Skocz do zawartości
IGNORED

Czy na pewno wiemy jak powinien grać nasz system audio?


sly30

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko czy na pewno tak jest? Czy powinno decydować to co nam się podoba? Czy też świadome podejście i nauczenie się jak być powinno? Bo to jak jest to ja wiem. Wiadomo, że każdy konfiguruje sprzęt pod własny gust. Tylko czy nasz gust jest w tej kwestii właściwie ukształtowany? Sam kiedyś lubiłem mocne uderzenie na basie. Ale z czasem zrozumiałem, że to nie jest właściwe podejście i że bas choć bardzo ważny to nie może dominować w przekazie i nauczyłem się, że musi grać inaczej. I już dziś nie lubię jak ten bas dominuje. Ale do tego doszedłem przez powiedzmy naukę i zrozumienie, a nie przez własne preferencje. Gdybym patrzył na to przez własne preferencje to nadal lubiłbym nadmiar basu. Podobnie jest z wielbicielami koca na kolumnach. Wielu jest zachwyconych takim graniem. Może nie mają wiedzy i zrozumienia zagadnienia, że tak być nie powinno?

 

I to jest bardzo ważne pytanie. Oczywiście, każdy wybiera to co chce i lubi, należy to szanować. I nikt niczego nikomu nie nakazuje. Ale jeśli jest dyskusja poważna o tym co należałoby nazwać wierną reprodukcją w sferze audio, to właśnie te przyzwyczajenia będące wynikiem braku alternatywy, wiedzy, doświadczenia itd powodują tkwienie w jakimś zadowoleniu i przekonaniu, że to się lubi. Bo to się lubi, ale możnabyłoby polubić coś innego i wtedy zrozumiałoby się, że tamto wcześniejsze to była szufladka, w której spędziło się za wiele czasu. W audio jest tak, że głównie niewiedza kształtuje opinie i rynek. Wiedza jest dla outsiderów i szczęśliwców.

 

Problem tylko w tym, że żywa muzyka faktycznie czasem trochę jazgocze, szczególnie blachy perkusyjne, dęciaki czy gitary. Bywa, że aż w mózgu świdruje. I jeśli ktoś chce żeby tego nie było, to odchodzi od naturalnego brzmienia. I w tym celu można dokupić do systemu equalizer i powycinać pewne pasma, mocno zmniejszyć ich skalę.

 

Zgadzam się z tym. Trudno mówić o jazgotliwości realnych żywych instruemntów, ale można czasem mówić o czymś w rodzaju przebrzmień powstających w naszych uszach ze względu na duży poziom głośności tychże instrumentów. Może to zależy od ucha ale ja tak mam. Np. jak pierd. saksofon to jakby uszy mi się zatykały. I to co miałem na myśli mówiąc o dyanmice, to życzę sobie, żeby mój sprzęt audio reprodukował te zjawiska. Czasem nagłośnienia kameralnych koncertów już wprowadzają całkiem realne zniekształcenia sprzętem nagłośnieniowym. I też to odbieram jako jazgotliwość.

 

Właśnie dlatego wcale nie przepadam za koncertami. Byłem na wielu i dziś wolę słuchać na domowym systemie.

 

Ja również. Zwłaszcza jeśli mówimy o dużych koncertach rokowych, które rujnują mój słuch i nie mogę skupić się na muzyce i emocjach. Jednym z pamiętnych koncertów tego typu był koncert porcupine tree w filharmoni pomorskiej w bydgoszczy. Nagłośnieniowcy tegoż powinni iść do więzienia. I powtórze to w tym kontekście: matolstwo, i buractwo nawet.

W moim odczuciu, pewne instrumenty graja kremowo i wciagajaco inne zywiolowo, dynamicznie i nieco jazgotliwie (tutaj to tez sprawa indywidualna). Dlatego jesli ma byc realnie w naszym systemie audio, to skrzypce powinny zagrac kremowo a jak wlaczymy plyte z perkusja to powinno byc ostro. Chyba wiekszosc z nas nie przepada za ostroscia, dlatego tez jestesmy sklonni do korekty tego naszego idealu w strone 'lagodnosci' wybrzmien. Takie mam zdanie. O ile nie znieksztalcamy zbytnio reprodukcji tego realnego dzwieku to mozemy mowic o dzwieku poprawnym.

