Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Zbyt dalekie sięganie w rozważaniach historycznych nie ma wielkiego sensu. Taka granicą powinien być przełom XVIII i XIX wieku. Moim zdaniem jeden z najważniejszych w dziejach Polski.

Natomiast sensowne byłoby poddawanie pod dyskusje nie tylko książek, ale i krótszych form pisanych. Jest bowiem szansa, ze artykuł przeczyta więcej dyskutantów niż książkę, a poza tym może zachęcić ich do poszukiwania innych źródeł - w tym własnie książek. 

Wynika to z moich doświadczeń. Najpierw historię poznawałem właśnie z opowieści naocznych świadków wydarzeń, przekazów rodzinnych. Z radia. Potem byli nauczyciele. Później prasa, telewizja i książki. Z wiekiem coraz staranniej dobierane.

Krótsze formy jak najbardziej mogą być .Ale jeśli chodzi o czas to dla mnie istnieje coś co się nazywa dystans czasowy .Czyli historia to przynajmniej 50 -60 lat .Oczywiście jest to umowne .

W dniu 5.09.2020 o 16:14, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Panowie na temat .

Prośba - zgłaszaj posty spoza tematu i o zbyt świeżych, czyli z 21 wieku, zdarzeniach. Np. po maju/listopadzie 2005 ( bo to już współczesność).

Mnie temat interesuje, ale raz na parę tygodni.

Czyli  niniejszy do usunięcia również - # 

 

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Na temat "Solidarności":

"Solidarność nigdy nie była „naszym” ruchem. Choć popierana i budowana przez rzesze uczciwych patriotów i zwyczajnie porządnych ludzi, od początku skalana była grzechami pierworodnymi typowymi dla wszelakich ruchów rewolucyjnych. Z jednej strony finansowana wprost przez obce wywiady, z drugiej zaś infiltrowana przez tajne służby, konsekwentnie dryfowała w kierunku katastrofy. „Karnawał Solidarności”, którym wówczas upajały się miliony, w oczach mniej licznych, lecz znacznie uważniejszych obserwatorów, coraz bardziej przypominał upiorny chocholi taniec. Znów do gorącego lecz słomianego ognia naszego patriotyzmu ktoś dolewał oliwy, jak już nie raz w naszej historii bywało. Takiej Solidarności, my – endecy, nie chcieliśmy i nie mogliśmy popierać.

Z perspektywy czasu widać wyraźnie, że mieliśmy wtedy rację. Toksyczna mieszanka wiecznych rewolucjonistów z „Solidarności” z grupą post PZPR-owskich technokratów, od lat kierująca naszą państwową nawą, niemal codziennie dostarcza na to nowych argumentów.

Dlatego „Dzień Solidarności i Wolności” nie jest moim świętem. Dla mnie prawdziwym powodem do celebracji będzie dzień wolności… od „Solidarności” i jej dziedzictwa."  

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

"Narodziny Solidarności były chaotyczne, jednak były nie przyczyną, ale konsekwencją kryzysu spowodowanego niedocenianiem potrzeb tworzonych przez socjalizm. Nieświadomość wielu socjalistycznych przywódców co do rezultatów wychwalanych przez nich zasad doprowadziła do coraz większych nieporozumień, potem niezadowolenia, a w końcu buntu. Eskalacja ta stworzyła ogromną szansę dla Stanów Zjednoczonych i sił kapitału, które dążyły do zmiany relacji kapitał-praca istniejących na świecie od 1945 r. Wykorzystały do tego luki systemu, bo komuniści, choć otrzymali liczne ostrzeżenia: NRD 1953, Polska i Węgry 1956, Czechosłowacja 1968 itd., nie wyciągnęli wniosków z efektów ogromnego postępu kulturalnego, nie docenili też celów przeciwnika, za to przeceniali spójność i siły obozu socjalistycznego. Mimo że wiele kadr PZPR skorzystało z możliwości kształcenia i awansu społecznego, jakie otworzył nowy ustrój, często zachowały przedsocjalistyczną mentalność, indywidualistyczną kulturę drobnego przedsiębiorcy i fascynację blichtrem zachodniego społeczeństwa. Walka klas nie jest drogą usłaną różami, to prawdziwa wojna. Zamiast zgodzić się na skonfrontowanie przyzwyczajeń z nową sytuacją, z jej wyzwaniami, wielu przywódców partyjnych umościło się w niej wygodnie, uznając swoją pozycję za ostateczną.

