Skocz do zawartości

Ranking

  1. PIOTR K.

    PIOTR K.

    Użytkownicy


    • Punkty

      8

    • Postów

      116


  2. BLACKY131313

    BLACKY131313

    Użytkownicy


    • Punkty

      7

    • Postów

      41


  3. Pantaleon

    Pantaleon

    Użytkownicy


    • Punkty

      6

    • Postów

      1 340


  4. EmilioE

    EmilioE

    Użytkownicy+


    • Punkty

      6

    • Postów

      2 219


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 29.03.2017 w Opinie sprzęt

  1. Kolumny zbudowane na 7,5-calowym średniotonowym oraz wysokotonowym z serii TeXtreme, w obudowie z litego drewna jesionowego. Z wyglądu prześliczne, pomalowane lakierem bezbarwnym, ważą 9.8 kg, są idealne wagowo do posadowienia na izolatorach Isoacoustics Iso-Puck mini. Skuteczność 90 dB, impedancja 4 ohm. Co mnie do nich przekonało: nie wymagają mocnych wzmacniaczy, grają z Audion Sterling - 12W lampą single ended. Połączenie TeXtreme z lampą jest niesamowite, gdyż potrafi ono pokazać wszystkie niuanse w skali mikro, które ten głośnik jest zdolny wydobyć. Podłączałem je również z Bladelius Brage i z Amplifon SET 42 – z oboma jest świetnie, a z SET 42 wybitnie! Niemniej 12W w pokoju 27m nie pozwala na przekręcenie gałki głośności dalej niż na godz. 11-tą, bo robi się już bardzo głośno. Grają dźwiękiem dużym, ekspansywnym, wychodzącym na pokój. To zwraca szczególną uwagę, bo zdają się przeczyć prawom fizyki, w szczególności, gdy słucha się głośno, a te niewielkie monitorki mają jeszcze dużą rezerwę na oddanie skoków dynamiki. Wszystko to przy solidnej, mocnej, obecnej podstawie basowej, budującej stabilny fundament i dającej dźwiękowi dociążenie. Bas z nich to klasa: mocny, dynamiczny, wypełniony i wystarczająco konturowy; ma przy tym takie urzekające „puknięce”, taki rodzaj pchnięcia, które jest bardzo efektowne. Sądzę, że sztywność membrany TeXtreme pozwala na wywołanie takiego efektu. Nie ma się wrażenia otrzymywania basu z monitora, bo kreacja dźwięku jest tak spójna i kompletna, iż wydaje się, że rozciągnięcie pasma jest duże. Największą uwagę przykuwa w TeXtreme Reference Monitor poziom szczegółowości dźwięku. Szczegółowość, detaliczność ociera się już o poziom referencyjny, wszystkie dźwięki w średnicy są rozbierane na czynniki pierwsze, zaś wybrzmienia, drobinki, przeszkadzajki to już crème de la crème. Prezentacja jest przy tym fantastyczne uporządkowana i zniuansowana, wszystkie dźwięki na scenie mają swoje miejsce w szeregu - z zachowaniem właściwych proporcji - nic nie krzyczy, nie wychodzi przed szereg, ale przede wszystkim nic, a nic nie jest schowane. Wielkie wrażenie robi muzyka, w której dużo się dzieje, jest mnóstwo głośnych instrumentów, szybkie tempo, hałas, galopada... Wszystko jest dokładnie pokazane, każdy dźwięk wybrzmiewa, porządek na scenie jest wzorowy, a przy tym duch muzyki nie ginie. Jedna cecha, wynikająca chyba z właściwości brzmienia SB TeXtreme: strojenie monitorów ZAP jest liniowe, ale mimo to średnica jest lekko pierwszoplanowa, zawsze doświetla główne wydarzenia muzyczne i wokale. Stereofonia jest spektakularna, nie tylko jeśli chodzi o umiejscowienie drobnych dźwięków w przestrzeni, ale o ścisłe wypełnienie sceny dźwiękiem, kreowanie ogólnej aury, z wyraźnie wyciętymi źródłami pozornymi. A wszystko to co powyżej, przy zachowaniu ogromnej muzykalności. Muzykalności bezwzględnie wciągającej i angażującej, ale nie przez podgrzanie barw, czy wypchnięcie środka, ale poprzez oszołomienie ferią szczegółów i prezentowanych planów: pierwszo, drugo i trzeciorzędnych. Całość prezentacji jest bardzo wyrazista, ale tak jakby pociągnięta leciutką, cieniutką patyną, jak gdyby obraz był delikatnie podmalowany pastelami. Taka pastelowość brzmienia jest jednak tylko drobną przyprawą, która chroni przed wyostrzeniem, bo dźwięk jest całościowo bardzo wyrazisty, czysty i dobitny. Głosy, instrumenty są odpowiednio nasycone – ale bez nadmiernego dociążania - a przy tym monitory rysują mocny kontur pojedynczych dźwięków. Całościowo temperatura prezentacji jest ustawiona na 0, w stronę przejrzystości, ale wcale nie chłodnej, tylko umilonej leciutką bryzą. Drewniaczki są genialne przy cichym wieczornym słuchaniu, dzięki perfekcyjnej umiejętności niuansowania dźwięków oraz obecności podstawy basowej nawet przy niskich poziomach głośności. Uniwersalne co do gatunków muzycznych, grają wszystko, w tym znakomicie ciężki rock i metal (!), zaś słabe realizacje oraz stare nagrania są traktowane bardzo łaskawie i podawane zadziwiająco przystępnie. Używam lampy KT77, z którą jest szybko, przejrzyście, zdecydowanie, momentami nawet dobitnie, ale bez utraty muzykalności. Z lampą Shuguang 6CA7-T jest urokliwie: średnica staje się bardziej nasycona, zaś wysokie tracą lekko na mocy, ale zyskują w aspekcie cieniowania i niuansowania. Z Bladelius Brage wszystko jest tak jak powinno być - klasowy dźwięk. Jednakże zdolność tych głośników do pokazywania szczegółów i zdarzeń w skali mikro, a także możliwość wysterowania ZAP niewielkimi mocami, predysponuje je, moim zdaniem, do podpinania do szklanych baniek. Dodatkowo, skala brzmienia tych monitorów oraz możliwość głośnego grania bez zniekształceń, umożliwia zastosowanie w pomieszczeniach większych niż te, w których tradycyjnie umieszczamy kolumny podstawkowe.
    6 punktów
  2. Chciałbym dokonać amatorskiej recenzji kolumn podłogowych od ZAP Projekt. Mam już je dłuższy czas także opinia nie będzie jak to zwykle przy nowych sprzętach pod wpływem efektu „wow” wiec na chłodno. Ciężko to zrobić zwięźle bo dźwięk jest na tyle bogaty i warty opisu że troszkę to rozwinę. Posiadałem wiele modeli (KEF, Monitor Audio, Pylon, Sonus Faber, Tannoy) tych znanych jak i mniej znanych konstrukcji ale tutaj mogę to ująć tak że to najbardziej realistyczne, dynamiczne i soczyste wręcz granie jakiego doświadczyłem. Pomimo że najwyższej jakości głośniki są w sekcji średniej i wysokiej to woofery Satori MW19 i ich aplikacja jest tutaj świetna. Pełna wersja tych kolumn na wooferach Textreme powoduje że niski dźwięk jest bardziej techniczny i bardziej konturowy. Miałem oczywiście przyjemność posłuchać dłużej również takiego rozwiązania full textreme wiec na moje gusta papirusowy Satori jest lepszy w rozumieniu bardziej uniwersalny. W moim pomieszczeniu ok 30m2 nigdy nie mogły sprawdzić się monitory – próbowałem dużych, małych – zawsze kubatura większej kolumny powodowała że niskie pasmo ale i ogólny przekaz dźwięku był znacznie potężniejszy, przekonywujący w wielu muzycznych gatunkach. Miałem przez długi czas subwoofer jednak mimo szczerej chęci dobre zgranie fazowe monofonicznego głośnika z parą kolumn w stereo jest ciężkie i tylko ignorant zbagatelizuje ten aspekt. Trzeba by dwóch subów a to w przypadku salonu gdzie żyją wszyscy domownicy troszkę problematyczne. Dopiero teraz przy tych kolumnach bas jest tak dobrej jakości i wyjątkowo nisko schodzący że pozbyłem się subwoofera. Słysząc solidną podstawę w dolnych pasmach którą zawdzięczam również wzmacniaczowi na układzie Purifi powoduje że różne instrumenty w tym najniższym zakresie również charakteryzują się selektywnością - można je usłyszeć. Niskie częstotliwości nie walczą ze sobą o miejsce. Zawsze było to odczuwalne w gorszej elektronice -i co istotne w gorszych głośnikach. Było go często dużo i może w prostej muzyce elektronicznej, techno to wystarczy ale już w prezentacji wielu instrumentów sali koncertowej czy jakiegoś skomplikowanego jazzowego utworu już na pewno nie. Niskie częstotliwości w muzyce niosą ze sobą bardzo dużo energii i zła ich prezentacja zaburzy balans całego utworu. Dobrze wszyscy wiemy że podzespoły które współpracują z pozostałymi komponentami zależą od ich aplikacji – tak jest przy przetwornikach DAC tak tez przy głośnikach itp. Tutaj duży ukłon dla ZAP bo zrobili to na pewno nie na kolanie tylko poświęcili troszkę czasu od strony efektu miarodajnych charakterystyk i zapewne dla weryfikacji też na ucho upewniając się czy na pewno gra jak oczekiwali. Wybrzmienia w basie które generują organy, kontrabas a nawet stopa w perkusji jest bardzo dobrze odwzorowane. Opisywanie dźwięku w stereo na pewno wiąże się z całym systemem bo gra pomieszczenie, wzmacniacz, źródło – ciężko odwzorować to samo u kogoś innego. Jednak pewne cechy, podstawa tego sposobu grania kolumn jest zachowana. Nie użytkuje sprzętu w profesjonalnym studio a w salonie jak większość z nas – jednak wielokrotnie w innych większych podłogowych kolumnach było za mało, czasem za dużo tego basu. Pogłos, rozlazłość z przeciąganiem to często negatywne walory pomieszczenia ale i zastosowanych komponentów. Przekonałem się bo tutaj panuje świetna równowaga brzmienia. Wszystko jest neutralnie zestrojone ale ze „smakiem”. Ten smak nadają świetnie dobrane podzespoły zwrotnicy (Jantzen Superior, Silver, cewki taśmowe, wewnętrzne okablowanie na posrebrzanych linkach typu hook-up itd.) po same głośniki które grają tu pierwsze skrzypce – dosłownie i w przenośni. Kolumny mają z tyłu dwa bass reflexy ale pomysły z zatykaniem ich jest średnia. Wydaje się że równowaga tonalna jest wtedy zachwiana. Bez tego brzmią tak jak powinny a że trzeba te 20 – 30cm odsunąć od ścian to chyba nie tajemnica – każde kolumny grają rezonansowo też całą swoją obudową. Można się zdziwić jak mocno poprawia się takim odsunięciem stereofonia i scena dźwiękowa. Użytkowałem kolumny neutralnie brzmiące jak i te z podbiciami czy strojone pod efektowne granie „V” -ką. Bez podawania firm – wynikało to z charakterystyk i odczucia przy słuchaniu. Jeśli jedne były nudne, drugie drażniły przy konkretnym typie muzyki a jeszcze inne robiły tylko WOW przez pierwsze minuty grania to ZAP zestrojone są bardzo dobrze. Symbioza wszystkich elementów znakomicie oddaje efekt. Nie da się pominąć świetnej jakości membran węglowych (TPCD) czyli Textreme które w średnicy wyjątkowo realistycznie oddają ludzki głos w przedziale 400 – 800Hz jak i instrumenty. Średnica jest więc bogata (w mojej wersji jest 13cm średni) i pierwszy raz jak usłyszałem zerkałem na charakterystykę która naprawdę jest gładka. We wcześniejszych Sonus Faberach średnica była też dobrze, czysto słyszalna ale wychodziła przed szereg – była mocno faworyzowana i jednak nie każda muzyka dobrze brzmiała. Wracając do meritum brak drażniącej po pewnych czasie cechy trąbki, saksofonu uświadomiła mi że znalazłem naprawdę dobrze grające paczki – aż strach pomyśleć ile takie salonowe musiałyby kosztować. Próbował ktoś z Was wycenić w takich salonowych do powiedzmy 20-30k za parę koszt głośników, elementów zwrotnic czy okablowania wewnątrz. To lepiej tego nie robić bo można się mocno zawieść ….oczywiście ktoś powie że słuchamy efektu-muzyki a nie sprzętu. No tak ale to wszystko fizyka i nie oszukamy taniego elektrolitycznego kondensatora czy słabego materiału układu drgającego w głośniku czyli membrany. Na końcu trzeba to wszystko ze sobą dobrać, połączyć i na podstawie doświadczenia, umiejętności zestroić aby wydać końcowy produkt klientowi. Teraz trochę o wysokotonowej sekcji na której bardzo mi zależało. Często w produktach Bowersa i Focala miałem jej za dużo, zaś w Dali a nawet KEF była trochę uśpiona ale akurat w przypadku Brytyjczyka na pewno nie mało rozdzielcza. Brak piskliwości, natarczywości, kłucia i jakie sobie jeszcze synonimy znajdziemy – jest w pełni zasłużony dla opisywania wysokich tonów. Dużą zasługa jest tu jednak też wzmacniacz. Rewelacyjnie Textreme dogadał się z moim wspominanym już wzmacniaczem na Purifi. To jest tak dobre połączenie że nie do odróżniania z piecem w A klasie ale tutaj z większą werwą, kopytem to jeszcze gra – przy czym nie marnujemy większości watów na ciepło 😊 tylko wszystko idzie w głośnik. Świetny efekt przestrzenności. Dużo zależy wiadomo od nagrania żeby kolumny znikły aby przesunął się wokal na środek, przed albo za kolumny. Poważnie holografia sceny jest bardzo angażująca i można przesłuchać wiele dobrze nagranych utworów odkrywając je na nowo. Słabo zrealizowane utwory, starszej daty utwory brzmią średnio. Rozdzielczość tego układu, klarowność, dokładność przekazu obnażą słabszej jakości system a tym bardziej utwór „słabo nagrany” W dobrych współczesnych utworach wszystko przekłada się na realizm którego zawsze mi brakowało. Głośniki mocno zmieniają charakter słuchanej muzyki to oczywista wiedza ale i tak zawsze na końcu ważne są aspekty finansowe, wygląd, wielkość konstrukcji no i sygnatura dźwiękowa. ZAP pomimo że jest manufakturą jeszcze mało/średnio znaną uważam że swoimi produktami przekonają wielu chociaż konkurencja też nie śpi i też tworzy świetne zespoły głośnikowe – trzeba tylko wiedzieć i testować aby wiedzieć które. Dlatego właśnie takie recenzje nawet amatorskie coś podpowiedzą zainteresowanym. Nie ma sensu być uprzedzonym do manufaktur bo tak jak wyżej napisałem – wydane środki do jakości tego co dostajemy jest niezaprzeczalna. -
    4 punkty
  3. Zestawy głośnikowe Sisound Fortis S (https://www.sisound-audio.pl/produkt/sisound-fortis-s-para-szerokopasmowych-kolumn-podlogowych/) towarzyszą mi już od prawie pięciu miesięcy, dlatego postanowiłem podzielić się krótkimi wrażeniami z ich odsłuchu w moim systemie. W sieci trudno znaleźć ich recenzje, a zawsze warto docenić coś, co jest dobre – zwłaszcza, gdy pochodzi z Polski, bo w tym przypadku doskonale pasuje powiedzenie „dobre, bo polskie”. Kolumny te to imponująca konstrukcja, której charakterystyczną cechą jest wysoka skuteczność, wynosząca aż 102 dB, co predysponuje je do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi. Producent sam zresztą takie wzmacniacze oferuje. W moim przypadku na początku napędzał je wzmacniacz Luxman L-505uXII, który wspaniale poradził sobie z tą rolą. Dźwięk odbierałem jako namacalny, dynamiczny, a w razie potrzeby również potężny, jednocześnie oddający wiele subtelnych szczegółów. Wspomniana potęga dźwięku szczególnie dobrze sprawdzała się w muzyce symfonicznej, co starałem się uchwycić w klipie: https://www.youtube.com/watch?v=BV0SLaJ5TAw (to było moje pierwsze zetknięcie się z tymi kolumnami, zanim stałem się ich właścicielem). Czym jeszcze wyróżniają się Fortis S? Na pewno sposobem, w jaki grają, czyli swobodą, otwartością i jakby z łatwością prezentacji. Doceniłem to szczególnie w porównaniu z poprzednio posiadanymi kolumnami Dynaudio Confidence 20, które z pewnością mogę określić jako znakomite, jednak Fortis S przewyższały je pod każdym względem. Confidence robią wszystko dobrze lub bardzo dobrze, natomiast Fortis S podnoszą to na jeszcze wyższy poziom; myślę tu o dynamice, klarowności, detaliczności, głębokości i precyzji basu, a nawet obrazowaniu źródeł pozornych na scenie. W efekcie nie miałem wyboru – stałem się właścicielem Sisoundów. Ktoś mógłby zapytać, jak to możliwe, że zamieniłem kolumny podstawkowe na tak pokaźne zestawy (125 x 45 x 55 cm). Otóż, mimo ich rozmiarów oraz pokaźnego przetwornika nisko-średniotonowego, moje obawy o dominację basu (zwłaszcza „pluszowego”, dudniącego lub przytłaczającego) okazały się bezpodstawne. Co więcej, producent zaleca umieszczenie kolumn blisko ściany, co zwiększa ich uniwersalność i poszerza grono potencjalnych nabywców. Obecnie Fortisy w moim systemie są napędzane przez wzmacniacz Galion Audio TS34 – bardzo interesującą i, co najważniejsze, udaną konstrukcję (więcej informacji można znaleźć na stronie producenta). W porównaniu do Luxmana, Galion wprowadził do dźwięku dodatkowy, lampowy charakter w najlepszym tego słowa znaczeniu, nie tracąc przy tym żadnych zalet, które wcześniej oferowało połączenie z Luxmanem. Moim zdaniem dowodzi to, że zestawy Sisound są elastyczne, jeśli chodzi o wybór wzmacniacza, co jest dobrą wiadomością dla potencjalnych nabywców – nie muszą oni od razu planować wymiany swojego obecnego sprzętu, który ma zasilić prądem Fortisy. Kolumny te są także w mojej ocenie przyjazne dla akustyki pomieszczeń, sprawdzając się w pokojach o powierzchni od 18m². Kilka uwag na koniec. To są nie jedyne zestawy głośnikowe, które obecnie posiadam i nie porównując ich do siebie osiągnąłem cel jakim było posiadanie dwóch par głośników, w których jedna jest wysterowywana przez wzmacniacz lampowy, bo do niej jednak Fortis S pasują najbardziej. Zdaję sobie sprawę, że opisywane zestawy głośnikowe to sprzęt z wysokiej półki, ale zdecydowanie cena jest odpowiednio skalkulowana. W tym miejscu chciałbym dodać, coś z czym nie zawsze się spotykamy, a więc profesjonalizm i zaangażowanie zespołu Sisound w dopieszczanie klienta, co zawsze doceniam, gdy z drugiej strony spotykam się z tzw. „ekspertami” wiedzącymi wszystko lepiej i najlepiej; tutaj relacje są przyjacielskie i partnerskie bez narzucania swojego zdania i widzimisię. Jeśli nie rozważacie zakupu tak dużych kolumn, a poszukujecie zestawów w ich lub wyższych przedziałach cenowych, uważam, że warto zwrócić na nie uwagę – są silnymi kandydatami do przetestowania (chętnie służę pomocą w miarę możliwości, w końcu posiadam te kolumny), bo warto promować i wspierać wszystko co dobre, a tym bardziej jeśli jednocześnie jest polskie.
    4 punkty
  4. Kolumny grają świetnie. Są szczegółowe, mają świetną przestrzeń i potrafią totalnie zniknąć. Mam pomieszczenie 40m2 ale kolumny tworzą trójkąt z miejscem odsłuchowym 2,5x2,5x2,5m i w takim pomieszczeniu potrafią przywalić basem. Generalnie strojone są liniowo ale ilość detali na środku jest niesamowita. Namacalność instrumentów czy wokali na sporo lepszym poziomie niż scan z serii revelator/iluminator. Polecam bardzo. Za tą cenę dostajemy absolutnie najwyższy poziom dźwięku który kładzie na łopatki wielu innych producentów wliczając nawet polskie manufaktury które już oferują świetny stosunek jakości do ceny. Trzeba przyznać że ZAP przebija ich.
    2 punkty
