Skocz do zawartości
IGNORED

H-end na zewnątrz - wewnątrz budżetówka


nedj

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę że dyskusja zmierza w moje ulubione okolice :)

Pamiętam jak wiele miesięcy temu na tym forum grzechem śmiertelnym było podważanie dobrego brzmienia drogiego urządzenia. Gdy pisałem o tym większość forumowiczów uważała mnie za wariata. Całe szczęście coraz więcej ludzi się przekonuje o tym co tak naprawdę stoi za oferowaniem urządzenia w segmencie Hi-End, wygląda na to że nawet Elberoth zmiękł ;-)

 

Branża audio kieruje się tymi samymi prawami co cała sprzedaż elektroniki - rządzi nią marketing, za nim jest dystrybucja, a na szarym końcu pojawia się R&D. Łańcuszki wzajemnych mniej lub bardziej formalnych powiązań producentów z prasą audio są faktem. Tzw. marketing szeptany uprawiany bezpardonowo na internetowych forach dyskuzyjnych dopełnia całości.

 

Dźwięk? A co to takiego? Młode pokolenie w 70%-80% i tak ma przytępiony słuch(!) więc dobry dźwięk nie jest aż tak istotny. Ważniejsze jest dobre opakowanie, trzeba opłacić recenzentów, reklamy, dystrybutorów, salony audio też biorą swoje - dokładnie stąd wynikają Hi-Endowe ceny urządzeń.

 

A ponieważ rynek audiofilski nie jest duży i trudno go stymulować, konieczne jest umieszczenie tych urządzeń w segmencie dóbr luksusowych, który jak wiadomo charekteryzuje się największą marżą. I właśnie za to płacą audiofile, a nie za dobre urządzenia.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

  • Redaktorzy

Bardzo to niby wszystko zgrabne, ale obejrzane po kolei już mniej:

 

>"Dźwięk? A co to takiego? Młode pokolenie w 70%-80% i tak ma przytępiony słuch(!) więc dobry dźwięk nie jest aż tak istotny."

 

Tzw. "hi-endu" nie kupuje młode pokolenie.

 

>"Ważniejsze jest dobre opakowanie,"

 

To dotyczy każdego towaru.

 

>"trzeba opłacić recenzentów,"

 

Z niczym takim się nie zetknąłem.

 

>"reklamy,"

 

To dotyczy każdego towaru.

 

>"dystrybutorów"

 

To dotyczy każdego towaru.

 

>"salony audio też biorą swoje"

 

To dotyczy każdego towaru, tylko salony nazywają się np. "obuwia" albo "paznokci"

 

>"- dokładnie stąd wynikają Hi-Endowe ceny urządzeń."

 

Jak widać, nie za bardzo. Tzn. nie wyszło nic, co nie mogłoby dotyczyć innego towaru. A więc muszą działać tu jeszcze inne czynniki.

>Bardzo to niby wszystko zgrabne, ale obejrzane po kolei już mniej:

 

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To forum żyje z reklamy sprzętu więc Redaktor nie będzie podcinał gałęzi na której siedzi.

 

>Tzw. "hi-endu" nie kupuje młode pokolenie.

 

Wiek nie ma znaczenia. Znaczenie ma zasobnośc portfela. Młodzi bogaci też kupują.

 

>>"trzeba opłacić recenzentów,"

>Z niczym takim się nie zetknąłem.

 

Założę się że zetknąłeś się. Darmowe długie odsłuchy w domu, rabaty na sprzęt bo "po znajomości" za dobrą opinię, upusty dla znajomych bo recenzent napisał dobrą opinię - naprawdę się nie zetknąłeś??

 

>Jak widać, nie za bardzo. Tzn. nie wyszło nic, co nie mogłoby dotyczyć innego towaru. A więc muszą

>działać tu jeszcze inne czynniki.

 

Jakoś nie widzę luki w moim rozumowaniu.