Wałęsa szokuje Francję

Wspomnienia jednego z liderów francuskiego związku zawodowego CGT, Jeana-Pierre’a Page’a, z pochodzenia, przez matkę, Polaka, pomagają zrozumieć proces, który doprowadził do odejścia Solidarności od jej pierwotnej bazy pracowniczej. CGT, Powszechna Konfederacja Pracy, powitała najpierw delegację oficjalnych polskich związków zawodowych, Centralnej Rady Związków Zawodowych, latem 1980 r., kiedy już rozpoczęły się strajki w Stoczni im. Lenina. Dla tych związkowców, członków PZPR, sytuacja pozostawała pod kontrolą i nie było czym się martwić. Rok później, w październiku 1981 r., to już Solidarność przybyła do francuskich związków zawodowych. Jean-Pierre Page w przedmowie do francuskiego wydania tej książki tak to opisywał:

Otrzymałem telefon od Georges’a Séguy. Powiedział, że przywódca Solidarności Lech Wałęsa przyjeżdża do Paryża. To nie były już tylko strajki, które się zwielokrotniły, ale pojawienie się tego, co nazwano niezależnym związkiem zawodowym. Wkrótce mieliśmy odkryć, że nie był aż taki niezależny! Sekretarz generalny CGT poinformował mnie, że wszystkie francuskie konfederacje związkowe zamierzają powitać delegację Solidarności na lotnisku Orly i że moja obecność jest potrzebna. W tym dniu pojechałem po Lecha Wałęsę, Bronisława Geremka i całą delegację, aby zabrać ich z samolotu na konferencję prasową w obecności liderów ZZ CGT, CFDT, CFTC, FO, FEN. (…)

Tego dnia pojawiło się wiele otwierających oczy niespodzianek. Ujawniły one myśli Wałęsy oraz intelektualistów, którzy mu towarzyszyli, a raczej go pilnowali. Dyskusja, naznaczona wymijającymi odpowiedziami, była intensywna, ale pozostawiła uczestników w wielkim zakłopotaniu. Działaczki CGT osłupiały, kiedy Wałęsa wyjaśnił im swoją koncepcję roli kobiety: matka w rodzinie, dobra katoliczka, ograniczona do zadań domowych – dzieci, gotowania, sprzątania. Wydawało się to tym bardziej szokujące, że w zasadzie Solidarność narodziła się z powodu zwolnienia robotnicy i działaczki, Anny Walentynowicz. W rzeczywistości, jak zobaczymy później, było to nie przejęzyczenie, ale głębokie przekonanie Wałęsy. Dla wielu takie widzenie spraw było niespodziewane. Media przecież tyle trąbiły na temat nowoczesności i odnowy uosabianej przez ten związek zawodowy!

A to było akurat to, Solidarność. A co z samorządnością i z kontrolą pracowniczą w przedsiębiorstwach, jak on to widział? W tym czasie dużo debatowano na te tematy w CGT i CFDT, były nawet pewne próby z samorządnością. A dla niego i jego towarzyszy to wszystko było bardzo niejasne, był to bardziej frazes, hasło niż cokolwiek innego.

