Skocz do zawartości
IGNORED

"Audiofil" a rodzina i znajomi


Symbian_X

Rekomendowane odpowiedzi

„Podgłoś", „cicho gra", „gra fajnie", „no, całkiem", „mało basu”, „moje gra głośniej” tymi słowami chciałem zacząć moją refleksje. To są najczęstsze wypowiedzi rodziny/znajomych kogoś kto słucha muzyki na sprzęcie Hi-Fi za kilka-kilkanaście tyś zł. Nie wiem czy was tez nie raz zalewała krew kiedy to puszczaliście komuś swój ulubiony kawałek podczas którego wy tupaliście nogą i wychodziliście z siebie przy każdym usłyszanym „smaczku” podczas gdy druga osoba najchętniej by się położyła spać (oczywiście przesadzam tutaj) ? Chodzi mi o sam fakt, że niektórych to naprawdę nie rusza (a jest takich osób chyba znakomita większość w naszym otoczeniu). Ludzie ci w ogóle nie przejmują się tym z czego leci muzyka i nie potrafią docenić technologii która teraz pozwala na naprawdę wierne odtworzenie kawałka. Czy wspomniany już przeze mnie w temacie „audiofil” to jest istota obca z innej planety ? Czy nikt nie potrafi „NAS” (tak, Ciebie i mnie) zrozumieć ? Czy najlepszym co może spotkać człowieka jest zestaw kina domowego za 500zł kupiony w jakimś markecie (np. nie dla idiotów) ?

Generalnie to chyba nawet nie bardzo jest z kim czasem pogadać na takie tematy bo człowiek z miejsca uważany jest za dziwadło. To co, że niektórzy przywiązują uwagę do np. rodzaju użytego materiału w kablu skoro i tak każdy (znajomy/rodzina) ma to gdzieś ?

Hmm, zbiera mi się na takie refleksje bo naprawdę czasem czuję się z tym dziwnie. Nie macie tak czasem ?

Ostatnio u mnie na imprezie rodzinnej przyszli do mojego pokoju wujkowie. Usiedli, posłuchali po czym wyszli bez słowa. Hmm, jeden zasugerował, że przyniesie swoją estradową kolumne z wbudowanym wzmakiem i rozniesie mój zestaw na pył….. A zapytajcie kogoś takiego jakiej muzyki słucha ? Ulubiony zespół ? Kiedy ostatnio kupił oryginalną płytę ? Był na koncercie ? Cisza…

Oczywiście nie mówię, że każdy musi mieć zestaw za kilka tysi (tak samo jak nie każdy musi jeździć do pracy Porsche). Ale fajnie by było gdyby czasem ludzie wykazywali się pewną wrażliwością…

 

PS. 1. Słowo „audiofil” w temacie wziąłem w nawias bo chodziło mi ogólnie o miłośnika dobrego brzmienia.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/94674-audiofil-a-rodzina-i-znajomi/
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio u mnie na imprezie rodzinnej przyszli do mojego pokoju wujkowie. Usiedli, posłuchali po czym wyszli bez słowa. Hmm, jeden zasugerował, że przyniesie swoją estradową kolumne z wbudowanym wzmakiem i rozniesie mój zestaw na pył….. A zapytajcie kogoś takiego jakiej muzyki słucha ? Ulubiony zespół ? Kiedy ostatnio kupił oryginalną płytę ? Był na koncercie ? Cisza…

Oczywiście nie mówię, że każdy musi mieć zestaw za kilka tysi (tak samo jak nie każdy musi jeździć do pracy Porsche). Ale fajnie by było gdyby czasem ludzie wykazywali się pewną wrażliwością…

 

Miło jest dzielić radość, pasję z bliskimi.

Ale przecież taka jest natura ludzi, że są różni, odmienni i o odmiennych zainteresowaniach, innej wrażliwości. To, że ktoś nie jest wrażliwy w dziedzinie wysokiej klasy dźwięku, nie oznacza, że jest wrażliwości pozbawiony.

 

Bywa też tak, że jeden delektuje się kawiorem a inny kaszanką. I to też jest piękne.

Zatem nie przejmuj się i nabierz dystansu.

