Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Diogenes to moje ostatnie ostrzeżenie, piszesz w temacie albo wylatujesz z wątku.

 

Pax między chrześcijany....

Jak?!!! Głośnik poniżej częstotliwości rezonansowej nie odtwarza prawidłowo sygnału mu zadanego czyli radosna twórczość z tym basem jest Twoją referencją!

Załamać się można :) Bas pneumatyczny działa poniżej częstotliwości rezonansowej pomieszczenia a nie przetwornika!

 

Powtórzę pierwsze danie:

"Co dzieje się poniżej częstotliwości najniższego rezonansu pomieszczenia? Otóż dźwięk rozchodzi się na zasadzie pneumatycznego sprężania powietrza w pokoju."

 

Efekt jest taki że zamiast odczuwanego dudnienia w uszach powodowanego tylko kompresją z dipoli odbieramy inne informacje jak np. odbicia od ścian pomieszczenia a z BR w małym pomieszczeniu już nie koniecznie Szymonie !

Oprócz Szymonie! reszta jest całkowicie niezrozumiała, znaczy totalny groch z kapustą. Zdradź swój poprzedni nick bo coraz bardziej przypominasz Ziko :)

Chciałbym wiedzieć czyje to teorie.

Edytowane przez Szymon1

"Co dzieje się poniżej częstotliwości najniższego rezonansu pomieszczenia? Otóż dźwięk rozchodzi się na zasadzie pneumatycznego sprężania powietrza w pokoju."

 

Dźwięk się nie rozchodzi cząsteczki są tylko sprężane i rozprężane mz

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

  • Moderatorzy

Ciężko zapanować nad bałaganem jaki tu zapanował...

 

Mieszanie pojęć z zakresu psychologi dzwieku z pojęciami z zakresu fizyki - jak chcecie rozmawiać na takie tamty dalej, ustalcie najpierw wspólna metodologie - bo bez tego to każdy myśli o tym samym, a pisze o czym innym i vice versa.

 

Widzę, ze faktycznie zachowałem sie troche nie fair w stosunku do Audio Forever (klon Sly30), bo czemu On jeden miałby tylko ujawnić swoje prawdziwe dane?

Juz któryś raz rzędu dostaje PW od czytelników tego miejsca z prośba o wyjaśnienie który nick jest czyim klonem - ludzie juz sie w tym pogubili, zwłaszcza, ze niektórzy powracający z Edenu maja od razu po kilka nickow...

 

A wiec załatwiając zaległości, użytkownicy:

-SARDYN,

-8n Fan

-wielki jajowaty głośnik

-głuchy Harry

I każdy inny spadochroniarz z Edenu zostają zbanowani do czasu kiedy sie nie przedstawią w poniższy sposób:

" witam pisze tu pod nickiem XXX jestem znany na forum od lat pod nickiem To... itd."

 

Jak dobrze wiecie, są fora internetowe, na które by wejści trzeba wkleić zdjęcie swojego systemu. Zapobiegać to ma pojawianiem sie klonów i internetowych mędrków.

Tym bardziej boli, że sami stosując takie zasady, tutaj nie maja problemu, ze pisząc z osobami znanymi z Nicka, Imienia, Nazwiska, czy nawet miejsca zamieszkania bezczelnie ukrywają sie pod n-tymi klonami. Bo jeszcze raz przypomnę, ten watek służy glownie do SPOTKAŃ I ODSŁUCHÓW NA ŻYWO, a nie do niekończących sie internetowych sprzeczek i ciągnięcia zatargów sprzed lat.

Edytowane przez plastik1989

-----------------

Wpadnie prędzej czy później.

 

W audio wpadłem już bardzo dawno, do Szymona to strach wpadać; nie chciałbym zostać ani największym wrogiem ani najlepszym przyjacielem jestem za opcją środka podatną na rzeczowe argumenty ;)

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

  • Moderatorzy

 

 

W audio wpadłem już bardzo dawno, do Szymona to strach wpadać; nie chciałbym zostać ani największym wrogiem ani najlepszym przyjacielem jestem za opcją środka podatną na rzeczowe argumenty ;)

Na razie bądź za opcja przedstawienia się. Załóż nowy watek w którym sie przedstawisz, napisz w watku forumowym, bądź na PW do kogos piszącego w tym watku z prośba by Cie przedstawił. Do tego czasu nie ma sensu bys sie tu udzielał.

-----------------

Gość Diogenes

(Konto usunięte)

Wracając do głównego tematu wątku .

Jakie rozbieżności powstały podczas wizyty WLM-a ?

Proszę o merytoryczną informację . Rozumiem , że są różne wizje dźwięku i mogą się bardzo od siebie różnić .

Tubowców nie przekona granie Herbatników i odwrotnie ..

Mnie nie przekona hiper-realizm przekazu muzycznego , ale rozumiem , że ktoś może mieć odmienne zdanie o " referencji ".

..przecież świat się nie zawali jak WLM napisze że nie bardzo mu się podobało

tak jak Diogenes napisał tubowców nie przekona granie Harbs

sprawa może wyglądać inaczej gdy WLM jechał już z przekonaniem że nie zagra

 

...może zacznijmy w ten sposób...

kto uważa że ma lepsze granie niż to co można usłyszeć u Rafała ?

śmiało Panowie ... bo ja odpadam ;-)

Z początku ciekawy wątek powoli staje się podobnie jak 99% innych na forum nieczytelny. Wystarczy tylko przed dodaniem wpisu przeczytać tytuł klubu i zastanowić się czy to co mam napisać ma z nim jakikolwiek związek. Od lania wody jest już pierdylion innych wątków na forum.

Widzę, ze faktycznie zachowałem sie troche nie fair w stosunku do Audio Forever (klon Sly30), bo czemu On jeden miałby tylko ujawnić swoje prawdziwe dane?

Juz któryś raz rzędu dostaje PW od czytelników tego miejsca z prośba o wyjaśnienie który nick jest czyim klonem - ludzie juz sie w tym pogubili, zwłaszcza, ze niektórzy powracający z Edenu maja od razu po kilka nickow...

 

A wiec załatwiając zaległości, użytkownicy:

-SARDYN,

-8n Fan

-wielki jajowaty głośnik

-głuchy Harry

I każdy inny spadochroniarz z Edenu zostają zbanowani do czasu kiedy się nie przedstawią w poniższy sposób:

" witam pisze tu pod nickiem XXX jestem znany na forum od lat pod nickiem To... itd."

 

Pragnę wyjaśnić, że ten wymóg jest jedynie autorskim życzeniem gospodarza Klubu.

Osoby zbanowane ze względu na spamowanie użytkowników AS i niszczenie naszego Forum, nigdy pod usuniętymi nickami i kontami powrócić nie mogą.

Natomiast zarejestrować się ponownie jako nowi użytkownicy mogą. I dopóki pisać będą zgodnie z Regulaminem AS. Nikt im tego zabronić nie ma prawa. Moderacja wie kto wrócił pod jakimi nickami. A to że wrócili i za chwile ostentacyjnie ukazują swa poprzednia twarz, śmiąc często instruować jak mamy prowadzić nasze Forum, nas stałych i wiernych użytkowników AS, a nawet po staremu próbując to samo na moderacji Forum, świadczy wyłącznie o nich samych.

"Rafaella", powinienem natychmiast usuwać z każdym jego klonem, ale że powód jest także natury osobistej, i jemu odpuszczę.

Ps.

Usunięto wpisy zgodnie z życzeniem Gospodarza wątku.

  • Moderatorzy

Pragnę wyjaśnić, że ten wymóg jest jedynie autorskim życzeniem gospodarza Klubu.

Osoby zbanowane ze względu na spamowanie użytkowników AS i niszczenie naszego Forum, nigdy pod usuniętymi nickami i kontami powrócić nie mogą.

 

Ja nie mogę, ani nie mam zamiaru, zakazywać ludziom robic z siebie głupków.

Nie chce tylko by robili głupków z innych.

 

Rozumiem, że zmienili zdanie (zresztą od samego początku twierdziłem, że na 100% wrócą pod zmienionymi nickami i jak widać mialem rację) i nie mam z tym żadnego problemu. Tylko jak poważne trzeba miec problemy z głowa, żeby po powrocie wpisywać wymyślone miasto, zmieniać swoje inicjały, wymyślać inny system niz ma sie na prawdę, żeby tylko nikt nie odkrył z kim pisze? No i na pytanie wprost z kim mam doczynienia, wymyślają cale baśnie, jak to mieszkają za granica jak wyemigrowali w latach 90tych, a zarzut o bycie klonem traktują jako największa obrazę.

 

Tak ciężko napisać - "tak, to ja Sly30, opuscilem te forum i mialem nie wracać, ale Eden okazał sie niewypałem i zmieniłem zdanie, tylko krowa nie zmienia poglądów". Takie by to ciężkie bylo? Nie można by w stopce napisać jak niektórzy użytkownicy "dawniej pod nickiem XXX" lub chociażby Awatar stary wgrać - żeby dać innym wprost do zrozumienia z kim piszą...

 

WITAJCIE WSZYSCY.

 

Mam nadzieję Was nie zawieść, że Wuelem zdaje relację jednozdaniowo. Sprawozdanie będzie nie tylko wielozdaniowe, ale nawet wieloakapitowe. Ze spraw organizacyjnych postanowiłem wszystkie nagrania zebrać na 2 płytach CD-R, żeby później zgrać je za jednym podejściem i tym sposobem nie tracić czasu na transfer każdego utworu przed jego posłuchaniem. Razem przewidziałem 31 nagrań do odtworzenia. Z tego pominęliśmy 8, więc moje obserwacje bazują na 23 odtworzeniach plus utwory zaproponowane przez @Rafała.M.

 

Z ogólnych uwag dziwi trochę brak jakiegokolwiek odtwarzacza cd, tym bardziej, że pokój jest poniekąd gościnny/pokazowy. To byłby ukłon i udogodnienie dla odwiedzających. W moim przypadku, na wypadek gdyby czytnik nie chciał „widzieć” zawartości płyty CD-R, wziąłem ze sobą prawie wszystkie oryginalne płyty. Kto ma ich sporo potwierdzi, że wbrew być może przypuszczeniom, w większej liczbie jest to ciężki towar.

