Skocz do zawartości
IGNORED

Katastrofa Tu 154M, teorie spiskowe...


foxbat

Rekomendowane odpowiedzi

"Załoga nie powinna być dopuszczona do lotu w dniu 10 kwietnia 2010 r. Fatalna ocena systemu szkoleń w specpułku"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

"Odpowiedzialni: generał Błasik

36. SPLT bezpośrednio podlegał Dowódcy Sił Powietrznych - od 2007 roku generałowi Andrzejowi Błasikowi. Jemu oraz całemu kierownictwu sił powietrznych, biegli postawili liczne zarzuty:

- nie wykryli licznych, “występujących od wielu lat, w sposób ciągły groźnych dla bezpieczeństwa lotów” poważnych nieprawidłowości w zakresie szkolenia załóg,

 

- nie dopilnowali wprowadzenia w życie planu naprawczego po katastrofie samolotu CASA w styczniu 2008 roku.

 

Dalej biegli piszą: „powtórzenie się nieprawidłowości związanych z katastrofą CASA również w katastrofie samolotu Tu-154M świadczy o braku kontroli ze strony Dowódcy Sił Powietrznych (…) i przyczyniło się do zaistnienia katastrofy w dniu 10.04.2010”.

 

Zawinili też szefowie MON: Szmajdziński…

Biegli dokładnie opisują moment, w którym 36. specpułk zaczął tracić swoją elitarność.

 

Według nich, to efekt decyzji ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego z 2004 roku. Wprowadził on wtedy nową siatkę etatów, czym spowodował obniżenie wynagrodzeń i zarazem „ograniczył możliwość rozwoju pilotów”. Podjęcie decyzji nie poprzedzała analiza skutków wprowadzenia nowych rozwiązań, a przynajmniej biegli nie odnaleźli ich w archiwach resortu obrony narodowej.

 

“Piloci, dowódcy i instruktorzy samolotów Tu-154M o dużym doświadczeniu, widząc konkurencyjne uposażenie w lotnictwie cywilnym, niejasną sytuację w odniesieniu do kadry wojskowej, zaczęli opuszczać wojsko” - napisali biegli, wyliczając, że tylko w okresie poprzedzającym katastrofę odeszło trzech pilotów: dwóch instruktorów i dowódca Tu-154M.

 

Konkluzja biegłych brzmi: „Dążąc do zagwarantowana realizacji lotów dyspozycyjnych stawianych priorytetowo przez ministra obrony narodowej, dowództwo 36 SPLT, mając akceptację dowódcy sił powietrznych, łamiąc przepisy i zasady szkolenia lotniczego, podjęło się realizacji oczekiwań przełożonych kosztem bezpieczeństwa lotów”.

 

...Szczygło i Klich

 

Biegli wskazują, że również kolejni ministrowie obrony “wymuszali przyspieszenie szkoleń pilotów na samolocie Tu-154M”. Cytują faks ministra Aleksandra Szczygły z dnia 4 czerwca 2007 roku skierowany do dowódcy Sił Powietrznych, generała Andrzeja Błasika: „Polecam podjęcie w trybie pilnym działań zmierzających do zintensyfikowania szkolenia pilotów na samolocie specjalnym Tu-154M”.

 

Za znaczące uznają również pismo ministra Bogdana Klicha, który zgodził się, aby przez miesiąc piloci ćwiczyli na drugim egzemplarzu Tu-154 M. Pod warunkiem jednak, „że w przypadku konieczności wykorzystania samolotu Tu-154, szkolenia zostanie zawieszone a samolot oddany do dyspozycji osób upoważnionych”.

