Skocz do zawartości
IGNORED

Uciążliwe psy? - reaktywacja


Molibden
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Zbig napisał:

Tylko że realia psów blokowych to żadne 3 godziny spaceru dziennie tylko trzy dziesięciominutowe wyjścia na załatwienie potrzeb fizjologicznych, cały czas na smyczy.  Oczywiście że przebywanie na posesji nie zastępuje spacerów, ale pies ma tam o wiele bogatszą interakcję z otoczeniem, może się wybiegać.  No i jeżeli zostaje sam to nie powinien być jeden tylko dwa lub trzy. 

Wiem, że dużo psów nie jest wyprowadzane na urozmaicone i odpowiedniej długości spacery ale na posesjach też bardzo często są uwiązane lub siedzą w kojcach. Nie można generalizować.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, jamelo napisał:

Natomiast bezwzględnie powinny być wybiegi, również w podmiejskich lasach, gdzie psy mogły by się wyszaleć i nadmiar energii i emocji był by kanalizowany. Inaczej psy bywają agresywne, nadpobudliwe lub namolne w stosunku do innych psów i czasem ludzi. 

Dokładnie, Pole Mokotowskie jest świetnym przykładem, tysiące ludzi i setki psów w większości puszczonych wolno i jakoś nic złego się nie dzieje, jedyne na co trzeba uważać, to na jadących na złamanie karku rowerzystów, aczkolwiek oni też raczej trzymają się wytyczonych ścieżek.

1 minutę temu, jamelo napisał:

Wiem, że dużo psów nie jest wyprowadzane na urozmaicone i odpowiedniej długości spacery ale na posesjach też bardzo często są uwiązane lub siedzą w kojcach. Nie można generalizować.

Za trzymanie na uwięzi albo w kojcach to powinni zwyczajnie psy odbierać.  Mam takich kandydatów niedaleko, dwa owczarki niemieckie, wygląda że siedzą w kojcu 24/7, jak obok nich przechodzimy rozpaczliwie wyją do moich suk.

Oczywiście że nie należy generalizować, ale powinno się dobierać rasy, w książkach o rasach psów jest zwykle opisane które się nadają do miasta a które nie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas wszelkie zwyczaje związane z trzymaniem psów w mieście, pochodzą niestety z czasów wielkiej migracji ze wsi do blokowisk. Szlachcicom zabrano ich włości z psiarniami i stajniami, chłopów oderwano od lubej trzody. Więc jedni i drudzy szukali substytutu. Ale takiego, żeby był "solidny" a więc duży - żeby dało się go poklepać, trochę jak konia czy świnię. Stąd właśnie moda na trzymanie wielkich psów w małych mieszkaniach, która zawsze dziwiła zagranicznych gości. Być może jest tu jeszcze element "zastaw się, a postaw się" ew. jakiś wyścig zbrojeń, żeby nie mieć mniejszego niż sąsiad.

W każdym razie poza nielicznymi wyjątkami (jak opisane wyżej 3-godzinne spacery co dzień, z psem potrzebującym takiej aktywności) to jest zwyczajne dręczenie zwierzęcia (i sąsiadów przy okazji) dla zaspokojenia prymitywnych potrzeb własnych. Jeżeli komuś bardzo zależy na interakcji z psią naturą, to sztuka się liczy - może sobie kupić pekińczyka, mopsa, buldożka francuskiego albo inną małą rasę. Psu będzie lepiej i wszystkim wokoło też. Fakt że gdyby taki pies puszczony luzem próbował gryźć przechodniów, to zostanie wyekspediowany kopem na orbitę, ale jeżeli ktoś dopuszcza przeciwny wynik takiego starcia, to powinien zostać pozbawiony prawa do trzymania zwierząt. No i w rozsądnym systemie prawnym jest lepiej dla właściciela, żeby jednak uniknąć obrażeń u obiektu zainteresowania pieska.

9 godzin temu, Zbig napisał:

Za trzymanie na uwięzi albo w kojcach to powinni zwyczajnie psy odbierać.  Mam takich kandydatów niedaleko, dwa owczarki niemieckie, wygląda że siedzą w kojcu 24/7, jak obok nich przechodzimy rozpaczliwie wyją do moich suk.

Może spuszczają te psy na noc, żeby stróżowały.

A tak w ogóle to trzymanie psów na uwięzi jest naszą tradycją. Miałem sąsiada, dość barwną postać, tradycyjny chłop, jakich już prawie nie ma. Innym sąsiadom, będącym na zakupach, wskoczył do bagażnika Husky. Przywieźli do domu i zaczęli się rozpytywać. Więc wspomniany już antenat stwierdził, że przyda mu się taki pies. Wziął i od razu go uwiązał. Ciekawe jak byłby zareagował na wykopaną toroidalną transzeję, ale w okolicy pojawiły się ogłoszenia właścicieli szukających zguby i psa mu szybko odebrano.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Temu chłopcy psy nie odgryzły rąk

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Lucek1 napisał:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Aha, piesek pewnie był na łańcuchu...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Wuelem napisał:

Jeżeli ktoś tu się wpisuje i je MIĘSO - jest hipokrytą.

