Skocz do zawartości
IGNORED

Od 15 listopada zakaza palenia w miejscach publicznych


testosteron

Rekomendowane odpowiedzi

zapomniałeś dopisać, że z pieniędzy podatników palaczy - dalczego?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

w innym źródle padła kwota 20 mld zł ale może chodziło o 2010

 

oraz

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

czyli na czysto państwo ma gratis minimum 6.5 mld zł - i na co idą te pieniądze?

 

 

Josef, twarde dane - jeśli wyliczenia są prawidłowe, oddaje honor i przyznaję, że ten argument padł. Jestem tylko ciekaw, w jaki sposób identyfikowane sa choroby 'tytoniowe', jaka jest ich klasyfikacja. Przypuszczam, że znacząca liczba (nie wiem, czy większość, czy mniejszość przypadków) nie jest jednak rejestrowana jako choroba tytoniowa. Przypuszczam, że owe choroby tytoniowe to standardowo: rak płuc, rak krtani, jamy gębowej. Nie jestem lekarzem i nie znam taksonomii chorób, ale patrząc dookoła wiele chorób z palniem jest w różny sposób powiązanych, a przypusczalnie nie ujętych w wyliczeniach NFZ.

 

Dane z innego źródła na ten sam temat mówią coś innego jednak:

"Palacze wpłacają do budżetu 14 mld zł

 

45 mld zł kosztuje Polaków palenie. Pieniądze te są wydawane na zakup papierosów oraz na walkę ze skutkami nałogu - podsumował Money.pl z okazji Dnia bez papierosa.

 

W 2006 roku Polacy kupili - według oficjalnych danych - 73,5 miliarda sztuk papierosów.

 

Według raportu "Ekonomika profilaktyki i leczenia zespołu uzależnienia od tytoniu" - kilkanaście miliardów rocznie kosztuje leczenie chorób wywoływanych paleniem tytoniu.

 

Na podobną kwotę szacowane są straty związane ze zmniejszoną wydajnością osób palących.

 

Według szacunków Banku Światowego, koszty opieki zdrowotnej związane z paleniem wynoszą od 6 nawet do 15 procent wszystkich nakładów na opiekę zdrowotną. Jak podaje NFZ, dla Polski koszty te w najbliższych 20 latach wyniosą 83 do 189 miliardów złotych. "

 

źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

W obu źródłach wyliczenia dokonał NFZ.

 

I inne źródło, ostatnie, na dokładkę:

 

"Papierosy zdrożeją bardziej niż dotychczas przewidywano

 

Handel-Net | 30.11.2009 | 16:34

Papierosy zdrożeją bardziej niż dotychczas przewidywano

 

Zakaz palenia w miejscach publicznych

(fot. Jupiterimages)

 

Od stycznia 2010 r. po raz kolejny wzrośnie akcyza na papierosy. Podwyżka wyniesie 5,19 proc., a to przełoży się na wzrost ceny jednej paczki papierosów o 33 gr. Ale w detalu podwyżka będzie większa.

W przyszłym roku wpływy do budżetu z akcyzy od wyrobów tytoniowych mają wynieść według szacunków Ministerstwa Finansów 530 mln zł. Eksperci mówią, że to znacznie niższa kwota od tej, jaką trzeba wydać na leczenie chorób wywołanych paleniem. Podwyżki cen papierosów mają zniechęcić do palenia, a nie przynosić dochody państwu. Będą więc zapewne kolejne wzrosty akcyzy."

 

źródło:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Gorzej znacznie jest z fastfoodami. Tu nie ma akcyzy. A skutki zdrowotne są pewno znacznie gorsze.

 

Jar1, chyba rozumiem intencje posta, ale zaczynamy zbaczaac z tematu w kierunku pytania 'czy palenie papierosow jest oplacalne dla ekonomii kraju?'. IMHO to nie jest pytanie tego wątku. Masz rację, że żywienie się permanentne w fast foodach rodzi problemy zdrowotne generujące olbrzymie obciążenia dla służby zdrowia (vide USA). Niemniej w Europie na szczęście (jeszcze) nie jest to problemem. Poza tym, osoba otyła szkodzi samej sobie i nie narusza swoją otyłością wolności innych, jak to ma miejsce w przypadku palaczy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Powrót po dłuższej przerwie...