 

Eksperci uznali, że te pisma miały krytyczne znaczenie dla jakości pułku transportującego polskich VIP-ów: „Pomimo że dowódcy sił powietrznych wiedzieli, czym grozi niedoszkolenie załóg, tym bardziej tych, które wykonują loty o statusie HEAD - zamiast bezwzględnego żądania realizacji potrzeb związanych z ich szkoleniem zachowywali się pasywnie. Godzili się na niemożliwe do spełnienia, bez zagrożenia bezpieczeństwa lotów, decyzje przełożonych o priorytecie lotów dyspozycyjnych nad niezbędnymi lotami szkoleniowymi” - podkreślili."

 

To było do przewidzenia, że skoro za katastrofę ponoszą odpowiedzialność politycy PO i PiS, to poprawność wręcz wymagała, aby w gronie odpowiedzialnych znaleźli się także ci z SLD. Winą Szmajdzińskiego nie jest to, że przyjął jakieś nowe regulacje, ale to, że przez 6 następnych lat, ani Szczygło, ani Klich nic w tym zakresie nie zmienili. I to jest kompletna paranoja. Dwaj pierwsi już nie żyją. Klich chodzi nadal w glorii sławy i chwali się swoimi sukcesami z okresu szefowania MON. Do winy się nie poczuwa. Ani trochę.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

To było do przewidzenia, że skoro za katastrofę ponoszą odpowiedzialność politycy PO i PiS, to poprawność wręcz wymagała, aby w gronie odpowiedzialnych znaleźli się także ci z SLD. Winą Szmajdzińskiego nie jest to, że przyjął jakieś nowe regulacje, ale to, że przez 6 następnych lat, ani Szczygło, ani Klich nic w tym zakresie nie zmienili. I to jest kompletna paranoja. Dwaj pierwsi już nie żyją. Klich chodzi nadal w glorii sławy i chwali się swoimi sukcesami z okresu szefowania MON. Do winy się nie poczuwa. Ani trochę.

 

A wojskowi to już nie są odpowiedzialni za to, co działo się w lotnictwie?

Jestem Europejczykiem.

 

Cholera ich wie, jak to wszystko pijane łazi...

 

W Alpach niedawno samolotem prasnął - cywil.

Trzeźwy, jak niemowlę.

Czyli prawie tak, jak pośredni sprawca katastrofy naszej jedynej, cudnej, pięknej i niepośledniej...

 

Mały, niepijący, w psychicznym dole i - cywil.

Ten system jest włączony zawsze, wiec gdybyś siedział jako pilot w innym samolocie podchodzącym do lądowania to też słyszałbyś "tą papugę".

Można go zignorować tylko jak widzimy lotnisko. Jak nie widzimy (mgła/chmury) to ignorują go tylko ludzie bez wyobraźni.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

A wojskowi to już nie są odpowiedzialni za to, co działo się w lotnictwie?

 

Jak zwykle w twoim przypadku, złośliwość przesłaniająca rzeczowe myślenie.

 

Chciałem podkreślić odpowiedzialność polityków w związku z tzw. cywilną kontrola nad armią. Wielokrotnie pisałem,ze cywilnej kontroli nad armia nie sprawuje się poprzez mianowanie b. strażnika miejskiego czy b. pacyfisty na urząd ministra ON, tylko przez budżet uchwalany przez demokratycznie wybrany parlament. W dodatku jak Szczygło i Klich - kompletni dyletanci - mieli wiedzieć o tym, co faktycznie dzieje się w armii, skoro Macierewicz przy wsparciu PiS i PO rozwalił WSI i utworzył harcerską SKW i SWW. Wiec kto miał informować ministrów ON o zagrożeniach. Tu do odpowiedzialnych za katastrofę należy dopisać również i Macierewicza oraz wszystkich głosujących za bezwarunkowa i bezmyślna likwidacja WSI. Przypominam, że Szmajdziński, Zemke i SLD przed tym przestrzegali.

 

Z moich wcześniejszych wpisów jednoznacznie wynika, że winni są także wojskowi. Od pilotów, po najwyższych dowódców. I zdania tego nie zmieniam.