  5. Może krótko, jak trafiły pod mój dach... Poszedłem do salonu hifi kupić streamer i przyniosłem używane kolumny kilkukrotnie przekraczające planowany budżet streamera. Dlaczego? Bo, kiedy były podłączone do rozważanego urządzenia muzyka znajdowała się w pomieszczeniu, a nie wydobywała z głośników. Kiedyś usłyszałem podobny efekt z innych Sonusów, bodaj Minima Amator i Cremony przypomniały mi, że tak się da. Słucham tej muzyki z ich pomocą od roku i nasłuchać się nie mogę, ale mogę już trochę więcej powiedzieć o ich wadach i zaletach, wiec pisanie recenzji zaczyna mieć sens. Nie znam się na akustyce i nie mam słuchu absolutnego, a synestetyczne określenia do mnie nie trafiają, więc nie będę pisał o brzmieniu, tylko o muzyce. Szczególne wrażenie robi jej wersja akustyczna: jazz w małych składach, spokojniejsze kawałki rockowe, koncerty unpluged. Spektakularnie prezentują się duże pudła rezonansowe, jak kontrabasy, wiolonczele, czy gitary akustyczne, ale ulubiony instrument tych kolumn to perkusja. Każde uderzenie czy to w naciągniętą membranę, czy w luźną blachę brzmi tak realistycznie, że pałeczka, pędzelek lub nawet ręka bębniarza albo pluszowy pompon materializują się w konkretnej lokalizacji z realizmem często wywołującym odruch orientacyjny. Koncert Crimsonów w Wiedniu jest dla mnie mistycznym przeżyciem, ile razy bym go nie włączał. Sugestywność bębnienia zadziwia i jakby kontrastuje z tym klasycznym, staroświeckim i jak dla mnie nadmiernie egzaltowanym designem. Ogólnie wygląd, skoro już przy nim jestem, nie wpasowuje się w mój gust. Rozumiem wielkie podłogówki zaoblone na podobieństwo barokowych instrumentów i w sposób charakterystyczny dla tego okresu wypolerowane i obite skórą. Choć wersja uszlachetniona z porożem jelenia byłaby już pewną przesadą. Dwudrożne Auditory na czarnych metalowych standach, bo niestety nie mam oryginalnych podstawek, przywodzą na myśl potop szwedzki. Na metalowym słupku kolumna wygląda, jak odpiłowany kawałek misternego rękodzieła zrabowany ze szlacheckiego pałacu. Dość podobnie jest z brzmieniem. O ile podłączony do nich Arcam SA30 nie gryzie się specjalnie z zabałaganionym otoczeniem, rzetelnie dostarczając do nich prąd wygenerowany na podstawie zer i jedynek doprowadzonych brzydkim kablem z jeszcze brzydszego internetu, Auditory kreują z niego urojenie żywej muzyki zupełnie nie przystające do rozrzuconych po meblach dokumentów, przykurzonych bibelotów, pudełek, książek i tego całego chaosu wypełniającego normalne życie rodzinne. Te kolumny potrzebują własnego pokoju z perskim dywanem, ustrojami akustycznymi na ścianach, a także barkiem wypełnionym sezonowaną whisky. Nawet nie musiałbym jej pić, ale świadomość posiadania szlachetnego trunku zdecydowanie konweniowałaby z doświadczaniem muzyki produkowanej przez Sonusy. Taki pokój dobrze wpłynąłby też na jakość mojego małżeństwa. Kolumny produkują tak sugestywny dźwięk, że nawet przy mocno stłumionej głośności, żona z mniejszą lub większą irytacją wyłącza wzmacniacz, po kilku minutach przebywania w pomieszczeniu. Przyznam, że ja też nie bardzo potrafię skoncentrować się na pracy z Cremonami włączonymi w tle. Z takiego tła nawet chórki uporczywie wybijają się na pierwszy plan. Trochę prozaicznym ale znaczącym zjawiskiem związanym z słuchaniem muzyki na tych kolumnach jest rozumienie tekstów. Na Cremonach, podobnie jak na słuchawkach Lyrics Display stał się niemal zupełnie bezużyteczny. Apogeum audiofilstwa wymaga odsunięcia kolumn od ściany najlepiej z metr i zdjęcia maskownic. Efekt jest odczuwalny nawet, gdy Arcam strumieniuje Tidala w jakości płyt kompaktowych. Żeby opis był użyteczny, podaję utwory lub wykonawców, z jakimi moje Auditorki szczególnie się polubiły oraz te, z którymi mam wrażenie, że lepiej dogadują się moje słuchawki. Najpierw udane związki. Oprócz wspomnianego King Crimson, należy do nich większość klasyków solidnej realizacji: Men in Long Black Coat - Dylana, Dire Straits, Tool, remasterowani Beatlesi, Chris Jones, Geof Castellucci, Miles Davis, Charlie Hayden, Pat Metheny, Chick Corea, Diana Krall, a w szczególności Patricia Barber. Z muzyki, z którą bardziej się identyfikuję: Eric Clapton, Stivie Rey Voughen, choć gitara elektryczna to dość gżązki teren, bo wiele pieców gryzie się niestety z lutnią Franco Serblina. Z elektroniki bardzo pasuje mi Mike Oldfield i z zaskoczeniem stwierdzam, że Billie Eilish. Pozytywnie zaskoczyli mnie też Eminem oraz Łona i Weber, co zapewne ma związek z tekstem stanowiącym ważny element ich muzyki. Do Led Zeppelin Cremony niespodziewanie nie wniosły mi nic nowego, ale uznaję, że to akurat tak wybitna muzyka, że sprzęt jej nie robi różnicy. Ambiwalentne uczucia wzbudza we mnie Nils Lofgren. Na Acustic Live - uznawanej przez wielu za jedną z najbardziej audifilskich płyt ever, koleś siedzi z tą gitarą tak blisko mnie, że czuję się jak pod Chrystusem ze Świebodzina. Nie wiem, jak bardzo musiałbym go ściszyć, żeby pozbyć się tego wrażenia. Trudno mi zakwalifikować to odczucie w kategoriach plusów bądź minusów. Jest dziwne. W zasadzie poza ewidentnie źle zrealizowanymi nagraniami, jak Shape of My Heart w wykonaniu Dominica Millera, gdzie dzwonek ryje skronie, niczym modem wdzwianiający się do internetu, nie ma muzyki która brzmiała by mi na tych kolumnach źle. No dobrze, saksofon, czy trąbka czasem brzmią, jakby darły membranę, to chyba też wina specyficznego nagrania, ale jest nieprzyjemne. Są jednak utwory, a raczej gatunki, które większe wrażenie robią na moich Meze Classics 99. Wymienię te, w których mam wrażenie, że istotą różnicy jest zestrojenie przetworników, choć znaczenie może mieć też fakt, że na słuchawkach mogę słuchać Tidala w najwyższej jakości, a na kolumnach od pewnego czasu, już nie. Ale do rzeczy... Słuchawki lepiej od kolumien lubią się z: Floydami, ...także po rozczłonkowaniu, Yello, Sabathami, All Them Witches, Colour Haze i im podobnymi rekomendacjami z Tidala, które bardzo przypadły mi do gustu i jak się okazało etykietowane są mianem stoner rock. Za pomocą słuchawek wolę też słuchać AC/DC, Iron Maiden, starszego Fleetwood Mac, gdy grali bluesa, choć Rumours na Sonusach wchodzi mi, jak świeża bułka z nutellą. Co do Bonamassy, nie mogę się do końca zdecydować, są płyty, które pięknie brzmią w Cremonowym wydaniu, ale prawdziwą miłością do tego kolesia zapałałem nawet nie z Meze Audio na uszach, tylko w bezprzewodowych dousznych AKG powszechnie znanych jako Galaxy Buds Pro. I tego żarliwego uczucia nie doświadczyłem ponownie odtwarzając chłopa na głos w pokoju, ale czasem na odbiór muzyki duży wpływ mają okoliczności i samo brzmienie trochę mniej się liczy. Kurczę, widzę, że się podjarałem i rozpisałem bardziej stoswnie do eseju, niż recenzji. Ale cóż, te kolumny chyba właśnie do jarania zostały stworzone. Przyznam, że choć używam ich zaledwie od roku (i nie non stop, bo jak wspomniałem limitują mnie względy międzyludzkie), przynajmniej kilkukrotnie były źródłem uniesień porównywalnych z efektami inhalacji różnych ziołowych substancji.
    2 punkty
  6. Witam Miło widzieć, że ktoś zapoczątkował wątek kolumn naszego rodzimego producenta. Sisound Fortis S to kolumny, z którymi mam stałą styczność, ponieważ bardzo często odwiedzam ich producenta. Udało mi się ich także posłuchać w wielu innych pomieszczeniach i systemach - także u Pana Grzegorza z opinii powyżej oraz na 2 edycjach audioshow. Zgadzam się całkowicie z opisanymi odczuciami, także dodam od siebie jedynie kilka własnych "uwag" 🙂 Kolumny Fortis S to konstrukcja 2-drożna, jednak ich odsłuch bardziej przypomina mi konstrukcje z jednym głośnikiem szerokopasmowym - bez braków na skrajach pasma. Ich prezentacja to przede wszystkim niezwykle namacalna oraz dokładna średnica, dopełniona pełnym spektrum wysokich tonów oraz odpowiednią ilością basu. Ten z kolei potrafi zejść bardzo nisko, jeśli wymaga tego utwór i jednocześnie nie jest dominujący. Kolumny, pomimo swojego gabarytu grają bardzo swobodnie - muzyka ma uczucie "płynności", co nie oznacza w żadnym wypadku zamulenia dźwięku. Zastosowana tuba z bloku aluminium naprawdę robi robotę i potrafi wypełnić duże pomieszczenia swobodnym dźwiękiem. Skala oraz namacalność wokalu, talerzy czy "szczotek" dosłownie mnie powaliła. Są to kolumny na pewno nie dla każdego - dlaczego? Przede wszystkim ich gabaryt jest dosyć spory, więc trzeba im zarezerwować trochę miejsca. Nadrabiają jednak tym, że mogą stać blisko ścian, bez wyraźnych podbić w basie. Druga sprawa to ich transparentność, gdzie jakość każdego nagrania jest weryfikowana bezlitośnie. Od razu usłyszymy różnice w nagraniach czy masteringu, także kiepskie utwory zabrzmią co najwyżej dobrze. Jednak te utwory, które są dobrze zrealizowane - powalą nas na nogi. Jeśli chodzi o jakość, rozmach dźwięku oraz prezentację - jest to najwyższa półka audio. Reszta będzie zależała od źródła, typu muzyki, napędzenia oraz pomieszczenia - co z resztą wie każdy z nas 🙂 Warto ich posłuchać choćby ze względu na całkowicie inną prezentację dźwięku, ponieważ tego typu konstrukcji jest naprawdę mało na rynku. Dodatkowym atrybutem jest oczywiście ich skuteczność - 102dB! Wraz z 8W wzmacniaczem lampowym, te kolumny wypełnią dźwiękiem salę ponad 50m kw.
    2 punkty
  7. Miałem okazję porównać classik T i classik K zwany music. Ogólnie różnice są trudne do wychwycenia, bardziej kwestia funkcjonalności. Wersja K ma sporo gniazd RJ ale nie znam nikogo kto korzysta z tego 🙂 Brzmieniowo urządzenia bez różnic. A brzmienie tego niewielkiego brzydactwa powaliła mnie i moje postrzeganie audio. Cd jest sam w sobie naprawdę dobry, zestrojono go z wydajnym wzmacniaczem 75W/4ohm nie gratisie tuner z niesamowicie dobrą czułością. Długi czas zerkałem na klocki obok typu Marantz 7001+cd+tuner czy audiolab 8000c+ końcówka mocy 8000p + audiolab 8000cd. I ciągle niedowierzanie że takie małe coś gra tak dobrze. W myśl zbierania klocków i gabarytów to nie miało prawa brzmieć. Jednak Linn zaskakująco dobrze kontroluje bas, nie buczy, nie dodaje, nie ujmuje. Jest idealnie. Bardzo nisko może i nie zejdzie ale przynajmniej nie podbija górnego jak Marantzy. wysokie są przeciętnie detaliczne i stwierdzę że dość neutralne. Średnica wyrównana również bez podbarwień jakichkolwiek - Marantz zawsze osładzał. Cała filozofia grania jest bardzo zbliżona do Audiolaba. Przypomina mi trochę mojego 8000s sprzed lat - bo to jego wtedy wybrałem. W sumie przez strach takim cudem all in one. Dziś forumowy temat i aukcje przekonały mnie do spróbowania czegoś nowego i zakup Linn classik. Sprzętu który ma już dobre 20 lat. Porownujac do obecnego mingda mc34 jest inaczej, bardziej technicznie. Do accuphase e302 podobnie. Accu niżej schodzi i lepiej tupie stopa, daje więcej słodyczy.