 

Tutaj jest ten moment, gdzie należy otrzeć się o oczywistość i złożyć podziękowanie @Rafałowi.M za przyjęcie mnie i poświęcenie czasu na wspólne słuchanie muzyki. Nasz plan z góry zakładał dla mnie komfort czasowy. Jak myślę, ponad 5 godzin słuchania jest odpowiednią dawką, by móc się wypowiedzieć. Umówiliśmy się na słuchanie i tak spotkanie – niezmącenie – przebiegało. Do czasu jednak, aż wpadł @Szymon1. Jego uszanowanie zasad, przyjętych, przeze mnie i @Rafała.M, w ogóle nie interesowało. Odsłuch koniecznie chciał przeistoczyć w wymianę zdań, ale o tym potem…

 

Każdy niemal tekst rozpoczyna się od przedstawienia historii firmy. Dochowam zwyczaju, lecz zaczynając i kończąc na nazwie. Firma producenta kolumny Ethos Ultimo nosi nazwę STUDIO 16 HERTZ. Biorąc pod uwagę polską poprawność językową powinno być STUDIO 16 HERC, ponieważ tak zapisuje się nazwę jednostki częstotliwości (herc). Ewentualnie mógłby być taki zapis: STUDIO 16 HZ (Studio 16 Hz). W obecnej postaci nazwa mówi o kilku osobach o nazwisku Hertz. Oczywiście powodem zamieszania jest Heinrich Hertz (1857 – 1894), fizyk, odkrywca i naukowiec. Bezdyskusyjną poprawność będziemy mieli, kiedy przyjmiemy, że nazwa jest zapisana w języku angielskim (w Polsce zwyczaj chętnie stosowany: Harpia Acoustics, Audio Academy :-)). Początkowy zamiar pozostanie tajemnicą firmową, wystarczy wiedzieć, że grały kolumny STUDIO 16 HERTZ, model Ethos Ultimo.

 

Poznawanie nowego to jest clou audiofilskiego hobby i za naturalną można uznać prośbę o umożliwienie zapoznania się z zestawem, który jest przedstawiany jak gdyby ktoś sprzedawał złoto w cenie srebra. Chyba każdy jest „miłośnikiem” okazji, więc dołączenie do tego Klubu było tylko kwestią czasu. Gdyby kierować się informacjami z forum, relacjonowanie wrażeń powinno rozpocząć się słowem:

 

BOSKI.

 

Albo co najmniej:

 

IDEAŁ.

 

Aura wokół pokoju i zestawienia wieści każdemu, że po wizycie będzie musiał przyjąć na klatę brutalną prawdę: KILL YOUR IDEALS (w swobodniejszym tłumaczeniu: pozbądź się złudzeń o swoim systemie). I nie wiem kogo to stawia w mniej komfortowej sytuacji: tych wieszczących ową przyszłość, czy śmiałka stawiającego czoło przygodzie.

 

Czego zatem ja oczekiwałem?

- poznania prawdy o nagraniach

- dotarcia do duszy muzyki.

 

W moim mniemaniu to powyższe jest możliwe, gdy system cechuje się nieprzeciętnym poziomem realizmu. Pierwszy myślnik oznacza uważne analizowanie, drugi – gotowość oddania muzyce umysłu i ciała (oznakami sukcesu są chociażby ciarki na ciele, chęć potakiwania głową czy przytupywania nogą do rytmu).

 

Gdy popłynęły pierwsze dźwięki wniosek był szybki i ostateczny…

 

 

TUTAJ ZROBIĘ PRZERWĘ, BO TEKST JEST JUŻ DŁUGI I RESZTĘ OPISZĘ ZA TYDZIEŃ...

 

 

 

Dobra, żartuję, nie jestem sadystą. Śródtytuły są dla rozdzielenia tekstu, lepszej przejrzystości. Weź poduszkę pod plecy i czytaj dalej :-)

 

Co do głośności dobrałem taką, aby muzyka miała szansę zaistnieć w pełnym brzmieniu, a jednocześnie przed granicą, gdy ucho zmniejsza czułość, bo zaczyna adaptować się do zbyt dużej głośności. To ważne, bo przecież czekał mnie kilkugodzinny odsłuch.

 

Na górze pasma spotkało mnie rozczarowanie. Jak dla mnie góra była zamknięta. Wszelkie przeszkadzajki i ilość „powietrza” były dalekie od tego, co pamiętam z wielu innych odsłuchów. Było szaro, to co słyszałem bardziej przypominało szelest niż dźwięczne wybrzmienia. Talerze (ogólnie na perkusję zawsze zwracam uwagę) były martwe, były przygaszone i najzwyczajniej – na prawie wszystkich nagraniach - po prostu za ciche (ogólnie i do reszty pasma). Sam sobie nie dowierzałem, gdy w końcu przyszło mi na myśl: sypie piaskiem. Rozdzielczość jest poniżej przeciętnej, co tym bardziej zastanawia, że podobno w zestawie jest wyjątkowo dokładnie grające źródło. Ilość mikroinformacji nie tylko nie zwala z nóg, ale jest na poziomie podstawowym. Gdybyśmy chcieli porozmawiać o finezji wysokich tonów – nie było by o czym.

Dla przykładu Sonus Faber Cremona Auditor (monitor z nacinaną membraną) może być wzorem tego, co potrafi się dziać w górze pasma i jak fascynujące może być śledzenie wszystkiego, co realizator zechciał tam umieścić.

 

Wokal jest najmocniejszą stroną zastanego dźwięku. Ale, co trochę dziwne, nie mogę już tego powiedzieć w odniesieniu do całego środkowego pasma. Wokal zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, co bardzo lubię. Niesie w sobie dużo energii, to kolejny plus. Jednak postrzegałem go jako pluszowy. Zamiast przekonywać czystością i klarownością środek był zawiesisty, miał w sobie mgiełkę. Ta cecha wyższego środka wykazuje podobieństwo z charakterem pasma wysokotonowego – generalnie brakuje blasku i oddechu.

 

W efekcie brakuje pazura, co doskonale ujawnia odtwarzanie głosu Marka Dyjaka (utwór „W samą porę”). Potem pojawiło się zmatowienie, gdy zagraliśmy Connie Talbot (głos 6-latki z płyty nagranej zaraz po sukcesie w brytyjskim „Got Talent”/„Mam Talent” w 2007 roku). Głos pozbawiony delikatności i lekkości dał wrażenie, że to śpiewające dziecko ma przynajmniej 3 lata więcej. Kolejnym testem była rewelacyjnie nagrana płyta zespołu „Ryczące Dwudziestki” z akustycznym wykonaniem piosenki „Moje morze” (to chyba przeróbka jakiejś ludowej pieśni ze Wschodu). Nagranie to wykorzystywała w swoich prezentacjach firma Grobel Audio (podczas Audio Show) i to nie dziwne, bo rzeczywiście zadziwia ono przestrzennością i naturalnością oddania głosów. W Łodzi niemożliwe było zliczenie ze słuchu, ilu jest wykonawców. Dodam od razu – tak, na innych systemach nie ma z tym najmniejszego kłopotu. Wyjątkowa separacja głosów i wielowątkowość tego wykonania po prostu wciąga bez reszty. Ten utwór jest skonstruowany trochę na wzór bandu jazzowego – każdy wokalista ma swój czas, swoją solówkę. A kiedy śpiewają wszyscy, dopełniają się wzajemnie (każdy śpiewając w różnej skali) i powstaje coś jeszcze bardziej zadziwiającego. Ale Studio 16 Hertz/Amplifon nie potrafiły stworzyć z tego wydarzenia, także z powodu braku odpowiednio rozciągniętej na boki sceny stereofonicznej. Odniosłem wrażenie, że jeden wokalista nosi na plecach drugiego. Na klipie w YouTube można zobaczyć ilu ich śpiewa i jak są rozdzielone role wokalne. Oddać trzeba jeszcze jedno: ten najniżej śpiewający i czasem tworzący coś jak niskotonowy podkład (rodzaj mruczanda) owszem wydobywa z siebie niskie dźwięki, robi to celowo, lecz nie powinno być wątpliwości, że one pochodzą z ludzkiego gardła. Tymczasem w wykonaniu Studio 16 Hertz pojawiało się coś przerysowanego, niemal jak ryczenie niedźwiedzia, jak gdyby do głosu człowieka ktoś dodał dźwięk z generatora. W rezultacie naturalność wokalu zamieniła się w wynaturzenie.

 

Efekt wycięcia głosu z tła jest poza możliwościami systemu, za mała jest przejrzystość.

Do tego umiejscowienie na wysokość głosu jest mocno zależne od wysokości głowy słuchającego - najlepiej siedzieć wyprostowanym. Również lekkie przesunięcie się (pochylenie głowy) do przodu dużo zmienia. Usta wokalisty są poniżej naturalnej wysokości (biorąc pod uwagę średni wzrost) kobiety bądź mężczyzny – będzie 130 cm od podłogi. U siebie mam scenę ogólnie wyżej i trudno mi było przywyknąć (każdy może zmierzyć u siebie odległość podłoga-usta).

 

Problem ze zmatowieniem i zduszeniem wokali wystąpił ewidentnie, gdy słuchaliśmy Imany (druga jej płyta) i gdy śpiewała Indila (wydała jedną). Przewidziałem to, że mogę mieć uwagi do neutralności dźwięku, dlatego zapobiegawczo zabrałem na wyjazd słuchawki. Przyzwoite monitorujące, studyjne firmy Audio-Technica. Jest to kompromisowa, ale jednak możliwość odniesienia się do czegoś innego i szybkiego porównania (na plus, jak to w słuchawkach: nie ma w nich zwrotnicy i wyeliminowany jest wpływ akustyki). Zaproponowałem więc ich podłączenie, by nie być gołosłownym w uwagach i poprzeć je przykładem innej prezentacji. Wcześniej słyszałem o komputerze w roli źródła dźwięku, więc założyłem, że to jest jakiś laptop i ma wyjście słuchawkowe. Ale okazało się, iż do wybierania plików służył tablet i ostatecznie @Rafal.M poinformował mnie, że żadne ze zgromadzonych urządzeń ani tablet nie mają gniazda jack. Próba ze słuchawkami okazała się niemożliwa.