Przecież cywilna kontrola nad wojskiem nie jest realizowana dla codziennych działań operacyjnych. Tutaj odpowiedzialność wojskowych jest niezaprzeczalna. Inną sprawą jest fakt, że PO praktycznie odpuściła sobie cywilną kontrolę nad np. tym, co działo się w lotnictwie ze względu na okopanie się tam ludzi związanych z PiS i chronionych przez Kaczyńskich.

 

A co do Klicha to odpytywany przez dziennikarzy miał naprawdę cieniutką minę i mimo buńczucznych haseł widać było strach w jego oczach. Czas najwyższy.

Jestem Europejczykiem.

 

Przecież cywilna kontrola nad wojskiem nie jest realizowana dla codziennych działań operacyjnych. Tutaj odpowiedzialność wojskowych jest niezaprzeczalna. Inną sprawą jest fakt, że PO praktycznie odpuściła sobie cywilną kontrolę nad np. tym, co działo się w lotnictwie ze względu na okopanie się tam ludzi związanych z PiS i chronionych przez Kaczyńskich.

 

A co do Klicha to odpytywany przez dziennikarzy miał naprawdę cieniutką minę i mimo buńczucznych haseł widać było strach w jego oczach. Czas najwyższy.

 

Coś napisać musiałeś. Nawet głupiego i śmiesznego, jak to: "(...)cywilna kontrola nad wojskiem nie jest realizowana dla codziennych działań operacyjnych."

Ty też jak widać coś napisać musiałeż, żeby wyszło na twoje.

Myślisz, że w jednostce siedzi cywil i patrzy wojskowemu na ręce?

Jestem Europejczykiem.

 

Ty też jak widać coś napisać musiałeż, żeby wyszło na twoje.

Myślisz, że w jednostce siedzi cywil i patrzy wojskowemu na ręce?

 

W przeciwieństwie do ciebie wiem, o czym piszę. I znam się akurat na tym. W przeciwieństwie do większości szefów MON po 1989 roku i ciebie też.

 

"siedzi cywil" i kreci papierki - zupełnie jak ten świstak w reklamie milki

Można go zignorować tylko jak widzimy lotnisko. Jak nie widzimy (mgła/chmury) to ignorują go tylko ludzie bez wyobraźni.

Ależ oni byli święcie przekonani że "bracia rosjanie" naprowadzają ich profesjonalnie.

Zerknij jaka różnica kątowa była między pasem lotniska a torem katastrofy.

Ta... z TEJ wieży... profesjonalnie. Może jeszcze sprawdzisz jaką wersją ILS-u dysponowali?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

„W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?” - Friedrich Nietzsche
Achievement unlocked!

Zerknij jaka różnica kątowa była między pasem lotniska a torem katastrofy.

Myślisz że wodzowie i dowódca lotu do Smoleńska nie wiedzieli jakie warunki techniczne (profesjonalne) panują na tym lotnisku. Myślę że wiedzieli, tylko zabrakło wyobraźni jak zwykle może się uda. Na tym lotnisku, przy jego wyposażeniu technicznym bezpiecznie lądować można tylko przy bardzo dobrej widoczności.

To wszystko było już w tym wątku omawiane bardzo dawno temu.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Myślisz że wodzowie i dowódca lotu do Smoleńska nie wiedzieli jakie warunki techniczne (profesjonalne) panują na tym lotnisku. Myślę że wiedzieli, tylko zabrakło wyobraźni jak zwykle może się uda. Na tym lotnisku, przy jego wyposażeniu technicznym bezpiecznie lądować można tylko przy bardzo dobrej widoczności.

To wszystko było już w tym wątku omawiane bardzo dawno temu.

Nie jestem z zawodu kontrolerem ruchu powietrznego ale wydaje mi się że jeśli była jakaś wieża to takie podstawowe dane jak kierunek lotu/lądowania są w stanie podać z dokładnością do jednego stopnia a może nawet i minuty.

