Skocz do zawartości
IGNORED

Jak bronić się przed agresywnymi psami?


Robmit

Rekomendowane odpowiedzi

Co do kup, kiedyś nie wytrzymałem nerwowo - po iluś kupach zebranych z łopatą z części trawnika przed swoim ogrodzeniem, widząc panią z rodziną i psem słusznych rozmiarów

 

Miałem podobnie! :-) Za którymś razem po skoszeniu, wróciłem napawać się widokiem ładnej, krótkiej trawki (tylko zdążyłem odstawić kosiarkę do garażu). Wyszedłem przed ogrodzenie domu i myślałem, że na trawniku (kilka metrów między ogrodzeniem a chodnikiem) zaczął grasować kret! Ale nie!!! Okazało się, że to przeszedł pan z wodołazem i zostawił "prezencik"...

 

Też zawsze zbierałem na łopatę i "utylizowałem". Tym razem nie wytrzymałem i wyrzuciłem na chodnik. Po kilku takich "sprzątaniach" (przerzucaniu na chodnik), kupy przed ogrodzeniem domu przestały się pojawiać. :-) Widać nie jest fajnie spacerować po gównie....

 

Lubię psy, ale niektórym właścicielom poprzewracało się w głowach. Jedna z bardziej roszczeniowo-agresywnych grup , tuż obok rowerzystów...

"To co teraz, ha?"

Miałem coś napisać odnośnie obrony. Więc tak po krótce :

Broń palną odradzam. Wszelkie maczety też. Pomimo oczywistej skuteczności.

Wśród policjantów, a i sędziów jest bardzo dużo ludzi niekompetentnych, oraz zwykłych CKM-ów.

Nie wiem czy pamiętacie tę głośną sprawę łódzkiego lekarza, który w obu instancjach został skazany za zastrzelenie rozjuszonego psa w obronie swoich dzieci na rowerkach. Z legalnej broni, całkowicie zgodnie z obowiązującym prawem. W uzasadnieniu nie mogli nic sensownego wymyślić to napisali że lekarz z racji swej profesji, nie powinien posiadać broni, haha.

 

Pistolety gazowe. Zwykłe pompki nie mają sensu. Wkłady do nich są dosyć słabe. Całość niewygodna w noszeniu. A psa sam kształt tego urządzenia bynajmniej nie odstrasza. Ogólnie obciach.

Co innego gazowo hukowe, chociaż w boju nie używałem. Ale teoretycznie rzecz bardziej skuteczna. Tyle że droga przy zakupie, naboje też kosztowne. A do tego nie do końca wyjaśniony status prawny. Tzn., raczej nie skażą, ale policjant o złej woli, a takich nie brakuje, może narobić sporo kłopotu.

 

W takim aspekcie najsensowniejsze wydają się spraye. Tyle że jeden drugiemu nie równy. Oszczędzać na tym nie warto. Ale trzeba dobrać odpowiedni do swoich preferencji. Aerozol ma tę zaletę że zawsze z niego trafisz. Ale poza tym same wady. Krótki zasięg, wrażliwość na wiatr, niemożność użycia w pomieszczeniach. Płyn... dość skuteczny, ale niezbyt celny. Jakoś mi nie podchodzi.

Glut, dalekonośny i bardzo mocny, ale trzeba trafić a z tym już trudniej.

Dlatego ja preferuję żel rozpylony. To chyba najlepszy kompromis. Przekonałem się do Kolter Guard Max. Głównie z powodu celności, i dobrze zbalansowanej szerokości strumienia, która jednak dla ludzi nerwowych może być troszkę za mała. Wady to brak klipsa, oraz zbyteczna klapka nad przyciskiem.

Ale jak słusznie zauważył Misimor, na szczególnie zajadłe psy może początkowo nie zadziałać. Mnie ten Max tylko raz zawiódł, przy dwóch niewielkich kundlach. Oberwały prawidłowo, ale tylko oddaliły się o pół metra i dalej wściekle jazgotały. Później ich właściciel mi mówił że prychały pół dnia. Więcej już do mnie nie startowały. To odnośnie tego spaniela, który nieoczekiwanie złagodniał. Dostał swoje, i po pewnym czasie uznał wyższość człowieczą.

Dlatego jeśli komuś nie szkoda kasy, to powinien zainteresować się gazem niedźwiedziowym. Od pewnego czasu jest w Polsce do kupienia. Ten powinien zatrzymać nawet pitbulla. Tak myślę.