 

Według mojej obserwacji kolumny mają problem z równym oddawaniem energii całego pasma. Testem weryfikującym istnienie takiego stanu rzeczy może być sięgnięcie po zachwycająco zrealizowane nagranie „Animali in marcia” z płyty Gianluigi Trovesi. Występujące w nim wszelkie kołatki i klekotki już same tworzą muzyczne wydarzenie. W wykonaniu jakie usłyszałem te naturalistycznie brzmiące elementy w ogóle nie potrafiły zwrócić na siebie uwagi. Jakby były tam tylko przy okazji i nie miały narzucać tempa i wspierać genialną rytmikę tego utworu. To muzyka cygańsko-folkowa ze szczyptą włoskiego szaleństwa (tak ten kawałek odbieram), właśnie przykład mającej chwycić za serce, przyspieszyć jego bicie. Tymczasem utwór był jednym z tych do odnotowania, niczym się niewyróżniający. A prawda o tym nagraniu jest inna. Zupełnie inna!

 

PRZERWA NA REKLAMĘ, CZYLI…

 

Wejście @Szymona1. @Rafał.M nie mówił, będzie czy nie będzie - to i tak byłoby bez znaczenia. Ale był, pojawił się po ok. 2 godzinach. Być może konfrontacyjny charakter innych wzrusza, na mnie nie zrobił wrażenia, dlatego akcja potoczyła się wartko… W rezultacie @Szymon1 wyprosił mnie, okraszając swoją decyzję wulgaryzmami i słowami kwalifikowanymi w cywilizowanym świecie jako groźba karalna. Ale uznając, że raczej przyjęte jest, iż ewentualnie zapraszający wyrzuca za drzwi gościa - wobec tego, że @Rafał.M stanął na wysokości zadania - kontynuowałem wizytę.

 

post-19223-0-32492700-1501002059_thumb.jpg

 

Tylko dlatego, że chcę uchodzić za osobę wysokiej kultury, poprzestaję na zdawkowej relacji. Fakt jest taki: @Szymon1 jest w rzeczywistości taki jak na forum (albo odwrotnie – na forum jak w rzeczywistości). Obrazić, wydrwić, wyszydzić, zdyskredytować, skompromitować, naubliżać – to główny jego cel. Trafnym obrazkiem dotyczącym wizyty są te dwie tabliczki czekolady (wziąłem, by podarować), tylko w przypadku jednej trafiłem jak kulą w płot (zobacz zdjęcie).

 

PO REKLAMIE…

 

Czas na kilka słów odnośnie basu. Opowiadając o jego charakterze, trudno pominąć wpływ dociążonego, masywnego i trochę lepkiego środka. Nawet pobieżny odsłuch pozwoli stwierdzić znaczące pogrubienie, naleciałość, rezonans. Pozytywnie wyróżnić trzeba to, że niskie tony równomiernie rozkładają się na powierzchni całego pomieszczenia. Bas nie wzbudza się, przy ścianach nie słychać jego kumulacji. Zatem ten zakres powinien być czysty. A nie jest. Bo to jest taki bas-bombastik. Pulpiasty, gumowaty, zbrylony i czymś obrośnięty. Czyli ponownie konsekwencja – było tak na górze pasma, na środku i w obrębie basie też wszystko się zlewa. Całość jest kleista, więc i oddanie rytmu mocno niedomaga. Uderzenia w bębny perkusji nie mają oddanego momentu ataku. Osobiście oczekuję przekazania, oprócz gęstości i masującego ciężaru, również impulsowego charakteru. Nawet, gdy w miksie ustawiono perkusistę ciszej, ten „klang” powinien się pojawiać. Przykładem nagrania, w którym jest taka obecna perkusja jest Piotr Lisiecki „Cała moja”. Utwór od początku galopuje jak szalony. Na Ethos Ultimo z lampowym wzmocnieniem, perkusista spowalnia tempo, kawałek stał się bardziej refleksyjny. Relaksacyjne nagranie na perkusję? Czemu nie – tego jeszcze nie było.

 

Werbel, korzystający z ekspresji wyższego basu i góry pasma, na żadnym kawałku nie mógł się przebić. I nie można tego tłumaczyć tym, że tylko testowe nagranie z perkusją solo potrafi takie dźwięki pokazać. Nie słuchaliśmy, ale na przykład perkusja na płytach The Doors (remastery) potrafi zagrać live. Odpuściłem odsłuchanie przygotowanego kawałka Red Hot Chili Peppers z albumu „By the way”, bo jego słuchanie nie miało już najmniejszego sensu.

 

Najniższy bas, subsoniczny, w odczuciu sięgający umownej granicy 20 Hz (ten stale dyskutowany)... Brakowało mi najniższej podstawy, tego dopełnienia, które nawet masywny przekaz całości uszlachetnia dawką akustycznego pogłosu. Nie zamierzam dociekać, czy to przez wybraną średnicę dla basowców, czy z innych powodów. Mówię zdecydowanie i dobitnie: nie interesują mnie kwestie techniczne. Zdaję sobie sprawę, jak złożoną materią jest wiedza o konstruowaniu i strojeniu zespołów głośnikowych. O technice głośnikowej lubię czytać teksty p. A. Kisiela i takie uczestnictwo w zagadnieniu najzupełniej mi wystarcza. W razie potrzeby adres e-mail do p. Kisiela należy do informacji powszechnie dostępnych; nawet korzystałem z niego i bardzo szybko otrzymywałem odpowiedź (kiedyś nawet w samą Wigilię przed porą zasiadania do stołu). Swoje więc wiem, a resztę wie… p. Andrzej Kisiel.

 

Ale można przecież od ręki skorzystać z jego wiedzy, którą dzieli się na stronie internetowej (akustyk.com.pl). Czytamy tam w opisie głośników niskotonowych: „Po pierwsze membrany […] nie są już nacinane. Tłumienie fal stojących, któremu służy nacinanie, jest ważne dla uniknięcia rezonansów w zakresie średnich tonów; głośniki niskotonowe mają być filtrowane niżej, a ponadto dla dynamicznego przetwarzania niskich częstotliwości ważna jest sztywność membrany, której nacinanie nie służy. Membrany niskotonowe mogą być też grubsze, niezależnie od sztywności, odpowiednia masa jest potrzebna do uzyskania niskiej częstotliwości rezonansowej. Fundamentem takich możliwości jest bardzo silny układ magnetyczny.

Tak sobie myślę, że może niezbyt szczęśliwym jest wybór na bas pary średnio-niskotonowych osiemnastek z nacięciami (dobrych w konstrukcjach 2,5-drożnych oraz monitorach). Czasem poleca się użycie ich jako dedykowany głośnik średniotonowy (dla podkreślenia i nasycenia niższego środka, dzięki zwiększonej średnicy 18 cm), natomiast nie mówi się o powierzeniu konkretnie tym 18-tkom (nacinanym) roli przetwarzania samego basu. Do grania na basie są w katalogu Scan-Speaka głośniki o średnicy 22 cm, 25 cm, 27 cm i 32 cm (jest też całkiem osobna grupa subniskotonowych 25-32 cm). To tylko moje dywagacje, więc można je pominąć, jednak jak spojrzałem na gotowe konstrukcje, to nic w deseń Ethos Ultimo (2 x nacinana osiemnastka) nie ma.

 

Wracając do tego co słychać, można nawet puścić sobie Seweryna Krajewskiego „Czekam na tę jedną chwilę” i najniższy bas pojawia się w KONKRETNYCH momentach, kontrolowany, wspierający melodię – nawet przy BARDZO umiarkowanym odsłuchu. Polecam sprawdzić ten utwór („CD z serii „Złota kolekcja, utwór #2, wydanie Pomaton 2005 – cała płyta jest świetna!).

Aha, u siebie mam subwoofer w obudowie zamkniętej, zaprojektowany przez producenta pozostałej części zestawu kolumn. A gdzieś nawet wyczytałem, że horyzontalne ustawienie 2 membran jest dodatkowo korzystne, bo choć skrzynia ma taki ciężar, że jedna osoba nie uradzi, to siła wyrzutu ma zwrot w pionie, czyli dociska „mebel” a nie usiłuje go przesunąć. Taka sobie ciekawostka.

 

W żadnym nagraniu nie doświadczyłem basu żwawego, zwinnego, uderzającego w tempo i skocznego jak piłeczka. Usłyszany bas raczej opadał i podnosił się powoli, a zanim to zrobił już nowa porcja niskich tonów zwalała mu się na głowę (znaczy moją). Bardzo brakowało mi basu sprężystego. Tak intensywnie przysadzisty daje odczucie płynności i scalenia pasma i jeśli ktoś podejmuje się znalezienia czegoś w zamian zestawienia zbyt suchego i grającego w deseń „krew z uszu”, to kompletem w Łodzi można się nawet zauroczyć.

 

Ciągnąc temat basu (bardzo adekwatne określenie, he, he), doszedłem w końcu do takiej chwili, gdy patrząc na głośniki basowe jednej z kolumn miałem w myśli: boże, spraw żeby ten jeden głośnik przestał grać. Tak bardzo chciałem zaznać trochę czystości, klarowności, poczuć atak i zauważyć kontur. W końcu odetchnąć od tego tsunami basowego. A gdy jeszcze później na scenę wszedł Krzysztof Krawczyk (śpiewał sam oraz z Edytą Bartosiewicz „Trudno tak” i z Katarzyną Nosowską „Bezsenni”), to zacząłem czuć się jak w samochodzie (to już było po ok. 4 godzinach słuchania). Najzwyczajniej wysiłkowy i monotonny bas zaczął być męczący.

 

W tym miejscu muszę potwierdzić prawdziwość przypuszczeń (takie głosy już pojawiły się na forum…), że ten system ujednolica i uśrednia nagrania. Przede wszystkim przez opisany bas i zduszony środek wszystko grało z podobną manierą - podobnie. Z tej samej przyczyny oddalamy się od bezkompromisowej jakości, która bezwzględnie różnicuje nagrania.

