Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

AVM-Audio evolution A 2

Dosyć ciekawy intersujący model. Zauroczyła mnie w nim naturalność i dobre rozciągnięcie średnicy - otoczony nią byłem z każdej strony - piosenkarka stała przedemną i śpiewała z magiczną aurą. Soprany jak dla mojego doświadczenia bardzo dobre - na wysokim poziomie. Bas także dobrze rozciągnięty, niski. Wzmacniacz nie miał problemu z dynamiką, nie sprawiał wrażenia zmęczenia, duży rozmach. Wprawdzie słuchany w sklepie przez niedługą chwilę ale podobało się bardzo. Jestem w trakcie poszukiwania wzmacniacza, więc gdybym miał tyle funduszy to ta chwila zdecydowała by o zakupie go. Niestety wzmacniacz kosztuje na stronie producenta ponad 7 tysięcy, a szukam czegoś do 3500, więc mogę tylko pomarzyć


Kenwood KA 4040 R

Wzmacniacz dosyć uniwersalny, ale o zaznaczonym własnym charakterze dźwięku. Brzmienie duże ocieplone, podparte na sugestywnej średnicy. Spowolniona faza ataku basu, gra raczej jego nizszym zakresem, choc co mile bas nie mna tendencji do buczenia. Po prostu tam gdzie nie ma za wiele do zaprezentowania woli raczej wycofac sie, niz nadłozyc za duzo, co mnnie akurat odpowiada. Wysokie tony dosyc czyste, minimalnie podkreślone. Bardzo ładne brzmeinie wokali, duże ciepłe lekko podkreślone. Scena nie wykracza na szerokośc poza zestawy, dobre wybudowanie w głąb, choc oczywiscie nie oczekujmy w tej cenie cudow. Generalnie bardzo mily w sluchaniu wzmacniacz, idealny do muzyki kameralnej, art rocka, wokali. Na ciezkim rocku moze brakowac odrobine szybkosci na basie. Wzmacniacz testowany był z dosyc wymagajacymi pradowa zestawami Dynaudio, byc moze stad wynikaly jego problemy z szybkoscia basu