Liczby zależą, jak widać zawsze od intencji autorów, którzy je podają. Kiedyś brałem udział w rozliczaniu kosztów dla jednej w iększych wytwórni wódek, to wiem jaki chracz państwo ściąga z tego typu uzywek. Mozna spokojnie przyjąć, że na kazdą złotwkę zysku producenta państwa ma ich pięć. Więc twierdzenie, że to producentom nabija się kasa jest również nieprawdziwe. wyobraźcie sobie, że vat naliczany jest przez urzedników od ceny z akcyzą, czyli płacą podatki podwójnie - raczej mało zgodnie z prawem.

 

Ja rozumiem, że ludzie mają prawo zjeść posiłek i posiedzieć bez smrodu. I to mi wystarcza, by zapewmić takie przepisy i regulacje. Wynika to z mojego zwykłąego szacunku do tych, co nie palą i, że im to przeszkadza. Jednak będę protestował, gdy w ramach tej słusznej sprawy tworzy się atmosferę podżegnywania jednych przeciw drugim i uruchamiania krucjaty. Należy walczyć ze smrodem a nie z ludźmi.

Ja rozumiem, że ludzie mają prawo zjeść posiłek i posiedzieć bez smrodu.

Dodałbym - jeżeli za to zapłacą. Widocznie nie cenią sobie tej przyjemności zbyt wysoko, skoro restauracjom generalnie nie opłaca się umieszczanie wywieszki "zakaz palenia".

Liczby zależą, jak widać zawsze od intencji autorów,

Zwłaszcza tam, gdzie nie jest możliwe ich precyzyjne wyliczenie, np. koszty leczenia chorób spowodowanych paleniem, podczas gdy niemożliwe jest jednoznaczne ustalenie, które choroby spowodowane są paleniem.

 

Ja rozumiem, że ludzie mają prawo zjeść posiłek i posiedzieć bez smrodu.

Ja też. Tym bardziej, że palący często przeszkadzali mi i przeszkadzają. Ale jestem przeciwnikiem nadmiaru zakazów i nakazów - powinny istnieć tylko te najbardziej niezbędne.

Sam zakaz palenia mnie nie dotknie. Ale patrzę na ten zakaz jako na oznakę tendencji do prawnego regulowania wszystkiego co możliwe i tego się boję.

Już pytałem, jakie będą następne zakazy?

Zakaz jedzenia cukru? (Cukier jest bardzo szkodliwy)

Nakaz jeżdżenia w kaskach na rowerze?

Obowiązkowy kask na narty? Może już jest? To tym bardziej dam zarobić Czechom i Austriakom.

Zakaz wzmacniaczy w klasie A? (nieekologiczne przecież)

Może do zakupu drabiny potrzebne będzie zaświadczenie o skończonym przeszkoleniu wchodzenia na drabinę?

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

 

Ja rozumiem, że ludzie mają prawo zjeść posiłek i posiedzieć bez smrodu. I to mi wystarcza, by zapewmić takie przepisy i regulacje. Wynika to z mojego zwykłąego szacunku do tych, co nie palą i, że im to przeszkadza. Jednak będę protestował, gdy w ramach tej słusznej sprawy tworzy się atmosferę podżegnywania jednych przeciw drugim i uruchamiania krucjaty. Należy walczyć ze smrodem a nie z ludźmi.

 

Być może nie jest to oczywiste, ale założyłem, że w tym wątku dyskutujemy o tym, że DYM papierosowy / papierosy i pewne zachowania palaczy wobec niepalaczy są szkodliwe, naruszają wolność, etc. Nikt przecież nie pisał o eksterminacji, więzieniu, prześladowaniu palaczy. Chodzi o zasadę 'żyj i pozwól żyć innym' albo 'pal se jak chcesz, i nie każ wąchać smrodu innym' ;-)

Zgadzam się, że sprawa jest słuszna, a fanatyzm szkodliwy w każej formie. Niemniej co innego zdecydowane działania (po latach zaniedbań), szczególnie wobec absurdalnego i często aroganckiego oporu palaczy. I tu jest sabaka pogrzebana. To niepalacze musza przekonywać palaczy, że to palenie, a nie niepalenie jest naruszaniem wolności innych. W tym punkcie z kolei ja protestuję, przeciwko nazywaniu krucjatą słusznych postulatów niepalaczy.

