Skocz do zawartości
IGNORED

Czy istnieje wzorzec prawidłowo brzmiącego systemu ?


Magnepan

Rekomendowane odpowiedzi

Tuby, jak każde kolumny - mają cechy pożądane jak i pewne ułomności - prawda to, choć nic odkrywczego.

PS. Destination Audio ma bas tubowy.

 

To nie jest bas tubowy tylko kompromisowy jak wiele innych .Do basu tuba ma kilka ładnych metrów długości i wtedy generuje aktywną czystą długą falę dźwiękową :)

OK , rozumiemy, jesteś nie reformowalny i odporny na wiedzę innych, no cóż szanuję to i dalej nie drążę.

 

 

 

Jak dla mnie wręcz przeciwnie, w 1976 roku usłyszałem taki gramofon gdzie nic nie było rozmyte, wszystko było na swoim miejscu była muzyka i kapcie spadały!!! Wtedy Fonomaster, G601, Bernard i podobne wchodzące gramiaki udawały muzykę u ludzi po domach!

 

Nie mam nawyków gdzie w domu od dzieciństwa był kiepski dźwięk i taki uważany był za referencyjny :)

 

Trochę się widzę wymieszało koledze :) Wpis kolegi Gerarda o małżonce słuchającej z radia i moim poparciem dla przyjemności słuchania z resztą konwersacji , stąd nietrafione wnioski ale fajnie poczytać że cieszysz się sprzętem od lat . Rozumiem że Twoje doświadczenia z dźwiękiem z dzieciństwa rzutują na Twoje późniejsze preferencje i może dlatego tak trudno Ci zrozumieć że mając do wyboru według Ciebie lepszą jakość oraz ,, gorszą " ktoś wybierze świadomie tę drugą przy jednym gatunku muzycznym a postąpi z goła odwrotnie przy innym .

Może grałeś kiedyś w swoim życiu na jakimś instrumencie postaraj się przypomnieć moment w którym wybierałeś brzmienie np struny do gitary akustycznej i dlaczego raz wolałeś brzmienie nylonowych a innym razem metalowych strun , czy to w Twoim przypadku wynikało z repertuaru jaki chcesz grać czy Twoich preferencji .

 

Dla mnie rodzaj muzyki decyduje o dźwięku dlatego różne gatunki lubię słuchać na zgoła odmiennych brzmieniach do jednej muzyki brzmienie które nazywane bywa analogowym do innej to z nalotem popularnie zwanym cyfrowym i mam tu na myśli popularnie stosowane określenia dźwięku a nie rodzaj źródła :) .

 

.

Dla mnie rodzaj muzyki decyduje o dźwięku dlatego różne gatunki lubię słuchać na zgoła odmiennych brzmieniach do jednej muzyki brzmienie które nazywane bywa analogowym do innej to z nalotem popularnie zwanym cyfrowym i mam tu na myśli popularnie stosowane określenia dźwięku a nie rodzaj źródła :) .

 

 

Ależ kolego to już na samym początku robią muzycy!!! i dalej przy zachowaniu wierności utworu nic nie należy zmieniać! Dalej w domu ma być przynajmniej Hi Fi DIN 14400 !!!

 

Widzę kolega zaczyna ludziom mieszać w głowie i proponuje takie super długie buty z nosami do szpica do dłubania w nosie a te z szerokimi noskami do kopania ogródka.

 

Przepraszam ale nie dam się zwariować tym bardziej że to zakładka High End !

 

Przypominam dźwięk na wyjściu jak najbardziej wierny temu co na wejściu toru elektroakustycznego.

 

High End to nie pojęcie z gumy tylko niestety albo na szczęście! bardzo ortodoksyjne podejście do zagadnienia.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Przypominam dźwięk na wyjściu jak najbardziej wierny temu co na wejściu toru elektroakustycznego.

Lubisz coś osobiście ? masz swoje zdanie czy zdajesz się na innych ?