Najwięcej co można zrobić dla zwierząt - nie odbierać im tego jednego, jedynego co mają - ŻYCIA.

Tylko generalnie "kochane zwierzaki" to zwykle drapieżniki, a człowiek drapieżników zasadniczo nie je (ryby ewentualnie, ale ssaków i ptaków nie bardzo).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

nagrywamy.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucek1

(Konto usunięte)

KOT ZABÓJCA ATAKUJE! ZAMORDOWAŁ DZIECKO I UCIEKŁ 

 

Kot może zamordować? Wszystko wskazuje na to, że tak. Ofiarą czworonoga padła właśnie 9-miesięczna Aleksandra. Dziewczynka spała spokojnie w wózku, gdy zaczaił się na nią niebezpieczny drapieżnik.

Do okropnej tragedii doszło na Ukrainie. 22-letnia matka zostawiła swoją córeczkę śpiącą w wózku na podwórku przed domem. Nie spodziewała się, że może spotkać ją tam śmierć. Gdy dosłownie po chwili spędzonej w budynku wyszła na zewnątrz, z pojazdu wyskoczył i zbiegł kocur.

Niestety, już wtedy niemowlę nie oddychało. Snezana od razu powiadomiła pogotowie ratunkowe. Pomoc przybyła jednak zbyt późno. 


Więcej: https://www.planeta.pl/Wiadomosci/Swiat/Ukraina.-Kot-zabil-9-miesieczne-dziecko.-Zostalo-uduszone

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest cywilizacja, gdzie zwierzolubstwo podniesiono do rangi religii państwowej. Są to bramińskie Indie. Standardy ochrony praw człowieka (a także czystości i higieny) są tam jednymi z najniższych na świecie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez misiomor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prorocy jacyś czy cuś?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, misiomor napisał:

Jest cywilizacja, gdzie zwierzolubstwo podniesiono do rangi religii państwowej. Są to bramińskie Indie. Standardy ochrony praw człowieka (a także czystości i higieny) są tam jednymi z najniższych na świecie.

To nie jest wątek do Twojego smętnego pitolenia o przewodniej roli człowieka w naturze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, misiomor napisał:

Jest cywilizacja, gdzie zwierzolubstwo podniesiono do rangi religii państwowej. Są to bramińskie Indie. Standardy ochrony praw człowieka (a także czystości i higieny) są tam jednymi z najniższych na świecie.

Za to w Chinach ochrona praw człowieka stoi na Galaktycznym poziomie, natomiast zwierzaki mają się tam nieszczególnie. Byleby się zmieściły do woka.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

„W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?”

- Friedrich Nietzsche

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Tadeiro napisał:

Za to w Chinach ochrona praw człowieka stoi na Galaktycznym poziomie, natomiast zwierzaki mają się tam nieszczególnie. Byleby się zmieściły do woka.

Jednak w odróżnieniu od Indii, Chiny gospodarczo się rozwijają. I przy wszystkich swoich wadach, chyba jednak życie jest tam znośniejsze. Ja nie wykluczałbym wyjazdu turystycznego do Chin, natomiast do Indii w życiu bym nie pojechał. Za duże prawdopodobieństwo ciężkiego zakażenia jakąś amebą. W Chinach też to się zdarza (opowieści Roberta Obersta z WSM - pasożyty leczył przez rok) ale jednak łatwiej jest zapewnić sobie znośny standard.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucek1

(Konto usunięte)

In the United States, about 4.5 million people are bitten by dogs every year, most of whom are children. In Chicago alone, almost 2,000 people are bitten by dogs every year. Young children are the most common victim of dog bites, followed by the elderly. About half of all children will be bitten by a dog before they graduate high school. Children ages 5-9 are most at risk for dog bites.

https://www.hg.org/legal-articles/4-5-million-children-bitten-by-dogs-every-year-how-can-we-reduce-these-numbers-25036

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Lucek1 napisał:

In the United States, about 4.5 million people are bitten by dogs every year, most of whom are children. In Chicago alone, almost 2,000 people are bitten by dogs every year. Young children are the most common victim of dog bites, followed by the elderly. About half of all children will be bitten by a dog before they graduate high school. Children ages 5-9 are most at risk for dog bites.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Czyli w Szikago gryzą 40 razy rzadziej niż średnia w Stanach.  Dobre.  Hej, Misiomor, rezerwuj tam miejsce zanim wszystko wykupią 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Zbig napisał:

piesek pewnie był na łańcuchu..

Był. Zresztą proponuję poczytać komentarze pod artykułem. Baba niech się cieszy, że jeszcze nie dostała mandatów (przynajmniej dwóch). Na razie.

Ja artykuł przeczytałem dwukrotnie i wychodzi na to, że baba zbiera na auto dla dwudziestoletniego (sic!) syna obiboka.

