Skocz do zawartości
IGNORED

Studia / praca umysłowa vs. zawody "manualne" - porównywalność zarobków


romekjagoda

Rekomendowane odpowiedzi

Moj kumpel robi posadzki jakas maszyna wyciaga 5-7tys.Pracuje po 10h i soboty.

 

 

Znam takich co ciagna bro od rana i dostaja 10ziko na/h.

Znikomy procent patentów jest zgłaszany przez kobiety. Dlatego domagam się pozbawienia kobiet prawa do studiowania.

 

No na tym forum raczej nie masz sie co obawiac, ze dostaniesz "z liscia" od jakiejs forumowiczki..

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Chiba jednak nie, bo cały czas nie wiem ile zarabiają W POLSCE spece od "roboty manualnej", usłyszałem tylko że mają wzięcie (na wyspach czy u nas też?)

 

 

Zatrudnienie na etat,spora firma budowlana (ok.1200 pracowników),woj śląskie:

 

-mistrz na budowie,brak doświadczenia,inż,start 2,2-2,5tys.Ambitniejszy po 4-6 latach zostaje kierownikiem,częściej jednak są to tzw. "wieczni majstrowie".

-kierownik budowy 3,5-7,5tys (w zależności od stażu i ilości "zaliczonych" obiektów z dużym zyskiem)

-zbrojarz,dobry fachowiec-nawet do 3,6tys,nowo przyjęty start:2,3tys.

-cieśla,dobry fachowiec-do 3,6tys,start: 2,3tys

-murarz 2,2-3,2tys

-pomocnik na budowie 1,8-2,6tys

-elektryk 2,2-3,4tys

-instalator (hydraulik) 2,2-3,4tys

l'enfant sauvage

Brutto czy netto?

"...Kto zagląda pod powierzchnię, czyni to na własną odpowiedzialność..."

Don Kichote to zły człowiek był...

Znikomy procent patentów jest zgłaszany przez kobiety. Dlatego domagam się pozbawienia kobiet prawa do studiowania.

Po dzisiejszym dniu powiem że coś w tym jest, tzn. tylko dziewczyny piły "karną kolejkę" w głupiej grze.

 

octavarium, wnioski (niekoniecznie z Twoich danych, tylko z życia) są takie że.. zależy co umiesz i kogo znasz.

"Wykpiwany przez Ciebie pomocnik kafelkarza w koncu zostanie samodzielnym kafelkarzem, i jak ma dryg szybko bedzie mial tyle zlecen, ze nie bedzie wyrabial sie z ich realizacja. I Bedzie kasowal takich jak Ty i ja, elastycznych, wyksztalconych, mowiacych obcymi jezykami, z obyciem miedzynarodowym..."

 

 

 

Nie. Nie zostanie. Kafelkarz, którego wynająłem do oklejenia mi łazienek, pracował z trzema pomocnikami, z których szefem zostanie najprawdopodobniej jeden, zależnie od popytu na tego rodzaju usługi. To taka sama droga kariery jak inna, liczy się sprawność, umiejętności, bystrość, a także sytuacja rynkowa. Nie każdy może być właścicielem firmy, a do tego w Polsce sprowadza się bycie dobrze opłacanym kafelkarzem czy hydraulikiem. To są już ludzie interesu, którzy prowadzą własne firemki. Nie każdy może. Tak jak nie każdy chłop jest rolnikiem/farmerem, czyli przedsiębiorcą z branży rolnej. Połowa preferuje prace dorywcze. A co do kasowania, to ja będę na przykłąd kasował faceta, który potrzebuje mojej ekspertyzy dla inwestycji na 20 milionów. Ja nie ułoże kafelków, a kafalkarz nie zrobi OOS.

 

 

Józwa, racja, kafelkarz nie zrobi OOS. Ale tu nie o to chodzi. Chodzi o porównywalność zarobków - nie ważne co robi, ważne że praca manualna często jest droższa niż umysłowa, mimo, że żyjemy niby w społ. post-nowoczecznym, usługowym.

Co do tego, że sam kafelków nie ułożysz - przypuszczam, że tylko dlatego, że nigdy nikt Ci nie pokazał, nie odważyłeś się, etc. Ja się odważyłem, i mimo że jestem gryzipiórkiem wiem, że wymaga to owszem dokładności, doświadczenia, ale płytki kładę sobie sam, bo a) potrafię, b) wkurza mnie, że za ta względnie prostą czynność mam płacić więcej, niż sam na godzinę zarabiam. I nie potrzeba do tego doktoratu.

 

Co do takiej samej drogi kariery, to zgoda jak najbardziej. Nikt nie pisze tu o wyższości jednej pracy nad drugą, tylko nad wymaganiami jakie jedna praca stawia w porównaniu do innej, i tego jak owe różne wymagania znajdują odzwierciedlenie w zarobkach. Odpowiedzią jest mechanizm podaż-popyt, i to nie ulega wątpliwości.

 

Wydaje mi się, że obecnie mamy jednak zaburzoną sytuację edkukacyjną, gdzie wszyscy idą na studia, promuje się to jakko jedyną droge edukacji, a szkolnictwo zawodowo-techniczne leży i kwiczy. I nznajduje to odzwierciedlenie w cenach usług.

 

Ja nikomu tez nie odmawiam prawa do godnego zarobku, czy bogacenia się - nie chciałbym być źle zrozumiany. Niemniej chodzi o to, że ludzi pracujących w jednych zawodach po prostu nie stac na usługi innych. Czytając to sam mam świadomość, jak banalnie i naiwnie brzmi to co napisałem. Właściwie, nie ma o czym gadać, bo tak było, jest i będzie zawsze... ;-)

Powrót po dłuższej przerwie...

