Skocz do zawartości
IGNORED

Czy na pewno wiemy jak powinien grać nasz system audio?


sly30

Rekomendowane odpowiedzi

Coraz rzadziej tu zaglądam, ale widzę, SLY, że zapodałeś fajny temat, fundamentalny i ładnie opisujesz problem. Ja Cię rozumiem. Niestety nie chce mi się czytać wszystkich wypowiedzi po drodze, więc może na świeżo się odniosę do tego co napisałeś.

Przede wszystkim gratuluję Ci wytrwałości ale też możliwości, że masz możliwość przesłuchiwania SETEK zestawów. Mnie to na swój sposób imponuje, nigdy nie byłem w tym wytrwały tak bardzo. Pomijam dostępność i możliwości, chodzi o to, że nawet gdybym miał takie możliwości jak Ty, pewnie bym z nich nie korzystał. Bo już dziś mi się nie chce robić pewnych porównań, nawet gdy mogę. Po prostu męczy mnie to, nie mam na to czasu i do niczego to nie prowadzi.

 

Ale jakby rozumiem Twoje zapytanie, które jest bardzo proste i zarazem bardzo trudno. Oddając Tobie pierwszeństwo w kwestiach audio, bo nie nigdy nie będę tak osłuchany, mogę mieć prawo spróbować odpowiedzieć na Twoje pytanie poprzez analogię do innych dziedzin, z którymi przyszło mi się parać. Może właśnie te unikalne doświadczenia w pracy z ludźmi, jak oni myślą, jak funkcjonują, kim są profesjonaliści, jakcy jesteśmy niedoskonali - powodują, że nie muszę słuchać tylu zestawów, bo pierwotne pytanie jakby zaczęło się gdzieś wymazywać i dziś jestem pewien. Jestem pewien niektórych relatywności, względności i również obiektywności.

Może być tak, że przesłuchasz milion zestawów i nie nabierzesz tej pewności, bo taki jesteś gość. A może być tak, że tę pewność już masz od dawna, ale tak formułujesz pytanie, bo jesteś grzeczny. Nie ważne.

 

Ja też jestem grzeczny. I odpowiadam szczerze, jak widzę. Otóż większość ludzi audio się myli. Wynika to z tego, że nie słyszą, nie z powodu uszu, lecz braku smaku-wyobraźni audiofilskiej.

Ci sami ludzie opowiadają nam codziennie, również na tym forum, BZDURY, że wszystko jest względne, że każdy ma sobie hi-end jaki wymyśli. To są bzdury. Bardzo tu upraszczam. Ale generalnie są pewne cechy audio, które są obiektywnie oczekiwane i są w cenie. A ich brak przezy dobremu audio. I teraz jeśli ktoś lubi miękki dźwięk to ma do tego prawo, ale nie jest to w dobrym guście i nie jest wysoka klasa.

To że ktoś lubi nadpsute wino, i twierdzi że jest dobre, nie oznacza że tak jest. Są ludzie którzy tą zgniłość czują i ona ich odstręcza. I oni mają prawo wytyczać standardy i mówić co jest lepsze, ponieważ mają lepszy smak. Dlaczeog? Bo cała historia rozwoju tego trunku i kultura rozwijana od tysięcy lat daje komuś palmę pierszeństwa, zawsze od pokoleń są to ludzie, którzy czują wyobraźnią smaku lepiej i oni powołują następnych. Oni mają grala w ręku, nie można temu zaprzeczyć bo zapanowałaby anarchia i ta kultura by runęła. Tak nie jest. Większa część audiofili nie ma tego samku i gówno wiedzą o dobrym dźwięku.

I specjalnie wychowawcze nie jest utrzymywanie ich w przekonaniu, że wszystko jest ok, bo to jest mało edukacyjne. Czyli jeżli gość cały czas będzie pił tanie wina to nigdy nie nauczy się doceniać dobrego trunku. To oczywiste. I pójdzie w świat i będzie farmazony opowiadać, że to jest pojęcie względne, bo hiend każdy może sobie sam wymyśleć.

 

Gdybym dzisiaj miał zwięźle określić jakieś wyróżniki to: zdolność realistycznego oddania proporcji dynamicznych. Dynamika jest tym towarem lukratywnym, z zastrzeżeniem że najgłośniejsze partie powinny być zniekształcane, TAK POWINNY, ale właśnie na zasadzie reprodukcji tych zniekształceń z audycji. Dobre audio reprodukuje to świdorwanie mózgu o którym piszesz, technicznie wiernie, i to się przekłada na miażdżące emocje słuchacza. Dla mnie sprzęt tak wierny, że reprodukuje dobrze zniekształcenia z adudycji to hi-end. Mówimy tu o całkiem głośnym słuchaniu. Jeśli podkrećimy głośno franka zappę, tak żeby było dobrze słyszalne nie tylko jego gitarowe solo, raczej że czytelne bedzie wszystko inne, to pierd. jego gitarowego sola, wraz z jego pierwotnym piachem, przesterem, w takim razie bardzo głośno, to nie rozwali to całego przekazu, nie posypie się cała audycja.