 

A pokąsanego przez Ciapka chłopca - żal i szkoda. Żal przede wszystkim takiej mamuśki.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Bezlitosna Niusia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucek1

(Konto usunięte)

„Witam wszystkich. Zdecydowałam sie napisać, ponieważ wiem, że bardzo dużo osób odwiedza tę stronę i może tutaj uda mi sie zostawić skuteczny przekaz odnośnie zwierząt, głównie psów rottweilerów. Wczoraj przeglądając fora i strony o tych okropnych psach znalazłam ciekawą wypowiedź. "Psy rottwailery są bardzo kochanymi psiakami i zupełnie nie rozumiem, jak jakieś głupie osoby mogę te psy nazywać mordercami. W mojej rodzinie te psy są od lat i nigdy nie zdarzyło się żadne pogryzienie. Wniosek ? Zachowanie psa zależy od wychowania. Jak sie dobrze wychowa psa, to nie ma szans na pogryzienie" Czytałam tą wypowiedź i płakałam. Jak dana osoba może powiedzieć, ze te psy nie są zabójcami? Ja straciłam przez nie dziecko…

Mój mąż z zawodu jest architektem. On pracował, ja zajmowałam sie domem. Po jakimś roku stwierdziliśmy, że kupimy psa, padło na rottweilera. Kupiliśmy rodowego psa z legalnej hodowli za 2500 zł.  Gdy pojechaliśmy odebrać szczeniaka, jego matka zaczęła szczekać. Właściciel powiedział, żeby była cicho, a ta przestała szczekać. My mogliśmy swobodnie siedzieć na podwórku obok psa, który tylko wlepiał w nas swoje wielkie oczyska. Zaimponowało mi to, jak ten pies jest posłuszny. Wcześniej znajomi odradzali mi tego psa i mówili, że biorę do domu mordercę. Nie wierzyłam im. Uwierzyłam agresywnemu psu, który chwilę później był potulny jak baranek. Widziałam dziecko, które ciągnęło go za uszy, siadało na niego, a pies tylko się delikatnie odsuwał. Uwierzyłam w twierdzenie, że jak się wychowa psa, tak się ma. Wzięliśmy szczeniaka do siebie. Pies był z nami w domu, spał, jadł, bawił się. W końcu miałam zajecie jak męża nie było – tresowałam go, choć nigdy nie został uderzony. Po roku był świetnie ułożonym psem. Tak samo jak jego matka szczekał na obcych, a gdy byli na podwórku razem ze mną, leżał na ziemi bawiąc się piłką lub kością.

Wkrótce zaszłam w ciążę. Nawet rozważałam oddanie psa komuś, bałam sie o dziecko. Gdy urodził się Kacperek, zaraz jak wróciliśmy z nim do domu, daliśmy go Aresowi do powąchania i mąż powiedział  "Masz go pilnować, To jest nowy członek rodziny". Bałam sie zostawiać psa samego z małym. Ciągle kontrolowałam to, co się dzieje. Po pewnym czasie zauważyłam, że Ares siedzi w pokoju małego na podłodze i śpi, gdy odwiedzali nas goście i gdy ktoś brał małego na ręce pies był zawsze w pobliżu. Wyglądało to tak jakby bał sie, ze ktoś coś zrobi dziecku złego. Po pewnym czasie zauważyłam jak moje dziecko bardzo związało się z psem. W nocy wychodził z pokoju i szedł do psa. Kładł sie obok niego, a pies uważnie go obserwował.

Byłam pewna, że mogę Aresowi ufać. Na wszelki wypadek umówiłam się z treserem tej rasy, któremu opowiedzieliśmy zachowanie Aresa. Przeprowadził mu jakieś testy i powiedział, że nasz pies jest bardzo związany z dzieckiem, ze jest go w stanie bronić, że nie ma możliwości, aby zrobił komuś krzywdę i że lepiej psa nie można było wychować. Po słowach doświadczonego treserach pomyśleliśmy z mężem, że taki pies to skarb. Kacperek był coraz bardziej większy, coraz więcej rozumiał. Bardzo lubił zabawy z psem na podwórku. Biegali razem po całej posesji, synek padał, pies wpadał na niego i go lizał. Ares potrafił wszystkich rozwalić swoimi oczyskami. Gdy nikt się z nim nie bawił, podchodził do kogoś, kładł mu głowę na kolana i patrzył prosto w oczy takim smutnym wzrokiem. Byłam pewna, że nie może się stać Kacperkowi żadna krzywda. Pamiętam tamten dzień - 24 sierpnia. Leżałam i opalałam sie na podwórku, pies jadł w domu. Miske dałam mu pod drzwiami do pokoju Kacperka. Synek miał wtedy 6 lat. Powiedział "Mamusiu idę po piłeczkę i zaraz będę się bawił z Areskiem".