 

PREZENTACJA JEST OBOWIĄZKOWA DLA KAŻDEGO…

 

Wydaje mi się, że rozpoznaję na czym polega „magia” odsłuchów w Łodzi. Gospodarze dążą usilnie do zrobienia „prezentacji” systemu. A w celu pokazania systemu z najlepszej strony ustawiają głośność na bardzo wysoki poziom. I to prawda, że wówczas odtwarzane utwory nabierają życia, słychać w końcu więcej detalu. Ale… to jest poziom niebezpieczny dla słuchu. Tak można słuchać przez 5-10 minut. Za blisko ucha są głośniki. Szacuję, zapewne bardzo celnie, że znajdują się od głowy słuchacza w odległości 2,5 metra. Moja decyzja: nie zgodziłem się na proponowany (przez @Rafała.M i @Szymona1) poziom odsłuchu. Postawiłem veto dla słuchania na poziomie ogłuszającym (taki już może spowodować uszkodzenie słuchu. Panowie, to jest za mały pokój!). Ale też przede wszystkim, bo…

 

Swoboda i dynamika ma być cechą zestawu, a nie pojawiać się dopiero na skutek wymuszenia głośnością. Przecież wcześniej też słuchaliśmy całkiem głośno. Pewnie inni odwiedzający doświadczyli, że swoje nagrania puszczali ze „zwykłą” głośnością (i tak wyższą niż w domu), a potem było dołożenie do pieca (tak już u siebie nigdy nie słuchali). Nie mieli zatem porównania, jak ich system i ten w Łodzi radzi sobie z taką głośnością. Być może u siebie w ogóle taka głośność jest nie do osiągnięcia, to by wtedy tłumaczyło, dlaczego wrażenie jest tak silne i zapisuje się w pamięci. Co innego, jak na niższych poziomach sprzęt wyraźnie zachęca do podgłaśniania, bo dźwięk wydaje się dopiero wstępem do prawdziwej zabawy. Nie dostrzegłem w kolumnach tego rodzaju fajnej wyrywności.

 

POST SCRIPTUM, CZYLI POWOLI PODSUMOWANIE…

 

Proszę o nieczynienie mi zarzutu, iż patrzę tylko przez pryzmat jednego systemu (który gra mi na co dzień) i jednego typu prezentacji. To, co piszę, jest sumą moich doświadczeń. W tym zbiorze jest naprawdę duża różnorodność miejsc i zestawień audio. Wszystkie wnioski są w ogromnej mierze oparte o systemy pasywne (np. Spendor SP 100, flagowe kolumny T+A, topowe Amphiony, vintage Tannoy Arden, Zoller Solution, kilka modeli ATC, wiele modeli Focal, itp., itd.). Kwestie porównawcze system pasywny vs. system aktywny celowo pominąłem, choć świadomość również takiego punktu odniesienia u mnie jest nawet trochę wskazana. Co do metodologii od lat korzystam z tego samego zestawu utworów. Dodaję coś czasem, podmieniam, ale trzon wytypowanej 10-tki jest niezmienny (w tym np. Leonard Cohen, Carla Bruni, Dead Can Dance). Z tego wszystkiego generalne wnioski są takie…

 

Dla mnie dźwięk ma słabą selektywność. Przypomina to próbę wykonania rysunku tępym ołówkiem. Do tego potem kolorujemy obrazek pastelami, unikając żywych kolorów. Ani razu nie powstało wrażenie punktowego zawieszenia bryły w przestrzeni. System nie dąży do analizy, zdecydowanie bardziej zmierza do syntezy (dla której niektórzy zamiennie stosują słowo spójność, ale błędnie). W rezultacie nie można oczekiwać usłyszenia instrumentów tnących powietrze. Tę słabość można zaobserwować odtwarzając nagranie Carli Bruni „Quelequ’um m’a dit” czy Maryli Rodowicz „Jest cudnie”. Maskowanie detali i niuansów w każdym podpaśmie to najbardziej obciążająca cecha. Dobre strony to łagodność, dźwięk dający poczucie dynamicznego grania, bliski i obszerny wokal, dający się zauważyć bas (sprzyja różnorodności gatunków).

 

Myślę, że dobrym pomysłem byłoby postawienie obok Ethos Ultimo jakichś uznanych monitorów. No bo jak inaczej pokazać np. czystość wokalu? Zestaw u @Rafała.M opisuje się (raczej opiniuje…) jako grający lepiej niż jakikolwiek inny – bez względu na cenę, czyli takie na przykład Wilson Audio lub Magico nie są żadną konkurencją. Jejku, to ja mam wyjątkowe szczęście, bo dla mnie Studio 16 Hertz/Amplifon nie łapie się nawet do pierwszej 10-tki najlepszych zestawień. Nie będę pisał, że takie granie może się podobać, bo nie po takie „sprawdzam” się wybrałem. Gdyby przyjąć kryterium „podobania się”, to jakiekolwiek uwagi na temat jakości byłyby niewskazane.

 

Ponieważ trudniej ocenić (w zasadzie opisać) całość odtwarzanego utworu, dlatego należy (moim zdaniem) wyciągać charakterystyczne elementy, żeby się łatwiej porozumieć. Budowa utworu polega na wskazywaniu w miksie (przez producenta i trochę realizatora) najważniejszych elementów. Dobra elektronika i kolumny mają pozwolić nam pobawić się w odkrywanie zamierzeń realizacyjnych. Gdy skupiamy się wyłącznie na odsłuchu (bo przecież mamy odpowiedni sprzęt…) fajnie, kiedy możemy to robić. Martwi natomiast, gdy chcemy, a nie ma jak.

 

* * *

 

Z nieoczywistych rzeczy (a może się pojawić w wpisie od @Rafała.M) lubię sobie lekko poklaskać i popstrykać palcami w stronę odtwarzanej muzyki. To najprostszy do wykonania test na szybkość, natychmiastowość i czystość. Jeśli to, co wydobywa się z kolumn dalece odbiega od naturalnych dźwięków dłoni (w jakimś stopniu jest zmatowione czy bułowate i zlewające się), to sorry, Winnetou, ale realizm kuleje. Niestety, musiałem poszukać wzrokiem Winnetou.

 

Na marginesie: ulubiony test audiofilów, czyli słysząc dźwięk będąc w kuchni, dobiegający przez otwarte drzwi, nie miałem wrażenia, że w pokoju gra żywa muzyka. Tu ukłon do producenta kolumn: mogę udostępnić pomieszczenie 40 m kw. i możemy zorganizować porównanie (otwarte dla publiki) dwóch systemów – z Ethos Ultimo i osobny z WLM (proszę zauważcie, że tylko jeden raz, tu, wymieniam tę nazwę). Moja uczciwość zmusza mnie do złożenia takiej propozycji.

 

* * *

 

Zdaję sobie sprawę, że znajdzie się osoba, która nie będzie pewna mojej bezstronności (może będzie wręcz zdziwiona opinią bardziej niż PiS po wczorajszym wecie Prezydenta :-)). Stąd od razu podpowiadam sposoby kolejnych weryfikacji, by pozyskać jeszcze inną lub po prostu zróżnicowane opinie:

- odwiedzenie KAiM-u z kolumnami Studio 16 Hertz Ethos Ultimo

- oddanie kolumn do recenzji w AUDIO (profesjonalizm magazynu i osoby A. Kisiela jest gwarantem rzetelnego opisu konstrukcji, a ponieważ recenzje są tylko dobre, to i ryzyko niekorzystnej opinii jest zerowe)

- wystawienie kompletu Studio 16 Hertz/Amplifon na Audio Show (tylko pokój należy rezerwować najpóźniej do maja, bo potem jest za późno, czyli już wiadomo, że w tym roku Studio 16 Hertz na Audio Show nie będzie).

 

Mam też z góry w odpowiedź na: „teraz zaproś”, „teraz słuchamy u ciebie”. Firma, której jestem od lat wierny, wystawiała się w Warszawie w roku: 2004, 2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010. Opinie odwiedzających po Audio Show są na forum, łatwe do odnalezienia. Najlepiej wyszukać temat dotyczący roku 2006 – jest 40 opinii przypadkowych osób. Dodam też jednoznacznie, iż nie robię problemu z odsłuchem - ostatnio był @Sonic990, wcześniej kilku @forumowiczów z Elbląga, @Rafał.M miał od dawna otwarte zaproszenie, również przy osobistym spotkaniu dodatkowo potwierdzone.

 

Jakiekolwiek ewentualne posądzenia o uprzedzenia czy „ustawkę” (gdyby były…, a już były) są absurdem. Przez lata obecności na forum nie dałem się przyłapać na przystąpieniu do żadnej grupy, obozu czy kasty i oprócz siebie samego nie reprezentuję żadnych własnych czy tym bardziej cudzych interesów. Troszkę dłuższa relacja jest przejawem uczciwości wobec mnie samego i również wypełnieniem pewnego umownego zobowiązania wobec forumowej społeczności – nie każdy odwiedzi pokój @Rafała.M. W końcu poświęciłem cały jeden dzień swojego życia i z tego miałaby być korzyść tylko dla mnie?

 

Zastrzegam sobie prawa autorskie do tekstu. Proszę nie cytować bez zgody (nawet na forum), czyli zamykam dyskusję o moim pobycie w Łodzi. I tym żarcikiem…

 

POZDRAWIAM WSZYSTKICH.

 

Twój Styl pisania przypomina konferansjera zespołów disco polo...

Wywód filologiczny odnośnie nazwy s16 Hz miał jakis cel oprócz przyczepienia sie na siłę? Bo nie za bardzo wiem co miał udowodnić? Z tego co mi wiadomo nazwy firm, nazwy własne nie musza kierować sie żadnymi zasadami poza wyobraźnia twórcy. Szkoda ze Steve Jobs umarł nim zdążyłeś mu wytłumaczyć czemu nazwa iPhone jest głupia. Pisz do BMW bo maja błąd w nazwie firmy - powinny byc kropki i tylko pierwsza litera pisana wielką B.m.w - fajnie wyglada nie?

 

Dla tych którym nie chce sie czytać streszczenie: wszystko zagrało zle, każde pasmo leży, nie ma detalu, bas cienki, średnica sucha, góra sie zlewa itd.

 

 

Edytowane przez plastik1989

-----------------

Widzę, że wypróżnienie audio gołębia przebiegło zgodnie z planem. Nawet nie chce mi się tego czytać. Teraz czekamy na rewizytę :)

Edytowane przez Szymon1

WITAJCIE WSZYSCY.

