Skocz do zawartości
IGNORED

Codzienność IV RP czyli pod butem i knutem Prezesa :)


Rekomendowane odpowiedzi

Gość wieslaw119

(Konto usunięte)

Oczywiście zaraportuję

 

 

Nic osobistego - tak mi się tylko skojarzyło... niestety.

 

Przy kolejnej takiej próbie uda się na urlop, to z całą pewnością.

 

Tylko czy to nie będzie wrzuceniem wszystkich innych zbanowanych użytkowników do szamba?

Bo może komuś nerwy puściły, nadepnął na odcisk branży czy takie tam skumulowane drobne w sumie występki.

Ale żeby wylądować w szambie rasisty, ksenofoba itp?

Nic osobistego - tak mi się tylko skojarzyło... niestety.

 

Ja teraz będę jak Tusk - zero tolerancji! :)

W końcu ile można takie rzeczy wytrzymywać?

 

I to by pokrótce wszystko tłumaczyło. Medialny atak na wicePISesa Antoniego nigdy nie pozostanie bez echa, gość wypruje z siebie ostatnie żywe flaki, a nie odpuści. A że można na tym samym ogniu nienawiści upiec dwie pieczenie, czyli uratować zyski Caritasu? Praktycznie mamy sprawę już wyjaśnioną.

 

To popatrz: Ty i Matka Kurka macie IDENTYCZNY pogląd na sprawę. Nie chodzi o czepienie się takiej czy innej wypowiedzi Owsiaka przeciw IPN, przeciw Prezesowi, przeciw Antoniemu... TO SA PIERDOŁY. Po pierwsze - kazdy ma prawo do swoich poglądów, po drugie - Owsiak musi spłacać długi względem określonych środowisk, więc jest oczywiste że będzie mówił takie rzeczy.

Ale to są pierdoły - PODSTAWĄ jest ujawnienie rachunków WOŚP i Melona, wykazanie powiązań między WOŚP a określonymi dostawcami sprzętu medycznego itp.

A tylko proces, który toczy się obecnie w Złotoryi daje taką szansę.

Reszta to pierdoły.

Chodzi o wykazanie, że WOŚP jest niczym innym jak genialnie zorganizowaną maszynką do zarabiania pieniędzy i że na szczytnej idei oraz zaangażowaniu i sercu wielu setek tysięcy Polaków ktoś uwił sobie wygodne gniazdko, do tego strojąc się w nienależną aureolę współczesnego świętego.

Matka Kurka słusznie zauważa, że Land Rover Discovery którym hula Melon jest DROŻSZY od Audi A6 Rydzyka ale to Rydzyka gawiedź krytykuje za bizantyjski przepych. Tymczasem nasz współczesny święty zasuwa droższą bryką - też z ludzkich datków (albo firmowych co na jedno wychodzi) a na stronie ośrodka Szadowa Młyn pan prezes firmy Land Rover Polska produkuje się z opinią, że "jest to miejsce magiczne"...

 

Swoją drogą - ładna bryczka! W Irlandi tylko najbogatsi jeżdżą Disco czy czy Range Roverami, ze względu na chore stawki podatku drogowego i niską ekonomikę tych samochodów. Kogo stać - ten jeździ. I jak się widzi Disco czy Range (choćby tylko Vogue) to od razu wiadomo że klient śpi na kasie. Kupić używane Disco czy Range Rovera to żaden problem - ceny są dobre, ale utrzymać... W PL łatwiej bo jak benzyna to można zagazować no i nie ma podatku drogowego.

 

2013-Land-Rover-Discovery-4-3.jpg

 

Land-Rover-Discovery-4-2012-widescreen-03.jpg

 

Ale żeby wylądować w szambie rasisty, ksenofoba itp?

 

Szambo jest szambo. Nazywając tak innych ludzi - sam się w nie misiu pakujesz.

Poza tym - dyskusje np. o islamizacji to w polskich warunkach czysta teoria. Żyjąc w jednym kraju z tymi ludźmi szybko pojmujesz, że nic się nie dzieje bez przyczyny.

Chyba że pasuje ci nazwa Seasons na Boże Narodzenie, nie musisz mieć w domu choinki, nie lubisz wieprzowiny - wówczas oczywiście nie ma problemu.

Ale jak dostaniesz w trąbę w tramwaju od ciemnoskórych obywateli za jedzenie kanapki z szynką (autentyk z Paryża) to szybko poglądy ci się wyprostują.

Pewnych rzeczy uczy nas samo życie.

Edytowane przez il Dottore

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Policzmy tę efektywność: deklarowane pieniądze (czyli te 98%) stanowią (UWAGA!) 0,05% ogólnego budżetu polskiego systemu opieki zdrowotnej

 

a od kiedy efektywność danego działania ma odniesienie do skali wielkości ?

te deklarowane pieniądze są efektywnie przeznaczane na sprzęt który działa i ratuje życie. dlatego jest efektywne. iluś ludzi nie umarło, gdyby nie orkiestra, umarliby.

to że jest to nikły procent budżetu nie ma żadnego znaczenia.

 

Twoja logika jest doprawdy zupełnie pokrętna.

Gość SlawekR

(Konto usunięte)

.....

Tylko czy to nie będzie wrzuceniem wszystkich innych zbanowanych użytkowników do szamba?

Bo może komuś nerwy puściły, nadepnął na odcisk branży czy takie tam skumulowane drobne w sumie występki.

.....

 

Żeby była jasność, jestem absolutnym przeciwnikiem banów miejscowych. Uważam je za kompletnie bezsensowne i staram się zwalczać. "udać się na urlop" oznacza dokładnie to co oznacza. Restrykcja czasowa na pisanie postów na forum, a nie całkowity i nieodwołany ban w konkretnym miejscu.