 

Nie ma innych czynników - jest pewna nisza rynkowa na której trzeba jakoś zarobić. A ponieważ specjaliści z marketingu audio między innymi dzięki takim forom jak te dokładnie wiedzą jakie argumenty przemawiają do potencjalnego nabywcy, używają tego bardzo zgrabnie. Dźwięk ich nie za bardzo obchodzi, bo to tylko jeden ze składników na którym tak naprawdę średnio się znają, to zadanie działu R&D. A poczciwi inżynierowie nawet jeśli coś przyzwoitego zaprojektują w z założenia niskim budżecie, to i tak ich oryginalna koncepcja zostanie jeszcze zweryfikowana przez księgowego, bo jak w każdej firmie, najłatwiej tnie się koszty na produkcji. Urządzenie które obecnie kosztuje 10 kzł pod względem dźwięku często gra słabiej niż garażowe DYI za 1/10 tej ceny. Czyli w takim klocku 9 kzł płacimy za wszystko, tylko nie za dobrą konstrukcję i dobry dźwięk.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

Drogi Panie Redaktorze,

 

W tym co napisałeś jest sporo racji. Ostatecznie taki jest wspólczesny marketing.

 

Jednak to co napisał mlb też nie jest wyssane z palca. Nie powiesz mi chyba że w branży audio ZWŁASZCZA w Polsce pracują sami altruiści których jedynym marzeniem jest zadowolona mina klienta. W każej branży robi się WSZYSTKO co tylko możliwe żeby upchnąć towar. To nie jest żadna teoria spisku tylko nasz "zdrowy" polski kapitalizm. Wiele razy o tym pisano na tym forum. Jeśli było by tak jak piszesz to w wypadku produktu wątpilwej jakości A TAKICH NIESTETY NIE BRAKUJE, szanowny recenzet NIE ZOSTAWIŁ BY "SUCHEJ NITKI" na takim urządzeniu. A jak to wygląda w praktyce ? BARDZO RZADKO zdarza się krytyczna opinia. Trochę tych gazet w życiu przeczytałem i na miażdżącą krytykę trawiłem ZALEDWIE KILKA RAZY. Poza tym wszystko gra dobrze, oczywiście w swojej klasie, dorównuje znacznie droższym urządzeniom itd. itd. Zero rzetelności.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Myślę że warto przyjrzeć sie mediom i recenzentom w branży motoryzacyjnej.

Tam korumpowanie dziennikarzy jest na porządku dziennym.

Dlaczego w innych branżach ma byc inaczej?

mlb, 5 Lip 2008, 15:17

 

>Widzę że dyskusja zmierza w moje ulubione okolice :)

>Pamiętam jak wiele miesięcy temu na tym forum grzechem śmiertelnym było podważanie dobrego brzmienia

>drogiego urządzenia. Gdy pisałem o tym większość forumowiczów uważała mnie za wariata. Całe

>szczęście coraz więcej ludzi się przekonuje o tym co tak naprawdę stoi za oferowaniem urządzenia w

>segmencie Hi-End, wygląda na to że nawet Elberoth zmiękł ;-)

 

Uzywasz tego wątku, do zilustrowania lansowanej przez siebie tezy. Problem polega na tym, że opisywany przypadek nie jest normą, lecz wyjatkiem. Dlatego wzbudził takie żywe zainteresowanie na forum.

"Don't trust opinion on forums.... every time I bought something based on online opinion and without listening in advance, it ended up being a big disappointment."

Już nie "przypadek", a "przypadki". Przedstawiono wiele przepakowanej budżetówki sprzedawanej jako hi-end. Normą to wprawdzie nie jest, ale zaczyna przybierać rozmiary przykrego problemu. A szczytem bezczelności producenta był przypadek Goldmunda.

>Uzywasz tego wątku, do zilustrowania lansowanej przez siebie tezy. Problem polega na tym, że

>opisywany przypadek nie jest normą, lecz wyjatkiem.

 

Czyżby? A może wolisz tego nie dostrzegać? Jako osoba o ile dobrze pamiętam "z branży" powinieneś coś o tym wiedzieć.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

  • Redaktorzy

"Założę się że zetknąłeś się. Darmowe długie odsłuchy w domu, rabaty na sprzęt bo "po znajomości" za dobrą opinię, upusty dla znajomych bo recenzent napisał dobrą opinię - naprawdę się nie zetknąłeś??"

