Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Cambridge Audio A300

Słuchałem tego u znajomego w wąskim pokoju. Wydaje mi sie ze umiem oddzielic jak gra poszczególny element toru. Po wzieciu poprawki na sprzet towarzyszacy którym był niestety kompact Technicsa 1 bit and kolumny Jamo 2-way nic specjalnego. Opinia. Wyrazny spadek na krańcach pasma po obu stronach nie dajacy poczucia realnosci nagrania dla mnie dyskwalifikujacy ten wzmacniacz. Brak powietrza wokół basu i sopranów. Charakter zniekształceń prawie idealny +4 !! .Z lekką flegma brytyjską oczywiscie bo to brytyjczyk w kazdym calu i nagrania symfoniczne brytyjskie idealnie sa przez niego słuchane. Muzykalnosc 5 no chyba ze ktoś woli brzmienie francuskie. Zniekształcenia jak najbardziej poprawne. Mozna słuchać ale z prekreconymi regulatorami barwy w prawo. Czyzby to wina kolumn? W sumie nie kupuję!


Radmor 5102

5102 to klasyczny amplituner starej daty, czyli precyzyjne solidne wykonanie i czułe radio (nie gubi stacji, jak te dzisiejsze maszyny), funkcja wyboru zestawu głośników (przody/0/przody+tyły) możliwość oddzielnej regulacji ich głośności, wybór radia odbywa się za pomocą czujników dotykowych. Nieprzeciętne brzmienie i w miarę atrakcyjna cena sprawia, że RADMOR jest jednym z bardziej popularnych i znanych amplitunerów nie tylko w internecie. .


XLO Płyta

Płyta jest ciekawa przede wszystkim dlatego, że mamy na niej m.in. 2 demagnetyzujace kawałki: - demagnetizing sweep -57 sek. - sygnał od 40 hz do 19 khz o narastającej amplitudzie ( nieco przyjemniejszy od densenowskiego, ale też paskudny, no i moim zdaniem bardziej niebezpieczny dla głosników, a więc nie należy przekraczać "normal listening level", w ulotce dołączonej do płyty zalecają aby ten track odtworzyć 1-2 razy) - Low frequency demagnetizing fade -1 min. (przyjemniejszy sygnał majacy za zadanie "wyczyścić" bas, zalecenie - odtworzyć kilkakrotnie) Płytka działa podobnie jak densenowska - osławiona De Magic, naprawdę trudno powiedzieć która lepsza. XLO jest znacznie droższa - 196 zł (cena katalogowa), ale tez oferuje więcej: jest m.in. 15 minutowy świdrujacy sygnał burn-in oraz kilka utworów bdb jakosci nagranych w HDCD, poza tym channel identyfication, voice in phase, out of phase, clap track, 315 hz test tone itp. Algorytm sygnału z płytki Densen De Magic jest zupełnie inny niż w przypadku XLO, ale działanie praktycznie identyczne. Obie płytki to moim zdaniem nieodzowny "mini upgrade", nadal jestem pod wrażeniem, bo w moim systemie sprawdzają się wyśmienicie :)


Tannoy M3

A tak sobie posłuchałem nowego nabytku kolegi i dlaczego by nie podzielić się uwagami... No więc, naprawdę dobre kolumny. Brzmienie ocieplone ale nie zamulone, dobrze nasycone z miękką i raczej ciężką średnicą. Troszkę słaba obciążalność wobec czego nie lubią regulatorów barw, wdł. mnie do góra 15m2. Basik skryty co nie znaczy że słaby, jest trochę cofnięty na drugi plan, jest ładnie wypełniony podobnie jak średnica i potrafi sobie zejść dość nisko. Średnica na swoim miejscu ani cofnięta ani na pierwszym planie, ciepła, namacalna. Najtrudniej opisać mi wysokie tony, te są łądnie zgrane ze średnicą, nie ma sybilantów ani żadnych syków to duży plus. Brakuje z lekka powietrza i przejrzystości, góra nie błyszczy ani lśni, przydało by się więcej detali ale i tak nie jest źle. Pięknie brzmią ballady, wręcz cudownie, głośniki grają emocjami bez żadnych tandetnych efektów, obeznani więdzą o sso chodzi. Polecam trochę rozjaśniony system, będzie cooool.


