nie skąpią przy tym basu, ani nie kaleczą wysokimi tonami. Jedyne, co im można trochę mieć za złe, to odrobinę zbytnią dosłowność. Da się to także bardziej wyszukanie określić, jako pewien niedostatek muzykalności. Ciut w każdym razie za mało czarują i kiedy je porównać z RS-1, to jak sobie podczas odsłuchu zapisałem, Grado grają jakby w obłokach, a DT 990 na ziemi.

RS-1 mają więcej powietrza i zdolność dużo lepszego przekazania lampowej magii T-H. W porównaniu z nimi DT 990 są jak bardzo dobrze napisany reportaż naprzeciw poezji.

Ów brak muzykalnego szlifu wychodzi także w porównaniu z HD 600 i 650, które są bardziej ekspresyjne i grają na większych emocjach. To jednak nie zmienia faktu, że gdybym miał wybierać nie wahałbym się ani przez moment i wskazał DT 990 PRO. Zdecydowanie przedkładam ich precyzję i konkret ponad impresyjną retorykę i rozwichrzenie tamtych. 990 prezentują także muzykę z większą pewnością siebie, bez charakterystycznej dla wysokich modeli Sennheisera pewnej dozy nerwowości.

Z kolei w stosunku do DT 150 są 990-tki dużo mniej zrelaksowane. To w ogóle nie jest relaks, tylko samo życie. Wymówki małżonki (gdyby nie daj boże jakieś studio nagraniowe miało pomysł nagrać taki materiał) byłyby poprzez nie o wiele bardziej irytujące niż za sprawą 150-tek. Brr, na samą myśl ciarki przechodzą.

(Dociera do was chyba, że kiedy to piszę mam z drugą połową na pieńku. Ona ma już wyraźnie dość „tych internetowych wygłupów”. Cóż robić – trudno.)

Teraz dwa porównania z RS-1 na moim T-H, mimo iż Josef-właściciel nie stawiał takich wymagań. Niemniej sam byłem ciekaw. Najpierw muzyka symfoniczna. W odtwarzaczu zostały z poprzedniego dnia uwertury Rossiniego pod batutą von Karajana, niech zatem będą. Płytę otwiera „Sroka złodziejka”, a ją werbel. Dziwna sprawa, ale te werble zagrały bardzo odmiennie. Ten z 990-tek był jakby matowy i mocniejszy. Rozbrzmiewał też dużo bliżej. W ogóle cała orkiestra na Bayerdynamicach była wyraźnie bliższa, a to przecież Grado mają zwyczaj wrzucać słuchacza prosto na scenę. Trochę, przyznam się, zgłupiałem. Werbel w wykonaniu Grado był w porównaniu z tamtym trochę delikatniejszy, dalszy i jakby połyskliwy. Złość mnie ogarnęła, że tak są odmienne, bo niby jakim prawem? Poszedłem do syna i zaordynowałem prawdziwe werblowanie. Pewnie, że jego perkusja nie stoi w filharmonii, a bębny ten gość z Berliner Philharmonicker ma na pewno lepsze i fachowiej w nie wali. Niemniej, co realność fizyczna, to nie płyta. Lśni ten prawdziwy bęben, czy jest matowy? Prawda materialna jest taka, że ani nie „lśni”, ani nie jest „matowy”, tylko ma masę energii i czegoś w rodzaju wewnętrznej przestrzeni, której żadne ze słuchawek nie oddają. Kiedy wiedziony chęcią uczynienia porównania możliwie najdoskonalszym wzmogłem głośność wzmacniacza do zbliżonej warunkom realnym, reprodukcja Grado okazała się nieco prawdziwsza, bo ta Bayerdynamica jest jednak trochę za powściągliwej barwy. Ale przy normalnym poziomie głośności na jakim słucham ma więcej ekspresji, dynamiki i mocniej obrysowany kontur. W odbiorze jest też przyjemniejsza. W miarę postępu potencjometru Grado zaczynają przeważać, by na koniec całkiem wziąć górę, ale to ma miejsce dopiero przy dźwięku o potędze stricte realistycznej, który na długą metę byłby dla moich uszu nie do wytrzymania, a w każdym razie na co dzień tak słuchać nie mam zwyczaju.