  • Redaktorzy

"Zatrudnienie na etat,spora firma budowlana (ok.1200 pracowników),woj śląskie:"

 

 

Jak wynika z tego zestawienia, ludzie zarabiaja przyzwoicie, ale naprawdę sporo ma dopiero kierownik budowy. Żadna z tych pensji nie pozwala na tzw. beztroskie życie. Praca ma tutaj charaktek fizyczny, ale wykwalifikowany, nie mówimy to o osobach noszących worki z ziemią, bo takich nie zatrudnia się raczej na etacie - po co, skoro można wybierać i przebierać. Praca "umysłowa" jest równiez bardzo zróżnicowana, od nie związanej z niemal żadną odpowiedzialnością, aż do odpowiedzialności za los wielu ludzi. Czy kasjerka zajmuje się pracą umysłową? Podobno tak, bo siedzi pod dachem i naciska guziki. Czy biuralistka niskiego szczebla, która tylko przyjmuje dokumanty, stawia na nich pieczątkę wzdłuż, i przekazuje dalej, pracuje umysłowo? Ja bym powiedział, ze jej umysł nie pracuje niemal w ogóle, mniej więcej tak samo, jak pomocnika murarskiego, albo nawet mniej. Ja pracuję umysłowo, mam parę stopni naukowych i zajmuję się średnio odpowiedzialnymi zadaniami, no i zarabiam jednak wiecej niż wymienieni fachowcy, pomijając kierownika budowy. Ale znam kolegów o podobnych kwalifikacjach, którzy zarabiaja tyle, co kafelkarz., Ale oni nie twierdzą, ze to wysokie zarobki :-)

Z moich obserwacji wynika, że ich zarobki są o 70-100% niższe niż pracowników budowlanych. Serio.

Rozumiem, że nie uważasz siebie za osobę kończącą dobre studia dla inteligentnych? Z takim pojmowaniem podstaw matematyki :)))

Rozumiem, że nie uważasz siebie za osobę kończącą dobre studia dla inteligentnych? Z takim pojmowaniem podstaw matematyki :)))

 

 

Bady, napisałem to niezdarnie, z punktu widzenia matematyki niepoprawnie. Potrafię przyznać się do błędu, nie ma problemu. Miało być odwrotnie: osoby 'manualne' zarabiają 70-100% więcej od znajomych 'umysłowych'.

 

Co do insynuacji i podtekstów nt. mojej inteligencji pozostawiam je bez komentarza. Więcej mówią o Tobie, niż o mnie. Udowadniać swojej inteligencji tu na forum nie zamierzam, a co do moich dyplomów możesz być spokojny, bronią się same.

Powrót po dłuższej przerwie...

 

Mylisz sie jednak, ze to od posiadanych umiejetnosci zalezy wartosc pracownika umyslowego. Niestety nie obecnie, gdy jest ich nadpodaz i za dodatkowe umiejetnosci nie jestes gratyfikowany - one sa niezbedne by dostac w ogole sensowna prace i wyroznic sie sposrod tlumu mlodych, dobrze wykszalconych i bezrobotnych.

 

Umiejętności nie posiadają wartości z racji posiadania ich, ale z racji zapotrzebowania na takie umiejętności.

W Polsce jest po uszy prywatnych uczelni i "renomowanych" uniwersytetów, które z racji konieczności utrzymania własnego biznesu wciskają młodym ludziom, iż dobra szkoła to "gwarancja sukcesu i dobrego zatrudnienia". Deziluzja następuje, kiedy absolwent uczelni oczekuje pracy w której nadal prowadzony będzie za rękę i pensje będzie otrzymywał przede wszystkim za poprzedni trud włożony w lata studiów. Pracodawca jednak płaci za pracę a nie za to jakie kto miał kiedyś oceny.

Większość kandydatów na pracę którzy przeszli moimi rękami na pytanie " Co pan dobrze umie - na czym się pan zna?" Rozpoczyna odpowiedz od "Skończyłem szkołę XY...." i powtórzenie zapytania o umiejętności zaskakuje i zatyka.

Ci, którzy maja więcej oleju w głowie bez problemów zarabiają więcej jak ci, którzy wymagają prowadzenia i wskazywania drogi. A to płaci jak w branży pracy fizycznej tak umysłowej.

O ile przy pracy manualnej zarobki jakkolwiek by nie było szybko znajdują górne ograniczenie - przy pracy umysłowej takie nie istnieje.

Umiejętności nie posiadają wartości z racji posiadania ich, ale z racji zapotrzebowania na takie umiejętności.

W Polsce jest po uszy prywatnych uczelni i "renomowanych" uniwersytetów, które z racji konieczności utrzymania własnego biznesu wciskają młodym ludziom, iż dobra szkoła to "gwarancja sukcesu i dobrego zatrudnienia". Deziluzja następuje, kiedy absolwent uczelni oczekuje pracy w której nadal prowadzony będzie za rękę i pensje będzie otrzymywał przede wszystkim za poprzedni trud włożony w lata studiów. Pracodawca jednak płaci za pracę a nie za to jakie kto miał kiedyś oceny.

Większość kandydatów na pracę którzy przeszli moimi rękami na pytanie " Co pan dobrze umie - na czym się pan zna?" Rozpoczyna odpowiedz od "Skończyłem szkołę XY...." i powtórzenie zapytania o umiejętności zaskakuje i zatyka.