To jest mało dolegliwa restrykcja dla zwykłych użytkowników, którym po prostu puściły nerwy jak piszesz. W sam raz czas na ochłonięcie. Za to bardzo duża uciążliwość dla tych, dla których karmienie się konfliktem, jest jedynym sensem bytności na forum. Bo trudno eskalować konflikt na raty. Oczywiście czas urlopu zależy od skali "zniszczeń" i ich powtarzalności. I nie musisz się obawiać, że wszyscy wpadają do jednego zbanowanego worka.

Edytowane przez SlawekR

I nie musisz się obawiać, że wszyscy wpadają do jednego zbanowanego worka.

 

Jak to było w nieśmiertelnym filmie "Psy"?

"Mnie zamieć na osobną kupkę". :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Gość stary bej

(Konto usunięte)

dlaczego powołuje się instytucje charytatywne do walki z biedą , a nie wypracuje się mechanizmów w państwie polskim zapobiegających pauperyzacji społeczeństwa , dlaczego powołuje i utrzymuje się kosztownych pośredników w relacjach biedny-zamożny ?

 

Czy naprawdę potrzebujemy Caritasu / WOŚP , aby dostrzec biedę w naszym kraju ?

Czy uważasz że o trzymasz od tych wszystkich dętych lemingów jakąś sensowną odpowiedź ?

Moze cos z mojego szpitala.....od ponad 40 lat istnieje w szpitalu kafejaka prowadzona przez wolontariuszy, przewaznie emerytow ..caly dochod co roku przekazuja szpitalowi sami nie biora ani grosza ..przez 40 lat oddali ok 1 mln funtow....tymczasem poprzedni dyrektor szpitala przez caly rok 2012 odebral 1,8 mln wynagrodzenia za swoje osiagniecia zostal .......zwolniony...obecny dyrektor zarabia ...polowe tej kwoty rocznie ....premier uk 142 500 GBP rocznie....

Brawo Arek!

Właśnie chciałem Doktorowi odpowiedzieć.

Nic z tego, że jakaś akcja charytatywna przekaże szpitalowi respirator za ułamek promila jego budżetu.

Ten respirator uratuje konkretne życia!

 

Pytanie: dlaczego ten i inne szpitale nie miały wcześniej tych urządzeń?!

Bo służba zdrowia to taka organizacja, jak każda inna, której do szczęścia nie są potrzebni pacjenci...

Pieniądze przeżrą tam lekarze...

 

Postawa Doktora to potwierdza.

 

Tymczasem tą gównianą "służbę zdrowia" trzeba, takimi jak Owsiaka, akcjami doinwestowywać.

I jak każda organizacja, tak i jego ma samochody, koszty...

Z doktorskich samochodów żadnej pociechy nie mamy.

 

... systemu opieki zdrowotnej (nie lubię określenia "służba zdrowia" - służbę to miała pani hrabina przed wojną).

 

Otóż służba to:

1. «praca na rzecz jakiejś wspólnoty, wykonywana z poświęceniem»

2. «instytucja użyteczności publicznej lub wojsko; też: pracownicy tej instytucji»

3. «działalność tych instytucji»

4. «obowiązki pełnione w określonych godzinach pracy w niektórych instytucjach»

 

Trzeba było niektórym zmienić zawód.

Twoja logika jest doprawdy zupełnie pokrętna.

 

Nie - to ty masz problemy z pokrętnością.

Po prostu bezmyślnie powtarzasz slogany które słyszy się od lat: "choćby jedno tylko życie uratować, to już się opłaca to robić".

Doprawdy? Przecież sam wspominasz o SKALI.

Rzecz nie w tym, czy ten sprzęt ratuje życie, czy nie. Bo ratuje.

Rzecz w dotarciu do dokładnych rozliczeń WOŚP i Melona, żeby osoby wpłacające wiedziały jaka jest rzeczywista skuteczność tej zbiórki - 55% czy 98%?

Może tobie jest wszystko jedno, masz prawo tym się nie interesować.

Ale są osoby, które chcą wiedzieć, ile % z ich darowizny idzie na te inkubatory a ile na melona.

 

Poza tym - jest jedna bardzo istotna sprawa. Nie tracę kontaktu z polską medycyną, czasem bywam w polskich szpitalach (również jako pacjent) i powiem ci, że koniec WOŚP jest bliski m. in. dlatego, że formuła kupowania sprzętu szpitalom się powoli wyczerpuje. Otóż - mówię to z pełną odpowiedzialnością, jako profesjonalista - polskie szpitale wyglądają zupełnie inaczej, niż 20 lat temu, gdy Owsiak zaczynał. Wyposażenie polskich szpitali NIE RÓŻNI SIĘ NICZYM od tego co znajdziesz w Europie. Niczym. Pracuję w jednym z najbogatszych europejskich krajów i - wierz mi - Polska w porównaniu nie ma się czego wstydzić. Mało tego! Kilka lat temu implantowano mi w Polsce sztuczną soczewkę z powodu zaćmy używając supernowoczesnej technologii. Na tamten czas były 2 maszyny do operacji tego typu w Europie: Jedna w Szwajcarii a druga... w Polsce! Procedura irlandzka w porównaniu ze stosowaną w Polsce pochodziła z czasów króla Ćwieczka. Tak! A jak potem chodziłem na kontrole pooperacyjne w Dublinie, to okulista Irol (kształcony m. in. w Harvard Medical School) tylko cmokał: "co za robota!". :)

A robił tę robotę koleś z... Gorzowa Wielkopolskiego.

Więc jeśli chodzi o sprzęt i poziom wykształcenia kadry medycznej - nie ma powodów do kompleksów.

