Skocz do zawartości
IGNORED

Mały samochód miasto/trasa - czas umierać


Mrok

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie każdy z Was kojazy Citroena 2CV i Renault 4. A czy wiecie, że w ofercie Renault był jeszcze model 3, który był zubożoną wersją 4? Brak szyb w tylnych słupkach, rurka zamiast zderzaka... trudno to sobie wyobrazić, ale Renault udało się zubożyć model 4. Ale to, co z modelem 2CV zrobił Citroen przechodzi wszelkie granice wyobraźni. Nie linkuję zdjęć, bo patrzenie na nie może zabić. Ale jak ktoś odważny to niech sobie wygugla Citroen FAF. Ja p..e!

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Tylko 1 rok? Bzdura. W 1 rok to kwestia farta.

-----

Będzie 20lat jak swoim "stjunowanym" Maluchem stanąłem na światłach obok 2CV. Obok uśmiechnięty starszy pan, zielone światło, gaz do dechy... smrody mogłem tylko wąchać. Na następnych światłach starszy pan był jeszcze bardziej Uśmiechnięty. To były czasy!

 

Od tamtego dnia nie potrafię przejść obojętnie obok 2CV. Oglądałem ostatnio jednego do sprzedania, niestety okazał się być kompletną ruiną. Ale samo spotkanie z 2CV przypomina na czym polega istota motoryzacji. W bagażniku kocyk, grill i kiełbaski, zrolowany dach, kręta wiejska droga... a V6 niech wyższość nad R4 wmawiają sobie stojąc w korkach czy sunąc autostradami.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

  • Moderatorzy

Szymon wtłaczasz nam motoryzacyjny racjonalizm, ale weź pod uwagę, że samo to forum(podejście do muzyki i sprzętu) nie jest do końca racjonalne.

Twój racjonalizm będzie bardziej na miejscu na racjonalnym forum Audi.

Tam głoś wyższość R3 w Fabii nad V8 w A8 lub S8 :)

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Po prostu każdy się cieszy z tego co posiada....lub sobie wmawia , że "ma" ekstra....

W oczach @Szymona My sobie wmawiamy. ...w Naszych oczach On sobie wmawia.... ;) :)

Nie ma co bić piany....najważniejsze, że każdy jest zadowolony....

Szymon wtłaczasz nam motoryzacyjny racjonalizm, ale weź pod uwagę, że samo to forum(podejście do muzyki i sprzętu) nie jest do końca racjonalne.

To ma mi wystarczyć, abym dał sobie wtłoczyć nieracjonalne zalety V6 nad R4 i uznał je za racjonalne? I właśnie, to miłośnicy V6 usiłują tu wtłoczyć, że ma on racjonalne zalety nad R4. A jak się okazuje to nawet posiadające największą wiedzę ze wszystkich uczestników kolega Misiomor nie potrafi wytłumaczyć dlaczego do poniżej 2000 nie spotkamy V6, a R4 nie przekracza 2500.

 

Tam głoś wyższość R3 w Fabii nad V8 w A8 lub S8 :)

Tu tego nie robię to dlaczego miałbym to robić tam?

 

Po prostu każdy się cieszy z tego co posiada....lub sobie wmawia , że "ma" ekstra....

A gdzie ja sobie wmawiam, że moje 1.6 jest ekstra? Ja tylko twierdzę, że pomimo, że to tylko 1.6, to posiada inne zalety, które Wy błędnie utożsamiliście z V6, więcmoje 1.6 ich mieć nie powinno.

 

W oczach @Szymona My sobie wmawiamy.

Absolutnie nie! Przyznaję, że ze swoimi V6 macie ekstra. Tym bardziej przyznaję, że sam chciałbym mieć w moim pudle V6, ale brak wymiernych korzyści sprawił, że wybrałem 1.6. Ale nie wmawiajcie mi, że wraz z tym wyborem utraciłem komfort, bezpieczeństwo albo jakąkolwiek inną praktyczną zaletę.

 

...najważniejsze, że każdy jest zadowolony....

Oczywiście, że tak.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

  • Moderatorzy

To ma mi wystarczyć, abym dał sobie wtłoczyć nieracjonalne zalety V6 nad R4 i uznał je za racjonalne? I właśnie, to miłośnicy V6 usiłują tu wtłoczyć, że ma on racjonalne zalety nad R4. A jak się okazuje to nawet posiadające największą wiedzę ze wszystkich uczestników kolega Misiomor nie potrafi wytłumaczyć dlaczego do poniżej 2000 nie spotkamy V6, a R4 nie przekracza 2500.

