Skocz do zawartości
IGNORED

O szczęściu.


wojciech iwaszczukiewicz

Rekomendowane odpowiedzi

@TomekL3 miał rację, pisząc, że punktem początkowym w drodze ku szczęściu jest akceptacja, pełna akceptacja samego siebie , no i brak pretensji do tych, którzy nas zranili, np do rodziców. Każdy musi wziąć pełną odpowiedzialność za swe życie, i przebaczyć innym.

To taki punkt startowy w drodze do szczęścia.

Pozdrawiam serdecznie

jarrro

@TomekL3 miał rację, pisząc, że punktem początkowym w drodze ku szczęściu jest akceptacja, pełna akceptacja samego siebie , no i brak pretensji do tych, którzy nas zranili, np do rodziców. Każdy musi wziąć pełną odpowiedzialność za swe życie, i przebaczyć innym.

To taki punkt startowy w drodze do szczęścia.

 

"Akceptacja samego siebie" ,co przez to rozumiesz i w jaki sposób może to nas przybliżyć do szczęścia?

Może jakiś przykład, byłbym wielce rad i z góry bardzo dziękuję .

Piotr

Skoro wszystko klasyfikujemy, to może by się pokusić o zdefiniowanie pojęcia "szczęście" ?

Biorąc pod uwagę nie tylko przebieg dyskusji ale i treść pierwszego wpisu tytuł wątku powinien brzmieć "o szczęśliwości". Zna ktoś takie słówko? Twój wpis, w którym wspominasz o giełdze czy kasynie jest chyba pierwszym na temat "o szczęściu".

 

Przecież to jest wielowymiarowy aspekt, gdyż można mieć szczęście...

Nie jest to aspekt wielowymiarowy, bo "mieć szczęście" a "być szczęśliwym" to dwie różne sprawy. A dyskusja "o szczęśliwości" właśnie, a nie jak tytuł wskazuje "o szczęściu". I dlatego jak człowiek szczęśliwy wcale nie musi mieć szczęścia, tak człowiek, który ma szczęście wcale nie musi być szczęśliwy.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Niby tak, ale jednak ktoś kto ma szczęście może czuć się nieszczęśliwy z innego powodu. Polecam SJP PWN, a sprawa się rozjaśni.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Wybacz, ale ja polegam na własnych definicjach...

Ale słowa mają zdefiniowane znaczenia, a dyskusja jest "o szczęśliwości", choć potoczie wielu piwie, że "o szczęściu". Nie zwracałem na to uwagi dopóki w wyniku błędu językowego nie zacząłeś odbiegać od przebiegu dyskusji.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Skoro wszystko klasyfikujemy, to może by się pokusić o zdefiniowanie pojęcia "szczęście" ?

Przecież to jest wielowymiarowy aspekt, gdyż można mieć szczęście na giełdzie, w grze w kasynie... w życiu codziennym.

Ja hołduję odwiecznej zasadzie - "nie ważne ile razy się przewrócisz, ważne ile razy wstaniesz".

Bo to "wstanie" jest właśnie taką nagrodą, którą ja nazywam szczęściem, któremu jak zapewne wiecie, trzeba nieraz wydatnie pomóc ;)

Tutaj jednak uzależniasz szczęście od czynników zewnętrznych. Tymczasem szczęście jak wcześniej pisałem to nasz stan wewnętrzny, stan świadomości. Oczywiście poczucie szczęścia, sam euforyczny stan nie jest osiągalny permanentnie( pewnie jest przy większym zrozumieniu siebie). Niemniej osiągniecie stanu permanentnego wewnętrznego spokoju jest jak najbardziej osiągalne. Samo bycie w spokoju już określiłbym szczęściem.

Szczęście i szczęśliwość są pojęciami filozoficznymi i każdy może je interpretować według własnego uznania...

Nie! Pomiędzy znaczeniem tych słów jest istotna różnica, każdy co najwyżej może czuć się szczęśliwym z innego powodu.

 

Tymczasem szczęście jak wcześniej pisałem to nasz stan wewnętrzny...

NIEEE!!! Stan wewnętrzny to "szczęśliwość", czynniki zewnętrzne, o których pisał MS to właśnie "szczęście". Skupcie się panowie i przestańcie gmatwać myleniem tych dwóch pojęć.

