Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałem ten kolejny już wątek o łowiectwie z, powiem szczerze, znudzeniem. Te same tezy, te same argumenty i "argumenty", te same hasełka, slogany i klisze. Uczestnicy w ogromnej większości też ci sami. Z powodu owego znużenia (bo ileż razy można) nie będę się do niego włączał, no chyba, że zobaczę coś czego w dwu poprzednich wątkach jeszcze nie było. A teorii jak to napuścić wilki na dziki sobie nie przypominam.

Więc do wilków i świntuchów; dieta wilka składa się z dzików w widełkach 5-15%, w zależności od biotopu. Niech będzie średnio 10. Reszta to głównie inne dzikie ssaki kopytne  (sarna, jeleń, daniel, sporadycznie łoś), zającowate i gryzonie (nawet bobry), w najmniejszym stopniu ptactwo. Zwierzęta hodowlane to, przynajmniej do tej pory zaniedbywalny margines.

Czemu wilki tak mało polują na przecież występujące w dużej liczbie dziki? A dlatego, że dzik to wcale nie jest potulny baranek, ma kły z których potrafi robić doskonały użytek, do tego jest i silny i szybki i bywa też bardzo duży. Wilki polują de facto wyłącznie na pojedyncze, do tego młode czy chore sztuki i z zasady nie atakują dziczych watah, nawet same będąc w dużej sforze czy watasze.

A teraz do owego pomysłu z wilkami; po pierwsze wilków musiałoby być nie dziesiątki, a setki, nawet tysiące  razy więcej niż obecnie. Po drugie owe wilki najpierw, że tak obrazowo to nazwę, wyżarłyby wszystkie sarny, jelenie, daniele, o drobnicy nawet nie wspominam, oraz na szeroką skalę zabrałyby się za zwierzęta hodowlane, zanim realnie wpłynęłyby na redukcję pogłowia dzików. Więcej, jakby już wilki po zeżarciu całej dzikiej zwierzyny i dostępnej hodowlanej (do zamkniętych stajni, chlewni czy owczarni nie wejdą), w końcu na poważnie "zabrały się" za dziki to jest kwestią krótkiego czasu kiedy pogłowie dzików by spadło, ale i spadłoby również drastycznie pogłowie wilków, bo inna zwierzyna już zjedzona, a dzików coraz mniej. W pewnym momencie ustaliłaby się jakaś równowaga wilki-dziki, ale na poziomie o rzędy wielkości mniejszym niż na początku takiego eksperymentu. Owszem dzików byłoby mniej, wilków też, ale całej reszty dzikiej zwierzyny nie byłoby już wcale. Dla prostoty wywodu, pomijam już tu fakt, że naprawdę głodny wilk nie pogardzi i człowiekiem...

A teraz czekam na kolejne podobne, równie odkrywcze pomysły.

Darz Bór!

Gość

(Konto usunięte)
6 godzin temu, Adalbert95 napisał:

Te same tezy, te same argumenty i "argumenty", te same hasełka, slogany i klisze. Uczestnicy w ogromnej większości też ci sami. Z powodu owego znużenia (bo ileż razy można) nie będę się do niego włączał, no chyba, że zobaczę coś czego w dwu poprzednich wątkach jeszcze nie było.

 

Obiecałeś typowo deklarując jedno a robiąc drugie, ale też i cała twoja historia wygląda jakbyś opowiadał o swoich przygodach z konsumpcji pornograficznych seriali.

Nadzieja na zobaczenie czegoś nowego, to jest to , co trzyma ludzi  przy życiu.

7 godzin temu, Adalbert95 napisał:

Więc do wilków i świntuchów; dieta wilka składa się z dzików w widełkach 5-15%, w zależności od biotopu. Niech będzie średnio 10. Reszta to głównie inne dzikie ssaki kopytne  (sarna, jeleń, daniel, sporadycznie łoś), zającowate i gryzonie (nawet bobry), w najmniejszym stopniu ptactwo. Zwierzęta hodowlane to, przynajmniej do tej pory zaniedbywalny margines.

Czemu wilki tak mało polują na przecież występujące w dużej liczbie dziki? A dlatego, że dzik to wcale nie jest potulny baranek, ma kły z których potrafi robić doskonały użytek, do tego jest i silny i szybki i bywa też bardzo duży. Wilki polują de facto wyłącznie na pojedyncze, do tego młode czy chore sztuki i z zasady nie atakują dziczych watah, nawet same będąc w dużej sforze czy watasze.

