Skocz do zawartości
IGNORED

Koniec nielegalnego ściągania plików z netu?


romekjagoda

Rekomendowane odpowiedzi

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Czy to początek końca wolnej wymiany informacji w internecie?

W Irlandii, Francji już wprowadzono ograniczenia i ściąganie nielegalnych treści z netu (wymiana filmów, muzyki, etc.) jest nielegalna, a konsekwencje wyciągane także wobec indywidualnych osób. W innych krajach rządy nad tym myślą. Komisja Europejska przygotowuje projekt dyrektywy na ten temat...

 

Branża wydawców muzyki i filmów argumentuje, że nielegalne ściąganie filmów i wymiana muzyki zabija przemysł fonograficzny. Argumentacja jest jednak ciekawa, bo niby nie tracą główni artyści, którzy nadal mają się dobrze finansowo, ale cała niewidoczna obsługa filmów i studiów (kamerzyści, dźwiękowcy). To podobno im nielegalna wymiana plików w necie zabiera pracę. Ciekaw jestm, na ile to prawda, skoro filmy jednak dochodzą do skutku - więc ktoś musi je kręcić, robić realizację dźwiękową. Nie bronię nielegalnej wymiany, a jedynie chcę napiętnować hipokryzję przedstawicieli branży fonograficznej, którzy zasłaniając się argumentem o utracie pracy przez ludzi próbują bronić swoich dochodów.

 

Czyli co, zmierzamy ku 'Seksmisyjnej' 'permanentnej inwigilacji'?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

my nie zmierzamy, my juz jestesmy dokladnie inwigilowani... telefony GSM, karty bankomatowe/platnicze, internet, monitoring miejski... itp itd...

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

A facebook przeszedł już samego siebie.

Odwiedzam inne portale, strony i ze zdziwieniem widzę gdzieś na końcu strony swojego avatara z facebook z zachętą: LUBIĘ TO!

tak Panowie chcieliscie kapitalizmu, tylko nie zdajecie sobie sprawy ze najwieksze oraniczenia dla czlowieka stworzy wlasnie kapitalizm i koncerny oraz pseudozady za nim stojace,

 

branza fonograficzna (nie mylic z artystami bo to cos zupelnie innego) jest juz powiazana z systemem i dzialaja wszystkie lancuszki... wiec predzej czy pozniej wcisna nam jakies sciemy pozniej beda poprzez powiazane organizacje (w tym i tv radio) prac nam mozgi (w sumie juz od dawna to robia ale bedzie jeszcze gorzej DLA NAS OCZYWISCIE) no i dostaniecie Panowie pelen szlaban na cos co oni kontroluja a dodatkowo trzeba bedzie placic jak za zboze (idea pseudokapitalizmu, tak wiele dziedzin kapitalizmu juz tak dziala - patrz benzyna)

 

coz nadzieja w walczacych z kapitalistami, ze wciaz beda udoskonalac narzedzia, co do tej pory im sie calkiem udaje, bittorrent daje wieksze mozliwosci od korporacyjnych systemow dystrybucji!!!

chwilowy brak działalności w audio.

Na jakiej podstawie mój IPS będzie wiedział, że plik, który właśnie ściągam jest nielegalny?

 

 

a jaki masz IPS? :) zdecydowana ilosc IPS jakie znam dziala na podstawie sygnatur... teraz odpowiedz sobie sam :)

„Tak samo jak ludzie, Funky, bez żadnej różnicy” | VITUPERATIO STULTORUM LAUS EST

tak Panowie chcieliscie kapitalizmu, tylko nie zdajecie sobie sprawy ze najwieksze oraniczenia dla czlowieka stworzy wlasnie kapitalizm i koncerny oraz pseudozady za nim stojace,

 

Co to są stojące pseudozady?

Jestem Europejczykiem.

 

witek_z,

 

ta afera z dostępem danych dla aplikacji dotyczy sytuacji, kiedy już jakąś aplikację "polubiłeś" - ona zawsze pyta o zgodę na dostęp. Tyle, że ten dostęp okazał się całościowy, a nie częściowy jak to miało być ;) Natomiast to o czym piszesz nie jest niczym niepokojącym. Skoro w przeglądarce na której pracujesz jesteś zalogowany do facebooka, to nie ma żadnego problemu żeby "wycinek" tego facebooka z Twoim zalogowanym kontem wstawić w dowolną stronę, która technicznie nic tak naprawdę o Tobie nie wie. To się może zmienić dopiero w momencie, kiedy ją "polubisz", a więc dasz zezwolenie na dostęp do swojego profilu.

