Skocz do zawartości
IGNORED

Donald Trump Prezydentem USA - Trzymamy kciuki :)


Tommiashi
 Udostępnij

Czy Donald Trump powinien zostać prezydentem USA?  

165 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy Donald Trump powinien zostać prezydentem USA?

    • TAK
      82
    • NIE
      83
  2. 2. Czy zdobycie fotela prezydenta USA przez Donalda Trumpa oczyści atmosferę na linii Rosja - USA?

    • TAK
      48
    • NIE
      117
  3. 3. Czy dzięki zwycięstwu Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA jest szansa na odtajnienie umowy TTIP?

    • TAK
      54
    • NIE
      111
  4. 4. Czy zwycięstwo DT w wyborach w USA zmieni coś w ich polityce bliskowschodniej ?

    • TAK
      100
    • NIE
      65
  5. 5. Ilu Generałów w P{entagonie pójdzie na emeryturę jak DT zostanie prezydentem USA?

    • 5
      75
    • 50
      55
    • 150
      35


Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Zyzol

Napisz jeszcze coś o zaopatrzeniu Niemiec przez ZSRR w surowce strategiczne do samego końca , do 21 .06.1941 r.

Symetryści całego świata łączcie się! ?

Chwali się, że wspierasz niedomagającego intelektualnie. Tylko czemu robisz to w tak żałosny sposób. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Powtarzasz się i argumenty ciągle te same .Dyskusja nie ma sensu .

Dostał kolejne zlecenie z Kremla na zaatakowanie Ameryki całą swoją zyzolską mocą.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atak znienacka jak w Pearl H. ? Nie, Zyzol już od lat prowadzi wojnę z Ameryką .To już prawie wojna stuletnia .Nie jestem tylko pewien czy prowadzi ją tylko w swoim imieniu ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Atak znienacka jak w Pearl H. ? Nie, Zyzol już od lat prowadzi wojnę z Ameryką .To już prawie wojna stuletnia .Nie jestem tylko pewien czy prowadzi ją tylko w swoim imieniu ?

Chwyty poniżej pasa są coraz częściej twoją specjalnością. Zniżasz się tym do poziomu, co najmniej jednego Bocznicowego przygłupa.

1 minutę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Już kończę .Ten temat .

I ja też.

11 minut temu, toptwenty napisał:

Dostał kolejne zlecenie z Kremla na zaatakowanie Ameryki całą swoją zyzolską mocą.

Uważaj, z oszczerstwami imbecylu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Nie jestem tylko pewien czy prowadzi ją tylko w swoim imieniu ?

W moim na pewno nie. On już dobrze wie, w czyim. Właśnie pogroził mi palcem za ujawnienie prawdy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Zyzol napisał:

Chwyty poniżej pasa są coraz częściej twoją specjalnością. Zniżasz się tym do poziomu, co najmniej jednego Bocznicowego przygłupa.

I ja też.

Uważaj, z oszczerstwami imbecylu.

Powtarzasz kołku ciągle to samo w stosunku do ludzi którzy palcem pokazują oczywistą propagandę w twoich wpisach.

Z ta modyfikacja że ja doczekałem się zaszczytu zostania banderowcem (ch... wie skąd ten pomysł, już prędzej do BND bym się przyznał :-)))).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jestem Europejczykiem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jaro_747 napisał:

Powtarzasz kołku ciągle to samo w stosunku do ludzi którzy palcem pokazują oczywistą propagandę w twoich wpisach.

Poczułeś się palancie tym przygłupem - nie moja wina. Do tego znowu prezentujesz nadmierny poziom agresji, co może wskazywać na zaburzenie osobowości. Na tego rodzaju poziom wypowiedzi, odpowiem też palcem - ?

Godzinę temu, Jaro_747 napisał:

Z ta modyfikacja że ja doczekałem się zaszczytu zostania banderowcem (ch... wie skąd ten pomysł, już prędzej do BND bym się przyznał :-)))).