 

-----

 

A wracając do tematu, to mnie np. szczęście prawdopodobnie uczyniłoby nieszczęśliwym. Bo wszystko, co do tej pory wypracowałem rozsypałoby się w pył, ległyby też w gruzach plany na przyszłość. Dlategi przezornie unikam szczęścia i od wielu lat nie biorę udziału w żadnych literiach.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

Zamiast mącić zacytuj definicje słów "szczęście" i "szczęśliwość" zjedego aktualnego źródła, i pogrób sobie różnice. Pa!

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

 

"Akceptacja samego siebie" ,co przez to rozumiesz i w jaki sposób może to nas przybliżyć do szczęścia?

Może jakiś przykład, byłbym wielce rad i z góry bardzo dziękuję .

Pełna samoakceptacja to punkt wyjściowy. Wraz z nią pojawia się wewnętrzny spokój, harmonia. Ten stan pojawia się automatycznie. Jednak jest to proces, wymaga trochę czasu i pracy nad sobą.

Żeby osiągnąć stan pełnej samoakceptacji należy pozbyć się wgranych w nas programów/przekonań blokujących. Generują one w nas emocje negatywne na bazie lęku( poczucie winy, poczucie żalu, niemożność wybaczenia, gniew, zazdrość itp.). Te programy zakłócają dopływ do nad prawdziwej informacji, są szumem informacyjnym. Tworzą nakładkę przekonań o nas samych co przejawia się np. ocenianiem innych.

To taki mechanizm wyparcia.

Te negatywne przekonania dostajemy w pakiecie podświadomości rodu i dalej przez programowanie w bieżącym życiu.

Są różne metody na pozbycie się tych blokad. Ale wszystkie opierają się na obserwacji i zrozumieniu.

Co możesz na dzień dobry zrobić to zacząć zauważać negatywne myśli i idące za nimi emocje. Od razu dodam, że one nie są Twoje, chociaż z nimi się utożsamiasz.

Gdy będziesz je zauważał, za każdym razem gdy się pojawią( nawet gdy już wejdziesz w te emocje) z czasem osłabisz ich moc oddziaływania na Ciebie. Potem przestaniesz wchodzić w to emocjonalnie aż przyjdzie zrozumienie, że to Cię blokuje. Wtedy to wyłączysz. Spokój wewnętrzny wtedy pojawi się automatycznie i pozostanie. Nastąpi kwantowy skok świadomości. Co jakiś czas, z każdym odłączeniem kolejnej blokady negatywnych przekonań nastąpi kolejny skok. To proces.

Co mogę polecić? Napewno przejście w tryb obserwatora swoich myśli negatywnych. Obserwuj swoje myśli. Początkowo nie będzie lekko ale potem to się zmieni. Nie unikaj wgranych starych negatywnych emocji związanych z zdarzeniami z przeszłości. Zmierz się z nimi. Obserwuj je, przeanalizuj co one Tobie dają dobrego.

 

Polecam też skierować się do własnego serca, tj. najlepiej 3-4 razy dziennie przez 1-2 min( nie ma potrzeby dłużej) wyobraź sobie swoje serce i mów do niego z przekonaniem( emocją) - Kocham Cię. Jeżeli będziesz systematyczny zauważysz w sobie zmianę już po 3-4 tygodniach. Niczego nie oczekuj, nie niecierpliw się. Samo przyjdzie, poczujesz to.

 

Żeby przyspieszyć proces przemiany polecam zastosować metodę odpinania, totalną biologię i hipnozę regresyjną. Taki pakiet z mojego doświadczenia jest optymalny i wysoce skuteczny w uwolnieniu się od blokad.

Mogę polecić Tobie kogoś kto mz jest w tym dobry.

 

I jeszcze jedno - nie trzymaj się przeszłości. Ona generuje przyszłość. Nie trzymaj się poczucia winy, żalu, tęsknoty czy niewybaczenia z przeszłości, bo napewno spotkasz to jutro na swojej drodze. Zauważ, że w Tu i teraz nie masz lęku.

Pamiętaj- OBSERWUJ swoje negatywne myśli i emocje. One nie są Twoje. Ich zadaniem jest przejęcie nad Tobą kontroli.

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

 

Aby byś szczęśliwym musi zaistnieć czynnik zewnętrzny sprzyjający szczęściu. Nikt przy zdrowych myślach nie śmieje się z niczego "jak głupi do sera".

 

 

Parapsychologią się tu nie zajmujemy, acz podzielam Twój pogląd, że szczęście jest stanem wewnętrznym... wynikającym jednak z wpływu czynników zewnętrznych.

To nie tak. To my generujemy czynnik zewnętrzny(jako w niebie tak i na ziemi) . Zależność jest ale w innym kierunku. Niestety tak nam się wpaja, wgrano nam to. Przez teraz same problemy wynikające z poszukiwania i uzależniania szczęścia na zewnątrz.