    2 punkty
  8. Wzmacniacz PMA 1500R do mnie trafił całkiem przypadkiem jakiś dobre pół roku temu, nie słuchałem go od razu bo miałem większego Denona PMA 1560 i nie wiem czemu z automatu wydałem osąd, że nie ma porównania. Któregoś wiosennego dnia w końcu pokonałem swoje lenistwo i zamieniłem je miejscami na audiofilskim stoliku. Jest co pokonywać bo PMA 1560 to 18kg wagi a PMA 1500R to „tylko” 14kg wagi. Aby je zamienić na ciasnej półce trzeba się nieco napracować. Wzmacniacz 1500R to konstrukcja bardzo solidna, posiadająca dwa potężne transformatory sieciowe, połączone w układ z szybkimi diodami prostowniczymi, i zupełnie normalnymi kondensatorami 8200uF produkcji nippon chemicon. Nie jest to konstrukcja dual mono jak niektórzy błędnie piszą dotyczy to również późniejszych modeli Denona PMA 1500AE/1520AE. Ten układ transformatorów denon zastosował po to aby znacznie zwiększyć wydajność prądową układu szczególnie wtedy gdy wzmacniacz pracuje np, z 2,5 ohmową impedancją a takie zestawy głośnikowe się trafiają choć ostatnio na szczęście rzadziej. Tranzystory końcowe to UHC 30 amperowe mos-fety Toshiby o oznaczeniu 2SK851, kiedyś to mieli rozmach. Wzmacniacz ma zdalne sterowanie ale ilość funkcji dostępnych z pilota może osłabić , volume, muting, standby… dobrze,że obsługuje również odtwarzacz cd ale też tylko proste funkcje bez np. open/close no cóż jaki budżet taki urok. Fajną rzeczą jest brak debilnych od wieków stosowanych we wzmacniaczach przełączników głośników A/B zamiast tego mamy 8 solidnych zacisków do pełnego bi-wiringu można zastosować nawet przewody o przekroju 10mm2 lub wtyki typu banan. Tu wielki plus dla inżynierów! Brzmienie wzmacniacza nie każdemu się mega spodoba, bo jest nieco konturowe ale i delikatne. Wzmacniacz rzeczywiście ma mocny bas, ale góra jest normalna na miejscu nie odczuwam jej szelestu czy natarczywości. Ja bardziej bym go pozycjonował w strefie odsłuchu szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej, czy będzie to rock, techno, muzyka pop czy elektroniczna lub jazz to jak najbardziej polecam. Muzyka klasyczna , dawna i barok no niekoniecznie mam trochę wrażenie, że to trochę robota tranzystorów końcowych mos-fet bo podobne wrażenia miałem z wzmacniaczem Sansui na mosach. Ważna uwaga wzmacniacz zawsze brzmi ciepło i gładko nie ma żadnej ziarnistości czy granulacji to już nie ta liga. Bardzo ładnie kreuje przestrzeń jest doskonale w głąb i wszerz co mnie zadziwiło względem wcześniej posiadanego PMA1560. Pochwała mała ale warta zauważenia, we wzmacniaczu są wbudowane regulacje barwy tonu oraz filtr loudness (można to pominąć przyciskiem direct) są one bardzo delikatne i stonowane działają ale w spokojny sposób i w przypadku posiadania niektórych starszych kolumn można je z powodzeniem stosować.
    2 punkty
  9. Wzmacniacz kupiłem bo miałem wcześniej yaqina mc-10l , wiedziałem czego się spodziewać. Nie zawoidłem się , na fabrycznych lampach grał znośnie , a po wymianie lamp na psvane el34uk i sterujących na 6ż1p tzw gold grid grał jeszcze lepiej. Ogónie wzmacniacz gra stosunkowo ciepło z lekkim podbiciem basu w stylu el34 , góry i środka jak dla mnie jest z sam raz , a podbity dół przydaje się przy cichym nocnym słuchaniu lub do mniejszy monitorów. Dobry partner do "jasnych" kolumn.
    1 punkt
  10. W CZASACH MAGNETOWIDÓW NIE DOCENILIŚMY ICH WALORÓW DŻWIĘKOWYCH - JEDYNIE W STUDIACH RADIOWYCH CZĘSTO WYKORZYSTYWANO JE JAKO ODTWARZACZE AUDIO - MOŻE CZAS SIĘ ZREFLEKTOWAĆ - TAK UCZYNIŁEM I W MOIM AUDIOFILSKIM ŚWIECIE ZAJĘŁY POCZESNE MIEJSCE - JAKO GRATY ZAJMUJĄ MNIEJ MIEJSCA W PORÓWNANIU DO MAGNETOFONU SZPULOWEGO I CIESZĄ UCHO ANALOGOWYM BRZMIENIEM - WSPOMNĘ JEDNAK , ŻE JEŻELI KASETY MAJĄ BYĆ POPRAWNIE ODTWORZONE NA WSZYSTKICH EGZEMPLARZACH - POWINNO SIĘ WYBRAĆ JEDEN DO NAGRAŃ - W POZOSTAŁYCH WYREGULOWAĆ TOR PROWDZENIA TAŚMY ZGODNIE Z KASETĄ MATKĄ - AUTOTRACKING BĘDZIE MNIEJ ZAJĘTY ROBOTĄ - CO SŁYCHAĆ U JVC 910 ? - JEST TO KLASA ZNANA Z PANASONICA I BLAUPUNKTA ( W BLAPUNKTACH SIEDZI MECHANIZM I ELEKTRONIKA PANASONICA ) - 910ka JEST JEDNAK CIUT CIEPLEJSZA I MOŻNA ZASTOSOWAĆ BARDZIEJ ANALITYCZNY INTERKONEKT - W STEREO JVC PRZEPIĘKNIE KREUJE PRZESTRZEŃ I DŻWIĘKI ODWRÓCONE W FAZIE - SŁUCHAJĄC SCHILERA ( Christophera von Deylena i Mirko von Schlieffena ) MOŻNA DOSTAĆ DRESZCZY - COŚ CHODZI PO POKOJU I GADA PRZY NAGRANIACH Z TEGO MAGNETOWIDU BYŁEM TAK ZRELAKSOWANY , ŻE CZĘSTO ODLATYWAŁEM W DREAMSTIME -
    1 punkt
  11. STARY , DUŻY, STOI I OD DAWNA NIE UŻYWANY - OPISZĘ WIĘC DOZNANIA Z PRZED LAT - W PORÓWNANIU Z INNYMI KOŃCÓWKAMI TAN 55 ES I TAN 220 , A TAKŻE INTEGRĄ 808ES JEST OSTRZEJSZY W ROBOCIE - DOSADNIEJ CZUĆ BLACHY I ROKOWE ŁOJENIE - CZYM WIĘKSZE NAPIĘCIE NA WEJŚCIACH TYM LEPIEJ - SPOKOJNIE MOŻNA PODŁĄCZYĆ CD Z REGULOWANYM WYJŚCIEM - DO TEJ KOŃCÓWKI PASUJĄ NAWET CD SONY ZE STAREJ SZKOŁY DŻWIEKU CZYLI CDP 910 I CDP 997 - DŻWIĘK NIE WYDAJE SIĘ TAK ZMULONY JAK WE WSPÓLPRACY Z 808 ES - WSZYSTKO JEST ZASŁUGĄ SIEDZĄCYCH W TRZEWIACH SZYBKICH BIPOLARÓW - W TAN 55 ES TEŻ KRÓLUJĄ SANKENY ALE TOPOLOGIA WNĘTRZA JEST INNA - DŻWIĘK JEST CIEPLEJSZY - W 80 ES ODCZUWAMY WIĘKSZĄ PRZESTRZEŃ , A ZA POWIERZCHNIĘ TRZEBA SŁONO PŁACIĆ - LICZNIK BIJE
    1 punkt
  12. TEN PIERWSZY RAZ - GRUNDIG NIEŻLE MNĄ ZAKRĘCIŁ - ALTE LIEBE ROSTET NICHT - TO NIE BYŁA WAKACYJNA MIŁOŚĆ - OBCOWANIE Z ZACHODNIM SPRZĘTEM W TAMTYM OKRESIE PRZYPRAWIAŁO O DRESZCZYK EMOCJI - MIAŁ LEPSZĄ WKŁADKĘ - NA STOŁÓWKACH PRL Z REGUŁY SERWOWANO ZUPĘ Z MIĘSNĄ WKŁADKĄ LUB PIĘCIOCHLEBEK MIĘSA - CZYLI MIELONY - NA TYM SPRZĘCIE ZMIELIMY KAŻDĄ PŁYTĘ - GRA NAPRAWDĘ ŚWIETNIE - POSIADA BARDZO DOBRE RAMIĘ - PRZEORZE KAŻDĄ RYSĘ I PO ZAKOŃCZENIU PRACY POWRÓCI NA STANOWISKO WYJŚCIOWE - WSZYSTKIE ASPEKTY SCENY I POZORNYCH ŻRÓDEŁ DŻWIĘKU JAK TA LALA -
    1 punkt
  13. TO NIE BAYER FULL JAK SL-L3 TECHNICSA ZAPROJEKTOWANY PRZEZ OBCYCH - PODSTAWOWE FUNKCJE JEDNAK WYSTARCZĄ - AUDIOFILE BĘDĄ OBRAŻENI - GDZIE SZNURKI , GUMKI I ZEWNĘTRZNE SILNIKI - NO I GDZIE TA PŁYTA - POZOSTAJE JEDYNIE CIESZYĆ SIĘ DŻWIĘKIEM - DO PODŁĄCZENIE TEGO SPRYCIARZA POLECAM CIEPLEJSZE INTERKONEKTY - TRZEBA PRZYZNAĆ , ŻE NIEZAWODNOSĆI PRACY TEJ KONSTRUKCJI MOGĄ POZAZDROŚCIĆ POZOSTALI PRODUCENCI - JA UŻYTKUJĘ GO OD CZASU PIELUCH - Z ORYGINALNĄ WKŁADKĄ T4P DŻWIĘK JEST TROSZECZKĘ SUCHY - DLATEGO WSPOMNIAŁEM O CIEPLEJSZYCH KABELKACH - SCENA DŻWIĘKOWA I POZOSTAŁE DUPERELKI W NIENAGANNYM STANIE - U MNIE ZAGRAŁ DOBRZE NAWET Z RADMOREM 5102 I 5102 TE - KABELKI DIN - PRZEJŚCIÓWKI PRZYGOTOWAŁEM Z VAN DEN HUL BAY C5 - DUŻĄ ZALETĄ JEST ZNIKOMA MOŻLIWOŚĆ USZKODZENIA IGŁY - PODNIESIENIE POKRYWY , POWODUJE TAKŻE PODNIESIENIE WKŁADKI - JEDNYM SŁOWEM GRAMOFON DLA WYGODNICKICH
    1 punkt
  14. Wow......Świetny sprzęt za nie duże pieniądze, z zasilaczem toroidalnym Tomanka brzmi lepiej jak DCS za 50 tyś, jakieś Chordy Topingi i inne badziewia to wciąga lekko....Przestrzeń, przejrzystość, nasycenie i góra pasma na bardzo wysokim poziomie, czuć klase sprzętu od pierwszych taktów muzyki.....To absolutnie wspaniała maszyna z niesamowitym BRZMIENIEM który daje Ci pełną kontrolę nad dźwiękiem. Jakość dźwięku jest NIESAMOWITA i szczegółowa, Szczerze mówiąc, za tę cenę nie sądzę, że znajdziesz lepszy DAC - na pewno nie tak przyjemny jak ten. Chord Electronics Qutest to gó..no przy rdac Arcama
    1 punkt
  15. Niestety zlapalem sie na wyglad tego mebelka ale okazal sie kompletna porazka za ponad 8000zl za zestaw. Poprzednio mialem duzo tanszy model Stabbl Bamboo i byl o niebo solidniejszy oraz stabilniejszy. Do rzeczy - co jest nie tak z modulami Spider? No wiec, tak: 1. Każda nóżka jest montowana do ramy na raptem ojedynczej srubce, niewygodnie przykręcanej od wewnatrz rurki. Nie ma tam żadnego haka ani jakiegokolwiek zabezpieczenia czylu jeśli śrubka puści lub pęknie, modul się rozleci i mamy domek z kart. 2. Moduly sa po prostu krzywe, w nozkach oprocz srubki jesf wypustka ale niestety mimo wszystko trzeba je doginać żeby wpasowały sie w nożki modułu niżej. 3. Beznadziejna, cienka stal i niechlujne wykonanie. Niektore srebrne elementy od nowosci posiadaly rysy 4. Producent dopuszcza zasypanie rurek kulkami olowianymi co tez zrobilem, niestety obie szafki zaczynaja sie wtedy bardzo nieciekawie bujać na boki. Mimo tego sklep zapewniał mmie ze można je zasypać śrutem bez szkody dla maksymalnej nośności półki. 5. Nawet po zasypaniu calej szafki (4 poziomy wliczajac moduł 'spider base') dobrym 50kg olowiu, środkowa część na ktorej stoi sprzet, dalej dzwoni jak dzwon kościelny czyli zasypywanie go praktycznie mija się z celem. Na dniach będę dalej walczył przyklejając od wewnętrznej strony ramy maty bitumiczne. 6. Same półki opierają się na 5 gumowych podkładkach i nie sa w zaden sposób zablokowane w miejscu. Przesuwanie sprzętu powyżej paru kilogramów powoduje przesuwanie się półki razem z nim 7. Półki może i wyglądają ładnie ale są o jakąś połowe ciensze od tanszego brata Stabbl. Mysle ze mebel mógłby mieć potencjał gdyby udało się w całości dospawać nóżki do ramy lub chociaź użyć dwóch śrubek oraz prowadnich na każdą nóżkę. Niestety jak dla mnie Norstone Spider to porażka. Duzo tanszy Norstone Stabbl Bambo jest dużo lepszą konstrukcją.
    1 punkt