Zdolność dynamiczna, barwowa, transjenty - to są wyróżniki hiend. Na drugim planie jest równowaga tonalna, gdyż nigdy przeniegdy nie będzie idealna, ale też nie jest ona specjalnie istotna dla przekazu muzycznego, jeśli jest w granicach normy. Równowaga tonalna nie wpływa tak bardzo na emocje.

Jestem przekonany, że to wszystko wiesz. I to, że większość jest głucha i szukanie maksym typu że wszystko jest względne jest prawdą, ale nadużywaną przez głuchych i matołów.

 

 

Kant przez całe swoje życie w zasadzie nie opuścił Królewca, był głupcem?;-)

 

Nie sadzę. Zresztą nigdzie nie napisałem, że nie wyjeżdżając ktoś jest głupcem... :-)

 

lian, dobry i ciekawy wpis. Zawsze chętnie poznaje inne punkty widzenia. Dlatego założyłem ten temat. Poznanie innych opinii daje pewną perspektywę.

Nie sadzę. Zresztą nigdzie nie napisałem, że nie wyjeżdżając ktoś jest głupcem... :-)

 

Też tego nie napisałem:-)

Wracając do tematu, mam dwóch znajomych - jeden muzyk, drugi malarz. Muzyk nie słyszy za bardzo różnicy w sprzęcie audio, malarz natomiast jak najbardziej, no i weź tu wytłumacz na czym polega dobre słyszenie :-)

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Moze dlatego ze mamy różne gusta, wyłapujemy to co nam się podoba, wystarczy włączyć muzykę i popatrzeć jak ludzie wsłuchując się ruszają głowami w różne rytmy, niektórzy nie potrafią tańczyć, dlaczego ?

 

Moje pytanie powyżej było pytaniem z gatunku retorycznych, ale miło, że próbowałeś napisać dwa słowa :-)

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

kolega 747

 

Kolego, taki przykład hipotetyczny, jeśli prestiżowa duża firma hi end, zechciałaby otworzyć w naszym kraju oddział, a w nim dział badawczo-rozwojowy, jeśli poszukiwałaby dodatkowych specjalistów, to Kolega uważa, że co..padły by pytania o domowy sprzęt audio...czy o zakres wiedzy przedmiotowej, podczas rozmowy kwalifikacyjnej?

Może zatrudnili by bogatych audiofili..gdyż są właścicielami wysokiej klasy sprzętu, może nawet najlepszych produktów akurat tej firmy...?

A może trochę mniej zamożnych, za to pełnych entuzjazmu, zapału, poszukujących..wrażeń..dźwiękowych..?

 

Koledze się wszystko myli, sprzęt audio jest przedmiotem fizycznym, jego posiadanie bądź nie nie determinuje żadnych właściwości intelektualnych dotyczących zasad jego funkcjonowania, czy to jest za trudne dla Kolegi do zrozumienia?

 

W urządzeniach audio, wszystkich, zachodzą zjawiska i procesy fizyczne, one decydują o wszystkich właściwościach, na wszystkich poziomach działania danego produktu, kluczowe jest więc rozpoznanie ich i wszystkiego co się z nimi łączy, wszelkich korelacji, aby dojść do barier rozwojowych następnie dzięki wiedzy, doświadczeniu, oraz wyobraźni, przełamać je.

Można przez wiele lat opracowywać skuteczne metody dotyczące poprawy jakości w hi end, dotyczyć to może różnych punktów w systemie, jako przykład podam problem zagadnień dotyczący wszelkich właściwości kierunkowych komponentów, już to wydaje się być zajęciem na dekadę.

Konstruktorzy idą na zgniłe kompromisy, kiedy zderzają się z tym problemem, do tego jedni czynią to zupełnie inaczej niż inni, a wszyscy są specjalistami najwyższej światowej klasy.

 

Pole do działań w obszarze hi end, do poprawy jakości nie wyczerpie się nigdy, zwłaszcza teraz, kiedy przyszłość należy do techniki cyfrowej, szeroko rozumianej, której nikt nie rozumie, gdyż nie daje się łatwo zrozumieć, jak kopia może być lepsza od oryginału..

 

Kolega kompromituje się każdym kolejnym wpisem i każdą kolejną uwagą pod moim adresem, zupełnie niepotrzebnie.

