Skocz do zawartości
IGNORED

Regulacja głośności -zrobić to dobrze, dyskusja


Shogun_

Rekomendowane odpowiedzi

54 minuty temu, J.Jerry napisał:

Jak mamy grać muzykę bez kompresji, gdzie masz DR ze 40 dB to jedynie klasa D da conajmniej 1000W w rozsądnych pieniądzach.

Chyba zapomniałeś, że są jeszcze głośniki i to one odpowiadają za ciśnienie akustyczne a nie sam wzmacniacz. Porównaj kolumny 84 dB i 94 db.

7 minut temu, moltos napisał:

Chyba zapomniałeś, że są jeszcze głośniki i to one odpowiadają za ciśnienie akustyczne a nie sam wzmacniacz. Porównaj kolumny 84 dB i 94 db.

A współczynnik kształtu? Tak bardzo się @J.Jerry nie pomylił. Żeby zestaw głośnikowy o skuteczności 94 wytworzył ze standardowego, współczesnego skompresowanego sygnału muzycznego 110dBSPL (z metra w komorze bezechowej tak jak go mierzą, żeby nie mieszać), musi być zasilany wzmacniaczem o mocy conajmniej 400W (albo jakimś nadem ? )

nagrywamy.com

2 godziny temu, przemak napisał:

Lars Ulrich:
"Listen, there's nothing up with the audio quality. It's 2008, and that's how we make records. [Producer] Rick Rubin's whole thing is to try and get it to sound lively, to get it to sound loud, to get it to sound exciting, to get it to jump out of the speakers. Of course, I've heard that there are a few people complaining. But I've been listening to it the last couple of days in my car, and it sounds ****in' smokin"

hym cóż .

Materiał na wydania LP mają inaczej robiony, normalnie.

"We designed our valve (tube) amplifier, manufactured it, and put it on the market, and never actually listened to it. In fact, the same applies to the 303 and the 405" - Peter Walker - Quad

15 minut temu, raven1985 napisał:

hym cóż .

Materiał na wydania LP mają inaczej robiony, normalnie.

Bo tak jak na cd się wytłoczyć nie da ?

 

nagrywamy.com

16 minut temu, przemak napisał:

Bo tak jak na cd się wytłoczyć nie da ?

no kurna przy matrix-ie znów grzebią , kolejne deja voo . To już trzeci czy czwarty wątek wojny formatów ?

są tu jacyś wyznawcy kasety i taśmy?

Teraz, bolo_senor napisał:

są tu jacyś wyznawcy kasety i taśmy?

Oczywiście. Ja nie, bo to pamiętam, ale inni? ?

nagrywamy.com

1 minutę temu, bolo_senor napisał:

a to jeszcze tylko zwolenników teorii niepotrzebnej kwantyzacji nie ma

Ten klub jest, bo o tym wątek jest - o analogowej regulacji głośności, jakbyś nie zauważył ?

nagrywamy.com

W dniu 11.04.2020 o 19:35, Shogun_ napisał:

Mówimy regulacja głośności myślimy potencjometr "niebieski ALPS RK-27"  niegdyś symbol wysokiej jakości

W praktyce wyprodukowywany w chinach ze sporą różnicą między kanałami. 

Kupic wyprodukowany w japonii i zapomniec o temacie...

5 godzin temu, Bumpalump napisał:

Kupic wyprodukowany w japonii i zapomniec o temacie...

Jak komuś nie przeszkadza dopuszczalna  odchyłka 3db przy -60dB a niżej nawet 5dB ( według pdf) , zresztą gdzie kupić pewny oryginał?

http://analogmetric.com/specification/ALPS/ALPS%20RK271%20datasheet.PDF

W trakcie usuwania konta.