Nie jestem z zawodu kontrolerem ruchu powietrznego ale wydaje mi się że jeśli była jakaś wieża to takie podstawowe dane jak kierunek lotu/lądowania są w stanie podać z dokładnością do jednego stopnia a może nawet i minuty.

Spytaj 'Aero' może on będzie wiedział jaka jest dokładność naprowadzenia przy takim wyposażeniu jak w Smoleńsku. Ja niestety nie wiem. O ile pamiętam to nie jest lotnisko stale działające tylko otwierane okazjonalnie. Przed Prezydenckim 101 próbę lądowania podejmował Rosyjski samolot transportowy i ze względu na warunki odpuścił. Szkoda że nasi mieli mniej oleju w głowie. Ja na miejscu pilotów nie ufał bym "wieży" takiej jak na zdjęciu i odleciał na zapasowe lotnisko. Zresztą nasz 101 miał zgodę "wieży" do zejścia tylko do 100 m (dowódca chyba miał w papierach 120 m). Schodzili niżej licząc że za chwilę zobaczą teren. Zobaczyli go za późno. To między innymi jest przesłanka do stwierdzenia, że musiał być silny nacisk na dowódcę załogi żeby lądowanie wykonać za wszelką cenę. Cena niestety okazała się w tym przypadku bardzo wysoka. Za brak wyobraźni bardzo często się płaci wysoką cenę.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Przed Prezydenckim 101 próbę lądowania podejmował Rosyjski samolot transportowy i ze względu na warunki odpuścił.

 

No patrz - mijasz sie prawda Leszku...to co bylo widac na tych filmach z 5 lat jak podchodzi nad droga a swiadkowie mówili ze skrzydło o kilka metrów mineło sie z płyta lotniska?

Jesli to jest odpuszczenie ladowania to nasz tupolew nawet nie podchodził...

 

 

Z Olegiem Korszunowem, nawigatorem doświadczalnym z 38-letnim stażem w biurze konstrukcyjnym Antonowa, rozmawia Piotr Falkowski:

 

... Kiedy udostępniono zapis rozmów ze stanowiska kontroli lotów, stało się oczywiste, że grupa kierowania lotami pracowała fatalnie. I to nie tylko podczas podejścia Tu-154, ale również wcześniej, podczas lądowania Jaka-40 i Iła-76. W przypadku Iła-76 również niemal doszło do wypadku. A przecież to była rosyjska załoga, znająca lotnisko, pogoda była lepsza, a jednak nie wylądował. Tego dnia odbyły się cztery podejścia. Jak-40 wylądował bardzo źle, Ił-76 dwa razy próbował i nie wylądował, a pogoda wciąż się pogarszała. Nadleciał Tu-154 i kontrolerzy wydają mu zgodę na lądowanie? To absurd. Jakie lądowanie przy praktycznie zerowej widoczności?...

 

A to radze sobie wytłuścić:

 

...Tyle że wskaźniki meteo wcale się nie zatrzymały. Kiedy ląduje Jak-40, jego położenie widoczne jest na ekranie radiolokatora, kierownik strefy podejścia podaje załodze odległość o początku pasa i znaną formułę: „Na kursie, na ścieżce”. I tak cztery, trzy, dwa, jeden kilometr… I w tym momencie piloci powinni zobaczyć pas, bo przecież widoczność wynosi rzekomo właśnie jeden kilometr. Tymczasem mija 13 sekund – to jest prawie kilometr lotu maszyny – i kierownik lotów dopiero krzyczy: „Widzisz pas?”. Po 6 sekundach każe mu odejść na drugi krąg, zaś rzeczywiste lądowanie następuje po prawie pół minuty. Tak jakby leciał ten kilometr aż 44 sekundy. Oczywiście naprawdę Jak-40 nie był wcale „na ścieżce”, tylko dużo wyżej i przyziemił praktycznie w połowie pasa, a pogoda już dawno nie odpowiadała minimum...