Sansui TU 217

zachecony opinią kolegi poniżej, jak rowniez lekko zauwazalnym wzrostem zainteresowania analogowymi tunerami na samym forum, postanowilem rowniez napisac cos o moim egzemplarzu tu 217tki. Opinie wzbogace o odniesienie do tu 717, ktorego rowniez posiadam od jakiegos czasu.   Moj egzeplarz w moim systemie sprawuje sie bardzo dobrze. Dzwiek ma swietna barwe. Scena prezentuje sie zachwycająco. Generalnie tunera slucha sie niezwykle lekko, przyjemnie. Duzo zadowolenia sprawia wsluchiwanie sie w dosc precyzyjne rozstawianie głosu czy instrumentow. Niestety opinie te odnosza sie tylko do mocnych sygnalow, ktorych w mojej okolicy jest niewiele. 217tka jest o maly krok za 717tka w omawianych warunkach odbioru jezeli chodzi o barwe dzwieku, byc moze jest to nawet kwestia sugestii. Nieco gorzej z ogolnym otwarciem dzwieku. To dosc nieprecyzyjne stwierdzenie, generalnie chodzi mi o otwartosc prezentacji sygnalu stereo. Delikatne wysokie dzwieki, gdzies zaslyszane w tle "za kolumnami" sa jednak dobitniejsze w 717tce. Mysle ze moglbym zyc spokojnie z 217tka,..... gdybym oczywiscie nie uslyszal 717tki czy chocby pioneera tx 9800, ktorego mialem niedawno na polce.   Caly czar 217tki pryska jak banka mydlana przy odbiorze stacji o chocby sredniej mocy, nie mowiac o sygnalach slabej mocy. Ginie lekkosc dzwieku tworzona przez niezla prezentacje delikatnych dzwiekow, ktore tylko dobrze slychac przy porzadnym stereo. Ginie scena, stereo tylko slyszymy jak na scianie z lewej do prawej kolumny. Dzwiek plaski.   Zatem, jezeli chodzi o moje zdanie, jjest to tuner referencyjny dla milosnikow efemefowania w poblizu wielu nadajnikow, ktorzy na tuner nie chca dac wiecej niz 200 pln. Tuner z powodzeniem odbiera mocne sygnaly (u mnie z odleglego o 10 km nadajnika) z kawalka kabla.   Gwaidki podalem dla wrazen z odsluchow na mocnych sygnalach!!   Sluchanie radia ma cos w sobie, nogdy nie wiesz co za chwile zagrają!