11 hours ago, przemak said:

Tak się nie da, z paru względów. Po pierwsze to nie jest tak, jak myślisz, że można zdjąć kompresor czy kompresory czy inne urządzenia i powstanie coś, co się do czegokolwiek nadaje. Taki produkt musi być zaakceptowany przez twórcę i przez firmę. "Zdjęcie" obróbki wymagać będzie innego wykonania, często w ogóle innego podejścia do całego procesu, innych pomieszczeń, innych mikrofonów, innego ustawienia mikrofonów, co z kolei może mocno zwiększyć szumy i niechciane przesłuchy itp. Już pomijam jasno wyrażone życzenie niezmieniania poziomów w trakcie - na to nie pójdzie nikt i nie u realizatorów znajdziesz upór, tylko  prędzej u wykonawców.

Przykład "Death Magnetic" pokazuje, że zdjęcie finalnego kompresora znacznie poprawia produkt. Podobnie remastery starych nagrań są o wiele gorsze od oryginałów. Zanim zdałem sobie sprawę z istoty zjawiska, kupiłem ileś takich płyt, czego żałuję. Lars Ulrich to sobie może robić dobrą minę do złej gry po tym, jak mleko się rozlało. Sam zresztą przyznał że słuchał swoich utworów w samochodzie, który nie jest dobrym środowiskiem do wydobywania niuansów. Z kolei Iron Maiden jakiś czas po kompresorowym szaleństwie "nowoczesnych" remasterów z 1995 roku zreflektowali się i album "A matter of Life and Death" zrobili z kompresją o wiele łagodniejszą. Chociaż prawdą jest, że dawna sztuka realizatorska została w znacznym stopniu zapomniana, bo przecież "się skompresuje". A nowocześni artyści niespecjalnie umieją utrzymać istotne cechy wydawanych przez siebie odgłosów, bo przecież realizator poprawi.

12 hours ago, przemak said:

Jeżeli nagranie ma być naturalne to musi być odsłuchiwane z naturalną głośnoiścią. Sciszenie liniowe o 10dB nie jest naturalne, każde naturalne sciszenie i zgłośnienie jest nieliniowe z natury działania słuchu i co bardziej oczywiste wymaga zmiany brzmienia (BTW jak widać pierwszy z brzegu link z gugla i kończy się rumakowanie). Możesz się oczywiście z tym nie zgadzać, ale taki jest obecnie stan wiedzy. To tak teoretycznie. Praktycznie oczywiście dla tak małego czy nawet większego nieco zakresu regulacji można to pominąć.

10dB doskonale mieści się w zakresie naturalnych zmian głośności przy zmianie miejsca zasiadania w filharmonii. No może (ale niekoniecznie) jakiś mały loudness'ik by się przydał przy okazji, ale po stronie wysokich w odwrotną stronę niż rozwiązania tradycyjne - ściszając powinien (lekko) podbijać bas i tłumić wysokie.

12 hours ago, przemak said:

Trochę dziwne jednostki stosujesz, dlatego powiem wprost - najkrótsza droga do mataczenia poziomami. Musimy ustalić, o czym piszesz. Co to jest "np. 0dBfs -> 90dB"? Jeżeli to oznacza, że sinus 0dBFS daje SPL na poziomie 90dB (a czy c, na razie pomińmy) to przeliczając to na mocno dobitą muzykę rock/hiphop mamy maksymalny SPL w okolicach 80.

Ja jestem konstruktorem sprzętu odtwarzającego. Źródłem jest dla mnie płyta CD ew. plik .wav bądź coś podobnego. Mam jako taką gwarancję, że przebieg muzyczny amplitudowo nie wyjdzie poza poziom wartości szczytowej 0dBfs (z rzadkimi wyjątkami typu rozfazowanie prostokąta, ale to nie zachodzi w dobrze nagranej muzyce) - a więc jest to inżynierski najgorszy przypadek dla konstruktora. Z drugiej strony mamy głośniki i ich charakterystyki - że np. sterowany przebiegiem sinusoidalnym 2.83V RMS głośnik da 90dB (C) w odległości 1m na odgrodzie nieskończonej. I coś takiego mam na myśli, tylko dla innych odległości, mocy oraz jeszcze wpływu pomieszczenia. Reszta się skaluje do tego, bo system jest mniej więcej liniowy.