Ci, którzy maja więcej oleju w głowie bez problemów zarabiają więcej jak ci, którzy wymagają prowadzenia i wskazywania drogi. A to płaci jak w branży pracy fizycznej tak umysłowej.

O ile przy pracy manualnej zarobki jakkolwiek by nie było szybko znajdują górne ograniczenie - przy pracy umysłowej takie nie istnieje.

Ivan, wiele racji w tym co napisałeś. Wielu ludzi na studiach nic nie robi poza studiowaniem. Są jednak tacy, którzy robią praktyki, staże etc. Z tym, że i to nie daje wystarczającej praktyki 'by robić coś dobrze'. Człowiek po studiach wychodzi na rynek pracy wyposażony w jedno narzędzie (trywializując) - swój umysł. Dopiero od tego momentu zaczyna się jego pięcie po drabinie. I chyba faktycznie nie ma górnego pułapu zarobków dla pracy umysłowej.

 

Nie zgodze się natomiast z tezą, że Ci którzy mają więcej oleju w głowie zarabiają dobrze. Owszem, niektórzy mądrzy faktycznie zarabiają więcej. Niemniej wielu jest idiotów na stanowiskach kierowniczych, którzy zarabiają krocie, a nie mają oleju w głowie. Zresztą, tu trzeba by sprecyzowac co rozumiememy pod pojęciem 'oleju'. Jeśli to tylko umiejętność zagarniania kasy, dochodzenia do jak najwyższych zarobków, to to co napisałeś powyżej jest prawdą. Ale wracając do tematu: są też zawody, gdzie ludzie są b. mądrzy, a nie są wynagradzani za to w stopniu proporcjonalnym do 'więkeszej ilości oleju' od tych, którzy są idiotami, ale na stanowiskach kierowniczych. Weźmy np. sektor publiczny i prywatny. Menadżerowie i ogólnie ludzie, którzy pracują w prywatnych firmach zarabiają z zasady więcej niż w sektorze publicznym. I nie jest tak, że nie ma zapotrzebowania na usługi publiczne, administrację, etc. To często praca trudna, odpoweiedzialna, często bardziej niż w firmach prywatnych. Tak więc prosty mechanizm i uogólnianie nie działa tak jak napisałeś (albo nie tak prosto). Do tego dochodzi fakt, że niektórzy świadomie wybierają pracę dla określonej idei (rozumianej szeroko jako samorealizowanie się, wybór mniej płatnej ale bardziej ambitnej pracy, etc.), zamiast dla wielkiej kasy. Wielu z nich tez ma wiele oleju w głowie, umiejętności, a jednak nie zarabiają kroci.

Powrót po dłuższej przerwie...

wypadło by jednak uściślić, kto to jest ten pracownik umysłowy po studiach. Bo raczej nie jest to biurwa po administracji, albo jakiś kalkulator pracujący w audycie po ekonomii. Księgowość również się nie liczy, chociaż i księgowa i audyt trzepią grubą kasę (większą, niż wykwalifikowany pracownik fizyczny).

wszelakich CHumanistów pomijam tu całkowicie...

 

pracownik umysłowy, to np. inżynier technolog, informatyk itd.

To, że się jest po studiach i siedzi się w handlu/marketingu to średnio umysłowa praca.

 

 

Możecie się obrażać :))))

A taki chirurg to jest fizyczny czy umysłowy ?

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

A taki chirurg to jest fizyczny czy umysłowy ?

oj, umysłowy, ale to jest oddzielna kasta, o której tu nie rozmawiamy. Przynajmniej tak mi się wydaje. Bo jak zaczniemy rozmawiać, to wyjdzie, że chirurg również zarabia więcej, niż robotnik.

Ciekawe kto mając wybór zgodziłby się, żeby operował go chirurg zarabiający średnią krajową...

Ciekawe kto mając wybór zgodziłby się, żeby operował go chirurg zarabiający średnią krajową...

 

Kiedyś w telewizji był wywiad z profesorem z japońskiej kliniki (która miała w jakiejś dziedzinie najwyższy poziom na świecie) która prowadzi szkolenia chirurgów, i zapytano go co sądzi o polskich uczniach, no i odpowiedział on mniej więcej tak: mam nienajlepsze zdanie o uczestnikach szkoleń pochodzących z Polski, mam wrażenie że minęli się oni z powołaniem, ogólnie z rozmów stwierdzam że powinni oni raczej obrać swoją drogę w kierunku szeroko pojętego biznesu bo zawód chirurga wiąże się z pełnym poświęceniem swojego życia dla tej dziedziny i na ciągłą naukę a wtedy na taki sposób spędzania życia jaki oni chcieliby mieć jest nie do zrealizowania przez najwyższej klasy fachowca. Ogólnie chodziło mu o to że było widać u uczniów z polski brak woli do aż takiego poświęcenia i zaangażowania jakie u nich jest normą. Tyle z tego zapamiętałem, szkoda że nie nagrałem tego bo minęło już kilka lat od czasu tego wywiadu i mogłem coś tam nieco z pamięci inaczej ująć ;) .

Nawet obdarzony największym powołaniem fachowiec nie jest odporny na zmęczenie wywołane - niewyspaniem bo w taniej dzielnicy mieszka i mu hałasują, dojazdami komunikacją miejską albo niewygodnym samochodem w dużych korkach...