 

Gdzieś wynalazłem, że w silniku benzynowym optymalna praca (napełnianie , spalanie, stosunek mocy do momentu) jest w cylindrze o wielkości zbliżonej od 0,5l.

Tak więc korzyści wynikające z v6 mogły być niwelowane przez zmniejszenie pojemności cylindra i jednoczesny wzrost masy silnika.

Natomiast Twoje słowne potyczki idą do niczego bo dzisiejsza dyskusja powinna raczej iść w kierunku czy racjonalne są powszechnie silniki o mocach powyżej 220 km i spalaniu w mieście powyżej 14 litrów benzyny ( to jest powiedzmy seryjna granica współoczesnego2.o R4 turbo benzyna) . Kto powie że tak dla tego zostają R6 i różne V, ale sądząc po tym, że nawet w Audi A6 i BMW5 zaczynają dominować R4 rzeczywistość wygląda inaczej.

Oczywiście niebagatelny wpływ ma tutaj wysoka akcyza na samochody, co w połączeniu z e sporym spalaniem i przeciętną trwałością nowych konstrukcji powoduje marginalizację dużych silników.

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

Gdzieś wynalazłem, że w silniku benzynowym optymalna praca (napełnianie , spalanie, stosunek mocy do momentu) jest w cylindrze o wielkości zbliżonej od 0,5l.

To są dwa przeciwstawne zjawiska - duży gar ma więcej pojemności skokowej na jednostkę powierzchni bocznej czy obwodu tłoka. Przez to rozwija większą moc przy mniejszych oporach ruchu a także ma szanse być "szczelniejszy". Jednak płaci za to gorszym odprowadzaniem ciepła oraz większymi problemami z wchodzeniem na obroty.

 

Moment obrotowy i moc to akurat są ze sobą ściśle związane - moc (w watach) to moment obrotowy (w Nm) razy obroty na sekundę (rpm / 60) razy jeszcze 2pi. Cała filozofia. W silnikach wolnossących moment jest zresztą ściśle związany z pojemnością - i co ciekawe w benzynowym jest wyższy niż w dieslu, ponieważ benzyniak pracuje na mieszance stechiometrycznej - wykorzystuje praktycznie cały tlen w dostępnym powietrzu, inaczej świeca nie zapaliłaby mieszanki, za to diesel może i musi pracować tak jakby na mieszance mocno ubogiej - inaczej kopciłby sadzą niemiłosiernie. Dopiero zwiększenie ładunku doładowaniem pozwala mu osiągać większy moment obrotowy, zwłaszcza że nie ma spalania stukowego.

 

Tak więc korzyści wynikające z v6 mogły być niwelowane przez zmniejszenie pojemności cylindra i jednoczesny wzrost masy silnika.

Dlatego szkoda układu I5 - opory rozrządu silnika rzędowego przy kulturze pracy niewiele ustępującej V6. Plus jeszcze zyski na mniejszym obciążeniu sprzęgła / dwumasy / skrzyni biegów "szarpaną" charakterystyką momentu obrotowego. Kto wie czy to z nawiązką nie zrekompensuje minimalnie wyższego zużycia paliwa na lekko zwiększonych oporach ruchu.

Ale po co byś chciał mieć v6....

Przecież 1.6 ma wszystko co ważne.

Żeby poza tym co ważne mieć jeszcze coś fajnego.

 

A tak przy okazji, to moje v6.

Super kolor! Kierownica tak jak u mnie, po złej stronie.

 

To są dwa przeciwstawne zjawiska - duży gar ma więcej pojemności skokowej na jednostkę powierzchni bocznej czy obwodu tłoka. Przez to rozwija większą moc przy mniejszych oporach ruchu a także ma szanse być "szczelniejszy". Jednak płaci za to gorszym odprowadzaniem ciepła oraz większymi problemami z wchodzeniem na obroty.

