Skocz do zawartości
IGNORED

Nowa płyta Santany


soundchaser

Rekomendowane odpowiedzi

Wiadomka ? już lepiej słuchać w metrze z telefonu na dousznych pchełkach, tylko koniecznie kradzionych plików od ruskich ?

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Niemniej jest to chyba i tak najlepsza płyta Santany od czasu „Supernatural”.

This ain't no party, this ain't no disco • This ain't no fooling around • No time for dancing, or lovey dovey • I ain't got time for that now

Gość

(Konto usunięte)

Kupilem, sluchalem kilka razy ...ani to Afryka ani Latin Amerika , moze sie myle ale za pare miesiecy bedzie w promocji kup 2 za 10 Funtow albo jeszcze taniej..taka plyta zrobiona na sile, bez magii muzyka......niestety .

15 godzin temu, Drizzt napisał:

Niemniej jest to chyba i tak najlepsza płyta Santany od czasu „Supernatural”.

Jeszcze nie znam tej najnowszej ale po niezłej "Supernatural" najwyżej cenię poprzednią, czyli "IV".

Z Santanowej półki "world music" zawsze (dla mnie) NR1 chyba już zostanie "Festival"

 

(być może w niektórych oczach się pogrążę...ale "Buika"...teraz dopiero przy okazji nowej Santany - pierwsze słyszę...)

Dla mnie ta płyta jest mocno obojętna i dlatego polecam na parność za oknem santanowy kanon.
Nowa płyta to profesjonalizm w każdym calu, muzycznie hmm taki muzak sezonu na wysokim poziomie grania..
 

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Płyta przesłuchana. Jest to doskonała realizacja i pewnie świetnie się wkomponuje w pop i okolice. Wszystko na najwyższym poziomie i do tego jeszcze mocno podrasowane...jak by z filmu akcji wyciąć wszystko oprócz scen akcji. Ta płyta już w połowie męczy i nudzi mimo całego dopracowania. Zaletą jest to, że po jednym czy dwu utworach można się nasycić, można słuchać na ulicy, w samochodzie, a może nawet przy grillu. Włączyłem sobie parę innych utworów jako przerywnik i po pół godzinie znów ten Santana i podobne wrażenia, albo gorsze. Jak ktoś lubi Santanę może spokojnie słuchać innych jego płyt...styl podobny, brzmienie podobne,  tylko w starym dobrym stylu.


 
(być może w niektórych oczach się pogrążę...ale "Buika"...teraz dopiero przy okazji nowej Santany - pierwsze słyszę...)


Jeżeli lubisz śpiewające panie, polecam płytę „El Ultimo Trago”

Chyba nie ma nikogo, kto nie woli starych płyt Santany od nowych. To się tyczy wszystkich niemal wykonawców. Ale chyba nie o takie podejście do muzyki chodzi, bo w takim razie powinniśmy słuchać jedynie tych starych. Nigdy już nie będzie tak dobrej muzyki jak ta "stara", dlatego trzeba moim zdaniem oddzielić to co było od tego co jest teraz grubą kreską i oceniać współczesną muzykę w trochę inny sposób. 

Może i zachęciliście mnie do zanabycia nośnika.

U Santany (zespołu) zawsze imponował mi barokowy przepych. Byle było z zastosowaniem prostoty i humoru. Niesie przekaz pozytywno - energetyczny

Ciekawe popisy tu wysyłacie ?

Z podobnym przekazem - pozdrawiam z wyróżnieniem @mgrkleszcz, ale i pozostałych z niezgodnego chórku.

Co do tych plastików - pełna zgoda - 3/4 śmieci u mnie przy segregacji to właśnie te syntezy organiczne ciężkiego przemysłu.

Już złom gruz stłuczka trociny popiół obierki lepsiejsze. Z nimi jakieś przetworzenie da się uzyskać - z tworzyw  sztucznych ni w ząb.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

W dniu 14.06.2019 o 12:30, piotrek7 napisał:

W dziale MUZYKA najbardziej podoba mi się to, że stosunkowo rzadko zabierają tu głoś pieniacze, którzy rozpoczynają idiotyczne pyskówki i rozrzucają gnój wokoło. Szkoda aby miało się to zmienić

To dobre

W dniu 14.06.2019 o 12:43, Drizzt napisał:

Przecież krajcar regularnie pisze w dziale muzyka jeśli się nie mylę.

Gdy z w/w zestawimy ?

21 minut temu, jezz napisał:

Ja bym zawęził krąg dodajac przed nigdy- Dla starych...;)

Znowu zejdzie na to, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Tak już jest , że są giętcy i sztywni.

