Skocz do zawartości
IGNORED

Czy jestem trutniem?


fox733

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wierzę!

 

To raczej wynik pewnej postawy dominującej w necie a polegającej na atakowaniu i krytykowaniu wszystkiego i dopieprzaniu innym.Taka moda.

 

 

Fox733

 

Aby odpowiedzieć na tytuł wątku zdradź tajemnicę jaką pracę wykonujesz?

Teraz nie man czasu, w robocie jestem. :-)

Temat jest nie ci przewrotny i nie omnie

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

W peerelowskiej rzeczywistości i tak jest do dzisiaj, zaczęliśmy się śmiać z Doktora Judyma, jego nieżyciowej wrażliwości i cierpienia wynikającego stąd, że widział problemy,którym nie potrafił zaradzić. A tym czasem mamy doktorów, którzy mają jeden cel przed sobą - kasa i to jak największa. Jeśli przy okazji pacjent nie zemrze, to ok, ale nie to jest ich problemem. A w tym zawodzie właśnie powinno istnieć takie poczucie misji. Niestety ostatni taki lekarz, którego znałem, zmarł kilka lat temu. Dla tych współczesnych to tylko "kasa misiu kasa".

 

Misji-srysji!

Nawijka starego komucha...

Kiedy w końcu ciemny skomuszony lud pojmie, że lekarz to wysoko wykwalifikowany specjalista, pracujący w najdelikatniejszej i najtrudniejszej dziedzinie pod presją niewyobrażalną w innych profesjach?

"Tu, wale, chodzi o życie!", by zacytować klasyka. :)

Ale ciemny, skomuszony lud chciałby, żeby było u nas, jak w Czechosłowacji za komuny, gdzie palacz w szpitalnej kotłowni miał wyższą stawkę za noc, niż zatrudniony tamże neurochirurg! AUTENTYK!!! :)

Wysłuchiwanie, jak ciemny skomuszony lud wyciera sobie mordy Judymem już przeszedłem i jestem na Judyma, odmienianego przez wszystkie przypadki, całkowicie uodporniony. :)

Najlepszą akcję z wycieraniem sobie mordy Judymem zaprezentowała swego czasu nieżyjąca już prof. med. Zofia Kuratowska. Baba, która wjechała na styropianowym rydwanie na fotel wicemarszałka Senatu a potem dostała synekurę ambasadorską w RPA.

Kiedy była jeszcze tym v-ce marszałkiem, pojawiła się w Szczecinie na spotkaniu ze środowiskiem medycznym.

Oczywiście została zasypana gradem pretensji, bo sama ustawiła się świetnie, ale zapomniała o kolegach tyrających za bezdurno.

I wtedy, przyciśnięta do muru, zaczęła coś pie***lić, jak to jest jej sercu bliski ideał dra Judyma. :)))

CZUJECIE??? Judymem sobie wyciera mordę baba, której pięć minut wcześniej opłacany przez Państwo fagas otwierał drzwi od Mercedesa tak wielkiego, że powinno się płacić za niego podatek od nieruchomości!!!

Także ja już wszystkie stopnie zakłamania i hipokryzji w życiu widziałem.

Jestem człowiek prosty, więc powiem prosto: Nie chcesz mi zapłacić stosownie do mojego talentu, wiedzy i doświadczenia - to pie***ol się! Znajdę sobie pracę w miejscu, gdzie nie będę miał dylematów, czy kupić dziecku buty, czy sobie książkę.

Z moim talentem, wiedzą i doświadczeniem mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie.

Dlaczego mam swój talent, wiedzę i doświadczenie marnować na bezsensowną harówkę za garść orzeszków?

Śmierć frajerom! Za ciężko pracowałem,by to osiągnąć.

I wszystkich młodych ludzi serdecznie zachęcam: NIE MARNUJCIE ŻYCIA NA PRACĘ DLA GOŚCIA/FIRMY, KTÓREGO ŻYCIOWYM CELEM JEST WAS WYDYMAĆ W ODBYT! SZKODA NA TO CZASU!

Życie mamy tylko jedno.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

No to pierwszy się zgłasza zadowolony ze swojej pacy. Pracuję w firmie prywatnej. Kierowca zawodowy, ciężarówka. 8 godzin dziennie, weekendy wolne, latem urlopy wypoczynkowe obowiązkowe, wszelkie dodatki za nadgodziny płacone legalnie tzn 50% , 100%. Pensja zadowalająca. Nikt mnie nie goni. Dostaję zlecenie, jadę, wykonuję a po zakończeniu otrzymuję następne. Nie ma tego że ktoś dzwoni gdzie jesteś, szybko, szybko itp. Pracuję w naszym kraju, nie za granicą. Pracownik szanowany, czas pracy szanowany, urlopy szanowane, praca za nadgodziny szanowana. Można. Tylko ile jest takich firm? Dodam że kawa dostępna dla pracowników przez cały rok, rozpuszczalna i mielona, mleko i cukier do kawy obowiązkowy, niejednokrotnie do kawusi i coś słodkiego sie znajdzie, napoje zimne w sezonie letnim, posiłki regeneracyjne od listopada do kwietnia.