Metaxas Iraklis II

Jak pewnie wielu z was zauważyło, od pewnego czasu jestem posiadaczem sprzętu Metaxasa, a dokładnie firmy Metaxas Audio Systems z Australii, prowadzonej przez Kostasa Metaxasa.   Firma powstała w roku 1981 i z pewnymi przerwami w działaniu istnieje do dzisiaj. Aktualna ofertę urządzeń Metaxasa - zresztą bardzo ciekawie wyglądających - można zobaczyć na stronie www.metaxas.com   Obecnie w moim systemie pracują przedwzmacniacz Marquis mk III oraz wzmacniacz mocy Iraklis II. Są to produkty z poprzedniej linii MAS - wzmacniacz mocy pochodzi z 1995 roku, a preamp z 1998 roku. Mimo wieku urządzenia są praktycznie nowe - wzmacniacz mocy kupiłem od Jasika (który był dystrybutorem MAS w Polsce) jako ex-demo w idealnym stanie w 2003 roku (!) - wzmacniacz przestał u niego na półce szmat czasu. Przedwzmacniacz prosto od Kostasa kilka miesięcy temu jako NOS - New Old Stock, czyli nowy, ale z poprzedniej serii.   Za wzmacniacz zapłaciłem 3500zł, a przedwzmacniacz 4000zł - czyli ok 4x mniej niz wynosi ich aktualna cena.   Na początek może trochę o końcówce mocy.   Iraklis (z greckiego Herkules) przyciąga uwagę przede wszystkim niecodziennym wyglądem. Jednym będzie się on bardzo podobał, innym mniej - mi osobiście bardzo przypadł do gustu. Nie będę tu tracił czasu na opis wyglądu - każdy może sobie zerknąć na zdjęcia - wyjaśnię tylko, że olbrzymia czarna puszka tuż za przednim panelem to obudowa transformatora, a znajdujące się tuż za nią, 4 niebieskie cylindry wystające z obudowy to kondensatory Philipsa o poj. 10.000 uF / 40V każdy.   Zaraz za kondensatorami, ukryta pod płatem polerowanej blachy, kryje się płytka wzmacniacza o wymiarach ok. 20x20cm, która zawiera wszystkie elementy wzmacniacza. Została ona zaprojektowane w ten sposób, aby maksymalnie skrócić ścieżkę sygnałową i jednocześnie obyć się bez używania jakichkolwiek kabli. Za elegancję układową, Iraklisowi trzeba zatem przyznać 10/10 punktów.   Rozwiązania układowe wzmacniacza spodobać się mogą minimalistom - bezpośrednio w torze sygnałowym, od wtyczki do gniazd głośnikowych, znajduje się tylko 15 elementów. Zastosowane części są wysokiej jakości - znajdziemy tu kondensatory WIMA i rezystory metalizowane.   Inną charakterystyczną cechą Iraklisa jest brak kondensatorów w torze (DC coupled) - Kostas uznaje je za największe zło każdego wzmacniacza. Wg słów Kostasa kondensatory spowalniają i rozmazują dźwięk. Zachowaniu jak największej szybkości wzmacniacza ma służyć także rezygnacja z tradycyjnego mostka prostowniczego w układzie zasilającym na rzecz szeregu równoległych, bardzo szybkich diód.   Całkowitym hardcorem jest już natomiast zastosowanie transformatora o mocy 1kW. Tej mocy transformator nie jednemu producentowi w zupełności wystarczył by do napędzenia hi-endowego wzmacniacza o mocy 200W na kanał, tymczasem Iraklis ma tylko ... 50 W na kanał przy 8 Ohmach. To się dopiero nazywa overkill !   Tak duży transformator przyczynia się także znacząco do wzrostu wagi wzmacniacza - waży on aż 18 kg, z czego 90% masy skupionej jest z przodu urządzenia.   Tyle o budowie, teraz trochę o dźwięku.   Iraklis miał entuzjastyczne recenzje w prasie na całym świecie. Większość z nich można znaleźć na stronie producenta: http://www.metaxas.com/pages/products/iraklis.html   W moim odczuciu, gdybym miał w kilku słowach opisać brzmienie Iraklisa, określił bym go jako ultra szybki, ultra precyzyjny, z perfekcyjną stereofonią i ze wspaniałym basem godnym najlepszych amerykańskich końcówek mocy (tylko szybszym:-)   Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie podczas słuchania Iaklisa, i która co ważne robi na mnie wrażenie w dalszym ciągu za każdym razem gdy go słucham jest jego szybkość, która jest tyle legendarna co wybitna.   Doprawdy nie słyszałem w życiu szybszego wzmacniacza, który potrafił by z większą prędkością oddać transcjenty perkusyjne. Myślałem że Callisto jest szybkim wzmacniaczem, ale i on nie może się równać z Iraklisem. W poruwnaniu do Metaxasa takie wzmacniacze jak McIntosh czy Plinius 8200P brzmią wręcz żenująco ospale. To już nie jest różnica - to jest już przepaść !   To samo dotyczy precyzji o ogólnej przejrzystości dźwięku. Iraklis jest tutaj wręcz chirurgicznie dokładny - żaden dźwięk nie jest tu ani odrobinę rozmyty czy pogrubiony.   Wreszcie stereofonia. Ciężko znaleźć wzmacniacz, który lepiej odwzorowuje szerokość i głębokość sceny dźwiękowej, gradacje planów, zogniskowanie źródeł czy wreszcie akustykę sali. Słuchając Pliniusa 8200P zawsze musiałem się zastanawiać gdzie dokładnie stoją poszczególni wykonawcy, jakie są miedzy nimi odległości itd. Nie z Metaxasem - tu wszystko było podane jak na tacy, niejako od niechcenia, scena miała hektary w każdym kierunku.   Bardzo dużym zaskoczeniem był dla mnie bas. Tu znowu musze powiedzieć, że nie słyszałem bardziej precyzyjnego, konturowego i szybkiego basu niż z Iraklisa. Nie wiem czy jest to zasługa superstabilnego zasilacza, braku kondensatorów w torze czy może wszystkiego razem - pewne jest jednak że Metaxas na zawsze zmienił mój pogląd na odtwarzanie najniższych rejestrów.   Do tej pory przywiązywałem niewielka wagę do odtwarzania najniższych częstotliwości i szczerze mówiąc zawsze dziwiłem się gdy na przykład Marek Sawicki potrafił się rozpisywać na kilka stron o jakości basu konkretnego urządzenia. Moje oczekiwania w tym zakresie były zawsze dość ograniczone. Ważne aby wzmacniacz miał dobrą barwę, stereofonię, przejrzystą górę. A bas ? A kogo to obchodzi... Cóż, Iraklis zmienił to wszystko. Dopiero z Iraklisem okazało się jak wiele informacji może być zawartych w tym zakresie, jak wiele informacji jest GUBIONYCH przez większość urządzeń. Kontrabas który na na Pliniusie czy Mc'u brzmiał jako przyjemne, jednostajne plum, plum, plum, na Metaxasie okazał się mieć zróżnicowaną prędkość, zróżnicowaną fakturę i milion szczegółów o których nie zdawałem sobie do tej pory sprawy. Dopiero teraz zrozumiałem że można czerpać prawdziwą przyjemność ze słuchania płyt Stanleya Clarka czy Marcusa Millera - rzecz do tej pory dla mnie nie do pomyślenia.   Ogólnie Iraklis to wzmacniacz bardzo dobry i bardzo nietuzinkowy. Jego szybkość, przejrzystość i precyzja są na pewno wzorcowe, aczkolwiek nie każdemu ten typ "bezlitosnej" prezentacjo może przypaść do gustu. Dla osób lubiących duże, ciepłe wokale, rozwibrowane wysokie tony wzmacniacz ten może być po prostu zbyt dosłowny i suchy.   W dźwięku Metaxasa jest coś z urządzeń Halcro ... ciekawe czy to zbieg okoliczności że obaj producenci pochodzą z Australii ?