Neobanderowcem. Prezentujesz podobny styl wypowiedzi o Rosji i PRL, jaki można znaleźć na neobanderowskich forach, ale neobanderyzm występuje i jest niestety tolerowany w Polsce. I na to zwracam uwagę nie tylko ja. I to cię bardzo boli.

38 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Może nie wiedziałeś ,że jesteś ?

Znowu podjudzasz. Typowe dla kultury i inteligencji obywatelskiej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanko do kolegów trumpkarzy ze szczególnym uwzględnieniem doktorka i numerka .Czy znacie już stanowisko amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie głosowania elektorskiego ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimo ze w Irlandii (podobno) mowia po angielsku, coniektorzy „Irlandczycy“ ciagle maja klopoty z czytaniem i rozumieniem amerykanskich wiadomosci

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie głosowania elektorskiego ?

Pisałem to już na początku listopada, że liczenie na to że SN (bo jest "ich") da zwycięstwo trampkowi to minimum naiwność, bo amerykański SN to nie nasz pseudo TK. Ale nie, oni dalej swoje i teraz to i "ich" SN będzie przekupny, albo pod przemożnym wpływem wrażych im sił. No debile po prostu, debile...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógł nie wiedzieć, ale od czego jest dziadekwłodek

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Dr. Jekyll i mr. Hyde ? A może zwykła skleroza ?

Twoja na pewno. Już zapomniałeś, że odnosiłeś się do pomyj Jaro_747. To, że toptwenty nie wie, mnie już nie dziwi, bo on w zasadzie do wszystkiego się odnosi.

Godzinę temu, fox733 napisał:

w jego wieku raczej koniunktura.

Lepsza koniunktura, niż denatura. Zamiast ględzić strzel sobie srebrnego liska i wal w kimono. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Zyzol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, fox733 napisał:

Mógł nie wiedzieć, ale od czego jest dziadekwłodek

Od wszystkiego. Kiedyś był działonowym, nosił teczkę za Mijalem, służył w służbach - to wie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez toptwenty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Dr. Jekyll i mr. Hyde ? A może zwykła skleroza ?

 

4 godziny temu, fox733 napisał:

w jego wieku raczej koniunktura.

Jedno nie wyklucza drugiego.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Jaro_747

Jestem Europejczykiem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, toptwenty napisał:

Od wszystkiego. Kiedyś był działonowym, nosił teczkę za Mijalem, służył w służbach - to wie.

U barona Munchhausena ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Zyzol napisał:

Lepsza koniunktura, niż denatura. Zamiast ględzić strzel sobie srebrnego liska i wal w kimono. 

Wal sie komuchu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O amerykańskim systemie wyborczym i kontrowersjach dotyczących tego systemu pojawił się ciekawy artykuł, więc jakby kogoś to interesowało, to proszę bardzo.

 

Kto naprawdę wybiera prezydenta? Dlaczego 14 grudnia będzie równie ważny jak 3 listopada? Czy jedna osoba może zmienić wynik wyborów? Kto stworzył system elektorski i na czym on polega? Dlaczego zasada "jedna osoba, jeden głos" nie ma zastosowania w Stanach Zjednoczonych? Spróbujmy odpowiedzieć na te i inne pytania dotyczące niespotykanego nigdzie poza USA systemu wyborczego.

Choć niewiele zmieniło się od setek lat, wygląda na to, że przy okazji każdych kolejnych wyborów mieszkańców USA dopada jakaś forma amnezji. Więc co cztery lata eksperci i dziennikarze wyjaśniają, dlaczego USA wybiera prezydenta w tak dziwny sposób. Jeśli komuś wydawało się, iż 3 listopada był najważniejszą datą w tegorocznym kalendarzu wyborczym, to chyba zapomniał o 14 grudnia, czyli dniu głosowania elektorów. Bo tak naprawdę, czy nam się podoba czy nie, to oni decydują o wyniku wyborów.