 

Moment obrotowy i moc to akurat są ze sobą ściśle związane - moc (w watach) to moment obrotowy (w Nm) razy obroty na sekundę (rpm / 60) razy jeszcze 2pi. Cała filozofia. W silnikach wolnossących moment jest zresztą ściśle związany z pojemnością - i co ciekawe w benzynowym jest wyższy niż w dieslu, ponieważ benzyniak pracuje na mieszance stechiometrycznej - wykorzystuje praktycznie cały tlen w dostępnym powietrzu, inaczej świeca nie zapaliłaby mieszanki, za to diesel może i musi pracować tak jakby na mieszance mocno ubogiej - inaczej kopciłby sadzą niemiłosiernie. Dopiero zwiększenie ładunku doładowaniem pozwala mu osiągać większy moment obrotowy, zwłaszcza że nie ma spalania stukowego.

Dzwonią... ale nie wiadono, w którym kościele.

 

Plus jeszcze zyski na mniejszym obciążeniu sprzęgła / dwumasy / skrzyni biegów "szarpaną" charakterystyką momentu obrotowego. Kto wie czy to z nawiązką nie zrekompensuje minimalnie wyższego zużycia paliwa na lekko zwiększonych oporach ruchu.

Ja wiem: 318is pomimo mniejszej mocy i pojemności ma lepsze osiągi i zużycie paliwa niż 320i.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

30tys mil.

Tu nie ściemniają, bo za to się idzie do pierdla ☺

 

Ja kupuje tylko z małym przebiegiem.

 

W Polsce powinno być tak samo ale widać komuś zależy, żeby oszustwo nie było ścigane.

 

A korekta licznika, jest jak mycie z woskowanie.

Chory kraj. Chore prawo.

auto ma 9 lat i 100 tys. km

Przy takiej intensywności użytkowania to prędzej zardzewieje niż się zepsuje...

 

Ale jeśli to miał być sarkazm to nietrafiony.... ;)

Oczywiście są to auta używane i zawsze może coś się przytrafić. ... :)

Ale i nowe stają na drodze...kolega kupił nówkę Hyundaia dizla tusscona za 120 kafli po pół roku przy 20 tyś.stanąl na autostradzie bo pompa się skończyła. ..miesiąc postoju w serwisie...

Mój sarkazm zazwyczaj jest bardzo czytelny :-) Ale tu go w ogóle nie było... I co kolega dostał jako auto zastępcze?

 

Przy takiej intensywności użytkowania to prędzej zardzewieje niż się zepsuje...

Kupiłem go 1,5 roku temu jak miał 72 tys. km przebiegu i przez ten czas zrobiłem jak łatwo policzyć prawie 30 tys. km. W tym czasie dwukrotnie zmieniłem olej i filtry raz klocki i niedawno świece, wszystko razem wyniosło ok. 1500 zł, jeszcze baterię w pilocie za 10 zł. Co do rdzewienia to możesz być pewien, że to auto będzie jeździć przez następne co najmniej 20 lat ( u mnie może 5) oczywiście o ile nikt go nie rozwali bo na pewno nie zajedzie. Twoje auta w tym czasie ( 30 lat tego mojego) myślę , że co najmniej dwa zakończą żywot:)

Kupiłem go 1,5 roku temu jak miał 72 tys. km przebiegu i przez ten czas zrobiłem jak łatwo policzyć prawie 30 tys. km. W tym czasie dwukrotnie zmieniłem olej i filtry raz klocki i niedawno świece, wszystko razem wyniosło ok. 1500 zł, jeszcze baterię w pilocie za 10 zł. Co do rdzewienia to możesz być pewien, że to auto będzie jeździć przez następne co najmniej 20 lat ( u mnie może 5) oczywiście o ile nikt go nie rozwali bo na pewno nie zajedzie. Twoje auta w tym czasie ( 30 lat tego mojego) myślę , że co najmniej dwa zakończą żywot:)

Zrozumiałem że masz go od nowości. No to niezła okazja była, choć akurat ja bym 7,5 letniego nie kupił.

 

Jeżeli konstrukcja jest stalowa, to wszystko się może zdarzyć, najlepszym markom się wpadki zdarzają. Potencjalna długowieczność niekoniecznie przekłada się na rzeczywistą, zwłaszcza w obecnych czasach. Im bardziej spada wartość tym większa szansa że kolejny właściciel wyda całe dostępne środki na zakup i będzie maksymalnie oszczędzał na wszystkim a w przypadku stłuczki nie będzie go stać na naprawę.

30tys mil.