 

Mam nadzieję Was nie zawieść, że Wuelem zdaje relację jednozdaniowo. Sprawozdanie będzie nie tylko wielozdaniowe, ale nawet wieloakapitowe. Ze spraw organizacyjnych postanowiłem wszystkie nagrania zebrać na 2 płytach CD-R, żeby później zgrać je za jednym podejściem i tym sposobem nie tracić czasu na transfer każdego utworu przed jego posłuchaniem. Razem przewidziałem 31 nagrań do odtworzenia. Z tego pominęliśmy 8, więc moje obserwacje bazują na 23 odtworzeniach plus utwory zaproponowane przez @Rafała.M.

 

Z ogólnych uwag dziwi trochę brak jakiegokolwiek odtwarzacza cd, tym bardziej, że pokój jest poniekąd gościnny/pokazowy. To byłby ukłon i udogodnienie dla odwiedzających. W moim przypadku, na wypadek gdyby czytnik nie chciał „widzieć” zawartości płyty CD-R, wziąłem ze sobą prawie wszystkie oryginalne płyty. Kto ma ich sporo potwierdzi, że wbrew być może przypuszczeniom, w większej liczbie jest to ciężki towar.

 

Tutaj jest ten moment, gdzie należy otrzeć się o oczywistość i złożyć podziękowanie @Rafałowi.M za przyjęcie mnie i poświęcenie czasu na wspólne słuchanie muzyki. Nasz plan z góry zakładał dla mnie komfort czasowy. Jak myślę, ponad 5 godzin słuchania jest odpowiednią dawką, by móc się wypowiedzieć. Umówiliśmy się na słuchanie i tak spotkanie – niezmącenie – przebiegało. Do czasu jednak, aż wpadł @Szymon1. Jego uszanowanie zasad, przyjętych, przeze mnie i @Rafała.M, w ogóle nie interesowało. Odsłuch koniecznie chciał przeistoczyć w wymianę zdań, ale o tym potem…

 

Każdy niemal tekst rozpoczyna się od przedstawienia historii firmy. Dochowam zwyczaju, lecz zaczynając i kończąc na nazwie. Firma producenta kolumny Ethos Ultimo nosi nazwę STUDIO 16 HERTZ. Biorąc pod uwagę polską poprawność językową powinno być STUDIO 16 HERC, ponieważ tak zapisuje się nazwę jednostki częstotliwości (herc). Ewentualnie mógłby być taki zapis: STUDIO 16 HZ (Studio 16 Hz). W obecnej postaci nazwa mówi o kilku osobach o nazwisku Hertz. Oczywiście powodem zamieszania jest Heinrich Hertz (1857 – 1894), fizyk, odkrywca i naukowiec. Bezdyskusyjną poprawność będziemy mieli, kiedy przyjmiemy, że nazwa jest zapisana w języku angielskim (w Polsce zwyczaj chętnie stosowany: Harpia Acoustics, Audio Academy :-)). Początkowy zamiar pozostanie tajemnicą firmową, wystarczy wiedzieć, że grały kolumny STUDIO 16 HERTZ, model Ethos Ultimo.

 

Poznawanie nowego to jest clou audiofilskiego hobby i za naturalną można uznać prośbę o umożliwienie zapoznania się z zestawem, który jest przedstawiany jak gdyby ktoś sprzedawał złoto w cenie srebra. Chyba każdy jest „miłośnikiem” okazji, więc dołączenie do tego Klubu było tylko kwestią czasu. Gdyby kierować się informacjami z forum, relacjonowanie wrażeń powinno rozpocząć się słowem:

 

BOSKI.

 

Albo co najmniej:

 

IDEAŁ.

 

Aura wokół pokoju i zestawienia wieści każdemu, że po wizycie będzie musiał przyjąć na klatę brutalną prawdę: KILL YOUR IDEALS (w swobodniejszym tłumaczeniu: pozbądź się złudzeń o swoim systemie). I nie wiem kogo to stawia w mniej komfortowej sytuacji: tych wieszczących ową przyszłość, czy śmiałka stawiającego czoło przygodzie.

 

Czego zatem ja oczekiwałem?

- poznania prawdy o nagraniach

- dotarcia do duszy muzyki.

 

W moim mniemaniu to powyższe jest możliwe, gdy system cechuje się nieprzeciętnym poziomem realizmu. Pierwszy myślnik oznacza uważne analizowanie, drugi – gotowość oddania muzyce umysłu i ciała (oznakami sukcesu są chociażby ciarki na ciele, chęć potakiwania głową czy przytupywania nogą do rytmu).

 

Gdy popłynęły pierwsze dźwięki wniosek był szybki i ostateczny…

 

 

TUTAJ ZROBIĘ PRZERWĘ, BO TEKST JEST JUŻ DŁUGI I RESZTĘ OPISZĘ ZA TYDZIEŃ...

 

 

 

Dobra, żartuję, nie jestem sadystą. Śródtytuły są dla rozdzielenia tekstu, lepszej przejrzystości. Weź poduszkę pod plecy i czytaj dalej :-)

 

Co do głośności dobrałem taką, aby muzyka miała szansę zaistnieć w pełnym brzmieniu, a jednocześnie przed granicą, gdy ucho zmniejsza czułość, bo zaczyna adaptować się do zbyt dużej głośności. To ważne, bo przecież czekał mnie kilkugodzinny odsłuch.

 

Na górze pasma spotkało mnie rozczarowanie. Jak dla mnie góra była zamknięta. Wszelkie przeszkadzajki i ilość „powietrza” były dalekie od tego, co pamiętam z wielu innych odsłuchów. Było szaro, to co słyszałem bardziej przypominało szelest niż dźwięczne wybrzmienia. Talerze (ogólnie na perkusję zawsze zwracam uwagę) były martwe, były przygaszone i najzwyczajniej – na prawie wszystkich nagraniach - po prostu za ciche (ogólnie i do reszty pasma). Sam sobie nie dowierzałem, gdy w końcu przyszło mi na myśl: sypie piaskiem. Rozdzielczość jest poniżej przeciętnej, co tym bardziej zastanawia, że podobno w zestawie jest wyjątkowo dokładnie grające źródło. Ilość mikroinformacji nie tylko nie zwala z nóg, ale jest na poziomie podstawowym. Gdybyśmy chcieli porozmawiać o finezji wysokich tonów – nie było by o czym.

Dla przykładu Sonus Faber Cremona Auditor (monitor z nacinaną membraną) może być wzorem tego, co potrafi się dziać w górze pasma i jak fascynujące może być śledzenie wszystkiego, co realizator zechciał tam umieścić.

 

Wokal jest najmocniejszą stroną zastanego dźwięku. Ale, co trochę dziwne, nie mogę już tego powiedzieć w odniesieniu do całego środkowego pasma. Wokal zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, co bardzo lubię. Niesie w sobie dużo energii, to kolejny plus. Jednak postrzegałem go jako pluszowy. Zamiast przekonywać czystością i klarownością środek był zawiesisty, miał w sobie mgiełkę. Ta cecha wyższego środka wykazuje podobieństwo z charakterem pasma wysokotonowego – generalnie brakuje blasku i oddechu.

 

W efekcie brakuje pazura, co doskonale ujawnia odtwarzanie głosu Marka Dyjaka (utwór „W samą porę”). Potem pojawiło się zmatowienie, gdy zagraliśmy Connie Talbot (głos 6-latki z płyty nagranej zaraz po sukcesie w brytyjskim „Got Talent”/„Mam Talent” w 2007 roku). Głos pozbawiony delikatności i lekkości dał wrażenie, że to śpiewające dziecko ma przynajmniej 3 lata więcej. Kolejnym testem była rewelacyjnie nagrana płyta zespołu „Ryczące Dwudziestki” z akustycznym wykonaniem piosenki „Moje morze” (to chyba przeróbka jakiejś ludowej pieśni ze Wschodu). Nagranie to wykorzystywała w swoich prezentacjach firma Grobel Audio (podczas Audio Show) i to nie dziwne, bo rzeczywiście zadziwia ono przestrzennością i naturalnością oddania głosów. W Łodzi niemożliwe było zliczenie ze słuchu, ilu jest wykonawców. Dodam od razu – tak, na innych systemach nie ma z tym najmniejszego kłopotu. Wyjątkowa separacja głosów i wielowątkowość tego wykonania po prostu wciąga bez reszty. Ten utwór jest skonstruowany trochę na wzór bandu jazzowego – każdy wokalista ma swój czas, swoją solówkę. A kiedy śpiewają wszyscy, dopełniają się wzajemnie (każdy śpiewając w różnej skali) i powstaje coś jeszcze bardziej zadziwiającego. Ale Studio 16 Hertz/Amplifon nie potrafiły stworzyć z tego wydarzenia, także z powodu braku odpowiednio rozciągniętej na boki sceny stereofonicznej. Odniosłem wrażenie, że jeden wokalista nosi na plecach drugiego. Na klipie w YouTube można zobaczyć ilu ich śpiewa i jak są rozdzielone role wokalne. Oddać trzeba jeszcze jedno: ten najniżej śpiewający i czasem tworzący coś jak niskotonowy podkład (rodzaj mruczanda) owszem wydobywa z siebie niskie dźwięki, robi to celowo, lecz nie powinno być wątpliwości, że one pochodzą z ludzkiego gardła. Tymczasem w wykonaniu Studio 16 Hertz pojawiało się coś przerysowanego, niemal jak ryczenie niedźwiedzia, jak gdyby do głosu człowieka ktoś dodał dźwięk z generatora. W rezultacie naturalność wokalu zamieniła się w wynaturzenie.

 

Efekt wycięcia głosu z tła jest poza możliwościami systemu, za mała jest przejrzystość.

Do tego umiejscowienie na wysokość głosu jest mocno zależne od wysokości głowy słuchającego - najlepiej siedzieć wyprostowanym. Również lekkie przesunięcie się (pochylenie głowy) do przodu dużo zmienia. Usta wokalisty są poniżej naturalnej wysokości (biorąc pod uwagę średni wzrost) kobiety bądź mężczyzny – będzie 130 cm od podłogi. U siebie mam scenę ogólnie wyżej i trudno mi było przywyknąć (każdy może zmierzyć u siebie odległość podłoga-usta).