 

Generalnie sprawa jest paskudna o tyle, że klikając aplikację np. "Kto wczoraj zjadł banana?" ona pyta o dostęp do podstawowych informacji o Tobie i miliony ludzi się na to zgadzają. W rzeczywistości wiele z tych aplikacji nie tylko dostało dostęp do absolutnie wszystkich informacji, ale też przez nią mogą mieć do nich dostęp inne osoby.

 

Tu z kolei też nie ma problemu, jeśli ktoś jest rozsądny. Na takich portalach po prostu nie publikuje się danych, które chcemy zachować w tajemnicy i tyle.

Argumentacja jest jednak ciekawa, bo niby nie tracą główni artyści, którzy nadal mają się dobrze finansowo, ale cała niewidoczna obsługa filmów i studiów (kamerzyści, dźwiękowcy). To podobno im nielegalna wymiana plików w necie zabiera pracę.

Nic w tym dziwnego. To producent inwestuje i on płaci gwiazdę licząc na późniejsze zyski. W wypadku filmu wydaje dziesiątki milionów dolarów. On właśnie zatrudnia scenarzystów, reżyserów, operatorów, scenografów, wizażystów, dźwiękowców, montażystów, muzyków.... to on płaci za promocję za dystrybucję. I robi to po to, by zarobić, by produkt sprzedać naprz. w formie biletu do kina.

Chyba nikt się nie dziwi, że traci ochotę na kolejną produkcje, kiedy w dniu kinowej premiery już musi walczyć ze stronami internetowymi na których filmy są do ściągnięcia nie za bilet kinowy, lecz za darmo lub za smsa za którego zapłata idzie do kieszeni piratowi.

Bardzo podobna sytuacja jest w branży fonograficznej.

 

 

Nie bronię nielegalnej wymiany, a jedynie chcę napiętnować hipokryzję przedstawicieli branży fonograficznej, którzy zasłaniając się argumentem o utracie pracy przez ludzi próbują bronić swoich dochodów.

Czy oni nie maja prawa do obrony swoich dochodów? Hipokryzją jest raczej szukać usprawiedliwienia za kradzież w przedstawianiu "branży fonograficznej" jako grupę wypasionych chrzesnych ojców z złotymi sygnetami na palcach tylko ściągających haracz od uczciwie i ciężko pracujących artystów i wyrywających zwykłym szarym obywatelom ostatnią kromkę chleba z reki by mogli sobie kupić kolejny odrzutowiec. Trzeba przecież jak Janosik bogatym brać i biednym dawać.

Nic w tym dziwnego. To producent inwestuje i on płaci gwiazdę licząc na późniejsze zyski. W wypadku filmu wydaje dziesiątki milionów dolarów. On właśnie zatrudnia scenarzystów, reżyserów, operatorów, scenografów, wizażystów, dźwiękowców, montażystów, muzyków.... to on płaci za promocję za dystrybucję. I robi to po to, by zarobić, by produkt sprzedać naprz. w formie biletu do kina.

Chyba nikt się nie dziwi, że traci ochotę na kolejną produkcje, kiedy w dniu kinowej premiery już musi walczyć ze stronami internetowymi na których filmy są do ściągnięcia nie za bilet kinowy, lecz za darmo lub za smsa za którego zapłata idzie do kieszeni piratowi.

 

Ivan, po części zgoda. Nie neguję, że producent traci na tym. Niemniej, tracą przez piractwo już od przynajmniej dekady, a jednak nadal kręcą coraz droższe filmy, nadal ludzie mają pracę. Więc chyba nie jest tak, że na chleb owym producentom nie starcza. Ja nie twierdzę, że to dobrze, że ktokolwiek ich okrada - chodzi mi tylko o zdemaskowanie szantażu emocjonalnego którego oni próbują dokonać zasłaniając się koniecznością obcinania etatów. Po prostu zarobią mniej, ale to i tak jest ogromna kasa. I o to idzie. O wielką kasę. Osobiście nie wiem, czy to taki olbrzymi problem od kiedy można kopiować cd, dvd, etc. głoszono upadek kin. Fakt, wiele małych kin upadło. ale kino jako gatunek ma się dobrze, a nawet chyba lepiej niż kiedykolwiek.