Coraz rzadziej tu zaglądam, ale widzę, SLY, że zapodałeś fajny temat, fundamentalny i ładnie opisujesz problem. Ja Cię rozumiem. Niestety nie chce mi się czytać wszystkich wypowiedzi po drodze, więc może na świeżo się odniosę do tego co napisałeś.

Przede wszystkim gratuluję Ci wytrwałości ale też możliwości, że masz możliwość przesłuchiwania SETEK zestawów. Mnie to na swój sposób imponuje, nigdy nie byłem w tym wytrwały tak bardzo. Pomijam dostępność i możliwości, chodzi o to, że nawet gdybym miał takie możliwości jak Ty, pewnie bym z nich nie korzystał. Bo już dziś mi się nie chce robić pewnych porównań, nawet gdy mogę. Po prostu męczy mnie to, nie mam na to czasu i do niczego to nie prowadzi.

 

Ale jakby rozumiem Twoje zapytanie, które jest bardzo proste i zarazem bardzo trudno. Oddając Tobie pierwszeństwo w kwestiach audio, bo nie nigdy nie będę tak osłuchany, mogę mieć prawo spróbować odpowiedzieć na Twoje pytanie poprzez analogię do innych dziedzin, z którymi przyszło mi się parać. Może właśnie te unikalne doświadczenia w pracy z ludźmi, jak oni myślą, jak funkcjonują, kim są profesjonaliści, jakcy jesteśmy niedoskonali - powodują, że nie muszę słuchać tylu zestawów, bo pierwotne pytanie jakby zaczęło się gdzieś wymazywać i dziś jestem pewien. Jestem pewien niektórych relatywności, względności i również obiektywności.

Może być tak, że przesłuchasz milion zestawów i nie nabierzesz tej pewności, bo taki jesteś gość. A może być tak, że tę pewność już masz od dawna, ale tak formułujesz pytanie, bo jesteś grzeczny. Nie ważne.

 

Ja też jestem grzeczny. I odpowiadam szczerze, jak widzę. Otóż większość ludzi audio się myli. Wynika to z tego, że nie słyszą, nie z powodu uszu, lecz braku smaku-wyobraźni audiofilskiej.

Ci sami ludzie opowiadają nam codziennie, również na tym forum, BZDURY, że wszystko jest względne, że każdy ma sobie hi-end jaki wymyśli. To są bzdury. Bardzo tu upraszczam. Ale generalnie są pewne cechy audio, które są obiektywnie oczekiwane i są w cenie. A ich brak przezy dobremu audio. I teraz jeśli ktoś lubi miękki dźwięk to ma do tego prawo, ale nie jest to w dobrym guście i nie jest wysoka klasa.

To że ktoś lubi nadpsute wino, i twierdzi że jest dobre, nie oznacza że tak jest. Są ludzie którzy tą zgniłość czują i ona ich odstręcza. I oni mają prawo wytyczać standardy i mówić co jest lepsze, ponieważ mają lepszy smak. Dlaczeog? Bo cała historia rozwoju tego trunku i kultura rozwijana od tysięcy lat daje komuś palmę pierszeństwa, zawsze od pokoleń są to ludzie, którzy czują wyobraźnią smaku lepiej i oni powołują następnych. Oni mają grala w ręku, nie można temu zaprzeczyć bo zapanowałaby anarchia i ta kultura by runęła. Tak nie jest. Większa część audiofili nie ma tego samku i gówno wiedzą o dobrym dźwięku.

I specjalnie wychowawcze nie jest utrzymywanie ich w przekonaniu, że wszystko jest ok, bo to jest mało edukacyjne. Czyli jeżli gość cały czas będzie pił tanie wina to nigdy nie nauczy się doceniać dobrego trunku. To oczywiste. I pójdzie w świat i będzie farmazony opowiadać, że to jest pojęcie względne, bo hiend każdy może sobie sam wymyśleć.

 

Gdybym dzisiaj miał zwięźle określić jakieś wyróżniki to: zdolność realistycznego oddania proporcji dynamicznych. Dynamika jest tym towarem lukratywnym, z zastrzeżeniem że najgłośniejsze partie powinny być zniekształcane, TAK POWINNY, ale właśnie na zasadzie reprodukcji tych zniekształceń z audycji. Dobre audio reprodukuje to świdorwanie mózgu o którym piszesz, technicznie wiernie, i to się przekłada na miażdżące emocje słuchacza. Dla mnie sprzęt tak wierny, że reprodukuje dobrze zniekształcenia z adudycji to hi-end. Mówimy tu o całkiem głośnym słuchaniu. Jeśli podkrećimy głośno franka zappę, tak żeby było dobrze słyszalne nie tylko jego gitarowe solo, raczej że czytelne bedzie wszystko inne, to pierd. jego gitarowego sola, wraz z jego pierwotnym piachem, przesterem, w takim razie bardzo głośno, to nie rozwali to całego przekazu, nie posypie się cała audycja.