Jak myślisz dlaczego muzycy wybierają inne brzmienie tego samego instrumentu skrzypiec czy gitary ?

Skoro już muzycy dokonują różnych wyborów to dlaczego Ty jako słuchacz masz pozbawiać się możliwości wyboru poprzez dostosowanie dźwięku do własnych preferencji ?

Dlaczego miał byś nie zmienić brzmienia materiału wyjściowego na jaki Tobie się podoba a nie takim jaki stworzyli go inni ludzie realizator czy muzyk ?

W imię czego masz się katować suchym lub tłustym brzmieniem , dźwiękiem bo tak wymyślił artysta lub realizator ? . W imię rzuconego Ci hasła HI-END :) sorry ale to jest muzyczny masochizm . No way .

Wybacz wolę sam decydować co jest dobre i mi się podoba niż dawać się nabijać w butelkę teoriom o wiernym dźwięku z nagrania . Bo potem czyta się głupoty typu : ,, to sprzęt wysokiej półki nie da się na nim słuchać kiepskich realizacji bo pokazuje prawdę o nagraniu , dlatego wart jest każdych pieniędzy " tłumaczenie z audiofilskiego na ludzki : noż ,,beeep"wa nie słucham części muzyki bo mam tak dobry sprzęt że się nie da :) ok wybór audiofila ja słucham kiepskich realizacji bo są cennie muzycznie , mało tego jak jest wypasione audiofilskie nagranie ale ma charakter brzmienia mi nie odpowiadający też chętnie popracuję sprzętem nad jego korekcją do własnych preferencji . W końcu to ja słucham muzyki a nie , teorie czy decyzje innych .

Gdyby jakiekolwiek pojęcie doskonałości miało determinować jak mamy słyszeć to niestety wszyscy słuchalibyśmy tego samego a jak pokazują zachwyty nad systemem Lina i Avantgarden preferencje muzyczne i brzmieniowe są tak różne u ludzi jak ogień i woda , tego się nie da pogodzić i dobrze ludzie są różni i muszą mieć wybór żeby dopasować brzmienie i sprzęt dla siebie .

 

Na pewno żadne ortodoksyjne trzymanie się kurczowo jednego nie pomaga w tym wyborze .

Wszystko to niby prawda .Ale ....No tak fakt ze zajmuje się tym tematem tylu ludzi i jest tyle poglądów ilu ich samych świadczy że jest ciekawy . Niemniej jednak podstawową kwestą zadanego pytanie, czy istnieje wzorzec ,jest samo rozumienie tego pytania .Wzorzec rozumiany jako jedno rozwiązanie np ;brzmienia ,pogłosu ,strojenia , równowagi tonalnej itp nie istnieje .I rzeczywiści byłby ograniczającą bzdurą .Ale z punku widzenia audiofilskiego taki wzór istnieje .Jest nim właśnie każdy naturalny ( rozumiany jako instrumentalny ,mechaniczny dźwięk) To cel ,wyzwanie, dla techniki audio ,technologij,realizacji i konstruktorów .Cel który jest niedoścignionym ideałem .A do którego zbliżania się ,trzeba sporo wysiłku ,doświadczenia i trzeba czasem sporo zapłacić .A dlaczego .A dlatego że dźwięk instrumentu ,w przestrzeni akustycznej adaptacji, filharmonia ,opery czy teatru jest PIĘKNY .A czy można mówić o pięknie muzyki w oderwaniu od piękna brzmienia .Niestety nie .Przykładem próba słuchania światowej sławy solistki operowej na świdrującym piskliwym głośniczku .Efekt odwrotny .

A i jeszcze jedno ważne spostrzeżenie .

