Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

1&srcw=300&srch=300&dstw=300&dsth=300

 

Suczkę przypiętą do drzewa ciężkim łańcuchem i pięć zziębniętych szczeniaków znaleziono w lesie pod Sochaczewem.

 

Suczkę przypiętą do drzewa ciężkim łańcuchem i pięć zziębniętych szczeniaków znaleziono w lesie pod Sochaczewem - wzięłam łańcuch do ręki, ważył około 5 kg. Po co ktoś robi takie rzeczy? - zastanawia się w rozmowie z TVN24 Małgorzata Brzezińska, właścicielka Domu Tymczasowego dla Szczeniąt.

 

 

Weterynarz, który badał psiaki, nie ma wątpliwości, że bez pomocy pani Małgorzaty i jej współpracowników, sunia i jej szczeniaki nie przeżyłyby najbliższych dni.

- Ten, kto pozostawił sunię i szczeniaki, pozostawił je na pewną śmierć. Sunia była przywiązana do drzewa łańcuchem, nie była pozostawiona luzem, żebym mogła znaleźć sobie pożywienie - podkreśla Katarzyna Jakubowska, weterynarz. - Ona te szczeniaki podgarniała pod siebie i próbowała ratować, ale była na bardzo krótkim łańcuchu, co spowodowało ograniczenie jej ruchów - dodaje.

 

 

Czy naprawdę nie można niechcianych zwierząt oddać do miejsc do tego przeznaczonych? Skazywać je na śmierć? Bogu ducha winne szczeniaki i przesympatyczną suczkę? Na prymityw ludzki nie ma jednak rady - co za k**ewstwo!

Parker's Mood

Powinieneś to zdjęcie zadedykować niektórym z tego wątku.

 

Suczkę przypiętą do drzewa ciężkim łańcuchem i pięć zziębniętych szczeniaków znaleziono w lesie pod Sochaczewem.

Tak się kończy wzruszanie się zwierzątkami. Ktoś uznał że "wyflaczenie" (sterylizacja) suki jest robieniem jej krzywdy, dopiero jak zgodnie z instynktem się rozmnożyła, uznał że problem go przerósł.

 

A czy można niechciane zwierzę bezproblemowo oddać - różnie z tym bywa. Schroniska są przepełnione, pieniędzy na nie brakuje, więc urzędnicy robią problemy i próbują zmuszać przynoszącego zwierzę do zaopiekowania się nim, na zasadzie dziecinnej gry w syfa.

 

PS. Ja wcale nie wiem co jest większym męczeniem zwierzęcia - przywiązanie go w lesie, gdzie zdechnie w tydzień, czy trzymanie w kojcu w przepełnionym schronisku przez lata.

Tak. Wzruszam się nad zwierzętami. I jestem dumny z tego, że mam ludzkie uczucia. W przeciwieństwie do @misiomora. Argumentacja, że lepsza śmierć przywiązana w lesie na łańcuchu niż życie w (przepełnionym) schronisku świadczy o odczłowieczeniu.

 

Sprawcy przywiązania suczki w lesie szuka obecnie policja. Są na niego paragrafy. Za publiczne chwalenie czynu przestępczego również Panie Misiomor.

Tyle że zwyrodnialec nie wie, że jest zwyrodnialcem i brnie. Oby złapali sk***ysyna.

 

Ja wcale nie wiem co jest większym męczeniem zwierzęcia - przywiązanie go w lesie, gdzie zdechnie w tydzień, czy trzymanie w kojcu w przepełnionym schronisku przez lata.

Może gdyby ciebie przywiązali (a jesteś, jak każdy człowiek, zwykłym zwierzęciem, tyle że, niestety, mówiącym), to byś nie wypisywał takich chorych bredni.

Sprawcy przywiązania suczki w lesie szuka obecnie policja. Są na niego paragrafy. Za publiczne chwalenie czynu przestępczego również Panie Misiomor.

Gdzie publicznie chwaliłem czyn przestępczy? Uważam go za godny potępienia. Tyle że długoletnie trzymanie psa w kojcu również. Pies po czymś takim staje się zupełnie "zepsuty" i nie-adoptowalny.

 

PS. Najbardziej godne potępienia jest nieodpowiedzialne rozmnażanie zwierząt w Polsce.

Niedawno znajomy miał problem z podrzuconym małym kotem. Okazuje się że właściwe miejscowo schronisko nie przyjmuje takich zwierząt, bo koty źle znoszą zamknięcie w schronisku i szybko w nim zdychają. Gdyby nie lokalna fundacja, która w końcu zgodziła się (dobrowolnie) przyjąć zwierzę i znaleźć mu dom, człowiek byłby w sytuacji praktycznie bez wyjścia, bo z racji uwarunkowań życiowych absolutnie nie mógł pozwolić sobie na kilkunastoletnią opiekę nad kotem.