Sansui TU 217

Tuner Sansui TU-217 produkowano od 1978r. (wg http://fmtunerinfo.com/sansui.html) Wymiary: szer. 430 mm x wys. 100 mm x głębokość 250 mm. Aluminiowy, polakierowany na czarno panel przedni ma wystrój „typowy : dla epoki”: skala (FM 88-108 MHz/AM 530-1600 kHz) dwa wskaźniki wychyłowe („Signal” i „Tune”), trzy przełączniki „hebelkowe” : „Power”, „Mode” (FM auto/mono) i „Selector” (FM/AM) ponadto są dwie czerwone diody LED („Power” i „FM stereo”) oraz duże pokrętło strojenia (średnica ok. 46 mm). Ani skala ani wskaźniki wychyłowe nie są podświetlane (podświetlanie tych elementów stosowano w modelu TU-317 i wyższych) jednak białe tło i czarne wskazówki kontrastują wystarczająco nawet przy słabym oświetleniu. Z tyłu tuner posiada antenę AM oraz gniazda anteny zew. FM (300 Ohm i 75 Ohm), gniazda audio (typu Cinch) oraz przełącznik napięcia (110 V/220 V) i zwykły kabel sieciowy. Zastosowane gniazdo anteny FM to właściwie zaciski w których mocuje się goły kabel antenowy i dokręca trzy śrubki – rozwiązanie proste i niezwykle skuteczne; aż dziwię się, że współcześnie jest zarzucone. W dzisiejszych tunerach często wystarczy lekko potrącić kabel antenowy (zwykle dosyć sztywny) i skutkuje to wypadaniem wtyku antenowego z gniazda, przy mocowaniu kabla antenowego w zaciskach Sansui nic takiego nie może się zdarzyć J Wewnątrz rozpoznałem trochę kondensatorów elektrolit. Elna; transformator ma obudowę z ciemnoszarego tworzywa sztucznego – a więc chyba nie jest ekranowany (w wysokich modelach Sansui transformator często jest montowany w metalowej osłonie ekranującej). W Internecie jest sporo propozycji modyfikacji tego tunera, mój nie jest modyfikowany. Tuner wymaga możliwie dobrej instalacji antenowej. W moim przypadku głównie odbieram program II PR oraz Trójkę – z nadajnika oddalonego w linii prostej o ok. 67 km. Najwięcej problemów stwarzał odbiór programu II PR – w przypadku anteny dookólnej na balkonie słychać było szum i „świerszczenie” ale po zastosowaniu anteny 5-elementowej (f-my „Dipol”) na dachu oraz ok. 20 m kabla 75 Ohm (CTF 113) uzyskałem odbiór niemal idealny; nawet przy bardzo głośnym odsłuchu nie ma już szumu ani „świerszczenia”, teraz tuner odbiera bardzo wiele stacji (w tym kilka czeskich J w stereo !). Dźwięk jest bardzo przyjemny, barwa w pełni prawidłowa, stereofonia precyzyjna a nawet przy udanych realizacjach radiowych (np. koncerty ze studia PR Trójka) można stwierdzać położenie pozornych źródeł dźwięku w trzech wymiarach. Zakup tego tunera dowodzi, iż niektóre konstrukcje z dawnych lat dorównują jakością dźwięku wielu współczesnych tunerów. Ja sam miałem kilka lat temu tuner Technicsa ST-GT 550 z RDS-em. Przy nastawieniu na odbiór tylko kilku ulubionych stacji radiowych brak RDS-u w tunerze Sansui TU-217 nie stanowi istotnego problemu a analogowe strojenie tunera odbywa się szybko i wygodnie.


Supra Rondo

Kablek o jasnoniebieskim kolorze, miekki i latwy do wpinania. Ma dobre parametry labolatoryjne stad polecany jest, kidy kable maja miec znaczna dlugosc. Do 20 m praktycznie nie powoduje zadnych klopotow sygnalowi. Brzmienie jest jasne w gorze pasma stad nie nalezy go kojarzyc ze zbyt janymi, budzetowymi systemami. Bas jest dosc dobry ale takze nie tak spektakularny jak w niektorych innych kablech. Z szybkim wzmacniaczem i takimiz kolumnami prezentacja basu jest bardzo efektowna i sprezysta. Z powolnymi i cieplymi wzmacniaczami bas wyraznie rozlazi sie w najnizszych rejonach. Wokale sa nieco metaliczne w brzmieniu. Szczegolowosc i detale na dostatecznym poziomie ale biorac pod uwage cene nie jest zle.