W niektórych wypowiedziach wyczuwa się wyobrażenie o nieograniczonych możliwościowych techniki audio,których to możliwości nie powinno się ograniczać do tego co sobie wymyślił kompozytor czy realizator .Niestety prawda jest taka że możliwości techniki audio nie są w stanie ( patrz prawa fizyki ) oddać wiernie nawet najprymitywniejszego pozornie dźwięku naturalnego .Ale technika ta umożliwia stworzenie alternatywnego dźwięku i możliwości zmniejszania jego nieprzyjemnych wad .Dlatego też dziś technika ta , ze swoimi możliwościami ,stała się tzw sztuką samą dla siebie .Czyli sztuką dla sztuki .Realizatorzy tworzą własną koncepcję dźwięku akceptowanego przez ich studyjne monitorki ,a odbiorcy modyfikują sobie materiał po swojemu w domowym studio odsłuchowym .I tak oddalamy się od prawdziwej sztuki i artystów hołdując jedynie akceptowalne słuchowo realizacje na miernym sprzęcie .I nie ma w tym niczego dziwnego .Ludzie zawsze próbowali rozwiązywać problem który sami stworzyli w sposób dla nich najłatwiejszy ,czyli przez stwarzanie kolejnych problemów .Ale to już filozofia .Prawda jest taka że nie czują dyskomfortu tylko ci, którym nie dane było przywyknąć do lepszych rozwiązań.

 

W imię czego masz się katować suchym lub tłustym brzmieniem , dźwiękiem bo tak wymyślił artysta lub realizator ? . W imię rzuconego Ci hasła HI-END :) sorry ale to jest muzyczny masochizm . No way .

Wybacz wolę sam decydować co jest dobre i mi się podoba niż dawać się nabijać w butelkę teoriom o wiernym dźwięku z nagrania .

 

Tak to prawda .Niektórych rzekomo audiofilskich realizacji nie daje się słuchać na tzw Hi -Endowym sprzęcie .

Ale tylko dlatego że realizator zabawił się w "poprawianie natury" Więc my słuchacze musimy bawić się w "naprawę poprawiacza" Natura jest zaskakująco odkrywczo pieką i najlepiej jej nie przeszkadzać .Ale o tym zdaj się zapomnieli dziś realizatorzy umiejący jedynie obsługiwać oprogramowania .

Prawda jest taka że nie czują dyskomfortu tylko ci, którym nie dane było przywyknąć do lepszych rozwiązań.

To prawda z drugiej strony lepszy sprzęt pozwala łatwiej rozwinąć szersze horyzonty muzyczne .

A dlaczego .A dlatego że dźwięk instrumentu ,w przestrzeni akustycznej adaptacji, filharmonia ,opery czy teatru jest PIĘKNY .A czy można mówić o pięknie muzyki w oderwaniu od piękna brzmienia .Niestety nie .

 

Niestety prawda jest taka że możliwości techniki audio nie są w stanie ( patrz prawa fizyki ) oddać wiernie nawet najprymitywniejszego pozornie dźwięku naturalnego .Ale technika ta umożliwia stworzenie alternatywnego dźwięku i możliwości zmniejszania jego nieprzyjemnych wad .

 

Mądre wpisy. Czytam Pana wpisy te i inne z dużym zainteresowaniem. Brawo. Więcej takich rozsądnych wypowiedzi z psychologii audiofilii by się przydało.

Niestety prawda jest taka że możliwości techniki audio nie są w stanie ( patrz prawa fizyki ) oddać wiernie nawet najprymitywniejszego pozornie dźwięku naturalnego .

Bez przesady. No chyba, że masz na myśli ideał i zero zniekształceń.

Sprawdzić swój system pod względem prawidłowo brzmiącego.

W moim przypadku kupiłem Sony PCM D100 taki rejestrator DSD . Wykonałem kilka nagrań na żywo instrumentów , spektaklu i grania na próbach teraz to jest wzorzec dla mnie. Nigdy nie miałem tak doskonałego dziewiczego materiału do testowania. Bardzo ciekawe i zarazem pouczające wnioski się nasuwają co do stosowania lamp w przedwzmacniaczach i wzmacniaczy klasy D w torze sygnałowym.