Wszedł do domu, za jakieś 30 sekund usłyszałam przeraźliwy krzyk Kacperka i szczekanie psa. Natychmiast wbiegłam do domu. Zobaczyłam mojego synka leżącego na podłodze, na nad nim ogromnego psa, którego zęby coraz bardziej wbijały się w gardło. Podbiegłam, odpychałam psa, ale nie dałam rady. Stał tak twardo, że nie potrafiłam go ruszyć. Wokoło było tyle krwi. Widziałam spojrzenie Kacperka pełne bólu i rozpaczy. Im bardziej odpychałam psa, tym on mocniej się zapierał. Odruchowo wzięłam nóż, który był w zlewie i wbiłam w brzuch psa, on nie przestawał gryźć Kacperka. Wbiłam drugi, trzeci i czwarty a on nic. Był taki silny. Nagle odwrócił się i rzucił się na mnie. Rozszarpał mi cała rękę, po czym upadł na ziemię. Wezwałam pogotowie. Nie myślałam o swoim bólu, tylko o moim kochanym dziecku. Próbowałam zatamować krwawienie, jednak na próżno. Kacperek zmarł w drodze do szpitala.

Długo nie mogłam się pozbierać po jego śmierci. Jak ten pies mógł nam zabrać nasze szczęście, naszego synka. Przecież miał lepiej niż niektóre dzieci. Gdy patrzyłam na męża widziałam w jego oczach żal kierowany właśnie do mojej osoby. Na pewno myślał, że to wszystko stało sie przeze mnie. Że nie pracuje, tylko miałam sie opiekować naszym synkiem i nawet tego nie potrafię zrobić, chociaż nigdy mi tego nie powiedział. Przyjechał do nas ten sam treser, który mówił, że pies nigdy nikomu nie zrobi krzywdy. Powiedział, że pies musiał być sprowokowany i że mały najprawdopodobniej chciał przesunąć miskę psa, aby dostać się do pokoju.

Potem pamiętam ten okropny dzień pogrzebu i mojego małego Kacperka w białej trumience. Miał zabandażowaną szyję, żeby nie było widać ran. Stałam i patrzyłam na niego, na jego delikatne ciało i nie mogłam zrozumieć, jak bardzo byłam głupia ślepo ufając temu psu. Przy zamykaniu trumienki pamietam obraz, który bedzie mi juz chyba towarzyszył do końca mojego życia. Mój maz z pozoru dobrze zbudowany męzczyzma zaczał płakać jak dziecko. Podbiegł do trumny wział Kacperka w ramiona i zaczał krzyczeć "Boże oddaj mi mojego synka, mojego Kacperka, Boże błagam zrobię co chcesz tylko mi go oddaj" Zemdlałam. Ocknełam sie po 5 minutach. Przez całą mszę mąż kleczał obok trumny i płakał. Musielismy chodzic do psychologa, ponieważ nie dawalismy sobie rady z tym wszystkim. Jednym z zadan jakie Pani psycholog kazała nam zrobić było wyjść na spacer z wytresowanym Rottwailerem. Nie zgodzilismy sie, baliśmy się powrotu do tego, co sie zdarzyło. Dziś po 3 latach ponownie jestem w ciąży. Teraz nie chcę w domu żadnego psa, nie potrafiłabym mu zaufać. Czasami, gdy jestem w parku siadam na ławce, widzę jak dzieci bawią się z psami, wszystkie wspomnienia wracają. Widzę jak Ares zabija Kacperka. 

Dlatego proszę, nie bądźcie głupie i nie pozwalajcie na to, żeby tak groźny pies był  w domu. Nie zgadzam się z wypowiedzią tej pani jakie te psy są cudowne. Te psy to mordercy. Zmieni zdanie, gdy jej pies też kogoś zaatakuje. Przecież te psy są uznane za najbardziej agresywne. Rottwailery są fałszywe. Mają zabijanie we krwi. Pewnie sobie pomyślicie: jakaś zdesperowana histeryczka napisała list. Zapewniam, że tak nie jest. Po prostu chcę ostrzec ludzi przed tym, żeby nie pozwalali na tak bliskie kontakty psa z dzieckiem. Teraz wiem, że mój synek, który urodzi się za 2 miesiace też będzie się nazywał Kacperek i że pod żadnym pozorem nie bedzie mógł bawic się z psami.  

 

https://www.papilot.pl/zycie/historie-czytelniczek/5491/wasze-listy-ukochany-pies-zagryzl-mi-syna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Administratorzy
3 godziny temu, Lucek1 napisał:

„Witam wszystkich. Zdecydowałam sie napisać, ponieważ wiem, że bardzo dużo osób odwiedza tę stronę i może tutaj uda mi sie zostawić skuteczny przekaz odnośnie zwierząt, głównie psów rottweilerów. Wczoraj przeglądając fora i strony o tych okropnych psach znalazłam ciekawą wypowiedź. "Psy rottwailery są bardzo kochanymi psiakami i zupełnie nie rozumiem, jak jakieś głupie osoby mogę te psy nazywać mordercami. W mojej rodzinie te psy są od lat i nigdy nie zdarzyło się żadne pogryzienie. Wniosek ? Zachowanie psa zależy od wychowania. Jak sie dobrze wychowa psa, to nie ma szans na pogryzienie" Czytałam tą wypowiedź i płakałam. Jak dana osoba może powiedzieć, ze te psy nie są zabójcami? Ja straciłam przez nie dziecko…