 

.... To błędne „na kursie, na ścieżce” pojawi się potem i przy tupolewie. Dlaczego kierownik strefy podejścia wprowadzał w błąd załogi? Mówi się, że naprawdę nic nie widział na ekranie, bo między radarem a samolotem były drzewa. – W przypadku Tu-154 pod sam koniec to bardzo możliwe, bo zszedł wtedy bardzo nisko, ale nie pozostałych maszyn. Zachowanie mjr. Wiktora Ryżenki to prawdziwa zagadka. Myślę, że to skutek braku profesjonalizmu, lekceważącego podejścia do służby, nieodpowiedzialności. Ryżenko przyjmował samoloty z ustawieniem kąta nachylenia ścieżki 3 stopnie 10 minut, podczas gdy na tym lotnisku obowiązywały go 2 stopnie 40 minut...

 

 

Całosc tutaj:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

.. Kiedy udostępniono zapis rozmów ze stanowiska kontroli lotów, stało się oczywiste, że grupa kierowania lotami pracowała fatalnie. I to nie tylko podczas podejścia Tu-154, ale również wcześniej, podczas lądowania Jaka-40 i Iła-76. W przypadku Iła-76 również niemal doszło do wypadku. A przecież to była rosyjska załoga, znająca lotnisko, pogoda była lepsza, a jednak nie wylądował. Tego dnia odbyły się cztery podejścia. Jak-40 wylądował bardzo źle, Ił-76 dwa razy próbował i nie wylądował, a pogoda wciąż się pogarszała. Nadleciał Tu-154 i kontrolerzy wydają mu zgodę na lądowanie? To absurd. Jakie lądowanie przy praktycznie zerowej widoczności?...

O ile mnie pamięć nie zawodzi to zgody na lądowanie nie było tylko na próbne podejście do wysokości 100 m.

Dowódca 101 i wodzowie na pokładzie chyba widzieli co się za oknem dzieje i mają "olej" w głowach (przepraszam mieli) żeby podjąć jedyną prawidłową decyzję. Od 100 m w dół wszystkie działania odbywały się wyłącznie na odpowiedzialność dowódcy 101.

 

Tymczasem mija 13 sekund – to jest prawie kilometr lotu maszyny – i kierownik lotów dopiero krzyczy: „Widzisz pas?”. Po 6 sekundach każe mu odejść na drugi krąg, zaś rzeczywiste lądowanie następuje po prawie pół minuty. Tak jakby leciał ten kilometr aż 44 sekundy. Oczywiście naprawdę Jak-40 nie był wcale „na ścieżce”, tylko dużo wyżej i przyziemił praktycznie w połowie pasa, a pogoda już dawno nie odpowiadała minimum...

Cały ten akapit pokazuje jaki wpływ miała udana szarża Jaka na lotnisko w Smoleńsku na decyzje o lądowaniu podejmowane na pokładzie 101. Przecież ci z Jaka wiedzieli co się wydarzyło i jak dużo mieli szczęścia a mimo to nie wybili z głowy załodze 101 i decydentom na pokładzie tego lądowania.

Samosierra, normalnie Samosierra. Typowo polskie.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

O ile mnie pamięć nie zawodzi to zgody na lądowanie nie było tylko na próbne podejście do wysokości 100 m.

Dowódca 101 i wodzowie na pokładzie chyba widzieli co się za oknem dzieje i mają "olej" w głowach (przepraszam mieli) żeby podjąć jedyną prawidłową decyzję. Od 100 m w dół wszystkie działania odbywały się wyłącznie na odpowiedzialność dowódcy 101.