Myślę, że warto pobawić się w format DSD bo to jest wreszcie format dla odtworzenia koncertu na żywo. Do tego żywy obraz 4K . Miodzio..

Bez przesady. No chyba, że masz na myśli ideał i zero zniekształceń.

 

Zniekształcenia to najmniejszy problem .Mam na myśli zdolność do wygenerowania przy pomocy przetwornika elektroakustycznego fali która pojawia się w środowisku sprężystym ,jakim jest powietrze ,podczas wymuszenia mechanicznego w początkowej fazie narastania dźwięku.Tego efektu brzegowego jaki słyszymy np. uderzając w blat przeciętnej wielkości stołu nie wygeneruje nawet 3m średnicy głośnik .Ani tęż szarpnięcia struny ,czy zadęcia w puzon itp.Ale co niektórzy nauczyli się mierzyć zniekształcenia wyidealizowanego prostego tonu ,czy zawartość harmonicznych w czasie wybrzmiewania instrumentu ,zapomnieli o tym że impedancja akustyczna przetwornika powinna mieć charakter rzeczywisty w całym paśmie ,że pole akustyczne jest polem wektorowym ,zapomnieli o tym co pozwala zlokalizować źródło w przestrzeni i tym podobnych wielu zjawiskach .A wszystko to by sprzedać za ciężkie pieniądze taki sam kompromis jak wszystkie inne nazywając go Hi-Endem i oblekając w skórę .Niemniej jednak, i to jest najciekawsze, że wcale nam to nie przeszkadza w odbieraniu muzyki .To zawsze jest kwesta wyobraźni .Można by więc było pokusić się o stwierdzenie że audiofil to człowiek pozbawiony wyobraźni muzycznej wiec musi ją uzupełnić "wiernym odtwarzaniem " :)

.Mam na myśli zdolność do wygenerowania przy pomocy przetwornika elektroakustycznego fali która pojawia się w środowisku sprężystym ,jakim jest powietrze ,podczas wymuszenia mechanicznego w początkowej fazie narastania dźwięku.Tego efektu brzegowego jaki słyszymy np. uderzając w blat przeciętnej wielkości stołu nie wygeneruje nawet 3m średnicy głośnik .Ani tęż szarpnięcia struny ,

Oczywiście, że głośnik 3metrowy tego nie wygeneruje, bo to zakres dużo wyższych częstotliwości, więc do tego "ataku" potrzeba dużo mniejszego głośnika.

 

,że pole akustyczne jest polem wektorowym

Za dużo pseudo-naukowego bełkotu wplatasz, podobnie jak audiofile (czy sprzedawca w salonie audio w Katowicach) o efekcie naskórkowym w przewodach głośnikowych.

Witam Panowie nie ważne z jakie go fomatu i nieważne z jakiego sprzetu ważny efekt końcowy przecież nieraz przekonaliście się jak można być zadufanym w swojej wizji, po czym okazuje się że po zmianie czegość w torze upada wizja dzwieku kreowana przez wyobrażnie.I każdy zadaje sobie pytanie jak można było żyć bez tego ?

Oczywiście, że głośnik 3metrowy tego nie wygeneruje, bo to zakres dużo wyższych częstotliwości, więc do tego "ataku" potrzeba dużo mniejszego głośnika.

 

Za dużo pseudo-naukowego bełkotu wplatasz, podobnie jak audiofile (czy sprzedawca w salonie audio w Katowicach) o efekcie naskórkowym w przewodach głośnikowych.