 

Dodałbym - jeżeli za to zapłacą. Widocznie nie cenią sobie tej przyjemności zbyt wysoko, skoro restauracjom generalnie nie opłaca się umieszczanie wywieszki "zakaz palenia".

 

 

Drogi Misimorze, i znowu odwrócona logika. Rozumiem, że za dobra rzadkie jak np. czyste powietrze można domagać się zapłaty, ale w przypadku papierośników dlaczego płacić mają dodatkowo niepalący, a nie właśnie palacze? To jest typ logiki palących / obrońców nikotynizmu, który mnie po prostu irytuje, a często także oburza. Dodam, że Polska jest pod tym względem skansenem. W innych krajach EU niektórzy restauratorzy na zakazie nawet zarobili, bo przychodza do nich ludzie z dziećmi, bez obawy o omdlenie pociech w oparach.

 

Zwłaszcza tam, gdzie nie jest możliwe ich precyzyjne wyliczenie, np. koszty leczenia chorób spowodowanych paleniem, podczas gdy niemożliwe jest jednoznaczne ustalenie, które choroby spowodowane są paleniem.

 

 

Ja też. Tym bardziej, że palący często przeszkadzali mi i przeszkadzają. Ale jestem przeciwnikiem nadmiaru zakazów i nakazów - powinny istnieć tylko te najbardziej niezbędne.

Sam zakaz palenia mnie nie dotknie. Ale patrzę na ten zakaz jako na oznakę tendencji do prawnego regulowania wszystkiego co możliwe i tego się boję.

Już pytałem, jakie będą następne zakazy?

 

 

 

Less, zgadzam się i popieram podejście zdroworozsądkowe. Ale nie można być też naiwnym: przez tyle lat palacze narzucali innym swój nałóg, i jakoś nie było z ich strony woli dobrowolnego ogracznienia tego nikotynowego trucia. Dlatego imho ten zakaz akurat jest a) sensowny, b) konieczny. Masz rację, że należy rozdzielić zakazy pozyteczne, od absurdalnych, ale w tym przypadku uważam, że to zakaz służący dobru większości.

 

 

Nakaz jeżdżenia w kaskach na rowerze?

 

 

Może się mylę, ale nakaz albo istnieje, albo jest stosowany przez ubezpieczycieli - jeśli nie masz kasku, przynajmniej podczas jazdy rowerem uznawanej za uprawianie sportu, masz utrudnione dochodzenie odszkodowania, o ile wiem.

Powrót po dłuższej przerwie...

W innych krajach EU restauratorzy na zakazie zarobili, bo przychodza do nich ludzie z dziećmi, bez obawy o omdlenie pociech w oparach.

A to ciekawe! Bo ja słyszałem, że na zakazie to najbardziej zarabiały lokale w Zgorzelcu i Słubicach, do których Niemcy mieli blisko i gdzie mogli napalić się do woli.

 

Poza tym, gdyby na tym faktycznie można było zarobić, to restauratorom nie byłby potrzebny żaden prawny zakaz - sami wprowadziliby w swoich lokalach zakaz palenia. Chyba nie masz ich za idiotów?

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

A to ciekawe! Bo ja słyszałem, że na zakazie to najbardziej zarabiały lokale w Zgorzelcu i Słubicach, do których Niemcy mieli blisko i gdzie mogli napalić się do woli.

 

Poza tym, gdyby na tym faktycznie można było zarobić, to restauratorom nie byłby potrzebny żaden prawny zakaz - sami wprowadziliby w swoich lokalach zakaz palenia. Chyba nie masz ich za idiotów?

 

 

Nie mam za idiotów. Rozpędziłem się, bo nie wszyscy, a niektórzy (zob. wyżej edytowany post, w momencie gdy ty pisałeś swoją odpowiedź). Ogólnie jednak zwiastowana plajta restauratorów w wyniku zakazu palenia nie nastąpiła, a jak ktoś ma ochotę iść do resto i zapalić, to pójdzie tak czy inaczej, i najwyżej pomrozi sobie tyłek na dworze przez 5 minut, wróci, i dalej będzie delektował się stekiem.