 

...W przypadku Tu-154 błąd dotyczy nie tylko kursu i ścieżki, ale także odległości od progu pasa. – Owszem. Tak było i przy pierwszych dwóch samolotach, co przeanalizowaliśmy na przykładzie Jaka-40, tylko nie wiemy, jaki był to dokładnie błąd. Dla Tu-154 dysponujemy bardzo precyzyjnymi informacjami o trajektorii. Kiedy Ryżenko mówi na przykład: „2 na kursie, na ścieżce”, przekazuje trzy błędne informacje. Samolot nie jest 2 km od progu pasa, ale 2,5 km, jest ponad 20 metrów poniżej ścieżki i około 50 metrów na lewo, czyli nie jest też na kursie. Błąd 500 metrów w odległości od progu jest niewytłumaczalny i niedopuszczalny. Tyle samolot leci 7 sekund. Odległość powinna być dokładna. Błąd wynikający z ruchu samolotu to co najwyżej 100 metrów. Mimo to MAK nie widzi żadnych nieprawidłowości w pracy grupy kierowania lotami i twierdzi, że jej działania nie wpłynęły na wystąpienie zdarzenia lotniczego. Jak tak można napisać?...

 

...Jaka była wtedy rzeczywista widoczność? – Znamy ją bardzo dokładnie. Obecny na stanowisku kontroli lotów płk Krasnokutski raportował ją telefonicznie swojemu generałowi. Pytanie, czy miał prawo, nie będąc członkiem grupy kierowania lotami, przebywać w tym miejscu, które tak jak kabina pilotów samolotu, jest strefą ograniczonego dostępu. W każdym razie, znajdując się tam, miał obowiązek zachowywać ciszę i nie wtrącać się do pracy członków grupy kierowania lotami. Jednak z jego obecności mamy jeden pożytek. Mianowicie nagrał na magnetofonie realną widoczność podczas zniżania samolotów Ił-76 i Tu-154, znacząco różniącą się od zawyżonej wartości podawanej przez – używając jego własnego wyrażenia – niepoczytalnego meteorologa. W raporcie nie ma ani słowa o tym fakcie, a to ważna informacja. On przecież swojego generała nie okłamywał. Kiedy Ił-76 już prawie się rozbił i definitywnie odleciał, pułkownik mówi: „Widoczność jest 500 metrów, nawet 300 metrów”. I obrzuca wyzwiskami meteorologa, który nie wiadomo dlaczego dawał 800 metrów. Po półgodzinie zaczął zbliżać się Tu-154 i trzeba było mu podać warunki pogodowe. Meteorolog wciąż podaje 800 metrów, ale Krasnokutski widzi z punktów orientacyjnych, że jest „maksimum 200” i powtarza to głośno dwa razy wśród steku wulgaryzmów, potem jeszcze mówi, że jest 150 metrów i wciąż się pogarsza. Ale przy lądowaniu tupolewa kierownik lotów poinformował załogę, że widoczność wynosi 400 metrów. – Tak, tyle właśnie dali. Wtedy dowódca samolotu stwierdził, że spróbuje zejść, a jeśli nie będzie warunków, odejdzie..

 

Czy to jest zgodne z procedurą? – Tak, oczywiście. Czasem w trakcie takiego próbnego zejścia warunki się poprawiają. Rzecz jasna zniżyć się można tylko do wysokości decyzji. Oczywiście 400 metrów to dużo mniej niż minimum wynoszące 1 tys. metrów, ale już lądowanie przy widoczności 150 metrów to zupełny absurd. Nikt by się nie zgodził na próbę lądowania w takich warunkach. Ale jemu powiedziano 400 metrów, Krasnokutski mówi generałowi, że 150 metrów i nie ma żadnej reakcji. MAK też to potem zignoruje.