Audioquest Type4

Kabelek ten porownuje najchetniej do supry rondo bo moglem je wymiennie sluchac przez pewien czas. Dobre strony type 4 to mile i lekko ocieplone brzmienie, ladnie wybrzmiewajace instrumenty i dobrze slyszalne poglosy i echa. Niestety, kabel ten ma wszelkie ograniczenia swego przedzialu cenowego a wiec umiarkowana szczegolowosc, utemperowane i zaledwie poprawne wokale, zbyt miekki bas i monotonna gore pasma. Caly czas czuje sie jego ograniczenia. Jednak ogolny balans tonalny jest poprawny i slucha sie muzyki z wzgledna przyjemnoscia. Wpiecie choc raz porzadnego kabla burzy na zawsze spokoj posiadacza type 4. Niestety, takie doswiadczenie czesto przekierowuje myslenie na strone ekonomiczna przedsiewziecia.


Alphard ETP Colorado

Kabel głośnikowy zakupiłem w drodze eksperymentu, celem czasowego użytkowania (do czasu zakupu lepszych kabli). Kabel zakupiłem po 6 zł/m a wykonany jest z miedzi 5N !!! W kablu są cztery żyły :4x 0,75 mm^2 (dwie pary, w parze jest jeden przewód w izolacji bezbarwnej a jeden w izolacji barwy niebieskiej, skręcone wzajemnie). Miedź jest izolowana bardzo elastycznym i grubym tworzywem sztucznym (chyba PCV) Więcej informacji o kablu np.: http://www.eltaj.pl/kable.htm Taką czystość miedzi i podobne skręcenie przewodów kojarzy mi się z kablem QED Silver Anniversary – tam miedź jest jeszcze srebrzona. Kabel ETP Colorado w pierwszej chwili po wpięciu do systemu zagrał wyraźnie inaczej niż chwilowo wpięte, stare kable z miedzi beztlenowej (no name) – Alphardy grają z wyrażnie wycofanym górnym zakresem; po kilku dniach albo kable się „wygrzały” albo ja się przyzwyczaiłem do ich brzmienia. Basy brzmią miękko i nie są jakoś wyraźnie sprężyste. Wycofanie góry już tak mnie nie razi a nawet stwierdzam poprawne zrównoważenie dźwięku. Stereofonia jest prawidłowa (tu nie mogę być całkiem obiektywny i bardziej szczegółowy, ze względu na problemy z akustyką mojego pokoju). Kabel ten w ocenie bezwzględnej nie jest bardzo analityczny (ale w mojej ocenie jego analityczność jest zbliżona do poziomu DNM Reson – co świadczy bardzo dobrze o jakości przewodu za 6 zł/m); DNM Reson jednak dużo lepiej prezentuje basy (niżej, szybciej, lepsze barwy). U mnie ten kabel może pozostawać do czasu zakupu lepszych kabli, bez krzywdy dla słuchacza, a to sprzyja spokojnemu doborowi optymalnych kabli głośnikowych. ETP Colorado spisze się bardzo dobrze w tanich systemach a w tych zbyt jasno brzmiących – może nawet być zbawieniem i rewelacją.


B&W | Bowers & Wilkins 602,5

NIE JEST TO WERSJA PODŁOGOWA 602 ! co potrafia sugerowac niektorzy sprzedawcy! To po prostu 601 z fabryczna noga :) Słuchalem ich chwile w sklepie, oraz pare godz w domu. W stosunku do 602 bas jest słabszy, i nie schodzi tak nisko aczkolwiek jak dla mnie wokale brzmia lepiej. Jest to chyba zasługa bardziej spojnego pasma gdyz 602 ma głosnik 18cm i jakos wokale brzmiały lekko przytłumione gdy ich słuchalem.   602,5 to przyzwoita kolumna, brzmienie serii 600 z metalowymi kopułkami moze sie podobac albo nie, ma tylu zwolenników co i przeciwników co nie zmienia faktu iz uwazam je za dobre kolumny. Osobiscie jednak wole brzmienie mniej jaskrawe i bardziej ocieplone, moze dlatego konstrukcje Paradigma bardziej przypadły mi do gustu. Podsumowywujac: Jak masz sredniej wielkosci pokój, lubisz czyste ostre brzmienie 601 lub 602,5 beda dobrym wyborem. Podstawkowa 602 ma o wiele wiecej do zaoferowania jesli chodzi o bas, ale jak dla mnie odbywa sie to kosztem wycofania srednicy a zwlaszcza wokali. Cena sklepowa jest przesadzona, napewno sa lepsze od 601 ale 602 bija je napewno jesli chodzi o pasmo przenoszenia dolnych rejestrów. Dlatego swietnie sie sprawdza jako tylne głosniki kina ew głowne głosniki w stereo ale do pokoju do 20m2. Powyzej troche nie wyrabiaja. Fakt iz te które słuchalem nie byly wogle wygrzane i napewno po paru dniach słuchania grały by lepiej!