Pojmij - WĄSKIM GARDŁEM POLSKICH SZPITALI NIE JEST DZIŚ POSIADANY SPRZĘT a limity na poszczególne procedury wymuszane przez NFZ. Limity - to jest problem. Bo sprzęt jest - najlepszy. Tylko już we wrześniu w wielu szpitalach sale operacyjne stają bo kończą się limity na operacje planowe. I wykonuje się tylko zabiegi "emergency" - ratujące życie.

Fakt, że ludzie czekają po 2-3 lata na wymianę stawu biodrowego czy wspomnianą wyżej implantację sztucznej soczewki (cały zabieg może 15 minut) NIE WYNIKA Z BRAKU SPRZĘTU a z braku limitów przyznawanych przez NFZ. I dochodzi do sytuacji w wielu miastach, gdzie klinikom z super wyposażeniem i super kadrą grozi ZAMKNIĘCIE, bo NFZ nie dał im wystarczającego limitu procedur, by pokryć koszt bieżącego utrzymania placówki. To nie kwestia sprzętu, naprawdę.

Poza tym - wiele placówek działalność Owsiaka po prostu gila, bo ich szefowie mają swoje, bezpośrednie i tajemnicze ;) układy z producentami sprzętu i taki Owsiak tylko im przeszkadza w kręceniu lodów.

Sprzęt nie jest dzisiaj kwestią. Najwyższą wartość w polskiej medycynie stanowi dziś dojście do procedur opłacanych przez NFZ. Kto ma takie dojście ten sobie kupi tony sprzętu bez łaski Owsiaka.

Edytowane przez il Dottore

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Osobiście przeraża mnie rozdźwięk miedzy wyznawanymi ideałami , a realizowanymi celami przez nasze społeczeństwo , polityków , kościół , rodzinę , itd. , co raz bardziej zdaję sobie sprawę z tego , " że jeśli umiesz liczyć , to licz na siebie " , choć w głębi serca jestem święcie przekonany , że na tej egzystencjalnej hipokryzji , wcześniej lub później , mniej lub więcej wszyscy stracimy , ten świat po prostu schodzi na psy .

 

To do pana Stary Bej

Piotr

Brawo Arek!

Właśnie chciałem Doktorowi odpowiedzieć.

Nic z tego, że jakaś akcja charytatywna przekaże szpitalowi respirator za ułamek promila jego budżetu.

Ten respirator uratuje konkretne życia!

 

Pytanie: dlaczego ten i inne szpitale nie miały wcześniej tych urządzeń?!

Bo służba zdrowia to taka organizacja, jak każda inna, której do szczęścia nie są potrzebni pacjenci...

Pieniądze przeżrą tam lekarze...

 

Postawa Doktora to potwierdza.

 

Tymczasem tą gównianą "służbę zdrowia" trzeba, takimi jak Owsiaka, akcjami doinwestowywać.

I jak każda organizacja, tak i jego ma samochody, koszty...

Z doktorskich samochodów żadnej pociechy nie mamy.

 

 

 

Otóż służba to:

1. «praca na rzecz jakiejś wspólnoty, wykonywana z poświęceniem»

2. «instytucja użyteczności publicznej lub wojsko; też: pracownicy tej instytucji»

3. «działalność tych instytucji»

4. «obowiązki pełnione w określonych godzinach pracy w niektórych instytucjach»

 

Trzeba było niektórym zmienić zawód.

 

Na służącego chyba... :)

Cóż - to moja prywatna fobia, że nie lubię tego słowa i nic na to nie poradzę.

Zresztą - na Wyspach SŁUŻBA jest określeniem oficjalnym: mamy National Health SERVICE w UK i Health SERVICE Executive w IRL. Także z deszczu pod rynnę... :)

Ale jak mówię - to tylko moja prywatna fobia, do której, jako wolny obywatel, mam prawo. :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Jak to było w nieśmiertelnym filmie "Psy"?

"Mnie zamieć na osobną kupkę". :)

Na to trzeba sobie zasłużyć, ty możesz liczyć co najwyżej na osobną kloakę :(.

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Gość wieslaw119

(Konto usunięte)

I nie musisz się obawiać, że wszyscy wpadają do jednego zbanowanego worka.

 

Ja osobiście tego się nie obawiam. Ale tez mam swoje doświadczenia w moderowaniu i zawsze mnie to bolało, że - ze względów stricte technicznych - musiałem wrzucać zbanowanych do jednego wora.

Na to trzeba sobie zasłużyć, ty możesz liczyć co najwyżej na osobną kloakę :(.

 

Bo nie klękam przed twoimi fałszywymi idolami?

Faktycznie - nie klękam, tyłek sobie nimi podcieram.

Tyle sa warci. I ty razem z nimi.

 

UWAGA DO MODERATORA - TO NIE JA ZACZĄŁEM O KLOACE, ODPOWIADAM NA ORDYNARNĄ PROWOKACJĘ W TONIE PRZEDMÓWCY.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Przypomnij sobie moje wczesniejsze posty Dogvill Dottore Dogvill

Kanał Prawy Kanał Lewy STEREO......................Przenicowany świat

Ano Dogvill

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Co z córeczkami? Studiują za virtual? Tate wszedł na biurko w poszukiwaniu słoika? O, cholera. Złoty Melon. Super przejrzysta firma. Ale to nie WOŚP.

Gość wieslaw119

(Konto usunięte)

Ja teraz będę jak Tusk - zero tolerancji! :)

W końcu ile można takie rzeczy wytrzymywać?

 

To popatrz: Ty i Matka Kurka macie IDENTYCZNY pogląd na sprawę. Nie chodzi o czepienie się takiej czy innej wypowiedzi Owsiaka przeciw IPN, przeciw Prezesowi, przeciw Antoniemu... TO SA PIERDOŁY. Po pierwsze - kazdy ma prawo do swoich poglądów, po drugie - Owsiak musi spłacać długi względem określonych środowisk, więc jest oczywiste że będzie mówił takie rzeczy.