Zwłaszcza z wiekiem progres się wzmaga.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

2 godziny temu, soundchaser napisał:

Chyba nie ma nikogo, kto nie woli starych płyt Santany od nowych. To się tyczy wszystkich niemal wykonawców. Ale chyba nie o takie podejście do muzyki chodzi, bo w takim razie powinniśmy słuchać jedynie tych starych. Nigdy już nie będzie tak dobrej muzyki jak ta "stara", dlatego trzeba moim zdaniem oddzielić to co było od tego co jest teraz grubą kreską i oceniać współczesną muzykę w trochę inny sposób. 

Albo po prostu olać ten cały rock i zacząć słuchać jazzu - tutaj reguła przewagi starej muzyki nad nową ani nie obowiązuje ani się nie sprawdza.

Parker's Mood

Koncerty wymagają łowów. Z płytami też tak jest a im gęściej, tym drzew więcej i dróg donikąd.

Santana idzie na rodzinne kompromisy a nie na koci indywidualizm wykonawczy - wielu innych jest na 1 planie. "Supernatural" jest monumentem ale stale żywym dla mnie.

"Abraxas" oczywiście też.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

46 minut temu, xetras napisał:

Koncerty wymagają łowów. Z płytami też tak jest a im gęściej, tym drzew więcej i dróg donikąd.

Myślę, że nie chodzi tu o łowy, tylko o znajomość rzeczy. Jak opanuje się znajomość rzeczy, to i selektywność nabiera innego wymiaru. Jak zwykle najważniejsza i najcenniejsza jest świadomość ?

Parker's Mood

@Chicago

Tralala - "Świadomość"? Nie, nie, nie - po 3kroć nie. Dżess to ja mam w hali magazynowej na zmianie i mi (w zasadzie) starczy.

Potwierdzę , że jass jazz dżez może nie znudzić nigdy ale zawsze u mnie odbiór był, jest, będzie nie poparty świadomym doborem.

Rock też niszuje (od zdominowania bezczelnego zadziornego przekazu - walenia w system) na rzecz rapu.

Albo np. hiphopolo - to taka fuzja gatunkowa.

Teraz celebrytami są wodzireje a nie szarpidruty.

Sugestia co do słuchania dżezu to krok wstecz - a priori z zasady wiadomo, że to jazz i należy go hołubić sztywniacko koturnowo. Ja tak nie mam, bo mnie to nudzi. I kółko zamknięte.

A wędrówka dalej otwarta.

Oczywiście nie jest to praktyczna sugestia - tylko po prostu tak mam.

 

 

Napisałem - łowy , bo niekiedy coś z jazzu coś tam łyknę. Niekiedy ale nie na codzień. Przypadkowe te łowy są.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

@Chicago

Materiał jazzowy jest najczęściej niestrawny i nikogo nie prowokuje.

Imponuje monumentalnie zaś. 

I co z tego ?

 

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Raczej nie masz za dużo do powiedzenia i opowiedzenia o jazzie i w ogóle chyba o muzyce, ale to nie jest wada, więc nie przejmuj się - to jest standard określający i obejmujący większość biernych słuchaczy i bezcelową muzykę, której jest w bród.

Parker's Mood

5 godzin temu, Chicago napisał:

Albo po prostu olać ten cały rock i zacząć słuchać jazzu - tutaj reguła przewagi starej muzyki nad nową ani nie obowiązuje ani się nie sprawdza.

I ja to robię - słucham dużo też jazzu. Czasem nawet mam takie jazdy przez 2-3 tygodnie, że tylko jazzu słucham. Ale zawsze przychodzi przesyt i wracam do rocka, czy innych rodzajów muzyki, np. ambientu, new-age. Mam tę "przewagę" nad Tobą, że rock mi się nie znudził i nigdy nie znudzi. Zawsze chętnie wracam zarówno do tego starego, klasycznego, jak i współczesnego, wciąż odkrywając nowe rzeczy. Oczywiście większość ląduje w koszu, ale zdarzają się pozycje ciekawe, do których chce się wracać.
W ogóle muzyka to studnia bez dna i jeśli ktoś jest otwarty na więcej niż tylko jakiś z niej wycinek to ma prawdziwą ucztę z poznawania i czerpania radości z samego słuchania.
Sam jazz to już jest taki ogrom materiału, że nie do ogarnięcia w całości przez całe życie, nawet jakby nie słuchało się niczego innego.
Z rockiem szeroko pojętym jest to samo.

Dla mnie rock i pochodne, to już raczej zamknięty rozdział - pozostał sentyment i od czasu do czasu koncert live lub forumowy zryw w kontekście napisania i opowiedzenia o tej muzyce - zdarza się, że coś włączę o czym akurat jest dyskusja. 'Wszystko' przerobiłem lata temu i nie widzę potrzeby ponownej eksploracji tego co już dawno temu odkryłem i przetasowałem. W jazzie mam wiele pierwiastków, których nie ma nigdzie indziej - zarówno od strony wykonawczej warsztatowej, jak i tej erudycyjnej i świadomościowej. A to w moim wypadku trwa tylko ćwierć wieku - i cały czas coś odkrywam - nową plastykę, nową fuzję, ciekawe formy i przesunięcia akcentów, pytania i odpowiedzi gromady woodsów i brassów, również i tych chodzących w wadze 'ciężkiej', itd - to jest wielki challenge! Nie wyobrażam sobie teraz słuchania Johna Coltrane bez zrozumienia tej muzyki, i tej osobowości, i czasów, i poglądów... ale to przychodzi póżniej, albo w ogóle nie przychodzi.