Minima Audio Ultima 3.2

Z firmą Minima Audio zetknąłem się po raz pierwszy w czasie ich prezentacji wrocławskiej prezentacji w Delta Studio, grały tam zbudowane na głośnikach Audaxa modele Talisman i MicroMonster. Później także miałem okazję posłuchać Micromonsterów w warunkach domowych i po tym odsłuchu było już wiadomo, że konstruktor „wie o co chodzi”. Jednakże największe zainteresowanie wzbudzały we mnie kolumny Ultima 3.2 zbudowane na bardzo podobnych głośnikach jak używane przeze mnie Dali Grand Coupe, czyli wysokotonowym Scanspeaku i niskośredniotonowym Vifa. W tym celu będąc w Bydgoszczy umówiłem się na odsłuch w siedzibie Minima Audio. Ultima 3.2 jest kolumną wolnostojącą typu bas reflex z tunelem wyprowadzonym do przodu na samym dole obudowy (plastikowe wyprowadzenie kanału ujmuje nieco elegancji tym głośnikom – tu można by pomyśleć nad czymś ładniejszym). Ścianka przednia jest lekko pochylona do tyłu i zaokrąglona po bokach w okolicy tweetera. Rodzaj wykończenia można dobrać według własnego uznania, co cieszy bo prezentowana para wykonana w naturalnym dębie (albo czymś podobnym?) sprawiała przyciężkie wrażenie. W jakiejś ciemnej okleinie cherry albo rosewood (?) wykończone na gładko prezentowałyby się bardziej elegancko. Jako punkt odniesienia na miejscu występowały znane mi już wcześniej Talismany i Micromonstery. Elektronika to leciwy, ale za to wysoki model wzmacniacza Sansui o mocy 2x85W(były też używane inne wzmacniacze ale ten grał na wszystkich podłączanych kolumnach zdecydowanie najlepiej) i brzydka, ale bardzo dobrze grająca CAL IconII. Pomieszczenie odsłuchowe Minima Audio ma około 50m2 i mimo, że świetnie przygotowane akustycznie, ze względu na dużą kubaturę stanowiło nie lada wyzwanie dla stosunkowo niewielkich dwudrożnych kolumn. Na początek podłączyliśmy Talismanach, które znałem z niesławnego odsłuchu w Delta Studio - zagrały o niebo lepiej niż we Wrocławiu, ale mieszane uczucia pozostały. Po włączeniu Ultim od razu było wiadomo czego te mieszane uczucia dotyczyły – największa różnica dotyczyła barwy instrumentów i co oczywiste biorąc pod uwagę zastosowane głośniki czystości i selektywności wysokich tonów. Stereofonia pozostawała bardzo dobra. Minimalnemu spowolnieniu względem Talismanów uległ jedynie rytm. Na płycie Beli Flecka – „Greatest Hits of the 20th Century” wszystkie instrumenty brzmiały naturalnie i żywo, bas robił świetne wrażenie z jednej strony szybkością z drugiej wypełnieniem – pewnemu ograniczeniu ulegały jedynie najniższe składowe, co zrozumiałe, biorąc pod uwagę wielkość pomieszczenia. Z przyjemnością słuchało się koncertów Bacha i Vivaldiego ze świetnie zrealizowanej płyty Philipsa. Skrzypce i obój odzyskały należną im pełnię brzmienia po nieco zbyt piskliwej prezentacji z Talisamnów. Po kolejnych utworach z płyt „Eolian Minstrel” Vollenveidera i „Clutching at Straws” Marillion słychać było, że Ultimy to kolumny uniwersalne nie bojące się żadnego repertuaru. Dopiero przy odtworzeniu żeńskiego wokalu ze składanki GRP dało się wychwycić śladowe podbarwienia i pewne „powiększenie” niektórych instrumentów względem innych, jednakże trzeba tu wziąć pod uwagę także ograniczenia wzmacniacza. Po powrocie do domu właściwie potwierdziło się, że charakter i klasa brzmienia Ultim jest porównywalna z Dali (źródło domowe to Marantz CD17mkII, wzmacniacz Arcam 6+). Różnice wydają się wynikać z charakterystyki pomieszczeń (bas i przestrzeń) i zastosowanej elektroniki oraz okablowania (średnica) – wysokie tony były właściwie identyczne. Sumując Minima Audio Ultima 3.2 to według mnie głośnik bardzo uniwersalny oferujący całkiem dojrzałe brzmienie i choć w kategoriach absolutnych nie tani to jednak w porównaniu do bezpośrednich konkurentów – tu myślę o monitorach Dali, Danish Physics czy tez Contourach Dynaudio (bo przecież fani brzmienia a’la JMLab, czy Monitor Audio od razu pójdą szukać gdzie indziej) jednak tańszy i... nie wymagający podstawek. Być może w niektórych aspektach takiej konkurencji, a w innych ją przewyższa natomiast żeby to zweryfikować trzeba było by użyć wyższej klasy wzmacniaczy, albo... np. dobrego gramofonu jako źródła. Jak dotąd najlepiej grającym polskim głośnikiem jaki miałem okazję słuchać były ESA Continuum - teraz ESY zajmują bardzo dobrą... drugą pozycję.