...

 

Darmowe długie odsłuchy w domu - ja nie potrzebuję. Mam swój dobry system, a trzymanie klocka dłużej niż miesiąc czy dwa - tyle ile wymaga recenzja - mija się z celem. Moi zawsze mile widziani goście forumowi mogą poświadczyć, jak wygląda pokój, który w założeniu jest moim gabinetem. Ścieżkę pomiędzy pudłami trzeba sobie torować siłą. To nie jest ani wygodne, ani ładne. Każde rozluźnienie, a nie zagęszczenie, tego bogactwa powoduje chwilową ulgę, tylko że dzień-dwa później miesce się zapełnia. Recenzent bez własnego systemu to dupa nie recenzent, można to podkreślić wężykiem. Przez mój system przewaliły się chyba setki urządzeń: kolumn, wzmacnaiczy, źródeł, a jedynym klockiem, który trzymałem nieco dłużej, był jeden phonostage, który też w końcu wraca do producenta. Z kolei rabaty na sprzęt - ma je każdy dziennikarz audio, w kraju i zagranicą. Jeśli poproszę np. australijskiego producenta o sprzedanie mi taniej sprzętu na mój własny użytek, prawdopodobnie dostanę, mimo że ów producent nigdy w Polsce nie sprzedawał. Nie jest to wynikiem super recenzji, bo ich nie było. Ale umieszczenie swojego produktu w prestiżowym systemie recenzenta jest nobilitacją i najlepszą reklamą. A dlaczego to jest "prestiżowy system"? Właśnie dlatego, że recenzji się nie kupuje, ani też nie sprzedaje się miejsca w swoim systemie referencyjnym. Inaczej nici z prestiżu. I z interesu. Dlatego śmieszą mnie podnoszone co jakiś czas opinie, jakoby recenzje hi-endu były kupowane i sprzedawane. Nie wiem, jak u innych, ale u nas nie są. Takiego samobója nie strzeli nikt z recenzentów piszących dla Audiostereo. Nie wiem, jak wyglada sprawa w innych sektorach rynku - w audio masówce, samochodach czy innych duperelach - mogę wypowiadać sie tylko o tym, co wiem.

Gość rochu

(Konto usunięte)

Całkowicie rozumiem Pana Redaktora.

Na Pana miejscu mówiłbym tak samo.

 

Nie mniej patrząc na dyskusje o rzetelności testów audio, jakości prasy - może na wyrost nazywanej branżową - krytyczna postawa wobec recenzentów znajduje swoje uzasadnienie.

Redaktorze, nie twierdzę że na Audiostereo takie praktyki są codziennością. Ale to nie jest jedyne medium - wystarczy spojrzeć do sąsiedniego wątku o teście w "Hi-fi i Muzyka" gdzie koledzy słusznie znęcają się nad recenzentem sprzętu. W prasie zachodniej takich pobieżnych recezji pełnych lukru i standardowych sloganów jest mnóstwo - naprawdę trzeba nauczyć się czytać między wierszami żeby wyciągnąć z nich jakąkolwiek wartość.

 

Recenzenci opisują to co dostaną od producenta, nie mogą wybrzydzać bo za to im płacą. A tym bardziej nie moga napisać negatywnej opinii bo pismo straci reklamodawców. Więc prześcigają się w pisaniu bzdur, bo jak to ktoś wyżej napisał - towar trzeba jakoś opchnąć. Producenci widząc to też się nie wysilają - tu prezencik, tam prezencik, a i tak redaktorek musi ładnie napisać bo dostanie ochrzan od Naczelnego, bo jak nie napisze ładnie to pismo może stracić reklamodawcę.

Mechanizm jest prosty - nikt nie chce się narażać, a każdy chce zarobić. Można powiedzieć - nic w tym niezwykłego, wszędzie tak to działa.