 

Problem ze zmatowieniem i zduszeniem wokali wystąpił ewidentnie, gdy słuchaliśmy Imany (druga jej płyta) i gdy śpiewała Indila (wydała jedną). Przewidziałem to, że mogę mieć uwagi do neutralności dźwięku, dlatego zapobiegawczo zabrałem na wyjazd słuchawki. Przyzwoite monitorujące, studyjne firmy Audio-Technica. Jest to kompromisowa, ale jednak możliwość odniesienia się do czegoś innego i szybkiego porównania (na plus, jak to w słuchawkach: nie ma w nich zwrotnicy i wyeliminowany jest wpływ akustyki). Zaproponowałem więc ich podłączenie, by nie być gołosłownym w uwagach i poprzeć je przykładem innej prezentacji. Wcześniej słyszałem o komputerze w roli źródła dźwięku, więc założyłem, że to jest jakiś laptop i ma wyjście słuchawkowe. Ale okazało się, iż do wybierania plików służył tablet i ostatecznie @Rafal.M poinformował mnie, że żadne ze zgromadzonych urządzeń ani tablet nie mają gniazda jack. Próba ze słuchawkami okazała się niemożliwa.

 

Według mojej obserwacji kolumny mają problem z równym oddawaniem energii całego pasma. Testem weryfikującym istnienie takiego stanu rzeczy może być sięgnięcie po zachwycająco zrealizowane nagranie „Animali in marcia” z płyty Gianluigi Trovesi. Występujące w nim wszelkie kołatki i klekotki już same tworzą muzyczne wydarzenie. W wykonaniu jakie usłyszałem te naturalistycznie brzmiące elementy w ogóle nie potrafiły zwrócić na siebie uwagi. Jakby były tam tylko przy okazji i nie miały narzucać tempa i wspierać genialną rytmikę tego utworu. To muzyka cygańsko-folkowa ze szczyptą włoskiego szaleństwa (tak ten kawałek odbieram), właśnie przykład mającej chwycić za serce, przyspieszyć jego bicie. Tymczasem utwór był jednym z tych do odnotowania, niczym się niewyróżniający. A prawda o tym nagraniu jest inna. Zupełnie inna!

 

PRZERWA NA REKLAMĘ, CZYLI…

 

Wejście @Szymona1. @Rafał.M nie mówił, będzie czy nie będzie - to i tak byłoby bez znaczenia. Ale był, pojawił się po ok. 2 godzinach. Być może konfrontacyjny charakter innych wzrusza, na mnie nie zrobił wrażenia, dlatego akcja potoczyła się wartko… W rezultacie @Szymon1 wyprosił mnie, okraszając swoją decyzję wulgaryzmami i słowami kwalifikowanymi w cywilizowanym świecie jako groźba karalna. Ale uznając, że raczej przyjęte jest, iż ewentualnie zapraszający wyrzuca za drzwi gościa - wobec tego, że @Rafał.M stanął na wysokości zadania - kontynuowałem wizytę.

 

post-19223-0-32492700-1501002059_thumb.jpg

 

Tylko dlatego, że chcę uchodzić za osobę wysokiej kultury, poprzestaję na zdawkowej relacji. Fakt jest taki: @Szymon1 jest w rzeczywistości taki jak na forum (albo odwrotnie – na forum jak w rzeczywistości). Obrazić, wydrwić, wyszydzić, zdyskredytować, skompromitować, naubliżać – to główny jego cel. Trafnym obrazkiem dotyczącym wizyty są te dwie tabliczki czekolady (wziąłem, by podarować), tylko w przypadku jednej trafiłem jak kulą w płot (zobacz zdjęcie).

 

PO REKLAMIE…

 

Czas na kilka słów odnośnie basu. Opowiadając o jego charakterze, trudno pominąć wpływ dociążonego, masywnego i trochę lepkiego środka. Nawet pobieżny odsłuch pozwoli stwierdzić znaczące pogrubienie, naleciałość, rezonans. Pozytywnie wyróżnić trzeba to, że niskie tony równomiernie rozkładają się na powierzchni całego pomieszczenia. Bas nie wzbudza się, przy ścianach nie słychać jego kumulacji. Zatem ten zakres powinien być czysty. A nie jest. Bo to jest taki bas-bombastik. Pulpiasty, gumowaty, zbrylony i czymś obrośnięty. Czyli ponownie konsekwencja – było tak na górze pasma, na środku i w obrębie basie też wszystko się zlewa. Całość jest kleista, więc i oddanie rytmu mocno niedomaga. Uderzenia w bębny perkusji nie mają oddanego momentu ataku. Osobiście oczekuję przekazania, oprócz gęstości i masującego ciężaru, również impulsowego charakteru. Nawet, gdy w miksie ustawiono perkusistę ciszej, ten „klang” powinien się pojawiać. Przykładem nagrania, w którym jest taka obecna perkusja jest Piotr Lisiecki „Cała moja”. Utwór od początku galopuje jak szalony. Na Ethos Ultimo z lampowym wzmocnieniem, perkusista spowalnia tempo, kawałek stał się bardziej refleksyjny. Relaksacyjne nagranie na perkusję? Czemu nie – tego jeszcze nie było.

 

Werbel, korzystający z ekspresji wyższego basu i góry pasma, na żadnym kawałku nie mógł się przebić. I nie można tego tłumaczyć tym, że tylko testowe nagranie z perkusją solo potrafi takie dźwięki pokazać. Nie słuchaliśmy, ale na przykład perkusja na płytach The Doors (remastery) potrafi zagrać live. Odpuściłem odsłuchanie przygotowanego kawałka Red Hot Chili Peppers z albumu „By the way”, bo jego słuchanie nie miało już najmniejszego sensu.

 

Najniższy bas, subsoniczny, w odczuciu sięgający umownej granicy 20 Hz (ten stale dyskutowany)... Brakowało mi najniższej podstawy, tego dopełnienia, które nawet masywny przekaz całości uszlachetnia dawką akustycznego pogłosu. Nie zamierzam dociekać, czy to przez wybraną średnicę dla basowców, czy z innych powodów. Mówię zdecydowanie i dobitnie: nie interesują mnie kwestie techniczne. Zdaję sobie sprawę, jak złożoną materią jest wiedza o konstruowaniu i strojeniu zespołów głośnikowych. O technice głośnikowej lubię czytać teksty p. A. Kisiela i takie uczestnictwo w zagadnieniu najzupełniej mi wystarcza. W razie potrzeby adres e-mail do p. Kisiela należy do informacji powszechnie dostępnych; nawet korzystałem z niego i bardzo szybko otrzymywałem odpowiedź (kiedyś nawet w samą Wigilię przed porą zasiadania do stołu). Swoje więc wiem, a resztę wie… p. Andrzej Kisiel.

 

Ale można przecież od ręki skorzystać z jego wiedzy, którą dzieli się na stronie internetowej (akustyk.com.pl). Czytamy tam w opisie głośników niskotonowych: „Po pierwsze membrany […] nie są już nacinane. Tłumienie fal stojących, któremu służy nacinanie, jest ważne dla uniknięcia rezonansów w zakresie średnich tonów; głośniki niskotonowe mają być filtrowane niżej, a ponadto dla dynamicznego przetwarzania niskich częstotliwości ważna jest sztywność membrany, której nacinanie nie służy. Membrany niskotonowe mogą być też grubsze, niezależnie od sztywności, odpowiednia masa jest potrzebna do uzyskania niskiej częstotliwości rezonansowej. Fundamentem takich możliwości jest bardzo silny układ magnetyczny.

Tak sobie myślę, że może niezbyt szczęśliwym jest wybór na bas pary średnio-niskotonowych osiemnastek z nacięciami (dobrych w konstrukcjach 2,5-drożnych oraz monitorach). Czasem poleca się użycie ich jako dedykowany głośnik średniotonowy (dla podkreślenia i nasycenia niższego środka, dzięki zwiększonej średnicy 18 cm), natomiast nie mówi się o powierzeniu konkretnie tym 18-tkom (nacinanym) roli przetwarzania samego basu. Do grania na basie są w katalogu Scan-Speaka głośniki o średnicy 22 cm, 25 cm, 27 cm i 32 cm (jest też całkiem osobna grupa subniskotonowych 25-32 cm). To tylko moje dywagacje, więc można je pominąć, jednak jak spojrzałem na gotowe konstrukcje, to nic w deseń Ethos Ultimo (2 x nacinana osiemnastka) nie ma.

 

Wracając do tego co słychać, można nawet puścić sobie Seweryna Krajewskiego „Czekam na tę jedną chwilę” i najniższy bas pojawia się w KONKRETNYCH momentach, kontrolowany, wspierający melodię – nawet przy BARDZO umiarkowanym odsłuchu. Polecam sprawdzić ten utwór („CD z serii „Złota kolekcja, utwór #2, wydanie Pomaton 2005 – cała płyta jest świetna!).

Aha, u siebie mam subwoofer w obudowie zamkniętej, zaprojektowany przez producenta pozostałej części zestawu kolumn. A gdzieś nawet wyczytałem, że horyzontalne ustawienie 2 membran jest dodatkowo korzystne, bo choć skrzynia ma taki ciężar, że jedna osoba nie uradzi, to siła wyrzutu ma zwrot w pionie, czyli dociska „mebel” a nie usiłuje go przesunąć. Taka sobie ciekawostka.

 

W żadnym nagraniu nie doświadczyłem basu żwawego, zwinnego, uderzającego w tempo i skocznego jak piłeczka. Usłyszany bas raczej opadał i podnosił się powoli, a zanim to zrobił już nowa porcja niskich tonów zwalała mu się na głowę (znaczy moją). Bardzo brakowało mi basu sprężystego. Tak intensywnie przysadzisty daje odczucie płynności i scalenia pasma i jeśli ktoś podejmuje się znalezienia czegoś w zamian zestawienia zbyt suchego i grającego w deseń „krew z uszu”, to kompletem w Łodzi można się nawet zauroczyć.

 

Ciągnąc temat basu (bardzo adekwatne określenie, he, he), doszedłem w końcu do takiej chwili, gdy patrząc na głośniki basowe jednej z kolumn miałem w myśli: boże, spraw żeby ten jeden głośnik przestał grać. Tak bardzo chciałem zaznać trochę czystości, klarowności, poczuć atak i zauważyć kontur. W końcu odetchnąć od tego tsunami basowego. A gdy jeszcze później na scenę wszedł Krzysztof Krawczyk (śpiewał sam oraz z Edytą Bartosiewicz „Trudno tak” i z Katarzyną Nosowską „Bezsenni”), to zacząłem czuć się jak w samochodzie (to już było po ok. 4 godzinach słuchania). Najzwyczajniej wysiłkowy i monotonny bas zaczął być męczący.