Pracownik szanowany, czas pracy szanowany, urlopy szanowane, praca za nadgodziny szanowana.

 

I wzajemnie. Taką pracę powinieneś szanować.

Piszę na poważnie.

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Oczywiście że szanuję. Pracuję tam już od 10 lat, nie na zasadzie że tylko biorę co się należy, po prostu wiem że żeby dostać firma musi zarobić. Szanuję pracę bo czuję się szanowany w pracy.

doktorku

Ale oprócz strony materialnej chyba doceniasz też aspekt satysfakcji z dobrze spełnionego obowiązku?

 

Nie o tym była mowa w zaczepce StaregoM.

Ja całe życie pracowałem uczciwie.

I takie mnie za to w Polsce podziękowanie spotkało, że w końcu spakowałem manatki.

Powiem Ci tak: praca dla idei nie ma sensu - już lepiej siedzieć na zasiłku.

Dużo większą frajdę mam z pracy, gdy idzie za nią również satysfakcja materialna. :)

W normalnych krajach to jest oczywista oczywistość.

Pewnie, ze jest mi miło, jak ludzie są wdzięczni, dziękują i w ogóle... to jest bardzo fajne i codziennie Bogu dziękuję, że mogę tak się ludziom przydawać. Bo to wielka rzecz - robić coś naprawdę pożytecznego. Dla ludzi.

Tyle, że... w Polsce miałem to samo.

I okazuje się, że ludzką wdzięcznością i satysfakcją z wykonania dobrej roboty dzieci nie wykarmisz.

Ale co tam.

Ślubowałem Ludzkości a nie Polakom.

Nieważne, jaki język, jaki kolor skóry - pacjent to pacjent. Każdy potrzebuje pomocy.

A jak może za owa pomoc dobrze zapłacić - tym lepiej, tym lepiej! :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Czy każdy kto pracuje wytwarza jakiś wymierny produkt albo jego praca służy innym, choćby w jakiś pośredni sposób?

Myślicie czasami, że to co robicie jest tak na prawdę nikomu nie potrzebne?

 

Odpowiedź na 1 pytanie brzmi - tak i to zdecydowanie.

Odpowiedź na 2 pytanie brzmi - nie.

 

Z małym suplementem. W mojej (dużej) firmie to co służy ludziom wytwarza (mam tu na myśli specjalistów z górnej półki) max. 25% zatrudnionych osób. Pozostałe 70% to ludzie zajmujący się mniej wyszukanymi zajęciami - potrzebni, ale roszczący sobie prawo do takich samych zarobków, no i grupa którą nazywamy "drużyną pierścienia". Drużyna pierścienia to ok. 5% zatrudnionych. Część z nich posiada wiedzę, ale nie wszyscy, wszystkich jednak cechuje taka sama rozdmuchana do monstrualnych rozmiarów obłuda, którą przebijają chyba urzędnicy państwowi w W-wy, czy stara, sprawdzona komunistyczna swołocz.

Gość StaryM

(Konto usunięte)

Ja całe życie pracowałem uczciwie.

Czytając twoje wpisy na forum to mozna mieć uzasadnione wątpliwości

Nieważne, jaki język, jaki kolor skóry - pacjent to pacjent. Każdy potrzebuje pomocy.

A jak Żyd?

A jak nie ma pieniędzy?

Misji-srysji!

Kiedy w końcu ciemny skomuszony lud pojmie, że lekarz to wysoko wykwalifikowany specjalista, pracujący w najdelikatniejszej i najtrudniejszej dziedzinie pod presją niewyobrażalną w innych profesjach?

"Tu, wale, chodzi o życie!", by zacytować klasyka. :)

 

Bez urazy, ale małe sprostowanie muszę Ci napisać.

 

Tak się składa, że siedzę w tym ogródku od lat i niestety nie jestem w stanie w pełni zgodzić się z tym co napisałeś. Rację częściowo masz, bo jest to odpowiedzialna praca, ale...