Zdolność dynamiczna, barwowa, transjenty - to są wyróżniki hiend. Na drugim planie jest równowaga tonalna, gdyż nigdy przeniegdy nie będzie idealna, ale też nie jest ona specjalnie istotna dla przekazu muzycznego, jeśli jest w granicach normy. Równowaga tonalna nie wpływa tak bardzo na emocje.

Jestem przekonany, że to wszystko wiesz. I to, że większość jest głucha i szukanie maksym typu że wszystko jest względne jest prawdą, ale nadużywaną przez głuchych i matołów.

 

masz sporo racji, tyle ze na pewnym poziomie(zdecydowanie powyzej poziomu zepsutego wina) i tak decyduja nasze preferencje, w twoim przypadku dynamika, w moim barwa i nasycenie, wg mnie wazniejsza jest tez rownowaga tonalna, szczegolnie, gdy jestesmy juz osluchani, pozwala na dluzsze odsluchy bez zmeczenia, oczywiscie wszystko musi byc, jak piszesz, w granicach normy, ale koncowy sznyt, to co nam sprawia najwiecej radosci, to jednak nasze osobiste upodobania

 

kolego 747, nie chce wchodzic z Toba w zeden konflikt, ale nie bardzo wiem do czego sie odnosisz, nigdzie nie twierdze, ze trzeba byc zamoznym posiadaczem sprzetu wysokiej klasy, pisze tylko ze wypadaloby miec jakikolwiek sprzet w domu i do tego sluchac muzyki, zeby wypowiadac sie na tym forum, co wiecej, nie powinno sie tego sprzetu ukrywac, tylko tyle

Welly, welly, welly, welly, welly, welly, well. To what do I owe the extreme pleasure of this surprising visit?

Tylko czy na pewno tak jest? Czy powinno decydować to co nam się podoba? Czy też świadome podejście i nauczenie się jak być powinno? Bo to jak jest to ja wiem. Wiadomo, że każdy konfiguruje sprzęt pod własny gust. Tylko czy nasz gust jest w tej kwestii właściwie ukształtowany? Sam kiedyś lubiłem mocne uderzenie na basie. Ale z czasem zrozumiałem, że to nie jest właściwe podejście i że bas choć bardzo ważny to nie może dominować w przekazie i nauczyłem się, że musi grać inaczej. I już dziś nie lubię jak ten bas dominuje. Ale do tego doszedłem przez powiedzmy naukę i zrozumienie, a nie przez własne preferencje. Gdybym patrzył na to przez własne preferencje to nadal lubiłbym nadmiar basu. Podobnie jest z wielbicielami koca na kolumnach. Wielu jest zachwyconych takim graniem. Może nie mają wiedzy i zrozumienia zagadnienia, że tak być nie powinno?

Panowie cytuję "głuchych i matołów" albo "głupcem i gamoniem" nie chce mi się szukać innych wystarczą chyba te dwa.

Proponuję niektórym podejście do sciany i pieprznięcie w nią z główki.

Chętnie poczytamy o wrażeniach dźwiękowych takiej operacji :)

Może to pomoże dyskusji o sprzęcie audio ???

To może i ja podzielę się swoją opinią. Subiektywnie wiem jak powinno grać i subiektywnie wiem, że mogę chcieć nieco zmodyfikować ten sposób garnia. A czemu tak? Bo z jednej strony wiem jak np. grają skrzypce w filharmonii i jak przekazywana jest muzyka na koncercie. Problem w tym, że w filharmonii mamy instrument naturalny a na koncercie już instrumenty podłączone pod wzmacnicze, głośnik itp o różnym brzmieniu. Także, łatwo powiedzieć, że sprzęt powinien grać realnie ale już trudno to zrealizować. Sam ciągle szukam swojego brzmienia i wiem, że staram się dążyć do realistycznego brzmienia. Ale... jeśli jestem zmęczony to fajnie posłuchać ciepłego brzmienia, choć to już jest zafałszowanie realiów. Jak mam dobry dzień to lubie dać czadu na jakieś muzyce elektronicznej. Dlatego też ludzie kupują sprzęty pod swoje gusta, warunki, akustykę, budżet i pod swój nastrój. Realne brzmienie, oddaję wszystko co najlepsze i wszystko co njgorszę. Jak skrzypce mogę dostarczać ekstazy to inne instrumenty potrafią jazgoczeć. Wiele osób chciałoby tylko przyjemne dla ucha dźwięki a tak się nie da.