  16. Opisywane kolumny odsłuchiwałem dzięki uprzejmości Producenta przez 10 dni. Myślę, że jest to wystarczający czas, abym mógł podzielić się swoimi wrażeniami. A te są bardzo pozytywne, na tyle że jestem praktycznie zdecydowany na ich zakup. Odsłuch Gemini był konsekwencją posiadania przeze mnie kolumn Libra tego samego Producenta. W salonie odsłuchowym Gemstone przy okazji odsłuchów zestawów Libra miałem okazję na zapoznanie się z wolnostojącymi zestawami Gemini, które pomimo, że już Libry osiągają w moim odczuciu poziom zarezerwowany dla high-endu, to dostarczają jeszcze lepszych wrażeń dźwiękowych. Oczywiście wiąże się to z koniecznością wysupłania przeszło dwukrotności kwoty za Libry, ale czego nie robi się dla osiągnięcia jeszcze lepszego dźwięku. A ten w przypadku Gemini wznosi jakość na jeszcze wyższy poziom względem Libr (odsyłam do mojego opisu https://www.audiostereo.pl/opinie_modele/libra-r6421/) w zakresie niemalże każdym, a więc otrzymujemy jeszcze bardziej namacalną stereofonię, naturalność w zakresie wybrzmień, lepsze wysokie tony, no i ten bas który dzięki obudowie zamkniętej pokazuje dokładnie różnice pomiędzy różnymi instrumentami operującymi w tym zakresie. Nie będe się tu silił na poetyckie opisy, bo nim nie jestem, ale zachęcam wszystkich do kontaktu z Gemstone, aby umówić się na odsłuch w przygotowanym do tego salonie, aby na własne uszy przekonać się co mam na myśli. Ja to oczywiście zrobiłem, ale decydujące odsłuchy miały miejsce w moim domowym salonie, które pokazały, że Gemini zagrały na poziomie nie osiągalnym dla innych kilkudziesięciu modeli kolumn, które miałem przyjemność odsłuchiwać na miejscu w swoim domu lub których byłem właścicielem do tej pory. Odsłuch odbywał się w systemie, którego źródłem był Eversolo A10, wzmaniaczem lampowy Galion Audio TS34 oraz zamiennie końcówki mocy Kharmy w klasie D i muszę powiedzieć, że z lampą brzmiały Gemini doskonale, to końcówki "cyfrowe" dodawały poweru zwłasza na wyższych poziomach głośności, że całościowo raczej polecałbym takie właśnie połączenie, bo opisywane zestawy głośnikowe doskonale różnicują zmiany w systemie odkrywając cechy podłączanych urządzeń. Ogólnie - szczerze polecam, na tym poziomie myślę że już ciężko o lepiej, co najwyżej - inaczej!
    1 punkt
  17. Mógłbym bez końca opowiadać, jak bardzo lubię te monitory i ich kultuę grania a przez lata przerzuciłem naprawdę duzo klocków w cenie 20-30 tyś,Świetny sprzęt za nieduże pieniądze,graja wysmienicie,nie faworyzują żadnego z pasm,średnica pięknie nasycona,dzwięk brzmi żywo i naturalnie,bardzo wciągający przekaz.Wstęgowy ART robi robote....żadnej szorstkośći wszystko przejrzyste i ładnie zaokrąglone
    1 punkt
  18. KŁANIA SIĘ BRACTWU SŁUCHOWEMU - PIOTR - NA WARSZTAT BIERZEMY 779 ES - NIE JEST TO MILUTKI CD - JEST TO PROFESJONALNY ZESPÓŁ FORMUŁY 1 - DIAGNOSTYKA JAKOŚCI NAGRANIA NATYCHMIASTOWA - ODTWARZACZ GRAJĄCY PEŁNYM PASMEM , ALE BEZ ZAPĘDÓW W STRONĘ PATOLOGA JVC XLV1100 ZWANEGO ZIMNYM HERBERTEM Z PROSEKTORIUM - WSZYSTKIE SZCZEPY I ICH MUTACJE MUZYCZNE MU NIE GROŻNE - U MNIE GRA NA WĘGLOWYCH VAN DEN HUL - PROPONUJĘ ZABRAĆ PARKĘ WĘGLOWYCH DO SKLEPU Z DROGIMI CD I PŁYTĘ , KTÓRĄ PAMIĘTACIE DŻWIĘK PO DŻWIĘKU - ZOBACZYCIE JAK WIELE Z TYCH BARDZO DROGICH ZNAMIENITOŚCI SIĘ ROZŁOŻY W PIERWSZYCH MINUTACH - DŻWIĘK UTRACI BLASK , A RESZTA BĘDZIE PRZYPOMINAŁA MĘTNĄ WODĘ - 779ES POKAZUJE POD TYM WZGLĘDEM KLASĘ - CZĘŚĆ DŻWIĘKÓW MUSZĘ ZABIERAĆ OD SĄSIADKI BO SCENA JEST OBSZERNA - U MNIE GRA Z SONY TA-F 808ES I ZMODYFIKOWANYMI HECO SUPERIOR - OBUDOWA ZAMKNIĘTA - WYSOKOTONOWY ZMIENIONY NA ALUMINIOWO -CERAMICZNY I DOŁOŻONY Z ORYGINALNĄ REGULOWANĄ ZWROTNICĄ SUPERWYSOKOTONOWY CERAMICZNY ( WĘGLOWO - GRAFITOWY ) ZAKUPIONY W SONY ZARAZ PO WEJŚCIU DO SPRZEDAŻY ( SS-TW 100ED ) - KABLE GŁOŚNIKOWE TO JAK SIĘ DOMYŚLACIE NO ..? CO - TAK TAK DOBRZE WYGRZANE KABLE OD ŻELAZKA - Kabel głośnikowy Van den Hul The Revelation Hybrid 3,5 METROWE - DO SUPERWYSOKOTONOWYCH Van den Hul The Wind Mk II Hybrid 3,5 METROWE - W ŚLEPYCH TESTACH WYŁĄCZENIE JEDNEGO Z SUPEROWCÓW POWODUJE ODCZUCIE SPUSZCZENIA POWIETRZA Z LEWEGO LUB PRAWEGO BALONIKA IMITUJĄCEGO PRZESTRZEŃ NAD NASZYM SYSTEMEM - PRZEPRASZAM MUSIAŁEM - 779 ES BAS PRODUKUJE W RÓŻNYCH ODCIENIACH I KOLORACH - WRAZ Z SUPERIOR MERKELOWA NA PANZER TIGER - JAK JUŻ WCZEŚNIEJ WSPOMNIAŁEM JAKA PŁYTA TAKI DŻWIĘK - NIE BĘDZIE LAMPOWEGO UMILANIA - W SIBILANTACH ZDARZAJĄ SIĘ NATARCZYWOŚCI - JAKA PŁYTA TAKI DŻWIĘK - WYSOKIE Z WĘGLAMI KREUJĄ ODDECH -DUŻO POWIETRZA - POWIEW ŚWIEŻOŚCI Z OTWARTEGO OKNA -A JAK TO JEST Z BLACHAMI I DZWONECZKAMI - WIĘKSZOŚĆ ODTWARZACZY CD NA WĘGLACH - WYPADA BLADO - ZAUWAŻA SIĘ BRAK METALICZNOŚCI - NATURALNOŚCI TYCH DŻWIĘKÓW - ZAPOMNIJCIE TU DZWONECZEK JEST DZWONECZKIEM - PIĘKNA SELEKTYWNOŚĆ - DODAM TYLKO DROBNOSTKĘ - PÓŻNIEJSZE MODELE SONY GDZIE JUŻ ZASTOSOWANO NOWSZE PRZETWORNIKI I FILTRY 24 BITOWE JUŻ TEGO NIE POTRAFIĄ , MODELE SACD - WRAZ ZE SŁYNNYM SCD-1 PODDAJĄ SIĘ W PIERWSZEJ RUNDZIE NA PŁYTACH CD - DLA MNIE COŚ TU PACHNIE SPISKIEM ,CZY CELOWO USTAWIONO BRZMIENIE Z CD NA GORSZYM POZIOMIE , ŻEBY SŁUCHACZ SZYBCIEJ ZAUWAŻYŁ POPRAWĘ NA BASIE I WYSOKICH Z WARSTW SACD ? DZWOŃCIE Z TYM TEMATEM DO CIA - FBI NIE PODOŁA
    1 punkt
  19. BYŁY czasy że, światem słuchawek rządziło trio składające się z AKG K701, Beyerdynamic DT880 i Sennheiser HD650. Były wtedy niezwykle popularne i Wybór odpowiedniego był dylematem. Teraz nastał czas, że jest wiele słuchawek lepszych od nich, lecz nostalgia pozostała. Problem był i jest tylko jeden – bez odpowiedniego wzmacniacza trudno ocenić ich potencjał. Beyerdynamic i Sennheiser, to przeciwstawne sygnatury dźwiękowe. Beyer jest jasny, bardzo szczegółowy i prawie bezbarwny. Sennheiser jest ciemny, mocno ubarwiony i wyluzowany. AKG K701 znajduje się pośrodku. Ja wybrałem Beyerdynamic. Dźwięk jest bardzo wyraźny, bardzo ostry i bardzo szczegółowy. w całym zakresie częstotliwości. Dodatkowo DT880 ma bardzo mało korpusu średnio-tonowego i basowego, co jest bardzo ważne dla zrównoważonej prezentacji muzyki. Dzięki DT 880 usłyszysz wszystko, w tym śpiew dyrygentów, oddychanie, przewracanie stron i skrzypienie siedzeń. Mówimy tu o modelu, który pierwszy raz pojawiaj się w katalogu 1980 w 3 wersjach STANDARD STUDIO i MONITOR. Różniły się zakresem częstotliwości, odpowiednio do 25 – 30 i 35 kHz. Tą wersje można było kupić jeszcze na początku lat 90-tych. Ja nabyłem w 1993- nową. Mają inną konstrukcje muszli i pałąka, który jest delikatny, bardziej przyjazny dla głowy niż w nowszych, teraźniejszych gdzie jest metalowy i ciasny dla większych głów. Ta wersja pojawiła się na początku lat 90 i twa niemal do dziś. Reasumując od 40 lat brzmieniowo i wymiarowo prawie się nie zmieniły. No może te starsze maja trochę więcej basów. Przetwornik 45mm w starszych konstrukcjach miał wlutowane DIODY zabezpieczające, w nowszych tego nie ma. Zresztą w nowszych przetworniki 600 są takie same dla DT990/880/770 – różnią się wykończeniem. Brzmienie słuchawek można modyfikować poprzez dodanie filtrów papierowych lub materiałowych z przodu i z tyłu. Największy wpływ maja jednak pady, rodzaj materiału z jakiego zostały wykonane i grubość. Ja preferuje Dekoni – drogie, ale najlepsze. Tu polecam model Choice Suede . W słyszalny sposób poprawia niskie tony i izolację.
    1 punkt
  20. Na wzmacniacz skusiłem się poprzez opinie użytkowników. Szukałem czegoś do 2000zł nowego na gwarancji padło na Onkyo. Niestety zawiódł moje oczekiwania. Sparowany został z Taga Harmony TAV-607F. Góra i środek pasma OK ale jeśli chodzi o dół? 0 basu. Dodatkowo w mojej ocenie 100w RMS można wsadzić sobie między bajki, pokrętło głośności trzeba było naprawdę "wysoko" kręcić. O BT szkoda się wypowiadać. Na poziomie tanich transmiterów FM do auta
    1 punkt
  21. Witam. posiadam Marantz PM420 + TDL RTL3 Special Edition aktualnie podpięte do kompa ... jestem bardzo zadowolony. nie jestem audiofilem i nie potrafię pisać o dźwięku:) ale ten zestaw gra po prostu cudnie. dokupiłem im granitowe sufity i podłogi w zakładzie pogrzebowym:). taka w tedy była głupawka ale to chyba nie był zły pomysł. kupiłem też samoprzylepną gumę 5mm. jest ona przyklejona od spodu głośników zamiast deski podłogowej i od spodu górnych granitów na całej płaszczyźnie. od spodu podłogowych granitów podklejony jest filc 4mm na całej powierzchni. granity i głośniki nie są połączone na stałe. wszystko po prostu leży jedno na drugim. głośniki na bank są źle ustawione i mam sporo gratów w pomieszczeniu i generalnie mam je za plecami :). a i tak jestem bardzo zadowolony. poniżej skromna fotka. bo moim bajzlem chwalić się dziś nie będę.
    1 punkt
  22. Co tu dużo pisać... Szukałem końcówki do DMP-A6, która będzie jak najbardziej "przezroczysta". Niczego w systemie nie musiałem korygować, zatem neutralność była priorytetem, choć z drugiej strony nie chciałem iść na kompromis z przestrzenią czy dynamiką. Nie sądziłem, że uda się to załatwić za mniej niż 3 tysiące, dlatego na początku poszukiwań od razu przyjąłem budżet 5-7 tysięcy. Po kilku odsłuchach i przeczytanych opiniach spróbowałem Emotivę. Miło, że da się zrobić sensowną końcówkę dostępną dla zwykłego zjadacza chleba.
    1 punkt
  23. Kolumny porównywałem bezpośrednio ze swoimi 450. 850 grają dużo większym dźwiękiem. Od pierwszej sekundy to słychać. Są dużo bardziej dociążone niskimi tonami, średnica ciemniejsza, wysokie podobne. Mimo gabarytów nie czuć tego w dźwięku, z dobrą elektroniką potrafią grać szybko i finezyjnie. Są świetną bazą do modyfikacji.
    1 punkt