 

Z psami również nie lepiej bywa - biedny ten, kto nie dopilnuje płotu i na jego posesji oszczeni się bezpańska suka. Urzędnicy robią problemy z zabraniem takich psów, bo schroniska są przepełnione, a kundle niewiadomego pochodzenia są praktycznie nie-adoptowalne. W krajach cywilizowanych płoty w ogóle nie są potrzebne, a u nas właściwie mamy wymaganie pilnowania szczelności płotu żeby nie mieć poważnego problemu.

 

Jest to klasyczna sytuacja za krótkiej kołdry, gdzie zupełnie niewinny człowiek jest stawiany w sytuacji bez wyjścia.

 

Trudno tu znaleźć dobre rozwiązanie. Mentalności ludzi nie zmienimy za łatwo, może surowe sankcje karne za nieodpowiedzialne rozmnażanie zwierząt by pomogły - wprowadzić konieczność posiadania pozwolenia na trzymanie nie-wysterylizowanej suki i nie-wykastrowanego psa. Inaczej będziemy mieli albo "podrzucanie kukułczego jaja" albo dręczenie schroniskowych zwierząt przez wieloletnie trzymanie ich w kojcu.

I znów przyjdzie mi w pełni się z Tobą zgodzić. Ale u nas wielu rzeczy, które gdzie indziej z powodzeniem rozwiązano -NIE DA SIĘ zrobić. Licencje na posiadanie niesterylizowanej suki czy kotki? Zaraz jedni mędrcy będą wyliczać ile to kosztuje, łącznie z utrzymaniem aparatu kontrolnego dla egzekwowania przestrzegania tego prawa (z ulubionym szermowaniem argumentem, że to są pieniądze podatnika, które można lepiej spożytkować), inni zaś będą drzeć gęby jak to "reżim prześladuje wolnych obywateli".

Mój amstaff , już trzeci pies tej rasy . Miałem owczarka alzackiego i sukę owczarka podhalańskiego - mądre i karne psy ale kiedy kupiłem pierwszego amstaffa to już nie chcę innego psa . Nie są tak mądre jak owczarki ani tak łatwe w tresurze ale ich przywiązanie do rodziny , okazywanie uczyć i opiekuńczość nad ,, stadem" jest wyjątkowa . Mój ma dwa lata . Nigdy nie ugryzł innego psa o ludziach nie wspominając . Inne psy go obszczekują a on po prostu odchodzi .

Ale do bramy nikt nie podejdzie . Jego częstym zadaniem jest ,,pilnowanie mojej matki" , która mieszka latem w domu nad rzeką. Sam wygląd daje do myślenia a jeśli to nie wystarcza to jest przy ogrodzeniu w 3 sekundy i skacze na 2 metry do góry .

33 kg mięśni a tylko 46 cm w kłębie - jak to amstaff. No i jak uroczo chrapie gdy śpi :-D

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-3970-0-74719800-1443777975_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

...there is no spoon...

I znów przyjdzie mi w pełni się z Tobą zgodzić. Ale u nas wielu rzeczy, które gdzie indziej z powodzeniem rozwiązano -NIE DA SIĘ zrobić. Licencje na posiadanie niesterylizowanej suki czy kotki? Zaraz jedni mędrcy będą wyliczać ile to kosztuje, łącznie z utrzymaniem aparatu kontrolnego dla egzekwowania przestrzegania tego prawa (z ulubionym szermowaniem argumentem, że to są pieniądze podatnika, które można lepiej spożytkować), inni zaś będą drzeć gęby jak to "reżim prześladuje wolnych obywateli".

W USA, gdzie mentalność sporych grup ludności jest podobna do występującej u nas, schroniska po prostu usypiają psy które nie zostały adoptowane przez dłuższy czas - i nie zostaną, bo długotrwałe trzymanie psa w schronisku okalecza go psychicznie i czyni niezdatnym do adopcji.

 

Nasze rozwiązania prawne z zakazem usypiania takich psów doprowadziły do przepełnienia schronisk i totalnej niewydolności systemu opieki nad niechcianymi zwierzętami - do tego stopnia że niewinny obywatel bywa stawiany w sytuacji bez wyjścia jak mu ktoś podrzuci zwierzę. A pracownicy schronisk muszą patrzeć jak zwierzęta długotrwale cierpią w zamknięciu.