Ale to są pierdoły - PODSTAWĄ jest ujawnienie rachunków WOŚP i Melona, wykazanie powiązań między WOŚP a określonymi dostawcami sprzętu medycznego itp.

A tylko proces, który toczy się obecnie w Złotoryi daje taką szansę.

Reszta to pierdoły.

Chodzi o wykazanie, że WOŚP jest niczym innym jak genialnie zorganizowaną maszynką do zarabiania pieniędzy i że na szczytnej idei oraz zaangażowaniu i sercu wielu setek tysięcy Polaków ktoś uwił sobie wygodne gniazdko, do tego strojąc się w nienależną aureolę współczesnego świętego.

Matka Kurka słusznie zauważa, że Land Rover Discovery którym hula Melon jest DROŻSZY od Audi A6 Rydzyka ale to Rydzyka gawiedź krytykuje za bizantyjski przepych. Tymczasem nasz współczesny święty zasuwa droższą bryką - też z ludzkich datków (albo firmowych co na jedno wychodzi) a na stronie ośrodka Szadowa Młyn pan prezes firmy Land Rover Polska produkuje się z opinią, że "jest to miejsce magiczne"...

 

Swoją drogą - ładna bryczka! W Irlandi tylko najbogatsi jeżdżą Disco czy czy Range Roverami, ze względu na chore stawki podatku drogowego i niską ekonomikę tych samochodów. Kogo stać - ten jeździ. I jak się widzi Disco czy Range (choćby tylko Vogue) to od razu wiadomo że klient śpi na kasie. Kupić używane Disco czy Range Rovera to żaden problem - ceny są dobre, ale utrzymać... W PL łatwiej bo jak benzyna to można zagazować no i nie ma podatku drogowego.

 

Szambo jest szambo. Nazywając tak innych ludzi - sam się w nie misiu pakujesz.

Poza tym - dyskusje np. o islamizacji to w polskich warunkach czysta teoria. Żyjąc w jednym kraju z tymi ludźmi szybko pojmujesz, że nic się nie dzieje bez przyczyny.

Chyba że pasuje ci nazwa Seasons na Boże Narodzenie, nie musisz mieć w domu choinki, nie lubisz wieprzowiny - wówczas oczywiście nie ma problemu.

Ale jak dostaniesz w trąbę w tramwaju od ciemnoskórych obywateli za jedzenie kanapki z szynką (autentyk z Paryża) to szybko poglądy ci się wyprostują.

Pewnych rzeczy uczy nas samo życie.

 

To co, "Kotan" też miał brykę - ale już jakieś trzydzieści lat temu miał lepsze wyniki od Synanonu - to Cię boli?

 

PS. W Twojej wsi jakoś mi z drogi schodzili, to może nie chojrakuj.

 

Nie tracę kontaktu z polską medycyną, czasem bywam w polskich szpitalach (również jako pacjent)

 

Jako pacjent?! Jak masz jaja i choć odrobinę godności, to podaj swoje dane - ponieważ najprawdopodobniej wykorzystujesz luki w EHIC.

Edytowane przez wieslaw119

Przecie chodzi... o zwykłą czystość - Owsiak zamiast włazić na stoły, powinien wyśmiać nachalnego dziennikarza?

 

Mam dwie córki w Kanadzie - wiem ile kosztuje wykształcenie. Owsiak kształci dwie córki na prywatnych Uniwersytetach w USA.

Za co?

 

Pomijam odlot, bo to musiało się stać - nie każdy ma tyle pary co Lipiński czy Kukiz.

 

Odlot Michnikowski - każdy , kto zna historię rozróżnia Michnika przed 1989 i po.

 

Odleciała Kora, Hołdys - bo o typach ub-osko-mo-skich (Olejnik, Wojewódzki, Miecugow) a i nasz pupil - tata półkownik (który wykończył PSL w jakimś za***nym powiecie) MO szkolący ZOMO, Mama w MO.

Toż to czysta patologia. Nie usrywajcie się nad bidulem :) Wszak jest firma, która kosi hajs, za szkolenia na nowym sprzęcie. Spytacie czy był przetarg? - ależ był, tylko nikt nie wiedział, o tym czy tamtym.

 

Owsiak Was nie dyma. Dyma Was Melon :) Chwała Bogu nie dałem na te gówno 5 groszy. Chwała Idiotom!

Gość wieslaw119

(Konto usunięte)

Mam dwie córki w Kanadzie - wiem ile kosztuje wykształcenie. Owsiak kształci dwie córki na prywatnych Uniwersytetach w USA.

Za co?

 

Ja dzieciaki kształcę w Anglii i co, to jest groszowa sprawa - chcą to się uczą :)

Autopromocja.

 

Ktoś cię raz w końcu pochwalił - nie narzekaj. :)

 

Jako pacjent?! Jak masz jaja i choć odrobinę godności, to podaj swoje dane - ponieważ najprawdopodobniej wykorzystujesz luki w EHIC.

 

Wiesiu, te ubowskie wtręty to masz tak sam z siebie czy w genach po tatusiu?

 

To co, "Kotan" też miał brykę - ale już jakieś trzydzieści lat temu miał lepsze wyniki od Synanonu - to Cię boli?

 

Misiu, nie porównuj Kotana z tym pajacem, bo Kotan się w grobie przewraca. On prowadził ośrodki gdzie pomagano ludziom a nie maszynkę do robienia kasy.

 

Co z córeczkami? Studiują za virtual? Tate wszedł na biurko w poszukiwaniu słoika? O, cholera. Złoty Melon. Super przejrzysta firma. Ale to nie WOŚP.