  24. Opisywane przeze mnie ProAci posiadałem niecałe 2 lata w czasie których zdążyłem je dość dobrze poznać. Monitory te rekomendowałbym do niedużych pomieszczeń ponieważ ograniczenia na basie są nieuniknione i niemożliwym jest dla nich osiągnięcie niskoschodzącego basu ale nie powinno to nikogo dziwić patrząc na ich wymiary. Skoro już jesteśmy przy basie to wartym odnotowania jest jego definicja która posiada stosowną objętość jednak nie jest odpowiednio dociążona. Jeśli z oczywistych względów monitory te nie mogą pozwolić sobie na najniższe pasmo to w takim razie to co pozostaje z niego jest bardzo sprężyste i dynamiczne. Jednak choć są fenomenalnie zszyte i spójne to ich największym atutem jest średnica wraz z górą która podana jest dość bezpośrednio jednak nie ma mowy o ostrości czy sybilantach. Góra błyszczy i promieniuje przekazując dużo informacji ale dzieje się to w bardzo cywilizowany sposób któremu w swej naturze można przypisać analogową i ciepłą barwę. Średnica z kolei jest wisienką na torcie - szczegółowa, analogowa, czysta, gładka i muzykalna. Takie są te monitory - czarujące i pięknie zestrojone tak aby muzyka jaka z nich płynie urzekała ciepłem, barwą i blaskiem swojego uroku. Te ProAci najlepiej według mnie odnajdują się w muzyce jazzowej i klasycznej i fanom tych gatunków szczerze polecam te kolumny z kolei słabiej odtwarzały szeroko pojętą elektronikę i muzykę ogólno rozrywkową. Będę zawsze bardzo miło je wspominał ponieważ dały mi mnóstwo frajdy i przyjemności w słuchaniu ulubionej muzyki.
    1 punkt
  25. Co tu dużo pisać, po prostu beznadziejny przewód głośnikowy. Kupiłem go w ciemno na allegro bo myślałem że tak sławny producent jak Van den Hul nie może wyprodukować kiepskiego przewodu. Zapłaciłem za niego w sumie razem z przesyłką 800 zł( po około 80 zł za metr, w sumie kupiłem 10 metrów). Bardzo dużo sobie po tym kabelku oczekiwałem. Niestety było rozczarowanie... Pierwsze co się "rzucało" w uszy to mocno "ucięte" detale w scenie muzycznej. Brakuje niuansów i takiego czegoś co by przyciągało, zachęcało do słuchania. Dżwięk jest matowy, bez żadnego życia, bez dynamiki. Wokal jest przesunięty do tyłu. Żeby nie dobić całkowicie, to napisze o jednym plusie który zauważyłem. Plusem są całkiem gładkie kontury. Dzwięk nie jest ostry. To jedyny plus. Dodam tylko że już lepszy jest od tego Van den Hul przewód no name z czystej miedzi(ale takiej bez dodatku aluminium) który potem kupiłem. Zapłaciłem za 10 metrów kabla no name jakieś 40 zł i jestem bardziej zadowolony niż po tej wpadce z CS 122 hybrid. Szkoda mi tylko kasy...
    1 punkt
  26. Posiadałem wersje pm 7001Ki Signature w drugim systemie, po prostu beznadziejny wzmak, słaba moc2x70w przy 8ohm wg stron japonskich, kondensatory ustawione rownolegle a nie pionowo, za duzo sssss co sprawia ze wysokie tony sa przejaskrawione, jak w wiekszosci wersji specjalnych z ki lub ose, pod te wersje trzeba po prostu dobierac odpowiednio sprzet, nie sa to wersje uniwersalane, zero basu, gra liniowo z kolumn, srednica wysunieta i nie oceplona, srebrne okablowanie wszystko pogorsza, po prostu budzetowy wzmak, KI robi tu za marketing, wyłozył miedzia klocek i jak ktos gdzies napisał po prostu efekciarskie granie, przy dluzszych odsluchach męczy uszy, i temat mozna zamknac ale wiekszosc i tak kupi dla nazwy lub dla checi posiadania czegos ekskluzywnego za tanie pienadze, wzmak nie wart nawet 600zł,
    1 punkt
  27. Kolumny kupiłem aby mieć w domu coś do grania i mieć czas na nazbieranie kasy na coś z wyższej półki, miało być kilka miesięcy i smoła z uszu a tu już dwa lata za chwilkę miną. Ponieważ kupiłem nowe miałem okazję je wypakować z kartonów. Kartony grube z potrójnej tektury na rogach styropiany chroniące przed ubiciem. W środku instrukcja, kolce, gwarancja. Bardzo ładne i solidne wszystko solidnie spasowane, nie nie martwcie się, nie ma szpar, skuch czy coś odstaje nawet maskownice to mistrzostwo spasowania .. nawet w kolumnach za 24tys zł widziałem gorsze badziewie i to renomowanego producenta. W sumie 5 głośników dwa niskotonowe, średni i wysokotonowy kopułkowy gdwk10/80/19. Swoje ważą i 24kg trzeba dźwigać. To akurat zaleta bo w całości są z mdfu a nie paździerza, w środku osobna komora dla części średnio wysokotonowej.. w tej cenie???!!! Szook. Powiem wam szczerze, że spodziewałem się strasznego dźwięku i cienizny tym bardziej, ze kupiłem je w miejsce kolumn Phonar Credo kosztujących około 8 tys z drugiej ręki w całości na nacinanych scan speakach. Jest różnica owszem ale tylko na górnej części dźwięku, kopułka Tonsila nie jest aż tak dźwięczna jak scany, ale ogólnie w tej cenie wypada niczego sobie , pierwotnie planowałem wymianę jej po gwarancji, ale jakoś z czasem mi minęło. No właśnie czas i wygrzewanie to coś co mocno zmienia te kolumny. Krótko pisząc pierwsze 100 godzin jest takie sobie , grają nieco sztywno bez polotu i jak taki zimny silnik diesla. Po kolejnych 100 godzinach grania coś się zaczyna dziać, otwierają się nabierają gładkości i kultury, zaczynają tez fajnie grać do tyłu i wgłąb. Bas od początku jest konkretny i szybki i to jest jedyny zakres który w nowych cieszy od razu. Ale dzięki umieszczeniu bas refleksu z przodu z czasem troszkę go przybywa, i dodanie podstawek z mdfu i kolców pomaga go kontrolować , u mnie grają na 16m2 to nieco za mały pokój dla nich. Ale uwaga wcale nie są aż takie efektywne, choć robiłem próby grania na amplitunerze 2x13W aida AWS105 to jednak oceniałbym je na ok 89 dB. Impedancja to 8 ohm ale rzeczywiście jest 6,2. Zalecałbym do nich minimalny wzmacniacz 2x30W ale jak ktoś planuje do cichego słuchania to i te 10-15W z małej lampy spokojnie starczy. Do jakiej muzyki bym je zalecał, do rocka, do elektronicznej , Depeche Mode z lat 80 i wcześniej wychodzą znakomicie, Kombi czy J.M. Jarre również, Ale lekki jazz typu Diana Krall, czy techno również. Muzyka klasyczna i operowa.. no to raczej nie dla nich choć mam tam jakąś składankę Czajkowskiego i jest spoko.
    1 punkt
  28. Wzmacniacz użytkuje już ok. 4 lat. W tym czasie zmieniałem lampy mocy 2 razy (jedna mi się uszkodziła), przedwzmacniacza jak zmieniłem na początku tak są po dziś dzień. Pisze o tym bo nie pamietam brzmienia tego wzmacniacza w stanie jaki przychodzi od producenta a lampy maja tutaj duży wpływ na brzmienie. Przez powyższe, skupie się ogólnikowo na tym jak MingDa godnie (albo bez licznych strat) zastąpiła Accuphase e302. W sumie zmiana przewidywalna, jak to lampa doszło ciepłej średnicy, bardziej miękki bas, łagodna góra ( tę mocno korygowałem lampami). mc34a cechuje prosta budowa od strony elektronicznej typu punkt-punkt. Na widoku mamy gałkę wzmocnienia działająca bezbłędnie oraz selektor który przez rzadkie przełączanie zaczyna trzeszczeć, ale do temat ogarnięcia samemu. Na środku pięknie wkomponowany wskaźnik. Gorzej sprawa się ma z regulacja biasu która jest schowana w srodku (trzeba zdjąć pokrywę) - tutaj szkoda ze nie ma rozwiązania jak w Yaqin ms30l. Ale tak naprawdę to jedyna przewaga ms30l nad Mingda mc34a;) fakt ze yaqina miałem znacznie wcześniej, ale problemy z selektorem a przede wszystkim potencjometrem mialem w 5 miesięcznym sprzęcie!!! Budowa w środku i elementy tez pozostawiały wiele do życzenia - stad liczne poprawki wykonywane na forum. Podsumowanie. jak szukasz lampy która nie zaciemni przekazu tak bardzo jak Yaqin mc10, a gra podobnie jak Yaqin ms30l, ale z jakiś przyczyn nie podoba Ci się albo ma problemy z potencjometrem celuj w Mingda mc34a.
    1 punkt
  29. Słucham tych kolumn od prawie 30 lat, więc chyba coś w nich jest. To przedsmak tego jak brzmią naprawdę bardzo dobre Klipsch-e np. Forte, ale to wysoki pułap cenowy. Te kosztowały w 1994 ok. 700 USD, czyli dzisiaj ok. 1440. Wiele razy zastanawiałem się nad innymi, słuchałem i te dalej są ze mną. Ich maniera dźwiękowa przypadła mi do słuchu. Dramatyczne, momentami brutalne brzmienie i prosto w twarz. Tak jest podbarwione, ale nie lubię głośników zbyt neutralnych. Niskie tony są momentami trochę dudniące i tu okazuje się, że pomaga ustawienie tych kolumn na podstawkach. Bas odrywa się od podłogi, staje się bardziej "przewiewny". Więc nie nazwałbym ich podłogowymi. Wysokie momentami bywają za agresywne, ale pomaga wymiana poliwęglanowych kopułek na tytanowe. Średnie, no właśnie trochę ich brakuje, ale to konstrukcja dwudrożna. Wysoka efektywność (94db) zapewnia współpracę z każdym wzmacniaczem / amplitunerem, nawet 10-watowym. Duża elastyczność mocy od nominalnej 65 W do szczytowej 325 W. Budowa: głośnik niskotonowy 8" karbonowo-grafitowy / głośnik pasywny 10" / głośnik wysokotonowy Tractrix Super Horn. Obudowa ze średnio-gęstego MDF w okleinie orzech, dąb i czarny. Ogólnie bardzo dobra jakość wykonania, kolumny składane ręcznie w Arkansas USA, na tylnej etykiecie z numerem seryjnym ręczne podpisy osoby testującej i sprawdzającej jakość. Podsumowując Klipsch KG 3.2 zawsze brzmiał jak znacznie większy i droższy głośnik, niż jest w rzeczywistości. Chociaż istnieje wiele małych głośników, które wytwarzają zrównoważony, czysty dźwięk, ale ich ograniczona moc wyjściowa i brzmienie basu prawie zawsze zdradza ich prawdziwy rozmiar.
    1 punkt