 

Wiem że wielu animalsów jest zwolennikami chowania głowy w piasek i udawania że problemu nie ma, jednak albo dadzą radę przeprowadzić postulat ścisłej reglamentacji rozmnażania zwierząt, albo będzie przeciąganie za krótkiej kołdry, kosztem zwierząt i ludzi.

Gość Tubatoon

(Konto usunięte)

Wracam z 3-letnim synkiem z przedszkola, blisko jest, spacerkiem jak zawsze.

 

Na trawniku przy bloku jakiś kundel sadza akurat kloca jak kretowisko. Pies ma obrożę, kagańca już nie, w pobliżu nie widzę właściciela. Kilkanaście metrów za nami idzie za to nobliwa pani w wieku balzakowskim.

 

Mijamy psa, nie ruszam, nie zaczepiam, a za kilka chwil słyszę za nami warkot, odwracam się, a to kundlisko goni na nas z jazgotem. Zasłoniłem synka i wrzasnąłęm ostro na psa. Osadziło go i już tylko z daleka drze japę. Synka kiedyś napadł pies, także w ryk i próbuje się wdrapać na mnie

Na to podbiega rzeczona wcześniej pani, która okazuje się być właścicielką psa. "On tylko tak straszy, jeszcze nikogo nie ugryzł, nic się nie stało"

 

Na co wkrzurzony, ale kulturalnie pytam czy tę kupę po swoim psie sprzątnie z trawnika? Zdziwiona, nic nie mówi. Pytam dlaczego pies nie jest na smyczy i nie ma kagańca.

 

Pani zapięła psa na smycz, fuknęła "Od razu widać, że nie lubi pan zwierząt", odwróciła się i odeszła pałając świętym oburzeniem, że śmiałem jej zwrócić uwagę.

 

Następnym razem nie będę się szczypał, dzwonię od razu po hycla.

Edytowane przez Tubatoon

Spokojnie . Wyjmij komórkę i filmuj . Potem do straży miejskiej .

No a babsko jest typowym przykładem ,, mentalności Kalego " . Co poradzisz . Podobno tak ma 95% rodaków :-D

...there is no spoon...

Tylko że w opisywanej sytuacji trudno o sfilmowanie samego ataku, bo wtedy to się myśli o obronie dziecka i siebie. Po wszystkim to można było sobie co najwyżej zrobić zdjęcie paniusi z pieskiem już na smyczy.

Może gdyby ciebie przywiązali (a jesteś, jak każdy człowiek, zwykłym zwierzęciem, tyle że, niestety, mówiącym), to byś nie wypisywał takich chorych bredni.

A gdyby ciebie zamknęli na wiele lat w kojcu bez prawa do spaceru, to pewnie uznałbyś że wszystko jest OK. Niestety tak wygląda rzeczywistość w przepełnionych schroniskach - gdzie psy umieszcza się w pojedynczych małych kojcach, bo potrafią się nawzajem zagryzać w wielo-psich (co czasem się zresztą zdarza z braku pojedynczych kojców). Jeżeli przywiązany pies zostanie znaleziony i odratowany, z reguły jest jeszcze na tyle normalny, że może być adoptowany. Pies trzymany wiele lat w schronisku ma kompletnie zniszczoną psychikę, do tego stopnia że nikt o zdrowych zmysłach nie weźmie takiego psa, bo będzie on zagrożeniem dla właściciela. Dlatego właśnie ośmieliłem się porównać ze sobą te sytuacje - obie naganne, ale każda w inny sposób.

 

To jest właśnie sytuacja za krótkiej kołdry, wynikająca z polskich zwyczajów nieodpowiedzialnego rozmnażania psów (z kotami jest podobnie).

 

PS. Jedynym sposobem wyjścia z tej sytuacji jest skuteczna reglamentacja rozmnażania psów, tak żeby jakikolwiek szczeniak był czymś cennym, na tyle żeby ludzie licytowali się o niego, i żeby zawsze był dom chętny do przyjęcia psa chwilowo bez domu.

W pełni zgadzam się, że psy rozmnażają się nadmiernie.

Natomiast psy ze schronisk wcale nie są "popsute"

Wiem bo tylko takie miałem.

Popieram akcję "Nie kupuj, adoptuj".

Wtedy te, które są znajdą dom i nie trzeba będzie mnożyć następnych.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Gość Tubatoon

(Konto usunięte)

Popieram akcję "Nie kupuj, adoptuj".

 

Adoptować można tylko i wyłącznie dziecko/dzieci.