 

Jeżeli akustyczny efekt brzegowy nazwany ładnie przez Ciebie "atakiem" to zakres dużo wyższych częstotliwości obsługiwanych przez mały głośnik to pozostaje mi albo wytłumaczyć niezrozumiałe Ci zjawisko, albo dać sobie spokój .Więc jak zapewne wiesz i się z tym zgodzisz skok jednostkowy reprezentujący abstrakcyjny "atak " zawiera w swoim widmie rozkładu Fouriera składowe od zera do nieskończoności .A taki rzeczywisty dźwięk w zależności od wielkości ,nazwijmy to instrumentu, może zawierać nawet infradźwięki .Więc to nie jest kwesta jakiegoś wyższego zakresu częstotliwości, tylko problem z tą najniższą składową .I żeby dodać jeszcze nieco tego jak to nazwałeś "bełkotu" wygenerowanie przez przetwornik elektroakustyczny długiej fali reaktywnej będącej efektem rezonansu Helmholtza również nie rozwiązuje problemu ,gdyż fale tech niskich składowych są falami stojącymi .A jaki jest problem by przetwornik wygenerował długą falę aktywną już wiesz .Musi mieć ogromną powierzchnię membrany ,lub być długą na co najmniej połowę długości fali tubą ekwipotencjalną .

A i tak nawet część fali nie zmieści się w pokoju :-)

 

Kiedyś - przed oknem mojego pokoju (ok 20 metrów) piorun uderzył i rozszczepił drzewo. Były tam wszystkie częstotliwości, był ruch powietrza od dźwięku, jakieś harmoniczne a przede wszystkim tektoniczne :-)

Najważniejsza była jednak nie częstotliwość - a szybkość dźwięku.

 

Tego typu doświadczenia są oczywiście niemożliwe do jakiegokolwiek odtworzenia - ale dopiero one w pełni uświadamiają, że dźwięk rozgrywa się w czasie. I to nie częstotliwość - a czas jest bezwzględnie najważniejszym elementem muzyki.

Można ten sam utwór zagrać na różnie propagujących w częstotliwości instrumentach - i będzie to odbierane naturalnie, jako rodzaj coveru. Ale ten sam utwór zagrany inaczej w domenie czasu - od razu wywoła wrażenie, że jest nie tak, coś nie gra :-)

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

Jeżeli akustyczny efekt brzegowy nazwany ładnie przez Ciebie "atakiem" to zakres dużo wyższych częstotliwości obsługiwanych przez mały głośnik to pozostaje mi albo wytłumaczyć niezrozumiałe Ci zjawisko, albo dać sobie spokój .Więc jak zapewne wiesz i się z tym zgodzisz skok jednostkowy reprezentujący abstrakcyjny "atak " zawiera w swoim widmie rozkładu Fouriera składowe od zera do nieskończoności .A taki rzeczywisty dźwięk w zależności od wielkości ,nazwijmy to instrumentu, może zawierać nawet infradźwięki .Więc to nie jest kwesta jakiegoś wyższego zakresu częstotliwości, tylko problem z tą najniższą składową

Czego chcesz dowieść? Że dzisiejsze kolumny nie posiadają zwrotnic i cały efekt o którym piszesz musi być wygenerowany przez jeden głośnik?

 

A i tak nawet część fali nie zmieści się w pokoju :-)

By ją usłyszeć to nie musi.

 

I żeby dodać jeszcze nieco tego jak to nazwałeś "bełkotu" wygenerowanie przez przetwornik elektroakustyczny długiej fali reaktywnej będącej efektem rezonansu Helmholtza również nie rozwiązuje problemu ,gdyż fale tech niskich składowych są falami stojącymi .A jaki jest problem by przetwornik wygenerował długą falę aktywną już wiesz .Musi mieć ogromną powierzchnię membrany ,lub być długą na co najmniej połowę długości fali tubą ekwipotencjalną .

Po co reprodukować to czego nie można usłyszeć, np. stałe, inne (niż np. 5sekund temu) ciśnienie w danym ośrodku?

Kyle

 

Ja słyszę bas z kolumn zupełnie inny z odległości 3 a inny 9 metrów, tak mam.

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

Najważniejsza była jednak nie częstotliwość - a szybkość dźwięku.