Aha, i warto mieć na uwadze że zasięg znamionowy podają trochę na wyrost. Od tych 5 metrów trzeba sobie trochę odjąć, najlepiej połowę.

 

No i trzeba pamiętać o specyfice etycznej psiarzy. Dla nich zdrowie i bezpieczeństwo innych ludzi nie ma żadnego znaczenia w konfrontacji z samopoczuciem pieseczka. W ramach sloganu że pies nie jest winien, winien zawsze jest napadnięty człowiek. Mógł uciec gdy był jeszcze daleko od psa, mógł się położyć i zwinąć w kłębek, czy wreszcie mogło go tu wcale nie być. Pamiętacie te kurioza wypisywane przez Szuba. Ale u nich to symptomatyczne.

Dlatego po udanej konfrontacji z wściekłym psem, warto brać pod uwagę konfrontację z wściekłym właścicielem. Nawet fizyczną. Dla mnie to na ogół niezbyt wielki stres, ale różnie być może.

Nie wiem czy pamiętacie tę głośną sprawę łódzkiego lekarza, który w obu instancjach został skazany za zastrzelenie rozjuszonego psa w obronie swoich dzieci na rowerkach. Z legalnej broni, całkowicie zgodnie z obowiązującym prawem. W uzasadnieniu nie mogli nic sensownego wymyślić to napisali że lekarz z racji swej profesji, nie powinien posiadać broni, haha.

 

Jest jeszcze kasacja w SN oraz Strasburg.

Ach, zapomniałem o niezwykle istotnej sprawie.

Należy, niezależnie od uzbrojenia, przyjmować postawę odważną i zaczepną.

Brzuch do przodu, ręce rozłożone.

Mowa ciała ma oznaczać słowa : No choć pchlarzu, chcesz wojny, to będziesz ją miał.

Do tego udawać że rozglądamy się za jakimś kamieniem.

Pies o wiele łatwiej rozumie ten język niż wszelkie komendy werbalne.

Dzięki temu można zaoszczędzić sporo gazu pieprzowego.

Hej.

Ach, zapomniałem o niezwykle istotnej sprawie.

Należy, niezależnie od uzbrojenia, przyjmować postawę odważną i zaczepną.

Brzuch do przodu, ręce rozłożone.

Mowa ciała ma oznaczać słowa : No choć pchlarzu, chcesz wojny, to będziesz ją miał.

Do tego udawać że rozglądamy się za jakimś kamieniem.

Pies o wiele łatwiej rozumie ten język niż wszelkie komendy werbalne.

Dzięki temu można zaoszczędzić sporo gazu pieprzowego.

Hej.

To ja instynktownie zastosowałbym się do zaleceń Cesara Milana ;-) stanąć bokiem ręce po sobie i nie patrzeć w oczy bydlęcią ;-)

"Proszę państwa. Ja nie jestem przeciwny zebraniom, wręcz przeciwnie, nie mam nic naprzeciwko, ale..."

To pewnie zależy na jakiego psa trafisz, normalny na widok agresywnej postawy może zwątpić.

Taki z dojechaną przez człowieka psychiką potraktuje to jako zaproszenie do walki...

Te drugie powinno się usypiać razem z właścicielem.

traku,

zgodzil sie bym z tym sposobem,

ale tylko do czasu. kiedy grozny pies jeszcze biega niezdecydowany i wyszukuje ofiare.

gdy juz biegnie na ciebie z gluchym warkotem, jest to

najskuteczniejszy sposob aby byc ciezko pogryzionym, hihi.

Skuteczne użycie tasera (a wcześniej kopa) przeciwko rottweilerowi, co prawda 6-miesięcznemu:

 

 

Tu z kolei fachowiec od psów nie daje rady, z opresji ratuje go dobrze wyszkolony strzelecko policjant:

 

 

Tu z kolei ciekawostka - kot skutecznie broni dziecko przed atakującym psem, skończyło się na dwóch głębokich ranach na nodze i 10 szwach.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

oj, usmialem sie z tego rotweilera pod pradem.

kurde, chyba se kupie paralizator. niby jeden juz mam, ale w latarce, wiec dosc trudny w uzyciu na psy. strasze nim namolne kaczki i labedzie na rybach, bo jest bardzo glosny.

swoja droga, ladnie sobie radza amerykanscy policjanci.