 

Dawałem namiary na słoik ale mi ocenzurowali... ;)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

PAWEŁ DROŹDZIAK

psychoterapeuta, trener grupowy

Czemu niektórzy nie lubią Orkiestry

 

Niechęć do pomocowych zbiórek pieniędzy jest, generalnie rzecz biorąc rzeczą rzadką. Obojętnie, czy chodzi o kwestę na studnie w Sudanie, czy na dzieci chore na białaczkę, czy na dokarmianie zwierząt zimą mamy do czynienia z trzema reakcjami. Albo ktoś daje, albo nie daje i mija obojętnie, albo się angażuje. Orkiestra Owsiaka jest wyjątkiem wśród tego typu inicjatyw, bo oprócz tych trzech grup ma bardzo liczną grupę czwartą. Są to ludzie, którzy po prostu nie cierpią Orkiestry. I to jest naprawdę niezwykłe w tym sensie, że jest wyjątkowe. Nie znam odpowiednika.

 

A jeśli jest niezwykłe, to z pewnością zasługuje na chwilę refleksji, dzięki której być może dałoby się czegoś nowego o świecie dowiedzieć.

 

Z pewnością można mówić tu o nienawiści. Ale jakie mogą być jej rzeczywiste przyczyny?

Kiedy się słucha krytyków, na pierwszy plan wysuwają się dwa wątki. Po pierwsze – że Orkiestra oprócz tego, co daje, generuje także duże koszty. Można na to spojrzeć jak na banalny problem wydajności każdej maszyny. Żeby uzyskać jakiś efekt, trzeba włożyć jakąś energię. Podobnie ze zbiórką pieniędzy. Żeby efektywnie zebrać jakąś ilość pieniędzy, trzeba pewną ilość pieniędzy wydać. Maszyna jest cokolwiek warta, jeśli więcej wyciągamy, niż wkładamy.

 

Z Orkiestrą z pewnością tak jest. Ponosi koszty, ale przynosi więcej, niż kosztuje, więc sam fakt, że koszty istnieją nie uzasadniałby jeszcze tak emocjonalnych reakcji. Kiedy jednak wsłuchać się uważniej okazuje się, że w ślad za uwagą o relacji kosztów do zysków idzie zwykle uwaga druga. Że przecież istnieje organizacja, która daje więcej niż Orkiestra. Ta organizacja nazywa się Caritas.

 

Bardzo wiele krytycznych głosów wobec Owsiaka jednym tchem wspomina o Caritasie. Przyjmijmy, że stosunek energii włożonej do wyjętej to sprawność. Jaka jest sprawność Orkiestry wiadomo. Jaka jest sprawność Caritasu?

 

Czemu dla kogokolwiek miałoby to mieć znaczenie? Świat jest przecież miejscem dość obszernym, by istniały na niej nie jedna, nie dwie, ale wiele różnych zbiórek o różnej sprawności. O ile tylko urządzenie nie pochłania więcej, niż daje, nie powinno być w zasadzie problemu. A jednak problem jest. Jest problem, jest furia i ta furia z każdym rokiem eskaluje. I co ciekawe, jeśli dobrze się wsłuchać, to okazuje się, że w jakiś magiczny sposób istnienie Orkiestry koliduje w umysłach krytyków z istnieniem Caritasu. To dość tajemnicze i z pewnością warto to dobrze zrozumieć. Przede wszystkim zwraca uwagę, że nie ma w zasadzie osób, które byłyby krytykami Caritasu. Ani Caritas, ani Armia Zbawienia wrogów nie mają.

 

A jednak Orkiestra ich ma i ci wrogowie, gdy mówią o Orkiestrze, zawsze o Caritasie gdzieś tam wspominają.

 

Czy chodzi po prostu o zawiść? Zastanówmy się. Kościelne przedsięwzięcia dobroczynne istnieją dzięki temu, że istnieje kościół – najbardziej zasobna po polskim państwie organizacja na naszych terenach – który udostępnia całą swoją infrastrukturę, wszystkie swoje media i know how, swoje czasopisma, swoje radio, telewizję i tablice ogłoszeń w parafiach. Kościół jest organizacją międzynarodową. Prawdopodobnie największą, jaka istnieje.

 

Niemożliwe, by przedsięwzięcie stworzone przez jednego człowieka i istniejące dwadzieścia pięć lat mogło choćby porównywać się z tym. Jeśli nawet założyć, że osoby silnie emocjonalnie związane z kościołem mają jakąś skłonność do zawiści, to i tak to proste uczucie w tej sytuacji nie miałoby sensu.

 

A jednak takich gromów żadna inna laicka zbiórka na siebie nie ściąga. Ani kwesta na Paluch, ani prywatne zbiórki na leczenie organizowane choćby przez fundacje telewizyjne nie wywołują żadnych komentarzy i nikt z kościelnymi przedsięwzięciami ich nie porównuje. Tu jest inaczej. Dlaczego?

 

Można się zastanawiać, czy nie chodzi tu o zawiść motywowaną klęską osobistą. Jeśli ktoś czuje, że w życiu nie dokonał tego, co by chciał, może czuć frustrację i może atakować tych, o których sądzi, że mają to, czego on nie ma. Jeśli się uda ich zdewaluować, własna klęska boli mniej. Ma to i inny aspekt. Jeśli nie dokonało się niczego ważnego, a ma się wiele niespełnionych ambicji i wielką energię, którą jednak życie zdaje się złośliwie blokować, skrytykowanie osoby, którą wszyscy znają może się jawić jako sposób, by przy niej i jej kosztem choć trochę zabłysnąć.