Szybkość rozchodzenia się dźwięku w powietrzu jest stała i jest równa jakieś 340 m/s

 

Ja słyszę bas z kolumn zupełnie inny z odległości 3 a inny 9 metrów, tak mam.

Winna jest akustyka pokoju i jego odbicia z rezonansami, modami itp. (w różnych punktach typowego pomieszczenia słychać inaczej ... nawet poruszając się po stałym promieniu od kolumn, czyli zachowując stałą odległość od kolumn, a chodząc po łuku np. z lewej naprawą w tym pomieszczeniu)

Odróżniam mody, odbicia, fale stojące. W narożniku pokoju bywa nie do zniesienia :-)

 

Ale piszę o innym miejscu. Bas jest pełniejszy, bogatszy, sprężysty, bardziej czytelny niż z 3 metrów przed kolumnami.

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

To nadal akustyka. Wiele różnych częstotliwości basowych bierze udział w odtworzeniu basu i jedne maja górki, inne dołki. To się różnie miesza i daje różne efekty w różnych miejscach. U siebie mam to samo.

Gość passer

(Konto usunięte)

To nadal akustyka. Wiele różnych częstotliwości basowych bierze udział w odtworzeniu basu i jedne maja górki, inne dołki. To się różnie miesza i daje różne efekty w różnych miejscach. U siebie mam to samo.

 

:)

 

Zniekształcenia to najmniejszy problem .Mam na myśli zdolność do wygenerowania przy pomocy przetwornika elektroakustycznego fali która pojawia się w środowisku sprężystym ,jakim jest powietrze ,podczas wymuszenia mechanicznego w początkowej fazie narastania dźwięku.Tego efektu brzegowego jaki słyszymy np. uderzając w blat przeciętnej wielkości stołu nie wygeneruje nawet 3m średnicy głośnik .Ani tęż szarpnięcia struny ,czy zadęcia w puzon itp.Ale co niektórzy nauczyli się mierzyć zniekształcenia wyidealizowanego prostego tonu ,czy zawartość harmonicznych w czasie wybrzmiewania instrumentu

Bardzo ciekawe uwagi, myślę że to bardzo niedoceniana kwestia jeśli chodzi o wpływ na jakość audio. Z moich doświadczeń odsłuchowych, pomiarów i modelowania pełnego toru audio wynika, że dużo większe znaczenie dla jakości dźwięku ma właśnie aspekt czasowy a nie liniowości ch-ki częstitliwościowej. A jeśli chodzi o dziedzinę czasu dominujące znaczenie ma dokladnie atak czyli narastanie obwiedni dźwięku, pokrywa się to w dużym stopniu z pojęciem transjentów.

Zbyt dużo uwagi w audio jest poświęcone charakterystyce częstotliwościowej, podczas gdy ucho w rzeczywiscości jest dość kiepskim analizatorem Fouriera (czyli częstotliwościowym) a ewolucyjnie wyczulonym na dziedzinę czasu. No ale za to ch-ka częstotliwościowa jest prosta i wydaje się dość jednoznaczna w interpretacjii, stąd tez jej popularność.

Ciekawe jest to, że natura wbudowała naturalne bariery jeśli chodzi o możliwości osiągania wierności jakości dźwięku w obu dziedzinach przy pomocy metod przetwarzania sygnałów audio w naszych urządzeń hi-fi. Chodzi o zastosowanie popularnej w fizyce zasady nieoznaczoności do sygnałów w czasie, a w szczególności np. audio.

Chodzi o ograniczenie Gabor-a:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Stoi za tym poważna matematyka, ale koncepcję jak zwykle da się prosto streścić - nie możemy jednocześnie zoptymlizować dziedziny czasu i częstotliwości (stąd tu nieoznaczoność) - coś za coś.