Oczywiście przyjmuje do wiadomości, że dla prawidłowo zestrojonego systemu sinus 0dBfs w zakresie przetwarzania tweetera może go spalić jeżeli spróbujemy zabawy w realistyczne poziomy dźwięku. Ale na szczęście nie zdarza się to w nagraniach (ani w filharmonii) i byłoby trudne do wytrzymania gdyby nawet mieć hipotetyczny tweeter dysponujący odpowiednią mocą - jak odgłos hamującego pociągu na dworcu.

19 minut temu, bogdan_ napisał:

Jak komuś nie przeszkadza dopuszczalna  odchyłka 3db przy -60dB a niżej nawet 5dB ( według pdf) , zresztą gdzie kupić pewny oryginał?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Sprawny oryginal nie przekroczy 1dB... w pelnym zakresie, a to ze producent deklaruje to nic nie znaczy, w zadnym sprzecie gdzie byl oryginal nie bylo tak duzej odchylki...

A gdzie kupic? W japonii.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Zawsze dobrze jest solidnie dostosować wzmocnienia, żeby dla sygnału 2V RMS (2.83V peak) i pełnego odkręcenia potka mieć Pmax sprzętu. Wtedy uciekamy od najgorszego dla zbieżności międzykanałowej zakresu największego tłumienia potencjometru.

Dla konstruktora sprzętu nie powinno być to wielkim problemem - zrobić atenuator przy potencjometrze albo w interkonekcie.

50 minut temu, Bumpalump napisał:

Sprawny oryginal nie przekroczy 1dB... w pelnym zakresie, a to ze producent deklaruje to nic nie znaczy, w zadnym sprzecie gdzie byl oryginal nie bylo tak duzej odchylki...

A gdzie kupic? W japonii.

Ja miałem zawsze większe odchyłki na początku skali, a drabinek używam nie tylko ze względu na idealne wyrównanie ale głownie ze względu na maksymalną jakość i możliwość zastosowania na każdym stopniu tylko jednego wysokiej klasy rezystora i pozłacanych dobrych styków.

Jak się robi komuś wzmacniacz , nie sobie, to można mu ściemnić że Alps wystarczy.

W trakcie usuwania konta.

11 minut temu, bogdan_ napisał:

Jak się robi komuś wzmacniacz , nie sobie, to można mu ściemnić że Alps wystarczy.

Takie insynuacje to ja sobie wypraszam, sam od wielu lat posiadalem i posiadam rozmaite wzmacniacze, w kazdym analogowy potencjometr i nigdy nie musialem szukac innych rozwiązań, a sluch z racji młodego wieku mam bdb

Ale jesli kolega za moje rady ma zamiar naskakiwac na mnie i sugerowac mi sciemnianie klientow to moja proba pomocy w tym momencie sie konczy. Nie pozdrawiam

12 minut temu, Bumpalump napisał:

Takie insynuacje to ja sobie wypraszam, sam od wielu lat posiadalem i posiadam rozmaite wzmacniacze, w kazdym analogowy potencjometr i nigdy nie musialem szukac innych rozwiązań, a sluch z racji młodego wieku mam bdb

Ale jesli kolega za moje rady ma zamiar naskakiwac na mnie i sugerowac mi sciemnianie klientow to moja proba pomocy w tym momencie sie konczy. Nie pozdrawiam

Bardzo przepraszam kolegę. Chciałem tylko napisać, ze jak się projektuje coś dla siebie, to można wybrać rozwiązanie bezkompromisowe. Wierze Ci, że fabryczne japońskie Alpsy mogą być lepsze niż podaje producent i tada aby kupować z japonii cenna w dobie podróbek wszystkiego.

W trakcie usuwania konta.

2 godziny temu, bogdan_ napisał:

Ja miałem zawsze większe odchyłki na początku skali,

Bez względu na klasę elementu wykonawczego , dawniej stosowano skokowe obniżenie poziomu o  minus 12-20 dB , co odsłuchowo definitywnie załatwiało sprawę współbieżności początkowego zakresu regulacji .