gdy mieszkalem w usa, 2 domy dalej uciekl murzynowi z piwnicy pies specjalnie chowany do walk. w sekunde rozszarpal gardlo czteroletniemu dzieciakowi. na szczescie posesja byla ogrodzona. gliniarz wszedl, i wywalil w niego caly bebenek. rzecz jasna w psa nie w dziecko.

w polsce pewnie mialby co najmniej dochodzenie wewnetrzne, a moze i sprawe sadowa. a opinia publiczna by go zezarla.

bo kot jest dla psa przeciwnikiem trudnym.

oczywiscie pies ma przewage, sily, masy, zebow.

ale musi byc przygotowany na sporo bulu.

i na niebezpieczenstwo utraty oka.

zwinnosc, refleks, skocznosc, koordynacja, sa po stronie kota.

oczywiscie nie mowie o tlustych kanapowcach.

 

kot mojej babci, dla zabawy i satysfakcji, lubil zaczajac sie na

walesajace sie w poblizu podworza psy. nawet na calkiem spore.

skakal na nich z gory, wczepial sie pazurami w kark,

i jechal tak spory kawalek. po jakims czasie babcia przestala widywac psy w poblizu obejscia.

 

w koncu chyba jednak polegl, bo zniknal bez sladu.

albo wybral slebode.

bywalo wczesniej ze znikal na kilka dni. byl bardzo sprawnym

mysliwym, i skwarkami czy kielbasa czesto po prostu gardzil.

kot mojej babci, dla zabawy i satysfakcji, lubil zaczajac sie na

walesajace sie w poblizu podworza psy. nawet na calkiem spore.

skakal na nich z gory, wczepial sie pazurami w kark,

i jechal tak spory kawalek

 

...a potem się obudziłeś i było rano?

 

a może kanał z bajkami ci ktoś zmienił?:)

„Jeśli nie masz co robić, nie rób tego w moim towarzystwie”

Słyszałem o iluś przypadkach kotów drażniących a nawet atakujących psy dla czystej zabawy.

 

Nie liczyłbym na to jednak w przypadku obrony przed agresywnym psem, a o tym przecież jest wątek.

 

Tak czy siak z przedstawionych filmików (są one o wiele bardziej precyzyjne niż relacje słowne ludzi którzy bronili się przed psami na silnej adrenalinie) wynika że w przypadku ataku psa, nawet pitbulla, zwykle jest trochę czasu na reakcję, a nie totalna kaplica jak próbują nam wmawiać psiarze, podpierając to filmami ze szkolenia psów policyjnych.

oj jachusia, nie rozumiesz tego ze zadawac komus klam bez powodu, to po prostu ewidentny przejaw chamstwa. i to takiego wewnetrznego, emanujacego nie z chwilowych emocji, ale z glebi serca.

specjalnie dla ciebie dodam ze moj kot spadl kiedys z balkonu trzeciego pietra i nic mu sie nie stalo. uwielbial aportowac, i nauczyl sie tego spontanicznie, bez tresury.

 

misimor,

ba, jak by trzeba bylo zawalczyc, to trzeba. zrobie co bede mogl.

ale wobec groznego psa czuje sie troche bezradny. glownie z powodu braku szybkosci i refleksu. zdaje sobie sprawe ze zanim wyciagne ten gaz z kieszeni, pies moze mnie dwa razy ugryzc i odbiec daleko. zanim zloze sie do kopniaka, sprawny pies bedzie juz z tylu.

na szczescie psy rowniez odczuwaja strach, wahanie, niepewnosc. albo z drugiej strony, zaslepienie wsciekloscia i furia.

w tym tylko nasza szansa. i w dobrze dobranych srodkach ochrony. ja sobie chyba sprawie gaz niedzwiedziowy. w razie potrzeby moze zadziala rowniez na dziki. jest tego coraz wiecej. troche jest za duzy do noszenia latem. ale mam maszynke do szycia, moze zrobie se jakas kabure do paska, albo zlece to szewcowi, bo kaletnikow to juz chyba nie ma obecnie.

Mimo wszystko pies jest w pewnym stopniu przewidywalny dla człowieka wyposażonego w rozum, i to jest nasza przewaga.