Harman Kardon AVR 230

Wymieniłem swój ampli AV. Dawny to był Yamaha rx-v640. Nowy to H/K avr 230. Poniżej kilka uwag po weekendowym odsłuchu (mój system: H/K AVR 230, Rotel RB 1070, B&W DM 604 s3, B&W DM 602 s3, B&W lcr 600 i B&W asw 675) H/K jest istotnie lepszy od mojej dawnej Yamahy. Dostrzeżone przeze mnie różnice:   1) HK to ciekawsza równowaga tonalna i zdecydowanie lepszy bas. Mam jasnobrzmiące głośniki, teraz ich charakterystyka brzmienia została doskonale skompensowana charakterystyką brzmienia ampli, który ma lekko wycofaną górę (bez utraty rozdzielczości) i znakomity, nisko schodzący, dobrze kontrolowany bas. W mojej opinii Yamaha basu miała zdecydowanie za mało, a jego prowadzenie było nudne. Moje wcześniejsze wpisy na forum stanowią dokumentacje tego, jak wymieniłem poszczególne elementy toru audio w poszukiwaniu dobrego brzmienia basu. Teraz dopiero jestem usatysfakcjonowany. Bezpośrednio przed wymianą ampli, mając silną końcówkę mocy (Rotel RB -1070) i bogate basem głośniki frontowe (B&W s3 604), nie mogłem słuchać muzyki bez subwoofera z uwagi na silne poczucie niedosytu basu. Teraz bez suba (chwilowo w naprawie) bas jest świetny.   2) Doskonałe analogowe tory dźwięku. Yamaha u mnie grała wyłącznie poprzez cyfrowy kabel koaksjalny, którym była podpięta do odtwarzacza dvd. Dźwięk z połączenia analogowego był wyraźnie cichszy, o słabszej rozdzielczości i dynamice. W H/K oba tory audio (cyfrowy i analogowy) są równoważne, tak że nie słyszę różnicy pomiędzy odsłuchem płyty cd na dvd playerze poprzez kabel cyfrowy w porównaniu z kablem analogowym. Oba źródła dźwięku odtwarzane są równie dobrze, co daje nadzieję, że można będzie podłączyć dobrej klasy odtwarzacz cd dobrej i ampli przekaże ten dźwięk nie zniekształcony z całą jego barwą i dynamiką. Już nawet teraz (na odtwarzaczu dvd pionieer 565) część dobrze nagranych płyt brzmi lepiej w trybie stereo bypass (ominięcie procesora dźwięku, dźwięk na całej jego ścieżce nie jest konwertowany z postaci analogowej na cyfrową) niż w jakiejkolwiek z postaci uprzestrzennienia dźwięku (a sam dźwięk przestrzenny w mojej ocenie jest lepszy niż w Yamasze)   3) H/K to zdecydowanie lepszy procesor dźwięku. Jest to procesor starszego typu niż procesor montowany w modelach 430 i 630 (tam montuje się cirrus'a Cs 49400). Ciruss Cs 49300 montowany w avr 130, 230 i 330 to jednak procesor, który wcześniej był montowany w takich harmanach jak avr 5500 i 5550 (informacja pochodzi stąd: http://international.harmankardon.com/press_room/ALL/news/AVR%202500%20-%20AVR%205500%20011211.pdf). Avr 5550 dostawały najwyższe noty za przetwarzanie dźwięku (WWW.areadvd.de). Na plus dla H/K trzeba zapisać zdecydowanie lepszą integrację DTS neo 6 (daje się w tym trybie z przyjemnością słuchać muzyki, w Yamasze jedynym trybem, który pozwalał słuchać muzyki było dla mnie 5 channel stereo, w dts lub dlp II dochodziło do wyraźnej utraty szczegółowości i spadku dynamiki). Na HK doskonale słucha się muzyki w trybie Logic 7 (wytwór własnych harmana, ekwiwalent dpl II) i dts neo 6. Ogólnie, odczuwalna poprawa w stosunku do Yamahy. Warto też odnotować niezwykle elastyczny bas management pozwalający ustawić częstotliwość odcięcia dla każdego z głośników z osobna na następujących pułapach: 40, 60, 80, , …200 hz. W Yamasze jedyny bas management to możliwość ustalenia głośników na small lub large (w tym pierwszym przypadku do suba idzie wszystko poniżej 100 hz) oraz skierowanie basu bądź do suba bądź do suba i głośników frontowych   4) Na koniec, hk avr 230 został uznany za nowy benchmark dla amplitunerów w klasie cen ok. 500 euro. Recenzje można poczytać na http://www.areadvd.de i http://www.soundandvisionmag.com/article.asp?section_id=3&article_id=577&page_number=1. (Ta ostatnia, to recenzja avr 330, który jest nieco rozbudowaną wersją avr 230). W moim odczuciu recenzje te, mimo że bardzo przychylne, nie pokazują jeszcze postępu jaki ja odnotowuje pomiędzy yamahą rx-v640 a hk avr 230, a to przecież ta sama liga cenowa, tyle że h/k jest modelem o 9 miesięcy młodszym Pozdr kl