Plinius 8200 P

W zasadzie muszę się zgodzić z opinią Elberotha, ale tylko w zasadzie :) Niewątpliwie Plinius jest wzmacniaczem nie męczącym i przyjemnym w długich odsłuchach. Sprzęt raczej dla melomana niż audiofila. Natomiast jeżeli ktoś ma zamiar wsłuchiwać się w mikrodetale, oczekuje energii i zjawiskowej przestrzeni to nie tędy droga. Wtedy raczej należy głębiej sięgnąć do kieszeni posłuchać co np. Gryphon ma do zaoferowania. Plinius najlepiej sprawdza się w akustycznym jazzie i jako taki jest mało uniwersalny, co jest zdecydowanie wadą. Np. w dużych składach symfonicznych potrafi się pogubić, choć niby do ułomków nie należy (35A w impulsie). Jednak starannie dobierając do niego kolumny (energiczne, by nie rzec żywiołowe :) mozna uzyskać naprawdę dobry dźwięk. Wzmacniacz ten jednak już przeszedł do historii (tak samo jak integry 8100 i 8200) i w miejsce serii 8xxx weszła seria 9xxx. W związku z tym poniższą opinię należy trakować jako mowę pośmiertną :)


Siltech kabel cyfrowy koaksjalny HF-8Si

HF-8Si to przede wszystkim niezwykle przeźroczyście brzmiący kabel, niewiele dodający od siebie do odtwarzanego dźwięku. Jest on zawsze ultra gładki i ultra czysty. Zdumiewa rozdzielczość tego kabla. Po jego podłączeniu dźwięki wręcz eksplodują bogactwem alikwotów. Obraz muzyczny jest tu malowany niezwykle finezyjną kreską. Przestrzeń, powietrze, mikrodetale – kabel ten ma tego wszystkiego pod dostatkiem. Podobnie jak pozostałe srebrne konstrukcje, jest to kabel niezwykle precyzyjny i dynamiczny. Wrażenie robi tu zarówno mikrodynamika, pozwalająca uchwycić najmniejsze zmiany w natężeniu dźwięku, jak również jego szybkość, sprawiająca że perkusyjne transjenty uderzają jak błyskawice. Wymiary sceny dźwiękowej są odwzorowywane bez istotnych ograniczeń. Jeżeli tylko pozwala na to nagranie i sprzęt towarzyszący, HF-8Si pomoże wyjść poza fizyczne granice pokoju. W porównaniu do najlepszych kabli Siltech odznacza się szczuplejszą, lekko schłodzoną barwą, jego wysokie tony są odrobinę bardziej matowe, nie tak sugestywne.


Kimber kabel cyfrowy KCAG

KCTG to kabel brzmiący bardzo dosłownie. Nie ma tu miejsca na romantyzm, ocieplenie. Jego prezentacja jest zawsze super przejrzysta i super precyzyjna, wszystkie instrumenty są prześwietlane jak na zdjęciu rentgenowskim. Kimber jest także mistrzem w odtwarzaniu basu. Żaden z innych testowanych kabli nie potrafił odtworzyć najniższego zakresu z taką precyzją, potęgą i dynamiką co KCTG. Jedynym poważniejszym zastrzeżeniem jakie mam do tego kabla jest nie najlepsze odwzorowanie wymiarów sceny dźwiękowej. O ile sama szerokość jest poprawna, o tyle już oddanie głębi i wieloplanowości są dość znacznie ograniczone. Pod tym względem nawet kable tańsze mają więcej do powiedzenia. Kimber KCTG to kabel godny polecenia osobom posiadającym najwyższej klasy sprzęt i ceniącym detaliczność, precyzje i dynamikę. Ci który preferują ciepły, miękki, analogowy dźwięk powinni natomiast poszukać gdzie indziej.