- po pierwsze jesteście bardzo dobrze chronieni przed tzw. błędem w sztuce (tak, tak niestety),

- jeśli któryś z Was rzetelnie podchodzi do sprawy, to nawet jeśli taki błąd by popełnił nikt nie będzie w Was rzucał kamieniami,

- tzw. błędy kardynalne to przeprowadzanie operacji na tzw. maksymalnym zlewie (np. po solidnym koniaku), odsuwanie terminu żeby statystyka się zgadzała itp. wtopy.

- o reszcie nie chce mi się nawet pisać.

 

Pracuję w służbie zdrowia od 20 lat, więc nie wyssałem sobie tego z palca.

 

I druga rzecz. 90% z Was lekarzy ma zaszyte w głowie przekonanie że przy waszych specjalnościach wszystko inne to błahostka. Sztandarowe hasełka - Tu chodzi o zdrowie i życie ludzkie! A co w praktyce? Odpowiedz sobie sam. Około 25% spotkanych przeze mnie lekarzy to miłosierni samarytanie - nie ważna jest pora dnia, czy nocy, ważny jest człowiek - i tu pod każdym względem czapka z głowy (dziesięć wykrzykników !!!!!!!!!!), reszta zupełnie średniego lotu, lub jeszcze niższego.

 

I wracając do pierwszego zdania poprzedniego akapitu. Bez specjalistów w wyższej półki (specjalności techniczne) 80% z Was była by ciemna jak tabaka w rogu. To jest niestety smutna prawda, o której notorycznie zapominacie brylując o zdrowiu i życiu ludzkim,

 

 

Misji-srysji!

Nawijka starego komucha...

Kiedy w końcu ciemny skomuszony lud pojmie, że lekarz to wysoko wykwalifikowany specjalista, pracujący w najdelikatniejszej i najtrudniejszej dziedzinie pod presją niewyobrażalną w innych profesjach?

"Tu, wale, chodzi o życie!", by zacytować klasyka. :)

Ale ciemny, skomuszony lud chciałby, żeby było u nas, jak w Czechosłowacji za komuny, gdzie palacz w szpitalnej kotłowni miał wyższą stawkę za noc, niż zatrudniony tamże neurochirurg! AUTENTYK!!! :)

Wysłuchiwanie, jak ciemny skomuszony lud wyciera sobie mordy Judymem już przeszedłem i jestem na Judyma, odmienianego przez wszystkie przypadki, całkowicie uodporniony. :)

Najlepszą akcję z wycieraniem sobie mordy Judymem zaprezentowała swego czasu nieżyjąca już prof. med. Zofia Kuratowska. Baba, która wjechała na styropianowym rydwanie na fotel wicemarszałka Senatu a potem dostała synekurę ambasadorską w RPA.

Kiedy była jeszcze tym v-ce marszałkiem, pojawiła się w Szczecinie na spotkaniu ze środowiskiem medycznym.

Oczywiście została zasypana gradem pretensji, bo sama ustawiła się świetnie, ale zapomniała o kolegach tyrających za bezdurno.

I wtedy, przyciśnięta do muru, zaczęła coś pie***lić, jak to jest jej sercu bliski ideał dra Judyma. :)))

CZUJECIE??? Judymem sobie wyciera mordę baba, której pięć minut wcześniej opłacany przez Państwo fagas otwierał drzwi od Mercedesa tak wielkiego, że powinno się płacić za niego podatek od nieruchomości!!!

Także ja już wszystkie stopnie zakłamania i hipokryzji w życiu widziałem.

Jestem człowiek prosty, więc powiem prosto: Nie chcesz mi zapłacić stosownie do mojego talentu, wiedzy i doświadczenia - to pie***ol się! Znajdę sobie pracę w miejscu, gdzie nie będę miał dylematów, czy kupić dziecku buty, czy sobie książkę.

Z moim talentem, wiedzą i doświadczeniem mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie.

Dlaczego mam swój talent, wiedzę i doświadczenie marnować na bezsensowną harówkę za garść orzeszków?

Śmierć frajerom! Za ciężko pracowałem,by to osiągnąć.

I wszystkich młodych ludzi serdecznie zachęcam: NIE MARNUJCIE ŻYCIA NA PRACĘ DLA GOŚCIA/FIRMY, KTÓREGO ŻYCIOWYM CELEM JEST WAS WYDYMAĆ W ODBYT! SZKODA NA TO CZASU!

Życie mamy tylko jedno.

To dlaczego pracujesz w marnym kraju, któremu ostatnio słabo się wiedzie a nie np. w Szwecji lub Danii ? To musi być misja.

Ciekawy wątek zmierza jak zwykle w kierunku opieprzania wszytkich i wszystkiego i ogólnej połajanki.Trzeba odreagować swoje stresy i kompleksy!

Przypominam,że tematem wątku są własne odczucia z wykonywanej przez siebie pracy.