  30. To jest naprawdę ładnie brzmiący amplituner vintage … mocniejszy, niż sugerują jego waty. Bardzo „słodki” i „muzyczny” grajek. Pod pewnymi względami wolę go od mocniejszego 730. Jestem pod wielkim wrażeniem dźwięku tego amplituner. Jest tak ciepły, gładki, szczegółowy i przyjemny dla uszu, nawet przy umiarkowanej głośności jakby był „lampowy”. Bardzo podoba mi się też wygląd tego amplitunera z jego ponadczasowym, prostym i eleganckim designem. Przedni duży czarny panel z pleksiglasu z zielonym podświetleniem i czerwonym akcentem w postaci przycisku Power robi wrażenie. Lubię na niego spoglądać. Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę, jest głośność tego odbiornika. Chociaż ma tylko 25 watów na kanał, brzmi znacznie głośniej. Przekręcenie pokrętła Volume na godzinie 12 wystarczająco głośno napędza moje Klipsch KG 4.2 Ta cecha wynika prawdopodobnie z unikalnej konstrukcji odbiornika „dual mono”, która wykorzystuje dwa transformatory i dwa dość duże kondensatory na kanał. Odsłuch naprawdę robi różnicę w jakości dźwięku, w porównaniu z innymi srebrnymi odbiornikami z lat 70. Oprócz większej głośności jest doskonała wyrazistość i szczegółowość. Góra jest wyraźna i czysta, a bas głęboki i kontrolowany. Jednak to, co naprawdę zwraca uwagę, to szybkość i rytmiczność tego odbiornika. W porównaniu z nimi wiele innych starych amplitunerów brzmi ociężale. Na pochwałę zasługuje bardzo dobra sekcja gramofonu i czułego tunera. Harman Kardon był pierwszą firmą HiFi, która wprowadziła na rynek prawdziwe amplitunery o podwójnym zasilaniu z oddzielnymi transformatorami mocy, obwodami prostownika i kondensatorami filtrującymi dla każdego kanału, co zapewniło podwojenie obciążalności prądowej, niesamowitą moc dynamiczną i niesamowitą separację kanałów z wysokim współczynnikiem tłumienia. Otrzymaliśmy jak to nazwał HK - „dźwięk ultraszerokopasmowy” . Na koniec ciekawostka, odbiorniki z linii HK x30 cieszą się dużym uznaniem, a raczej uwielbieniem grupy Klipsch Comunity. To bardzo duża "społeczność" , która poleca je do Klipsch vntage speakers.
    1 punkt
  31. Wspaniały wzmacniacz w wersji Special Edition. Gra przestrzennie i detalicznie. W połączeniu z jasnymi kolumnami jakimi są Infinity Reference 30 daje punktowy, namacalny, ale jasny przekaz. Z dobrym plastycznym CD jest to zestaw prawie doskonały do pokojów 20-30 m2. Za swojego zapłaciłem 500 zł w stanie idealnym. Mocne 70 W na kanał przy 8 Ohm. Dźwięk wysokiej próby. Potrafi uderzyć fajnym basem. Raczej po ciepłej i jasnej stronie brzmienia.
    1 punkt
  32. Atlas Eos Modular 4.0 3F3U Listwa 6 gniazd bez kabla Solidnie wykonana i na tym koniec = dokonałem porównania ze zwykłą listwą RACK 6U, obudowa alu + filtr i niczego nie usłyszałem, nie uskrzydliła mojego systemu audio Jest to ewidentny przerost formy nad treścią, tym bardziej przy cenie ponad 4k
    1 punkt
  33. Harman Kardon 730 został wprowadzony na rynek w 1976 roku wraz z modelem 430. Ten 40W Amplituner kosztował wówczas 400 USD, co odpowiada dzisiejszym 2100 USD. To klasyk ze Złotej Ery Vintage, o unikalnej konstrukcji Twin Powered, czyli osobne zasilacze – po jednym dla każdego kanału. W rezultacie, bez względu na to, ile energii wymagają dynamiczne pasaże muzyczne, na działanie jednego kanału nie ma wpływu drugi. Dyskretna i klasyczna stylistyka oraz duża wydajność czynią go wartym zakupu w dzisiejszych czasach. Harman Kardon 730 zapewnia wyjątkowo wysokie tłumienie głośników, nawet poniżej 20 Hz. Powoduje to ciasne, czyste odtwarzanie basów, które poprawia ogólne wrażenia dźwiękowe. Dokładność strojenia tunera jest doskonała i wyraźnie przyciąga nawet odległe stacje. Wskaźnik strojenia monitoruje szum sygnału zamiast siły, co jest niezwykłe. Przez wielu uważany za jeden z najlepszych amplitunerów vintage. Słuchanie jego godzinami to czysta przyjemność. Oprócz 730 mam 430 i ten osobiście najbardziej lubię, więc go sobie zostawiłem.
    1 punkt
  34. Ten JVC jest trochę jak czarny koń pośród innych klasyków audiofilskiej Złotej ery lat 70. Klasyczny profesjonalny gramofon z 1977 roku. Półautomatyczny model z napędem bezpośrednim, wyposażony w wyrafinowany elektroniczny silnik servo o odchyleniach < 0,03%. W drugiej połowie lat 70. wielu producentów z najwyższej półki wprowadziło cokół z tworzywa sztucznego w całej gamie gramofonów. Jednak tych cokołów nie należy mylić z lekkimi, tanimi plastikowymi cokołami gramofonów z lat osiemdziesiątych. I to szczególnie w tym JVC. Front ze szczotkowanego aluminium. Po pierwsze, JL-A40 jest bardzo solidnie zbudowany i waży 7,2 kg. Po drugie, zawiera równoległy układ zawieszenia izolacyjnego, który wykorzystuje sprzężone gumowe amortyzatory i sprężyny śrubowe, pochłaniające wstrząsy, co daje mu wysoki stopień odporności. Talerz odlewany, aluminium. Inne cechy, to funkcja automatycznego odrzucania, która zapobiega szlifowaniu trzpienia w ostatnich rowkach winylu, funkcja cueing, anty-skate, regulowana wysokość ramienia i lampa stroboskopowa. Posiada statycznie zrównoważone ramię w kształcie litery S. Fabrycznie dostarczany z bardzo dobrą wkładką z ruchomą cewką Z-1 firmy JVC. Odtwarzanie 2 i 4-kanałowe (w tym CD4) = oferuje szeroki zakres, wyraźną definicję i przejrzyste ciepłe brzmienie. Warto korzystać z tej wkładki zastępując zużytą igłę np. Shibata.
    1 punkt
  35. Polecam wypróbowanie starych odtwarzaczy CD Marantz, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ich niskie ceny w dzisiejszych czasach. Model CD40 z CDM4, TDA1541 DAC na pokładzie, to był, jest - chyba najtańszy odtwarzacz z TDA1541 - więc można zapoznać się z "analogowym" brzmieniem, tym po ciemnej stronie mocy. Tanio zrobiony, tanio wygląda ale daje przedsmak tego co oferują te przetworniki. Kulminacją tego brzmienia jest CD85, CD94. Dla mnie są naj... - i nie żadne Sony XS SE, czyli klinika-analityka. ps. Nie jestem też zwolennikiem modyfikacji tych odtwarzaczy, czyli "uskrzydlania" ich na siłę.
    1 punkt
  36. Kupiłem na szrociku za 100 zł. Nie oczekiwałem zbyt wiele po nim, a tu proszę niespodzianka. Urządzenie wyprodukowane w 1989 roku gra bardzo dokładnym, analitycznym dźwiękiem. Pasmo częstotliwości jest wyrównane i lekko zmiękczone na skrajach. W efekcie mamy miękki bas i słodka górę bez ostrości. Nie jest to misiowaty dźwięk. Przekaz jest bardzo wyraźny. Za te pieniążki ciężko trafić coś przyzwoitego. Widocznie JVC nie robili dziadostwa nawet w niskich seriach.
    1 punkt
  37. Kolumienki extra klasa wg mnie, mam od nowości tzn chyba od 2004 roku za które wywaliłem wtedy prawie 700 zeta ale warto było.Jakimś wybitnym audiofilem nie jestem ale w połączeniu z NADem grają fajnie.Połaczenie brytyjsko-brytyjskie raczej niezłe.Kaseciak również NAD model 602.Słuchałem na nim i diorę 502 i technicsa 2 modele ale NADzior robi temat bez korektora.
    1 punkt
  38. Od jakiegoś czasu wydaje mi się, że niby wszystko u mnie gra tak jak mi pasuje, ale ciągłe gonienie królika powoduje, że od czasu do czasu coś dokupuję a jak jest okazja to sprawdzam i testuję. W ten sposób właśnie stałem się posiadaczem na moment kabli głośnikowych Haze Acoustic. Nazwa mi nic nie mówiła, ale kontakt bez problemowy więc i wypożyczenie poszło gładko. Nie będę tu opisywał opakowania etc etc … ale nie myślałem, że ktoś tak pakuje jeszcze paczki. Wszystko dostarczone jak prezent na Boże Narodzenie. No, ale do rzeczy wpiąłem i od razu poszło Voo Voo z płyty „7” i uderzenie basu było takie, że hoo hoo, w ogóle moim zdaniem to fajnie nagrana płyta i jak komuś to nie gra to chyba ma coś z systemem nie tak. Potem już szło wszystko, od AC/DC przez soundtracki kończąc na A.M. Jopek i jazzie. I można powiedzieć, że na kablach się nie zawiodłem. Czy scena wypchnięta do przodu, czy do tyłu- to ja nie wiem, czy jest czarne, czy innego koloru tło to ja też nie bardzo wiem, ale to co słychać a co nie to chyba słyszę. Mam w domu taśmy Goertza i Neotecha NS 2460 więc do tego mogłem porównywać i nie ma co się wstydzić producent tych kabli. Wszystko gra tak jak moim zdaniem powinno. Nic się nie zlewa, talerze, dzwonki wybrzmiewają do końca, pojawiają się i gasną, bas jak trzeba to przyłoży, jak go nie ma to go nie uświadczysz za grosz. Moim zdaniem to nie kable grają, ale cały system i kable mogą jedynie to pokazać, albo coś tam zamazać. Kable Haze pokazują nagranie takim jakim go stworzono, na pewno dobre realizacje grają z rozmachem, szczegółowo z powietrzem. Natomiast trzeba uważać z niektórymi realizacjami robionymi po macoszemu , szczególnie ulubione moje nagrania ze starym rockiem spod NWOBHM mogą być mało strawne, ale tego chyba tak łatwo naprawić się nie da. Ogólnie w tych pieniądzach – chyba się nie da lepiej.
    1 punkt