Jako praktyczny efekt w torze audio mamy do czynienia ze zjawiskiem nieuchronnego "rozmycia" obwiedni w czasie. Tam gdzie to najbardziej się uwidocznie to super krótki czas w którym następuje narastanie obwiedni dźwięku instrumentu, szczególnie perkusyjnego lub szarpanego.

Są też badania naukowe, które pokazują, że te czasem pojedyncze milisekundy czasu narastania dźwięku są równie ważne a według niektórych ważniejsze co do odbioru szczególnie barwy i dynamiki instrumnetu niż poozostałe kilkadziesiąt lub kilkaset milisekund czasu wybrzmiewania.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Tyle, że twierdzenie Gabora dotyczy układów liniowych.

 

I ta zasada jest łamana właśnie przez słuch ludzki, który nie działa liniowo. Badania pokazują, że człowiek, zwłaszcza wytrenowany (muzycy, realizatorzy dźwięku) z łatwością osiąga rezultat łamiący tę zasadę conajmniej o jeden rząd. Więc nie można mówic tu o barierze narzuconej przez naturę.

Twierdzenia Gabora nie należy bezkrytycznie interpretować i łączyć z zasadą nieoznaczoności Heisenberga, bo to, mimo podobieństwa dwie różne zasady.

Twierdzenia Gabora nie należy bezkrytycznie interpretować i łączyć z zasadą nieoznaczoności Heisenberga, bo to, mimo podobieństwa dwie różne zasady.

To twierdzenie nawiązuje do faktu, który ewidentnie widać w praktyce nakładając na siebie w narzedziu typu Matlab filtry cyfrowe o róznym nachyleniu zbocza.

Tak na marginesie, to nie kluczowa kwestia, ale nie widzę powodu dla podważania ograniczenia Gabora więc warto wspomnieć że związek time-frequency resolution z zasadą nieoznaczoności jest raczej powszechnie opisywany w literaturze, np. Digital Audio Signal Processing, Udo Zölzer, jest tam dedykowany podrozdział na ten temat.

W jakiej przykładowo literaturze można znaleźć informacje wskazujące, że nie nalezy tego bezkrytycznie interpretować i że nie należy łączyć z zasadą nieoznaczoności ?

 

Badania pokazują, że człowiek, zwłaszcza wytrenowany (muzycy, realizatorzy dźwięku) z łatwością osiąga rezultat łamiący tę zasadę conajmniej o jeden rząd.

To ciekawe informacje, natomiast nie jest dla mnie do końca jasne na czym polega osiąganie rezultatu łąmiącego zasadę Gabora o jeden rząd i w jaki sposób jest to osiągane ?, może byłaby tez możliwość podać obliższe informacje o wspomnianych badaniach.

Może użyte przeze mnie sformułowanie nie było w 100% precyzyjne - pisząc "pełny tor audio" miałem na myśli oczywiście pełny tor odtwarzania audio, taki kontekst jest zwykle naturalny dla tego wątku i forum.

A jeżeli dobrze rozumiem że muzycy i realizatorzy dźwieku mogą swój słuch tak wytrenować, że łamią ograniczenie Gabora to z punktu widzenia tego wątku mam pytanie, czy i jak to zastosować ten fakt do odtwarzania dźwieku przez urządzenia audio ?

Tu można sobie trochę na ten temat poczytać i posłuchać próbek:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

A tu jest oryginalna praca:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Z moich doświadczeń odsłuchowych, pomiarów i modelowania pełnego toru audio wynika, że dużo większe znaczenie dla jakości dźwięku ma właśnie aspekt czasowy a nie liniowości ch-ki częstitliwościowej. A jeśli chodzi o dziedzinę czasu dominujące znaczenie ma dokladnie atak czyli narastanie obwiedni dźwięku, pokrywa się to w dużym stopniu z pojęciem transjentów.