 

W tym miejscu muszę potwierdzić prawdziwość przypuszczeń (takie głosy już pojawiły się na forum…), że ten system ujednolica i uśrednia nagrania. Przede wszystkim przez opisany bas i zduszony środek wszystko grało z podobną manierą - podobnie. Z tej samej przyczyny oddalamy się od bezkompromisowej jakości, która bezwzględnie różnicuje nagrania.

 

PREZENTACJA JEST OBOWIĄZKOWA DLA KAŻDEGO…

 

Wydaje mi się, że rozpoznaję na czym polega „magia” odsłuchów w Łodzi. Gospodarze dążą usilnie do zrobienia „prezentacji” systemu. A w celu pokazania systemu z najlepszej strony ustawiają głośność na bardzo wysoki poziom. I to prawda, że wówczas odtwarzane utwory nabierają życia, słychać w końcu więcej detalu. Ale… to jest poziom niebezpieczny dla słuchu. Tak można słuchać przez 5-10 minut. Za blisko ucha są głośniki. Szacuję, zapewne bardzo celnie, że znajdują się od głowy słuchacza w odległości 2,5 metra. Moja decyzja: nie zgodziłem się na proponowany (przez @Rafała.M i @Szymona1) poziom odsłuchu. Postawiłem veto dla słuchania na poziomie ogłuszającym (taki już może spowodować uszkodzenie słuchu. Panowie, to jest za mały pokój!). Ale też przede wszystkim, bo…

 

Swoboda i dynamika ma być cechą zestawu, a nie pojawiać się dopiero na skutek wymuszenia głośnością. Przecież wcześniej też słuchaliśmy całkiem głośno. Pewnie inni odwiedzający doświadczyli, że swoje nagrania puszczali ze „zwykłą” głośnością (i tak wyższą niż w domu), a potem było dołożenie do pieca (tak już u siebie nigdy nie słuchali). Nie mieli zatem porównania, jak ich system i ten w Łodzi radzi sobie z taką głośnością. Być może u siebie w ogóle taka głośność jest nie do osiągnięcia, to by wtedy tłumaczyło, dlaczego wrażenie jest tak silne i zapisuje się w pamięci. Co innego, jak na niższych poziomach sprzęt wyraźnie zachęca do podgłaśniania, bo dźwięk wydaje się dopiero wstępem do prawdziwej zabawy. Nie dostrzegłem w kolumnach tego rodzaju fajnej wyrywności.

 

POST SCRIPTUM, CZYLI POWOLI PODSUMOWANIE…

 

Proszę o nieczynienie mi zarzutu, iż patrzę tylko przez pryzmat jednego systemu (który gra mi na co dzień) i jednego typu prezentacji. To, co piszę, jest sumą moich doświadczeń. W tym zbiorze jest naprawdę duża różnorodność miejsc i zestawień audio. Wszystkie wnioski są w ogromnej mierze oparte o systemy pasywne (np. Spendor SP 100, flagowe kolumny T+A, topowe Amphiony, vintage Tannoy Arden, Zoller Solution, kilka modeli ATC, wiele modeli Focal, itp., itd.). Kwestie porównawcze system pasywny vs. system aktywny celowo pominąłem, choć świadomość również takiego punktu odniesienia u mnie jest nawet trochę wskazana. Co do metodologii od lat korzystam z tego samego zestawu utworów. Dodaję coś czasem, podmieniam, ale trzon wytypowanej 10-tki jest niezmienny (w tym np. Leonard Cohen, Carla Bruni, Dead Can Dance). Z tego wszystkiego generalne wnioski są takie…

 

Dla mnie dźwięk ma słabą selektywność. Przypomina to próbę wykonania rysunku tępym ołówkiem. Do tego potem kolorujemy obrazek pastelami, unikając żywych kolorów. Ani razu nie powstało wrażenie punktowego zawieszenia bryły w przestrzeni. System nie dąży do analizy, zdecydowanie bardziej zmierza do syntezy (dla której niektórzy zamiennie stosują słowo spójność, ale błędnie). W rezultacie nie można oczekiwać usłyszenia instrumentów tnących powietrze. Tę słabość można zaobserwować odtwarzając nagranie Carli Bruni „Quelequ’um m’a dit” czy Maryli Rodowicz „Jest cudnie”. Maskowanie detali i niuansów w każdym podpaśmie to najbardziej obciążająca cecha. Dobre strony to łagodność, dźwięk dający poczucie dynamicznego grania, bliski i obszerny wokal, dający się zauważyć bas (sprzyja różnorodności gatunków).

 

Myślę, że dobrym pomysłem byłoby postawienie obok Ethos Ultimo jakichś uznanych monitorów. No bo jak inaczej pokazać np. czystość wokalu? Zestaw u @Rafała.M opisuje się (raczej opiniuje…) jako grający lepiej niż jakikolwiek inny – bez względu na cenę, czyli takie na przykład Wilson Audio lub Magico nie są żadną konkurencją. Jejku, to ja mam wyjątkowe szczęście, bo dla mnie Studio 16 Hertz/Amplifon nie łapie się nawet do pierwszej 10-tki najlepszych zestawień. Nie będę pisał, że takie granie może się podobać, bo nie po takie „sprawdzam” się wybrałem. Gdyby przyjąć kryterium „podobania się”, to jakiekolwiek uwagi na temat jakości byłyby niewskazane.

 

Ponieważ trudniej ocenić (w zasadzie opisać) całość odtwarzanego utworu, dlatego należy (moim zdaniem) wyciągać charakterystyczne elementy, żeby się łatwiej porozumieć. Budowa utworu polega na wskazywaniu w miksie (przez producenta i trochę realizatora) najważniejszych elementów. Dobra elektronika i kolumny mają pozwolić nam pobawić się w odkrywanie zamierzeń realizacyjnych. Gdy skupiamy się wyłącznie na odsłuchu (bo przecież mamy odpowiedni sprzęt…) fajnie, kiedy możemy to robić. Martwi natomiast, gdy chcemy, a nie ma jak.

 

* * *

Z nieoczywistych rzeczy (a może się pojawić w wpisie od @Rafała.M) lubię sobie lekko poklaskać i popstrykać palcami w stronę odtwarzanej muzyki. To najprostszy do wykonania test na szybkość, natychmiastowość i czystość. Jeśli to, co wydobywa się z kolumn dalece odbiega od naturalnych dźwięków dłoni (w jakimś stopniu jest zmatowione czy bułowate i zlewające się), to sorry, Winnetou, ale realizm kuleje. Niestety, musiałem poszukać wzrokiem Winnetou.

 

Na marginesie: ulubiony test audiofilów, czyli słysząc dźwięk będąc w kuchni, dobiegający przez otwarte drzwi, nie miałem wrażenia, że w pokoju gra żywa muzyka. Tu ukłon do producenta kolumn: mogę udostępnić pomieszczenie 40 m kw. i możemy zorganizować porównanie (otwarte dla publiki) dwóch systemów – z Ethos Ultimo i osobny z WLM (proszę zauważcie, że tylko jeden raz, tu, wymieniam tę nazwę). Moja uczciwość zmusza mnie do złożenia takiej propozycji.

 

 

* * *

Zdaję sobie sprawę, że znajdzie się osoba, która nie będzie pewna mojej bezstronności (może będzie wręcz zdziwiona opinią bardziej niż PiS po wczorajszym wecie Prezydenta :-)). Stąd od razu podpowiadam sposoby kolejnych weryfikacji, by pozyskać jeszcze inną lub po prostu zróżnicowane opinie:

- odwiedzenie KAiM-u z kolumnami Studio 16 Hertz Ethos Ultimo

- oddanie kolumn do recenzji w AUDIO (profesjonalizm magazynu i osoby A. Kisiela jest gwarantem rzetelnego opisu konstrukcji, a ponieważ recenzje są tylko dobre, to i ryzyko niekorzystnej opinii jest zerowe)

- wystawienie kompletu Studio 16 Hertz/Amplifon na Audio Show (tylko pokój należy rezerwować najpóźniej do maja, bo potem jest za późno, czyli już wiadomo, że w tym roku Studio 16 Hertz na Audio Show nie będzie).

 

Mam też z góry w odpowiedź na: „teraz zaproś”, „teraz słuchamy u ciebie”. Firma, której jestem od lat wierny, wystawiała się w Warszawie w roku: 2004, 2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010. Opinie odwiedzających po Audio Show są na forum, łatwe do odnalezienia. Najlepiej wyszukać temat dotyczący roku 2006 – jest 40 opinii przypadkowych osób. Dodam też jednoznacznie, iż nie robię problemu z odsłuchem - ostatnio był @Sonic990, wcześniej kilku @forumowiczów z Elbląga, @Rafał.M miał od dawna otwarte zaproszenie, również przy osobistym spotkaniu dodatkowo potwierdzone.

 

Jakiekolwiek ewentualne posądzenia o uprzedzenia czy „ustawkę” (gdyby były…, a już były) są absurdem. Przez lata obecności na forum nie dałem się przyłapać na przystąpieniu do żadnej grupy, obozu czy kasty i oprócz siebie samego nie reprezentuję żadnych własnych czy tym bardziej cudzych interesów. Troszkę dłuższa relacja jest przejawem uczciwości wobec mnie samego i również wypełnieniem pewnego umownego zobowiązania wobec forumowej społeczności – nie każdy odwiedzi pokój @Rafała.M. W końcu poświęciłem cały jeden dzień swojego życia i z tego miałaby być korzyść tylko dla mnie?

 

Zastrzegam sobie prawa autorskie do tekstu. Proszę nie cytować bez zgody (nawet na forum), czyli zamykam dyskusję o moim pobycie w Łodzi. I tym żarcikiem…

 

POZDRAWIAM WSZYSTKICH.

 

 

Mam wrażenie że słuchaliśmy innego zestawu .....

Też słuchałem troche swoich kawałków dzięki uprzejmości Rafała - i mam wręcz odwrotne wrażenia z odsłuchu.

Może po prostu słuchałeś "za cicho" - w takich warunkach często systemy nawet za miliony nie grają tak

jakbyśmy się tego spodziewali i nie osiągają swoich możliwości.