Tannoy Mercury M1

posiadam pokoj 10m^2... poprzednio posiadalem Paradigm Monitor 3 v2, to wszystko podpiete pod Creeka 4330MkII i Cambridge D300, jednak monitorki 3 byly przyduze jak na moj pokoj i strasznie huczaly :) tak wieca postanowilem cos zmienic i wyborl padl na Tannoye M1 ze wzgledu na ich wyjatkowa muzykalnosc. Po pierwszym podlaczeniu i wrzuceniu plytki dire stratis szczega opadla mi na ziemie bo kolumny znikly i slyszalem jedynie piekna przestrzen przed soba. Czas na bas, wlaczylem koncertowa wersje Eagles - Hotel California i na samym poczatku uderzenia perkusji bylo czuc na klatce piersiowej.. w tym momecie oniemialem kompletnie bo nie spodziewalem sie ze skrzynki o tyle mniejsze od monitorow 3 potrafia tak zagrac - bas nie jest napewno taki gleboki jak na paradagimach ale zadziwia. Naprawde do malych pomieszczen i dobrej elektroniki sa to idealne kolumny dla ludzi lubiacych cieszyc sie bardzo muzykalnym i przestrzennym dzwiekiem.


XLO Pro 600

W brzmieniu tego kabla podoba mi się neutralność i przejrzystość. Żaden z podzakresów nie jest uprzywilejowany, a barwa dźwięku jest naturalna i nie podkolorowana. Nie jest to jeszcze absolutna transparentność, ale w tej cenie narazie nie słyszałem nic lepszego. No i ta szczegółowość, głównie w średnicy. Pozwala ona doszukiwać się nowych dźwięków na dobrze nam znanych płytach. Wszystkie szelesty, mlaśnięcia i oddechy są widoczne jak na dłoni. Bas porusza się wystarczająco szybko i potrafi zejść bardzo głęboko. Nie jest może tak potężny jak w VDH CS122, ale na pewno ma lepszą kontrolę. W dole pasma nic się nie snuje i nie rozlewa. Czyli przejrzystość dotyczy również niskich tonów. Świetny kabel do ciepłych systemów. Dodaje im życia nie odbierając przyjemnej dla ucha barwy dźwięku.