 

Owszem, pies szkolony do wykorzystania 100% swoich możliwości, bez wahania, obszczekiwania itd. jest przeciwnikiem trudnym do bezstratnego pokonania bądź odpędzenia, jedyna metoda to dać się złapać (a więc i poranić) i dźgać nożem pokonując ból czy dezorientację od przewrócenia się na glebę, jednak wyszkolenie w ten sposób psa jest procesem trudnym, kosztownym i wymagającym ogólnego życiowego "pozbierania". A tacy ludzie raczej nie wypuszczają swojego "doinwestowanego" psa żeby biegał luzem i jeszcze narażał ich na niebezpieczeństwo skazania, ponadto w procesie szkolenia pies staje się jako tako karny i sterowalny, więc prawdobpodobieństwo konfrontacji z nim jest niewielkie.

 

Głównym zagrożeniem są psy trzymane przez jednostki nieodpowiedzialne, potrzebujące substytutu przedłużacza męskości ew. codziennego kontaktu z trzodą. A taki piesek "au naturel" działa jednak na przyrodzonych temu gatunkowi instynktach "podgryźć, odskoczyć a potem się zobaczy".

Ma ktos teorie dlaczego psy w uk nie sa agresywne? Mijam te stworzenia kazdego dnia,biegam w parku wsrod w nich,zaden pies nigdy nawet nie spojrzal na mnie,zadnego objawu zainteresowania,ganiania za lydkami,nic....po prostu nic..jakby pies mial swoj swiat i na nikogo uwagi nie zwracal...

Czesto tez widze ludzi ktorzy zajmuja sie wyprowadzaniem psow do parkow,zadnych smyczy,kagancow,psy sie bawia w grupie,na tlum mijajacych ludzi,biegaczy czy kogokolwiek maja za przeproszeniem wyjebane.

Roksan Caspian m2, Epos m12.2,Cambridge Audio Stream Magic 6

Ma ktos teorie dlaczego psy w uk nie sa agresywne? Mijam te stworzenia kazdego dnia,biegam w parku wsrod w nich,zaden pies nigdy nawet nie spojrzal na mnie,zadnego objawu zainteresowania,ganiania za lydkami,nic....po prostu nic..jakby pies mial swoj swiat i na nikogo uwagi nie zwracal...

Czesto tez widze ludzi ktorzy zajmuja sie wyprowadzaniem psow do parkow,zadnych smyczy,kagancow,psy sie bawia w grupie,na tlum mijajacych ludzi,biegaczy czy kogokolwiek maja za przeproszeniem wyjebane.

 

no ba .... inny standard życia i dlatego nie gonią za padliną ;)

"Jakkolwiek będzie - będzie inaczej, aniżeli sobie wyobrażamy - ponieważ między Dobrem a Złem znajdujemy się w życiu i w świecie

wielowymiarowym,w którym dokumentnie pomieszane jest Przypadkowe z Nieuchronnym."(S. Lem 1999)

Hydrogen.

 

Przyczyn jest Kilka. Oto najistotniejsze.

 

1. W przypadku pogryzienia, w krajach zachodnich właściciel psa ma ogromne problemy. W USA wręcz gigantyczne. I wyrok stosowny. W UK niedawno debatowano nad rozszerzeniem kar do dożywocia włącznie w przypadkach pogryzienia śmiertelnego.

W Polsce. Za odgryzienie dziecku twarzy jest z urzędu mandat 200 do 300 pln. Ustawodawca podciągnął to pod szkodę wyrządzoną przez zwierzę gospodarskie. Czyli na równi z wejściem krowy w cudzą koniczynę.

Można dochodzić roszczeń cywilnie, ale sędziowie nie są skłonni przychylać się do racji osób poszkodowanych. Zwłaszcza na prowincji. Poza tym, właściciele posesji niezamykanych, nagminnie wykręcają się że to nie ich pies, oni go tylko karmią. Nawiasem mówiąc, wbrew prawu, ale policja i sądy się do tego przychylają.

 

2. Nastawienie społeczne. W usa, gdy ktoś ujrzy wałęsającego się psa, zwłaszcza wykazującego agresję, od razu dzwoni na policję. Policja dzwoni po hycla, i za pół godziny pies jest już odwożony.

W Polsce policja i straż miejska nie chcą reagować, z obawy o problemy jakie mogą ich spotkać jeśli psa trzeba będzie unieszkodliwić. Dodatkowo samorządy bardzo nieprzychylnie patrzą na takie akcje, gdyż muszą za takiego psa płacić schronisku po 8 pln za dzień przez wiele lat. Daje to 3 tysiaki rocznie. Nie licząc kosztów akcji, sterylizacji, leczenia, itp. Gdyby gmina chciała utrzymać zachodnie standardy wysyłając do schronisk dajmy na to 1000 psów, łatwo sobie przemnożyć.