A teraz do owego pomysłu z wilkami; po pierwsze wilków musiałoby być nie dziesiątki, a setki, nawet tysiące  razy więcej niż obecnie. Po drugie owe wilki najpierw, że tak obrazowo to nazwę, wyżarłyby wszystkie sarny, jelenie, daniele, o drobnicy nawet nie wspominam, oraz na szeroką skalę zabrałyby się za zwierzęta hodowlane, zanim realnie wpłynęłyby na redukcję pogłowia dzików. Więcej, jakby już wilki po zeżarciu całej dzikiej zwierzyny i dostępnej hodowlanej (do zamkniętych stajni, chlewni czy owczarni nie wejdą), w końcu na poważnie "zabrały się" za dziki to jest kwestią krótkiego czasu kiedy pogłowie dzików by spadło, ale i spadłoby również drastycznie pogłowie wilków, bo inna zwierzyna już zjedzona, a dzików coraz mniej. W pewnym momencie ustaliłaby się jakaś równowaga wilki-dziki, ale na poziomie o rzędy wielkości mniejszym niż na początku takiego eksperymentu. Owszem dzików byłoby mniej, wilków też, ale całej reszty dzikiej zwierzyny nie byłoby już wcale. Dla prostoty wywodu, pomijam już tu fakt, że naprawdę głodny wilk nie pogardzi i człowiekiem...

A teraz czekam na kolejne podobne, równie odkrywcze pomysły.

Darz Bór!

W naturalnym (przed-ludzkim) ekosystemie północnej Europy regulatorem dzików były duże kotowate - lew jaskiniowy ew. coś na kształt tygrysa syberyjskiego, wilk jest za słaby. I jak duże koty zostały wytłuczone przez myśliwych Cro-Magnon, skuteczny regulator zwyczajnie zaniknął, a na jego miejsce wszedł człowiek - myśliwy. I lepiej żeby nie znikał, bo będzie klęska, zwłaszcza wobec kolejnych przemian ekosystemu w postaci upraw wielkoobszarowych.

7 godzin temu, Adalbert95 napisał:

Przeczytałem ten kolejny już wątek o łowiectwie z, powiem szczerze, znudzeniem. Te same tezy, te same argumenty i "argumenty", te same hasełka, slogany i klisze.

A ja obserwuję pewien postęp, dyskusja jest bardziej rzeczowa, mamy również mniej dziecinnego tupania nóżkami ze strony animalsów i krzyczenia, że oni nie godzą się na okrucieństwo tego świata, a przynajmniej (łatwiej dostrzegalny dla nich i sprawiający im dyskomfort) jego wycinek w postaci drapieżnictwa uprawianego przez człowieka.

4 godziny temu, misiomor napisał:

mamy również mniej dziecinnego tupania nóżkami ze strony animalsów

Za to tupanie nóżkami ze strony miłośników zabijania dla przyjemności jest OK? Cóż za podwójna etyka.

5 godzin temu, misiomor napisał:

W naturalnym (przed-ludzkim) ekosystemie północnej Europy regulatorem dzików były duże kotowate - lew jaskiniowy ew. coś na kształt tygrysa syberyjskiego, wilk jest za słaby.

Wyłącznie pośrednio bo na zasadzie konkurencji o podobną bazę pokarmową. Owe lwy nie polowały przecież i nie jadły wilków. Psowate mają też dużą zdolność do dostosowania się do zmian bazy pokarmowej i nie sposób stwierdzić czy wtedy owa baza była taka sama jak dla dzisiejszych wilków. Przez analogię do współczesnych czasów i miejsc gdzie występują duże kotowate, można przynajmniej domniemywać, że i wtedy przodkowie wilka zadowalali się raczej pokarmem jaki dziś przyjmują hieny, szakale, dingo, a więc z bardzo niewielskim udziałem bezpośrednich polowań na większe kopytne.

Człowiek prehistoryczny wyeliminował (przynajmniej częściowo) dawne duże koty beż żadnego związku z wilkami. Wyeliminował bo nie zagrażały one jego bazie pokarmowej, a jemu samemu.

Ja pisałem, że duże koty polowały na dziki. Nie na wilki. Tygrys syberyjski do dziś potrafi polować na dziki tam, gdzie się ostał.