Tu nie ściemniają, bo za to się idzie do pierdla ☺

 

Ja kupuje tylko z małym przebiegiem.

 

W Polsce powinno być tak samo ale widać komuś zależy, żeby oszustwo nie było ścigane.

 

A korekta licznika, jest jak mycie z woskowanie.

Chory kraj. Chore prawo.

Mój ma 176tys km, a jest kilka razy starszy. Jak się szuka i się zna to się znajdzie.

Co do korekty przebiegu to jest już w przygotowaniu kolejna nowelizacja.

 

 

Przy takiej intensywności użytkowania to prędzej zardzewieje niż się zepsuje...

Po części niestety tak jest. Nie chodzi o samą rdzę tylko o czas. Elementy gumowe się zużywają itp. Trzeba kilka rzeczy wymienic na dzień dobry, ale coś za coś.

 

 

Zrozumiałem że masz go od nowości. No to niezła okazja była, choć akurat ja bym 7,5 letniego nie kupił.

 

Jeżeli konstrukcja jest stalowa, to wszystko się może zdarzyć, najlepszym markom się wpadki zdarzają. Potencjalna długowieczność niekoniecznie przekłada się na rzeczywistą, zwłaszcza w obecnych czasach. Im bardziej spada wartość tym większa szansa że kolejny właściciel wyda całe dostępne środki na zakup i będzie maksymalnie oszczędzał na wszystkim a w przypadku stłuczki nie będzie go stać na naprawę.

Ale pan glopoty gadasz. Czyli przykładowo po 5 latach już samochód nie jest bezpieczny? :) i strach nim jeździć? Mam nadzieję że mieszkasz w domu/mieszkaniu które jest nowe, bo jeszcze sufit na leb się zawali jeżeli nie :)

No i do tego te ciągle przeprowadzki :D

?👈

Ale pan glopoty gadasz. Czyli przykładowo po 5 latach już samochód nie jest bezpieczny? :)

To audiofan pisze o 30-letnim użytkowaniu, nie ja. Gdzie napisałem że nie jest bezpieczny, zwłaszcza po 5 latach?

Ale pan glopoty gadasz. Czyli przykładowo po 5 latach już samochód nie jest bezpieczny? :) i strach nim jeździć?

Korozja i zmęczenie materiału robią swoje i nadwozie po prostu traci sztywność. A to wszystko pod lśniącym lakierem. W oczywisty mam nadzieję sposób wpływa to na bezpieczeństwo czynne i bierne. W 5 lat to może nie, ale tu się chwalimy o wiele starszymi pojazdami.

 

Mam nadzieję że mieszkasz w domu/mieszkaniu które jest nowe, bo jeszcze sufit na leb się zawali jeżeli nie :)

Kiepskie porównanie, bo konstrukcja domu nie pracuje tak ciężko jak konstrukcja nadwozia.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Już ci mówiłem. Nie odpisuj na moje posty, bo do Ciebie nie pisze. Teorie mogę sobie sam poczytać w necie.

Nikt Cię nie zmusza do czytania moich postów. Dodaj mnie do ignorowanych a z radością będziesz tkwić w niewiedzy. Ale tym razem przeczytałeś, więc skoro znasz już teorię to możemy przejść do praktyki. Znajdź jakiś długowieczny model i dwa egzemlarze: jeden fabrycznie nowy, drugi z początku produkcji ze sporym przebiegiem. W tym drugim wymień wszystkie gałki, tulejki i inne łączniki na nowe, wymień też opony, amortyzatory i sprężyny. I teraz przejedź się dość szybko po nieco dziurawym łuku. Oczywiście możesz nie dostrzec różnicy i tkwić w przekonaniu, że stare BMW z silnikiem R6 wykracza poza teorię.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

 

Zrozumiałem że masz go od nowości. No to niezła okazja była, choć akurat ja bym 7,5 letniego nie kupił

 

Pierwszy raz zdecydowałem się na zakup auta straszego niż to co sprzedawałem. Sprzedawałem Accorda 2010, a kupiłem rok starszego GS, a skusił mnie ten smieszny przebieg i bezwypadkowa historia, polski salon, serwisowany w ASO, maksymalna wersja wyposażenia, dwa komplety prawie nowych opon. Różnica między autami spora, a dopłata nie była duża i GS mimo większej mocy pali podobnie, a komfort nieporównywalny tylko może trochę gorsze prowadzenie, accord był pewniejszy w zakrętach ale hałaśliwy.