Wieczorem, na kolacji, sytuacja stała się wręcz surrealistyczna! Wobec demonstrowanej przez Wałęsę ignorancji historycznej Henryk Krasucki1, który reprezentował kierownictwo CGT, w końcu dał mu wykład na temat historii Polski. Tymczasem my rozmawialiśmy z Geremkiem, Mazowieckim, Cywińskim. Nasza wymiana zdań wkrótce przybrała charakter polityczny. Na nasze pytania dotyczące kierunków rozwoju Solidarności ich odpowiedzi były bardzo jasne. Sprawy czysto związkowe nie były głównym przedmiotem ich zainteresowania, a nawet wcale się nimi nie interesowali. Ważna była władza, a tym samym zmiana ustroju. Dla naszych rozmówców Solidarność była więc tak naprawdę koniem trojańskim i niczym więcej. Podobnie jak Bronisław Geremek inni członkowie delegacji należeli kiedyś do PZPR. Nasza dyskusja nie toczyła się według norm dyplomatycznych, ich zamiary były jasne, tak jak środki polityczne, jakimi dysponowali. Później odkryto, że oprócz środków politycznych istniało znaczące międzynarodowe wsparcie finansowe. Co do CGT, oni uznali, że musimy wybrać: z nimi, tak jak to zrobiła CFDT, albo przeciw nim! (…)

Solidarność nie pojawiła się ot tak, nagle, na spokojnej scenie, jej narodziny umożliwiła powolna ewolucja społeczeństwa. Ukryte motywacje jej przywódców były bardziej polityczne niż związkowe. Od samego początku uzyskała bezwarunkowe międzynarodowe poparcie najbardziej antykomunistycznych związków zawodowych, które również zapewniały o swoim apolitycznym i rzekomo niezależnym, czysto związkowym charakterze. Spieszyły jej z pomocą. Nie było w tym właściwie nic nowego, bo już w roku 1956 Międzynarodowa Konfederacja Wolnych Związków Zawodowych (obecnie przekształcona w Międzynarodową Konfederację Związków Zawodowych) z pomocą AFL-CIO i CIA zebrała kwotę 850 tys. dol. na sfinansowanie węgierskiego funduszu solidarności2. Więc były precedensy…

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Z takiej perspektywy wypowiedź Kaczyńskiego o tym, gdzie i kto wówczas stał jest fałszywa. Bardziej prawdziwe byłoby postawienie pytania, za kim stały jakie siły i czyje pieniądze. To pytanie w przypadku Polski ciągnie się od wieków. W obecnym świecie dotyczy nie tylko Polski.

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Komunistyczne francuskie związki postawiły ultimatum niezależnemu samorządnemu , itede ... (?)

Tak coś czułem.

Bo tu chodziło o to, kto zawładnie wyobraźnią i językiem. 

To, że Solidarności chciało się więcej socjalizmu, odczułem i zniechęciło mnie to na dobre.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

W Newsweeku z tego tygodnia bardzo ciekawy artykuł A.Drzycimskiego O Wolnym Mieście Gdańsku .O kulisach jego powstania ,organizacji ,składzie narodowościowym i wpływach hitlerowskich pod koniec lat 30 .

Jeszcze chciałbym nawiązać do jednego z wątków książki "Fall Weiss " ,który wart jest moim zdaniem przemyślenia .Otóż jak wiadomo jednym z głównych zarzutów wobec strategii przyjętej przez polskie dowództwo był zarzut nadmiernego rozciągnięcia wojsk polskich .