Fajnie Panowie . Dość dawno temu gdy jeszcze słuchałem samplerów ;) kolega po odsłuchaniu jednego z moich kawałków poprosił żebym odpalił jego płytkę, jakieś "summer hits" po wysłuchaniu powiedział że mój sprzęt gra jakoś miękko , hmmm właściwie to miał trochę racji ... Dziś to w sprzęcie mi najwyżej muzyka nie odpowiada na daną chwilę .Wrażliwość wzrosła , więcej emocji, choćby upragnionych ciar na plecach ;). Wzrosła wprost proporcjonalnie do słuchania muzyki a nie sprzętu , no ale teraz jestem tylko miłośnikiem AV. Tak czy siak świat byłby strasznie nudny gdybyśmy wszyscy byli wrażliwi na to samo.

  • Moderatorzy

mam niezły rower - przełajówkę Trek z prostą/giętą carbonową kierownicę,

kto się zna to nie zadaje głupich pytań,

a jak widzę, że baran z politowaniem partrzy na cieńsze niż w góralu opony to najwyżej dostanie info że to nowy Wagant

 

idź moją ścieżką :)

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Przejawem dojzalosci w temacie pasji do audio i muzyki ... jest mozliwosc ucieczki w nia jak do "samotni".

Po odpoczynek, relaks i naladowanie akumulatorow. Po zaspokojenie wlasnych potrzeb estetycznych.

 

Przejawem dojazalosci jest rozumienie, ze naszym hobby nie nalezy ludzi nagabywac, ani droczyc.

Czy z ta sama uporczywoscia kazemy wszystkim zachwycac sie naszym wyjazdom w gory czy nad morze ?

 

W moich zainteresowaniach wymieniam Simracing.

Poczatkowo to byla tylko komputerowa symulacja, z ktora jestem zwiazany bardzo intensywnie juz cztery lata.

Dzisiaj przyjemnoscia dla mnie jest prowadzenie kazdego prawdziwego samochodu, nawet o malej mocy, na duzo bardziej przesunietej granicy niz ta ktora znaja wszyscy z codziennej jazdy. Ja wiem co sie robi z samochodem w zakretach, gdy wiekszosc fascynuje sie moca na prostych.

Ale to jest moja frajda, ktorej nawet nie chce mi sie nikomu tlumaczyc.

"Po raz pierwszy w historii ludzkości możesz przenieść chorobę, na którą nie chorujesz, na kogoś, kto został na nią zaszczepiony !!!" u2be

Ale temat ciekawy, też tak mam a jak przy Mustafie Merkurego kumpela dostała ciar to myślałem ze jej niebo przychylę.Większość nie czuje Tego niestety.Dlatego My wybrani cieszmy się ze mamy ten dar. amen

W każdym hobby jest szaleństwo, im hobby traktujemy poważniej tym jesteśmy bardziej szaleni.

Życie to sztuka kompromisu, nie należy przesadzać.

 

W kazdym razie dziwi mnie ze niektorzy moga przejsc tak bardzo obojetnie obok czegos co dla innych jest calym swiatem ... ;)

 

Mam dwóch kolegów wędkarzy, jeżdżą po świecie w jednym celu wędkować. Każdy z osobna przezacny człowiek, widząc ich razem uciekam.

 

Skupisz cały wolny świat na jednym, ominie Cię coś równie pięknego, a może piękniejszego.....

… Chodzi mi o sam fakt, że niektórych to naprawdę nie rusza (a jest takich osób chyba znakomita większość w naszym otoczeniu). Ludzie ci w ogóle nie przejmują się tym z czego leci muzyka i nie potrafią docenić technologii która teraz pozwala na naprawdę wierne odtworzenie kawałka. …

„Smaczki” to odtwarza moje radio w kuchni.