 

Bardzo podobna sytuacja jest w branży fonograficznej.

 

Czy oni nie maja prawa do obrony swoich dochodów? Hipokryzją jest raczej szukać usprawiedliwienia za kradzież w przedstawianiu "branży fonograficznej" jako grupę wypasionych chrzesnych ojców z złotymi sygnetami na palcach tylko ściągających haracz od uczciwie i ciężko pracujących artystów i wyrywających zwykłym szarym obywatelom ostatnią kromkę chleba z reki by mogli sobie kupić kolejny odrzutowiec. Trzeba przecież jak Janosik bogatym brać i biednym dawać.

Producenci mają prawo do obrony swoich dochodów. Nie szukam usprawiedliwienia dla tego procederu kradzenia muzyki. Ale po pierwsze nie jest jasne co kradzieżą jest, a co nie (kopia na użytek prywatny nie jest, i inne wyjątki). A po drugie może należy spojrzeć jakie sygnały wysyła rynek. Być może nie potrzeba już niebawem będzie owych wielkich producentów..? Są wszak portale oferujące muzyke bez pośrednictwa producentów, a bezpośrednio od artystów etc.

 

Co do inwigilacji przez państwo, to obawiam się, że jestem pesymistą - za 10-20 lat wolny internet będzie tylko bajką, jaką opowiadali sobie rebelianci w Matrixie (1). Nie ma się co łudzić, że swoboda wymiany informacji w końcu stanie się albo zbyt niebezpieczna dla państwa, albo na tyle dochodowa, że monitoring będzie wszystkiego, każdego ruchu. Zresztą, obie tendencje się nie wykluczają, a raczej są realizowane jednocześnie.

Powrót po dłuższej przerwie...

Po prostu zarobią mniej, ale to i tak jest ogromna kasa.

Ogromna kasa, kiedy temat się porównuje do zarobku szarego człowieka. Krytyka takiego czegoś zawsze dobrze wygląda w oczach mas. Tusk tez powiedział, że zawieszenie odliczania VAT za paliwo samochodów osobowo/ciężarowych nie jest skierowane do portfeli przedsiębiorców, tylko do portfeli nieuczciwych przedsiębiorców. "Bo przecież tyle widać Porsche Cayenne z kratką i na pewno w takich jajka nie przewożą!" I masy biją brawo - bo bogatym trzeba brać i biednym dawać! Czyż to nie piękne?

Głosy tłumaczące, że Cayenne ma homologacje ministerstwa dzięki temu, że spełnia wymagane warunki, jak i to, że temat dotyczy także Fiatów Seicento i cały temat oznacza raczej "pracowitych karać i odmieniać nierobów" a raczej tylko "pracowitych karać" w applausie już prawie nie słychać.

Jasne - nie usprawiedliwiamy kradzieży, ale jak okradniemy Józka, to nie jest aż tak źle, bo i tak mu dużo jeszcze zostaje. Co innego okraść biednego Jasia.

Może i gwałt na Maryni, to co innego jak gwałt na Gosi, bo Marynia w sumie dupczyć lubi i przecież nic z niej nie ubędzie...

 

 

Ale po pierwsze nie jest jasne co kradzieżą jest, a co nie (kopia na użytek prywatny nie jest, i inne wyjątki).

Nie masz racje i doskonale wiesz, że co innego skopiowanie zakupionej płyty by słuchać ją w samochodzie i co innego ściągniecie 10 albumów tygodniowo z pirackiego serwera.

 

A po drugie może należy spojrzeć jakie sygnały wysyła rynek. Być może nie potrzeba już niebawem będzie owych wielkich producentów..? Są wszak portale oferujące muzyke bez pośrednictwa producentów, a bezpośrednio od artystów etc.