 

System kontroli nas trwa od tysięcy lat. Rodzimy się już z pakietem blokad z danego rodu i dalej jesteśmy programowani przez już zaprogramowaną rodzinę, społeczność, ludzkość. Teraz to już swoiste perpetum mobile.

Niestety takie odsłuchiwanie czy też czytanie szwejka jest nieco kosztowne jeśli chce się zachować oryginalną atmosferę. Ja zaopatrzyłem się w 4 rodzaje koniaków a i tak nie pamiętam czy ich używałem zgodnie z fabułą i rangą...

Głównym problemem z wiernością historyczną takiego multimedialnego przeżywania "Szwejka" jest dziś dostępność araku. Ciekawe że występuje on również w wielu przepisach kulinarnych, przepisywanych "na małpę", że nawet sam autor nie wie już co to ten arak.

 

Dziś panuje w tej kwestii wielkie pomieszanie pojęć (choć nie ma gwarancji że w epoce też tak nie było). W Izraelu i ogólnie w Lewancie przez arak rozumie się anyżówkę na bazie destylatu z winogron. To zupełnie nie jest to, o co chodzi. Najprawdziwszy arak to jednak jest produkt kolonialny holenderski, pochodzący z Indonezji, destylowany przez Chińczyków z ryżu i melasy cukrowej przy pomocy dość unikalnej aparatury. Dość trudno to dziś dostać, skoro na atlantyckich rynkach przegrał konkurencję z anglosaskim rumem. Generalnie szukać należy pod hasłem "Batavia Arrack".

Jako przyprawa dla cukiernictwa i kulinarii jest osiągalny w sprzedaży hurtowej. Ma bardzo specyficzny aromat, nie mozna go pomylić z tym destylowanym przez Arabów. Oczywiście nalezy wiedzieć, które firmy maja oryginał a nie podróbki :-)

Nie jest to aspekt wielowymiarowy, bo "mieć szczęście" a "być szczęśliwym" to dwie różne sprawy. A dyskusja "o szczęśliwości" właśnie, a nie jak tytuł wskazuje "o szczęściu". I dlatego jak człowiek szczęśliwy wcale nie musi mieć szczęścia, tak człowiek, który ma szczęście wcale nie musi być szczęśliwy.

W końcu ktoś coś słusznie zauważył.

Szczęście, o jakim jest tu dyskusja nie dotyczy fartu. Fart to dzieło przypadku. Szczęście jest zaś podsumowaniem z weryfikacją dokonanych wyborów w życiu. Jeśli podsumowanie jest na plusie, wtedy człowiek czuje się szczęśliwy i spełniony.

Fart to dzieło przypadku.

Nie ma przypadku, wiesz o tym dobrze.

 

Szczęście jest zaś podsumowaniem z weryfikacją dokonanych wyborów w życiu. Jeśli podsumowanie jest na plusie, wtedy człowiek czuje się szczęśliwy i spełniony.

Niby tak. Tyle, że gdy dokonujemy wyborów będąc w wewnętrznej harmonii/ spokoju, świadomie kreujemy rezultat jest przewidywalny - Szczęście.

 

Nie ma przypadku, wiesz o tym dobrze.Niby tak. Tyle, że gdy dokonujemy wyborów będąc w wewnętrznej harmonii/ spokoju, świadomie kreujemy, rezultat jest przewidywalny - Szczęście.
Gość

(Konto usunięte)

W końcu ktoś coś słusznie zauważył.

 

Ten ktoś to znany kazuista lingwistyczny. ;) Słowo może nieć więcej niż jedno znaczenie.

 

szczęście (język polski) https://pl.wiktionary.org/wiki/szcz%C4%99%C5%9Bcie#pl

 

znaczenia:

 

(1.1) uczucie radości i zadowolenia

(1.2) powodzenie w jakichś działaniach, pomyślny zbieg okoliczności

 

 

szczęśliwość (język polski) https://pl.wiktionary.org/wiki/szcz%C4%99%C5%9Bliwo%C5%9B%C4%87

 

znaczenia:

 

(1.1) uczucie silnego zadowolenia

 

W rosyjskiej wersji wiktionary jest bardziej rozbudowana definicja pierwszego znaczenia:

 

1. состояние высшей удовлетворённости жизнью; чувство глубокого довольства и радости, испытываемое кем-либо; внешнее проявление этого чувства.