Esa Furioso 2

Przede wszystkim są to kolumny niesłychanie przeźroczyste akustycznie. Daje to możliwość bardzo głębokiego wniknięcia w szczegóły nagrania, swoistego prześwietlenia jego części składowych. Współpracując z odpowiednim sprzętem towarzyszącym ESY są w stanie odtworzyć wręcz nieskończenie bogatą paletę harmonicznych i alikwot.   Pamiętam, jak słuchając za pierwszym razem Furioso wraz z cyfrowym wzmacniaczem TACT Milenium byłem wręcz oszołomiony ilością informacji jaka do mnie docierała. Każdy, nawet najprostszy dźwięk, okazywał się być zbudowany z całej masy mniejszych, drobniejszych dźwięków, których istnienia mogłem się do tej pory jedynie domyślać. Dźwięki wydobywające się z klawesynu nie kończyły się z momentem zainicjowania, lecz pozostawały jeszcze długo po zdjęciu palców z klawiatury, wibrując w powietrzu i powoli zanikając. I tak było z każdym następnym instrumentem. Wszystko było dziesięć razy bardziej złożone i dziesięć razy bardziej realistyczne niż zazwyczaj. Posługując się terminologią komputerową, to jak gdyby przejść z trybu 256 na 16 milionów kolorów – kształt niby ten sam, ale wrażenie ogólne o niebo lepsze.   Przeźroczystość akustyczna oraz łatwość z jaką kolumny te radzą sobie z reprodukcją najmniejszych szczegółów sprawiała, że końcowy efekt w postaci otrzymywanego charakteru brzmienia zależny był w znacznie większym stopniu niż ma to miejsce zazwyczaj od elementów towarzyszących systemu. W zestawieniu ze wspomnianym wzmacniaczem TACTa, ESY grały niesłychanie precyzyjnie i detalicznie, ale cokolwiek chłodno. Dźwięk jak na mój gust był trochę zbyt szczupły i suchy. Z kolei towarzysząc wzmacniaczowi mocy Krell FPB 300 z przedwzmacniaczem Krell KRC-3, ESY grały dużo cieplej i całościowo bardziej naturalnie, choć już nie tak szczegółowo.   Furioso są pod tym względem bardziej podobne do dobrych elektrostatów, takich jak na przykład Sound Laby, niż innych kolumn dynamicznych. W porównaniu do elektrostatów są one jednak bardziej precyzyjne pod względem lokalizacji pozornych źródeł dźwięku. Poszczególne instrumenty nie maju tu typowych dla elektrostatów ponadnaturalnych rozmiarów, są one przedstawiane z zabójczą, milimetrową wręcz precyzją, tak jeżeli weźmiemy pod uwagę ich wielkość jak i położenie. Sama scena dźwiękowa na której usytuowani są wykonawcy może mieć ogromne wymiary, oczywiście