Choć 3 listopada w wyborach powszechnych oddano miliony głosów, to tak naprawdę dopiero 538 elektorów z 50 stanów i Dystryktu Columbia zadecyduje 14 grudnia o wyniku prezydenckiego wyścigu. Powiedzenie "jeden człowiek, jeden głos" w przypadku wyborów w USA nie ma zastosowania.

Na Konwencji Konstytucyjnej w 1787 r. tzw. Ojcowie Założyciele kraju nie pałali zbytnim optymizmem na myśl, by przeciętnemu obywatelowi pozwolić głosować na prezydenta.

George Mason uważał prezydenta wybranego w powszechnym głosowaniu za przepis na katastrofę. Według niego nienaturalnym byłoby pozostawienie zwykłym ludziom wyboru charakteru przewodniczącego magistratu, tak jak byłoby nim pozostawienie wyboru właściwego koloru niewidomym - mówią notatki z konwencji. Z jego opinią zgadzało się wielu innych, w związku z czym delegaci utworzyli coś, co nazwano Kolegium Elektorów, grupę elit spotykającą się raz i znikającą do następnych wyborów.

Ten system Masonowi również się nie podobał, nazwał go wręcz "czystym oszustwem", ale na zmiany było za późno. Kilkadziesiąt lat później Thomas Jefferson uznał Kolegium za "najbardziej niebezpieczny element w systemie konstytucyjnym". Wiedział, o czym mówi, bo sam wygrał wybory w 1800 decyzją Izby Reprezentantów, gdy żaden kandydat nie uzyskał większości.

System elektorski powstawał w trudnych czasach, gdy tworzyła się państwowość Stanów Zjednoczonych, a Brytyjczycy i Hiszpanie tylko czekali na niepowodzenie amerykańskiego eksperymentu, gotowi podzielić kraj między siebie. Powstawało państwo bez prezydenta, którego dopiero powstająca Konstytucja miała wyłonić. Kraj pogrążony był w chaosie ekonomicznym i politycznym. Północ ścierała się z Południem.

Początkowo spoglądano na Anglię - skoro Izba Gmin wybiera tam premiera, to niech nasz Kongres wybiera prezydenta. Pomysł spodobał się, ale obawiano się, iż w ten sposób nie będzie rozdziału władzy, a prezydent będzie zależny od Kongresu. Pomyślano więc, by każdy stan wybierał elektorów, a decyzja o wyborze zapadała w stolicach poszczególnych stanów i dopiero podczas zjazdu odbywało się końcowe głosowanie. W ten sposób chciano uniknąć przekupstwa i manipulacji.

Co ciekawe, nigdzie nie było mowy, że stany mają prowadzić głosowanie powszechne, choć dziś ma to miejsce. Konstytucja tego nie narzuca. Teoretycznie, jeśli jakiś stan zechce, może zlikwidować wybory powszechne i przyznawać głosy elektorskie na podstawie głosowania w swojej legislaturze. O to zresztą chodziło prawnikom prezydenta, gdy starali się w tym roku o unieważnienie wyników wyborów w kilku stanach

W 1887 r. po problematycznych wyborach kilka lat wcześniej ustalono obowiązujące do dziś zasady dotyczące wyłaniania elektorów i certyfikowania wyników. Wciąż kontrowersyjne i pozwalające na dowolną interpretację obowiązują do dziś.

Co cztery lata, wyłącznie w celu wyboru prezydenta i wiceprezydenta, każdy stan powołuje elektorów w liczbie równej liczbie delegacji kongresowej (suma senatorów i reprezentantów stanu w Kongresie). Urzędnicy federalni nie mogą być elektorami. Spośród 538 obecnych elektorów do wyboru prezydenta i wiceprezydenta wymagana jest bezwzględna większość 270 lub więcej głosów. Jeśli żaden kandydat nie uzyska absolutnej większości, wyboru dokonuje Izba na zasadach, które za chwilę opiszemy.