Z kolei górnych rejestrów na Bayerach w porównaniu z Grado tak jakby prawie nie było. Amerykańskie nauszniki pieklą się, syczą, świszczą i świdrują, a Bayerdynamic to wszystko bardzo łagodzi, bądź ignoruje. Cie, choroba – jak mawiał sołtys Kierdziołek – dziwaczna sprawa.

W efekcie uwertura Rossiniego na każdych słuchawkach wypadła całkiem inaczej. Na Bayerach spokojnie i z umiarem, ale przy cichszymym słuchaniu z dużo masywniejszym basem, a w dodatku w ciekawszej przestrzeni i z milszym dla ucha temperamentem, podczas gdy na Grado kaskada wysokich tonów przewiercała mózg i ogólnie dźwięk był podany ze znacznie większą energią. RS-1 operowały też dużo pokaźniejszym kontrastem.

Tych orkiestr na Grado to rzeczywiście dosyć ciężko się słucha – za dużo ostrych dźwięków w za małej przestrzeni przy gorzej nagranych płytach. „Za dużo nut” – jak o muzyce Mozarta w filmie Formana zwykł mawiać hrabia Orsini-Rosenberg, dyrektor cesarskiej opery. Bo na nowych, dobrze zrealizowanych nagraniach, jest znakomicie – chociaż przestrzeń mogłaby być jednak cokolwiek rozleglejsza; akurat na symfoniczny użytek byłoby jak znalazł. Zobaczymy jak będzie to grało na tych nowych GS-1000, mających podobno klasyczną szkołę brzmienia swojej firmy ale dużo lepszą przestrzeń. Wstępnie na lipiec mam je obiecane na odsłuch.

Muzyka rozrywkowa natychmiast udowodniła zdecydowaną wyższość Grado w tym repertuarze. Zwłaszcza wokale lepiej się prezentują. W detale nie ma co wpełzać – z Grado jest dużo spektakularniej, magiczniej i bardziej wciągająco, a ludzkie głosy są jak prawdziwe. Na Bayerach jest „tylko” bardzo dobrze. Ale daj nam boże, abyśmy nigdy gorzej nie mieli. Aż dziw, że te niedrogie słuchawki aż tyle potrafią.

Wzmacniacz Q-Audio tylko ugruntował wszystkie powyższe konstatacje. Było na nim tak samo, w odpowiednich, rzecz jasna, proporcjach.

Pora w takim razie kończyć. I cóż powiedzieć? Zaskoczył mnie ten Bayerdynamic z dopiskiem PRO. Pokazał najlepszy stosunek jakości do ceny, z jakim miałem dotąd przyjemność. Jak na te siedemset kilkadziesiąt złotych, to kapitalnie wprost grają. Wolałbym je od wszystkich innych poza moimi Grado i Sony MDR 5000. Na Twin-Head zagrały tak, że aż mi obwisła szczena.

Z dobrym sprzętem są od DT 150 na pewno lepsze, chyba że ktoś zabiega głównie o relaks albo goni za ultrawyczynowym basem. Natomiast w porównaniu do Shure Graafa brzmią bardzo podobnie, tyle że operują miażdżąco większą pierwszoplanową szczegółowością i nieco potężniejszym basem. Ale to diametralnie odmienna konstrukcja, to i nie ma co za bardzo porównywać. Zresztą Shure też są kapitalne, tylko w dużo mniej zrozumiały sposób.

Wielka natomiast szkoda, że wyśmienitych DT 880 nie udało się zdobyć do porównania, a podobnie tych najnowszych 990-tek z „editionem” w nazwie. Ale może jeszcze kiedyś się uda? Nie traćmy wiary. Z krakowskiego spotkania pamiętam, że 880 grają z większym temperamentem, wilgotniejszą fakturą i bardziej ekscytująco, a przy tym z podobną szczegółowością. Są jakby mniej trzeźwe i bardziej zapamiętałe. Ale jak by się to w bezpośrednim porównaniu na moim podwórku sprawdziło, nie będę zgadywał.