Sami konstruktorzy sprzętu, czy to wzmacniaczy czy głośników mają swoją filozofię dźwięku i my musimy sami tak żonglować sprzętem aby uzyskać swój dźwięk. Czyli konstruktorzy narzucają nam swój punkt odbioru muzyki i zawężają krąg naszego wyboru. Poza tym jest jeszcze sfera technicznego podejścią do budowy sprzętu i jakiegoś tam zaplanowanego budżetu na jego budowę.

Myślę, że sprzęt, który w dużej mierze poprawnie odzwierciedla realną muzykę byłby marzeniem wielu a ewenualne małe odejście od realizmu jest dozwolone w ramach subiektywnego smaku słuchacza.

W sumie to co niby takie skomplikowane z tym wzorcem jest stosunkowo proste w teorii no bo życie pokazuje jak napisał Sly gust zmienia nam się z czasem. Dobrze jak możemy się realizować w naszych poszukiwaniach gorzej gdy dopada nas frustracja że czegoś nie możemy zmienić a najgorsze jak w tym temacie nic nie staramy się zmienić tylko marudzimy!

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

No wlasnie, nauka, doswiadczenie, sa b. wazne, nasz koncowy sznyt moze sie zawsze zmieniac, poza tym sa rozne rodzaje muzy, na jednym wolimy lagodniej, na innym ostrzej, czasami przydaloby sie wiecej barwy w tej czy innej muzyce, poza tym sa rozne realizacje, trzeba to wyposrodkowac, sly piszesz o tym basie, moze caly czas ci go troche brakuje i dlatego tak czesto zmieniasz, moze wystarczy go dolozyc, oczywiscie bez przesady, i to bedzie to

 

spartan, troche wiecej luzu

 

Mysle, ze k. undziak dobrze to ujał:

 

Myślę, że sprzęt, który w dużej mierze poprawnie odzwierciedla realną muzykę byłby marzeniem wielu a ewenualne małe odejście od realizmu jest dozwolone w ramach subiektywnego smaku słuchacza

Welly, welly, welly, welly, welly, welly, well. To what do I owe the extreme pleasure of this surprising visit?

Okazuje się, że wcale nie. Wielu audiofilów wcale nie marzy o sprzęcie oddającym realne brzmienie muzyki i preferują brzmienie zniekształcone przez koc narzucony na kolumny.

Okazuje się, że wcale nie. Wielu audiofilów wcale nie marzy o sprzęcie oddającym realne brzmienie muzyki i preferują brzmienie zniekształcone przez koc narzucony na kolumny.

to są tak zwani melomani ...

----------------------------------------------------

Okazuje się, że wcale nie. Wielu audiofilów wcale nie marzy o sprzęcie oddającym realne brzmienie muzyki i preferują brzmienie zniekształcone przez koc narzucony na kolumny.

W kontrapunkcie można powiedzieć że wielu preferuje coś co inni nazwą jazgotem :) Czyli ma podobać się nam wracając do mojego pierwszego postu w temacie ?

Problem tylko w tym, że żywa muzyka faktycznie czasem trochę jazgocze, szczególnie blachy perkusyjne, dęciaki czy gitary. Bywa, że aż w mózgu świdruje. I jeśli ktoś chce żeby tego nie było, to odchodzi od naturalnego brzmienia. I w tym celu można dokupić do systemu equalizer i powycinać pewne pasma, mocno zmniejszyć ich skalę.

znowu się z Toba - Sly- nie mogę zgodzić. Szczególnie blachy perkusyjne jazgoczą ??????????????? Słyszałem różne zestawy perkusyjne - oczywiście nie mówię o koncertach nagłaśnianych elektycznie bo tam jakość dźwięku jest skandaliczna - i zawsze perkusja "unpluged" w dobrze zaaranżowanej akustycznie sali brzmiała cudownie z jakością, której w domowym systemie audio chyba nigdy nie osiągniemy

"Aktualnie nie możesz dodawać odpowiedzi w tym temacie ( "....Jadis i88 vs Krell FBI....lampa czy tranzystor?"  oraz "Klub Scan speak") . Masz permanentną blokadę pisania w tym temacie"

Bo z jednej strony wiem jak np. grają skrzypce w filharmonii i jak przekazywana jest muzyka na koncercie. Problem w tym, że w filharmonii mamy instrument naturalny a na koncercie już instrumenty podłączone pod wzmacnicze, głośnik itp o różnym brzmieniu.