 

Wiemy też, że wątpliwości wyrażane co do innych bywają w istocie głębokimi wyznaniami co do siebie. Przychodzi tu na myśl historia Marka Kotańskiego. Nie miał on wrogów nawet w połowie tak aktywnych, istniał jednak szczególny typ krytyki, która towarzyszyła mu do końca. Oparta była ona na prostym schemacie. Czemu on zajmuje się tym, a nie zajmie się tamtym? Tyle robi dla narkomanów. A to nie ma alkoholików? Czemu alkoholikami się nie zajmie? Zajął się bezdomnymi i alkoholikami. Ale czy on nie widzi bezrobotnych? I tak ciągle.

 

Czegokolwiek by nie robił, zawsze było coś, czego jednak n i e robił i właśnie to było wówczas podstawą krytyki. Było to więc w istocie oskarżenie o zaniechanie.

 

Formułowane głównie przez tych, którzy sami nie robili nic. Można ten typ krytyki traktować jako wyraz ludzkiej bezradności wobec świata, w którym zawsze jest coś, czego nie da się naprawić. To rzeczywiście zniechęca, a jednak czasem jakoś głupio nam z tym zniechęceniem, kiedy widzi się kogoś, kto jednak wciąż się stara.

 

Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto tu wspomnieć. Niektórzy ludzie źle znoszą widok dobrych intencji. Widzą w tym pułapkę. To kwestia doświadczeń. W pewnym wieku dowiadujemy się, czy możemy ludziom ufać, czy nie. Po prostu uczymy się tego przez doświadczenie. Jeśli ktoś wprowadzał nas raz po raz w zasadzkę i za każdym razem rozczarowywał i zawodził, po pewnym czasie uczymy się, jak sobie z tym radzić. Metoda jest jedna. Ile razy masz wrażenie, że ktoś próbuje robić coś dobrego – zdemaskuj jego prawdziwe intencje. Im szybciej to zrobisz, tym łatwiej unikniesz porażki.

 

Taka osoba będzie dążyła do sprowadzenia wszystkiego do najbardziej prymitywnych intencji. Kotański buduje schroniska? No to pewnie ma niezłą kasę i jeździ niezłą bryką. Owsiak zbiera na sprzęt medyczny? No to na sto procent jest to jakiś przekręt. Dzieciaki zbierają pieniądze do puszek? To mają z tego działkę, a jak nie mają, to pewnie jadą na Woodstock i tam diler da im inną działkę i tylko o to im chodzi. Celem takiego człowieka jest nie być frajerem. A nie czuje się frajerem tylko wtedy, gdy ma poczucie, że coś zdemaskował.

 

Wydaje się jednak, że najbardziej znani krytycy Owsiaka nie podpadają pod te kategorie. To osoby znane i trudno powiedzieć, by nie miały żadnych życiowych sukcesów. Nie jest też tak, że sprowadzają wszystko do zera, bo oprócz Owsiaka, jako obiektu totalnej krytyki mają też obiekty silnej idealizacji. O co więc chodzi?

Aby to zrozumieć, warto się przyjrzeć drugiej linii krytyki, która mocno kojarzy się z pierwszą. Chodzi o słynne hasło Róbta co chceta.

 

Róbta co chceta doprowadza niektórych do szału. Nienawidzą tego hasła. Nie cierpią go. Drażni ich i wścieka. Osobiście obraża i oburza. Silne uczucie zawsze związane jest z czującym.

 

Hasło Róbta co chceta jest bardzo interesujące, gdy uświadomimy sobie, do czego nawołuje. Czego człowiek chce? Czego chce tak naprawdę? Czego „chceta” tak sami z siebie, najszczerzej, kiedy nikt nam nie każe, nie naucza, nie poucza, nie moralizuje i się nie poświęca przypominając zarazem o tym poświęceniu? Można tu sobie wyobrazić dwie rzeczy.

 

Pierwsza – że kiedy nikt nie będzie ludzi napominał, straszył, wzbudzał poczucia winy i pouczał, to kiedy usłyszą, że mają robić, co chcą, staną się dzikimi, drapieżnymi zwierzętami i pójdą wprost do masakry.

 

Druga – że wcale nie trzeba ludzi napominać, nie trzeba straszyć karą, kusić nagrodą, pouczać, przypominać o winie, onieśmielać, ani wykorzeniać z nich zła, bo jest w nich naturalna, wrodzona tendencja do robienia rzeczy dobrych i jeśli tylko się ludziom pozwoli być sobą, naturalnie odnajdą sposób etycznego i empatycznego zachowania.

To są dwie, całkowicie odmienne teorie człowieka i mają bardzo ważne implikacje. Jeśli założyć, że prawdziwa jest koncepcja pierwsza i człowiek jest z natury zły i grzeszny, to wówczas hasło Róbta co chceta byłoby nawoływaniem do przemocy, a ludzi należy napominać, straszyć i codziennie przypominać im o winie. Im częściej, tym lepiej.

Jeśli jednak założyć, że prawdziwa jest koncepcja druga, to wtedy hasło Róbta co chceta jest nawoływaniem do bycia sobą z jednoczesnym uświadomieniem ludziom, że kiedy są sobą, to są dobrzy.

 

No i tu jest chyba pies pogrzebany. Bo z efektów widzimy, że koncepcja druga w praktyce sprawdziła się lepiej. Ludzie słysząc Róbta co chceta nie poszli wykolejać pociągi, tylko zaczęli zbierać pieniądze na chore dzieci i medyczny sprzęt. W jakim świetle stawia to tych, którzy napominają, straszą, mówią o winie, karze, nagrodzie, powinności, konieczności skruchy, pokory i bicia się w piersi?