Dlatego w japonii często wykorzystywane są specjalne wyciszone kapsuły do spania, a niestety są one tam dość często wykorzystywane bo by pracownik po prostu nie zdążył wrócić do domy wyspać się i przyjechać z powrotem. Takie tam jest po prostu oddanie się do reszty wykonywanemu zawodowi. Oczywiście są też tam takie zawody które znacznie mniejszym wysiłkiem pozwalają realizować się w zarabianiu pieniędzy i komfortowym spędzaniu czasu. Tym niemniej oddanie to jest najczęściej tak wysokie że jak taki pracownik przejdzie na emeryturę albo zostaje zwolniony, to się bardzo często okazuje że spędzał on tak mało czasu w domu, że praktycznie czuje się tam jako osoba obca, bo dotychczasowa jego rola ograniczała się głównie do zapewnienia rodzinie kwestii materialnych.

Dlatego w japonii często wykorzystywane są specjalne wyciszone kapsuły do spania, a niestety są one tam dość często wykorzystywane bo by pracownik po prostu nie zdążył wrócić do domy wyspać się i przyjechać z powrotem. Takie tam jest po prostu oddanie się do reszty wykonywanemu zawodowi. Oczywiście są też tam takie zawody które znacznie mniejszym wysiłkiem pozwalają realizować się w zarabianiu pieniędzy i komfortowym spędzaniu czasu. Tym niemniej oddanie to jest najczęściej tak wysokie że jak taki pracownik przejdzie na emeryturę albo zostaje zwolniony, to się bardzo często okazuje że spędzał on tak mało czasu w domu, że praktycznie czuje się tam jako osoba obca, bo dotychczasowa jego rola ograniczała się głównie do zapewnienia rodzinie kwestii materialnych.

 

 

Tylko, że te kapsuły to imho już ekstremum. Nawet jeśli taki parcownik/lekarz klepałby miliony to jest 'kapłane'/niewolnikiem/pracoholikiem i nie ma czasu, nie czerpie radości z życia, wydawania zarobionych tak pieniędzy. Także wypowiedź owego profesora japońskiego świadczy imho o odhumanizowaniu pracy, czy oczekiwaniu, że ludzie staną się robotami - pracującymi, ale bez potrzeb pobocznych, wyzutymi z życia prywatnego i całkowicie dyspozycyjnymi wobec swojej pracy.

Nie wiem też, na ile jest to oddanie pracy, a na ile wpojona norma kulturowa w Japonii / styl życia.

Powrót po dłuższej przerwie...

"(...) pracując i mieszkając za granicą przeciętnego pracownika biurowego (sektor prywatny i państwowy) nie stać, by za miesięczną pensję opłacić miesiąc pracy pracownika fizycznego, budowlańca (wykończeniówka, dekoratorstwo, stolarka)".

 

No i co w tym dziwnego? Co takiego bulwersujacego w tym jest? Azeby tak napisac jak Ty napisales trzeba miec wyjatkowa pogarde dla ludzi pracujacych fizycznie. Moim skromnym zdaniem twoja uwaga jest niezwykle chamska. Rozczarowalas mnie, mloda, polska inteligencjo.

 

Kiedy masz lat 5, 10, 15 zycie jest - ogolnie mowiac - fajne. Jesli miales szczescie urodzic sie w przecietnej rodzinie to niczym sie nie przejmujesz, rodzice daja ci to, czego potrzebujesz. Maz na lizaki, cukierki i bilet do kina. Kiedy masz juz te 20 lat, atmosfera nieco gestnieje. Poznajesz swiat. Kiedy masz te 25 wiesz juz dokladnie o co chodzi i co mozesz osiagnac, tak +/-. Wtedy tez jest ten czas kiedy to juz rodzicow nie ma i musisz sobie sam radzic. Masz jakas tam prace i iles tam zarabiasz. Chcialbys sie usamodzielnic, kupic mieszkanie. Wnet sie okazuje, ze masz nic. Nie wiem dlaczego uwazasz, ze jestes jakis nadzwyczajny. Kazdy mlody czlowiek ma ten sam problem: ceny mieszkan/domow. Kazdy czlowiek bez wzgledu na to gdzie mieszka i czym sie w zyciu zajmuje. We Francji, Belgii, Niemczech, USA, Polsce - wszedzie zyje sie tak samo i kazdy ma te same problemy. Nalezy sobie w koncu wbic do glowy, ze swiat jest tak urzadzony i juz. Nie moze byc tak, ze najwieksze dobro (mieszkanie, dom - te rzeczy, na ktore pracuje sie wiekszosc zycia) jest po 5zl. Sa tacy, ktorzy mieli szczescie otrzymac od rodzicow stare mieszkanie czy dom. Ale sa i tacy, ktorzy nie maja nic i zaczynaja od zera. I wtedy droga do sukcesu musi byc dluga i ciezka, tak juz jest.

 

A ten twoj przypadek. Czyzbys zatrudnil 100 osobowa firme do tego remontu? Nie, gdybys zatrudnil i zapytal sie takiego szarego pracownika ile ma to by ci powiedzial, ze ma duzo mniej niz ty. Zatrudniles goscia, ktory robi "na siebie" wiec i zarabia wiecej bo nie ma szefa nad soba. Kazda jedna osoba, ktora ma jednoosobowe firme tego typu zarabia wiecej niz jakby robil to samo dla jakiejs duzej firmy, dlatego kto jest przedsiebiorczy i ma dwie prawe rece robi sam. Proste. Ale z tego musi sobie oplacic ubezpieczenie, paliwo itp., itd. Wiec koszty tez ma. To nie sa czyste pieniadze. Robiac taki remont bardzo istotnie podnosisz wartosc takiej nieruchomosci. Dzisiaj placzecz, ze wydales sporo, jutro bedziesz sprzedawal i sie cieszyl, bo wezmiesz za te mieszkanie wiecej pieniedzy nizli zaplaciles dzisiaj. Wiec wytrzyj lzy, nie masz ich po co wylewac.