 

Po pierwsze: to jest pomieszanie. Orkiestra w filharmonii to też jest koncert, więc przeciwstawianie go koncertowi z dźwiękiem wzmacnianym elektronicznie jest nietrafione.

 

Po drugie: sensowne porównania pomiędzy brzmieniem domowego audio a koncertowym można robić tylko dla instrumentów akustycznych. Inaczej liczba zmiennych rośnie w sposób niekontrolowany.

 

Najwięcej racji ma Arek67 - kwartet smyczkowy to najlepszy test w pigułce. Jeśli gra poprawnie, to jest sens sprawdzać inne instrumenty, głosy ludzkie i składy akustyczne - od solowych po wielką orkiestrę. Jeśli nagrania akustyczne zabrzmią dobrze, to nie-akustyczne na 99% również.

 

Moje doświadczenia są takie, że za poczucie realizmu w największym stopniu odpowiedzialna jest wierność barwy w pełnym spektrum akustycznym (co jest warunkowane dobrą równowagą tonalną, ale ona sama nie jest wystarczająca).

W dalszej kolejności - dynamika w skali mikro i makro, szybkość dźwięku oraz przejrzystość przy gęstych fakturach i dużych składach. Kompromisy / zniekształcenia w tych aspektach najmocniej oddalają nas od naturalnego brzmienia.

Tylko czy na pewno tak jest? Czy powinno decydować to co nam się podoba? Czy też świadome podejście i nauczenie się jak być powinno? Bo to jak jest to ja wiem. Wiadomo, że każdy konfiguruje sprzęt pod własny gust. Tylko czy nasz gust jest w tej kwestii właściwie ukształtowany? Sam kiedyś lubiłem mocne uderzenie na basie. Ale z czasem zrozumiałem, że to nie jest właściwe podejście i że bas choć bardzo ważny to nie może dominować w przekazie i nauczyłem się, że musi grać inaczej. I już dziś nie lubię jak ten bas dominuje. Ale do tego doszedłem przez powiedzmy naukę i zrozumienie, a nie przez własne preferencje. Gdybym patrzył na to przez własne preferencje to nadal lubiłbym nadmiar basu. Podobnie jest z wielbicielami koca na kolumnach. Wielu jest zachwyconych takim graniem. Może nie mają wiedzy i zrozumienia zagadnienia, że tak być nie powinno?

Tak jest, dlatego dyskusja, co się komu podoba w określaniu jakości odtwarzania ma niewiele co do samej jakości.

Na ogół każdy cieszy się, gdy mu zagra inaczej niż dotąd ;).

Może łątwiej byłoby dyskutować o jakości dźwięku na bazie okreslonych nagrań, co w nich sprawia, ze słucha się ich wybornie i jakie aspekty tam są ważne. Naprawdę oprócz barwy istnieja inne, bez których nie da się słuchać czegoś więcej niż jednego dźwieku na raz....

Problem tylko w tym, że żywa muzyka faktycznie czasem trochę jazgocze, szczególnie blachy perkusyjne, dęciaki czy gitary. Bywa, że aż w mózgu świdruje. I jeśli ktoś chce żeby tego nie było, to odchodzi od naturalnego brzmienia. I w tym celu można dokupić do systemu equalizer i powycinać pewne pasma, mocno zmniejszyć ich skalę.

 

Pogrubiony tekst jest ostrzeżeniem od Twojego mózgu, że jesteś na drodze do uszkodzenia swojego słuchu. Świdrujący mózg jest mechanizmem takim samym jak ból fizyczny i jego rolą jest zmuszenie doświadczającego do zakrycia uszu albo zmiany lokalizacji a nie zachwycanie się brzmieniem ... Muzycy wcale nie muszą mieć fenomenalnego ani nawet bardzo dobrego słuchu z punktu widzenia rozpiętości odbieranego pasma czy postrzeganej głośności itp itd. Mają słuch muzyczny ale także wraz z postępem kariery zdegradowany ponad typowe "zmęczenie materiału" z punktu widzenia mierzalnej jakości (oczywiście nie wszyscy ale pewne instrumenty czy też aktywności narażają ich na to bardziej a inne mniej i Ci narażeni mają zdegradowany słuch. Co wcale nie musi przeszkadzać wirtuozerii jeżeli na taki poziom w swoich karierach się wzbijają).