 

Tylko że ja jako konsument za to płacić nie chcę - ja chcę zapłacić za dobre, rzetelnie zaprojektowane i równie dobrze wykonane urządzenie - dlatego wolę DIY czy naprawdę małe manufaktury, bo tam rzeczywiście płaci się za jakość, doświadczenie i wiedzę a nie za nowy basen dyrektora marketingu.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

pracujac w reklamie, powiem, ze nie takie rzeczy sie robi, zeby podpiac znane nazwisko do produktu, a dobra recenzja to male piwo, czesto napisana przez copyrightera i tylko sygnowana tym nazwiskiem...

 

ale tu nie o tym,

takie np. MBL tyle lat budowalo zufanie klienta - a tu taka wtopa, wstyd

 

szukamy dalej, przekretow "wielkich" firm audio hi-end

...a nie o bizuteri, samochodach, czy ile bierze recenzent;)

mlb ---ma to chyba sporo sensu bo pomijasz w ten sposób chyba największego manipulatora na rynku jakim jest dystrybutor sprzętu / gazeta branżowa i recenzent to tylko narzędzia/

Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz, stracisz życie

  • Redaktorzy

"Recenzenci opisują to co dostaną od producenta, nie mogą wybrzydzać bo za to im płacą."

...

 

Nie. To ja decyduję, co "dostaję" od producenta. Mam wrażenie że widzisz prasę audio jako coś w rodzaju wielkiego biura, gdzie siedzą dziennikarze, którzy co jakiś czas dostają zlecenie "z góry", sprzęt o testu, po czym piszą, piszą i piszą. Tutaj tak nie ma. Prasa pisząca o audio wysokiej jakości (a taki mamy ambicje) funkcjonuje kompletnie inaczej. Prowadzę dwa czasopisma audio, w tym jedno (Audiostereo) internetowe, więc orientuję się w tym, co robię. Opinie tworzy współpracująca ze mną grupka freelancerów, niezależnych od nikogo, z własnym sprzętem, za który sporo zapłacili i z opinią, na którą sobie z wysiłkiem zapracowują i której nie muszą sprzedawać za miskę soczewicy. Ktoś taki jak ja nie ma nad sobą nikogo, kto decyduje, co mam pisać. Zwłaszcza na Audiostereo. I to tylko ja decyduję, czy coś wezmę do testu od recenzenta, czy też się tym nie zainteresuję, czy zechcę się na ten temat wypowiedzić czy też nie. Nie podoba mi się - nie biorę. Nie, wiem czy zauważyliście, że każdy z nas - recenzentów piszących tutaj - ma swój właściwy zawód, każdy z nas dochodził do swego warsztatu samodzielnie, nie poprzez pracę pod czyjekolwiek dyktando. Tylko wtedy taka praca daje satysfakcję. Zapraszam, próbujcie.

mlb, 5 Lip 2008, 19:06

 

>>Uzywasz tego wątku, do zilustrowania lansowanej przez siebie tezy. Problem polega na tym, że

>>opisywany przypadek nie jest normą, lecz wyjatkiem.

>

>Czyżby? A może wolisz tego nie dostrzegać? Jako osoba o ile dobrze pamiętam "z branży" powinieneś

>coś o tym wiedzieć.

 

Albo ja źle liczę, albo ty ukrywasz jakieś dziesiatki, czy nawet setki przypadków, podobnych do tych kilku (5 ?) opisanych w tym watku.

 

Na rynku jest prawdopodobnie dobre KILKA TYSIECY hi-endowych klocków - więc to o czym tu piszemy to jakiś zupełny promil. Robienie z tego reguły nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia w liczbach.

"Don't trust opinion on forums.... every time I bought something based on online opinion and without listening in advance, it ended up being a big disappointment."

"....że recenzji się nie kupuje, ani też nie sprzedaje się miejsca w swoim systemie referencyjnym. Inaczej nici z prestiżu. I z interesu. Dlatego śmieszą mnie podnoszone co jakiś czas opinie, jakoby recenzje hi-endu były kupowane i sprzedawane"

 

 

 

 

A co sądzisz Redaktorze o autocenzurze w recenzjach.?