 

3. Nastawienie władz. Na zachodzie policjant nie ma prawa przejść obojętnie obok podejrzanego psa. Ba, ludziom niebywałym za granicą w głowie się nie mieści że pies nie ma prawa obszczekiwać przechodniów nawet zza płotu. Ani w dzień ani w nocy. Zawsze bowiem zachodzi obawa że prędzej czy później wymknie się i kogoś pokaleczy. Na tej samej zasadzie jak to że zza płotu nie można strzelać nad głowami ludzi.

A już mowy nie ma o faktycznym terroryzowaniu współmieszkańców, np. w blokach czy na podwórzach. W takim przypadku odpowiednie służby natychmiast przyjeżdżają na sygnale.

W Polsce... Pamiętam szyderstwa dziennikarzy prymitywów na mandaty wypisywane za zakłócanie ciszy nocnej.

 

4. Nasycenie. Jeśli psy posiada 5 procent gospodarstw domowych, na ogół są to ludzie którzy posiadają do tego odpowiednie predyspozycje.

Gdy psy posiada 60 procent, siłą rzeczy znajdzie się wśród nich wielu kretynów, przygłupów, matołów i łajzów.

 

6. Mentalność. Można sobie dywagować, ale prawda jest nieubłagana. Pod względem społecznego podejścia, empatii, życzliwości, etyki, oraz po prostu zwykłej przyzwoitości, to wschodni Słowianie są za społeczeństwami zachodu daleko w tyle. Oczywiście nie mam na myśli dzielnic imigranckich czy "głębokiego murzynowa".

Czasem sobie myślę i nie mogę się wczuć, jakimż łachudrą i zdebilałym bydlakiem trzeba być aby wypuszczać agresywne psy na bezbronnych ludzi. A w Polsce robi tak, nie wiem czy większość, ale ogromna rzesza ludzi ze wszystkich środowisk. Tak samo w Rumunii, Bułgarii, Rosji.

Myślę że to się splata z faktem, że w wielu krajach północnego zachodu dopiero goście z innych krajów nauczyli miejscowych zamykania drzwi na klucz.

Coś w tym rodzaju.

 

Aha, do tego dochodzi kwestia genetyczna.

Otóż w krajach cywilizowanych ogromna większość psów jest sterylizowana.

Rozmnażaniem zajmują się profesjonalne hodowle, które dbają o dobór osobniczy.

 

W krajach dzikich, psy rozmnażają się spontanicznie.

A to oznacza że do rozrodu przystępują osobniki najbardziej agresywne, które są w stanie odpędzić konkurentów.

 

Poza tym, na zachodzie z agresywnymi psami nikt się nie obcyngala. Pies wykazujący niepokojącą agresję jest likwidowany.

W Polsce, tzw przyjaciele zwierząt, czyli zajadli nieprzyjaciele ludzi, doprowadzili do tego że weterynarze boją się usypiania nawet w najbardziej uzasadnionych przypadkach.

oj jachusia, nie rozumiesz tego ze zadawac komus klam bez powodu, to po prostu ewidentny przejaw chamstwa. i to takiego wewnetrznego, emanujacego nie z chwilowych emocji, ale z glebi serca.

...Juz nie wnikajmy z kogo chamstwo wyłazi...

Psy sa inteligentniejsze od kotów i jakos cięzko mi wyobrazić sobie kota ujeżdżającego psa:)

Bo wystarczy w tej sytuacji zrobić coś nad czym nawet się nie trzeba zastanawiac, to naturalny odruch.

Nie marnuj swoich zdolnosci na forum, czeka cie duża kasa..."Wilk i Zając: Ja Ci pokażę! "-jesteś lepszy :)

 

„Jeśli nie masz co robić, nie rób tego w moim towarzystwie”

Psy sa inteligentniejsze od kotów

 

Bzdura. W skali umożliwiającej porównywanie inteligencji różnych gatunków koty mają więcej punktów niż psy. Pies robi wrażenie inteligentniejszego niż jest bo potulnie wykonuje polecenia człowieka. Kot jest zwierzęciem niezależnym i ma swoją inteligencję dla siebie.

no wlasnie. i malo tego.

w obiektywnych rankingach psy sa wyprzedzane nie tylko przez koty. ale rowniez przez swinie i szczury wedrowne.

i mowa tu o topowych rasach psow. bo bojowe i strozujace sa jeszcze znacznie nizej.