 

Ale to nie znaczy, że my w domach mamy sobie uszkadzać słuch w imię "realności". Nie musimy słuchać na 85+ db z krojącymi wysokimi (czy przewalonym basem to akurat częsta przypadłość hifi / hi-end), które na odbiór muzyki poza dyskomfortem i stopniowym uszkadzaniem słuchu nie mają żadnego wpływu. Mówiąc prościej ja używam systemu do wyekstrahowania tego co najlepsze z rzeczywistego brzmienia (oczywiście według moich wartości) i zarazem do poprawienia irytujących elementów tak żebym nie musiał ich słuchać. Są minimalnie zaznaczone, tak żebym wiedział, że tam by były gdybym słuchał tego na żywo ale nie wibruje mi mózg i przez to mogę bezpieczniej słuchać kilka godzin dziennie jak mam taką ochotę kilka dni w tygodniu bez potrzeby dawania odpocząć słuchowi jak by to się odbywało w naturalnym trybie między koncertami.

 

Pozdrawiam

“With age comes wisdom, but sometimes age comes alone.”

― Oscar Wilde

Właśnie dlatego wcale nie przepadam za koncertami. Byłem na wielu i dziś wolę słuchać na domowym systemie.

 

Mam podobnie. Pomijając już wszystko przeważnie jest dużo za głośno i w efekcie przyjemność dla mnie jest z tego żadna.

“With age comes wisdom, but sometimes age comes alone.”

― Oscar Wilde

Koncerty to koncerty. Poza samym przekazem dzwueku ogromna role graju tu emocje. Nie wydaje mi sie aby ktos sluchal w domu rocka podskakujac i krzyczac slowa piosenki na caly glos przez wiecej niz kilka sekund. Nie bagatalizujmy emocji!

 

Co do samych systemow mysle ze muzycy maja racje. Jak nie brzmi naturalnie to nie jest warte placenia kokosow. Producenci muzyczni to juz jednak inna grupa. Bylem kilka razy w studio nagraniowym i panowie nie przejmowali sie zbytnio naturalnoscia przekazu. Patrzac na ilosci produkowanych gniotow nie byli oni w mniejszosci.

 

Sent from my GT-I9192 using Tapatalk

Gratuluje wszystkim, ktorzy pewni siebie deklaruja , ze wiedza jak powinna brzmiec odtwarzana przez ich sprzet muzyka i co to znaczy dzwiek hiendowy albo naturalny.

Ja moge powiedziec tylko , ktory mi sie bardziej podoba i nie sadze, aby moje wybory przekonaly wszystkich pozostalych.

Jak czytam , ze niektorzy uzytkownicy pisza o innych per " glusi i matoly" i w dlugich wypowiedziach udowadniaja swoje "prawdy objawione" to sie zastanawiam , czy swoje dzieci tez ucza takiej kultury publicznych wpowiedzi.

 

Na kazdej z duzych wystaw jest przynajmniej kilka zestawow , ktore brzmia wybitnie i sa zbudowane w oparciu o rozne technologie - czy to tranzystory, czy lampy , odtwarzaja z cd, winylu czy plikow , a ich wspolnym pierwiastkiem jest to nieuchwytne cos, co powoduje ze moglbym ich z przyjemnoscia sluchac.

 

NIe rozumiem jak mozna uznawac, ze jest tylko jeden rodzaj wlasciwego odtwarzania muzyki i ze dana osoba wie najlepiej , a inni to " glusi i matoly".

Konto w trakcie usuwania

znowu się z Toba - Sly- nie mogę zgodzić. Szczególnie blachy perkusyjne jazgoczą ??????????????? Słyszałem różne zestawy perkusyjne - oczywiście nie mówię o koncertach nagłaśnianych elektycznie bo tam jakość dźwięku jest skandaliczna - i zawsze perkusja "unpluged" w dobrze zaaranżowanej akustycznie sali brzmiała cudownie z jakością, której w domowym systemie audio chyba nigdy nie osiągniemy

 

Jak byś był w '87 na koncercie Moskwy w namiocie Intersalto podczas festiwalu Róbrege to byś usłyszał co to są jazgoczące blachy ;-)

"Skąpski idzie na ambasadora, wysiada, rozumiesz? A jak on poleci, to poleci Korszul, poleci też Broński i zgadnij kto po nich poleci? Po nich polecę ja! To znaczy ja bym poleciał, gdyby nie Kazik i to dozorostwo."

Właśnie dlatego wcale nie przepadam za koncertami. Byłem na wielu i dziś wolę słuchać na domowym systemie.

To akurat niedobrze....

Prawda brzmieniowa i emocjonalna jest tylko tam, ale niekoniecznie powinny to być koncerty nagłaśniane, bo tu faktycznie z jakością są duże problemy. Ale muzyka klasyczna - instrumentalna, kameralna, symfoniczna itp. to tylko na żywo!

Problem tylko w tym, że żywa muzyka faktycznie czasem trochę jazgocze, szczególnie blachy perkusyjne, dęciaki

 

Jeśli to była muzyka akustyczna i nie grali jacyś amatorzy, to Twoje obserwacje są zadziwiające....

