Skocz do zawartości
IGNORED

Małpki ;)


Gość Sine Metu

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.03.2019 o 10:47, misiomor napisał:

Drugim czynnikiem (podbijającym statystykę) może być PiS'owskie uszczelnienie poboru podatków.

No to 500+ czy uszczelnienie?

A może zamożność i nuda? Jak pracowałem w Hoboken, to widziałem samych pijanych Skandynawów w porcie.

My (Polacy) piliśmy samogonkę i to mało, bo pracowaliśmy w piątek i świątek. Nie opłacało się stracić pracy i doskonałych zarobków.

 

Pieprzenie o 500+ to zawracanie głowy. Rozumiem, że macie wokół siebie rodziny z dzieciakami 500+ i ich ojcowie nic nie robią, tylko te 500+ przepijają?

W temacie Ukraińców - w listopadzie ocieplali moją kamienicę. Postawili w ciągu godziny rusztowanie na 4 piętra.

Pracowali od rana do zmroku i w soboty do zmroku. Nie widziałem ani jednego napranego.

 

W kwietniu firma wkroczyła z powrotem - rusztowanie w godzinę. Zatarli wszystkie pęknięcia, przemalowali kolejny raz.

Akcja trwała tydzień. Szefem był Polak, pracownicy wszyscy z Ukrainy.

A małpki... To wg. Panów jakieś horrendum?

Byliście u Rusków? - nie było małpek, były półlitrówki.

Stał facet pod sklepem i trzymał jeden lub dwa palce - składka - jeden, znaczy, że mają już na 2/3 flaszki, i czekają na współkonsumenta.

Przychodzisz, dokładasz się na 1/3 i po sprawie.

 

 

Jestem starym alkoholikiem, ale udało mi się nie zniszczyć rodziny i zarobić na życie.

I żyję dzięki mojemu organizmowi, który nie pozwalał mi kontynuować zabawy. Po prostu odmawiał.

Małpki nie są problemem, bo każdy alkoholik załatwi sobie alkohol zawsze.

Alkoholik jest nieprawdopodobnie przemyślny i zawsze się napije, gdy będzie chciał.

 

Pamiętacie audycje Krzysztofa w radiu bodaj Kolor, w latach osiemdziesiątych? Albo przygody Himilsbacha?

Pierwszy po detoxie, gdy żona wyszła po zakupy, odłączył się od kroplówki, skoczył do sklepu po flaszkę, łyknął i położył się z powrotem pod rurkami, drugi nawalił się przez igelit załączony do wyjętego wizjera.

Gdy miałem sklep na Grochowskiej, żona zamknęła męża na czwartym piętrze. Przyszli kumple i przywiązali mu alpagę do sznurka.

 

Tak więc temat małpek jest idiotyczny. Gadacie o formie, nie o treści.

 

 

 

 

W dniu 1.07.2019 o 00:03, Jaro_747 napisał:

Obsługuję firmę budowlaną zatrudniającą Ukraińców i nie słyszałem, żeby był jakiś problem z piciem w pracy czy przychodzeniem na bani. Jedyne co się zdarzało, to "zaginięcie" które można wytłumaczyć tym, że facet znalazł coś lepszego albo został na Ukrainie. Ale zapytam pod tym kątem i napiszę.

Może nie chodziło mi aż o taką skrajność. Można pić, nawet codziennie i nie dawać ciała w robocie - cztery piwka, czy butelka wina do rana wywietrzeją. A spożycie rośnie.

"Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam."          Stanisław Ignacy Witkiewicz – Listy do żony (1928-1931)

3 godziny temu, skynyrd napisał:

Małpki nie są problemem, bo każdy alkoholik załatwi sobie alkohol zawsze.

Alkoholik jest nieprawdopodobnie przemyślny i zawsze się napije, gdy będzie chciał.

 

To prawda.

Jednakże "małpki" ułatwiają choremu trwać w chorobie.

Wszelkie utrudnienia w kontynuowaniu nałogu mogą przyśpieszyć decyzję o podjęciu leczenia.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Prohibicja w USA była skrajnym utrudnieniem. Jej całościowe koszty społeczne przeważyły nad zyskami.

Alkoholizm jest zjawiskiem skomplikowanym - co człowiek to historia. Jednak niedostępność "małpek", jeżeli w ogóle skłoni kogoś do podjęcia leczenia, to na zasadzie że będzie chlał więcej z półlitrówek i wcześniej zaliczy ciężką fazę uzależnienia ew. poważne zatrucie czy zapalenie płuc od noclegu w rowie. 