Nie znam palaczy, którzy ze względu na zakaz przestali chodzić do resto, na dyskoteki, do kawiarni.

Powrót po dłuższej przerwie...

Więćej takich romekjagodów a zacznę znowu zadymiać...., i namawiać do zdymiania.

Sam prowokujesz swoją nawiedzona postgawą do kontreakcji.

a nie ma zakazu żeby nie mozna go było obejśc. Będzie underground i znowu się okaże że jest znacznie bardziej ciekawy i interesujący nic życie na powierzchni z zakazami.

że

Drogi Misimorze, i znowu odwrócona logika. Rozumiem, że za dobra rzadkie jak np. czyste powietrze można domagać się zapłaty, ale w przypadku papierośników dlaczego płacić mają dodatkowo niepalący, a nie właśnie palacze? To jest typ logiki palących / obrońców nikotynizmu, który mnie po prostu irytuje, a często także oburza. Dodam, że Polska jest pod tym względem skansenem. W innych krajach EU niektórzy restauratorzy na zakazie nawet zarobili, bo przychodza do nich ludzie z dziećmi, bez obawy o omdlenie pociech w oparach.

Nikt nie każe niepalącym wchodzić do restauracji dopuszczających palenie. Jeżeli tylko "wojujący niepalący" będą gotowi zapłacić za luksus jedzenia w restauracji bez dymu (tak jak palacze płacą za obiady w restauracji z popielniczkami) zaraz pojawią się restauracje z zakazem wywieszonym dobrowolnie przez właściciela. A tak - wychodzą na żałosnych ujadaczy, którzy przegrywają uczciwą walkę rynkową bo są CHEAP (polski język nie ma tu określenia trafiajacego w sedno) - więc z kwikiem biegną do sejmu żeby zakazał.

 

"Wojujący niepalący" są zresztą agresywną mniejszością, większość niepalących zapewne chciałaby mieć możliwość zjedzenia obiadu w towarzystwie palacza.

Nikt nie każe niepalącym wchodzić do restauracji dopuszczających palenie. Jeżeli tylko "wojujący niepalący" będą gotowi zapłacić za luksus jedzenia w restauracji bez dymu (tak jak palacze płacą za obiady w restauracji z popielniczkami) zaraz pojawią się restauracje z zakazem wywieszonym dobrowolnie przez właściciela. A tak - wychodzą na żałosnych ujadaczy, którzy przegrywają uczciwą walkę rynkową bo są CHEAP (polski język nie ma tu określenia trafiajacego w sedno) - więc z kwikiem biegną do sejmu żeby zakazał.

 

"Wojujący niepalący" są zresztą agresywną mniejszością, większość niepalących zapewne chciałaby mieć możliwość zjedzenia obiadu w towarzystwie palacza.

 

 

Misimorze, oddalamy się. Ty utwardzasz pozycje. To jest totalne pomieszanie pojęć: luksusem nie powinno być zjedzenie obiadu w atmosferze bez dymu - to powinien być standard. To palacze powinni płacić za możliwość jedzenia i palenia! Jak powiedziałem - niepalący swoim zachowaniem nic złego nie czyni palaczowi. Palacz niepalącemu narzuca swój nałóg. Ty wciąż nie rozumiesz hipokryzji logiki jaką stosujesz do palenia - mówię Ci, że jest to ta sama sytuacja co z hałasującym sąsiadem, który powiedział by Tobie, że jak się nie podoba, to się możesz wyprowadzić.

 