Mi sie wydaje, ze wiem jaki to poprawny dzwiek ale sam osobiscie nieco bym go zlagdozil do wieczornych odsluchow. Ale nie moge zaakceptowac przymulonego grania, z kocem, wolnego, zbytnio podkolorowanego.... Oczywiscie finanse zawsze bede moim ograniczeniem.

Jest niestety niewiele osób znających się na nagłaśnianiu koncertów, to przykre, zwłaszcza jak koncert jest w takiej dobrej akustycznie sali jak FP w Bygd.

Na lepszym systemie okazuje się nagle, że ostre blachy nie męczą, a orkiestry symfonicznej można słuchać głośno.

 

Wiem o co Ci chodzi ale akurat im lepszy system tym ciszej słucham :)

 

Do tego dochodzi jeszcze jeden aspekt. Przychodzę posłuchać systemu kolegi i przeszkadza mi podostrzanie a kolega wcale tego nie słyszy i jest zachwycony. Czy to oznacza ze ma high-endowy system zgodnie z Twoja definicja czy może ze nie ma już tak high-endowego słuchu jak by sobie tego życzył ;)

“With age comes wisdom, but sometimes age comes alone.”

― Oscar Wilde

Właśnie dlatego wcale nie przepadam za koncertami. Byłem na wielu i dziś wolę słuchać na domowym systemie.

Takie właśnie miałem odczucie po wczorajszym występie Herbie Hancocka w ICE. Miło było popatrzeć jak gra i jak go to granie cieszy. Miło było posłuchać dolnych rejestrów, które w moim zaciszu wypadają blado, ale jak wróciłem do domu, zapuściłem płytę to przestrzenniej się zrobiło choć to tylko 20m2. Moja refleksja, piękna sala i świetna akustyka, jednak sprzęt wolę swój własny.

Jest niestety niewiele osób znających się na nagłaśnianiu koncertów, to przykre, zwłaszcza jak koncert jest w takiej dobrej akustycznie sali jak FP w Bygd.

Właśnie dlatego gdy mam wydać na taki koncert od 150 pln wzwyż, to wolę w to miejsce kupić sobie kilka płyt tego wykonawcy którego koncert sobie podarowałem i posłuchać w moich warunkach akustycznych i na moim sprzęcie.

Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

Gość

(Konto usunięte)

To jest nieuchwytne coś dla.. amatorów.., dla osób rozumiejących sedno zagadnień, są to bardzo konkretne i materialne elementy, to prąd elektryczny o właściwościach pożądanych w audio hi end, który po zamianie w przetworniku elektroakustycznym w falę dźwiękową, daje psychologiczny efekt identyfikacji zdarzeń jako muzycznych, w przypadku posługiwania się tego typu sygnałem sterującym urządzenia.

 

Wyjaśnij to prościej, proszę...tak dla amatorów...przypomnę tylko, że mimo posiadania taniego systemu nie jestem z kategorii " glusi i matoly"...

 

Przy okazji zadam pytanie...czy przy odpowiedzi na pytanie wątku bierzecie pod uwagę różnice w "wielkości" systemu...?

Tego się nie da wyjaśnić słowami,w pełni rozumieć to można idąc drogą życiową poprzez zagadnienia audio.

 

W uproszczeniu, jest to niedopuszczenie w każdym punkcie systemu, do zablokowania cennych informacji identyfikujących zdarzenia jako rzeczywiste, muzyczne, to oczywiście de facto jest działanie na realnych elementach elektronicznych oraz przewodnikach.

 

Hi end to technika małych sygnałów, pozornie tylko szczegółów, w hi end szczegóły urastają do rangi elementów pierwszoplanowych.