No i wracamy do wizji producentów jako niepotrzebnych mafiosów. Producent - to jednak nie jest pośrednik, lecz ten, kto temat STWORZYŁ. On jest podstawowym elementem każdej produkcji. To jest jego projekt, jego energia, jego ludzie, jego finanse. Bez niego nie ma niczego. Brat Pitt bez producenta nadal sprzedawał by hamburgery i najwyżej pokazywał by amatorskie filmy na youtube.

W branży muzycznej przy dzisiejszych możliwościach technicznych jest do pewnego stopnia łatwiej - komputer z softem ściągnietym z netu można wstawić i do pokoju w bloku i stworzyć tak pseudostudio nagraniowe i wstawić do sieci trzy nowe piosenki dziennie. Jednak ilu znasz takich, którzy odnieśli w ten sposób sukces?

Robią tak nieliczni, którzy wcześniej byli wyprodukowani i z sukcesem wypromowani przez producentów którzy w nich zaufali, zainwestowali i których dziś stać na to, by być sam własnym producentem. Albo krzykacze, którzy na komercyjny sukces i tak szansę nie mają.

Ogromna kasa, kiedy temat się porównuje do zarobku szarego człowieka. Krytyka takiego czegoś zawsze dobrze wygląda w oczach mas. Tusk tez powiedział, że zawieszenie odliczania VAT za paliwo samochodów osobowo/ciężarowych nie jest skierowane do portfeli przedsiębiorców, tylko do portfeli nieuczciwych przedsiębiorców. "Bo przecież tyle widać Porsche Cayenne z kratką i na pewno w takich jajka nie przewożą!" I masy biją brawo - bo bogatym trzeba brać i biednym dawać! Czyż to nie piękne?

Głosy tłumaczące, że Cayenne ma homologacje ministerstwa dzięki temu, że spełnia wymagane warunki, jak i to, że temat dotyczy także Fiatów Seicento i cały temat oznacza raczej "pracowitych karać i odmieniać nierobów" a raczej tylko "pracowitych karać" w applausie już prawie nie słychać.

Jasne - nie usprawiedliwiamy kradzieży, ale jak okradniemy Józka, to nie jest aż tak źle, bo i tak mu dużo jeszcze zostaje. Co innego okraść biednego Jasia.

Może i gwałt na Maryni, to co innego jak gwałt na Gosi, bo Marynia w sumie dupczyć lubi i przecież nic z niej nie ubędzie...

 

 

Ivan, masz rację. Odnośnie kratek i paliwa to są to działania niewątpliwie populistyczne mające zadowolić masy i dać im poczucie, że dobrano się do kieszeni kombinatorów. Z tym, że ja w swoich postach zaznaczyłem, że nie usprawiedliwiam kradzieży, nie twierdzę, że dobrze się dzieje, a próbuję tylko rozważyć różne aspekty tych inicjatyw i zabawy w kotka i myszkę między producentami i użytkownikami. Co do gwałtu na Maryni czy Gosi, to przykład dobry, tyle że wielu twierdzi, że to właśnie producenci posunęli sie w ostatnich latach do dymania w pupę bez wazeliny. Niektórych to boli, niektórzy w ogóle nie zauważają tego, a pewna grupa po prostu szuka darmowego seksu i dyma prostytutki producentów na boku (pozbawiając ich dochodu) :)

 

Nie masz racje i doskonale wiesz, że co innego skopiowanie zakupionej płyty by słuchać ją w samochodzie i co innego ściągniecie 10 albumów tygodniowo z pirackiego serwera.

 

Ivan, mi chodziło tylko o zaznaczenie faktu licznych dyskusji i rozważań, także w sądach co jest piractwem, a co nie. Oczywiście, że różnicę dostrzegam, ale sam przyznasz chyba, że pomiędzy białym a czarnym jest tutaj wiele szarego.

 

No i wracamy do wizji producentów jako niepotrzebnych mafiosów. Producent - to jednak nie jest pośrednik, lecz ten, kto temat STWORZYŁ. On jest podstawowym elementem każdej produkcji. To jest jego projekt, jego energia, jego ludzie, jego finanse. Bez niego nie ma niczego. Brat Pitt bez producenta nadal sprzedawał by hamburgery i najwyżej pokazywał by amatorskie filmy na youtube.