 

Pamiętacie? Pan K. poczuł się dotknięty jakimś artykułem i polecił firmom swojego holdingu wycofanie wszystkich ogłoszeń z pewnych gazet- po raz pierwszy publicznie ujawnił się problem współzależności.

 

Media branżowe, zwłaszcza internetowe żyją z reklamodawców, bo czytelnik i surfer ich nie utrzyma.

Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację. Recenzent ocenia źle wyroby ważnego reklamodawcy.

Ten uznaje, że przenosi się gdzie indziej. Jak długo właścicieli medium stać będzie na utrzymywanie strat (czyt. takiego dziennikarza)?

Czy w trosce o własny interes (kasę, prestiż, legitymację prasową) recenzent nie będzie pilnował by interesy reklamodawcy nie zostały naruszone?

Czy jego pracodawca będzie tolerował kłopotliwą nieprzewidywalność dziennikarza mogącą zmniejszyć zakładany zysk z przedsięwzięcia?*

>Nie. To ja decyduję, co "dostaję" od producenta.

 

To masz komfort którego nie ma wielu dziennikarzy... ja spotkałem się wręcz z przeciwną opinią recenzenta przyzwyczajonego do poważnego sprzętu który musiał opisywać jakiegoś MP3-grajka i bardzo z tego powodu biadolił.

 

>Nie, wiem czy zauważyliście, że każdy z nas - recenzentów piszących tutaj - ma swój właściwy zawód, każdy z nas

>dochodził do swego warsztatu samodzielnie, nie poprzez pracę pod czyjekolwiek dyktando. Tylko wtedy

>taka praca daje satysfakcję. Zapraszam, próbujcie.

 

Hmm, spróbować nie zaszkodzi - pod warunkiem akceptacji prawdziwych a więc też i niezbyt przychylnych opinii :))

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

>Albo ja źle liczę, albo ty ukrywasz jakieś dziesiatki, czy nawet setki przypadków, podobnych do tych

>kilku (5 ?) opisanych w tym watku.

 

Fakt że o chińskich odtwarzaczach na lampkach nie ma co pisać. Ale kiedyś takie rzeczy poważnym producentom się nie zdarzały, to tylko pokazuje pewien trend: coraz drożej w sprzedaży i coraz tańszym kosztem w produkcji.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

Witam. Ja zawsze przed kupnem jakiegos elektronicznego sprzetu staram sie dowiedziec co w nim siedzi. Podobnie jest z kolumnami. Teraz uwazam ze nie ma sensu kupowac drogich zachodnich kolumn w których siedzą głosniki za jakis procent ceny gotowego produktu. Jest wiele swietnych firm polskich które nie zdzierają kasy np esa czy chocby studio 16 hertz. Kolumny typu proac na tych samych głosnikach kosztuja odpowiednio przynajmiej 2 - 3 razy tyle a jakosc wykonania nie jest juz wcale lepsza.

Podobnie ma sie sprawa sprzetu produkowanego w Chinach. Produkty te są tanie bardzo tanie ale stają sie coraz lepsze i niedługo zdarzy sie tak ze te no name typu np music angel wizualnie i dzwiekowo dogonią np jadisa czy unisona i z czasem same sobie wyrobią marke (o ile juz to sie nie stało).

Co do drogiego sprzetu to i tak zajdą sie ludzie którzy bedą go kupowali nawet mając swiadomosc tego ze mozna kupic to samo w innej paczce kilkakrotnie taniej . Liczy sie prestiz (Sonus fabera składa z pasją pracownik za 30 euro za godzine w komfortowych warunkach podobnie jest przy produkcji ferrari a "zółtek" w Chinach robi to samo z pustym zołądkiem za "miske ryżu" albo pare dolców za miasiąc. Gdyby kazdy z nas miał do wyboru dwa zestawy za które nie musi płacic (taki prezent od swietego mikołaja ) brzmiące identycznie tyle ze jeden kosztujący 10 tys a drugi 100 tys to kazdy by wybrał ten drozszy.