 

Na przykład zamiana przewodnika miedzianego o czystości 6N na 8N, to wywrotka, używając potocznej terminologii, dla wielu to szczegół, a większość nie zrozumie takiej zmiany, dlatego hi end nadaje się dla osób świadomych potrzeb, którzy wybiorą spacer zamiast słuchania przestarzałej i nie dającej już satysfakcji technologi 6N.

A ja powiem inaczej. Zdecydowana większość z nas nie powinna mieć dylematu jak powinien grać system. Taki dylemat można mieć dopiero po usunięciu podstawowych ograniczeń. Takie pytanie może sobie stawiac sly i kilku innych kolegów, ale większość systemów ma pewne podstawowe wady:

- zniekształcenia powodowane złą akustyką i złym ustawieniem sprzętu, dudniący bas, odbicia, pogłos, spłaszczona scena

- słaba dynamika

- zlewanie się dźwięków przy wyższych poziomach głośności

 

Jeśli ktoś na tym poziomie twierdzi, że system gra za ostro, basu za dużo a głośne słuchanie męczy, to najpewniej problemem nie jest to że system powinien grać inaczej, tylko że powinien być lepszy.

Na lepszym systemie okazuje się nagle, że ostre blachy nie męczą, a orkiestry symfonicznej można słuchać głośno.

 

Dlatego myślę, że większość dylematów o sposobie grania systemu to tak naprawdę rozważania o tym, jak ukryć jego wady. Metody są różne, choć wszystkie mają wspólną cechę: ukrywają lub zniekształcają dźwięk, aby uwypuklić te aspekty, które w niedoskonałym systemie są najlepiej przyswajalne:

 

Metoda 1: kupujemy kolumny podstawkowe o wykastrowanym basie

 

W ten sposób zyskujemy dwa aspekty: bas nie dudni oraz zniekształcony i podbity bas nie maskuje wyższych częstotliwości.

Subiektywny efekt: dźwięk jest czysty, słychać niuanse wysokich tonów, poprawia się przestrzeń

Wprawdzie basu nie ma, a balans tonalny nienaturalnie przesunięty jest w górę, ale zmysł słuchu się adaptuje i po jakimś czasie tego nie zauważamy.

 

Metoda 2: kupujemy tani gramofon (nie mylić z drogim gramofonem)

 

Dzięki gramofonowi zyskujemy większą dynamikę i namacalność dźwięku.

Wprawdzie są to sztuczne efekty, a ta dynamika i namacalność jest innego rodzaju niż być powinna, ale słucha się lepiej, no i dobrze, bo w końcu chodzi o przyjemność z słuchania.

 

Metoda 3: kupujemy tanią lampę (nie mylić z drogą lampą)

 

No i mamy ten ciepły, zlewający się w jedną masę dźwięk. Nawet brak sceny nas nie drażni, bo wszystko rekompensuje nam piękna barwa.

 

Metoda 4: unikamy ostro brzmiących kopułek, zwłaszcza metalowych.

 

No tak, jak tu podgłośnić gdy kłuje w uszy, bo dźwięki odbijają się od ścian, a wzmacniacz się przeciążył i mu spadła separacja? Jest rozwiązanie: trzeba trochę tę górę wygładzić i uśrednić, zmiejszyć jej dynamikę.

 

Żeby to był takie proste. Dzięki tej metodzie raczej uzyskamy muła bagiennego.

Tranzystor to ciemna strona mocy... strzeżcie się jej... I nie dajcie się zwieść, jakoby mocniejsza była... bo jest tylko szybsza... łatwiejsza... a przez to pociągająca tak bardzo... Podczas gdy jasna, lampowa strona trudna jest... cięższa... wyrzeczeń licznych wymaga... ale bać się jej nie musicie... by Twonk

Właśnie dlatego gdy mam wydać na taki koncert od 150 pln wzwyż, to wolę w to miejsce kupić sobie kilka płyt tego wykonawcy którego koncert sobie podarowałem i posłuchać w moich warunkach akustycznych i na moim sprzęcie.