 

Ktos ci tu dobrze napisal: idz i ty na budowe. I ty zarob te kokosy skoro to takie latwe. Ale... chyba jednak nie pojdziesz, prawda? I obaj wiemy dlaczego. Pisales, ze jestes wyksztalcony i pracowales na budowie. Niech no zgadne: jako student dorabiales sobie w wakacje. Znam i ja ten typ "pracownika" budowlanego. Opierdalanka na maksa, jak ktos nie patrzy to sie o cos oprzec tylko. Kto pojdzie po kawe? Student zaraz sie wyrywa bo znowu pare minut mozna nic nie robic. Samochod przestawic? - o to moze ja pojde, mowi student. Jacy oni uczynni i mili - to chyba to wyzsze wyksztalcenie. I tylko odliczaja tygodnie/dni do konca bo juz ciezko rano wstawac i wytrzymac do wieczora w tej pracy na budowie - lekkiej, latwej i super platnej. Zgadza sie, kolego?

 

Znam i ja prace w biurze. Tam nie jestes zmeczony, tam jestes znudzony, a to dwie rozne rzeczy. Po pracy na budowie jestes najzwyczajniej w swiecie zmeczony, wypompowany. A jak jest jeszcze duzo roboty to przychodzisz po 12-14 godzinach takiej harowy i oczy sie same zamykaja. To nie jest praca tymczasowa, na dwa czy trzy miesiace. Ci ludzie robia to cale zycie, 6 dni w tygodniu, maja prawo dobrze zarabiac. Nie badz taki zazdrosny. Wyluzuj i zrozum istote tego zawodu. Ty majac lat 60 bedziesz musial tylko ruszyc dupe z domu do biura i usiasc na tym krzesle przed komputerem. 60 letni pracownik budowlany nadal musi isc i "zrobic robote". Sam, wszystko. Inaczej mu nikt nie zaplaci zlotowki. W biurze jak to w biurze. Raz jest robota raz nie ma. Jak jest - pracujesz. Jak nie ma - opierdalasz sie, a wyplata i tak musi byc. W budowlance jak nie postawisz sciany to nikt ci nic nie zaplaci. Tam nie ma czasu na stanie i drapanie sie po dupie. Wiec nastepnym razem prosze o troche respektu dla ludzi pracy. Moze humor ci sie poprawi jak juz bedzie po tym remoncie i sie wykapiesz w ladnej lazience. Zycze ci tego.

 

A tak zeby cie jeszcze na koniec zdenerwowac to mam dla ciebie dwa przyklady z zycia. Pierwszy to imigrant w US. Jest ruskim zydem i robi remonty mieszkan, wiekszosc zlecen od zydow. Jego angielski to... nie bede mowil, szkoda slow. Prawie zerowa znajomosc jezyka. Brak wyksztalcenia wyzszego. Skonczyl jakas zawodowa szkole. Nie moglem uwierzyc kiedy mi powiedzial, ile zarobil w roku ktoryms tam, jeszcze sprzed kryzysu. Zaprosil mnie do siebie i pokazal zeznanie: zarobil w ciagu roku dwiescie kilka tys. dolarow. Gryziesz juz paznokcie? Jest i drugi przyklad. Rowniez imigrant, tyle, ze juz dziadek. Angielski zna bo przybyl tu jak mial kilka lat. Rodzina imigrantow wiec i do szkoly nie bylo czasu chodzic. Od malego robil na budowie razem z ojcem ale ciagnelo go do innych prac. Poszedl do firmy gdzie robili prace podwodne. Skonczyl jakies tam kursy, ktorych wymagali i robil te robote przez wiele lat. Dzis sam ma swoja firme, zatrudnia kilka osob. Jak wiemy prace podwodne sa wysoko oplacane. Dzis przyjezdza na dogladanie robot rolls roycem phantomem. Ma dom za dwa miliony dolcow. Wszystko z ciezkiej pracy fizycznej, panie kolego. Zazdrosc zzera? Nie ma powodu - idz i ty na budowe i posmakuj jak to sie latwo pieniadze na budowlance zarabia. Zachecam, zobaczymy ile wytrzymasz.

 

Mozna napisac wiecej w tym temacie ale sadze, ze nie warto. Mlodych ludzi, szczegolnie z krajow pokomunistycznych strasznie bulwersuja zarobki innych. To sie chyba jeszcze dlugi czas nie zmieni.

Pozwalam nie zgadzac sie z moja opinia.

Przede wszystkim Panie Paszkowski prosze przeczytac caly temat, a nie fragmenty wyrwane z kontekstu (przeciez praca umyslowa to tylko rozumienie slowa pisanego to nic trudnego, nie to co ukladanie cegiel rozrabianie cementu etc). Nikt tu nie obrazal ludzi pracujacych fizycznie (najwidoczniej nie zrizumial Pan tresci). Jesli uwaza Pan , ze praca umyslowa to przyslwoiowe siedzenie i pierdzenie w stolek to wyksztalc sie pan i tez siedz i zbijaj kokosy. Autor tematu mial na mysli to, ze nie zawsze wlozony wklad pracy czy to umyslowej czy manualnej( fizycznej) jest adekwatny do zarobkow.