3 godziny temu, bogdan_ napisał:

Jak się robi komuś wzmacniacz , nie sobie, to można mu ściemnić że Alps wystarczy

W moim aktywnym systemie analogowym w przedwzmacniaczu wydłubanym w ca. 1985 stoi potencjometr Telpod, od początku ten sam i nie trzeszczy, ale fakt że rzadko jest używany, tylko do ustawienia maksymalnego poziomu dla danej sesji słuchania. Ciszej głośniej robię regulacją cyfrową w przetworniku wyjściowym Oppo (ES9018), z tym że tej regulacji analogowej na Telpodzie można używać licząc się z nie najlepszą zbieżnością dla obu kanałów, ale od czego jest balans, też na Telpodzie ;-). Ten analogowy system, mimo że bardzo stary dalej jest u mnie referencyjny, ale drugi cyfrowy (młodszy) też dotrzymuje mu kroku choć ze względu na warunki akustyczne w których oba pracują "korespondencyjne" różnice można odnotować. Bezpośredniego porównania w czasie rzeczywistym nigdy nie było.  
"Cyfrowy" system ma regulację na CS3318 za zwrotnicą DSP, który ma DR=127dB. Polecam, działa naprawdę doskonale.

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

Godzinę temu, Lech36 napisał:

W moim aktywnym systemie analogowym w przedwzmacniaczu wydłubanym w ca. 1985 stoi potencjometr Telpod, od początku ten sam i nie trzeszczy

Nie znam drugiej tak oszczędnej osoby, nało wymagającej ( bo nie charczy to OK ), żeby przez 35lat nie stuningowała swojego sprzętu wymieniając części na coraz lepsze albo zmieniała urządzeń przez pół zycia.

W trakcie usuwania konta.

2 minuty temu, bogdan_ napisał:

bo nie charczy to OK

Charczy? Nie rozumiem. Może Kolega bardziej technicznie

3 minuty temu, bogdan_ napisał:

żeby przez 35lat nie stuningowała swojego sprzętu wymieniając części na coraz lepsze albo zmieniała urządzeń przez pół zycia.

Dziwne nie? ? Ale prawdziwe ;-).

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

6 godzin temu, misiomor napisał:

Przykład "Death Magnetic" pokazuje, że zdjęcie finalnego kompresora znacznie poprawia produkt. Podobnie remastery starych nagrań są o wiele gorsze od oryginałów. Zanim zdałem sobie sprawę z istoty zjawiska, kupiłem ileś takich płyt, czego żałuję. Lars Ulrich to sobie może robić dobrą minę do złej gry po tym, jak mleko się rozlało. Sam zresztą przyznał że słuchał swoich utworów w samochodzie, który nie jest dobrym środowiskiem do wydobywania niuansów. Z kolei Iron Maiden jakiś czas po kompresorowym szaleństwie "nowoczesnych" remasterów z 1995 roku zreflektowali się i album "A matter of Life and Death" zrobili z kompresją o wiele łagodniejszą. Chociaż prawdą jest, że dawna sztuka realizatorska została w znacznym stopniu zapomniana, bo przecież "się skompresuje". A nowocześni artyści niespecjalnie umieją utrzymać istotne cechy wydawanych przez siebie odgłosów, bo przecież realizator poprawi.

Pomijając fakt, że to nie kompresja, to trzeba zauważyć, że to tobie się bardziej podoba lżejsza wersja a twórcy nie. Cała koncepcja takiej muzyki polega na takim brzmieniu, jeżeli ma to inaczej brzmieć, to trzeba to inaczej zaaranżować, zagrać i zgrać. To nie jest tylko ten przysłowiowy kompresor (którego tam nie ma) na sumie. 