Mój mąż z zawodu jest architektem. On pracował, ja zajmowałam sie domem. Po jakimś roku stwierdziliśmy, że kupimy psa, padło na rottweilera. Kupiliśmy rodowego psa z legalnej hodowli za 2500 zł.  Gdy pojechaliśmy odebrać szczeniaka, jego matka zaczęła szczekać. Właściciel powiedział, żeby była cicho, a ta przestała szczekać. My mogliśmy swobodnie siedzieć na podwórku obok psa, który tylko wlepiał w nas swoje wielkie oczyska. Zaimponowało mi to, jak ten pies jest posłuszny. Wcześniej znajomi odradzali mi tego psa i mówili, że biorę do domu mordercę. Nie wierzyłam im. Uwierzyłam agresywnemu psu, który chwilę później był potulny jak baranek. Widziałam dziecko, które ciągnęło go za uszy, siadało na niego, a pies tylko się delikatnie odsuwał. Uwierzyłam w twierdzenie, że jak się wychowa psa, tak się ma. Wzięliśmy szczeniaka do siebie. Pies był z nami w domu, spał, jadł, bawił się. W końcu miałam zajecie jak męża nie było – tresowałam go, choć nigdy nie został uderzony. Po roku był świetnie ułożonym psem. Tak samo jak jego matka szczekał na obcych, a gdy byli na podwórku razem ze mną, leżał na ziemi bawiąc się piłką lub kością.

Wkrótce zaszłam w ciążę. Nawet rozważałam oddanie psa komuś, bałam sie o dziecko. Gdy urodził się Kacperek, zaraz jak wróciliśmy z nim do domu, daliśmy go Aresowi do powąchania i mąż powiedział  "Masz go pilnować, To jest nowy członek rodziny". Bałam sie zostawiać psa samego z małym. Ciągle kontrolowałam to, co się dzieje. Po pewnym czasie zauważyłam, że Ares siedzi w pokoju małego na podłodze i śpi, gdy odwiedzali nas goście i gdy ktoś brał małego na ręce pies był zawsze w pobliżu. Wyglądało to tak jakby bał sie, ze ktoś coś zrobi dziecku złego. Po pewnym czasie zauważyłam jak moje dziecko bardzo związało się z psem. W nocy wychodził z pokoju i szedł do psa. Kładł sie obok niego, a pies uważnie go obserwował.

Byłam pewna, że mogę Aresowi ufać. Na wszelki wypadek umówiłam się z treserem tej rasy, któremu opowiedzieliśmy zachowanie Aresa. Przeprowadził mu jakieś testy i powiedział, że nasz pies jest bardzo związany z dzieckiem, ze jest go w stanie bronić, że nie ma możliwości, aby zrobił komuś krzywdę i że lepiej psa nie można było wychować. Po słowach doświadczonego treserach pomyśleliśmy z mężem, że taki pies to skarb. Kacperek był coraz bardziej większy, coraz więcej rozumiał. Bardzo lubił zabawy z psem na podwórku. Biegali razem po całej posesji, synek padał, pies wpadał na niego i go lizał. Ares potrafił wszystkich rozwalić swoimi oczyskami. Gdy nikt się z nim nie bawił, podchodził do kogoś, kładł mu głowę na kolana i patrzył prosto w oczy takim smutnym wzrokiem. Byłam pewna, że nie może się stać Kacperkowi żadna krzywda. Pamiętam tamten dzień - 24 sierpnia. Leżałam i opalałam sie na podwórku, pies jadł w domu. Miske dałam mu pod drzwiami do pokoju Kacperka. Synek miał wtedy 6 lat. Powiedział "Mamusiu idę po piłeczkę i zaraz będę się bawił z Areskiem".

Wszedł do domu, za jakieś 30 sekund usłyszałam przeraźliwy krzyk Kacperka i szczekanie psa. Natychmiast wbiegłam do domu. Zobaczyłam mojego synka leżącego na podłodze, na nad nim ogromnego psa, którego zęby coraz bardziej wbijały się w gardło. Podbiegłam, odpychałam psa, ale nie dałam rady. Stał tak twardo, że nie potrafiłam go ruszyć. Wokoło było tyle krwi. Widziałam spojrzenie Kacperka pełne bólu i rozpaczy. Im bardziej odpychałam psa, tym on mocniej się zapierał. Odruchowo wzięłam nóż, który był w zlewie i wbiłam w brzuch psa, on nie przestawał gryźć Kacperka. Wbiłam drugi, trzeci i czwarty a on nic. Był taki silny. Nagle odwrócił się i rzucił się na mnie. Rozszarpał mi cała rękę, po czym upadł na ziemię. Wezwałam pogotowie. Nie myślałam o swoim bólu, tylko o moim kochanym dziecku. Próbowałam zatamować krwawienie, jednak na próżno. Kacperek zmarł w drodze do szpitala.