Zbyt dużo uwagi w audio jest poświęcone charakterystyce częstotliwościowej, podczas gdy ucho w rzeczywiscości jest dość kiepskim analizatorem Fouriera (czyli częstotliwościowym) a ewolucyjnie wyczulonym na dziedzinę czasu. No ale za to ch-ka częstotliwościowa jest prosta i wydaje się dość jednoznaczna w interpretacjii, stąd tez jej popularność.

 

O tym właśnie pisałem na przykładzie pioruna i częściowo basu :-)

Audiofile są zbyt często przekonani, że bas, którego jest dużo na ilość - jest już pierwszym, znaczącym wyznacznikiem jakości sprzętu. Stąd pokutujące tendencje (idące najdalej chyba w kinie domowym), żeby zwracać uwagę na ten element pasma. A niestety najczęściej ma się w praktyce do czynienia z dźwiękiem (basem, ale przecież nie tylko) słabej jakości - głównie właśnie w domenie czasowej. Zawsze zastanawiało mnie jak można wychwalać systemy, które niemalże "gubią rytm", zachowują się niezbornie częstotliwościowo w czasie. A przecież takich jest większość! Może ktoś, nie wiem, przykładowo...zachwycać się brzmieniem papieru w odgrodzie - ale dla mnie będzie to rozwiązanie słabe. Uważam, że jak ktoś nie słyszy/nie czuje aspektu czasowego - to jego rozumienie idei dźwięku, jego interpretacji w audio - jest dla mnie trochę...dziwne. A jednak wiele osób dąży nie do naturalności a do kreacji w audio... Chcą upiększać rzezywistość zamiast ją ułomnie zawsze - ale jednak - naśladować?

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

O tym właśnie pisałem na przykładzie pioruna i częściowo basu :-)

Audiofile są zbyt często przekonani, że bas, którego jest dużo na ilość - jest już pierwszym, znaczącym wyznacznikiem jakości sprzętu.

Raczej nie audiofile, tylko laicy "patrzą" tylko na ilość basu, zapominając o jakości. Audiofil, albo po prostu meloman, zwróci uwagę też na czytelność. Sądzę, że czytelność nie jest uzależniona tylko o poziomu zniekształceń harmonicznych, ale też od charakterystyki impulsowej, czyli w sumie wodospadowej, aczkolwiek pospolita charakterystyka SPL od częstotliwości również ma na czytelność wpływ (podbicie jakiegoś pasma "maskuje" to co jest w okolicach).

Raczej nie audiofile, tylko laicy "patrzą" tylko na ilość basu, zapominając o jakości.

 

Może niekoniecznie zapomnający o jakości - ale często jednak stawiający na ilość jako kryterium decyzyjne. Nie bez powodu producenci kolumn tak często dublują ilości głośników basowych :-) dają w ten sposób czytelny sygnał marketingowy - co wg nich powinno być ważne w propagacji, podkręcając i wytwarzając sztuczne potrzeby. Ciekawe dlaczego akurat bas jest tak znaczący? Bo głośnik im lepszy tym droższy? Bo obudowa większa, grubsza, usztywniana też swoje kosztuje klienta? Z linowym, szybkim przetwarzaniem wszystkich pasm ma to wszystko niewiele wspólnego. Zbyt często spotyka się kolumny przebasowione, z ewidentną nierównowagą góry i średnicy, z niepotrzebnie rozbuchanym zapotrzebowaniem na moc. To tylko daleki od prawdy marketing - napędzający rynek.

Nie myśl. Jeśli już pomyślałeś, to nie mów. Jeśli już powiedziałeś, to nie pisz. Jeśli już napisałeś, to nie podpisuj. Jeśli podpisałeś, to się nie dziw!

Wystarczy założyć na głowę średniej jakości słuchawki, żeby przeegzaminować system.

Dlaczego słuchawki grają lepiej?

 

- są wolne od wpływu akustyki,

- nie mają zwrotnicy (problemów fazowych i kłopotów w punkcie podziału).

 

Te argumenty wystarczą. A teraz ręka do góry komu z kolumn gra lepiej niż ze słuchawek.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.