Co do prasy to juz nie czytam wole przeglądac obrazki szczególnie wnętrz urządzen (czesto sie pojawiają w gazetach za co trzeba chwalic). Natomiast denerwuje mnie to ze zaraz po opisie np kolumn jakiejs marki na nastepnych stronach pojawia sie reklama wczesniej opisywanego sprzetu.

Pozdrawiam.

jasio, 5 Lip 2008, 20:14

 

>zesto napisana przez copyrightera i tylko sygnowana tym

>nazwiskiem...

 

Nie wiem jasio w jakiej reklamie Ty pracujesz ale mnie się zawsze wydawało, że taka profesja nazywa się copywriter.

  • Redaktorzy

"Czy w trosce o własny interes (kasę, prestiż, legitymację prasową) recenzent nie będzie pilnował by interesy reklamodawcy nie zostały naruszone?"

...

 

A widzisz tu dużo reklam sprzętu, który ostatnio testujemy? :-)

Z oszukańczych praktyk konstruktorów zeszło się na recenzje, niech będzie. Gdyby tak głębiej się zastanowić, to wszystkie recenzje jasno komunikują, że omawiany sprzęt gra bardzo dobrze, doskonale, wybitnie, nadzwyczajnie albo spuszcza nirwanę szerokim strumieniem niezależnie, czy to wzmacniacz, czy podkładka pod kabel. Przepraszam, ale jak sięgam pamięcią, to krytycznych tekstów o źle brzmiących urządzeniach nie pamiętam. Kilkanaście lat temu jakieś pismo zjechało monitorek Klipsha, tylko to mam w pamięci. Dzisiaj czytamy same "achy i ochy". A tymczasem na AudioShow nie brzmi, w sklepie też zazwyczaj nie brzmi, generalnie nie brzmi, bo każdy szuka ciągle czegoś nowego albo chce poprawić a to źródło, a to kabel.

 

To jak to w końcu jest? Sprzęt jest dobry jak pisze prasa czy słaby jak wskazują własne doświadczenia?

>To jak to w końcu jest? Sprzęt jest dobry jak pisze prasa czy słaby jak wskazują własne doświadczenia?

 

A komu ufasz bardziej - własnym uszom czy marketingowym dyrdymałom?

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

No to mamy zbiorową dźwiękowa halucynację. Jedynie XYZPaweł może nas wyleczyć.

Before you criticize someone, you should walk a mile in their shoes. That way, when you criticize them, you're a mile way and you have their shoes

W życiu najczęściej bywa tak, że nie jest ani białe ani czarne, tylko szare. Pewnie, że wszyscy redaktorzy z branży audio nie są skorumpowani i nie kłamią w recenzjach. Ale z pewnością nie jest też tak, jak to próbuje przedstawiać Redaktor: niezależni twardziele, którzy zawsze napiszą, co usłyszą i są pod zerowym wpływem dystrybutorów.

Redaktorze, czy podpiszesz się pod stwierdzeniami:

- nie spotkałem się z przypadkiem recenzji pisanej pod dystrybutora

- nie spotkałem się z przypadkiem, gdy recenzja w piśmie jest główną częścią promocji danego produktu

- nie spotkałem się z sytuacją, gdy dana linia produktów (np. niegdyś Avance) jest testowana na wyłączność przez jedno pismo branżowe, które robi z nich bóg wie co, więc innym się nie daje do testów, żeby przypadkiem nie wyszło że król jest nagi albo po prostu szarym człowiekiem

- nie spotkałem się z sytuacją, gdy przemilczane są wady urządzenia, które jest reklamowane na okladce

- nie spotkałem się z sytuacją, że nagrody roku są przyznawane proporcjonalnie do ilości reklam, w tym nie spotkałem się z sytuacją, gdy nagrodę dostaje produkt testowany rzutem na taśmę w grudniu

- brak ocen w jednym z pism nie ma żadnego związku z obawą przed reakcję dystrybutorów

- to, że redaktor naczelny jednego jest dobrym znajomym dystrybutora nie ma żadnego znaczenia dla kształtu recenzji.