Obecnie wszystkie stany i Dystrykt Kolumbii przeprowadzają powszechne głosowanie w dniu wyborów w listopadzie, po czym zwycięzca bierze wszystko, z wyjątkiem stanu Maine i Nebraska, które wybierają po jednym elektorze przypadającym na okręg kongresowy plus dwóch dla kandydata z większą liczbą głosów w całym stanie. Głosowanie elektorów ma miejsce w grudniu, a inauguracja prezydenta i wiceprezydenta odbywa się w styczniu.

Kolegium Elektorów jest przedmiotem ciągłej debaty. Zwolennicy twierdzą, że to fundament amerykańskiego federalizmu, polegający na zachowaniu konstytucyjnej roli stanów w wyborach prezydenckich. Zasada „zwycięzca bierze wszystko”, zwłaszcza w stanach o dużej populacji, mogą nie być zgodne z zasadą „jedna osoba, jeden głos”, ale według jej zwolenników Kolegium promuje stabilność polityczną, dając głos mniejszym stanom. Kandydaci muszą odwoływać się do wszystkich, zamiast skupiać się tylko na kilku o największej populacji. Zwracają też uwagę, że od czasu przyjęcia Konstytucji USA w większości krajów doszło do wielu poważnych zmian: rewolucji, upadków monarchii, powstawania wielu republik i zmian ustrojów. W Stanach Zjednoczonych, mimo problemów, system trwa, a Konstytucja się nie zmienia.

Krytycy argumentują, że Kolegium jest mniej demokratyczne niż bezpośrednie głosowanie powszechne i że narusza zasadę „jedna osoba - jeden głos”. W ten sposób prezydent może być wybrany przez mniejszość, co miało miejsce w 1876, 1888, 2000 i 2016 roku. Krytycy sprzeciwiają się też temu, że stany słabiej zaludnione mają proporcjonalnie większą siłę głosu niż stany o większej liczbie mieszkańców.

Kolejnym zarzutem jest to, że zamiast traktować wszystkie stany równo, kandydaci skupiają się wyłącznie na tzw. niezdecydowanych stanach, podczas gdy dane sondażowe wskazują, iż bezpośrednie głosowanie w wyborach prezydenckich jest od lat preferowane przez większość Amerykanów.

Według wielu osób niedoskonałość systemu przejawia się również tym, że w określonych warunkach, czyli podczas zbliżonych wyników wyborczych, jedna lub kilka osób pełniących funkcje elektorów, może wpłynąć na końcowy wynik.

I dalej idąc tropem wyborów mamy jeszcze ciekawostkę typu jak o wyborach może zadecydować jedna osoba.

Kiedy republikański senator Mike Lee napisał w październiku na Twitterze, że „nie jesteśmy demokracją”, nie żartował. Później rozszerzył tę myśl wyjaśniając, iż „prerogatywą rządu nie jest odruchowe wykonywanie woli większości obywateli” oraz że „władza nie pochodzi od zwykłej większości, ale jej źródłem są starannie wyważone wpływy”.

Takich „starannie wyważonych” elementów systemu politycznego w kraju jest wiele.

To na przykład Senat, który daje równą reprezentację Kalifornii i Wyoming, mimo że Kalifornia ma 68 razy więcej mieszkańców. Albo Kolegium Elektorów, które dwukrotnie w ciągu ostatnich 20 lat przyznało prezydenturę osobie, która zdobyła mniej głosów w wyborach powszechnych. Czy dystrykty kongresowe, których granice wciąż są zmieniane, by utrzymywać przy władzy tych samych polityków. Oczywiście system ten ma swych zwolenników i przeciwników i od lat toczą się dyskusje na ten temat.

Jest jeszcze jeden sposób, w jaki można zmienić polityczną wolę większości i podczas zbliżonych wyników wyborów prezydenckich przyznać zwycięstwo odrzuconemu przez większość kandydatowi - niewiele większą, ale jednak większość.