Ultralink ultralink MK II

kabelek byl zakupiony z metra i konfekcjonowany wlasnorecznie w male ale solidne wytki IXOS cyna srebrowa;   pierwsze wrazenie negatywne, brak powietrza, oddechu, trojwymiarowosci znanej z kabli Goertz, Nordost lub przynajmniej drozszych Audioquestow;   rozumiem jednak dlaczego ten kabelek moze sie sporej rzeszy audiofili podobac: otoz prezentuje brzmienie lekko pogrubione, efektoeny i miekki ale nadazajacy bas; tak, tego jest pod dostatkiem, bas jest w pelni 'analogowy' podobnie jak gora pasma, niby miekko ale czysto; srednica jak dla mnie za ciemna ale znaczy to ze dosc rowna poniewaz mam dosc ciemno grajace kolumny; owszem dla milosnikow brzmienia magnetofonowego Ultima to gratka podobnie jak DNM Reson;   dla poszukujacych dzwieku surowego, bardziej przypominajacego surowa zywa prezentacje bez zmiekczen i upiekszen analogowych ten kabelek sie nie nada; sam poszukuje przekazu 'szczerego' bez dopchnietego basu i bez lagodzonej srednicy;   zabraklo mi otwarcia, zywosci instrumentow, dzwieki zas jakby byly pomniejszone; bylo miekko, basowo przyjemnie ale bez naturalizmu jaka propnuje Goertz za znacznie mniejsze pieniadze anizeli firmowo 'owtyczkowany' Ultralink [ok 700 pln!!!];   moze sie toto podobac, to fakt ale podobnie jak reson Ultima nie proponuje prawdziwego naturalnego dzwieku, on jest zrobiony tak zeby sie podobalo; ponadto moja i nie tylko teoria potwierdzila sie w 200% - =grubasna skretka zagra z mgla i zmiekczeniem oraz z utrata glebi, trojwymiarowosci. i tak jest w przypadku tego kabla;


Castle Conway 3

Na sesję odsłuchową umówiłem się w sklepie. Miałem sporo czasu na posłuchanie kolumn , nikt mi nie przeszkadzał. Po złożeniu systemu i dobraniu okablowania pozostałem sam na sam ze sprzętem i muzyką.   Miałem ze sobą kilkanaście płyt z repertuarem rokowym, popowym, jazz`em, klasyką oraz muzyką elektroniczną. M. in. Mari Boine \"unfolding\", Kari Bremnes \"NOrwegian Mood\", Elisabeth Karston \"Flux\", Sidsel Endersen \"Undertown\", Dave Brubeck \"The Best of\", Al Di Meola \"Kiss my axe\" i \"World Sinfonia\", Acoustic Alchemy \"Radio Contact\", Grzegorz Turnau z serii Złota kolekcja , Annie Lennox \"Diva\", Petr Gabriel \"Up\", Czajkowski - Dziadek do orzechów - Valery Gergiev, Holst \"The PLanets\" i Strauss \"Also Sprach Zarathustra - Zubin Mehta; Vivaldi \"4 pory roku\" - Wrocławska Orkiestra Kameralna Leopoldinum - Jan Stanienda i jeszcze parę innych.   Castli słuchałem po raz pierwszy i był to bardzo mile spędzony czas. Pierwsze co urzeka , to przepiękna stolarka, doskonale wykończone piękne mebelki. Jeżeli przy zakupie sprzętu poważnym problemem jest wrażliwość żony/dziewczyny/chłopaka/? na punkcie estetyki to już ją macie. Te kolumny z pewnością będą ozdobą salonu.   No ale nie uroda decyduje o ich przydatności, lecz dźwięk. Castle to naprawdę przyzwoicie grające kolumny. Grają dużym dźwiękiem o bardzo przyzwoitej masie. Scena , którą generują, jest przejrzysta i obszerna. Wskazywanie położenia źródeł pozornych nie stanowiło żadnego problemu. Conway 3 to nie chirurg, grają gładko, spujnie, muzykalnie.   Niestety na tym sielankowym obrazie pojawiła się mała skaza. Od początku odsłuchu towarzyszyło mi uczucie jakiegoś braku, jakbym cały czas podświadomie czegoś oczekiwał, a to nie następowało. W końcu zaskoczyłem - Powściągliwość w dziedzinie dynamiki. Zabrakło pazura w ostrzejszych momentach   O ile w spokojnych kawałkach można tego nie zauważyć o tyle wszędzie tam gdzie pojawia się mocniejszy akcent, panuje drażniące opanowanie. Nie zauważyłem tego na spokojnych kawałkach, przy równym łagodnym graniu. Ale tam gdzie z łagodnego grania przechodzi się do mocniejszych pociągnięć , wejść - nic. Tak było np: na \"Flux\" utw. nr1, mniej więcej środek, koniec wokalu, wchodzi mocniej gitara i nic, gdzie ten przyjemny dreszczyk? Podobnie w \"Norwegian Mood\" utw. nr 4 (\"my heart is pounding...\") wejście gitary i znów bez emocji. Jeżeli myślicie , że poczujecie miły dreszczyk wywoływany mocnym uderzeniem/akcentem czeka was rozczarowanie. Kolumny są w tej materii powściągliwe niczym brytyjski dżentelmen. Wielka szkoda, ponieważ jest to jedyny element, który psuje wizerunek kolumn, będących pod każdym innym względem dobrym zestawem kolumnowym (uczciwe mocne 4 w skali od 1-5), a pod względem urody nawet b. dobrym.   Zastanawiam się na ile wpływ na to ma charakter mojego wzmacniacza. Nie pomyślałem o tym by na koniec, dla porównania, podłączyć inny wzmacniacz o lepszej dynamice, aby to sprawdzić (a możliwości były). Nie odczuwa się tego gdy wchodzą tamburyna, grzechotki i tym podobne instrumenty. Za to czuje się to wyraźnie gdy ma uderzyć gitara elektryczna, zwłaszcza w niższych rejestrach, gdy wchodzą kotły, perkusja itp.   Ta powściągliwość to jedyny minus kolumn, resztę oceniam na mocne 4. Soprany są dźwięczne, nigdy nie drażnią, ale mogło by być lepiej - dźwięczniej, więcej blasku. Ten aspekt poprawił się po podłączeniu podstawkowych Harbeth Compact 7 - tu było trochę dźwięczniej, więcej powietrza. Do średnicy nie miałem zastrzeżeń do póki nie podłączyłem w/w Harbeth`ów. Bas nie jest mistrzem niskiego zejścia. Jest b. kulturalny, pokazuje się kiedy trzeba, nie brakowało mi tego zakresu w sensie obecności, ale mógłby schodzić niżej i być bardziej szczegółowy.   Gdyby nie powściągliwość tych kolumn, była by to bardzo ciekawa pozycja, nad kórą mocno bym się zastanawiał. Pozostałe cechy brzmieniowe były naprawdę satysfakcjonujące. Warto ich posłuchać, muzykę podają w sposób niezwykle kulturalny.   Generalnie, lepiej sprawdzają się w małych spokojnych składach, lekkim graniu. W klasyce. Kiepsko będzie w roku, i ostrzejszym graniu. Nie nadają się do cioci na imieniny ani do łojenia.   Być może pomógłby jakiś dynamiczny piec.   Na koniec pragnę uprzedzić, że opinia powstała po jednorazowym odsłuchu w sklepie, trwającym trochę ponad 3h.