Autor napisal tez, ze pracowal fizycznie, a polozenie glazury, terakoty, plyty gipsowej etc. jest w stanie nauczyc sie kazdy i nie potrzebuje na to 5 czy wiecej lat studiow. Jest w stanie opanowac te manualnie "skomplikowana" czynnosc o wiele szybciej. Podajesz Pan przyklady osob, ktore jako pracujace fizycznie dorobily sie milonow w Hameryce. Pytzam sie wiec jaki to odsetek??

Prosze uwierzyc, ze i osoby pracujace umyslowo sa w stanie tychze milionow sie dorobic za granicami naszego kraju czesto w krotszym czasie.

 

Tak wiec jak Pan widzi panie Paszkowski, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

Głupota – niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.

Słowo "Pan" na tym forum zaczyna pełnić rolę wyzwiska.

 

A Paszkowski walnął dobry tekst.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

Nie zgodze się natomiast z tezą, że Ci którzy mają więcej oleju w głowie zarabiają dobrze. Owszem, niektórzy mądrzy faktycznie zarabiają więcej. Niemniej wielu jest idiotów na stanowiskach kierowniczych, którzy zarabiają krocie, a nie mają oleju w głowie.

Jako pracownik umysłowy powinieneś rozumieć, iż stwierdzenie "Ci którzy mają więcej oleju w głowie zarabiają dobrze" nie oznacza automatycznie to, że ci którzy oleju w głowie nie maja - zawsze zarabiają źle!

Co rozumiem tym olejem w głowie? Nie tylko wiedzę, ale tez umiejętność zaprezentowania i sprzedania tej wiedzy tak by przekładała się bezpośrednio na zysk. Pracodawca płaci za pracę. Im trudniej poszukać wykonawcy takiej pracy a im więcej za taka pracę jest w stanie zainkasować - tym więcej będzie płacił za nią pracownikowi.

Trochę mnie śmieszy jak ktoś po studiach chwali się znajomością pracy z komputerem. To dziś "umiejętność" traktowana na poziomie umiejętności czytania i pisania a od pewnego poziomu dotyczy to także języków obcych.

Studia są tylko podstawą - sposobem na nauczenie człowieka tego "jak się uczyć". Jeżeli chce ktoś dobrze zarabiać "umysłowo" - zawsze musi być w stanie wykazać umysłu i wiadomości więcej jak poziom który nabył w szkole - jakakolwiek by ona nie była. Gdy wykonuje się pracę która nie jest manualna, ale tez nie wymaga większego natężenia umysłu bo bazuje na wykorzystaniu zassanych w szkole wyznaczników - trudno o wykazanie swojej wyższości nad innym kandydatem na pracę lub większej wartości na rynku pracy.

Jeżeli więc ktoś ma trochę w głowie oleju - kieruje swoje działanie w odpowiednią specjalizację - w specjalizacje na która jest zapotrzebowanie a ci najlepszy potrafią takie zapotrzebowanie i rynek sami stwarzać. I zarabiają.

Słowo "Pan" na tym forum zaczyna pełnić rolę wyzwiska.

 

A Paszkowski walnął dobry tekst.

 

Nie podjudzaj. Z mojej strony to nie jest zadne wyzwisko. Nie znam Pana Paszkowskiego nie mielismy przyjemnosci wymianic zdan (takze na tym forum), wiec nie chce, aby mi pozniej wytykal, ze razem sie w piasokwnicy nie bawilismy.

Głupota – niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.

"(...) pracując i mieszkając za granicą przeciętnego pracownika biurowego (sektor prywatny i państwowy) nie stać, by za miesięczną pensję opłacić miesiąc pracy pracownika fizycznego, budowlańca (wykończeniówka, dekoratorstwo, stolarka)".

 

No i co w tym dziwnego? Co takiego bulwersujacego w tym jest? Azeby tak napisac jak Ty napisales trzeba miec wyjatkowa pogarde dla ludzi pracujacych fizycznie. Moim skromnym zdaniem twoja uwaga jest niezwykle chamska. Rozczarowalas mnie, mloda, polska inteligencjo.

 

Kiedy masz lat 5, 10, 15 zycie jest - ogolnie mowiac - fajne. Jesli miales szczescie urodzic sie w przecietnej rodzinie to niczym sie nie przejmujesz, rodzice daja ci to, czego potrzebujesz. Maz na lizaki, cukierki i bilet do kina. Kiedy masz juz te 20 lat, atmosfera nieco gestnieje. Poznajesz swiat. Kiedy masz te 25 wiesz juz dokladnie o co chodzi i co mozesz osiagnac, tak +/-. Wtedy tez jest ten czas kiedy to juz rodzicow nie ma i musisz sobie sam radzic. Masz jakas tam prace i iles tam zarabiasz. Chcialbys sie usamodzielnic, kupic mieszkanie. Wnet sie okazuje, ze masz nic. Nie wiem dlaczego uwazasz, ze jestes jakis nadzwyczajny. Kazdy mlody czlowiek ma ten sam problem: ceny mieszkan/domow. Kazdy czlowiek bez wzgledu na to gdzie mieszka i czym sie w zyciu zajmuje. We Francji, Belgii, Niemczech, USA, Polsce - wszedzie zyje sie tak samo i kazdy ma te same problemy. Nalezy sobie w koncu wbic do glowy, ze swiat jest tak urzadzony i juz. Nie moze byc tak, ze najwieksze dobro (mieszkanie, dom - te rzeczy, na ktore pracuje sie wiekszosc zycia) jest po 5zl. Sa tacy, ktorzy mieli szczescie otrzymac od rodzicow stare mieszkanie czy dom. Ale sa i tacy, ktorzy nie maja nic i zaczynaja od zera. I wtedy droga do sukcesu musi byc dluga i ciezka, tak juz jest.