 

Ogólnie jednak masz rację. Też zawsze szukam aut góra 2-3 letnich i jeżdżę nim maks. 5 lat lub do 150 tys. przebiegu. Ten GS to wyjątek ale zdecydowanie "warty grzechu".

GS

No, dla Lexa to bym może zrobił wyjątek. Zwłaszcza jak by był w wersji 450h :-)

 

Mam nadzieję że mieszkasz w domu/mieszkaniu które jest nowe, bo jeszcze sufit na leb się zawali jeżeli nie :)

Trochę dziwne porównanie, ale niech tam. Tu w przeciwieństwie do aut miałem możliwość nadzoru nad produkcją od początku do końca. Niemniej związek z szeroko pojętą motoryzacją jest dosyć luźny. Jak były wylewane wieńce i taras, to zamiast jednej gruszki przyjechały trzy wypełnione w 1/3. Kierownik potem stukał w zastygnięty beton i cmokał z uznaniem że pięknie "dzwoni" i towar musiał być prima sort. Coś podejrzewam że to była "resztówka" z budowy okolicznej ekspresówki.

 

Nikt Cię nie zmusza do czytania moich postów. Dodaj mnie do ignorowanych a z radością będziesz tkwić w niewiedzy. Ale tym razem przeczytałeś, więc skoro znasz już teorię to możemy przejść do praktyki. Znajdź jakiś długowieczny model i dwa egzemlarze: jeden fabrycznie nowy, drugi z początku produkcji ze sporym przebiegiem. W tym drugim wymień wszystkie gałki, tulejki i inne łączniki na nowe, wymień też opony, amortyzatory i sprężyny. I teraz przejedź się dość szybko po nieco dziurawym łuku. Oczywiście możesz nie dostrzec różnicy i tkwić w przekonaniu, że stare BMW z silnikiem R6 wykracza poza teorię.

Mój ma niewielki przebieg i wiem jak się zachowuje.

Chętnie dodam cie do ignorowanych, ale kultura wymaga żebyś nie cytowal moich postów skoro wiesz ze na nie nie odpowiem. Ale u ciebie to raczej nie znane pojęcie.

 

 

No, dla Lexa to bym może zrobił wyjątek. Zwłaszcza jak by był w wersji 450h :-)

Ale GS300 z 2JZ to już kwintesencja.

?👈

Chętnie dodam cie do ignorowanych, ale kultura wymaga żebyś nie cytowal moich postów skoro wiesz ze na nie nie odpowiem.

Zmartwić Cię muszę, bo skoro publicznie piszesz bzdury, to ja publicznię mam prawo je sprostować. I nie ma znaczenia czy je czytasz, albo dla ułatwienia dodałeś mnie do ignorowanych.

 

Mój ma niewielki przebieg i wiem jak się zachowuje.

Wiedziałem, że jesteś odporny zarówno na tak na teorię, jak i na praktykę.

 

PS.

Rafale, 176.000km to nie jest niewielki.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

 

No, dla Lexa to bym może zrobił wyjątek. Zwłaszcza jak by był w wersji

 

Polowałem na 460 ale był w tym czasie tylko jeden egzemplarz godny uwagi ale istotnie droższy i z dwa razy większym przebiegiem więc parę rzeczy na dzień dobry trzeba by zrobić np amortyzatory, tylko w ASO i koszt z wymianą to min 7 tys. Hybrydy nie brałem pod uwagę ze względu na wiek i ew. kłopot z bateriami oraz względy praktyczne tj. mały bagażnik i brak otworu na narty.

To czy auto jest "sztywne" czy nie to nie zależy od jego wieku....ale od tego czy wypadkowe i czy bardzo zgnite dołem i podlużnicami... jeśli rudego nie ma i wypadku z naruszeniem elementów konstrukcyjnych brak to pojazd jest sztywny jak w dniu kiedy zjechał z taśmy...

...bo gdyby auta traciły swoją sztywność tylko z wiekiem i przejechanymi kilometrami. ... to auta powiedzmy dwudziestoletnie z nalotem 300-400tyś miały by ciągły problem z pękającymi szybami (od naprężeń) czy ciągłym gubieniem geometrii i np. darciem gum...i niemożności jej ustawienia zgodnie z tabelami...