Ma ktos teorie dlaczego psy w uk nie sa agresywne? Mijam te stworzenia kazdego dnia,biegam w parku wsrod w nich,zaden pies nigdy nawet nie spojrzal na mnie,zadnego objawu zainteresowania,ganiania za lydkami,nic....po prostu nic..jakby pies mial swoj swiat i na nikogo uwagi nie zwracal...

Czesto tez widze ludzi ktorzy zajmuja sie wyprowadzaniem psow do parkow,zadnych smyczy,kagancow,psy sie bawia w grupie,na tlum mijajacych ludzi,biegaczy czy kogokolwiek maja za przeproszeniem wyjebane.

 

No i do czasu. Pewnego dnia będziesz miał gorszy humor i możesz zostać zaatakowany. Tak dla sportu albo przez głupi przypadek Panie Luzak. Wystarczy że tupniesz nogą w nieodpowiednim momencie, albo wykonasz jakiś dziwny ruch. Wtedy już do końca życia nie będziesz miał "wyjebane" i zawsze już będziesz musiał brać pewną rezerwę na to co się wokół dzieje i na to co się może zdarzyć.

no wlasnie. to samo tlumacze ludziom ktorzy wygaduja pierdoly o tym ze ich pies nie zaatakuje nikogo bo dotad tego nie zrobil. juz nawet nie mowie o wypieraniu rzeczywistosci, gdy wlasciciel przy kazdymnowym pogryzieniu zarzeka sie ze jego pies nigdy dotad nie byl agresywny. wielokrotnie bylem swiadkiem takiej postawy.

ale poza tym, pies moze przez kilka lat lezec spokojnie na werandzie. az trafi sie ktos kto sie potknie, kichnie, bedzie inaczej pachnial, i pies zmienia sie w agresywna bestie. wielokrotnie widzialem i takie rzeczy. dlatego jestem za calkowitym zakazem posiadania tego agresywnego syfiarstwa. swiat jest o wiele lepszy, czystszy, przyjazniejszy i spokojniejszy, a nade wszystko bezpieczniejszy bez psow.

W UK nie jest tak słodko, taki sobie filmik - pitbull atakuje policjanta i wielokrotnie go gryzie, a jego "koledzy" tylko pilnują jak spierniczyć i samemu nie zostać pogryzionym. Na końcu dla przeciwwagi znacznie krótszy materiał jak to się robi w USA.

 

 

Inna sprawa że mimo długotrwałości ataku tego pitbulla policjant był na tyle nieuszkodzony, że ciągle dawał radę wrzeszczeć i stał na nogach, więc wbrew temu co twierdzą fanatyczni pisarze, czerpiący perwersyjną przyjemność z rozmyślania jak to człowiek nie ma szans z psem, możliwości obrony są, tylko trzeba mieć co najmniej gaz i dobry nóż.

No i do czasu. Pewnego dnia będziesz miał gorszy humor i możesz zostać zaatakowany. Tak dla sportu albo przez głupi przypadek Panie Luzak. Wystarczy że tupniesz nogą w nieodpowiednim momencie, albo wykonasz jakiś dziwny ruch. Wtedy już do końca życia nie będziesz miał "wyjebane" i zawsze już będziesz musiał brać pewną rezerwę na to co się wokół dzieje i na to co się może zdarzyć.

Pewnego dnia moze sie zdarzyc cokolwiek,poki co przez 13 lat sie nie zdarzylo to chyba mozna jakies wnioski wyciagnac...

Roksan Caspian m2, Epos m12.2,Cambridge Audio Stream Magic 6

nie no, jasne ze zawsze lepsze cos niz nic.

jest jeszcze rosyjska metoda.

owijasz sobie kufajka lewe przedramie i dlon. wystawiasz to w kierunku psa. burek instynktownie atakuje najbardziej wysunieta czesc.

zas w prawej dloni trzymasz klonice.

gdy pies wczepi sie zebami w material, lu go z calej sily przez kark.

dobre na wilczury i psy strozujace. moze sie nie sprawdzic przy przysadzistych prosiakach takich jak amstaff, bo one wola atakowac lydki.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.