Bardzo lubię i uważam za jednego z najwybitniejszych pianistów jazzowych naszego Adama Makowicza, który to najlepiej na scenie czuje się sam. Byłem na Jego koncercie w średniej sali, siedziałem dość blisko - grał na dobrym instrumencie bez nagłośnienia - bo i po co, używał mikrofonu tylko do "zapowiedzi". Było GENIALNIE!!!.

Żadna płyta, żaden system nie da tej jakości, emocji, przeżycia i prawdziwej radości!

Bardzo lubię i uważam za jednego z najwybitniejszych pianistów jazzowych naszego Adama Makowicza, który to najlepiej na scenie czuje się sam. Byłem na Jego koncercie w średniej sali, siedziałem dość blisko - grał na dobrym instrumencie bez nagłośnienia - bo i po co, używał mikrofonu tylko do "zapowiedzi". Było GENIALNIE!!!.

Żadna płyta, żaden system nie da tej jakości, emocji, przeżycia i prawdziwej radości!

Nam raczej chodziło o inny koncert i inne warunki, czyli taki z nagłośnieniem i chłopkiem roztropkiem za konsolą, co to nie ma pojęcia o akustyce i nagłośnieniu.

Twojego przypadku nie neguję i jestem w stanie przyznać rację.

Niedawno kupował ktoś ode mnie kabel słuchawkowy do HD650, ale koniecznie chciał żeby zapodać coś przez kolumny i tak zrobiłem bez ceregieli z ustrojami akustycznymi, poprostu nie chciało mi się rozstawia' paneli etc.

Zauważyłem, że kolega nagle przysiadł na odległość zaledwie 1-1,5m od linii kolumn i pokiwał znacząco głową, też tak zrobiłem żeby zobaczyć o co mu chodzi i zdziwiłem się jaka różnica jest między pkt odsłuchu, a tak bliskim polu od kolumn.

Nie wiem czy nie można by tego porównać do twoich wrażeń z koncertu fortepianowego :)

Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

 

Bardzo lubię i uważam za jednego z najwybitniejszych pianistów jazzowych naszego Adama Makowicza, który to najlepiej na scenie czuje się sam. Byłem na Jego koncercie w średniej sali, siedziałem dość blisko - grał na dobrym instrumencie bez nagłośnienia - bo i po co, używał mikrofonu tylko do "zapowiedzi". Było GENIALNIE!!!.

Żadna płyta, żaden system nie da tej jakości, emocji, przeżycia i prawdziwej radości!

Mam vinyl ze srodka lat siedemdziesiatych, tytul jesli pamietam " Zarzace sie wegliki". Szkoda, ze nikt nie wytloczy tego wpsolczesnie w dobrej jakosci, muza jest na swiatowym poziomie. Nie ma juz " Polskich Nagran "...

 

Edit: tytul plyty z serii Polish Jazz : live-embers, wegliki to utwor otwierajacy plyte, rok wydania 1975. Mialem 16 lat...

Mozdzer to moze Makowiczowi buty czyscic, oczywiscie imo.

Konto w trakcie usuwania

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

pozdrawiam

Dzieki, jednak po pierwsze to plyta cd , po drugie - wyprzedana:(

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Konto w trakcie usuwania

Mozdzer to moze Makowiczowi buty czyscic, oczywiscie imo.

Święta prawda! Nie tylko Leszek, znalazłoby się wielu innych bardzo znanych.

Nam raczej chodziło o inny koncert i inne warunki, czyli taki z nagłośnieniem i chłopkiem roztropkiem za konsolą, co to nie ma pojęcia o akustyce i nagłośnieniu.

O takich koncertach nie warto dyskutować i nie powinno się na nie chodzić - wiem bo też kilka zaliczyłem i wrażenia były fajne - bo to live, emocje, ale jakość była bardzo słaba.

Nie wiem czy nie można by tego porównać do twoich wrażeń z koncertu fortepianowego :)

Nie do końca...