Jeszcze podziękowania dla Lancastera, Lenama i Josefa oraz Patryka od Nautilusa za dostarczenie sprzętu i pośrednictwo w jego spedycji.

Uff!

 

Aparatura użyta w odsłuchach była ta sama co zwykle, z wyjątkiem NOS-owych lamp E88CC, które brzmienie mojego systemu podniosły na sporo wyższy poziom, toteż względem AKG 701 i słuchawek Graafa uczestnicy tej tury mieli warunki bardziej komfortowe.

 

 

 

W moim domowym archiwum znalazłem tylko jedną recenzję dotyczącą recenzowanych powyżej słuchawek. DT 990 PRO był uprzejmy opisać pan Roch Młodecki na łamach „HI-FI i muzyki” z września 2002 roku.

Zacytuję:

„Brzmienie jest zupełnie inne niż z Grado. (Autorowi chodzi o SR-80.) Tam dźwięk był szybki, otwarty i bezpośredni a z Byerdynamikiem ma się wrażenie, że blask nagrań zostaje rozmyty. Nie sposób im jednak zarzucić niejednorodnego pasma przenoszenia. Są czyste, jak przystało na słuchawki monitorowe, i to jest ich największą zaletą. Bas nie jest tak wiarygodny jak na Bayerdynamicach 770 Pro, ale przyjemnie i z dużą wiarygodnością uzupełnia resztę przekazu. 990 Pro nie mają jednak tej samej muzykalności, co droższe DT 931, ani takiej szczegółowości, co Sennheisery HD 600. Brakuje w nich nieco emocji, filigranowości i serca.”

 

Nie zdzierżę i skomentuję. Tej szczegółowości z HD 600, to się panu Rochowi jednak porównać nie chciało.

Na sam koniec przeprosiny pod adresem nadredaktora Macieja Stryjeckiego. Bezzasadnie nazwałem bzdurą jego opinię o wyższej z kolei szczegółowości najnowszych Bayerdynamic DT 990 edition 2005 względem Grado RS-1. To są, jak się okazuje, zupełnie inne słuchawki, aniżeli 990 PRO, a nie tylko o nowszym anturażu. Słuchawki których nigdy nie słyszałem, toteż o ich brzmieniu nie mam pojęcia. Pardon.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż Piotrze, przeczytałem tlyko kawałek, bo specjalnie zainteresowany nie jestem. Jednak po raz kolejny szacunek za taaaaaką opinię :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uffff - przebrnąłem przez tasiemcowe opisy :-)

 

po przeczytaniu jest mi jeszcze lepiej niż było wcześniej - przed odsłuchami bałem się, że wypadną słabo - osobiście podczas spotkania w Nautilusie moje obawy rozwiały się - grały dobrze, w porównaniu z innymi bardzo dobrze - a jeśli stary słuchawkowy wyjadacz w osobie Piotra pisze takie rzeczy to już nie mam kompleksów :-)

 

i jeszcze jedno "...Jak na te siedemset kilkadziesiąt złotych..." - nie, ja dałem za nie 450 zł za nowe zapudełkowane - chyba najlepiej zainwestowane 450zł w audio....

dzięki uprzejmości Rocha mam w domu BD-990 - to jest jednak zupełnie inne granie - delikatniejsze, mniej energiczne - na pewno mające swoich fanów ale dla mnie jako miłośnika "łomotu" PRO wydają się strzałęm w dziesiątkę

 

i jeszcze jedno - jeśli ktoś skusi się na nowe słuchawki to należy dać im pograć minimum 100 godzin bo na początku może być załamka - po wygrzaniu dźwięk już się stabilizuje

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Josef

 

Masz od Rocha 990, czy 880?