Gość aqs

(Konto usunięte)

@Wuelem gdyby nie wątek o poprawnej nazwie, nazewnictwie S16HZ, mógłbym w około 5% uwierzyć w to co napisałeś, ale wierzę w 0%. Odbieram Twój wpis jako chęć wyśmiania, obrażania i całkowitego nietaktu, wobec Rafała, S16HZ i Amplifona

Ps. Proszę bez komentarza to moje odczucia

Wow ...bardzo krytyczna opinia .

Jestem zaskoczony i poruszony ...

Ja też, nikt się tego nie spodziewał :)

Teraz tylko czekać na klub miłośników odsłuchów u Wuelem i zaproszenie wszystkich, którym się ten paskudny system Rafała podobał. Powinni sikać po nogach jak posłuchają tubki i 2 subwooferów 450mm w 20m2.

Ja już trenuję nadgarstki i palce do klaskania i pstrykania, będę sprawdzał realizm!

 

Wierzysz w to? :)

Tak jak Ty w rzetelność Wuelema :) Już pakuję walizki.

Nawet nie chce mi się przybliżać tego cyrku zwanego "odsłuchem". Miszczowi klasyka nie smakuje, wystarczy Krawczyk z CD-R.

Edytowane przez Szymon1
  • Moderatorzy

Chłopak jest rzetelny,w końcu 3 dni rzetelnie składał tekst. :)

No i jaka piękna liryka z tego wyszła ;-)

 

Dobra, nie ma co roztrząsać więcej tematu, ma prawo do własnych wniosków, na ile oparte na rzetelnej analize, a ile na chceci przyczepienia sie każdy niech oceni sam.

 

Ciekawe, ze ta jedna osoba która miala możliwość posłuchania systemów Rafala i Wuelema jakoś nie dostrzegła tak radykalnych wad... Ciekawe który system by wybrał gdy mial wybór.

-----------------

Ja nawet nie zakładając złych intencji Wuelema nie uwierzę podobnie jak Diogenes że przy systemie za 500tys zł w takiej akustyce dźwięk był aż tak do dupy. Niemożliwe Po prostu niemożliwe. Jeszcze jak pomyślę że u Rafała jako tweeter pracuje Revelator 9900 a w podłogowych Wuelema jakąś estradowa wstęga to nie mogę uwierzyć w tą np.kiepską jakość góry.

To nie jest broń Boże atak na Wuelema - ale jeśli było tak kiepsko jak pisze Wuelem - to coś musiało być nie tak.

 

5h odsłuchu tak słabo grającego systemu ? Ja wysiadam. Jak to wytrzymaliście Rafał i Wuelem ?

Edytowane przez babatular

"Aktualnie nie możesz dodawać odpowiedzi w tym temacie ( "....Jadis i88 vs Krell FBI....lampa czy tranzystor?"  oraz "Klub Scan speak") . Masz permanentną blokadę pisania w tym temacie"

Muszę przyznać, że konkretnie mnie zamurowało. Spodziewałem się krytyki ale nie do tego stopnia. Wychodzi na to, że Wszyscy Miłośnicy Klubu są głusi lub się nie znają.

Zastanawiam się po co było pisać w taki sposób o tym publicznie.

Nawet gdy kiedyś usłyszę lepszy system niż u Rafała nigdy się nie zdobędę aby w ten sposób obnażyć wspaniałego człowieka i tak mu dowalić.

Ja też lubię szczerość aż do bólu ale...

Co tu dużo pisać.

@plastik bądź w pogotowiu bo hieny już czyhają.

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Ja tam nie widzę w takich rozbieżnościach opinii niczego nadzwyczajnego.

Przypomnijcie sobie np. relację z poszczególnych pokoi na AudioShow.

Dla jednych najlepszym systemem był "X" a dla drugich ten sam system był co najwyżej przeciętny .....

Gdyby Rafał z Szymonem nie byli tak "kontrowersyjni" to z pewnością odwiedziło by ich więcej osób osłuchanych z bardzo drogimi zabawkami i wtedy na podstawie ich opisów można by wnioskować czy tam gra czy jednak nie ....

Ktoś kto na co dzień używa systemu za 20-30 kPLN nie jest w stanie obiektywnie ocenić tego za 500.000 PLN .....

...z tego co czytam to jednak się nie podobało...

wcześniej zadałem pytanie czy ktoś ma lepiej grający system od Rafała....nikt nie odpowiedział.....

Rafał ma mały pokój i może być przykładem dla nas wszystkich ile mozna osiągnąć w takiej klitce

myślę że nie będzie przesady z mojej strony jak powiem że jest to najlepszy system w Polsce

w pomieszczeniu do 20m2

Edytowane przez Miroslav1

1/ System jest komercyjny - to daje trochę inne prawa odwiedzającemu.

2/ Tekst jest długi, bo gdybym podzielił, go na kawałki, to ban mógłby go nagle zakończyć.

3/ Czas odsłuchu poniekąd był podyktowany godziną odjazdu powrotnego pociągu.

 

Jako, że nie przygarniecie mnie jako miłośnika, to nie będę nadto się udzielał.

Jak będę miał szansę, to sprostuję najwyżej ewidentne nieprawdy.

Chyba, ze ktoś skieruje do mnie konkretne pytanie - też odpowiem.

Czytając podsumowanie Wuelema, a każdy ma prawo do swojej oceny ... On też, nasuwa mi się jedna konkluzja:

Grzegorz Rogala ze Studio 16Hz zrobił mu kiedyś jakąś wielką krzywdę bo ... ten tekst jest anty ... kolumnowy. Grały źle kolumny, a nie ma ani słowa o akustyce, koncówkach czy DACu jeśli już sprzętu się trzymamy.

 

W najblizszą sobotę kawałek warszawki, włącznie ze mną wybiera sie na odsłuch. Wiem, że nie mają uprzedzeń. Uslyszymy jak będzie.

Edytowane przez pmcomp

Muszę przewietrzyć mój system…

  • Moderatorzy

1/ System jest komercyjny - to daje trochę inne prawa odwiedzającemu.

2/ Tekst jest długi, bo gdybym podzielił, go na kawałki, to ban mógłby go nagle zakończyć.

3/ Czas odsłuchu poniekąd był podyktowany godziną odjazdu powrotnego pociągu.

 

Jako, że nie przygarniecie mnie jako miłośnika, to nie będę nadto się udzielał.

Jak będę miał szansę, to sprostuję najwyżej ewidentne nieprawdy.

Chyba, ze ktoś skieruje do mnie konkretne pytanie - też odpowiem.

Ja mam pytanie - na czym słuchasz w domu, jaki metraż i z jaka akustyka, ze u Ciebie gra lepiej.

Skąd jestes i kiedy można wpadać na odsłuchy?

Bana sie nie bój, piszesz co myślisz nikt nie ma o to pretensji po prostu nie każdy sie z tym musi zgodzić.

-----------------

Rafał, słuchaliście z Wojtkiem dużo ciszej niż my? Ciężko mi uwierzyć, że było średnio. Poza klarownością niskiego basu w porównianiu do WLM to barwa i wybrzmienia były na prawdę wybitne. Do tego bardzo dobry stosunek masy do szybkości wyższego basu. Jeżeli chodzi o kolumny to wszystkie S16 hertz które słuchałem są piękne barwowo, nigdy nie grają technicznie. Nie ma skalpelowego konturu. Taka filozofia firmy. Może po prostu nie Twoje gusta?

obiektywnie o audio

1/ System jest komercyjny - to daje trochę inne prawa odwiedzającemu.

2/ Tekst jest długi, bo gdybym podzielił, go na kawałki, to ban mógłby go nagle zakończyć.

3/ Czas odsłuchu poniekąd był podyktowany godziną odjazdu powrotnego pociągu.

 

 

 

ad.1 - dlaczego tak sądzisz?

ad.3 - ja siedziałem jak dlugo chciałem, nikt mnie nie wyganiał, trzeba było wziać hotel albo przyjechać samochodem i wrócić kiedy chcesz.

 

Czy powyzsze nie wpłynęło na Twoją ocenę?

Edytowane przez pmcomp

Muszę przewietrzyć mój system…

Ja tam nie widzę w takich rozbieżnościach opinii niczego nadzwyczajnego.

Przypomnijcie sobie np. relację z poszczególnych pokoi na AudioShow.

Dla jednych najlepszym systemem był "X" a dla drugich ten sam system był co najwyżej przeciętny .....

Gdyby Rafał z Szymonem nie byli tak "kontrowersyjni" to z pewnością odwiedziło by ich więcej osób osłuchanych z bardzo drogimi zabawkami i wtedy na podstawie ich opisów można by wnioskować czy tam gra czy jednak nie ....

Ktoś kto na co dzień używa systemu za 20-30 kPLN nie jest w stanie obiektywnie ocenić tego za 500.000 PLN .....

 

 

Równowaga w przyrodzie musi być. Mnie osobiście bardzo rozbawił wpis Wojtka. A to dlatego że sobotni odsłuch mogłem już zakończyć po pierwszym utworze Carli Bruni , a znam jej płyty bardzo dobrze , a to przez stwierdzenie Wojtka że wokal słyszy na wysokości 30 ÷ 40 cm. od podłogi. Ale kultura wymaga aby gościa przyjąć z szacunkiem do końca. Od tego czasu , przepraszam Wojtek ale przestałem traktować Cię poważnie.

 

Zaznaczam że nic w systemie nie zamierzam zmieniać , wręcz przeciwnie jestem z niego dumny i gra mi tak jak sobie wymarzyłem.

 

Teraz czekam na rewizytę u Wojtka.

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników.

 

 

Ps.

Cytat.

 

Ktoś kto na co dzień używa systemu za 20-30 kPLN nie jest w stanie obiektywnie ocenić tego za 500.000 PLN .....

 

Bardzo trafnie kolega w ostatnim zdaniu , potwierdził niekompetencję Wojtka. Dziękuję.

Edytowane przez Rafał.M

może ktoś się zastanowił czego słuchał kol. WLM?

co wspólnego ma rip z płyty cd a zwłaszcza cd-r z płytą.

to są typowe różnice pomiędzy płytą cd a plikiem,zwłaszcza realizacji co najwyżej poprawnych.

do tego problemy z głośnością i fazą...osoba słuchająca na codzień cd-eka dobrej klasy natychmiast to zauważy.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.