 

Co do "niedużego" czy dużego przebiegu...to co dla jednej marki i modelu będzie końcem żywota dla drugiej i drugiego dopiero rozgrzewką....

 

Dla waszych nowych autek z magicznymi R3 lub dawnsainzingowych 2.0 dwie turbiny przebieg 200 tyś to często pogrzeb motoru i reszty....

 

A stare wolnossące kobyły nawet nie odczują 300 tyś...

 

Ja nigdy nie kupiłem auta z przebiegiem mniejszym niż 150 tyś. ... piszę o swoich autach nie mojej Małżonki... i żadne mi nie zdechło. ...żadne nie "zmiękło" ....A często korzystałem z dobrodziejstw mocy wykorzystując tylny napęd i szpere....A nie były to lekkie "zabawki" o pojemności kosiarki...

Podstawa to bezwypadkowość i brak rudego.....

... jeśli rudego nie ma i wypadku z naruszeniem elementów konstrukcyjnych brak to pojazd jest sztywny jak w dniu kiedy zjechał z taśmy...

Niestety, ale nie. Nie są to jakieś drastyczne zmiany, ale jednak wyczuwalne.

 

Co do "niedużego" czy dużego przebiegu...

Jeśli chodzi o trwałość elementów zawieszenia 175tkm to baaardzo dużo, jeśli chodzi o sztywność nadwozia to produkty PRL robiły się miękkie po miesiącu upalania, nt dzisiejszych konstrukcji się nie wypowiem.

 

Ps. Szyby to elementy usztywniające karoserię i dzielnie znoszą siły usiłujące ją skręcić, także z tym ich pękaniem to nie w tę stronę to działa, w którą mogłoby się wydawać.

 

...żadne nie "zmiękło"...

Pożycz na miesiąc to zmięknie.

 

... to auta powiedzmy dwudziestoletnie z nalotem 300-400tyś miały by ciągły problem z pękającymi szybami (od naprężeń) czy ciągłym gubieniem geometrii i np. darciem gum...i niemożności jej ustawienia zgodnie z tabelami...

Nie. Bo większą elastyczność nadwozia zauważyć można dopiero przy skrajnym obciążeniu. Przy normalnej jeździe mieści się w normie, ale skoro mowa była o bezpieczeństwie...

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Ja pisze o elementach konstrukcyjnych....zawieszenie jest wymienne...i zawsze trzeba coś wymienić jak nie ze starości to po dziurze...

 

Sztywność auta zależy też od jakości jego wykonania i czy księgowi maczali w tym paluchy. ...

 

Ja zawsze wolałem kupić używane auto z mega wyposażeniem i dużym motorem , który daje fun z jazdy i dobre samopoczucie... niż za te pieniądze nówkę z "salunu" w golasie... jakiegoś Passata w tdiku czy golfa....

 

Każdy wydaje kasę jak sam uważa bo to w końcu jego portfel...

 

Dzisiaj patrząc z perspektywy czasu nie żałuję żadnego zakupu...

I w tym roku ponownie podtrzymałem swoją tradycję i kupiłem "starego irracjonalnego zmiękczałego kloca"... :)

 

 

 

 

Nie. Bo większą elastyczność nadwozia zauważyć można dopiero przy skrajnym obciążeniu. Przy normalnej jeździe mieści się w normie, ale skoro mowa była o bezpieczeństwie...

 

A czy latanie bokiem ciężkimi bawarami czy mercedesami to nie są skrajne obciążenia...dla normalnych cywilnych aut...

 

Oczywiście jak będziemy ciągle skakać hopy i walić kołami o krawężniki to rozwalimy każde auto bez klatki...

I w tym roku ponownie podtrzymałem swoją tradycję i kupiłem "starego irracjonalnego zmiękczałego kloca"... :)

Kliknąć Ci lajka? Kliknę, a co!

 

A czy latanie bokiem ciężkimi bawarami czy mercedesami to nie są skrajne obciążenia...dla normalnych cywilnych aut...

 

Oczywiście jak będziemy ciągle skakać hopy i walić kołami o krawężniki to rozwalimy każde auto bez klatki...

Bez hop, krawężników, dzwonów i widocznej rdzy 20letnie V6 nie jest tak sztywne, jak było wychodząc z fabryki... R4 także.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.