Natomiast u niewielu ałdiofilów słyszałem wystarczająco dobre zespoły głośnikowe, mogące zapewnić wierne odtworzenie kawałka

W szczególności na głośniczkach 16cm na pewno nie ma namiastki wiernego odtwarzania, niezależnie co to oznacza oraz jacy guru branży nie twierdziliby inaczej…

 

Ale kable na pierdziawkach 16cm oczywiście słychać…

  • Redaktorzy

U mnie ww. problem ma całe szczęście charakter marginalny - Teść jest melomanem - audiofilem, więc Małżowinkę wziąłem sobie już odpowiednio wyedukowaną i odpadło tłumaczenie czemu kolumny muszą stać w tym a nie innym miejscu, etc. Większość znajomych też jest "w temacie" a tych, którzy jeszcze nie są nie męczę, chyba że ... sami zapytają ;-)

Fr@ntz

---------------------------------

"I am an audiophile"

W każdym hobby jest szaleństwo, im hobby traktujemy poważniej tym jesteśmy bardziej szaleni.

Życie to sztuka kompromisu, nie należy przesadzać.

 

 

 

Mam dwóch kolegów wędkarzy, jeżdżą po świecie w jednym celu wędkować. Każdy z osobna przezacny człowiek, widząc ich razem uciekam.

 

Skupisz cały wolny świat na jednym, ominie Cię coś równie pięknego, a może piękniejszego.....

 

Dokladnie wlasnie o to mi chodzilo zakladajac ten temat. Chciałem go potraktowac jako swoista "autoterapie" ktora pozwoli mi nabrac dystansu do dziedziny audio ktora mnie pochlonela bez reszty :) Mam nadzieje ze mi sie uda nad tym zapanowac :)

 

„Smaczki” to odtwarza moje radio w kuchni.

Hmm, a u mnie "smaczki" odtwarza patelnia na ktorej smazy sie kotlet :)

 

Małżowinkę wziąłem sobie już odpowiednio wyedukowaną

 

Gratuluje ! Zyczylbym sobie takiej samej .....

A im bardziej "wyedukowana", tym bliżej posiadaczowi klocków do przysłowiowego zmywania garów.

A w miłości i wspólnych uniesieniach jest i tak, że jest się w stanie oddać klocki w ramach zacieśniania więzi małżeńskich.

Co do hobby audiofilskiego, i każdego innego hobby - idiotyzm.

 

Skupisz cały wolny świat na jednym, ominie Cię coś równie pięknego, a może piękniejszego.....

 

To stwierdzenie powinno być mottem przyszłych hobbystów czegokolwiek.

Skupisz cały wolny świat na jednym, ominie Cię coś równie pięknego, a może piękniejszego.....

 

Liźniesz wszystkiego po trochu, niczego z tych rzeczy nie doświadczysz głęboko. Lepiej się skupić na kilku sprawach, no ale tez bez przesady. :)

Może zacząć należało by od muzycznego analfabetyzmu "w narodzie". Ile osób śpiewa, gra na czymś, ile osób w ogóle słucha muzyki a nie w tle? A koncerty?

ale po co "w narodzie"? Wystarczy sprawdzić "w forum". :)))))

 

 

Sprzęt kupuje się sobie, a nie do chwalenia się znajomym. Znaczy ja tak uważam, ale oczywiście są gusta i guściki :))) Nie obchodzi mnie to.

 

Skupisz cały wolny świat na jednym, ominie Cię coś równie pięknego, a może piękniejszego.....

pustosłowie IMO. Albo się skupisz, albo się nie skupisz, a i tak ominie Cię milion ciekawych rzeczy. Nie ma optymalnej drogi.

Ile osób śpiewa, gra na czymś, ile osób w ogóle słucha muzyki a nie w tle? A koncerty?

 

Nie kazdy musi umiec spiewac i chodzic czesto na koncerty zeby moc nazwac sie milosnikiem muzyki. Hi-Fi wlasnie jest od tego zeby mozna bylo w swoim zaciszu domowym cieszyc sie (powiedzmy sobie) realnym dzwiekiem jak z koncertu....

 

A z tym sluchaniem muzyki w tle to trafiles w sedno. SŁUCHAĆ muzyki a SŁYSZEĆ ją to dwie rozne sprawy....

Słucham muzyki, zajmuje się elektroniką.

Muzyki słucham od wieeelu lat.

Kupiłem dobry wzmacniacz do stereo.

Zmieniłem na inny - grał lepiej.