Ze względu na niekorzystne położenie geostrategiczne Polska była narażona na atak z trzech stron przez przeważające liczebnie wojska niemieckie ,które dodatkowo były dużo bardziej mobilne .Błąd Wodza Naczelnego polegałby na tym ,że chciał bronić za dużo dysponując szczuplejszymi siłami .Kolejny błąd to niepotrzebne wysunięcie Armii Pomorze na północ w celu obrony korytarza co naraziło ją na zniszczenie przez atakujących Niemców z Pomorza i Prus Wsch . oraz pozostawienie Armii Poznań na wysuniętej pozycji na zachód bez konkretnych zadań ( przynajmniej na początku ). A przecież plan był taki aby polski front cofał się na wschód prowadząc walki opóźniające w kierunku wielkich rzek ,przeprawiając się na wschodni brzeg Wisły aby dalej cofać się ku Rumunii .W wyniku tego nadmiernego rozciągnięcia frontu już w pierwszych dniach wojny doszło do jego przerwania w wielu miejscach i okrążenia wielkich jednostek .To zniweczyło ten cały plan .Co więc należało zrobić ?Autor książki ( jak i podobno doradcy francuscy ) uważa ,że należało zrobić coś innego .Po pierwsze należało armie Pomorze i Poznań rozlokować bardziej na wschód oddając Korytarz i Wielkopolskę zyskując skrócenie frontu .Obu tych części kraju nie dało się obronić ,to było beznadziejne .Cofające się polskie armie powinny opuszczając wielkie miasta pozostawiać w każdym z nich po jednej dywizji piechoty do ich obrony co powodowałoby wiązanie wojsk niemieckich w walkach miejskich .Armia Kraków mogłaby wtedy skutecznie wykonać nakreślone jej wcześniej zadanie bycia osią zwrotu frontu na wschód .To pozwoliłoby przenieść dalsze walki na wschód od linii Wisły .Oczywiście jak każdy plan ma on też liczne wady .M.in. nie liczy się z nastrojami ludności w opuszczanych miastach ,ze zniszczeniami w tych miastach .Nie bierze pod uwagę również takiej możliwości ,że Niemcy po zajęciu np. Gdańska i Korytarza mogliby ogłosić zakończenia walk ( czasowo ) aby uspokoić mocarstwa zach. tak jak w przypadku kryzysu sudeckiego .Niemniej sam pomysł wydaje się ciekawy i wart dyskusji .Oczywiście przy założeniu ,że wojny wtedy nie można było wygrać .To było niemożliwe .Można było tylko lepiej przegrać .

40 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Oczywiście przy założeniu ,że wojny wtedy nie można było wygrać .To było niemożliwe .Można było tylko lepiej przegrać .

Gdyby babcia miała wąsy... Sanacyjni decydenci byli kompletnie oderwani od rzeczywistości. Bystry Rydz bał się głównie tego, żeby po zwycięstwie nie stracić władzy. To była kamaryla od parunastu lat nie mająca żadnego sprzężenia zwrotnego, hierarchia dominacji była sztywna i oparta na zasługach legionowych, a "oficyjerowie" chodzili bić dziennikarzy we trzech na jednego i pewnie myśleli że z Niemcami pójdzie im równie łatwo, bo jest z nimi duch Marszałka.

Bzdury wypisujesz .Nie należy mieszać oficjalnej propagandy z mediów  i pokrzepiania serc z rzeczywistą oceną sytuacji .Dowództwo WP  zdawało sobie sprawę z dysproporcji sił .I na pewno lepiej oceniało sytuację niż politycy i wojskowi zachodni .Co nie zmienia oceny krytycznej w stosunku do obozu sanacyjnego za całokształt .Ale co mieli mówić w 39r. ? Że jesteśmy bez szans ?

Zależy którego szczebla dowództwo. W najwyższych władzach państwowych było jak opisuję - inaczej nie robiliby tak kretyńskiej polityki zagranicznej.

Jedyny, który w tym towarzystwie miał świadomość tego co się dzieje, to był Walery Sławek.

Natomiast na nieco niższych stopniach dowódczych były takie tuzy jak Dąb-Biernacki, który po wykazaniu się kompletną nieudolnością w dowodzeniu, pajacował kierując ruchem. Za to w rozprawach z dziennikarzami w obronie czci Marszałka wcześniej się wyróżniał i pewnie dlatego awansował tak wysoko. On dobrze pokazuje jakie były mechanizmy wyłaniania sanacyjnego przywództwa.

To ,że dowództwo wyższego szczebla nie stanęło na wysokości zadania to oczywistość .Oni mentalnie byli przygotowani na poprzednią wojnę ( jak to zwykle bywa z wojskowymi ) .A Dąb Biernacki ponosi osobistą winę za zmarnowanie Armii Prusy .

