Skocz do zawartości
IGNORED

Koncert Watersa w Warszawie


Lucky

Rekomendowane odpowiedzi

Lista obecności - Już nie mogę się doczekać :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tranzystor to ciemna strona mocy... strzeżcie się jej... I nie dajcie się zwieść, jakoby mocniejsza była... bo jest tylko szybsza... łatwiejsza... a przez to pociągająca tak bardzo... Podczas gdy jasna, lampowa strona trudna jest... cięższa... wyrzeczeń licznych wymaga... ale bać się jej nie musicie... by Twonk

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/104950-koncert-watersa-w-warszawie/
Udostępnij na innych stronach
Gość skynyrd

(Konto usunięte)

Byłem w Stanach na Muddym.

Miał ze 100 lat, a bawiłem sie lepiej niż na RS w 2007. Był rok 1981.

 

Ciekawe, że Waters nie zrobił nic ciekawego, poza zespołem. Bo Caira to raczej porażka.

 

Płyty solowe, a tak ich mało, wskazują coś innego. Potęgę.

Po diabła robić kiolejne odsłony Ścian?

To do mnie?

 

Do albo raczej o Watersie R.

 

Lubię jego płyty ale nie jego własną ścianę, w którą tłucze łbem od 22 lat. a właściwie 31 lat od Final Cut.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Ale to dla kasy.

 

Na psychiatrę właśnie ;)

 

Od Lennona to największy twórca.

 

No tak, Zappy i Davisa już nie ma

 

Kiedyś Lennon w wywiadzie powiedział, że Jeff Lynne jest większy od niego.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Gość skynyrd

(Konto usunięte)

Ja mówię o żyjących.

Frank i Davies już nic nie stworzą

 

Zresztą może mi odbija - byłem w Londynie na koncercie jeszcze z Sydem.

 

Choć Waters to tylko popłuczyny po Barrecie.

Tak jak Paul po Johnie

Choć Waters to tylko popłuczyny po Barrecie.

 

Nie do porównania.

tak jak PF z Barretem i bez.

Inna estetyka, łączy to tylko nazwa.

 

Z jednej strony szkoda Syda ale z drugiej dobrze, że odszedł.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Panowie fajnie że widzieliście już te koncerty czy to oznacza że inni mają ich nie zobaczyć ? bo będziecie im zarzucać wtórność ? dla was za długo dla nowych pokoleń już nie :) płyt też słuchacie tylko raz ? :) .

Skoro tacy obyci to poproszę o info jaki spektakl muzyczny przebija Ścianę . Chętnie się wybiorę .

 

Ciekawe czy coś na temat napiszecie miast smędzić jak mohery w kolejce do lekarza co was we łbie boli .

 

;)

Jeśli chodzi o P.F.to jak dla mnie fajniejsze,bliższe,dosłownie również bliżej brzmiące Another P.Floyd,praktycznie kameralnie brzmiące,a nie jak te monstrualne widowiska daleko brzmiące z dużego raczej dalekiego zasięgu...no ale na żywo tego nie słyszałem,dlatego może się mylę...

Gość

(Konto usunięte)

Jeśli chodzi o P.F.to jak dla mnie fajniejsze,bliższe,dosłownie również bliżej brzmiące Another P.Floyd,praktycznie kameralnie brzmiące,a nie jak te monstrualne widowiska daleko brzmiące z dużego raczej dalekiego zasięgu...no ale na żywo tego nie słyszałem,dlatego może się mylę...

 

Wszystko OK. Każdy ma inne upodobania i jedna rzecz jest mu bliższa, a inna dalsza :)

Tutaj jednak chodzi o sceniczny spektakl, nie "standardowy" koncert, tylko całe przedstawienie, i pod tym względem chyba nie ma nic, co dorównałoby The Wall.