 

Psa/psy to tylko przygarnąć.

 

Ale sam pomysł dobry.

Edytowane przez Tubatoon

Natomiast psy ze schronisk wcale nie są "popsute"

Nie wszystkie, niektóre niestety tak. Pracownicy schronisk takich psów nie pokazują zresztą zbyt chętnie.

 

PS. Wiele psów ze schronisk jest warunkowo "wyprowadzalnych" ze stanu do jakiego je doprowadzono, ale tylko przez doświadczonego znawcę tematu, i z ograniczeniami typu np. niewskazany kontakt z dziećmi (ze względu na bezpieczeństwo dziecka) albo innymi zwierzętami. Oczywiście takich opiekunów jest ogromny deficyt w stosunku do ilości psów w schroniskach.

Adoptować można tylko i wyłącznie dziecko/dzieci.

 

Psa/psy to tylko przygarnąć.

Czyżby?

Ale cieszę się, że popierasz ideę.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Adoptować można tylko i wyłącznie dziecko/dzieci.

 

Psa/psy to tylko przygarnąć.

Słusznie, nie mieszajmy kategorii. "adopcja" ma tylko taką przewagę że określenie "adoptowalny" brzmi lepiej niż "przygarnialny" ew. "zdatny do przygarnięcia", jednak lenistwo nie powinno być usprawiedliwieniem.

Popieram akcję "Nie kupuj, adoptuj".

Wtedy te, które są znajdą dom i nie trzeba będzie mnożyć następnych.

To są zupełnie inne segmenty rynku. Przygarniający psy ze schronisk mają zerowy wpływ na wielkość "produkcji" nowych psów.

 

Mnożenie psów napędzają dwa mechanizmy - chwilowa moda na tanie psy w typie rasy (były już yorki, labradory, husky i wiele innych), rozmnażane w sposób urągający wszystkim zasadom hodowli - widziałem jakie potworki (o zupełnie losowym charakterze, bynajmniej nie zgodnym z rasą) ludzie dostawali z takich "hodowli". Niestety rasowy pies wyhodowany zgodnie z regułami sztuki musi kosztować dobre kilka tysięcy, a to jest bariera nie do przeskoczenia dla większości naszych współ-obywateli. Z drugiej strony mamy mentalność "mi się należy" i "cena czyni cuda", rzecz jasna kosztem humanitaryzmu w hodowli a potem utrzymaniu zwierzęcia.

 

Drugi mechanizm, to irracjonalna (i również finansowa) niechęć przed "wyflaczeniem" (sterylizacją) suk i tradycyjna hodowla wiejskich kundli, w sposób całkowicie urągający animalsowym zasadom obecnie wpisanym do porządku prawnego.

Nie ma się co czepiać o nazewnictwo. W potocznej mowie przyjęło się mówić "adopcja zwierzęcia", podobnie jak jego wychowanie (a nie ułożenie czy tresura). Misiomor ma rację. Powinny być wprowadzone licencje na posiadanie niesterylizowanych suk, policja powinna zająć się handlem zwierzakami na targach i bazarach.

Handlu psami na bazarach już nie ma (przynajmniej w mojej okolicy), bo jest to zakazane ustawowo. Jest to jednak półśrodek, bo jeżeli jest chęć transakcji z obu stron, to się znajdą, nawet jeżeli zakażemy im jakiegoś miejsca spotkań.

Mnie psy pogryzły kilkakrotnie.

I też nic.

A najbardziej rasowe są te "wielorasowe"

Mieć takiego to jest lans.

Rasowate to banał.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Podobnie było z kotami - Niemcy skutecznie uregulowali kwestię rozmnażania zwierząt, do tego stopnia że jak ktoś chce tradycyjnego dachowca, musi jechać po niego do schroniska w Polsce.

 

Dlatego ew. rozwiązania prawne w postaci reglamentacji rozmnażania zwierząt nie powinny (przynajmniej w 100%) opierać się na związkach hodowców psów rasowych. No chyba że grupa entuzjastów opracuje wzorzec rasy np. "polski pokraczny kundel wiejski".

 

Inna sprawa że w przypadku psów rasa jednak daje lepszą przewidywalność zachowania danego osobnika, a hodowla kundli bez żadnej selekcji może dać rezultaty nieprzewidywalne, łącznie z powrotem do cech dzikiego wilka czy kojota. To że dziś da się w ogóle w miarę bezpiecznie trzymać psa w mieszkaniu jest zasługą selekcji trwającej tysiące lat - i polegającej na eliminacji osobników np. agresywnych w sposób niekontrolowany.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.