Długo nie mogłam się pozbierać po jego śmierci. Jak ten pies mógł nam zabrać nasze szczęście, naszego synka. Przecież miał lepiej niż niektóre dzieci. Gdy patrzyłam na męża widziałam w jego oczach żal kierowany właśnie do mojej osoby. Na pewno myślał, że to wszystko stało sie przeze mnie. Że nie pracuje, tylko miałam sie opiekować naszym synkiem i nawet tego nie potrafię zrobić, chociaż nigdy mi tego nie powiedział. Przyjechał do nas ten sam treser, który mówił, że pies nigdy nikomu nie zrobi krzywdy. Powiedział, że pies musiał być sprowokowany i że mały najprawdopodobniej chciał przesunąć miskę psa, aby dostać się do pokoju.

Potem pamiętam ten okropny dzień pogrzebu i mojego małego Kacperka w białej trumience. Miał zabandażowaną szyję, żeby nie było widać ran. Stałam i patrzyłam na niego, na jego delikatne ciało i nie mogłam zrozumieć, jak bardzo byłam głupia ślepo ufając temu psu. Przy zamykaniu trumienki pamietam obraz, który bedzie mi juz chyba towarzyszył do końca mojego życia. Mój maz z pozoru dobrze zbudowany męzczyzma zaczał płakać jak dziecko. Podbiegł do trumny wział Kacperka w ramiona i zaczał krzyczeć "Boże oddaj mi mojego synka, mojego Kacperka, Boże błagam zrobię co chcesz tylko mi go oddaj" Zemdlałam. Ocknełam sie po 5 minutach. Przez całą mszę mąż kleczał obok trumny i płakał. Musielismy chodzic do psychologa, ponieważ nie dawalismy sobie rady z tym wszystkim. Jednym z zadan jakie Pani psycholog kazała nam zrobić było wyjść na spacer z wytresowanym Rottwailerem. Nie zgodzilismy sie, baliśmy się powrotu do tego, co sie zdarzyło. Dziś po 3 latach ponownie jestem w ciąży. Teraz nie chcę w domu żadnego psa, nie potrafiłabym mu zaufać. Czasami, gdy jestem w parku siadam na ławce, widzę jak dzieci bawią się z psami, wszystkie wspomnienia wracają. Widzę jak Ares zabija Kacperka. 

Dlatego proszę, nie bądźcie głupie i nie pozwalajcie na to, żeby tak groźny pies był  w domu. Nie zgadzam się z wypowiedzią tej pani jakie te psy są cudowne. Te psy to mordercy. Zmieni zdanie, gdy jej pies też kogoś zaatakuje. Przecież te psy są uznane za najbardziej agresywne. Rottwailery są fałszywe. Mają zabijanie we krwi. Pewnie sobie pomyślicie: jakaś zdesperowana histeryczka napisała list. Zapewniam, że tak nie jest. Po prostu chcę ostrzec ludzi przed tym, żeby nie pozwalali na tak bliskie kontakty psa z dzieckiem. Teraz wiem, że mój synek, który urodzi się za 2 miesiace też będzie się nazywał Kacperek i że pod żadnym pozorem nie bedzie mógł bawic się z psami.  

 

https://www.papilot.pl/zycie/historie-czytelniczek/5491/wasze-listy-ukochany-pies-zagryzl-mi-syna

Wszystko fajnie ale takie akcje się zdarzają nie można być źle nastawionym do każdego psa jeżeli to wina właściciela że nie wytresował oraz sama rasa jest taka z którą należało by uważać. 

Pisanie czegoś takiego "Teraz wiem, że mój synek, który urodzi się za 2 miesiace też będzie się nazywał Kacperek i że pod żadnym pozorem nie bedzie mógł bawic się z psami. "  Jest totalną głupotą ze strony ludzi.

Ile psów widuje codziennie i ich właściciele którzy nie panują w żaden sposób nad pupilem, zwykłe komendy stój, nie wolno lub inne nie działają.

To jest tak samo jak z dziećmi, chowa się dzieci lub wychowywuje. 

Daje sie tylko jedzenie i wyprowadza lub tresuje dla jego wygody i twojej w sytuacjach gdzie pies powinien zachować się inaczej ale nie posłuchał właściciela.

 

 

3 godziny temu, sly30 napisał:

Nie lubisz ich to załóż swój wątek. 

Też prawda.

 

premiumLogo.png.4898b6efb5f58c29de38035906862b7a.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Lucek1 napisał:

Does Germany have a problem with aggressive attack dogs?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

No straszny problem mają.  Prawie taki jak Amerykanie

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym, że sympatycy zwierząt nader często obciążają szeroko pojęte otoczenie kosztami swoich wzruszeń. Przygarniają psa powodowani miłością, a potem sąsiedzi mają wycie i szczekanie w nocy ew. nieprzyjemne doznania akustyczne w czasie spaceru publicznym chodnikiem wzdłuż płotu miłośnika zwierząt. Okazjonalne zagrożenie też się zdarza jak np. miłośnik piesków musi szybko wyjechać z posesji i uznaje zamknięcie psów na czas otwarcia bramy za nadmiar fatygi.

Takie właśnie wątki "dyskusyjne", gdzie wolno tylko bezkrytycznie chwalić, są "przygotowaniem artyleryjskim", żeby potem móc zrobić potwora z każdego, kto np. próbuje egzekwować swoje prawo do spokoju i bezpieczeństwa.