Problem z II RP polegał na tym, że było to państwo oparte na kłamstwie - że niepodległość odzyskał Piłsudski, wysiłkiem swojej tytanicznej woli, która jakoś tak pokierowała Duchem Dziejów, że niepodległość się odzyskała.

Tymczasem zasługi Piłsudskiego sprowadzają się tak naprawdę do tego, że w 1920r. dał radę swoją psychopatyczną osobowością skłonić armię do walki na 200%. Natomiast to że ta armia była, że miała co jeść, w co się ubrać i czym strzelać było zasługą oddolnych ruchów "pozytywistycznych" i bardzo wielu ludzi. Nawet od strony wojskowej strategia była dziełem innych, których następnie więziono i mordowano (generałowie Zagórski i Rozwadowski) żeby nie rzucali cienia na legendę Marszałka. Podobnie prześladowano cywilów z zasługami i wiedzą jak było naprawdę - Korfanty, Witos. No może Dmowskiego nie śmieli ruszyć, ale on się starzał i tracił wpływ nawet na swoje stronnictwo.

Tak więc zanegowano mechanizmy skutecznego działania, a wyniesiono na piedestał warchoła, który nigdy w życiu nie splamił się wykonaniem czyjegoś rozkazu. Nie dziwne, że popełniali żałosne błędy, czyniące porażkę w 1939r. tym bardziej haniebną.

Godzinę temu, misiomor napisał:

czyniące porażkę w 1939r. tym bardziej haniebną.

Gdyby nie Rosja Sowiecka tą wojnę byśmy wygrali. Każdy gazetopolak czy to od Sakewycza czy od Redachtora ci to powie.

Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w "D" aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.

Poczytaj  trochę , poucz się ,przemyśl i dopiero pisz .To co napisałeś to totalna bzdura .17 .09. nie było już zorganizowanego oporu WP .Wojna rozstrzygnęła się w pierwszym tygodniu .

Ale wątek jest o książkach traktujących o historii .Przeczytałeś coś ciekawego w tym temacie ostatnio ?

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

Bardzo polecam!

 

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

W dniu 11.09.2020 o 21:51, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Jeszcze chciałbym nawiązać do jednego z wątków książki "Fall Weiss " ,który wart jest moim zdaniem przemyślenia .Otóż jak wiadomo jednym z głównych zarzutów wobec strategii przyjętej przez polskie dowództwo był zarzut nadmiernego rozciągnięcia wojsk polskich .

Ze względu na niekorzystne położenie geostrategiczne Polska była narażona na atak z trzech stron przez przeważające liczebnie wojska niemieckie ,które dodatkowo były dużo bardziej mobilne .Błąd Wodza Naczelnego polegałby na tym ,że chciał bronić za dużo dysponując szczuplejszymi siłami .Kolejny błąd to niepotrzebne wysunięcie Armii Pomorze na północ w celu obrony korytarza co naraziło ją na zniszczenie przez atakujących Niemców z Pomorza i Prus Wsch . oraz pozostawienie Armii Poznań na wysuniętej pozycji na zachód bez konkretnych zadań ( przynajmniej na początku ). A przecież plan był taki aby polski front cofał się na wschód prowadząc walki opóźniające w kierunku wielkich rzek ,przeprawiając się na wschodni brzeg Wisły aby dalej cofać się ku Rumunii .W wyniku tego nadmiernego rozciągnięcia frontu już w pierwszych dniach wojny doszło do jego przerwania w wielu miejscach i okrążenia wielkich jednostek .To zniweczyło ten cały plan .Co więc należało zrobić ?Autor książki ( jak i podobno doradcy francuscy ) uważa ,że należało zrobić coś innego .Po pierwsze należało armie Pomorze i Poznań rozlokować bardziej na wschód oddając Korytarz i Wielkopolskę zyskując skrócenie frontu .Obu tych części kraju nie dało się obronić ,to było beznadziejne .Cofające się polskie armie powinny opuszczając wielkie miasta pozostawiać w każdym z nich po jednej dywizji piechoty do ich obrony co powodowałoby wiązanie wojsk niemieckich w walkach miejskich .Armia Kraków mogłaby wtedy skutecznie wykonać nakreślone jej wcześniej zadanie bycia osią zwrotu frontu na wschód .To pozwoliłoby przenieść dalsze walki na wschód od linii Wisły .Oczywiście jak każdy plan ma on też liczne wady .M.in. nie liczy się z nastrojami ludności w opuszczanych miastach ,ze zniszczeniami w tych miastach .Nie bierze pod uwagę również takiej możliwości ,że Niemcy po zajęciu np. Gdańska i Korytarza mogliby ogłosić zakończenia walk ( czasowo ) aby uspokoić mocarstwa zach. tak jak w przypadku kryzysu sudeckiego .Niemniej sam pomysł wydaje się ciekawy i wart dyskusji .Oczywiście przy założeniu ,że wojny wtedy nie można było wygrać .To było niemożliwe .Można było tylko lepiej przegrać .