Tym niemniej pomysł introdukcji takiego drapieżnika do naszych lasów mogliby zgłaszać wyłącznie zwolennicy najgłębszej ekologii. Bo wilk jako regulator dzika zupełnie się nie sprawdzi - z tym się w 100% zgadzam.

56 minut temu, Adalbert95 napisał:

Człowiek prehistoryczny wyeliminował (przynajmniej częściowo) dawne duże koty beż żadnego związku z wilkami. Wyeliminował bo nie zagrażały one jego bazie pokarmowej, a jemu samemu.

I ten proces jest obecnie kontynuowany w Afryce. Tamtejsza ludność nie lubi jak lew wyciąga im dzieci z lepianek, więc podkładają lwom krowie truchła szczodrze zaprawione pestycydami. Wcześniej nie mieli takiej "broni", więc nie dawali rady.

Nam się wydaje że wielkie koty to takie ciepłolubne i egzotyczne, podczas gdy jest odwrotnie - im zimniejszy klimat, tym większy może być kot (jeżeli wytrzyma konfrontację z człowiekiem). Uważa się że samiec lwa nie poluje, bo jest leniwy. Tymczasem gdyby pobiegał sobie w gorący dzień, to by się przegrzał. On "pracuje" w nocy - chroniąc stado przed hienami czy innymi lwami. Taki sobie podział kompetencji.

 

Edytowane przez misiomor
34 minuty temu, misiomor napisał:

Ja pisałem, że duże koty polowały na dziki.

W bardzo podobnym, jeśli nawet nie mniejszym procencie jak dzisiejsze wilki. Regulatorem pogłowia dzików nigdy nie były drapieżniki większe czy mniejsze. Była tylko baza pokarmowa i choroby, a dziś doszedł też człowiek. Dziś dziki są w Polsce w nadmiarze, bo mają nieograniczony de facto dostęp do pokarmu czyli upraw i wyeliminowano wściekliznę.

Nie mieszajmy do tych oczywistych i znanych każdemu kto ma o ty pojęcie uwarunkowań drapieżników czy współczesnych, czy dawnych.

46 minut temu, misiomor napisał:

wyłącznie zwolennicy najgłębszej ekologii.

Chodzi nie o to czy ktoś jest zwolennikiem głębszej czy "płytszej" ekologii, czy powinienem napisać "ekologi". Chodzi o to by mieć choć absolutnie podstawową wiedzę o wilkach i wiedzieć jakie mają wymagania środowiskowe i bytowe. Po prostu nie da się, nawet i wkładając w to nieograniczone środki i wysiłki wprowadzić do naszej obecnej biocenozy takiej ilości wilków by miały jakikolwiek wpływ na populację dzików. Fizycznie się nie da. 

49 minut temu, Adalbert95 napisał:

bo mają nieograniczony de facto dostęp do pokarmu czyli upraw

To po jeszcze wozicie żarcie do lasu?

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Gość

(Konto usunięte)
21 minut temu, mgrkleszcz napisał:

To po jeszcze wozicie żarcie do lasu?

Może jest tak, że dokarmiają ci, którzy czują, że sumienie zżera, więc zadość czynią i dokarmiają tacy, którzy tak pojmują dobroczynność.

Lub jest to przemyślana premedytacja podszyta dobrym uczynkiem.

 

Godzinę temu, mgrkleszcz napisał:

To po jeszcze wozicie żarcie do lasu?

Proponuję cytat z luksusowego filmu "Sum tak zwany olimpijczyk", jak Rysiek nie mógł łowić to stwierdził "to sobie chociaż zanęcę".

Chociaż faktem jest, że proceder dokarmiania powinien być zakazany, z uwagi na kierowców i rolników.

7 godzin temu, Adalbert95 napisał:

W bardzo podobnym, jeśli nawet nie mniejszym procencie jak dzisiejsze wilki. Regulatorem pogłowia dzików nigdy nie były drapieżniki większe czy mniejsze. Była tylko baza pokarmowa i choroby, a dziś doszedł też człowiek. Dziś dziki są w Polsce w nadmiarze, bo mają nieograniczony de facto dostęp do pokarmu czyli upraw i wyeliminowano wściekliznę.