Wojujący niepalący jako mniejszość - hmm, ciekawa perspektywa. Nikt nie zabrania niepalącym spożycia obiadu z palaczem - nikt owego palacza nie zamierza zamykać do więzienia, czy wyrzucać z resto za samo bycie palaczem. Chodzi o możliwość spożycia posiłku w resto bez obecności dymu, nie bez obecności palacza. To wszak jest skupienie się na sednie problemu, a nie na osobach. Wojejemy z dymem papierosowym wydychanym nam prosto w twarz, nie z palaczami. Ale Ty zdajesz się tego nie widzieć. Nie potrafię wyłożyć tego już inaczej, bardziej prosto. Bez ataku personalnego na Ciebie muszę jednak stwierdzić, że promujesz właśnie logikę palacza, któremu należy się wolność kopcenia w twarz niepalących, a jak im sie nie podoba, to ich problem, ale niepalący nie mają prawa domagać się niepalenia, bo to narusza wolność palacza. Skrajny egoizm i arogancja. Niestety, dla mnie to absurdalne pomieszanie pojęć, odwrócenie kota ogonem i postawienie spraw 'na głowie'. Jeśli nie zgadzamy się co do tego, kto swoim zachowanie narusza wolność innych (palacz paleniem, czy niepalący domagający się niepalenia od innych) to nie mamy o czym dyskutować. To jest bowiem sprawa podstawowa. To tak jak McGyver, który szedł górskim szlakiem i dostał w twarz dymem - tak jak jemu palacz by powiedział: 'Panie jak się nie podoba, to wypad ze szlaku/ gór, bo Pan swoim żądaniem bym nie palił naruszasz moją wolność'. Przy takiej 'logice' nie ma miejsca na rozsądną dyskusję.

 

Więćej takich romekjagodów a zacznę znowu zadymiać...., i namawiać do zdymiania.

Sam prowokujesz swoją nawiedzona postgawą do kontreakcji.

a nie ma zakazu żeby nie mozna go było obejśc. Będzie underground i znowu się okaże że jest znacznie bardziej ciekawy i interesujący nic życie na powierzchni z zakazami.

że

 

 

Jar, to tylko świadczy o Tobie. Jeśli uważasz, że to kulturalne podejść do kogoś i dmuchnąć mu dymem w twarz, to naprawdę wystawia świadectwo tylko Tobie samemu.

Jesteś kolejnym przykładem aroganckiej postawy pro-palaczy. Ciekaw jestem tylko, w którym miejscu prezentuję 'nawiedzoną postawę' domagając się wolności od dymu papierosowego? Albo ja jestem z innej planety, albo to Ty prezentujesz kuriozalne myślenie (bez obrazy). Problem w tym, że tylko ja wytrwale klepię w klawiaturę, podczas gdy inni przeciwnicy palenia (nie palaczy) napisali co myśleli (często dosadnie), i olali Was i Wasze dziwne argumenty. Może to klepanie i próba wytłumaczenia i rozmowy to faktycznie moja 'nawiedzona postawa'. Lepiej byłoby dać se po ryju i każdy w swoją stronę, tak..?

Powrót po dłuższej przerwie...

Sorry Romekjagoda, ale uparty jesteś jak, za przeproszeniem but. Na arogancki. Nie jesteś w stanie wyjść swoim rozumem poza tabloidy i koniec własnego nosa. Jakie jest moje zdanie i postawa - napisałem. Dalsza dyskusja nie ma sensu.

Sorry Romekjagoda, ale uparty jesteś jak, za przeproszeniem but. Na arogancki. Nie jesteś w stanie wyjść swoim rozumem poza tabloidy i koniec własnego nosa. Jakie jest moje zdanie i postawa - napisałem. Dalsza dyskusja nie ma sensu.

 

Jar, Twoje prawo tak mnie oceniać - nie ma sprawy. Tylko uśmiałem się, na rzekomą niemożność wyjścia rozumem poza tabloidy :-))))

 

I też uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

 

pozdrawiam

Powrót po dłuższej przerwie...

romekjagoda wszystko zostało już napisane i jak mi się wydaje zostałeś sam na polu bitwy. "wolność Tomku w swoim domku" jest taka zasada i od 6:00 do 22:00 mogę słuchać muzyki jak chcę.

 

Miałem dwa lata temu takie zdarzenie, otóż, budując kolumnę głośnikową dużo wycinałem frezarką.

Działo się to latem oczywiście na prywatnej posesji, o godzinie 16:00 ktoś zaczyna za płotu robić mi zdjęcia, okazuje się że to sąsiad któremu cyt."chałas szkodzi", wzywał policję kilka razy, chodził po urzędach skarbowych myśląc że wykonuję coś zarobkowo, sąsiad trzy lata temu miał dość duży remont całego domu, nie wiem co gość robił ale młoty pneumatyczne, wiertarki itp. słychać było przez miesiąc.

Dostał w zęby i się skończyło.

Palenie papierosów nie jest zagrożeniem.