1. stan najwyższej satysfakcji z życia; uczucie głębokiego zadowolenia i radości doświadczanej przez kogoś; zewnętrzna manifestacja tego uczucia.

 

W języku rosyjskim słowo szczęście ma jeszcze trzecie znaczenie i używane jest we zwrotach grzecznościowych (coś jak z kim mam przyjemność; zrobię to z radością).

Czy można być nieszczęśliwym mając jednocześnie szczęście? Można. Wszystko zależy od kontekstu w jakim tych słów się używa.

 

Na przykład: jestem szczęściarzem, ale nie jestem szczęśliwy; albo: jestem szczęśliwy, ale nie mam szczęścia w kartach - ale mam je w miłości.

Parker's Mood

Nie ma przypadku, wiesz o tym dobrze.

Jest. Określa to rachunek prawdopodobieństwa. Np. kasyna gier kalkują na jego bazie. Jak twierdził dyr. Casino Poland, wyniki dokładnie odzwierciedlają rachunek prawdopodobieństwa. Można dorabiać do tego teorie, ale jak nie jesteś w stanie ich zrealizować w realu, to pozostają jedynie bajkami.

Ale oczywiście. Jak ktoś wyskoczy z 10 piętra i się zabije, to już nie jest przypadek. ;)

W kontekście forumowy zaryzykowałbym stwierdzenie, że osoby spędzające więcej czasu w zakładce muzyka są szczęśliwsze od tych spędzającej większość czasu w działach sprzętowych :)

Tutaj za to odpowiada Twoje przekonanie, że padną Twoje liczby. Masz takie silne przekonanie?!

Nie mam tyle mocy. Nawet butelki z piwem nie odkapsluję w stylu "wstań i idź" ;)

A ty? Maszt tę moc? :)

Np. kasyna gier kalkują na jego bazie. Jak twierdził dyr. Casino Poland, wyniki dokładnie odzwierciedlają rachunek prawdopodobieństwa.

 

W kasynie to chyba nie działa rachunek prawdopodobieństwa, bo takie kasyno szybko by splajtowało już na samym początku istnienia.

 

Wyobraźmy sobie taką sytuację:

ruletka składa się w połowie z pól czarnych i w połowie z pól czerwonych oraz neutralnej liczby zero.

Czyli postawienie na jeden z kolorów oznacza wygraną w prawie 50%.

Stawiamy więc 1.000 PLN na czerwone i jeśli trafiamy, to zabieramy wygraną i idziemy do domu bogatsi o 1.000 PLN.

Jeśli nie trafiamy, to znów stawiamy na czerwone, ale już 2.000 PLN. Jeśli trafiamy, to wygrywamy 1.000 PLN i idziemy do domu.

Jeśli nadal nie trafiamy, to za każdym razem podwajamy stawkę i cały czas konsekwentnie obstawiamy kolor czerwony. W końcu musimy trafić i wygrać, bo mówi o tym przecież rachunek prawdopodobieństwa. Każda obstawa jednego koloru to prawie 50% prawdopodobieństwa trafienia. Każda następna próba to prawdopodobieństwo zwiększa, a np. prawdopodobieństwo trafienia chociaż raz koloru czerwonego na 4 próby jest już dużo większe niż 50%.

Czemu zatem grający w kasynie nie wygrywają, a raczej przegrywają?

 

Ktoś mądry wytłumaczy? ;-)

 

W kontekście forumowy zaryzykowałbym stwierdzenie, że osoby spędzające więcej czasu w zakładce muzyka są szczęśliwsze od tych spędzającej większość czasu w działach sprzętowych :)

 

Najmniej szczęśliwi, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że nieszczęśliwi są ci, którzy przebywają w wątkach o kablach, bezpiecznikach i audio-mitach.

Dlatego ja już tam nie bywam i czuję się szczęśliwy. ;-)

Najmniej szczęśliwi, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że nieszczęśliwi są ci, którzy przebywają w wątkach o kablach, bezpiecznikach i audio-mitach.

Dlatego ja już tam nie bywam i czuję się szczęśliwy. ;-)

 

Pytanie tylko, czy szczęśliwcami są ci którzy dostali dar od Boga i słyszą, czy ci drudzy. Ta druga grupa znowu jest dręczona poczuciem misji i tak się to kręci... nikt nie ma "spokoju" :)

Każda następna próba to prawdopodobieństwo zwiększa, a np. prawdopodobieństwo trafienia chociaż raz koloru czerwonego na 4 próby jest już dużo większe niż 50%.

A niby dlaczego? Przy każdym rzucie jest 50%.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.