 

6 godzin temu, misiomor napisał:

Ja jestem konstruktorem sprzętu odtwarzającego. Źródłem jest dla mnie płyta CD ew. plik .wav bądź coś podobnego. Mam jako taką gwarancję, że przebieg muzyczny amplitudowo nie wyjdzie poza poziom wartości szczytowej 0dBfs (z rzadkimi wyjątkami typu rozfazowanie prostokąta, ale to nie zachodzi w dobrze nagranej muzyce) - a więc jest to inżynierski najgorszy przypadek dla konstruktora. Z drugiej strony mamy głośniki i ich charakterystyki - że np. sterowany przebiegiem sinusoidalnym 2.83V RMS głośnik da 90dB (C) w odległości 1m na odgrodzie nieskończonej. I coś takiego mam na myśli, tylko dla innych odległości, mocy oraz jeszcze wpływu pomieszczenia. Reszta się skaluje do tego, bo system jest mniej więcej liniowy.

Oczywiście przyjmuje do wiadomości, że dla prawidłowo zestrojonego systemu sinus 0dBfs w zakresie przetwarzania tweetera może go spalić jeżeli spróbujemy zabawy w realistyczne poziomy dźwięku. Ale na szczęście nie zdarza się to w nagraniach (ani w filharmonii) i byłoby trudne do wytrzymania gdyby nawet mieć hipotetyczny tweeter dysponujący odpowiednią mocą - jak odgłos hamującego pociągu na dworcu.

Ja to rozumiem, ale nie o to chodzi. Wartość w dBFS to zasadniczo wartość chwilowa a moc, głośność, spl czy co tam jeszcze to nie są wartości chwilowe przebiegu. Bo przecież nie chcesz napisać, że masz sinus o rms równym 0dBFS ?

nagrywamy.com

"Sinus 0dBFS" jest możliwy tylko w sensie wartości szczytowej (amplitudy). Więc jest to skrót samo-wyjaśniający się. 2 zbitki liter zamiast dłuższego "sinus o amplitudzie 0dBFS i mocy -6dBFS". W konstruowaniu sprzętu wartość peak jest najważniejsza, bo to ona daje np. przestery wzmacniaczy a więc decyduje o pożądanym wzmocnieniu toru dla max. odkręcenia Volume.

44 minutes ago, przemak said:

Pomijając fakt, że to nie kompresja, to trzeba zauważyć, że to tobie się bardziej podoba lżejsza wersja a twórcy nie. Cała koncepcja takiej muzyki polega na takim brzmieniu, jeżeli ma to inaczej brzmieć, to trzeba to inaczej zaaranżować, zagrać i zgrać. To nie jest tylko ten przysłowiowy kompresor (którego tam nie ma) na sumie.

Kiedyś nagranie metalu z "czadem" to była sztuka. Ludzie się zachwycali jak to na wczesnych płytach Sepultury wskaźnik wysterowania na wieży jechał "po bandzie". Jednak to było robione gęstym graniem, przesterami na gitarach i użyciem analogowych kompresorów, z natury mniej niszczących dla brzmienia niż operacje cyfrowe. To wszystko przy zachowaniu pewnej dozy przyzwoitości odnośnie przesterów finalnego mix'u - choćby ze względu na wydania LP. Dziś realizator robi kompresję / przester całości i wychodzi jazgot nie do wytrzymania (remastery Sepultury to jakiś dramat). Ja głównie z tego powodu coraz rzadziej słucham metalu, a nowych wydawnictw tkniętych obecnym realizatorskim konsensusem to już w ogóle. Lars Ulrich najlepsze lata ma dawno za sobą, pewnie jeszcze mega ubytki słuchu od koncertowania, więc być może dlatego podobała mu się finalna wersja CD owej płyty. Beethoven przykładowo robił z siebie publicznie durnia "dyrygując" kiedy był już mocno głuchy, co jednak nie umniejsza w żaden sposób jego klasy jako kompozytora. Po prostu autorytet totalny nie istnieje wbrew pragnieniom niektórych.

Najgorsze jest to, że obecne realizatorskie mądrości produkują nagrania skrajnie niszczące dla słuchu, zwłaszcza jak ktoś używa słuchawek dokanałowych w miejskim jazgocie.