W branży muzycznej przy dzisiejszych możliwościach technicznych jest do pewnego stopnia łatwiej - komputer z softem ściągnietym z netu można wstawić i do pokoju w bloku i stworzyć tak pseudostudio nagraniowe i wstawić do sieci trzy nowe piosenki dziennie. Jednak ilu znasz takich, którzy odnieśli w ten sposób sukces?

Robią tak nieliczni, którzy wcześniej byli wyprodukowani i z sukcesem wypromowani przez producentów którzy w nich zaufali, zainwestowali i których dziś stać na to, by być sam własnym producentem. Albo krzykacze, którzy na komercyjny sukces i tak szansę nie mają.

Myślę, że masz wiele racji w tym co napisałeś. Trochę jak z tym przykładem na początku: oni są bogaci, jak ich ktoś okradł/okrada to na biednych nie trafiło. Jeśli jest popyt na ich produkty, to ok - widać publiczność jest gotowa tyle za to płacić. Ale pozostaje tez problem pazerności branży, bo narzut producentów w stosunku do tego co jest wypłacane artystom jest jednak duży. Niektórzy przyrównują to do niegysiejszej lichwy. Więc z drugiej strony nie można też twierdzić, że to tylko producenci są tu biedną ofiarą i nie przyczynili sie do takiej reakcji klientów. Nie pochwalam więc, ale jednak motywy kopiujących masowo muzykę można łatwo zrozumieć, a czasem nawet zaakceptować.

Powrót po dłuższej przerwie...

Ivan, mi chodziło tylko o zaznaczenie faktu licznych dyskusji i rozważań, także w sądach co jest piractwem, a co nie. Oczywiście, że różnicę dostrzegam, ale sam przyznasz chyba, że pomiędzy białym a czarnym jest tutaj wiele szarego.

Zasadniczo ściąganie NIE JEST działaniem nielegalnym. Nielegalne jest rozpowszechnianie a wiec zamieszczanie w internecie.

 

Trochę jak z tym przykładem na początku: oni są bogaci, jak ich ktoś okradł/okrada to na biednych nie trafiło.

Nie każdy jest bogaty a pirat wcale się nie martwi odróżnianiem. Wiele razy podawałem przykład człowieka, który poświecił wiele energii, czasu i pieniędzy nauce specjalnej techniki japońskiego masażu. I wymyślił sobie, że dla swoich klientów zrobi wideo "technik domowych". W miarę prosta produkcja, ale zanim na półce pojawili mu się płyty DVD - musiał wydać około 8000zł netto. Skalkulował więc, że na rozdawanie za darmo go nie stać, pytał więc 30zł za sztukę. (Zdajesz sobie sprawę z tego, że 22% VATu to prawie 1/4 z tej kasy...)

I jak wygląda temat? Trzech gości ogląda płytę na którą na pewno każdego z nich stać - ale kupują jedną, bo przecież "ja ci skopiuje, po co kupować trzy..."

Za niecały miesiąc film był na youtubie i konkurencja podszywająca się nielegalnie pod te technikę masażu miała na stronie linka do niego. Płyt w końcu sprzedano zaledwie około 20 sztuk...

Uwierz, ze w ten sposób muszą liczyć także wielkie wytwórnie i dla tego promuje się dziś gwiazdy stylu Lady Gaga a nie muzykę.

 

Ale pozostaje tez problem pazerności branży, bo narzut producentów w stosunku do tego co jest wypłacane artystom jest jednak duży.

Dla czego więc myślisz, że artyści stoją kolejki do wielkich wytwórni i błagają by wysłuchano ich demo? Przecież wydanie płyty to żaden problem a dziś nawet nie duże pieniądze. Jeżeli dziś wieczorem usiądę, to na poniedziałek mam 40 minut muzyki i na piątek 1000 ładniutkich nowych płyt z okładkami w kartonach w garażu.

Problem w tym, ze nie sprzedam ani jednej. Pomiędzy stworzeniem jakiej takiej muzyki i hitem/ sprzedażą i zarobkiem jest długa i najbardziej kosztowna w całości droga promocji. I niestety droga niepewna, bo co wypali i co nie jest nie do przewidzenia. Chybaże znów idzie się superkosztowną, ale prawie na 100% zarabiającą drogą lady Gaga...