Koss UR 30

choć dłuższe słuchanie troszke meczy ponieważ jest za duży (jak dla mnie) ucisk na głowe -uszy to i tak jestem z nich bardzo zadowolony. piękny bass głęboki i miękki-polecam do odsłuchu JAZZU. Najczęściej używam ich do oglądania filmów z kompa lub słuchania muzy z fajnego i taniego modelu wypuszczonego przez yamahe RX-V420 (amplituner). KOSS UR 30 SĄ TO SŁUCHAWKI ZAMKNIĘTE IMPEDANCJA 100 OHM EFEKTYWNOŚĆ 101 dB PASMO PRZENOSZENIA 18-20.000 Hz MEMBRANA Z 14 MIKRONOWEGO MYLARU   Polecam je ludzią którzy mają możliwość dołorzenia paru złotych i kupienia czegoś lepszego niż słuchawki które miałem przez 2 tygodnie PHILIPS HP890 a dlaczemu- bo nadają się w przeciwieństwie do philipsa do odsłuchu większości muzyki.


Onkyo TX-DS575

To moj pierwszy amplituner . O kupne zadecydowała cena i to że posiadałem wieże LC-7. Po podpieciu kolum Tannoya M-4 a nastepnie M-5 zagrał naprawdę ładnie i neutralne. Dosyć mocny bass praktyczne nie potrzeba subwoofera( dobiero przy wiekszych mocach). Podoba mi sie w odsłuchu stereo na 5 kanałów. Najlepiej tworzy przestrzen w DTS. Film Gladiator umozliwił mi porównanie dekodera DD i DTS. W DTS duzo wyraźniejsza przestrzeń. Jak a amplitiuner potrafi zagrać ładnie w stereo prównywałem go z Sony chyba 940 nie jestem pewny wypadł o wiele lepiej. Polecam