O nagraniach klasycznych i podobnych już nie wspomnę, bo "hiper-analityczność" kosztem jazgotu, "szklistości" i utraty "przestrzeni" oraz "głębi" zdecydowanie nie jest tym co mi się podoba. Ciekawe że ta zaraza nie omija środowiska audiofilskiego - kiedyś w KAiM jeden z Kolegów puścił oryginalną wersję pewnego szlagieru ze znanego samplera, "męczonego" dość mocno na Audio Show przez wielu. To była inna klasa brzmienia - aż prosiło się o podkręcenie gałki żeby dostać realne rozmiary instrumentów a nie tylko udawane cyfrowymi sztuczkami.

Najgorsze w tych wszystkich realizatorskich dogmatach jest to, że budowanie naprawdę bezkompromisowych kolumn, takich 2m+ wysokości i to z odpowiednio dużymi wooferami, starannie zaaplikowanymi, zwyczajnie traci sens, bo na nich nagrania potraktowane kompresorami itp. zabiegami brzmią jednocześnie za cicho i za głośno, a gałką można tylko przeciągać za krótką kołdrę. O utracie naturalności brzmienia przez nieliniowe operacje na sygnale już nie będę któryś raz wspominał.

11 minut temu, misiomor napisał:

Więc jest to skrót samo-wyjaśniający się. 2 zbitki liter zamiast dłuższego "sinus o amplitudzie 0dBFS i mocy -6dBFS"

Zasadniczo -3 ?

11 minut temu, misiomor napisał:

W konstruowaniu sprzętu wartość peak jest najważniejsza, bo to ona daje np. przestery wzmacniaczy a więc decyduje o pożądanym wzmocnieniu toru dla max. odkręcenia Volume.

Wiadomo, przecież nie o tym piszę, tylko o jednostkach. A IMO trzeba, bo zaraz inny konstruktor czy forumowy realizator zarzuci, że "nie słuchamy sinusów" ?

12 minut temu, misiomor napisał:

Kiedyś nagranie metalu z "czadem" to była sztuka. Ludzie się zachwycali jak to na wczesnych płytach Sepultury wskaźnik wysterowania na wieży jechał "po bandzie". Jednak to było robione gęstym graniem, przesterami na gitarach i użyciem analogowych kompresorów, z natury mniej niszczących dla brzmienia niż operacje cyfrowe. To wszystko przy zachowaniu pewnej dozy przyzwoitości odnośnie przesterów finalnego mix'u - choćby ze względu na wydania LP. Dziś realizator robi kompresję / przester całości i wychodzi jazgot nie do wytrzymania (remastery Sepultury to jakiś dramat). Ja głównie z tego powodu coraz rzadziej słucham metalu, a nowych wydawnictw tkniętych obecnym realizatorskim konsensusem to już w ogóle. Lars Ulrich najlepsze lata ma dawno za sobą, pewnie jeszcze mega ubytki słuchu od koncertowania, więc być może dlatego podobała mu się finalna wersja CD owej płyty. Beethoven przykładowo robił z siebie publicznie durnia "dyrygując" kiedy był już mocno głuchy, co jednak nie umniejsza w żaden sposób jego klasy jako kompozytora. Po prostu autorytet totalny nie istnieje wbrew pragnieniom niektórych.

Najgorsze jest to, że obecne realizatorskie mądrości produkują nagrania skrajnie niszczące dla słuchu, zwłaszcza jak ktoś używa słuchawek dokanałowych w miejskim jazgocie.

O nagraniach klasycznych i podobnych już nie wspomnę, bo "hiper-analityczność" kosztem jazgotu, "szklistości" i utraty "przestrzeni" oraz "głębi" zdecydowanie nie jest tym co mi się podoba. Ciekawe że ta zaraza nie omija środowiska audiofilskiego - kiedyś w KAiM jeden z Kolegów puścił oryginalną wersję pewnego szlagieru ze znanego samplera, "męczonego" dość mocno na Audio Show przez wielu. To była inna klasa brzmienia - aż prosiło się o podkręcenie gałki żeby dostać realne rozmiary instrumentów a nie tylko udawane cyfrowymi sztuczkami.