 

 

 

 

Jesli Protasiuk dostawał nie prawdziwe info od meteo, byl conajmniej o kilka set metr w innym miejscu niz sugeruje wieza, co wiecej jest do 2km utwierdzany ze idzie dobrze to? Zchodził do wysokosci decyzji tylko trafil na jar ktory myslal ze jest juz za nim

Jesli Protasiuk dostawał nie prawdziwe info od meteo, byl conajmniej o kilka set metr w innym miejscu niz sugeruje wieza, co wiecej jest do 2km utwierdzany ze idzie dobrze to? Zchodził do wysokosci decyzji tylko trafil na jar ktory myslal ze jest juz za nim

Pełna amatorszczyzna zarówno na ziemi jak i w powietrzu. Szczególnie bolesna ta amatorszczyzna w powietrzu. Samosierra, proszę Kolegi Samosierra :-). Z Prezydentem RP na pokładzie.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Nie jestem z zawodu kontrolerem ruchu powietrznego ale wydaje mi się że jeśli była jakaś wieża to takie podstawowe dane jak kierunek lotu/lądowania są w stanie podać z dokładnością do jednego stopnia a może nawet i minuty.

 

Lotnisko w Smoleńsku wyposażone było w radar RSP-6M2, którego dokładność +/- zawiera się przedziale od 100-300m, a wraz ze spadkiem wysokości błąd się powiększa z uwagi na drzewa, które niezgodnie ze standardami rosną przed pasem.

Lech36 - wygląda ze NA SIŁE wieza chciała sciagnac tego dnia samolot podajac NIEPRAWDZIWE dane o widoczności co miało bezpośredni wpływ na podjecie przez kapitanow decyzji o podejściu do ladowania. Zatanawiajace jest czemu uważacie ze był pressing w polskim samolocie a nie widzicie ze na wiezy był o wiele większy skoro podawano ZAWYZONE dane o widoczności trzem statkom powietrznym.

 

O sensie ladowania Tu154 gdy IL 72 z samochodami dla delegacji prawie się rozbil i odleciał nie wspomnę. To naprawdę tak wygląda jak by kontrolerzy CHCIELI tego dnia mieć wypadek.

 

O rażących błędach w naprowadzaniu nie wspomnę.

Lech36 - wygląda ze NA SIŁE wieza chciała sciagnac tego dnia samolot podajac NIEPRAWDZIWE dane o widoczności co miało bezpośredni wpływ na podjecie przez kapitanow decyzji o podejściu do ladowania. Zatanawiajace jest czemu uważacie ze był pressing w polskim samolocie a nie widzicie ze na wiezy był o wiele większy skoro podawano ZAWYZONE dane o widoczności trzem statkom powietrzny.

 

O sensie ladowania Tu154 gdy IL 72 z samochodami prawie się rozbil i odleciał nie wspomnę. To naprawdę tak wygląda jak by kontrolerzy CHCIELI tego dnia mieć wypadek.

 

Sęk w tym, że to nie kontrolerzy podejmują takie decyzje, a KAPITAN STATKU POWIETRZNEGO. Wszystkie informacje pogodowe mieli na pokładzie. Z tych informacji wynikało jedno - NIE MA WARUNKÓW DO LĄDOWANIA.

AERO> gdyby Protasiuk dostal info od osoby naprowadzajacej ze ma 150m widoczności na ziemi to i wogule próbował to ok.

Ale on dostaje info ze 400m...wiec liczyc może ze do 100m wysokości zejdzie i popatrzy.

Protasiuk [...] wiec liczyc może ze do 100m wysokości zejdzie i popatrzy.

Ale nie mógł liczyć na świetlaną karierę, gdyby lądowania odmówił.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Smutna prawda Less. Oczywiście Protasiuk mógł zrobić próbne podejście, teoretycznie, bo przecież plan był na zejście do 100m, a na to mu nie pozwalały jego papiery. Niestety lot wyglądał, jakby za sterami siedziały małpy, a nie zawodowi piloci.

Ale na wiezy pelna profeska...

Chyba naprawdę szkoda argumentów. Zle dane meteo, zle naprowadzanie ale nic to malpy w kokpicie winne.

A może bys Aero przeczytał calosc tego wywiadu co wkleiłem na poprzedniej stronie?

 

Jakos Rosjanin a może być obiektywny i wine widzieć szerzej.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.