A że show goes on? Coż, Hair od kilkudziesięciu lat wystawiany jest na Broadwayu i jakoś nikt nie narzeka... ;)

Wszystko OK. Każdy ma inne upodobania i jedna rzecz jest mu bliższa, a inna dalsza :)

Tutaj jednak chodzi o sceniczny spektakl, nie "standardowy" koncert, tylko całe przedstawienie, i pod tym względem chyba nie ma nic, co dorównałoby The Wall.

A że show goes on? Coż, Hair od kilkudziesięciu lat wystawiany jest na Broadwayu i jakoś nikt nie narzeka... ;)

 

Dokładnie spektakl muzyczny . STOMP daje fajny popis na scenie i powoduje że przez parę dni człowiek tłucze się na garnkach , zapada w głowę na parę tygodni :)

 

ted 125 Miałem okazję być na Australian Pink Floyd momentami swoją interpretacją bardziej odpowiadali mojemu gustowi muzycznemu niż oryginał , ale to wciąż jeden z wielu koncertów jakich wiele .

 

Emereko nie wywołuj wilka z lasu , pamiętaj że to Polskie forum zaraz ktoś kto to już widział zacznie narzekać że wciąż to grają .

Jeśli nie byliście na Pink Floyd "The Wall" tour w latach 1980-1981 to polecam tego Watersa ze Ścianą, nie jest takie widowiskowe jak The Wall Live in Berlin (akurat te wszystkie gów..ane gwiazdki mnie wk..ją podczas tego koncertu bo psują te numery). Pewnie jedna z ostatnich okazji, bo Gilmour nie robi takiego widowicha, nie wozi ze sobą tego wielkiego nauczyciela z ABITW part 2 (jest naprawdę ogromny), nie wozi samolotu który rozbija się za sceną lecąc przez cały - w tym przypadku - stadion, nie ma wielkiej dmuchanej świni która będzie nad sceną z żarzącymi się ślepskami. David Kilminster naprawdę genialnie odgrywa partie Gilmoura tak, że za bardzo za nim nie tęsknimy (chociaż głosu Gilmoura nikt nie zastąpi, nie ma co pi...ć). No i budowanie wielkiego, mega wielkiego muru na którym wyświetlane są quasi 3d wizualizacje, filmy, trochę z filmu The Wall, są młoty z teledysku. Ci którzy pójdą wyjdą na bank z koparą na butach :-D

Barrett i Floyd to historia sprzed ponad 40 lat, jeśli ktoś nie lubi The Wall to po wała się tu wpisywać? Żeby pier..ć takie farmazony sieciowe jak "Metallica skończyła się na kill'em all", a "The Beatles skończyli się na koncertach w Hamburgu" a panieee "Floydzi to skończyli się na Piperze albo zaraz jak nagrali Bike" :-))) na litość boską panowie :-]

"Proszę państwa. Ja nie jestem przeciwny zebraniom, wręcz przeciwnie, nie mam nic naprzeciwko, ale..."

Fajnie macie... Ja muszę czekać do 18 września aż Roger do mojej wsi zawita.

Pamiętam jak cały sezon zap***łem na truskawkach żeby kupić ten album w Pewexie. Na winylu...

Kto nie pamięta tych klimatów, nigdy nie pojmie o co biega.

Szkoda gadać.

12 września idę na Cohena a 18 września na Watersa.

Obydwu ujrzę ostatni raz w życiu.

Jeszcze tylko zaliczyć koncert AC/DC i mogę umierać.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Nie,nie, spokojnie - nigdzie się nie wybieram. :)

Problem tylko w tym, że Cohenowi zaraz stuknie 80-ka i to jest definitywnie ostatnia okazja (choć Artysta odgraża się, że resztę życia chce spędzić w permanentnej trasie) a Waters zapewne zgarnie szmal za Ścianę i spocznie na laurach (albo na kasie, jak kto woli).

A AC/DC na scenie MUSZĘ zobaczyć. MUSZĘ. :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Tak jadąc dziś w pracy słuchając w Trójce obszernych relacji z koncertu Watersa pomyślałem że to jednak ponadczasowy spektakl i oby kolejne pokolenia miały jeszcze okazję go zobaczyć .

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.