Jakiś czas temu, gdzieś na świecie matka zaraziła swoje dzieci HIV-em twierdząc, że to nie jest groźna choroba. W/g niej koncerny farmaceutyczne rozdmuchały problem aids by zbić kasę.

 

Miałem dwa lata temu takie zdarzenie, otóż, budując kolumnę głośnikową dużo wycinałem frezarką.

Działo się to latem oczywiście na prywatnej posesji, o godzinie 16:00 ktoś zaczyna za płotu robić mi zdjęcia, okazuje się że to sąsiad któremu cyt."chałas szkodzi", wzywał policję kilka razy, chodził po urzędach skarbowych myśląc że wykonuję coś zarobkowo, sąsiad trzy lata temu miał dość duży remont całego domu, nie wiem co gość robił ale młoty pneumatyczne, wiertarki itp. słychać było przez miesiąc.

Dostał w zęby i się skończyło.

Jeśli danie w ryj poskutkowało to znaczy, że to zwykły pieniacz był. Cwaniak potrafiłby swój obity pysk na kasę zamienić ;)

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Jeśli danie w ryj poskutkowało to znaczy, że to zwykły pieniacz był. Cwaniak potrafiłby swój obity pysk na kasę zamienić ;)

Masz rację, miałem tego świadomość że może mi zrobić "kuku" ale gdyby tak się stało nie dałbym za wygraną.

 

Jakiś czas temu, gdzieś na świecie matka zaraziła swoje dzieci HIV-em twierdząc, że to nie jest groźna choroba. W/g niej koncerny farmaceutyczne rozdmuchały problem aids by zbić kasę.

A powiedz mi ile czasu trzeba przebywać w takiej papierosowej atmosferze żeby na coś zachorować?

To jest totalne pomieszanie pojęć: luksusem nie powinno być zjedzenie obiadu w atmosferze bez dymu - to powinien być standard. To palacze powinni płacić za możliwość jedzenia i palenia!

No więc palacze płacą - lepiej niż "wojujący niepalący" i dlatego restauratorzy wolą umieścić popielniczki niż zakaz palenia. To ICH restauracje a nie TWOJE.

 

PS. Dopóki wszystko dzieje się na prywatnym terenie, gdzie nie ma przymusu wchodzenia, nikt nie narusza niczyjej wolności - paląc bądź żądając zgaszenia peta. Decydować powinien właściciel, a nie-zgadzający się z jego wolą może wyjść. A jak nie będzie chciał, to wykidajło powinien móc wywalić go na zbity ryj. Chcącemu nie dzieje się krzywda jak mówi stare rumuńskie przysłowie.

To nie jest żadna niedorzeczność ale widać....

Nie dosyć że on mnie próbuje obrażać to Ty człowieku robisz to świadomie.

Gdybym wyczuwał potrzebę cie obrażać, to bym cie obrażał a nie tylko próbował.

 

Dostał w zęby i się skończyło.

Mam się tez bać czy co? Rozwiązywanie konfliktów użyciem przemocy fizycznej nie świadczy o tym, iż najmocniejszą stroną denata jest inteligencja.

 

No więc palacze płacą - lepiej niż "wojujący niepalący" i dlatego restauratorzy wolą umieścić popielniczki niż zakaz palenia. To ICH restauracje a nie TWOJE.

PS. Dopóki wszystko dzieje się na prywatnym terenie, gdzie nie ma przymusu wchodzenia...

To nie jest tak do końca. Nikt nie dostaje zezwolenia na prowadzenie działalności gastronomicznej tylko dla wybrańców na podstawie jakiegokolwiek klucza. Nie ma możliwości wpuszczać tylko białych lub wykluczać żółtych, nie ma możliwości zabronić wstępu obcokrajowcom. Restauracja - choć prywatna - jest miejscem publicznym. A w miejscu publicznym nie ma prawa nikt kogoś innego ograniczać - na przykład zadymianiem powietrza papierosami. Jest oczywiste, że właściciel restauracji może być zdania iż na tym traci zysk, właśnie dla tego prawo musi go przymuszać ( i każdego innego) do stworzenia odpowiednich i oddzielonych warunków dla palaczy i niepalących. To nie jedyny przepis do którego musi się właściciel restauracji zastosować, choć jest restauracja jego prywatna własnością. Dopiero co robi u siebie w domu w kuchni - to już jego sprawa.