Misji-srysji!

...

Z moim talentem, wiedzą i doświadczeniem mogę pracować w dowolnym miejscu na świecie.

Dlaczego mam swój talent, wiedzę i doświadczenie marnować na bezsensowną harówkę za garść orzeszków?

Śmierć frajerom! Za ciężko pracowałem,by to osiągnąć.

I wszystkich młodych ludzi serdecznie zachęcam: NIE MARNUJCIE ŻYCIA NA PRACĘ DLA GOŚCIA/FIRMY, KTÓREGO ŻYCIOWYM CELEM JEST WAS WYDYMAĆ W ODBYT! SZKODA NA TO CZASU!

Życie mamy tylko jedno.

W zasadzie napisałeś prawdę.

Nie znam Ciebie od strony Twojej profesji.

 

Powiem jednak z naciskiem, że najpierw to trzeba wykazać jakim się jest specjalistą.

W dużej części ludzie oczekują lepszego traktowania, lepszych zarobków. Tak im się zdaje jakimi to są specjalistami.

Problem w tym, że to środowisko ma mieć pewność do ich fachowości.

 

Ale to trudne, wszystko wokół jest pokręcone.

Zarabiają nie ci wartościowi. Uznanie zdobywają próżniacy i celebryci...

Takie życie.

 

Kilka osób przyznało się do informatyczenia.

Pamiętam rok 2000.

Obsługiwałem wówczas kilkanaście (sic) różnych spółek jako administrator.

W wielu z nich użytkowane było oprogramowanie, którego byłem autorem lub współautorem.

Na lokalnym runku w "branży" działała inna spółka.

Zarzuty jakie mi stawiano, to dlaczego wpadam do spółek na kawę pokręcić się przy serwerach, przy stacjach, wypić kawę z pracownikami...?

Za co mi płacą?

Szybko okazało się w spółkach z którymi przestawałem współpracować.

Albo płaci się żeby mieć spokój, albo płaci za wizyty serwisowe przy awariach...

Wiemy co jest tańsze.

No i sławetny przekręt roku 2000.

W spółkach zarządzanych przeze mnie nie wydano ani grosza ponad normalne koszty inwestycyjne. A wiemy co się działo w IT...

 

Co to znaczy, być przydatnym? Ile pieniędzy warta jest nasza praca?

Nie ma takich wzorów.

Zależy jacy artyści.

Wzięty muzyk nie ma takich dylematów.

Ale baba, która przybija gwoździem jaja do krzyża, żeby tylko zaistnieć - faktycznie! Ta to musi kompleks nieprzydatności mieć nielichy! :)

Gorzej jak ktoś jest ZA BARDZO przydatny.

Mnie zmuszono po prostu (faktem jest, że w bardzo białych rękawiczkach i za nader przyzwoitą stawkę) do pracy dziś w nocy! :(

A tak dbałem, żeby już nigdy w życiu nie pracować w weekendy! :(

Nigdy nie mów "nigdy"... nie znalazł się żaden chętny idiota i... padło na mnie! :(

Najlepiej żeby artysta malował portrety Lecha Kaczyńskiego na tle brzozy, na której siedzi Tusk z Putinem. No i jeszcze ryngrafy z Prezesem i Ojczulkiem z Torunia (prawdziwym synem Matki Boskiej, a nie jakimś tam żydkiem).

Pytanie o artystów zadałem dlatego,że wielu z nich ma kompleksy braku użyteczności.Że wytwarzają rzeczy tak pozornie nieprzydatne i ulotne iż mają poczucie zbędności tego co robią.Mam na myśli oczywiście artystów przez duże A a nie chałturników.

Pytanie o artystów zadałem dlatego,że wielu z nich ma kompleksy braku użyteczności.Że wytwarzają rzeczy tak pozornie nieprzydatne i ulotne iż mają poczucie zbędności tego co robią.Mam na myśli oczywiście artystów przez duże A a nie chałturników.

Ci przez duże A chyba nie mają takich problemów.

Mnie zmuszono po prostu (faktem jest, że w bardzo białych rękawiczkach i za nader przyzwoitą stawkę) do pracy dziś w nocy! :(

I nie bałeś się ? Tak w nocy , w kostnicy... Ja bym się bał.

W wielu wywiadach z artystami powtarza się motyw braku pewności i użyteczności tego co robią.Nie mam na myśli oczywiście gwiazd kultury pop.

czy jestem trutniem? - oczywiście

nie poparłem partii czynem, nie umarłem przed terminem a teraz tylko dług publiczny powiększam i narażam własne dzieci na dolegliwość niedokarmionego zusu

mamel = truteń = do piachu!

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.