Ja bym nie przesądzał jak wyglądała dokładnie dieta prehistorycznych kotowatych na naszych ziemiach. Tak czy siak wilk jest o wiele za cienki, żeby upolować dzika "rozpłodowego". Duży kot miałby szanse, gdyby zrobiło się dużo dzików a mało czegoś innego. Nawet niekoniecznie tygrys czy lew, jaguar jest dość dobry w polowaniu na "pancerną" zdobycz, a spokrewnione z nim koty w naszych okolicach kiedyś występowały.

6 godzin temu, misiomor napisał:

Proponuję cytat z luksusowego filmu "Sum tak zwany olimpijczyk", jak Rysiek nie mógł łowić to stwierdził "to sobie chociaż zanęcę".

Chociaż faktem jest, że proceder dokarmiania powinien być zakazany, z uwagi na kierowców i rolników.

Czemu mieszasz w to rolnikow? 

Mi i innym rolnika nie przeszkadza ze mysliwi dokarmiaja sobie zwierzyne w miejscach zdala od mojego pola i strzelaja do tej zwierzyny. 

 

Zacznij sapac do wedkarzy. Oni tez dokarmiaja i potem lowia w tych miejscach. 

1 godzinę temu, misiomor napisał:

Ja bym nie przesądzał jak wyglądała dokładnie dieta prehistorycznych kotowatych na naszych ziemiach

Dieta dzisiejszych dużych kotów obejmuje świniowate w podobnym stopniu jak u nas wilków. Nie ma żadnych przesłanek by sądzić, że w czasach prehistorycznych było inaczej, a już z pewnością znacząco inaczej.

 

1 godzinę temu, misiomor napisał:

Duży kot miałby szanse, gdyby zrobiło się dużo dzików a mało czegoś innego

Jak już teoretyzujemy to do końca. Biotop i płowych i świniowatych ten sam. Wymagania pokarmowe podobne, z tym tylko, że dzik jest w razie konieczności wszystkożerny. Dziki nie rywalizują wprost o pokarm z płowymi. Choroby epidemiczne typu wścieklizna dotykają i dzików i płowych, z tym, że jednak bardziej dzików niż np. saren. Dziki w stosunku do płowych nie wykazują jakiejś większej odporności na czynniki pogodowe (np. ostre zimy czy susze). W okresie prehistorycznym występowała naturalna równowaga gatunkowa, a więc nie da się wskazać jakiegoś czynnika który mógłby spowodować spadek pogłowia jak to określiłeś czegoś innego, bez spadku pogłowia dzików. Jak był spadek to i czegoś innego i dzików i dużych drapieżników też.

Godzinę temu, Lolo2 napisał:

Mi i innym rolnika nie przeszkadza ze mysliwi dokarmiaja sobie zwierzyne w miejscach zdala od mojego pola i strzelaja do tej zwierzyny.

Że paśników i nęcisk nie stawia się przy drogach, a powiedziałbym, że wprost przeciwnie to kierowcom też to nie przeszkadza, a pomaga.

Że dzik nie potrafi robić zapasów jak człowiek i nie jest w stanie zjeść więcej niż tylko tyle ile zdoła przerobić na zapasowy tłuszcz, to w czasach gdy obfitość dziczego pokarmu jest de facto nieograniczona, teza jakoby dodatkowy pokarm dostarczany przez myśliwych wpływa na ekspansję ilościową dzików i tym samym zwiększanie szkód rolniczych i komunikacyjnych nie trzyma się kupy. Na wzrost pogłowia dzików wpływa obfitość odpowiedniego pokarmu na polach uprawnych (np. kukurydza) która przecież nie jest u nas rośliną endemiczną i lekkie zimy czyli dodatkowe mioty. Nie dokarmianie czy wprost nęcenie.

Ale że wszystko kiedyś przeminie to pragnę was poinformować, że przynajmniej w moim obwodzie dzików dużo, dużo mniej niż dwa, trzy lata temu. Spadek rozpoczął się już w 19/20. W zimie moje koło nie było wręcz w stanie wykonać planu odstrzału, co nie zdarzało się poprzednimi laty. Nikt nie wie co się stało. ASF w moich okolicach nie stwierdzono, zimy były lekkie, nie było suszy czy powodzi. Ale fakt faktem, dzików jest wyraźnie mniej i jak jeszcze 2 lata temu do polowań na nie trzeba było w sposób mniej lub bardziej skuteczny niemal przymuszać, to teraz dzik stał się trofeum chcianym i pożądanym. 

U mnie tez wybili prawie wszystkie dziki.  W tym roku na swoich polach zem nie widzial. 