 

pzdr

 

Ja osobiście uważam,

  • Redaktorzy

"- nie spotkałem się z przypadkiem recenzji pisanej pod dystrybutora"

 

Nie rozumiem pytania. Tzn. poprawionej na zamówienie dystrybutora? Osobiście nie. Jak coś jest do kitu, odsyła się to najwyżej z powrotem.

 

"- nie spotkałem się z przypadkiem, gdy recenzja w piśmie jest główną częścią promocji danego produktu"

 

Główną częścią promocji produktu jest reklama, za którą, w przeciwieństwie do recenzji, płaci się pieniądze. Owszem, recenzja jest częścą promocji produktu, ale jej się nie kupuje. Test bywa główną częścią promocji sprzętu audio w jednym przypadku: kiedy się redakacja widzi dobry sprzęt, którego producent/dystrybutor nie ma środków na reklamowanie się. W ten sposób często były promowane polskie wyroby.

 

"- nie spotkałem się z sytuacją, gdy dana linia produktów (np. niegdyś Avance) jest testowana na wyłączność przez jedno pismo branżowe, które robi z nich bóg wie co, więc innym się nie daje do testów, żeby przypadkiem nie wyszło że król jest nagi albo po prostu szarym człowiekiem"

 

Nie bardzo, prawdę powiedziawszy. Avance nie testowałem, ale słuchałem którychś, i były całkiem fajne, a przy tym tanie. Poza tym Avance nie były testowane przez jedno pismo, pamiętam recenzje co najmniej w dwóch czasopismach.

 

"- nie spotkałem się z sytuacją, gdy przemilczane są wady urządzenia, które jest reklamowane na okladce"

 

W znanych mi pismach nie istnieje "reklamowanie na okładce". Była zasada, ze okładek się nie sprzedawało na reklamę, na okładki dawało się możliwie najładniejszy sprzęt, zęby pismo się lepiej sprzedawało. Tak jest na pewno w HiFi i Muzyce i w Magazynie Hi-Fi (wiem o tyum świetnie, bo co kwartał sam wybieram zdjęcie na okładkę).

 

"- nie spotkałem się z sytuacją, że nagrody roku są przyznawane proporcjonalnie do ilości reklam, w tym nie spotkałem się z sytuacją, gdy nagrodę dostaje produkt testowany rzutem na taśmę w grudniu"

 

Nic o tym nie wiem, ale nigdy nie brałem udziału w typowaniu do nagród. Przypadki, ze nagrodę zdobywa sprzęt z grudnia, znam. Trudno mi ocenić, na ile są złe.

 

"- brak ocen w jednym z pism nie ma żadnego związku z obawą przed reakcję dystrybutorów"

 

Nie rozumiem, w jakim pismie i jakich ocen?

 

"- to, że redaktor naczelny jednego jest dobrym znajomym dystrybutora nie ma żadnego znaczenia dla kształtu recenzji."

 

Przynajmniej nie powinno.

 

 

Zdanie na koniec: w różnych czasopismach na pewno bywa różnie, ale przynajmniej u nas na Audiostereo recenzent nie ma obowiązku testować wszystkiego jak leci. To, że u nas recenzent może wybierać i grymasić w sprzęcie do testu, a nie jest mu on przydzielany z góry, ma jeden bardzo ważny skutek - widzę, ze tutaj kompletnie nie doceniany. Otóż każdy jako tako orientujący się w sprzęcie, wybiera sobie do słuchania co lepsze sztuki, o ile tylko nie jest masochistą. Dlatego u nas recenzja częściej będzie miała charakter typu "popatrzcie, co fajnego znalazłem!", a nie "o rety, co za okropność!". Ewentualna okropność ma po prostu kiepskie szanse popaść pod recenzję. Poza tym każdy woli dzielić się dobrymi znaleziskami, niż nieudanymi.

Co do Avance to ktoś z Audio, Kisiel bodajże napisał, że dystrybutor mu ich nie dawał, choć kilka razy chciał. Dawał z innej, droższej serii. Ciekawe czemu?