Odsłuch w bliskim polu, a koncert, gdzie nie siedziałem za blisko, raczej w sensownej odległości, bo miałem na to wpływ, to coś troszkę innego...

pozdr!

Mozdzer to moze Makowiczowi buty czyscic, oczywiscie imo.

 

Co nie przeszkadzało ani jednemu, ani drugiemu, żeby zagrać wspólny koncert w Carnegie Hall w 2004, który nota bene został bardzo dobrze i ciepło przyjęty przez krytykę i jak najbardziej przez słuchaczy. Dwie różne szkoły grania, z której Makowicz, powiedzmy, że w klimatach jazzowych wychodzi zwycięzko, ale to nie jest aż tak istotny szczegół.

Parker's Mood

Tak , mam te ich wspolna plyte z " kroliczkiem" na cd m ale wspomniany winyl jest w innej- wyzszej - lidze , znowu imo.

Konto w trakcie usuwania

Krytyka i przyjęcie ogółu to jedno, zwłaszcza, że chodziło o jakiegoś rodzaju sukces (kasowy).

Oczywiście, że dwie szkoły, nawet dwa światy i dwie drogi artystyczne. Obu działania znam i szanuję, jednak nie napisałbym:

ale to nie jest aż tak istotny szczegół.

Przynajmniej dla mnie;-)

Odnosnie bezposrednio tematu watku ktory jest raczej tym z natury filozoficznych:

 

Ja nie jestem muzykiem z wyksztalcenia. Jestem informatykiem, nie przeznaczam calej wyplaty na sprzet audio. Z muzyka nie mam wiele wspolnego i nie odczuwam zebym posiadal z jakiegos powodu wystarczajace umiejetnosci i autorytet zeby oceniac wyzszosc jednego brzmienia nad drugim. Autorytet taki natomiast posiada w mojej ocenie tworca muzyki ktorej slucham. A slucham glownie muzyki elektronicznej, czesto nawet tworzonej przez scene amatorska, nie profesjonalistow. Tworzona na monitorach odsluchowych ze sredniej polki w slabo dostosowanych akustycznie pomieszczeniach. Jednak monitory odsluchowe i w ogolnosci sprzet "referencyjny" czy tam "studyjny" jest chyba najbardziej zblizony miedzy soba, mam na mysli stosunkowo male roznice miedzy poszczegolnymi monitorami, bo przeciez kazde powinny brzmiec liniowo, przynajmniej tak mi sie wydaje, dlatego nie majac wystarczajacej wiedzy na temat akustyki ufam produktom kierowanym do tworcow muzyki majac nadzieje, ze przynajmniej na tyle na ile potrafie, stworze warunki odsluchu chociaz zblizone do tych w jakich pracowal muzyk i chociaz w ograniczonym stopniu bede mial mozliwosc sluchania tak jak slyszal to muzyk tworzacy utwor, bo przeciez kto ma wiedziec jak jego wlasna muzyka powinna brzmiec jak nie on sam.

 

Twierdze osobiscie ze muzyka powinna sama w sobie zawierac ewentualna "miekkosc" oraz wszystkie inne parametry na ktore wplyw ma tor audio, a sam sprzet chyba powinien odtwarzac mozliwie 1:1 sygnal cyfrowy nagrany na plycie, czy w pliku. Podobne podejscie mam do obrazu, mimo ze nie jestem grafikiem, uzywam produktow skierowanych dla osob zajmujacych sie obrobka grafiki, kalibrowanych tak zeby wyswietlaly wlasnie to co widzial kazdy inny tworca. Obraz ma chyba jednak wieksze mozliwosci w zakresie dostosowania niz sprzet audio bo mamy przeciez profile ICC i kazdy odpowiednio dobry monitor mozna przekalibrowac tak zeby wyswietlal kolor mniej wiecej tak jak dowolny inny odpowiednio dobry monitor na ktorym pracowal ktos inny. I profil taki mozna ladowac per obraz. Nie jest mi znana zadna podobna technika kalibracji i korekcji sprzetu audio aby zblizyc dzwiek do dzwieku w dowolnych innych warunkach i na innym sprzecie, ale jezeli mialbym znajdowac jakis punkt odniesienia to tak jak w grafice przyjmuje sie palete sRGB za cos co kazdy monitor powinien umiec odtworzyc, to uwazam ze mozliwie liniowa i plaska charakterystyka to to co kazdy sensowny monitor odsluchowy powinien potrafic wygenerowac. Takie jest moje zdanie jako osoby ktora nie moze liczyc na wlasny autorytet w zakresie akustyki i taki sprzet uwazam za odpowiedni dla mnie.