Jak komuś się nie podoba, stworzyć klub tylko dla zarejestrowanych członków.

Palacz poza tym także jak każdy niepalący ma wolność wyboru. Może zdecydować czy wchodzi na miejsce publiczne lub nie wchodzi. Nikt go nie ogranicza. Ustawodawca jednak zabrania mu w miejscach publicznych ograniczać swoim zachowaniem inne osoby. A to nie dotyczy tylko palenia. W miejscu publicznym zabronione jest także pokazywać goła dupę lub się onanizować - choć skutki takich działań stwarzają dla innych ludzi zdecydowanie mniejsze zagrożenie zdrowia jak pasywne palenie.

Restauracja - choć prywatna - jest miejscem publicznym. A w miejscu publicznym nie ma prawa nikt kogoś innego ograniczać - na przykład zadymianiem powietrza papierosami.

Ciekawe zatem czy kluby z selekcją na wejściu są legalne czy nie?

 

To jest właśnie myślenie totalitarne - we wszystkich restauracjach ma być TAK SAMO. A ja osobiście lubię wolność i różnorodność.

To jest właśnie myślenie totalitarne - we wszystkich restauracjach ma być TAK SAMO. A ja osobiście lubię wolność i różnorodność.

To jest kolejna demagogia bazująca na przegięciu idei w absurd. Restauracja jest miejscem publicznym ale to nie oznacza, że miejscem unifikowanym. Restauracja nie jest też klubem.

Jeżeli ci się wydaje, że nic nie ma mięć obowiązku "być takie same" - to potrzeba też zrezygnować z takich samych wymogów hygieniczno/zdrowotnych dla gastronomii, z takich samych wymogów toalet, z takich samych wymogów przeciwpożarowych, z takich samych wymogów na bezpieczeństwo instalacji elektrycznej i takich samych wymogów na spełnienie protokołów odbioru budynku przed używaniem. W końcu lubisz wolność i różnorodność. A to "hitlerowskie unijne państwo" te wolność ogranicza w tych kwestiach także.

Ciekawe, że palacz ironicznie zapyta ile to potrzeba przebywać w dymie papierosowym by doznać uszczerbku na zdrowiu, ale nie pyta ile potrzeba przebywać w pomieszczeniu zagrzybionym lub ile potrzeba zjeść z obiadem karaluchów. Zakaz palenia w miejscu publicznym jest ograniczaniem jego wolności, ale zakaz prowadzenia restauracji w budynku którego ściany są z kruszącego się azbestu już go nie bulwersuje. Oczywiście - stwierdzi, ze nikt go nie zmusza do wejścia do takiej restauracji - ale jak by siedział w restauracji idealnej i do stołu obok usiądzie pracownik kanalizacji miejskich w odpowiednio pachnącym ubraniu roboczym - to się zbulwersuje. Bo nigdy nie zrozumie, ze to co jemu powoduje przyjemność i raka - innym po prostu śmierdzi. Bo zawsze można przecież stwierdzić, ze 10 ciężarówek śmierdzi więcej i z wulkanu jest więcej popiołu w powietrzu.

Ale w czym problem, aby były sale dla palących i nie palących. Przecież tak już jest.

Korzytałem ostatnimi czasy z wielu restauracji i nie było problemów, W większości nawet nie ma palenia, jeśli nie ma innej sali,

Tak więc restauracje to nie problem. Ci inego kluby, puby, choć i tu bywają salki dla niepalących.

Problem w tym, że dużej części niepalącym przeszkadzają palący (ludzie) a nie dym i smród.

Ale w czym problem, aby były sale dla palących i nie palących. Przecież tak już jest.

Problem w tym, iż strona paląca uważa to za ograniczanie swojej wolności.

 

Problem w tym, że dużej części niepalącym przeszkadzają palący (ludzie) a nie dym i smród.

Bo nie sam smród i dym nie jest za sytuacje odpowiedzialny ale ten co śmierdzi i dymi. Jeżeli idiota przejedzie samochodem na skrót przez twój prywatny dopieszczony trawnik, to tez nie wkurzysz się na samochód który tego zniszczenia dokonał, ale na jego kierowce!