Jeżeli gdziekolwiek "małpki" są szkodliwe, to raczej po stronie wpadania w nałóg, jako że oferują poręczny pakiet w sam raz na lekkie zaszumienie w głowie. Jednak ich zakazywanie to działanie objawowe. Znacznie lepszym wyjściem byłaby poprawa gospodarki, żeby ludzie inteligentni mieli możliwość robienia w pracy ciekawych rzeczy, a nie tylko montownianą nudę. Ja zauważyłem, że w Polsce alkoholikami bardzo często są ludzie inteligentni, ale sfrustrowani koniecznością robienia rzeczy znacznie poniżej ich możliwości. A taki, jak potrzebuje się dyskretnie napić, kupi sobie piersiówkę i przeleje do niej z półlitrówki.

  • Moderatorzy

Dużo kumpli się zapiło , kolejni już z przodu. Kto chciał pił nalewki, wódę z mety, mocne piwa.

Na małpki patrzę przez pryzmat szklanych , wszędzie walających się butelek i jestem zdecydowanym przeciwnikiem.

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

W dniu 2.07.2019 o 08:29, misiomor napisał:

Prohibicja w USA była skrajnym utrudnieniem. Jej całościowe koszty społeczne przeważyły nad zyskami.

 

Ustanowienie prohibicji było czynem zbożnym i pomyślanym jak najbardziej w dobrej wierze. Teoretycznie miało uzdrowić społeczeństwo, w praktyce poczyniło gigantyczne szkody ciągnące się przez kilkadziesiąt lat.

Nie sposób nie stwierdzić, że nieliczący się z rzeczywistością idealizm przynosi więcej szkód niż pożytku.

Aktualnym przykładem może być krucjata religijnie nawiedzonych antyaborcyjnych poyebów. Może czas wyciągnąć wnioski z przeszłości?

Jestem Europejczykiem.

 

@ Jaro_747

Pełna zgoda co do tej prohibicji, choć podobno spożycie alkoholu jednak ograniczyła, podobnie jak zapadalność na alkoholizm. Co z tego, jeżeli doprowadziła do rozwoju przestępczości zorganizowanej i poważnego skłócenia społeczeństwa, więc szkody przeważyły.

Natomiast co do aborcji - nie wnikając w kwestie fundamentalne, bo to OT w tym wątku, w USA jednak krucjata przeciwników aborcji doprowadziła do daleko idącej zmiany społecznej percepcji tej procedury. Kiedyś uważano ją za niewinny zabieg niemalże kosmetyczny, dziś jej ocena moralna się mocno zaostrzyła, mimo że dużych zmian prawnych nie było - precedens Roe vs Wade nie został obalony.

Wali mnie co stało się w USA, ja żyję w Polsce. A u nas praktyczny zakaz aborcji skutkuje gigantyczną turystyką aborcyjną do bardziej cywilizowanych krajów ościennych. Skutek społeczny jest taki, że ludzie zamożni i tak robią co chcą, a biedota rodzi niechciane dzieci.

Jestem Europejczykiem.

 

W USA w czasach Prohibicji jak najbardziej istniała turystyka alkoholowa do krajów ościennych. Brytyjski następca tronu usłyszał w Kanadzie taki wierszyk:

Four and twenty Yankees, feeling very dry,

went across the border to have a drink of rye.

When the rye was opened, the Yanks began to sing:

"God bless America, but God save the King!"

To akurat w żaden sposób nie popsuło tamtejszego społeczeństwa - że ktoś legalnie przekroczył granicę, napił się i wrócił. A jeżeli nawet doszukiwać się w tym negatywów, to są one niczym przy gangsterce związanej z nielegalną produkcją, przemytem i dystrybucją wewnątrz USA. Ja tam nie widzę żadnego zbrojnego ramienia podziemia aborcyjnego w Polsce i strzelanin a'la Al Capone przy nielegalnych klinikach. Więc analogia jest nietrafiona.

Ale nie było żadnej analogii. Chyba napisałem jasno o co mi chodzi.

Mam napisać jeszcze jaśniej?