Zima mialem jedna skarpe poryta, a tak to nic. 

Jeszcze 2 lata temu to po kilkanascie sztuk mialem na swoim polu.

4 godziny temu, Adalbert95 napisał:

Jak już teoretyzujemy to do końca. Biotop i płowych i świniowatych ten sam. Wymagania pokarmowe podobne, z tym tylko, że dzik jest w razie konieczności wszystkożerny. Dziki nie rywalizują wprost o pokarm z płowymi. Choroby epidemiczne typu wścieklizna dotykają i dzików i płowych, z tym, że jednak bardziej dzików niż np. saren. Dziki w stosunku do płowych nie wykazują jakiejś większej odporności na czynniki pogodowe (np. ostre zimy czy susze). W okresie prehistorycznym występowała naturalna równowaga gatunkowa, a więc nie da się wskazać jakiegoś czynnika który mógłby spowodować spadek pogłowia jak to określiłeś czegoś innego, bez spadku pogłowia dzików. Jak był spadek to i czegoś innego i dzików i dużych drapieżników też.

Rozmawiamy o sytuacji dzisiejszej, kiedy mamy uprawy wielkoobszarowe i obserwowany nadmiar dzików. Ja cały czas piszę w odniesieniu do pomysłu (autorstwa dogmatycznych przeciwników polowań) zastąpienia ludzkich myśliwych zwierzęcymi drapieżnikami. I dowodzę że wilk jest za cienki, tylko tygrys syberyjski albo lew jaskiniowy (gdyby go jakoś sklonować i przywrócić gatunek) miałby w ogóle szanse upolować dzika. Pytanie czy (w dzisiejszych warunkach) najpierw nie wykończyłby jeleniowatych zanim chciałoby mu się zabrać za coś mimo wszystko tak pancernego jak dzik, jeżeli ktoś do tego stopnia pogardza krajowcami, że w ogóle rozważałby pomysł przywracania drapieżników tego kalibru.

Wścieklizna - ja bym jej nie przeceniał. Gatunkiem przez nią regulowanym są lisy. Wystarczyło zaszczepić lisy i wścieklizna praktycznie zniknęła, co dowodzi że inne zwierzęta łapią ją okazjonalnie. Chociaż widziałem kiedyś filmik z młodym jeleniowatym chorym na wściekliznę gdzieś w USA. Ciekawe że nie próbował gryźć ludzi, tylko biegał, wierzgał, przewracał się i wydawał dziwne odgłosy.

5 godzin temu, Adalbert95 napisał:

Że paśników i nęcisk nie stawia się przy drogach, a powiedziałbym, że wprost przeciwnie to kierowcom też to nie przeszkadza, a pomaga.

Paśniki służą utrzymaniu wysokich zwierzostanów - nie tylko dzików, ale i znacznie gorszych (dla kierowców) jeleniowatych. A wysokie zwierzostany to więcej kolizji. Paśnik służy tylko w czasie braków pokarmowych, a potem zwierzyna się rozłazi.

2 godziny temu, misiomor napisał:

Paśniki służą utrzymaniu wysokich zwierzostanów - nie tylko dzików, ale i znacznie gorszych (dla kierowców) jeleniowatych.

Przecież są lamenty, że zwierzaków jest za dużo. I trzeba je zabijać. Najlepiej przy paśniku czy nęcisku - dla zwierząt nie do odróżnienia. Zaprosiliśmy je na posiłek i ruszamy jednym palcem. Pif! Paf! Bach! Bach! Ale klawo, ale zabawa! Proceder odrażający i powinien być uznawany za zbrodnię w sensie prawnym.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Godzinę temu, mgrkleszcz napisał:

Pif! Paf! Bach!

i po krzyku. A teraz wyobraź sobie jak cierpi rybka zanęcana, łapana na przynętę, haczyk, który przekłuwa jej mordkę. I potem dusząca się bez wody, jeśli dla świeżości nie dostanie szybko w łeb.

Less is more

Everything Should Be Made as Simple as Possible, But Not Simpler ...

2 godziny temu, Less napisał:

i po krzyku. A teraz wyobraź sobie jak cierpi rybka zanęcana, łapana na przynętę, haczyk, który przekłuwa jej mordkę. I potem dusząca się bez wody, jeśli dla świeżości nie dostanie szybko w łeb.