Polscy politycy przez całe lata uznawała, że większym zagrożeniem są Związek Radziecki i  dlatego głównie przygotowywała się wojny z tym przeciwnikiem. Prawdziwe przygotowania do wojny z Niemcami rozpoczęto dopiero na kilka miesięcy przed wybuchem wojny. Dlatego  polska armia przystąpiła do wojny obronnej nie w oparciu o dobrze przygotowaną strategię, ale w oparciu o improwizowane założenia i rozkazy Naczelnego Wodza. Moim zdanie wielką wadą dowodzenia był brak jednolitego dowództwa frontu zachodniego bądź grupy armii "Zachód" koordynującego działania związków operacyjnych. Zamiast tego były luźno koordynowane działania obronne poszczególnych armii i grup operacyjnych, którymi dowodzili nie zawsze mający odpowiednie predyspozycje wojskowe i osobiste dowódcy. To ostatnie doskonale ilustruje to postawa marszałka Śmigłego-Rydza. Do tego doszła także tragicznie przeprowadzona mobilizacja. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Zyzol

Zyzol

 

Ogólnie zgadzam się ale mam parę uwag .Polska miała dwa plany operacyjne na wypadek wojny .Z Niemcami plan Zachód i z ZSRR Wschód .Oba były opracowane parę lat przed wojną .Trudno mieć pretensje ,że liczono się z wojną na wschodzie .Wynikało to z doświadczeń wcześniejszych i z charakteru takiego państwa jak ZSRR .Jednak konkretne ,szczegółowe prace ( nad planem przeciw Niemcom ) rozpoczęły się w marcu 1939r . Czy to było za późno ? Chyba nie skoro Niemcy rozpoczęli prace nad Fall Weiss w kwietniu 1939r. Do błędów polskiego dowodzenia należy jeszcze dorzucić brak współpracy i koordynacji polskich armii i dywizji .Szwankowała też łączność w związku z czym Rydz dość szybko stracił możliwość skutecznego dowodzenia .

6 godzin temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Jednak konkretne ,szczegółowe prace ( nad planem przeciw Niemcom ) rozpoczęły się w marcu 1939r . Czy to było za późno ? Chyba nie skoro Niemcy rozpoczęli prace nad Fall Weiss w kwietniu 1939r.

Uważam, że za późno.

Tadeusz Jurga autor Rozdziału V "Plany wojenne i strategiczne rozwinięcie sił zbrojnych Niemiec I Polski" w opracowaniu zbiorowym WIH "Wojna Obronna Polski 1939" (Warszawa 1979, wyd. MON) stawia tezę, że Niemcy już w 1938 roku mieli przygotowany plan "Fall Weiss".