A ja powiem inaczej. Zdecydowana większość z nas nie powinna mieć dylematu jak powinien grać system. Taki dylemat można mieć dopiero po usunięciu podstawowych ograniczeń. Takie pytanie może sobie stawiac sly i kilku innych kolegów, ale większość systemów ma pewne podstawowe wady:

- zniekształcenia powodowane złą akustyką i złym ustawieniem sprzętu, dudniący bas, odbicia, pogłos, spłaszczona scena

- słaba dynamika

- zlewanie się dźwięków przy wyższych poziomach głośności

 

Jeśli ktoś na tym poziomie twierdzi, że system gra za ostro, basu za dużo a głośne słuchanie męczy, to najpewniej problemem nie jest to że system powinien grać inaczej, tylko że powinien być lepszy.

Na lepszym systemie okazuje się nagle, że ostre blachy nie męczą, a orkiestry symfonicznej można słuchać głośno.

 

Dlatego myślę, że większość dylematów o sposobie grania systemu to tak naprawdę rozważania o tym, jak ukryć jego wady. Metody są różne, choć wszystkie mają wspólną cechę: ukrywają lub zniekształcają dźwięk, aby uwypuklić te aspekty, które w niedoskonałym systemie są najlepiej przyswajalne:

 

Metoda 1: kupujemy kolumny podstawkowe o wykastrowanym basie

 

W ten sposób zyskujemy dwa aspekty: bas nie dudni oraz zniekształcony i podbity bas nie maskuje wyższych częstotliwości.

Subiektywny efekt: dźwięk jest czysty, słychać niuanse wysokich tonów, poprawia się przestrzeń

Wprawdzie basu nie ma, a balans tonalny nienaturalnie przesunięty jest w górę, ale zmysł słuchu się adaptuje i po jakimś czasie tego nie zauważamy.

 

Metoda 2: kupujemy tani gramofon (nie mylić z drogim gramofonem)

 

Dzięki gramofonowi zyskujemy większą dynamikę i namacalność dźwięku.

Wprawdzie są to sztuczne efekty, a ta dynamika i namacalność jest innego rodzaju niż być powinna, ale słucha się lepiej, no i dobrze, bo w końcu chodzi o przyjemność z słuchania.

 

Metoda 3: kupujemy tanią lampę (nie mylić z drogą lampą)

 

No i mamy ten ciepły, zlewający się w jedną masę dźwięk. Nawet brak sceny nas nie drażni, bo wszystko rekompensuje nam piękna barwa.

 

Metoda 4: unikamy ostro brzmiących kopułek, zwłaszcza metalowych.

 

No tak, jak tu podgłośnić gdy kłuje w uszy, bo dźwięki odbijają się od ścian, a wzmacniacz się przeciążył i mu spadła separacja? Jest rozwiązanie: trzeba trochę tę górę wygładzić i uśrednić, zmiejszyć jej dynamikę.

To jest ostatnie wolne miejsce na forum na Twoją reklamę...

jest to nieuchwytne cos,

 

To jest nieuchwytne coś dla.. amatorów.., dla osób rozumiejących sedno zagadnień, są to bardzo konkretne i materialne elementy, to prąd elektryczny o właściwościach pożądanych w audio hi end, który po zamianie w przetworniku elektroakustycznym w falę dźwiękową, daje psychologiczny efekt identyfikacji zdarzeń jako muzycznych, w przypadku posługiwania się tego typu sygnałem sterującym urządzenia.

 

Tabu, dotyczące tego jak tego rodzaju prąd z urządzeń technicznych czy kabli uzyskać, może istniało w latach osiemdziesiątych, lecz nie dziś, obecnie jeśli odczuwamy brak muzyki w muzyce, przyczyną są ignorancja, droga na skróty dla efektu ekonomicznego, lub osobiste widzi mi się danego konstruktora czy producenta.

Jeśli komuś 30 lat rozwoju techniki hi end nie wystarcza, aby uzmysłowić sobie w jakich uwarunkowaniach technicznych powstaje "to nieuchwytne coś", to może tylko oznaczać, rodzaj zaburzeń stanu umysłu.

 

Czym innym jest oczywiście adres urządzenia do niższego segmentu cenowego, gdzie ograniczenia są naturalne, co jednak w większości przypadków wcale nie musi wprost powodować, że takie urządzenia grają gorzej czy dużo gorzej, mogą być po prostu wykonane w "mniejszej skali" czy mniej funkcjonalne, mogą być też prostsze co jednocześnie jest zmniejszeniem ich skali, jak i może być środkiem do uzyskania optymalnej poprawności działania.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.