Roślinożercy to w ogóle są przeznaczeni przez naturę do zostania zjedzonym. Starość takiego zwierzęcia nie wygląda zbyt dobrze jeżeli nie dobije go drapieżnik albo myśliwy.

9 godzin temu, misiomor napisał:

Roślinożercy to w ogóle są przeznaczeni przez naturę do zostania zjedzonym. Starość takiego zwierzęcia nie wygląda zbyt dobrze jeżeli nie dobije go drapieżnik albo myśliwy.

Starość myśliwego drapieżnika wygląda natomiast różowo . 

17 godzin temu, misiomor napisał:

tylko tygrys syberyjski albo lew jaskiniowy (gdyby go jakoś sklonować i przywrócić gatunek) miałby w ogóle szanse upolować dzika. Pytanie czy (w dzisiejszych warunkach) najpierw nie wykończyłby jeleniowatych zanim chciałoby mu się zabrać za coś mimo wszystko tak pancernego jak dzik, jeżeli ktoś do tego stopnia pogardza krajowcami, że w ogóle rozważałby pomysł przywracania drapieżników tego kalibru.

No właśnie...

17 godzin temu, misiomor napisał:

Wścieklizna - ja bym jej nie przeceniał. Gatunkiem przez nią regulowanym są lisy

Nie tylko lisy, ale właśnie dziki. Jeleniowate w stopniu jeszcze mniejszym niż dziki, ale też. Ostatnia poważna epidemia miała miejsce gdzieś na początku lat `90. Stany całej zwierzyny poleciały w dół, mimo naturalnego w takim przypadku całkowitego zakazu polowań

 

8 godzin temu, Adalbert95 napisał:

Nie tylko lisy, ale właśnie dziki. Jeleniowate w stopniu jeszcze mniejszym niż dziki, ale też. Ostatnia poważna epidemia miała miejsce gdzieś na początku lat `90. Stany całej zwierzyny poleciały w dół, mimo naturalnego w takim przypadku całkowitego zakazu polowań

Jednak dziki będą regulowane tylko przy okazji regulowania lisów - jeżeli to ich populacja się nadmiernie rozrośnie i doprowadzi do przekroczenia masy krytycznej epidemii. Tu zachodzi dodatnie sprzężenie zwrotne rozwoju patogenu i ujemne stabilizacji populacji.

Wiadomo że każdy ssak może się przypadkowo zakazić - pokąsany przez wściekłego lisa (bądź wilka), po zeżarciu padliny (dzik - w końcu skądś łapią one włośnicę) czy nawet kalecząc się o kość truchła zwierzęcia padłego na wściekliznę, a w ekstremalnym przypadku i o złamaną gałąź - słyszałem o przypadku że dziecko zostało pokąsane przez wściekłe zwierzę, dostało szczepionkę, ale zaraziła się matka, cerując porwane spodnie.

Jednak gdyby nie było lisów, to podejrzewam że na samych dzikach wścieklizna by się zwyczajnie nie utrzymała w formie epidemii, co najwyżej dochodziłoby do okazjonalnych zakażeń od nietoperzy (naturalnego rezerwuaru wścieklizny), które nie przeradzałyby się w epidemię - chory dzik zarażałby średnio mniej niż jedno kolejne zwierzę.

W końcu do praktycznie eradykacji wścieklizny wystarczyło szczepienie lisów. A zwierzostany dzików i jeleniowatych są raczej wysokie.

PS. Obstwiam jednak bazę pokarmową oraz duże koty jako główne regulatory dzika w czasach przed - ludzkich.

12 godzin temu, czester15.30 napisał:

Starość myśliwego drapieżnika wygląda natomiast różowo . 

Tylko drapieżnik krócej się męczy. Bo jak spierdołowacieje to szybko zdechnie z głodu albo zabije go inny drapieżnik. Za to roślinożerca bez drapieżnika będzie jakoś jeszcze skubał roślinki, nawet rozpadając się ze starości.

Wyborcza napisała o wyczynach kolejnego drania:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

W dniu 25.07.2021 o 12:17, misiomor napisał:

Tylko drapieżnik krócej się męczy. Bo jak spierdołowacieje to szybko zdechnie z głodu albo zabije go inny drapieżnik. Za to roślinożerca bez drapieżnika będzie jakoś jeszcze skubał roślinki, nawet rozpadając się ze starości.

Nadajesz się na pracownika rzeźni.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.