Jak dałeś za swoje tylko 450, to gratuluję. Ja wziąłem cenę ze strony polskiego dystrybutora.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo szkoda że w kolekcji testowanych Beyerdynamiców zabrakło DT770 PRO czyli

wersji zamkniętej DT990 PRO . Oczywiscie ta dziwna numeracja może sugerować że jest to model

niższy ale nic błędnego . Rozumiem utyskiwania na kręcony kabel , jest zupełnie niepraktyczny chyba

że ktoś siedzi przy konsoli w studio . Podrzewam że w kraju macierzystym producenta można

kupić kazdy model z dowolnym kablem . Swoje Beyerdynamic DT770 PRO mam z Niemiec

kabel jest prosty 3metrowy dodatkowo impedancja 80 Ohm.

Istnieje jeszcze wersja dla perkusistów z skorzanymi obiciami gąbek , większym naciskiem i lepszą

izolacją hałasu z zewnątrz.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 770 Pro i nie są to słuchawki genialne... Moim zdaniem daleko im do neutralności.

 

Aby opisać o co mi chodzi posłużę się przykładem:

 

Słuchanie - a właściwie wsłuchiwanie się - w to co prezentują rozgłośnie radiowe wszelakiej maści jest z reguły mordęgą (i bynajmniej nie mam tu na myśli treści w tym momencie). Z przyczyn oczywistych. Natomiast po nałożeniu owych słuchawek wszystkie te dolegliwości mijają...

 

Może to jest powód dla którego radiowcy tak często używają Beyerdynamiców. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam . A na słuchawki wysokiego i niskiego lotu polecam moją "główke". Fajny stojak.;-))))

Tydzien temu ją kupiłem na pchlim targu z myślą że komuś sie spodoba więc wystawiam ją na sprzedasz bo jedną jusz mam czarrną .

pozdrawiam

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaa jeszcze link;-)) zapomnialem -

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Krzemien

Chciałbym aby ktos kto przesłuchal tyle Beyerdynamiców odniósł się do tego modelu też.

Bardzo pobieżnie słuchałem 990 PRO i 770 nie odstaje od nich . Zupełnie inne brzmienie

to 880 . Przeglądałem fora gdzie wypowiadali się ludzie związani z realizacją dzwięku i

opinie o Beyerdynamicu były lepsze niż o AKG . Takie odniosłem wrażenie , statystyczne :)

AKG był zawsze faworyzowany jeśli chodzi o prezentację ludzkiego głosu .

Rozgłośnie popularne ,zgadzam się w większosci mają dzwięk syntetyczny do bólu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, dzięki za recenzje. Jak zawykle rewelacja. Mam wrażenie, ze trochę DT150 przycukrzyleś, ale robisz to tak uroczo, ze nie ma mowy o tym, że tą recenzję pisaną inaczej czytało by się lepiej:)

Mam na myśli to, ze napisałeś o nich trochę pozytywniej niż faktycznie zagrały.

Moje wrażenia jeżeli chodzi o brzmienie są niemal identyczne(nie porównywalem do zbyt wielu słuchawek).

Myślałem, ze to moze mój model ma zbyt potężny bas i za mało dobitną (jak dla mnie) górę, ale okazje sie, ze "one tak mają". Żeby to złagodzić wyjąłem z wnętrza gąbki(zastąpilem gazą:)), ale po jakimś czasie stwierdziłem, ze nie ma co kombinować, trzeba zostawić to tak jak proponuje fabryka, i albo się spodobają, albo się je wymieni(raczej to drugie). Co do preampa i kabla fabrycznego...cieżko powiedzieć. U mnie kabel Cardasa powoduje nawet lekkie zmniejszenie basu ilosciowo. Za to słuchając na kablu fabrycznym mam wrażenie, że dxwiek jest lekko osuszony(w porównaniu z C) i ostrzejszy(co może faktycznie w tym przypadku i lepiej).

Jeszcze raz bardzo dziękuję.

Pozdrawiam

Marek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.