Zbudowałem własny wzmacniacz - grał jeszcze lepiej.

Zmieniłem kolumny - grały lepiej.

Zmodyfikowałem kolumny - grały jeszcze lepiej.

itd. itd.

Przez te wszystkie lata moja żona przechodząc przez pokój słuchała tych moich sprzętów, pytam się jak gra? - zawsze odpowiada - normalnie i że jej to obojętne.

Któregoś dnia zaniepokojony sytuacją w pracy, poszedłem na badanie słuchu, jako że żona była ze mną, w promocji u znajomego lekarza, także przebadała słuch.

Okazało się że słuch mam średnio dobry, pow, pewnych częstotliwości na jedno ucho nie słyszę.

I....prawdopodobnie mam tak od dziecięcych lat!!

Natomiast moja zona mogłaby słuchać nietoperzy, przynajmniej o 50% ma słuch lepszy niż mój.

Nauczyłem się pokory.

To normalne.

 

Czego to ma dowodzić...?

...że wszystko gra tak samo?

...że kobiety słyszą zdecydowanie lepiej i dlatego audiofila, wśród nich nie uświadczysz...?

...że w ogóle jest tak samo i normalnie dla otoczenia, a audiomaniakom odbija...?

...

;)

chodzi raczej o szczególny rodzaj wrazliwosci na muzyke wogóle. Beethoven był kompletnie głuchy kiedy tworzył.....

zakres słyszalnosci osobniczej skali herców nie ma nic wspolnego z wrazliwoscią muzyczną. Kiedy słucham muzyki często dostaję dreszczy ;) przezywam autentyczny smutek czy radosc w zaleznosci od rodzaju muzyki. Np disco-polo powoduje u mnie przykry dyskomfort., prawie zawsze zauwazam róznice w przekazie emocji w zaleznosci od systemu, jeden system gra nie ciekawie pomimo tego że kosztuje 300 tysięcy pln a inny tańszy wywołuje ciary na plecach.

Niestety u mnie ostatnio ciary wywołał kompletny system MBL za 800 tysia pn ;;) ale moje fostexy tez mają tą rzadką umiejętnosć;)

 

Kobiety bardziej ogolnie słuchają bez analizowania fragmentów poszczegolnych fraz etc, chociarz moze są wyjątki od tej reguły.

Granie na czymś - obojętnie czy dobrze czy źle - zmienia postrzeganie muzyki i pozwala wyłowić dużo rzeczy. Nie chodzi o to żeby grać zawodowo ale w Europie czymś normalnym było kiedyś uczestnictwo mniejsze czy większe w muzyce, z reguły większość potrafiła śpiewać bo uczyło się tego w rodzinach, kościołach, różnych organizacjach etc. Dużo osób potrafiło lepiej czy gorzej grać na grzebieniu, harmonijce itd. Orkiestr było dużo, każde środowisko zawodowe w mieście budowało swój zespół który grał przy różnych okazjach i pomagał się ludziom organizować (praca w grupie dużo uczy nie tylko o innych ale także o nas samych, uczy kompromisu itd).

Niby nic - górnicze, strzeleckie, fabryczne orkiestry dęte - ktoś który przy tym rósł słuchając i mają regularny kontakt już stał w innym miejscu. Tak było w europejskich miastach, w tym polskich (ludność przemieszana polsko-żydowsko-niemiecka z różnymi dodatkami po różnych rejonach), po wsiach grali chałturnicy-grajkowie ludowi którzy znali kupę ciekawych rzeczy, operowali dziwnymi skalami i artykulacją nie gorzej niż współcześni jazzmani.

Faktem jest że od końca wojny specyficzna sytuacja i sprowadzenie wszelkiej działalności pod władze państwowe spowodowały że Polacy dzisiaj nie śpiewają bo z reguły tego nie potrafią. Można to sobie porównać choćby na Węgrzech ale również w Bawarii, francuskich miasteczkach, belgijskich miasteczkach itd. W niemieckich gminach regułą jest zbieranie się na działalność lokalnego chóru, dzisiaj to zanika ale na południu to nadal działa. Kupa ludzi grywa sobie a to na gitarach, garach i parapetach w prywatnych zespołach ze znajomymi, robią w elektronice itd. Szkoły na poziomie (tj nie dla emigrantów) tworzą zespoły - zarówno w podstawowych jak średnich. W wielu lokalach grają żywe zespoły a nie sieczka z radia, wystarczy przejść się po Rotterdamie - kupa zespołów a lokale dają dorobić amatorom którzy całkiem nieźle się tam trzymają.