kiedy pozwala na to nagranie, zaczynając się kilka metrów na zewnątrz kolumn i biec kilkanaście metrów w głąb. Wrażenie robił także kształt sceny dźwiękowej. W przeciwieństwie do większości kolumn, które zazwyczaj przedstawiają scenę jako zwężający się ku tyłowi trójkąt, Furioso robiły dokładnie coś odwrotnego. Ich scena zdawała się być szersza z każdym metrem w głąb, przez co możliwe było prawidłowe odwzorowanie instrumentów znajdujących się na jej obrzeżach.   Odtwarzanie basu i dynamika w skali makro jest zazwyczaj w przypadku małych kolumn rzeczą problematyczną. Tu ESY radzą sobie jednak zaskakująco dobrze jak na tak niewielkie kolumny. Basu jest na tyle dużo, że z zamkniętymi oczami łatwo by wziąć te kolumny za wyposażone w większy, 17 czy 18 cm głośnik niskotonwy. Do tego bas Furioso jest dobrej jakości, i to mimo zastosowania obudowy typu basrefleks. Jest on dość szybki i konturowy. Brak tu typowych dla obudowy tego typu spowolnień, dudnień czy podbarwień. Furioso z powodzeniem nadają się do nagłośnienia pomieszczeń o powierzchni do 25 m2 – w większych pokojach zaczynają już powoli tracić swój impet.   Dla wielbicieli prześwietleń rentgenowskich - jak znalazł :-)


Plinius 8200 P

Plinius zebrał sporo bardzo pochlebnych recenzji, tak w prasie Polskiej jak i zagranicznej. Powiem szczerze - moje oczekiwania były przez to co najmniej spore. Tymczasem po podłaczeniu Pliniusa do mojego systemu spotkało mnie spore rozczarowanie.   Gdy słuchamy na Pliniusie wokali, jest całkiem OK. Są one duże, obszerne, ciepłe - jednym słowem przyjemne. Jednakże gdy tylko cos zaczyna zię dziać, nagranie nabiera większego tempa, przybywa instrumentów - zaczyna się równia pochyła.   Dźwięk jest zbyt gęsty, gruby, niemalże bezkształtny. W ślad za tym idzie bardzo słaba przejrzystość dźwięku (a w zasadzie jej brak), słaba konturowość i precyzja. Dotyczy to zarówno średnicy, jak również basu, który przypomina dużą, miękką poduszkę a la Harman/Kardon.   Jeżeli ktoś lubi wsłuchiwać się w wydarzenia w najnizszym zakresie (gitara basowa, kontrabas) przy Pliniusie może o tym zapomnieć. Mamy tu jednostajną, bezkształtną, miękką papkę.   Słaba przejrzystość dźwieku to także słaba stereofonia - słabe zogniskowanie, przeciętna szerkość i słaba głębia.   Dla osób lubiących zasnąć przy muzyce.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.