Wygląda, że kiedyś jakiś realizator zrobił tobie krzywdę ?

A serio - wyrzuć ze swojej wypowiedzi "realizator" i zastąp bezosobową stroną bierną, to będzie miało sens. Wtedy możemy dyskutować, kto jest za to odpowiedzialny, kto kogo do czego zmusza, kto decyduje. Na razie jak widać - i z przykrością to stwierdzam - masz takie wyobrażenia o tym, jak o kompresorach "analogowych" i "cyfrowych".

17 minut temu, misiomor napisał:

Najgorsze w tych wszystkich realizatorskich dogmatach jest to, że budowanie naprawdę bezkompromisowych kolumn, takich 2m+ wysokości i to z odpowiednio dużymi wooferami, starannie zaaplikowanymi, zwyczajnie traci sens, bo na nich nagrania potraktowane kompresorami itp. zabiegami brzmią jednocześnie za cicho i za głośno, a gałką można tylko przeciągać za krótką kołdrę. O utracie naturalności brzmienia przez nieliniowe operacje na sygnale już nie będę któryś raz wspominał.

A z tym się nie zgadzam, bo to by oznaczało że "mniej znaczy więcej" albo coś w tym stylu. Nie. Na małych kolumienkach te nagrania też brzmią za cicho i za głośno, bo to są te same nagrania. Ewidentnie dodajesz ważności swojej robocie, deprecjonując moją ?

nagrywamy.com

2 godziny temu, przemak napisał:

Pomijając fakt, że to nie kompresja, to trzeba zauważyć, że to tobie się bardziej podoba lżejsza wersja a twórcy nie.

Mnie się podoba pod względem techniki i muzyki dziś przesłuchana płyta Eugene Ruffolo "In a different light" z wytwórni Stockfish. Dziś słuchając doznałem upojenia techniczno-muzycznego, ale pewnie może być jeszcze lepiej ;-). Płyta otrzymana w prezencie leżała kilka miesięcy i nie wiedziałem że mam taką perełkę. 

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

22 minutes ago, przemak said:

Zasadniczo -3

Słusznie, mój błąd.

24 minutes ago, przemak said:

A serio - wyrzuć ze swojej wypowiedzi "realizator" i zastąp bezosobową stroną bierną, to będzie miało sens. Wtedy możemy dyskutować, kto jest za to odpowiedzialny, kto kogo do czego zmusza, kto decyduje. Na razie jak widać - i z przykrością to stwierdzam - masz takie wyobrażenia o tym, jak o kompresorach "analogowych" i "cyfrowych".

OK, być może w niektórych przypadkach decydują o tym księgowi w wytwórniach. Choć zapał z jakim bronili kompresji realizatorzy z którymi miałem okazję rozmawiać jest zastanawiający. Jakiś syndrom sztokholmski czy cuś. Ja wiem że kat nie jest wydającym wyrok, ale to on zakłada pętlę i pociąga za sznurek, przez co jest powszechnie nielubiany.

28 minutes ago, przemak said:

Nie. Na małych kolumienkach te nagrania też brzmią za cicho i za głośno, bo to są te same nagrania.

Tylko że na małych kolumienkach podkręcając głośność możemy dostać przester tychże kolumienek dla głośności fortissimo ciągle za słabej nawet na kompresowanym dynamicznie nagraniu. Więc brakuje miejsca na "przeciąganie kołdry". Za to na kolumnach gdzie nagranie odkręcone na max. ich możliwości jest ewidentnie za głośne, odpuszczenie z kompresji dałoby ogólnie lepszą jakość dźwięku.

34 minuty temu, misiomor napisał:

OK, być może w niektórych przypadkach decydują o tym księgowi w wytwórniach. Choć zapał z jakim bronili kompresji realizatorzy z którymi miałem okazję rozmawiać jest zastanawiający. Jakiś syndrom sztokholmski czy cuś. Ja wiem że kat nie jest wydającym wyrok, ale to on zakłada pętlę i pociąga za sznurek, przez co jest powszechnie nielubiany.