 

Orkiestra pokazuje, że żeby pojawił się altruistyczny odruch, nie jest potrzebne deklaratywne nawoływanie do altruizmu. Wystarcza spontaniczność, trochę zabawy, klimat przyzwolenia i luz i altruistyczna tendencja pojawia się sama. No i tu jest problem. I właśnie to doprowadza niektórych do szału. Bo jeśli ludzie mogą być fajni bez tego, że ktoś mówi im, że powinni, albo mają obowiązek być fajni, to czy mówienie im o empatii, to całe „nauczanie” ich tego ma jakikolwiek sens? Mówiąc szczerze, tak czy siak nie ma ono sensu. Człowiek nie jest w stanie odczuwać jakiejś emocji przez to, że mu się mówi, że ją czuć powinien. Sugestie „szanuj”, „czcij”, „przebacz”, „kochaj”, „nie przejmuj się”, „nie bój się”, „nie zazdrość” przynoszą korzyść wyłącznie tym, którzy je wygłaszają. Ludzka psychika nie działa w taki sposób, byśmy mogli wytworzyć w sobie uczucia, których sobie zażyczymy. Albo kogoś kochasz, albo nie kochasz. Albo mu wybaczyłeś, albo nie wybaczyłeś. Tym się nie steruje.

 

I także albo ktoś cię kocha, albo nie kocha. Nie można zdecydować, że się to będzie czuło, tak jak nie można żadnym działaniem wywołać tego planowo w kimś innym.

Dla niektórych ludzi odczuwanie dobrych uczuć jest obowiązkiem. Jeśli inni okazują te uczucia nie z obowiązku, ale na skutek spontaniczności, ci pierwsi czują, że robi się z nich idiotów. Czasem dosłownie czują, że ktoś ich okrada.

 

Spodziewałbym się w tym miejscu pytania, czy żadne reguły nie są konieczne. Należy rozróżnić dwie rzeczy. Pierwsza, to odruch sympatii, altruizmu i solidarności. Nikt tego uczyć, czy nauczać nikogo nie musi. Ludzie wiedzą czym jest solidarność, odkąd istnieją. Wiedzą też, czym jest miłość, uczciwość, ofiarność.. To nie jest tak, że trzeba zmuszać do tego, czy to nakazywać. Mamy to wrodzone.

 

Jest jednak i druga strona. Znamy ją z eksperymentu Milgrama, z eksperymentu „więzienie Stanford”, z Abu Ghraib, z sadystycznych praktyk współczesnych brytyjskich państwowych szpitali i domów opieki, gdzie mnóstwo ludzi umarło po prostu z głodu, z podobnych praktyk polskich ochronek – wszystko to można sobie znaleźć w internecie. Są nawet filmy, choć raczej bym ich nie polecał. Ludzie bywają straszni, kiedy nikt nie widzi.

 

Pytamy „dlaczego” i tworzymy mądre teorie o frustracji, ponieważ prawdziwa odpowiedź jest zbyt traumatyczna. Dlatego, że nikt nie widzi. Czemu ludzie robią takie rzeczy? Nie mam tu dobrych wiadomości. Niektórzy robią to, bo mogą. Po prostu. Jeśli ktoś zetknął się z tą stroną ludzkiej natury, hasło Róbta co chceta może mu stawiać przed oczami obrazy całkiem niefajne. W takiej sytuacji zwrócenie się do instancji, która nakazuje dobro, zamiast stawiać na samosterowność wydaje się wyborem całkiem oczywistym, a sytuacja, w której nakazywanie dobra zostaje sprowadzone do absurdu wzbudza lęk. Z zabawą jest jeszcze gorzej.

 

Owsiak, to człowiek o wielkiej energii i w całej jego stylistyce bardzo istotna jest zabawa. Niektórym ludziom nie jest do śmiechu. Dobro rozumiane jako obowiązek jest dla nich sposobem ucieczki od wielkiego zła, dobre intencje są oszustwem i podstępem, a humor szyderstwem i kpiną. Jeśli nie jest nam do śmiechu, a ktoś inny dobrze się bawi, wywoła furię i chęć zniszczenia.

 

Ostatecznie jednak Róbta co chceta nie prowadzi nas do Abu Ghraib. Prowadzi na koncert pod Pałacem, gdzie moje dzieciaki rok w rok po całodziennej zbiórce świetnie się bawią. Czemu tak jest? Czemu przyzwolenie nie prowadzi do katastrofy, choć możliwość katastrofy istnieje? Bo prócz tych dwu stron – jasnej i ciemnej – mamy jeszcze rozum. I tego też nie trzeba nas uczyć. Rozum ma człowiek od zawsze.

Krytykom nie o zawiść chodzi i nie zawiść jest motorem ich działania tylko zwalczenie konkurencji rządu dusz.

Kościółkowy motyw stary jak dzieje tej żydowskiej religii. Do zrozumienia tego nie jest potrzebny psychoterapeuta - chyba że tym najbardziej zajadłym nienawistnikom.

 

nie porównuj Kotana z tym pajacem, bo Kotan się w grobie przewraca. On prowadził ośrodki gdzie pomagano ludziom a nie maszynkę do robienia kasy.

I na niego tak samo ujadali kościółkowi. Historia się powtarza. Konkurencja do władania ludzkimi uczuciami przeszkadza kościółkowi, obliczającemu utracone korzyści.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Chyba bardziej niż alkohol lekarzy zabija dziś samotność. My z mężem widzimy się średnio raz w tygodniu – mówi doktor Agnieszka. Ostatnio kupiła sobie wibrator. Wybrała najdroższy, jaki był w sklepie.