Zdecydowana większość ludzi nie palących jak by miała na wybór - albo przebywanie w obecności smrodu i dymu bez obecności osoby palacza, albo przebywanie w czystym powietrzu w obecności niepalącego w tej chwili palacza - wybierała by właśnie opcję drugą.

Tak to jest, jak człowieka prowadzi zacietrzewienie :)

 

Ivan, na tej samej zasadzie zbiorowej odpowiedzialności, należy zakazać ludziom prowadzenia samochodu, bo ludzie w ten spsoób pozbawiają zycia inne osoby,

Ciekawe, że palacz ironicznie zapyta ile to potrzeba przebywać w dymie papierosowym by doznać uszczerbku na zdrowiu, ale nie pyta ile potrzeba przebywać w pomieszczeniu zagrzybionym lub ile potrzeba zjeść z obiadem karaluchów.

Jestem za wolnością otwierania knajp dla miłośników karaluchów albo skrobania grzybów ze ściany.

ale nie pyta ile potrzeba przebywać w pomieszczeniu zagrzybionym lub ile potrzeba zjeść z obiadem karaluchów. Zakaz palenia w miejscu publicznym jest ograniczaniem jego wolności, ale zakaz prowadzenia restauracji w budynku którego ściany są z kruszącego się azbestu już go nie bulwersuje.

Umysł zniewolony myśli, że bez odpowiednich przepisów restauratorzy pasjami będą nas karmić karaluchami i wykładać ściany pomieszczeń azbestem.

 

W ogóle istnieją gdzieś takie lokale? Azbestu używano do krycia dachów, ale do budowania ścian???

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

:) Chciałbym zauważyć,dodać do tego wszystkiego że osoba niepaląca powinna być wdzięczna palaczowi za udostępnienie sztacha dymu nikotynowego poprzez bierne palenie w pomieszsczeniu dlatego że :

 

Amerykańscy naukowcy udowodnili że jeden papieros dziennie wpływa bardzo dobroczynnie na nasz mózg,poprawia jego prace i takie tam,wiec jeden papieros na dzień ponoć jest zdrowy.

(Żartuje,nie linczujcie)

 

Ale z tymi naukowcami to prawda,dobrze to pamietam.

:) Chciałbym zauważyć,dodać do tego wszystkiego że osoba niepaląca powinna być wdzięczna palaczowi za udostępnienie sztacha dymu nikotynowego poprzez bierne palenie w pomieszsczeniu dlatego że :

 

Amerykańscy naukowcy udowodnili że jeden papieros dziennie wpływa bardzo dobroczynnie na nasz mózg,poprawia jego prace i takie tam,wiec jeden papieros na dzień ponoć jest zdrowy.

(Żartuje,nie linczujcie)

 

Ale z tymi naukowcami to prawda,dobrze to pamietam.

 

Toś mi teraz namieszał. Po 21 latach kurzenia nonstop ok 20 papierosów dziennie udało mi się przetrzymać 3 tydzień bez papierosa, a tu piszesz 1 dziennie dla zdrowotności...

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Ja jestem palaczem i nie widzę nic złego w zakazie palenia w miejscach publicznych lub paleniu tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Dla mnie problem leży w egzekwowaniu tego prawa. Dlaczego ja będę zobligowany do stosowania się do tych zakazów/nakazów i karany za ich nie przestrzeganie podczas gdy inne przepisy prawa nagminnie w Polsce łamane np.:

-zakaz spożywania alkoholu w miejscu publicznym - żule pod sklepem żłopiący jabole i żebrzący "kierowniku poratuj" od rana do wieczora których policja nie widzi,

-cisza nocna - gówniarze po paru piwach drący japy o pierwszej w nocy których policja o dziwo też nie widzi,

-wyprowadzanie psów na smyczy i w kagańcu - burki ujadające na każdego przechodnia podczas gdy właściciel ucina sobie pogawędkę z sąsiadką lub popija piwko z kolegą,

są przepisami martwymi których nikt nie egzekwuje i do których się nikt nie stosuje.

Niech nasi ustawodawcy najpierw wyegzekwują te i wiele innych nakazów/zakazów a potem wymyślają nowe.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.