Tannoy Mercury M5

Były to moje drugie kolumny Tannoya. Potrzebowałem komletu do kina domowego. Znając możliwości zestawu M4 wiedziałem że wieksza skrzynia i wieksza średnica głosników niskotonowych nie może być bez znaczenia. Faktycznie róznicę można wyczuć po pierwszym słuchaniu. Dzwięk jest mocny czytelny a to co mi sie najbardziej podoba to mocny miękki bass. Skuteczność głosników jest rewelacyjna jak na tę klasę. Faktycznie nie potrzeba dużo prądu aby je pobudzić do grania. Pełne skrzydła rozwijają przy wiekszych mocach wtedy to juz prawdziwe trzęsienie ziemi. Próbowałem je na trzech wzmaczniaczach i na wszystkich grały wysmienicie. Uważam że warte są swojej ceny. Obecnie juz nie dostepne ale warte kupienia z drugiej ręki. Byćmoże nie słuchałem wszystkich ale jeszcze raz podkreslam warte są swojej ceny.


Tannoy Mercury M1

Kupilem je z przeznaczeniem na glosniki komputerowne. Wynalazki ktore mozna nabyc w sklepach dla posiadaczy PC to jakis dowcip. :) Jedyny minusik to to, ze Tannoye nie sa ekranowane... ale co ciekawe wystarczy odleglosc 15-20cm od monitoa i juz jest ok. Jesli chodzi o jakosc dzwieku to od pierwszej chwili jestem zachwycony. Nie wiedzialem, ze tak mala kolumienka moze tak wiele. Ale zacznijmy od paczatku... Podlaczylem je do Yamahy RX-V 596 ktora na codzien napedza Hyperiony. Zrodlo to komputer badz cd tez Yamaha, cdx-396. Na paczatek wlaczylem cokolwiek by zobaczyc czy graja... graja, szok ! Po prostu piekny dzwiek, bogaty w szczegoly, czysty. Basik... to jest najciekawsza sprawa. Myslalem, ze bedzie kiepsko. A tu zaskoczenie, jest bardzo fajny i plastyczny. Zlapalem sie nawet na tym, ze szukalem utworow z wiekszym wykopem by sprawdzic jak Tannoyki to zagraja. Wyszlo na to, ze potrafia one interpretowac kazdy utwor po swojemu. Nie mowie, ze zmieniaja dzwiek, ale nie mozna powiedziec by czokolwiek co sie pusci gralo zle ! Piekna sprawa ! Oczywiscie gdy przelaczylem na chwilke na Hyperiony... powiedzialem tylko hehe. :) Nie ten wymiar basu i dynamiki. Ale i nie te wymiary. Ale jedno jest pewne, Tannoy M1 potrafia oczarowac. I robia to wlasnie teraz gdy siedze i to pisze... bardzo polecam. ps.Nie sadze by nadawaly sie one do bardzo glosnego grania, ale dalem na godz.12 i bylo ok. Zreszta od tego mam Hyperiony...


XLO TPC (ściereczka do styków)

Zapewne niektórzy z Was pomyślą: "Po kiego pisać jakąś recenzję ściereczki ?!" Ano moim zdaniem warto. A więc do rzeczy: Ściereczką czyścimy wszystkie gniazda w naszym sprzęcichu i oczywiście końcówki kabli głosnikowych jak i interkonektów. Po czyszczonku zapuszczamy system i....no właśnie gra czyściej, głośniej, po prostu lepiej ! (nie ma mowy o autosugestii). Ściereczka nasączona jest specjalnym płynem, który penetruje powierzchnię metalu, usuwa i zabezpiecza przed oksydacją i korozją, ale przede wszystkim niejako zwiększa powierzchnię styku znacząco poprawiając brzmienie. Szczerze polecam! Warto spróbować, tym bardziej że cena jest po prostu śmieszna - zaledwie 3 zł !.