 

ROTFL, prestiżowy :D :D :D Dziennikarzyna trochę przesadził z zmyślaniem artykułu z dupy, widać, że początkujący. Się wyrobi, mniej kitu i będzie git, wiarygodny i rzetelny :)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Chyba bardziej niż alkohol lekarzy zabija dziś samotność. My z mężem widzimy się średnio raz w tygodniu – mówi doktor Agnieszka. Ostatnio kupiła sobie wibrator. Wybrała najdroższy, jaki był w sklepie.

 

ROTFL, prestiżowy :D :D :D Dziennikarzyna trochę przesadził z zmyślaniem artykułu z dupy, widać, że początkujący. Się wyrobi, mniej kitu i będzie git, wiarygodny i rzetelny :)

dziennikarstwo nastawione na prymitywnego odbiorce , zapewne wczesniej miał kącik o najbardziej znanych gwaltach i morderstwach ale zawsze to postep i nobilitacja w zawodzie

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

Cir - zawsze byłeś kulturalny i stonowany - a tu gadamy o Agnieszce i Penisie - wyluzuj - w rozmowie bierze udział Frank - wyjątkowy lewak.

Frank - czy ten Penis wpisuje się w lewicowość?

Kontrowersje wokół finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pojawiły się m.in. po słowach posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Polityk wzywała, żeby nie dawać pieniędzy na Orkiestrę, a Owsiaka oskarżała o nieuczciwość. Publikacje z podobnymi zarzutami pojawiły się również w prawicowych tygodnikach.

 

Co na to Owsiak? Najpierw zabrał głos na konferencji podsumowującej finał, kiedy w emocjonalnych słowach pytał: "Chcecie mówić, że chowamy pieniądze? Gdzie jest słoik z pieniędzmi, które chowam. Gdzie jest ten słoik?". Teraz, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", zaznacza, że "emocje poszły na maksa", ale nerwy mu nie puściły.

 

- Jakby mi puściły, to by to inaczej wyglądało. (...) Odpowiedziałbym w żołnierskich słowach, jak kiedyś Piłsudski. Powtarzam za nim "Naród piękny, ale ludzie k..." - stwierdza. Na łamach dziennika przypomina też, że Fundacja jest kontrolowana, prowadzi własne audyty, które są wysyłane do Ministerstwa Finansów.

 

Owsiak przekonuje też, że przyczyną zarzutów pojawiających się wobec niego jest ludzka niewiedza. - (Ludzie - red.) nie zetknęli się z tymi danymi, że np. kupiliśmy 30 tys. sztuk urządzeń za 160 milionów złotych. (...) Nie lubią mnie, bo ktoś inny sugeruje, żeby mnie nie lubić - stwierdza.

 

W odpowiedzi na oskarżenia, Owsiak ujawnia swoje zarobki. Jak mówi "Gazecie", w Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie ma etatu. Ma za to swoją firmę Mrówka Cała, która produkuje programy telewizyjne. To jednoosobowa firma, od której płaci podatki.

 

- Jeżeli np. wystawiam rachunek za swój wykład, a mam wykłady w całej Polsce, ludzie mnie zapraszają i firmy też, żebym dał spicz przez półtorej godziny, to na Mrówkę - tłumaczy. Zaznacza też, że jego firma sporadycznie wykonuje zlecenia dla Fundacji. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 2012 roku.

 

Owsiak tłumaczy, że rocznie daje około 20 wykładów, na których zarabia średnio kilkanaście tysięcy złotych. Dodatkowo: z Polskiego Radia za każdą audycję otrzymuje ok. 250 złotych, robi programy telewizyjne na zamówienie i zarabia na książkach. Jest jeszcze prezesem zarządu firmy Złoty Melon powołanej przez Fundację. Z tego tytułu otrzymuje "kilka tysięcy złotych".

 

- W Fundacji, żeby było jasne, ludzie nie zarabiają więcej niż trzykrotność przeciętnej pensji w Polsce, czyli maksymalnie 3 x 3,8 tys. zł brutto (około 7 tys. złotych netto - red.) - tłumaczy Owsiak. Zaznacza też, że właścicielem Melona jest Fundacja, a cały zysk jest przekazywany na rzecz WOŚP.

 

Owsiak podkreśla też, że dyrektorem działu medycznego w Fundacji jest jego żona. Pracuje tam od 12 lat i zarabia 12,2 tys. złotych brutto, czyli ok. 8 tys. złotych "na rękę".

 

W ubiegły weekend miał miejsce 22. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Do tej pory uzbierano ponad 35 mln złotych. Środki te - jak co roku - będą przeznaczone na sprzęt medyczny dla dzieci oraz - po raz drugi - dla seniorów.

 

Szczegóły w "Gazecie Wyborczej".

 

(GK)

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Penis to ostatnio raczej atrybut lewackiej nienawiści, wdziera się w każdą nie zajętą jeszcze przez wibrator przestrzeń podświatomości, szczególnie wśród lewackich profesorek feministek.

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Przypadkowo, (naprawdę) wbiłem się na Superstację.

 

Co mnie zainteresowało? Nie bełkoty podziaranego lewaka, gadającego z synkiem ubowca. Podjarała mnie lewiczka Eliza Michalik.

Jakiś tam plagiat? - Nie ma znaczenia - Eliza jest w moim typie.

Powiedzmy sobie - Elizo - zerżnąłbym Cię.

 

Alcchajmer - Eliza z afrykańskiego buszu, zaprosiła profesor Ewę Łętowską.

 

Teraz z pamięci - Naszą gościnią (sic!) jest professoressa (sic!) i sędzina (sic!) Ewa Łętowska. Kto nie przyglądał się kretynce, zobaczył zdumienie Łętowskiej.

Pani Elizo - sędzina to żona sędziego :)

 

Łętowska jest kobietą normalną, i zaregowała jak kobieta. Wszyscy, którzy kochają operę, wiedzą o co chodzi.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.