I już lepiej ?

34 minuty temu, misiomor napisał:

Tylko że na małych kolumienkach podkręcając głośność możemy dostać przester tychże kolumienek dla głośności fortissimo ciągle za słabej nawet na kompresowanym dynamicznie nagraniu. Więc brakuje miejsca na "przeciąganie kołdry". Za to na kolumnach gdzie nagranie odkręcone na max. ich możliwości jest ewidentnie za głośne, odpuszczenie z kompresji dałoby ogólnie lepszą jakość dźwięku.

Zakres jest mniejszy, to oczywiste. Ale w zakresie wspólnym działają tak samo.

nagrywamy.com

1 godzinę temu, przemak napisał:

kto jest za to odpowiedzialny, kto kogo do czego zmusza, kto decyduje.

Czyli podsumowując:

Obecny stan rzeczy nie jest winą realizatorów mimo,  że to oni odpowiadają za stronę techniczną nagrań ( ? )

To producenci chcą takich nagrań bo nie skompresowanych nie opłaca się robić.

Tak wyliczyli księgowi.

A nie opłaca się jak domniemywam bo statystycznemu miłośnikowi filharmonii jak  nie rozsadza głośników w "jamniku" to nie kupi.

Artystą się podoba bo gra "k... czadowo" .

No i gra ?

"We designed our valve (tube) amplifier, manufactured it, and put it on the market, and never actually listened to it. In fact, the same applies to the 303 and the 405" - Peter Walker - Quad

Jeszcze małe uzupełnienie. Ja nie mam nic przeciwko np. przesterom gitarowym. To można traktować jak część instrumentu, wczytać wzorzec i odbierać jako muzykę. W naturalnych instrumentach akustycznych też przecież zachodzą zjawiska w typie nieliniowości. Tym niemniej "zespawanie" gitar z wokalem silną kompresją finalnego masteru / przesterem na 0dBfs tworzy nieprzejrzysty i męczący jazgot.

14 minut temu, misiomor napisał:

Jeszcze małe uzupełnienie. Ja nie mam nic przeciwko np. przesterom gitarowym. To można traktować jak część instrumentu, wczytać wzorzec i odbierać jako muzykę. W naturalnych instrumentach akustycznych też przecież zachodzą zjawiska w typie nieliniowości. Tym niemniej "zespawanie" gitar z wokalem silną kompresją finalnego masteru / przesterem na 0dBfs tworzy nieprzejrzysty i męczący jazgot.

Przypomnę - "that's how we make records". Wszystko jedno, kto to twierdzi w sensie nazwiska, jest to osoba odpowiedzialna za produkt. On może się nie podobać, można nawet wskazywać kierunki, w których to ma iść, ale jedyną możliwością potwierdzenia swoich racji jest zrobienie po prostu i sprzedanie w nakładach takiego nagrania.

27 minut temu, raven1985 napisał:

Czyli podsumowując:

Obecny stan rzeczy nie jest winą realizatorów mimo,  że to oni odpowiadają za stronę techniczną nagrań ( ? )

To producenci chcą takich nagrań bo nie skompresowanych nie opłaca się robić.

Tak wyliczyli księgowi.

A nie opłaca się jak domniemywam bo statystycznemu miłośnikowi filharmonii jak  nie rozsadza głośników w "jamniku" to nie kupi.

Artystą się podoba bo gra "k... czadowo" .

No i gra ?

Zgadza się, jak wyżej, z jednym się nie zgadzam, "artystOM" ? MSPANC ?

Miałem taki przypadek - serio!!!! Okres "burzy i naporu" polskiej muzyki, jakiś show Polsatu czy coś, wokalista w innym studiu nagrywa wokale, ja z producentem zgrywam, i słyszę w refrenie "na przekór prognozĄ złym". Telefon do nich, co tam odpierd... i słyszymy "o co chodzi, no przecież się nie mówi OM?" No i... słychać... a ? dzieci w chórku wiedziały ?

 

Znalazłem, Hugo ?

 

nagrywamy.com

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.