Wyobrażmy sobie, że... tegoroczne wybory zakończyły się niemal identyczną liczbą zdobytych przez kandydatów głosów elektorskich. To teoria, dotąd nie znalazła potwierdzenia w praktyce, ale jest to absolutnie możliwe w przyszłości. Posłużmy się znanymi nazwiskami, by łatwiej było sytuację przedstawić. A więc wyobraźmy sobie, że niedawne wybory zakończyły się innym wynikiem. Powiedzmy, że Joe Biden, po podliczeniu wszystkich głosów w tzw. stanach niezdecydowanych wygrał w Arizonie, Nevadzie, Wisconsin, Michigan i jednym dystrykcie kongresowym Nebraski. Załóżmy również, że Donald Trump wygrywał w Pensylwanii, Karolinie Północnej, Georgii i drugim dystrykcie stanu Maine (czyli wynik różni się od faktycznego jedynie danymi z dwóch stanów, w których prawnicy Trumpa toczyli najcięższe boje).

Byłby to bardzo wyrównany wyścig zakończony wynikiem 270 do 268 głosów elektorskich na rzecz Bidena. Margines niewielki, jednak dający zwycięstwo, bo według Konstytucji 270 to minimalna liczba wymagana do wygranej. Ale…

Przy tak niewielkim marginesie nigdzie indziej niespotykana możliwość zatwierdzenia lub zmiany wyniku wyborów spoczywałaby teraz w rękach elektorów Bidena. W końcu, jak napisał na Twitterze senator Lee „nie jesteśmy demokracją”, a 538 elektorów reprezentujących poszczególne stany to ci, którzy faktycznie wybierają prezydenta.

Powiedzmy, że w tym scenariuszu jeden z elektorów mających oddać głos na Bidena zbuntowałby się.

Być może skrywał sympatię wobec drugiego kandydata lub uważał fantazje dotyczące oszustw wyborczych za prawdziwe. A może w prawyborach popierał Sandersa i Bidena uważa za zbyt umiarkowanego polityka. Może wreszcie jakiś bogaty i anonimowy darczyńca po cichu zaoferował mu kilka milionów za zmianę zdania.

Bez względu na powód, wystarczyłby tylko jeden niewierny elektor, by do objęcia prezydentury przez zwycięzcę nie doszło. Biden miałby już 269 głosów, co oznaczałoby, iż nie ma już większości, a ma dokładnie tyle samo co drugi kandydat.

Zgodnie z Konstytucją w takiej sytuacji decyzję dotyczącą wyniku podejmuje Izba reprezentantów, która przeprowadza tzw. wybory warunkowe. Nie liczy się w nich jednak jej dotychczasowy skład polityczny. Każdy stan otrzymuje bowiem jeden głos, który oddawany jest według wyniku wewnętrznego głosowania reprezentantów z danego stanu, czyli stanowej delegacji w Kongresie.

Na przykład Wisconsin, które w naszym teoretycznym głosowaniu (również w rzeczywistym z 3 listopada) wygrał Biden, posiada obecnie 5 republikańskich i 3 demokratycznych reprezentantów w Kongresie, w związku z czym delegacja tego stanu niemal na pewno zagłosowałaby za kandydatem republikańskim. Kalifornia również posiadałaby jeden głos, choć ma 53 członków Izby, podobnie jak Wyoming, który ma w niej zaledwie jednego polityka.

Ponieważ GOP kontroluje obecnie 26 delegacji Izba prawie na pewno zagłosowaliby za przyznaniem Trumpowi kolejnej kadencji - co oznacza, że zwycięstwo w głosowaniu powszechnym i zwycięstwo w Kolegium Elektorów oraz posiadana demokratyczna większość w Izbie Reprezentantów nadal nie wystarczyłaby Bidenowi do objęcia urzędu. Wszystko za sprawą decyzji tylko jednej osoby, której powierzono oddanie głosu podczas zgromadzenia elektorów.