 

Jezeli dany utwor nie brzmi na takim sprzecie dobrze, uznaje ze po prostu nie jest to utwor ktory by mi odpowiadal, a nie ze jest to wina sprzetu ze on nie zagral tak zebym ja uwazal ze jest swietnie. Tak samo jak moj graficzny monitor ewidentnie wyswietla czerwien w miejscu gdzie na obrazie narysowane jest drewno, jeszcze wartosc hex koloru potwierdza ze blizej mu do czerwieni niz brazu to uwazam ze jest to wina tworcy obrazu ktory mial zle warunki do tworzenia obrazu i zwyczajnie sie pomylil, a nie mam pretensji do monitora czemu nie poprawil tego obrazu tak zeby wygladal miodnie. Takie jest moje podejscie do sprzetu odsluchowego i moja opinia na ten temat z ktora nikt nie musi sie liczyc :P.

Przynajmniej dla mnie;-)

 

Ja natomiast nie powiedziałbym ani nie podpisałbym się pod tekstem, że ktoś komuś może buty czyścić - no chyba, że rozmawiamy po audiofilsku.

Parker's Mood

<br />instrumenty na otwartej przestrzeni będą chyba grały inaczej jak w zamkniętej sali koncertowej, kinowej,<br />

 

bo i tak na pewno bedzie. Podobnie jak inaczej wybrzmia np. skrzypce w sali jako solo, a i inaczej w grupie instrumentow, itd....

 

<br />Co jest wzorcem ? jakaś sala w Londynie czy u mnie w ogródku po litrze?<br /> <br /> <br />

 

np. dzwiek w pomieszczeniu mozna ocenic profesjonalnie, mozna dazyc do uzyskania dzwieku referencyjnego w tymze. Pytanie czy warto do tego dazyc jest juz indywidualne.

Jak robilem drugie pomieszczenie, jeden z akustykow z ktorym prowadzilem rozmowy wstepne stwierdzil, iz dzwieku referencyjnego w tym pomieszczeniu sie nie osiagnie ze wzgledow 'mechanicznych': proporcje, kubatura,itd.

 

Ostatnio mialem przyjemnosc bycia obecnym na zakonczeniu roku muzycznego mojej mlodszej corki. Nowa aula w pelni zaadoptowana akustycznie. Zlapalem sie na tym, ze zastosowane ustroje odciagaly mnie od koncertu. Jednak long story short: instrumenta naturalne pianino, fortepian, gitary, skrzypce brzmialy w akustyce auli pieknie i mocno. Pozycjonowanie dzwiekow i ich wyrazistosc. Natomiast sprzet ausio wspomagajacy koncert to byla porazka: krzykliwe, klujace w uszy dzwieki.

 

Fakt, ze akustyka sali pozwalala na zrozumienie tekstu i poszczegolnych dzwieow w kazdym miejscu auli, a to wg mnie ma wplyw na to jak nasz sprzet zagra w pomieszczeniu. Jezeli mamy problem ze zrozumieniem mowy w naszym pomieszczeniu z odleglosci paru metrow, to tak samo nasz system moze miec problem z klarownym przekazem do naszych uszu........

Ja natomiast nie powiedziałbym ani nie podpisałbym się pod tekstem, że ktoś komuś może buty czyścić - no chyba, że rozmawiamy po audiofilsku.