Gdyby ktoś założył wątek filatelistyczny, to w życiu nie napisałbym tam nic krytycznego, mimo że pasji nie podzielam.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, misiomor napisał:

Problem polega na tym, że sympatycy zwierząt nader często obciążają szeroko pojęte otoczenie kosztami swoich wzruszeń. Przygarniają psa powodowani miłością, a potem sąsiedzi mają wycie i szczekanie w nocy ew. nieprzyjemne doznania akustyczne w czasie spaceru publicznym chodnikiem wzdłuż płotu miłośnika zwierząt. Okazjonalne zagrożenie też się zdarza jak np. miłośnik piesków musi szybko wyjechać z posesji i uznaje zamknięcie psów na czas otwarcia bramy za nadmiar fatygi.

Takie właśnie wątki "dyskusyjne", gdzie wolno tylko bezkrytycznie chwalić, są "przygotowaniem artyleryjskim", żeby potem móc zrobić potwora z każdego, kto np. próbuje egzekwować swoje prawo do spokoju i bezpieczeństwa.

Gdyby ktoś założył wątek filatelistyczny, to w życiu nie napisałbym tam nic krytycznego, mimo że pasji nie podzielam.

 

Oczywiście. Idąc dalej twoim tokiem myślowym, należy zlikwidować wszystkie dzieci i chorych. Jedni krzyczą z bólu i zakłócają spokój sąsiadom, a dzieci szkodzą, niszczą i drą się non stop. Zakłócają spokój sąsiadów dużo bardziej niż psy. Należy też skasować muzyków, którzy zakłócają spokój swoim rzępoleniem. Sąsiedztwo skrzypka czy wiolonczelisty bywa bardzo męczące, nie mówiąc już o perkusiście, bo to łomot na pół dzielnicy. Hobbyści stolarze, też do kasacji, bo ciągle walą młotkami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez sly30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, sly30 napisał:

Oczywiście. Idąc dalej twoim tokiem myślowym, należy zlikwidować wszystkie dzieci i

I niektóre baby.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, sly30 napisał:

Oczywiście. Idąc dalej twoim tokiem myślowym, należy zlikwidować wszystkie dzieci i chorych. Jedni krzyczą z bólu i zakłócają spokój sąsiadom, a dzieci szkodzą, niszczą i drą się non stop.

Psy i chorzy kontra psy? Nie dziwi, że tego nie dostrzegasz.

I ten u góry...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

„Jeśli nie masz co robić, nie rób tego w moim towarzystwie”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Jacchusia napisał:

Psy i chorzy kontra psy

Katolicki głos w twoim domu.

....

A takich, jak kolega @misiomor, to ja znam masę. Z własnej, osobistej, prywatnej i przeżytej autopsji.

Gdy robi remont we własnym mieszkaniu - walenie, stukanie, cięcie żelazobetonu i takie tam różne - nie przeszkadzają mu wcale.

Ale niech no sąsiad wbije gwóźdź w ścianę w sobotę o 15:30 - dym na pół świata. Już nie daj Boże, że i sąsiad zacznie remont - wtedy jak u babci Pawlakowej: "Kargul to wróg najgorszy. Ze wszystkich".

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucek1

(Konto usunięte)

Location of Attack

25% of all fatal attacks were inflicted by chained dogs
25% resulted from dogs loose in their yard
23% occurred inside the home
17% resulted from attacks by dogs roaming off their property
10% involved leashed dogs or miscellaneous circumstances

 

Number of Dogs

68% of all fatal attacks were inflicted by a single dog
32% was the result of a multiple dog attack

Victim Profile


79% of all fatal attacks were on children under the age of 12
12% of the victims were the elderly, aged  65 – 94
9% of the victims were 13 – 64 years old

 

http://www.fataldogattacks.com/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, sly30 napisał:

Oczywiście. Idąc dalej twoim tokiem myślowym, należy zlikwidować wszystkie dzieci i chorych. Jedni krzyczą z bólu i zakłócają spokój sąsiadom, a dzieci szkodzą, niszczą i drą się non stop. Zakłócają spokój sąsiadów dużo bardziej niż psy. Należy też skasować muzyków, którzy zakłócają spokój swoim rzępoleniem. Sąsiedztwo skrzypka czy wiolonczelisty bywa bardzo męczące, nie mówiąc już o perkusiście, bo to łomot na pół dzielnicy. Hobbyści stolarze, też do kasacji, bo ciągle walą młotkami.

Nie idźcie tą drogą...

Zrównywanie człowieka ze zwierzęciem zawsze prowadziło do nieciekawych skutków. Cała cywilizacja bramińska jest najlepszym ostrzeżeniem. Bo zwierzę działa na prymitywnych odruchach "nażreć się i rozmnożyć", więc w pewnym momencie zaczynają się nieciekawe rzeczy - same zwierzęta zaczynają ze sobą konkurować o zasoby w sposób dość brutalny i jeszcze szkodzić przy tym ludziom. W Kanadzie przykładowo funkcjonuje wręcz archetyp litosiernej babci, odmawiającej zastawiania pułapek na myszy, co kończy się zdewastowanym domem i deratyzacją na tysiące sztuk. A jeżeli zwierzęta są równe ludziom, to siłą rzeczy standardy ochrony jednostki muszą ucierpieć.