Taka sytuacja, choć stworzona na potrzeby tego tekstu, może się wydarzyć. Może dotyczyć kandydata każdej partii. Może mieć miejsce za 4 lub 16 lat i przy innym składzie Izby.

Co na to Sąd Najwyższy? Można więc pomyśleć, że chyba Sąd Najwyższy już taki problem rozpatrywał i rozwiązał. Owszem, do tego niedawno, bo latem tego roku. Decyzją 9-0 Trybunał orzekł, iż zgodnie z Konstytucją każdy stan może wymagać od swych elektorów głosowania zgodnie z wynikiem wyborów powszechnych.

Problem w tym, że tylko 33 stany oraz Dystrykt Columbia mają taki wymóg. Do tego w wielu z nich za wyłamanie się nie ma żadnych lub prawie żadnych konsekwencji. W pięciu nakłada się grzywnę na "niewiernego" elektora. W 14 usuwa się go i wymienia na innego, głosującego zgodnie ze wynikami. W pozostałych głos oddany na kogoś innego niż zwycięzca, zostałby odnotowany i legalnie zaliczony. Orzeczenie Sądu Najwyższego mówi, że tylko stan - czyli jego gubernator lub prokurator - może wymierzyć karę za takie nieposłuszeństwo. Ale nie musi, zwłaszcza jeśli taka decyzja byłaby korzystna dla reprezentowanej przez tych polityków partii.

Czy ten scenariusz jest prawdopodobny? Tak, choć powtórzenie dokładnie tych samych liczb, co w omówionym przykładzie byłoby trudne. Jednak w przeszłości zdarzyło się, i to wielokrotnie, że wyznaczeni elektorzy głosowali niezgodnie z wolą wyborców.

W historii Ameryki już 165 elektorów głosowało na kogoś innego niż zwycięzca z ich stanu.

W 2016 roku było aż 10 niewiernych elektorów, najwięcej od ponad 100 lat. Choć wynik wyborów wskazywał na wynik 306 do 238 dla Trumpa, to zwycięzca otrzymał ich 304, natomiast Clinton zamiast 232 dostała 227. Pozostałe, niezgodnie z wolą wyborców, ale zgodnie z postanowieniem wyznaczonych elektorów, trafiły na konta Colina Powella, Berniego Sandersa, Rona Paula, Johna Kasicha i Faith Spotted Eagle i tak zostały zapisane w dokumentach podsumowujących wybory.

Niektórzy ludzie, jak choćby senator Lee, martwią się ewentualną tyranią większości. Niewierny elektor w wyborach prezydenckich ze zbliżonymi wynikami kandydatów mógłby okazać się tyranią jednostki, co z kolei mogłoby doprowadzić do tyranii mniejszości. Na razie to tylko teoria…

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, Chicago napisał:

George Mason uważał prezydenta wybranego w powszechnym głosowaniu za przepis na katastrofę

Ciekawy artykuł.

Czy mógłbym prosić i link.

Dzięki

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w "D" aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teza z tym jednym elektorem w kontekście starcia Biden-Trump jest naciągana, bo jest 306:232, ale można wyobrazić sobie, że kiedyś to się zdarzy. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Jestem Europejczykiem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Chicago napisał:

O amerykańskim systemie wyborczym i kontrowersjach dotyczących tego systemu pojawił się ciekawy artykuł, więc jakby kogoś to interesowało, to proszę bardzo.

Pojawił się przed wyborami, czy po wyborach?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed. Choćby tu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

2 godziny temu, Chicago napisał:

W ten sposób prezydent może być wybrany przez mniejszość, co miało miejsce w 1876, 1888, 2000 i 2016 roku

 W tych wszystkich przypadkach ową mniejszością był wybierany republikanin. Ciekawostka taka...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.