Redaktorze, kupuję co miesiąc od 10 lat komplet polskich pism audiofilskich. Rozumiem, że moje (i nie tylko moje) wrażenia, że recenzje są coraz mniej (lub nie są w ogóle) krytyczne są całkowicie bezpodstawne. Rozumiem też, że ilość reklam (nie mówię o portalu) nie przekłada się na stopień szacunku/sympatii dla produktów od danego dystrybutora. Przyznawanie corocznych nagród sprawiedliwie dla sprzętów od wszystkich największych reklamodawców nie ma żadnego związku z ilością reklam przez nich kupowanych. Rozumiem też, że Redaktor nie czyta i nie widzi poziomu niektórych "testów" w naszej prasie. Nie widzi ogólnego trendu przyznawania coraz większej liczby gwiazdek. Nie widzi zjawiska, że nagle redaktorzy (np. Stryjecki) przepraszają się z popularnymi B&W, Focalem i stają się teraz piewcami ich doskonałości i klasy. Wiem, wiem, bo teraz już dobrze grają, a kiedyś grały słabo, dlatego. Reklamy nie mają tu nic do rzeczy.

Nie widzi Redaktor, że magazyny biorą do testów jakieś dziwolągi typu mini wieżyczki lub systemy 5.1 za 1500zł. Biorą bo chcą? Trudno w to uwierzyć. Czy może dlatego, że ktoś chce to czytać? Ankiety pewnie pokazały, że czytelnicy tego nie chcą. Więc chyba biorą, bo jest presja na testowanie tego typu sprzętu ze strony ich dystrybutorów. A nagłe zainteresowanie i niesamowity przypływ sympatii dla firmy Bose i jej abstrakcyjnie drogich zestawików? Czy naprawdę są takie super przy cenie 25 tys? Czy mam uwierzyć, że ten czy inny redaktor audiofilskiego pisma nie widzi tego, że cena jest zupełnie nieadekwatna z audiofilskiego punktu widzenia? Że za 1/3 można mieć coś co zagra 2 razy lepiej?

Kupowałem też od początku powstania Magazyn HiFi. To było coś. Zero konformizmu, zero zmiękczania, upiększania, czy niezrozumiałego bełkotu. Czuć było że piszący jakimś cudem pisze zupełnie bez obciążeń, że zdaje rzetelną relację z tego co usłyszał, bez przepuszczania tejże relacji przez maszynkę wygładzająco-upiększającą. Nawet przy generalnie b. dobrych urządzeniach redaktorzy wskazywali bez zbędnego krygowania się wszystkie niedociągnięcia. To był dla mnie ideał. Teraz już tak nie jest, teraz wszystkie urządzenia są bardzo fajne, udane, każda cecha brzmienia bardzo dobra lub w skrajnych przypadkach dobra. Ok, można to tłumaczyć tym, że bierzecie do testów tylko te fajne urządzenia. Ale czy one naprawdę są bez wad czy niedociągnięć? A ja naprawdę nie przypominam sobie, abym w obecnym Magazynie Hifi przeczytał, że jakiś klocek ma jakąś wadę, że coś się testującym nie podoba. A właśnie takie wstawki nadają testowi wiarygodności, budują zaufanie czytelnika. A może zmieńcie formułę, nie bierzcie do testów tylko tych "fajnych" urządzeń (btw, skąd wiecie już przed testem że jest fajne), weźcie czasem jakieś niefajne (przecież takowe chyba istnieją, prawda), napiszcie wprost że jest niefajne, że nie polecacie go, że jest np za drogie jak na klasę dźwięku. Udowodnicie nam, że jesteście niezależni, zyskacie wiarygodność. Skąd założenie, że my nie chcemy czytać recenzji klocków nieudanych? Ja np. chcę, innych można spytać. A pismo jest koniec końców dla czytelnika, nabywcy. Sprzedaż pisma co najmniej nie spadnie, sympatia czytelników wzrośnie, więc chyba dobrze. Potwierdzanie własnej niezależności przez decydowanie o tym, który z fajnych klocków wezmę do kolejnej fajnej recenzji jest mało przekonujące. Podobnie pisze Pacuła, jest taki niezależny, że jak jest urządzenie słabe, to on je oddaje i w ogóle nie pisze recenzji. Taki jest!

pzdr

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.