Ten sam autor ocenia, że polski Plan "Z" nie został nigdy ukończony. Brakowało szczegółowych planów np. użycia lotnictwa, marynarki wojennej, a także fortyfikacji, transportu, zaopatrzenia, łączności i innych. To opóźniało przygotowania do wojny, bowiem brak szczegółowych regulacji nie mogły zstąpić improwizowane wytyczne Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych czyli późniejszego Naczelnego Wodza.

Dlatego też np. z braku planu łączności na czas "W"

6 godzin temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Szwankowała też łączność w związku z czym Rydz dość szybko stracił możliwość skutecznego dowodzenia .

 

1 minutę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Od 1979r. ukazało się dużo innych opracowań .

Nowsze nie zawsze znaczy, że lepsze, ale powołaj się i na te nowsze. ?

Nie muszą być wszystkie.

Daj spokój mam w domu parę tysięcy książek . Nie będę biegał po regałach .Co do Jurgi to mam wydanie z 1990r .A od sprawdzania dat to jest internet .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
10 godzin temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Daj spokój mam w domu parę tysięcy książek . Nie będę biegał po regałach .Co do Jurgi to mam wydanie z 1990r .A od sprawdzania dat to jest internet .

Tu nie chodzi o licytowanie się, kto ile książek w domu, ale o teksty źródłowe, które wykorzystano do napisania tego opracowania. "Wojna Obronna Polski 1939" jest doskonale udokumentowana. Przypisy wskazują, że korzystano w niej np. z dokumentów niemieckiego Sztabu Generalnego. I na takie dokumenty powoływał się Jurga przyjmując rok 1938 jako czas powstania planu "Fall Weiss". Tak na marginesie jest to praca zbiorowa pod redakcją Eugeniusza Kozłowskiego. Tadeusz Jurga jest jednym autorów tego opracowania.

Dobrze, że wskazałeś mi do czego jest internet. ?

  • 2 miesiące później...

Informuję o ukazaniu się bardzo ciekawej książki z zakresu II wojny światowej .Ciekawej jeśli chodzi o wartość poznawczą jak i formę czyli stronę graficzną .Tytuł to "II Wojna Światowa. Infografiki " autorstwa francuskich historyków i grafików .W książce mamy sporo informacji o liczebności ,organizacji ,uzbrojeniu , systemie dowodzenia ,taktyce i strategii i przebiegu kampanii państw biorących udział w wojnie .Novum tej książki polega na stronie graficznej .Na genialnym przedstawieniu tych informacji przy pomocy rysunków , wykresów , tablic itp. Trochę trzeba się z tym początkowo oswoić ale potem jest już dobrze .Bardzo cenna pozycja .

6 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Informuję o ukazaniu się bardzo ciekawej książki z zakresu II wojny światowej .Ciekawej jeśli chodzi o wartość poznawczą jak i formę czyli stronę graficzną .Tytuł to "II Wojna Światowa. Infografiki " autorstwa francuskich historyków i grafików .

Kupię, jako uzupełnienie swojej biblioteki o II WŚ. Przejrzałem kilka ikonografik, szału niema. Ciekawi mnie, jaka będzie treść. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )  

9 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

W książce mamy sporo informacji o liczebności ,organizacji ,uzbrojeniu , systemie dowodzenia ,taktyce i strategii i przebiegu kampanii państw biorących udział w wojnie .Novum tej książki polega na stronie graficznej .Na genialnym przedstawieniu tych informacji przy pomocy rysunków , wykresów , tablic itp.

W wielu książkach, które mam są rozbudowane tabele, zestawienia, schematy i mapy czy kopie autentycznych dokumentów, może nie tak kolorowe, ale wystarczająco czytelne. Ciekawi mnie również jak owe genialne dzieło wypadnie w porównaniu z polską "Encyklopedią II WŚ" wyd. MON z 1975 roku".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

To książka nieporównywalna z żadną encyklopedią , zwłaszcza z 1975 r. Ze względu m.in. na wspomniana formę . To raczej uzupełnienie encyklopedii czy leksykonów .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.