Ci co mają odrobinę rozumu i pieniędzy jadą z aborcją za granicę. W ten sposób mamy prawo które prowadzi do prześladowania biedniejszych i mniej zaradnych. A różni moraliści udają, że tego nie ma. To się nazywa hipokryzja czy jakoś tak.

Jestem Europejczykiem.

 

Analogia jak najbardziej jest, w regionach przygranicznych USA im ktoś mieszkał dalej od granicy, tym bogatszy musiał być, żeby pozwolić sobie na wypad do Kanady celem napicia się alkoholu.

PS. Bogaci i ustosunkowani ogólnie mają łatwiej w kwestii dostępu do rzeczy nielegalnych bądź zabronionych prawem i unikania odpowiedzialności. Czy to znaczy że należy skasować odnośne paragrafy prawa?

Przykład - sankcje za przekroczenie prędkości. Mandat 500 złotych jest nieporównywalny co do dotkliwości dla wziętego adwokata względem zatrudnionego w fastfood'zie. Nawet nowa sankcja zabrania prawa jazdy na 3 miesiące jest niesprawiedliwa społecznie, bo bogatego stać na taksówki a dla wyrobnika na samozatrudnieniu, zależnego od samochodu, jest to praktycznie bankructwo.

W dniu 6.07.2019 o 11:00, misiomor napisał:

Analogia jak najbardziej jest, w regionach przygranicznych USA im ktoś mieszkał dalej od granicy, tym bogatszy musiał być, żeby pozwolić sobie na wypad do Kanady celem napicia się alkoholu.

W Kanadzie też była prohibicja, choć w nie we wszystkich prowincjach.

W Ontario dotąd istnieje monopol państwowy na sprzedaż alkoholu -  LCBO. Specjalne, państwowe sklepy. Normalnie gdzie indziej się go nie kupi.

Mimo wszystko nigdy nie mieli całkowitego zakazu na poziomie federalnym, a Amerykanie przekraczali granicę kanadyjską w celu napicia się. Przemyt z Kanady też miał miejsce. Mam taką unikalną książkę na ten temat "Booze Boats and Billions".

W Quebecu też mają prowincjalny monopol - SAQ, chociaż sprzedaż normalnego piwa w sklepach jak najbardziej istnieje, w odróżnieniu od takiej Szwecji, gdzie w marketach można kupić tylko niewyobrażalne sikacze 2.8%. Słyszałem kiedyś jak jeden Polak przeklinał innego "bodajbyś się musiał upić szwedzkim piwem".

W każdym razie quebecki monopol wcale nie jest taki drogi, przykładowo 10yo Tawny (Porto) dobrej marki kupowało się tam dużo taniej niż w Polsce. Wręcz można powiedzieć, że ten ich system ma swoje zalety względem polskiego - z wysoką akcyzą ale pobieraną od prywaciarzy. W SAQ nigdy nie bałem się że kupię podróbkę. Za to w Polsce ciężkie zatrucia takowymi się zdarzają, a Polmosy muszą tak ciąć koszty, że trudno kupić spirytus na nalewkę, który nie klepałby ohydnie salicylem.

16 minut temu, misiomor napisał:

W Quebecu też mają prowincjalny monopol - SAQ, chociaż sprzedaż normalnego piwa w sklepach jak najbardziej istnieje,

W Quebecu to na każdej stacji benzynowej i piwo i wino i mocniejsze trunki chyba też kupisz. Przejeżdża się granicę i szok ?

 

 

Te wina poza SAQ to są (przynajmniej były za moich czasów) potworne sikacze, kto wie czy nie jakaś podejrzana miejscowa produkcja. Nigdy tego nie kupiłem. Chociaż piwo w marketach jest niezłe, zwłaszcza z małych lokalnych browarów. Za to w SAQ mieli naprawdę niezły wybór i to w przystepnych cenach.

W dniu 6.07.2019 o 02:18, Jaro_747 napisał:

Skutek społeczny jest taki, że ludzie zamożni i tak robią co chcą, a biedota rodzi niechciane dzieci.

Może nie chciane ale pożądane. A 500+ po co jest?  A syldenafil (Sildenafilum) sprzedawany bez recepty, chyba tylko w Polsce i nigdzie indziej w UE? A kampanie Rydzyka finansowane z budżetu państwa rzekomo nie wyznaniowego.

Głupi nie lubi się zastanawiać, lecz tylko swe zdanie przedstawić. Księga Przysłów 18,2

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.