  39. Właściwie.... Z tymi kolumnami jest tak, że jeśli masz je odpowiednio zestawione z całą resztą toru i odpowiednio ustawione w pomieszczeniu to raczej nie powinieneś już szukać niczego innego. Bezdyskusyjnie S8e to kolumna, która wytycza standardy brzmienia dla swojej konkurencji. Przewertowałem w życiu trochę kolumn różnych firm. Gdy szukałem kolumn na lata, miałem okazję usłyszeć Theil, pamiętam Proac, Epos, Mordaunt short, Monitor audio, Kef, Dynaudio czy ACR. Miałem okazję słuchać wspaniałych Lipiński 707 czy Focal Mini Utopia. To tylko część odsłuchów i porównań, która gdzieś jeszcze w pamięci tkwi. Albo coś jest wspaniałe i drogie (choć tutaj też są niespodzianki) albo coś jest w racjonalnej cenie dla przeciętnego Kowalskiego i jest mniej lub bardziej dobre a bywa też że jest doskonałe względem swojej ceny. I takie właśnie są Spendor S8e. Moim zdaniem to kolumna rewelacyjna w porównaniu do tego co słychać z kolumn innych firm w tym przedziale cenowym. Kolumny Spendor są niesamowicie dopracowane pod każdym względem bez względu na model. Wszystkie brzmią dość podobnie, mając cechy wspólne. Jednak są też różnice. S8E to naturalność, barwa, głębia, nasycenie, selektywność, precyzja, kontrola, przejrzystość. Tak w skrócie można opisać te kolumny. Pięknie zbudowana scena rozciągnięta szeroko i głęboko. Niesamowity rozmach i dynamika. Świetnie wypada muzyka dużych składów ale i zupełnie małych akustycznych 3 osobowych składów jazzowych. Zazwyczaj kolumna gra albo przyjemnie dla ucha i wtedy brak jej dźwięczności, albo bardzo analitycznie i technicznie zabierając z muzyki cały miąższ. Spendor poprostu stworzył majstersztyk w postaci świetnego zbalansowania gdzieś po strodku z lekkim przechyleniem w stronę przyjemności z odlsuchu dodając sporą dynamikę dolnych rejestrów. Mówiąc dokładniej... Jeśli chodzi o górę pasma to jest ona świeża, przy tym ładnie podana, nienachalna ale żywa. Bardzo ładnie oddawane są wszelkie drobne informacje. Blachy perkusyjne potrafią zadziwić realizmem choć to jedwabna kopulka. Środek pasma to poprostu poezja. Mamy kremową ale nie ciemną barwę, niesamowitą rozdzielczość, mamy cienką kreskę, kolumna gra zwiewnie, lekko, popisowo, natomiast absolutnie wykluczyć można jakiekolwiek braki w odpowiednim dociążeniu barwy środkowej części pasma. Jest to dźwięk wciągający, żywy z przyjemną barwą która stawia na neutralność z lekką dozą ocieplenia. Instrumenty mają swoją masę, wagę, nie są zbyt lekkie ani też za bardzo dociążone i ospałe. Jest witalność i energia przy wzorowym wyważeniu. Dół pasma to potęga. I nie chodzi o ilość. Bas jest raczej lekko zaokrąglony ale niesamowicie precyzyjny i raczej zwarty niż poluzowany i miękki. Z tym że też nie jest to twardość spowodowana zbyt mocnym osuszeniem basu lecz umiejętnym zestrojeniem przez nietypowy port bas reflex znajdujący się od spodu. Uderzenie stopy perkusyjnej jest niesamowicie precyzyjne, punktowe i mięsiste. Stopa jest głęboka ale szybka punktowa precyzyjna. Przypomina koncert na otwartym powietrzu. Gdy natomiast w nagraniu jest delikatna i symboliczna - Spendor S8e właśnie tak ją reprodukuje. Ponoć Hi End jest wtedy gdy kolumna nie ma problemu zagrać żadnego gatunku muzyki. Tak też jest w przypadku S8E. Z innej strony na rynku wtórnym jest praktycznie niespotykana więc mówi to samo za siebie... Tak czy inaczej nie jest to tuzinkowy produkt i na tle konkurencji zdecydowanie wyróżnia się poprostu wyższą klasą brzmienia. Ja osobiście bardzo polecam.
    1 punkt
  40. Brzmienie tego wzmacniacza na najwyższym poziomie, nawet na fabrycznych lampach. W tej cenie próżno szukać równie dobrze grającego. jest przestrzeń, lokalizacja, dobry bas, nie rozlazły a dobrze kontrolowany. Jest tez moc i dynamika oraz potężne brzmienie. Góra nie za ostra, ale i tak wymieniłem lampki fabryczne ECC83 na Psvane Art aby dodac więcej ciepła. I wszystko było by w najlepszym porządku gdyby nie jakość wykonania.Wzmacniacz zakupiony w październiku jako nowy. Na początku grudnia, zaczęły występować trzaski i brumienie w prawej kolumnie. Odesłałem do serwisu, Usterki usunięto i odesłano. Po odebraniu od kuriera i doprowadzeniu do temperatury pokojowej ,pierwsze uruchomienie podczas załączania anodowego, pojawił się ogromny trzask w kolumnach. Następnie został załączony przekaźnik źródła co tez spowodowało trzask ale już mniejszy. Głośnik prawy zaczął skwierczeć od razu dość mocno. Brumienia nie dostrzegłem ponieważ czym prędzej wyłączyłem wzmacniacz z obawy o kolumny. Wzmacniacz zabrano do serwisu. Następnego dnia zapytano mnie jak często uzywam go. Lampy były mocno zużyte pomimo prawidłowej korekcji bias 0.50v. lampy wymieniono i wzmacniacz wrócił do mnie. Przeszedł szereg testów więc miałem nadzieję ze w końcu będzie OK. Wzmacniacz uruchomiony Po włączeniu grał 20 minut po czym wszedł w tryb awaryjny. Ręce mi opadły, Znów serwis. Zaproponowano wymianę wszystkich lamp, na co przystałem. Lampy wymienione. jeden dzień , drugi, trzeci i znów tryb awaryjny. Bias rozjeżdżał się aż o 0,11v. Znów serwis i decyzja wymiany na nowy. No to miałem banan na ustach i z niecierpliwością czekałem na kuriera. Cała procedura uruchomienia, ogrzanie do temperatury pokojowej, poprawienie lamp w gniazdach, uruchomienie i....przydźwięk w lewej kolumnie. Słyszalny z 2 metrów przy kompletnej cisze no ale miałem już dość tego. Biłem się z myślami czy reklamować bo pomyślą ze upierdliwy klient. Po 2 dniach podczas włączania coś strzeliło w tym samym kanale i zaczęło szumieć , skwierczec jak stary odkurzacz. Formularz reklamacyjny z kategorycznym ządaniem zwrotu kasy. To tyle. resztę dopowiedźcie sobie sami. Warto ufać takiej marce?
    1 punkt
  41. Podoba mi sie i lubię dżwięk tego wzmacniacza, w moim odczuciu lampowo brzmiący wzmacniacz, po ciepłej stronie mocy, szybko sie "rozgrzewa" ok 15-20 min dając pełnię dźwięku/swoich możliwości. Warto go posluchać z tym że ma jednen mankament w moim odczuciu, a przynajmniej mial go mój egzemplarz choć to samo usłyszalem od jednego ze sprzdawcow audio więc zakladam że wszystkie tak mają, mianowicie dźwięk "produkcyjnego" wzmacniacza jest zbyt miękki/bez krawędzi, co powoduje że dźwięk jest oderwany od "podlogi" brakuje "obecności/autentyczności" i pelnej separacji źródeł pozornych/instrumenty sie troche zlewają , co powoduje że można go słuchac i sluchac bo nie męczy ale realizmu dźwiękowego brakuje. Udalo mi sie to "naprawic" przez wyminę bezpiecznika, tutaj tylko napisze że polskiej firmy, żeby nie byc posądzony o reklamę. Sam bylem zaskoczony zmianą, ale dźwięk dostał krawędzi a więc pojawiła sie "podloga" separacja źródeł, autentycznoć barwy i dźwięu instrumentów, a tym samym odczucie obecności i autentyczności wydarzenia muzycznego.
    1 punkt
  42. 910 stosuje pruską szkołę - to mocny , dynamiczny sound , ale po podłączeniu kablem optycznym do przedwzmacniacza 200 esd - oczywiście wszystkie regulacje odłączone - nabiera nawyków znanych z 779 , 559 , 911 , 915 czyli wyższa półka - bardzo lubię go słuchać - w drugim pokoju jest podłączony do panzer tiger heco superior 840 - po wymianie wysokotonowych na jedwabne
    1 punkt
  43. Wszystko właściwie napisałem w innych rubrykach... Może jeszcze wyjaśnię, że NIE UWAZAM tego kabla za high-endowe niebo. Jestem pewien, że jest wiele takich, których nie słyszałem, a pewnie "brzmieniowo" biją Klotza na głowe... Chodzi mi o to, że dla mnie stał się objawieniem, bo za smieszną kase miałem coś, co dla mnie CAŁKOWICIE WYSTARCZA, przynajmniej na tym etapie.. Mam frajdę z muzyki, dla mnie to poszukiwanie nowych artystów i fajnych nagrań, a nie "ciekawiej brzmiących" kabli, jest głownym zrodłem fajnych przezyc.. Dlatego wdzięczny jestem Klotzowi za ten model, bo w temacie kabli dał mi tyle, ile na razie potrzebuję.
    1 punkt
  44. Opinia jest na świeżo bo dopiero wczoraj przytargałem go do domu. Kupiłem na OLX szukając czegoś do zastąpienia Coplanda CSA100, którego odesłano do serwisu (lampa szumiała co raz bardziej). Podłączyłem i SZOK> Winyl zagrał niewiarygodnie dobrze! Wychodzi na to, że kiedyś jednak potrafili robić dobre pre w integrach. Ogólnie gra to mocno dociążonym dźwiękiem i jest ekstremalnie muzykalne. Być może to jakaś fajna synergia z moimi Proac'ami 148? to są łatwe do napędzenia głośniki. Nie mam pojęcia, ale dobrze wydane 600 pln. Coś czuję, że go nie sprzedam od razu po powrocie Coplanda. Na pewno potrzebuje serwisu bo trzeszczy przy zmianie źródła i dziwnie działa wybór głośników A/B. Ale się tego fajnie słucha...
    1 punkt
  45. Kabel estetycznie wykonany, mam wersję na wtyczkach XLR z czystej miedzi rodowanej Viborga, dość przeźroczysty w brzmieniu z tendencją do delikatnego dociążenia dźwięku i większego wypełnienia brzmienia. Potrafi poprawić przyjemność słuchania bardzo analitycznych systemów a szczegóły podane są naprawdę przyjemnie. Główną pozytywną cechą jest piękna barwa dźwięku, może delikatne ocieplenie i gładkie brzmienie. Wysokie tony gładkie i wyważone, średnica nasycona i bogata, bas obszerny ale plastyczny - nie dominuje. Najbliżej było mu do interkonektu Transparent Musiclink Super. Ogólnie nie ma w tym kablu ani grama suchości w dźwięku. Instrumenty akustyczne brzmią naturalnie.
    1 punkt
  46. Po analogu muzyka całkiem ładnie, gładko ale nie bez szczegółu, bas trochę delikatny, przestrzeń niezła jak i stereofonia. Generalnie jako że mam styczność z Wolfson WM8740 to brzmi tak jak się można było spodziewać, dość łagodnie ciepło ale i detalicznie. W środku siedzi transport Sanyo. Wczytuje szybko i błyskawicznie zmienia ścieżki, trochę ma kłopot z mocno porysowanymi płytami (np do CDM4 mu daleko w tym względzie) ale to ma tylko znaczenie gdy mam krążek z wypożyczalni. Obsługuje MP3 ale jeszcze nie sprawdzałem jak mu to idzie. Divixów, mkv i nowszych formatów oczywiście nie, bo to już stary sprzęt. Co mnie zdumiało pozytywnie to naprawdę świetny obraz, ciepłe realistyczne kolory czy głębia czerni, dostępna regulacja obrazu, pod tym względem jest poziom. Po Component obraz bije budżetówkę po HDMI (plazma Panasonic) Tacka chodzi cichutko i kulturalnie jak na budżetowe DVD. Nie ma obsługi SACD czy DVD-Audio, więc tu akurat nic nie da rady porównać z np. Samsungiem HD950. Gdzieś jeszcze spotkałem się z opinią że gra lepiej niż Cambridge Audio C640 ale trudno mi się do tego ustosunkować, pewnie zależy kto co lubi. Dla mnie np. gra ciekawiej niż Marantz CD42, którego kiedyś miałem. Nie jest to poziom całkiem dobrej klasy CD, ale biorąc obecną wartość nie czuć niedosytu (odtwarzacz za 2-3 butelki Whisky). Generalnie pozytyw w tej cenie. To raczej nie poziom np. Arcama DV88 czy Denon 3910 ale i tak jest dobrze.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.