Zarobić duże pieniądze wcale nie jest prostsze jak w innej branży (na pewno nie takie proste jak w handlu) a problem jest niestety w tym, że jak ci się poszczęści i ci się uda - to zarobek zlikwiduje ci w dużym stopniu piractwo.

Niestety - szczególnie na początku udział artysty - to tylko mały procent całości. Ale tego zwykły człowiek nie widzi.

 

Nie pochwalam więc, ale jednak motywy kopiujących masowo muzykę można łatwo zrozumieć, a czasem nawet zaakceptować.

Zrozumieć - to żadna sztuka. Najnormalniejsza rzecz na świecie, że wolę mieć taniej niż drożej i ceny pirata lub ceny darmowej się przebić nie da.

Legalna wytwórnia wyda miliony na wypromowanie artysty, płaci za dystrybucje, płaci cła, podatki, VATy i haracze. Płyta w sklepie kosztuje 50zł. Bardzo drogo - ale do kieszeni z tego idzie na czysto może 8-10zł. Pirat oferował płyty za 15zł i do kieszeni szło 13zł. Ale traktowany był prawie jak bohater, bo w mniemaniu ludzi sprzedawał płyty za "uczciwą cenę".

Zaakceptować, to już co innego, bo wtedy potrzeba zaakceptować, że radio samochodowe na giełdzie jest w dobrej cenie bo przypadkiem spadło bez pudła z przejeżdżającej ciężarówki.

Niestety - to nie kończący się temat a my niczego nie rozwiążemy.

Niech nakładają sankcje !!!!Będę pierwszym ,który zrezygnuje z internetu!!!To MY internauci możemy zbojkotować przepisy i internet!!!To MY możemy z dnia na dzień zrezygnować z internetu i co wtedy????

Piotr

Niech nakładają sankcje !!!!Będę pierwszym ,który zrezygnuje z internetu!!!To MY internauci możemy zbojkotować przepisy i internet!!!To MY możemy z dnia na dzień zrezygnować z internetu i co wtedy????

Ilu was jest? Tzn. tych pewnych, którzy zrezygnują z internetu?

Kino nie padło i długo nie padnie.... W końcu gdzieś muszą spotykać się zakochane parki i ściskać się w oparach kukurydzy prażonej. :)

 

Z muzyką jest gorzej, drogie płyty nie zachęcają do kupowania. Ale wiele osób na Zachodzie kupuje muzykę w Sieci, legalnie na swoje iPody, bo tak jest łatwo, prosto i masz na telefonie tylko to co lubisz. Aby coś zassać, potrzebne jest minimum wiedzy, zaangażowania. Sieć jest więc dla legalnej muzyki przyszłością. Miejsca w domach mało, więc dyski z muzyką stają się dobrą alternatywą.

"Oni rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy." (Łk 22, 38)

"Lecz teraz - mówił dalej - kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!" (Łk 22, 36)

Co to są stojące pseudozady?

 

zady korumpowane przez korporacje oraz gdzie zasiadaja ludzie ktorzy maja interes na obecnych dzialaniach pseudokapitalistycznych, np hameryka...

chocby przyklad z kryzysu i wypowiedz jednego z tych pseudorzadzacych a zarazem dzialacza bankowego i finansowego: "trzeba by bylo ograniczyc tak duze zarobki gdyz chciwosc ludzka jest tak duza ze bez tego zawsze znajda sie chcacy miec coraz wiecej i wiecej nawet kosztej calego spoleczenstwa - tylko jest to niemozliwe gdyz Ci sami ludzie zasiadaja w rzadzie"

chwilowy brak działalności w audio.

zady korumpowane przez korporacje oraz gdzie zasiadaja ludzie ktorzy maja interes na obecnych dzialaniach pseudokapitalistycznych, np hameryka...

chocby przyklad z kryzysu i wypowiedz jednego z tych pseudorzadzacych a zarazem dzialacza bankowego i finansowego: "trzeba by bylo ograniczyc tak duze zarobki gdyz chciwosc ludzka jest tak duza ze bez tego zawsze znajda sie chcacy miec coraz wiecej i wiecej nawet kosztej calego spoleczenstwa - tylko jest to niemozliwe gdyz Ci sami ludzie zasiadaja w rzadzie"

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.