W Polsce to ma jeszcze pewną lokalną specyfikę. Taką mianowicie, że właściciel psa uzurpuje sobie prawo decyzji, ile inni muszą wytrzymać w związku z jego hobby. A więc on jest w klasie pierwszej, jego pies - w drugiej, a osoby postronne - w trzeciej, a więc 2 poniżej jego. Więc piesek służy mu do zaspokajania chorej żądzy dominacji. Czyżby "kto z kim przestaje, takim się staje"?

Moje doświadczenia z dzieciństwa były właśnie takie. Mieszkałem wtedy w tradycyjnie willowej okolicy, zachęcającej do spacerów, a do przedszkola/szkoły miałem jakieś 2km drogi lokalnymi uliczkami czy przez spory park. Całą przyjemność ze spaceru psuły (niezbyt często ale jednak) psy - czy to wyprowadzane bez smyczy i kagańca, czy wychodzące z niedomkniętych bram. Dopóki pies rzucał się, szczekał i szczerzył kły, właściciele nie reagowali. Dopiero kiedy okazywało się że ofiara umie się skutecznie bronić i pieskowi może stać się krzywda (Ojciec był mistrzem strzelania z procy, którą zawsze miał przy sobie na takie okazje, to było sporo przed wynalezieniem gazu pieprzowego), zaczynali w panice wołać, biec ze smyczą czy nawet pyskować "jak śmiesz nie dać się ugryźć mojemu fafikowi". Możliwość pogryzienia kilkuletniego dziecka traktowali wyłącznie jak rozrywkę. Więc widać tu jak na dłoni wyznawaną przez nich hierarchię ważności. W szkole codziennie widywałem dziewczynę z wygryzionym przez psa policzkiem, po średnio udanych operacjach plastycznych.

Dokładnie wstęp do cywilizacji bramińskiej. Bramin jest ponad wszystkimi, do tego stopnia, że może wymusić na niższej kaście status poniżej świętej krowy i czyniąc to, akcentuje swoją wyższość. U naszych psiarzy ma to postać przekonania, że jeżeli pies się na kogoś rzuca, to znaczy że to zły człowiek i mu się należało. A więc kolejne "cywilizacyjne mądrości" a'la wróżenie z marszruty skarabeusza. Szkoda że skutkuje to zagrożeniem bezpieczeństwa ludzi.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • McGyver zmienił(a) tytuł na Uciążliwe psy? - reaktywacja
57 minut temu, misiomor napisał:

W Polsce to ma jeszcze pewną lokalną specyfikę. Taką mianowicie, że właściciel psa uzurpuje sobie prawo decyzji, ile inni muszą wytrzymać w związku z jego hobby. A więc on jest w klasie pierwszej, jego pies - w drugiej, a osoby postronne - w trzeciej, a więc 2 poniżej jego. Więc piesek służy mu do zaspokajania chorej żądzy dominacji. Czyżby "kto z kim przestaje, takim się staje"?

Moje doświadczenia z dzieciństwa były właśnie takie. Mieszkałem wtedy w tradycyjnie willowej okolicy, zachęcającej do spacerów, a do przedszkola/szkoły miałem jakieś 2km drogi lokalnymi uliczkami czy przez spory park. Całą przyjemność ze spaceru psuły (niezbyt często ale jednak) psy - czy to wyprowadzane bez smyczy i kagańca, czy wychodzące z niedomkniętych bram. Dopóki pies rzucał się, szczekał i szczerzył kły, właściciele nie reagowali. Dopiero kiedy okazywało się że ofiara umie się skutecznie bronić i pieskowi może stać się krzywda (Ojciec był mistrzem strzelania z procy, którą zawsze miał przy sobie na takie okazje, to było sporo przed wynalezieniem gazu pieprzowego), zaczynali w panice wołać, biec ze smyczą czy nawet pyskować "jak śmiesz nie dać się ugryźć mojemu fafikowi". Możliwość pogryzienia kilkuletniego dziecka traktowali wyłącznie jak rozrywkę. Więc widać tu jak na dłoni wyznawaną przez nich hierarchię ważności.

Wyolbrzymianie problemu i wrzucanie wszystkich miłośników psów do jednego wora z napisem "socjopaci". Wygląda mi to na kynofobię wyindukowaną przez ojca - sadystę strzelającego z procy do zwierząt. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od mojego Ojca odstosunkuj się, proszę. Nigdy nie strzelił z procy do psa w sytuacji innej niż atak na niego samego ew. na dzieci pod jego opieką. Zdarzyło się to może kilka razy.

Uważasz że dziewczyna z wygryzionym policzkiem się nie liczy jako zobrazowanie skali zagrożenia?

Nie mieszkałeś tam gdzie ja i masz słabe pojęcie o tamtejszej rzeczywistości.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.