 

A ten twoj przypadek. Czyzbys zatrudnil 100 osobowa firme do tego remontu? Nie, gdybys zatrudnil i zapytal sie takiego szarego pracownika ile ma to by ci powiedzial, ze ma duzo mniej niz ty. Zatrudniles goscia, ktory robi "na siebie" wiec i zarabia wiecej bo nie ma szefa nad soba. Kazda jedna osoba, ktora ma jednoosobowe firme tego typu zarabia wiecej niz jakby robil to samo dla jakiejs duzej firmy, dlatego kto jest przedsiebiorczy i ma dwie prawe rece robi sam. Proste. Ale z tego musi sobie oplacic ubezpieczenie, paliwo itp., itd. Wiec koszty tez ma. To nie sa czyste pieniadze. Robiac taki remont bardzo istotnie podnosisz wartosc takiej nieruchomosci. Dzisiaj placzecz, ze wydales sporo, jutro bedziesz sprzedawal i sie cieszyl, bo wezmiesz za te mieszkanie wiecej pieniedzy nizli zaplaciles dzisiaj. Wiec wytrzyj lzy, nie masz ich po co wylewac.

 

Ktos ci tu dobrze napisal: idz i ty na budowe. I ty zarob te kokosy skoro to takie latwe. Ale... chyba jednak nie pojdziesz, prawda? I obaj wiemy dlaczego. Pisales, ze jestes wyksztalcony i pracowales na budowie. Niech no zgadne: jako student dorabiales sobie w wakacje. Znam i ja ten typ "pracownika" budowlanego. Opierdalanka na maksa, jak ktos nie patrzy to sie o cos oprzec tylko. Kto pojdzie po kawe? Student zaraz sie wyrywa bo znowu pare minut mozna nic nie robic. Samochod przestawic? - o to moze ja pojde, mowi student. Jacy oni uczynni i mili - to chyba to wyzsze wyksztalcenie. I tylko odliczaja tygodnie/dni do konca bo juz ciezko rano wstawac i wytrzymac do wieczora w tej pracy na budowie - lekkiej, latwej i super platnej. Zgadza sie, kolego?

 

Znam i ja prace w biurze. Tam nie jestes zmeczony, tam jestes znudzony, a to dwie rozne rzeczy. Po pracy na budowie jestes najzwyczajniej w swiecie zmeczony, wypompowany. A jak jest jeszcze duzo roboty to przychodzisz po 12-14 godzinach takiej harowy i oczy sie same zamykaja. To nie jest praca tymczasowa, na dwa czy trzy miesiace. Ci ludzie robia to cale zycie, 6 dni w tygodniu, maja prawo dobrze zarabiac. Nie badz taki zazdrosny. Wyluzuj i zrozum istote tego zawodu. Ty majac lat 60 bedziesz musial tylko ruszyc dupe z domu do biura i usiasc na tym krzesle przed komputerem. 60 letni pracownik budowlany nadal musi isc i "zrobic robote". Sam, wszystko. Inaczej mu nikt nie zaplaci zlotowki. W biurze jak to w biurze. Raz jest robota raz nie ma. Jak jest - pracujesz. Jak nie ma - opierdalasz sie, a wyplata i tak musi byc. W budowlance jak nie postawisz sciany to nikt ci nic nie zaplaci. Tam nie ma czasu na stanie i drapanie sie po dupie. Wiec nastepnym razem prosze o troche respektu dla ludzi pracy. Moze humor ci sie poprawi jak juz bedzie po tym remoncie i sie wykapiesz w ladnej lazience. Zycze ci tego.

 

A tak zeby cie jeszcze na koniec zdenerwowac to mam dla ciebie dwa przyklady z zycia. Pierwszy to imigrant w US. Jest ruskim zydem i robi remonty mieszkan, wiekszosc zlecen od zydow. Jego angielski to... nie bede mowil, szkoda slow. Prawie zerowa znajomosc jezyka. Brak wyksztalcenia wyzszego. Skonczyl jakas zawodowa szkole. Nie moglem uwierzyc kiedy mi powiedzial, ile zarobil w roku ktoryms tam, jeszcze sprzed kryzysu. Zaprosil mnie do siebie i pokazal zeznanie: zarobil w ciagu roku dwiescie kilka tys. dolarow. Gryziesz juz paznokcie? Jest i drugi przyklad. Rowniez imigrant, tyle, ze juz dziadek. Angielski zna bo przybyl tu jak mial kilka lat. Rodzina imigrantow wiec i do szkoly nie bylo czasu chodzic. Od malego robil na budowie razem z ojcem ale ciagnelo go do innych prac. Poszedl do firmy gdzie robili prace podwodne. Skonczyl jakies tam kursy, ktorych wymagali i robil te robote przez wiele lat. Dzis sam ma swoja firme, zatrudnia kilka osob. Jak wiemy prace podwodne sa wysoko oplacane. Dzis przyjezdza na dogladanie robot rolls roycem phantomem. Ma dom za dwa miliony dolcow. Wszystko z ciezkiej pracy fizycznej, panie kolego. Zazdrosc zzera? Nie ma powodu - idz i ty na budowe i posmakuj jak to sie latwo pieniadze na budowlance zarabia. Zachecam, zobaczymy ile wytrzymasz.

 

Mozna napisac wiecej w tym temacie ale sadze, ze nie warto. Mlodych ludzi, szczegolnie z krajow pokomunistycznych strasznie bulwersuja zarobki innych. To sie chyba jeszcze dlugi czas nie zmieni.