Ale oczywiście jest to nieobowiązkowe i każdy sobie słucha jak chce, czego chce i kiedy chce. Najważniejszym następnym toolsem muzyki jest jej nieprzeszkadzalność - nie należy sobie wzajemnie przeszkadzać podczas grania i należy dobrze słuchać innych, choć powiedziałbym, że nie wszystkich ?

Parker's Mood

49 minut temu, Chicago napisał:

Nie wyobrażam sobie teraz słuchania Johna Coltrane bez zrozumienia tej muzyki, i tej osobowości, i czasów, i poglądów... ale to przychodzi póżniej, albo w ogóle nie przychodzi.

Cały czas tak właśnie staram się słuchać/rozumieć muzyków jazzowych i ich płyty (nie tylko Coltrane'a). 
 

49 minut temu, Chicago napisał:

Dla mnie rock i pochodne, to już raczej zamknięty rozdział (...)  'Wszystko' przerobiłem lata temu

Ja też przerobiłem. Wiele płyt znam na pamięć ze szczegółami, nawet pamiętam dokładnie okładki płyt winylowych z wewnętrznymi kopertami i czasy utworów.
A jednak lubię do nich wracać po raz kolejny. Ale to są te momenty gdy mam przesyt słuchania nowości zarówno rockowych, jak i jazzowych.
Takie falowanie i spadanie... ?


 

@Chicago

O tym, czy mam do powiedzenia w ogóle nie Ty decydujesz.

Muzyki celowość to drażnienie - reszta jest pochodną, najkrócej ujmując.

O tym, czy mam coś do powiedzenia w ogóle o muzyce nie Ty decydujesz.

Sorry @soundchaser, za offtopic.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Ściślej - nie cel a istota to drażnienie.

Bisów, przynajmniej ode mnie, nie będzie.

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Rozumiem, nie ma sprawy. Ale z 'celowością drażnienia to trochę pojechałeś, choć coś w tym jest...??? Pobudza zmysły? Łączy, albo nie łączy w Łomży, uspokaja, wqrwia, kocha, nie kocha, rzuca, wraca... jak kobieta - muzyka jest kobietą, więc nic w tym dziwnego.

Parker's Mood

@Chicago

Sam też drażniący jestem - i to często bezwiednie, mimowolnie.

Choćbym świadomie chciał inaczej to mam taki zapalnik, o którego obecności nie wiem ale inni tak reagują na mnie. Ciężko z tym żyć, ale się staram.

Ostatnio faza na neurotyczny kabaret typu gostek o ksywce Koza mnie naszła, ale pewnie przejdzie. W każdym razie- ten raper (styl to chyba trap hop [a bo ja wiem?]) to ziomal nieziemski (nie wiem skąd on) co jest paradoksem a ja lubuję się w nich.

Nie zaśmiecajmy już @soundchaserowi tematu - pora spać.

Zrobisz co uznasz za stosowne.

P.S.

Viva Santana !

Viva Cindy Blackman !

(która chyba rzadko z małżonkiem grywa ?)

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

8 godzin temu, xetras napisał:

Nie zaśmiecajmy już @soundchaserowi tematu

Ja jestem otwarty na wszelkie dygresje. Nie przeszkadza mi jak ktoś zbacza z głównego tematu wątku, tym bardziej, że o nowej płycie Santany wiele więcej już napisać się nie da oprócz wyrażania swojego subiektywnego zdania i porównań do jego innych płyt.

Dobrze - to rozwinę o tym, że muzyka drażnić.

Konsekwencją tego jest to, że oczyszcza i łagodzi obyczaje.

Każda epoka ma swój hałas tła. Kiedyś nie było takiego szumu technicznego jaki męczy nas obecnie.

Dzięki muzyce odreagowujemy te męki.

SBB Cięcie - słychać, że kapelę rajcuje ich robota. Mi akurat podchodzą różne gatunki i style - ich mieszanie też (a może zwłaszcza to ?). Od samego początku mojego słuchania za małolata tzn. 2 połowy lat 70.

Nie mam muzycznego wykształcenia i erudycji ale w przezwyciężaniu nudy codziennej powszedniości muzyka ma dla mnie ogromne znaczenie. Zależy mi na tym aby to się rozwijało - kierunku wcale nie chcę planować.

@Chicago

Słuchanie jazz'u wymaga koncentracji. Brak mi tego, kiedy ma się własną rodzinę. Zwyczajnie za mało czasu na uprawianie hobby.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.