To wszystko wpływa na postrzeganie muzyki. Jakoś tak się dzieje że w Niemczech i Francji nadal dobrze się trzyma stereo i nie chce odpuścić :D

 

To trochę tak jak z miastami - urbanistyka, wspólne zarządzanie przestrzenią publiczną (zebrania osiedlowe), lobbowanie poszczególnych grup społecznych i nierobienie chlewu w miejscach publicznych to nie kosmos tylko praktyka cywilizowanego społeczeństwa, tak samo jak muzyka, użyteczna znajomość prawa i umiejętność zarządzania własnym budżetem. Tu nie chodzi o doskonałość tylko zwykłe uczestnictwo - wiedzę i doświadczenie mają konkretne osoby ale po to się żyje w społeczności żeby być świadomym tego co się dzieje. Jeżeli to się ignoruje to potem nasze miasta i życie wyglądają jak wyglądają.

Piotr:

Zgoda, ale...

... to także aktywne uczestnictwo każdego z nas na rzecz; i muzyki, i naszych miast. Zamiast nieco pogardliwie pisać w "o sobie" o swojej małej ojczyźnie, że "udaje" miasto...

To przecież tak jakbyśmy my udawali, a całe to pisarstwo tu, to stek farmazonów...

To tak jak ze sprzątaniem terenu. Pomimo okazjonalnych mandatów ludzie nadal wywożą śmieci do lasu. Kiedy widzę jak przez 12 lat magistrat jest nieprzemakalny i utrudnia kupę inicjatyw kiedy wystarczyło by nie przeszkadzać... Fakt że mamy durnie napisane prawo bo każdą pierdułę posłowie wpisują do ustaw a system prawny uwzględnia jedynie przestrzeń określoną ustawami to mamy często jak mamy.

Przed nami praca na pokolenia, od odpowiedzialności administracji przez sensowne programy pomocy (lub w zastępstwie obniżenie podatków) do sensownej konstytucji i zmiany systemu prawnego. Odpisy podatkowe na cele publiczne, uwolnienie systemu edukacji, wypracowanie zaufania społecznego, budowę niezależnych struktur (loże, aktywne organizacje celowe ze stałym dopływem środków) i sensowne działanie istniejących (izby branżowe - raczej regularna obojętność na wyskoki członków itd).

Kupa pracy. Ja postanowiłem że nie ucieknę jak większość z roku - zostaję i próbuję walić w ścianę, może nie ja ale kolejne pokolenie do czegoś dojdzie :D Tylko jak w ten sposób zakładać rodzinę? :D Mieć komfort wyboru i katastrofy ale i szanse...

Może potrzeba w Polsce czegoś takiego? Niech jedni robią "mięso społeczne" a inni budują jego konstrukcję bo z obserwacji na razie próba połączenia jednego z drugim jest u nas niemożliwa, zresztą, na Ukrainie czy w Rosji jest kompletny sajgon i tam prędzej przyjdą Chińczycy niż zbudują normalne społeczeństwo. Kiedy się poczyta pamiętniki z II połowy XIX wieku coś takiego pisano o mozolnym budowaniu polskich miast gdzie ściągały tabuny chłopów. Jakoś się wtedy udało ale chęci i wiara w to była większa, matura przedwojenna też była niezła (chociaż stworzono po drodze też "małą maturę").

My mamy jeszcze szansę. Budowanie po kompletnym wyrównaniu lat wojny i powojennych jest trudne i długotrwałe. Szkoda że tyle osób wyjeżdża - my musimy nadrabiać kilkadziesiąt lat bo PRL był zamkniętym zacofanym zadupiem rządzonym przez szewców-dozorców - to nie RFN :D

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.