Pozwalam nie zgadzac sie z moja opinia.

 

 

Panie Andrzeju (to nie wyzwisko!), przykro mi, że tak odczytał Pan przesłanie tego watku. Rozmiem, że może poczuł sie Pan dotknięty z racji wykonywanego zawodu albo innej przyczyny, ale nigdzie nie napisałem, a juz na pewno nie wynika to z cytowanego przez Pana wpisu, że mam w pogardzie zawody 'manualne'. Nie rozumiem tez zarzutu ad. chamstwa i innych przytyków, odnośnie mojego rzekomego 'opieradalnia się' na budowie, lesserstwa i ogólnego lenistwa. Zazdrosny wobec nikogo nie jestem, więc historie z Ameryki mi nie imponują.

Od początku pisałem o tym, że chodzi o oczekiwania: idąc na studia człowiek inwestuje w różne formy edukacji w oczekiwaniu, że kiedyś nastąpi zwrot z tej inwestycji. Taką wizją karmieni są studenci (część z nich przynajmniej). A potem, wyposażeni w trudne do zdobycia umiejętności (opanowanie płynne języka to kilka lat ciężkiej pracy) zarabiają mniej, niż osoby które w w kilka miesięcy zdobyły fach manualny. Ja niekogo nie obrażam, nie deprecjonuję. Dlatego też nie podoba mi sie, że robi Pan do mnie osobiste wycieczki. Na budowie pracowałem, sprawiało mi to przyjemność, i nie była to praca na zasadzie przestawiania samochodu albo biegania po kawę - ale tego nie może Pan wiedzieć, mimo insynuacji. Takie wypowiedzi świadczą gorzej o Panu, jak wnosze z wpisu przedstawicielu starszej generacji, niż o mnie, jako o rzekomym chamskim przedstawicielu młodej emigracji zarobkowej. Ponadto w Pana wpisie niestety zalatuje tym, co zarzuca Pan mnie - tj. pogardą dla 'biurowo-umysłowych', którzy albo sie nudzą, albo naprawdę nie pracują, bo prawdziwa praca to tylko fizyczna, gdzie trzeba urobić sie po łokcie. Osobiście nie mam się co wstydzić mojej pracy, mimo, że może Pan uważa inaczej, albo ma taki typ pracy w pogardzie.

 

Tyle krytyki. Natomiast myślę,że poruszył Pan ważne elementy dyskusji i naświetlił dobrze prace fizyczne. Owszem, nie mam w nie takiego wglądu, a to z racji, że po prostu nie pracuję na budowie. Nie mogę więc wiedzieć, jak to jest w dlugim okresie, po latach. I myślę, że to jest wartość Pana wpisu, że pokazuje, że nie jest różowo. Niemniej może Pan wierzyć lub nie, ale i w biurze zdarza się harówa po 12h, tak, że ze zmęczenia można się pożygać. Boli wtedy jednak raczej glowa niż mięśnie, co nie zmienia faktu, że człowiek sie napracował.

 

Wiec nastepnym razem prosze o troche respektu dla ludzi pracy. Moze humor ci sie poprawi jak juz bedzie po tym remoncie i sie wykapiesz w ladnej lazience. Zycze ci tego.

 

 

Jak napisałem wyżej, respekt dla ludzi ogólnie mam, bez względu na wykonywany zawód. Humor też mam dobry, bo dom remontuję sam (w znakomitej większości; początek wątkowi dała rozmowa z kolegą, nie mój remont). Humor, będę miał o tyle lepszy, że łazienkę w większości zrobiłem sobie sam i oprócz ładnego wnętrza mam satysfakcję, że nawet jako ten nieudaczny 'umysłowy' potrafię wykonac trudne prace budowlane (czyli jednak kurka może potrafię pracować?). ;-)

 

Pozdrawiam i życzę więcej luzu i obiektywizmu oraz szacunku dla ludzi pracy (umysłowej też).

 

Słowo "Pan" na tym forum zaczyna pełnić rolę wyzwiska.

 

A Paszkowski walnął dobry tekst.

 

 

Dobry, bo komuś próbował przywalić werbalnie, mimo, że głoszać niesprawiedliwe i bezpodstawne sądy? Czy dobry, bo obiektywny i merytoryczny?

Powrót po dłuższej przerwie...

romekjagoda- poruszyłeś dosyć delikatną sprawę. Nie dziw się, że ktoś tak zareagował.

Pewne sprawy lepiej przemilczeć- w knajpie gdzie jednym z klientów byłby czarnoskóry nie wydrzesz się, że uwielbiasz czekoladowego murzynka, mimo że np lubisz to ciasto i od lat tam je kupujesz :) (porównanie kaprawe, ale chciałem Ci pokazać, że o pewnych rzeczach się nie mówi, przecież "Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają")

Marcin, może i racja, ale ja raczej wyznaję zasadę, że nawet w knajpie wolę pogadać o sensownych tematach, poruszyć kontrowersyjne kwestie nawet, byle interesująco spędzić czas, dowiedzieć się czegoś, a nie tylko wypić pifo i o dupie maryni pogadać. Naprawdę nikogo nie zamierzałem dotknąć i od początku starałem się ważyć słowa i zdania, tak, by nikt nie poczuł sie urażony. Wiem, że to drażliwy może temat, ale znowu bez przesady - nikomu nie napisałem, że jest 'biurwą' albo 'robolem', więc sądzę, że nie ma podstaw by sie obrażać, czy też co kreować tabu jakieś.

 

Pozdrawiam.

Powrót po dłuższej przerwie...

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.