To nie moje słowa, tak bym tego nie ujął, ale zgadzam się z sensem tego może i "audiofilskiego" określenia, choć zostało napisane przez b. kulturalną i wyważoną Osobę;-)

To nie moje słowa, tak bym tego nie ujął, ale zgadzam się z sensem tego może i "audiofilskiego" określenia, choć zostało napisane przez b. kulturalną i wyważoną Osobę;-)

Juz sie zmitygowalem co do sformulowania , dzieki za mile slowa.

Wlaczylem dla przypomnienia ten koncert z Carnegie Hall. Mozdzer tam robi za wsparcie , delikatnie mowiac...

Konto w trakcie usuwania

mamy przeciez profile ICC i kazdy odpowiednio dobry monitor mozna przekalibrowac tak zeby wyswietlal kolor mniej wiecej tak jak dowolny inny odpowiednio dobry monitor na ktorym pracowal ktos inny

Tylko nie każdy monitor da sie skalibrować sprzętowo, a to zasadnicza różnica niestety.

Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

panowie jak chcecie usłyszeć hiend to proponuje jechać sobie do sklepu muzycznego gdzie stoi perkusja wziąć pałki do ręki i sobie popukać w blachy,wtedy zobaczycie jak to brzmi ostro i jazgotliwie

panowie jak chcecie usłyszeć hiend to proponuje jechać sobie do sklepu muzycznego gdzie stoi perkusja wziąć pałki do ręki i sobie popukać w blachy,wtedy zobaczycie jak to brzmi ostro i jazgotliwie

 

Ty w ogóle dajesz radę słuchać muzyki? ;)

 

Może zmień sklep? Piszę poważnie! Dobrzy muzycy mają już podobnie jak dobrzy melomani odpowiednio dobrane instrumenty i to też nie jest tanio.

 

Przykładowo gitarę klasyczną możesz kupić za 200 złotych, 800 złotych, 2000 złotych, 6000 złotych i więcej. Przy instrumentach nie ma takiego bełkotu marketingowego jak w audio i jest to sensowniej pozycjonowane cena-klasa instrumentu! U mnie domu jest gitara elektryczna w cenie 1800 zł a klasyk za 800zł i to na prawdę już ładnie gra! Tylko jeden warunek przed kupnem instrumenty były wybierane z wielu :) Z gitarą elektryczną niestety też jest jak w audio :( Czym lepszy kabel tym ładniejsza barwa, brzmienie, ataki i takie tam pierdoły :)

 

O strunach do gitary już nie piszę bo bywają jeszcze większe czary niż na kablach w audio :D

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Czym lepszy kabel tym ładniejsza barwa, brzmienie, ataki i takie tam pierdoły :)

 

Ponoć kolor kabla do gitary ma też wielkie znaczenie...

Barwa to przede wszystkim equalizacja we wzmacniaczu - im bardziej rozbudowana, tym lepiej - tak mówią gitarzyści. Poza tym ważny oczywiście jest instrument i kto na nim gra. Najciekawszym wydaje się być fakt, że taki np. Wes, albo Joe Pass... generalnie nie zawracali sobie głowy kablami do gitar, a brzmienie posiadali takie, że do dziś mają naśladowców. Ktoś, kto myśli, że zawodowi i rasowi muzycy używają niewiadomo jak drogich instrumentów, są po prostu w błędzie.

 

Przy instrumentach nie ma takiego bełkotu marketingowego jak w audio i jest to sensowniej pozycjonowane cena-klasa instrumentu!

 

Nie ma, bo bierzesz instrument do ręki i od razu słychać co jest grane. Dużo się płaci również za markę, ale i mniej znane potrafią kosztować. Faktem jest, że niektóre wyperfumowane Gibsony za cztery kola$ie potrafią słabiej zabrzmieć niż analogiczny Martin za $800. W Krakowie działa słynny lutnik i jego gitary są oblędne, ale też i bardzo drogie, choć gitarki to nie jego specjalność. Poza tym, nie każda gitara współbrzmi z każdym wzmacniaczem - tu jest duże pole do popisu.

Parker's Mood

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.