CR Developments Romulus

Testowany egzemplarz wzmacniacza pochodzi z poprzedniej edycji wersji trzeciej (bez pilota). Wzmacniacz jest bardzo solidnie wykonany, wtyki dobrze zamontowane, lampy 6L6WGC oraz sterujące pochodzą ze starych zapasów NOS. Ich lampowa długowieczność oraz muzykalność jest powszechnie znana wśród fanów konstrukcji lampowych.   Brzmienie wzmacniacza jest dość zaskakujące jak na lampowca: brak jest bowiem tzw. tradycyjnego lampowego charakteru. Wzmacniacz gra szybkim (jak na lampy), przejrzystym i jasnym dźwiękiem, który w żadnym paśmie nie sprawia wrażenia spowolnienia i zmulenia. Bardzo dobry jest bas, także wielbiciele mocniejszego uderzenia będą zadowoleni. AN Oto w zakresie basu nie gra w połowie tak, jak Romulus. Średnica ma subtelne lampowe ocieplenie, które dodaje ciekawej barwy wokalom i instrumentom, ale jest naturalne. Góra jest dobra, choć nie taka, jak w droższych konstrukcjach Audio Note. Scena jest bardzo dobra, jednak nie tak dobra, jak przy zastosowaniu triod 300B. Romulus to wzmacniacz o doskonałej dynamice: głośniejsze słuchanie jest komfortowe i mało zniekształcone.   Generalnie jest to urządzenie dla amatorów lamp o przejrzystym, dobrze zrównoważonym i szerokim brzmieniu. Amatorzy ciepłego, lampowego spowolnienia zdecydowanie powinni poszukać czego innego. Natomiast poszukujący magii lamp, ale bez straty szybkości i przestrzenności brzmienia, nie znajdą przy odpowiedniej konfiguracji lepszego wzmacniacza do 10tys. zł.


XLO Signature 2

Kable XLO Signature 2 odsłuchiwałem w wersji rca, zarówno w systemie jak też podłączone do zestawu Stax. W tym zestawieniu kable okazały są prawie doskonale neutralne, bardzo przejrzyste i muzykalne. Scena jest niemal doskonale rozplanowana, a sama stereofonia jest wybitna. Góra pasma dorównuje tej z Red Dawn\'a, a jest przy tym mniej ostra i dobitna. Średnica jest muzykalna, pełna i zupełnie niemęcząca. Bas jest prawdziwie audiofilski: krótki i kontrolowany, ale jednocześnie mięsisty i pełen życia. W kombinacji z głośnikowymi Nordostami Red Dawn, XLO stworzył duet prawdziwie partnerski, a nawet może lepszy, niż z firmową łączówką! Doskonała i neutralna kombinacja.   Jednocześnie odsłuchiwałem kable Tara Labs Reference: niestety, bezpośrednie porównanie wypadło wręcz druzgocąco dla Tary: dźwięk był owszem bardzo muzykalny, ale jakby z innej półki: alikwoty były powolne i krótkie, średnica wypchnięta i niepełna, a bas dziwnie dudnił. Rozczarowanie.   Klawesyn pani Verlet (Wariacje Goldbergowskie) brzmiał na XLO naturalnie i z odpowiednim \'powietrzem\', a alt Kenny Garretta brzmiał dokładnie i szybko. Chór z płyty DG Credo zmusił mnie do wyłączenia sprzętu i refleksji nad muzyką Parta.   Reasumując: gdybym wymieniał kiedyś interkonekt Red Dawn\'a to tylko na XLO. Tylko ta chora cena...


Onkyo A9711

Wzmacniacz oceniam na 5 (w skali 1 do 6) .Jego brzmienie jest na 4.5.Wyróżnia sie selektywnyą wyrazną barwą .Moc wyjsciowa 2x80W/8 ohm 2x140W/4 ohm. Moc dynamiczna sporo większa. Duzy zakres dynamiczny odstep sygnal szum na poziomie -115dB z wyłączonym przedwzmacniaczem / -110dB z włączonym przedwzmacniaczem.Solidna aluminiowa konstrukcja , wyglad klasyczny monumentalny.Zniekształcenia 0.06% przy 80W/8 ohm.Ciągly zapas mocy.Bardzo dobrze sprawdzi sie w odsłuchach muzyki jazz-owej (krystaliczne soprany),bass precyzyjny oraz twardy, srednica nieco wyostrzona.Pasmo przenoszenia 5 do 50000Hz.Co ważne dobrze radzi sobie również z muzyką techno gdzie bass wciska w fotel (przy odpowiednich zestawach głosnikowych).Szkoda że onkyo rezygnuje z produkcji wzmacniaczy stereo....Model A9711 jest drugim od "góry" modelem serii "integra research".Powyżej jest tylko model A9911 z mocą o 10W większą i bardziej surową konstrukcja (lepsze elementy,brak zdalnego sterowania).Polecam...Bedzie słuzył wiele lat.... :)






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.