Skocz do zawartości
IGNORED

Led Zeppelin, Black Sabbath, Deep Purple


soundchaser

Rekomendowane odpowiedzi

Pełna zgoda co do tego, ze z tytułowej trójki twórczość właśnie Black Sabbath okazała się najbardziej odporna na upływ czasu. I co tu dużo mówić, najprzyjemniej się ich słucha, o ile, biorąc pod uwagę specyfikę tej muzyki, o jakiejkolwiek przyjemności może być mowa :).

 

Osobiście na równi stawiam pod względem artystycznym erę Ozzy'ego oraz erę Dio. Do tej drugiej musiałem dojrzeć, bo kiedyś płyt z Dio nie słuchałem z założenia, ignorowałem je. Przy czym spory który Black Sabbath lepszy wydają się już teraz dość jałowe, moim zdaniem to są dwa różne wcielenia, nieomal dwa różne zespły tyle, że noszące tę samą nazwę. Później, pod wpływem gróźb sądowych nieocenionej Sharon pojawiła się nazwa "Heaven & Hell", i to byłoby właściwe rozróżnienie. "Heaven & Hell", "Mob Rules", "Dehumanizer", "Live Radio City Music Hall", "Live at Wacken" to imo świetne płyty. Szkoda, że z oczywistych względów jest to już definitywnie zamknięty rozdział.

 

Natomiast era Tony'ego Martina wydaje się najmniej ciekawa. Nie chodzi o kompozycje Iommiego, bo te trzymają poziom, a płyty takie jak "Tyr" czy "Headless Cross" są całkiem niezłe. Po prostu facet miał zbyt softowy głos i ta jego maniera wokalna siłą rzeczy oddalała estetykę twórczości zespołu od mrocznych, ponurych klimatach, które stanowiły o wyjątkowości Black Sabbath. Takich soft-metalowych zespołów było wtedy na pęczki, ale dla Black Sabath była to ślepa uliczka.

 

Nie podzielam niestety zachwytów nad karierą solową Ozzy'ego. Owszem, miał na samym początku dwie znakomite płyty z niezapomnianym Randym Rhoadsem - "Blizzard of Ozz" i "Diary od a Madman", na marginesie autorem lub współautorem większości materiału. Wiekopomne dzieła. Ale później nie było się już się raczej czym zachwycać. Moim zdaniem Ozzy zbyt mocno i zbyt długo stawiał na Zakka Wylde'a, sprawnego może jako gitarzysta, ale bardzo przeciętnego, schematycznego jeśli chodzi o tworzenie kompozycji (Ozzy jak wiadomo sam żadnej muzyki nie napisze, komponowanie w czasach Black Sabbath to było zbiorowe zaklinanie opatrzności żeby ta natchnęła Tonego Iommi, raz ta wena nie przyszła i po paru tygodniach wyszli ze studia w niczym :). Do płyt Sabbath z Dio wracam często, do płyt Ozzy'ego poza ww. dwoma pierwszymi niezmiernie rzadko.

 

Cieszy natomiast, że Ozzy, który wygląda na scenie jakby za chwilę miał rozpaść się na kawałki, tak znakomicie zachował swoje możliwości wokalne.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu facet miał zbyt softowy głos i ta jego maniera wokalna siłą rzeczy oddalała estetykę twórczości zespołu od mrocznych, ponurych klimatach, które stanowiły o wyjątkowości Black Sabbath.

 

Czy to prztyczek w nos do mojej wypowiedzi, że właśnie Dio miał manierę w swoim wokalu?

On pasował bardziej do Rainbow, niż do BS. Zauważ jak jego wokal jest natarczywy. Już nie chodzi mi o tę jego pompatyczność,

ale ciągłe wtrącanie się tam gdzie nie musi...po prostu wydawał z siebie wiele niepotrzebnych dźwięków podczas solówek, tak jakby chciał podkreślić, że jest najważniejszy... oł yeee, oł rajt...itp. za dużo go było tam gdzie nie potrzeba i to mnie w nim zawsze drażniło.

 

Nie podzielam niestety zachwytów nad karierą solową Ozzy'ego. Owszem, miał na samym początku dwie znakomite płyty z niezapomnianym Randym Rhoadsem - "Blizzard of Ozz" i "Diary od a Madman"

 

A takie płyty: Bark at the Moon, No Rest for the Wicked, No More Tears, czy wreszcie genialna: Ozzmosis.

Słuchałeś? Nie dostrzegłeś nic? Szkoda.

 

Ozzy jak wiadomo sam żadnej muzyki nie napisze

 

A kto za niego pisał?

Sharon? ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Junior_AudioMix_Konin

(Konto usunięte)

Nie podzielam niestety zachwytów nad karierą solową Ozzy'ego. Owszem, miał na samym początku dwie znakomite płyty z niezapomnianym Randym Rhoadsem - "Blizzard of Ozz" i "Diary od a Madman"

 

Owszem, ale i potem była świetna "Bark at the moon", "Ultimate Sin" czy już w miarę nowożytne "No rest for the wicked" i "No more tears". Każdy widzę tez Randy i Zakk ale mało kto wspomina Jake E. Lee, który dla mnie nie gorszy od tej dwójki.

Generalnie skład zawsze Ozzy miał zacny, świetni muzycy się przewijali: Lee Karlslake, Bob Daisley, Mike Inez, Geezer Butler, Randy Castillo, Rudy Sarzo, Tommy Aldridge, Robert Trujillo, Jason Newsted, Don Airey.....

 

A kto za niego pisał?

Sharon? ;-)

 

Hm, no wspomniany wyżej Bob Daisley, on pisał też większość materiału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pierwszy cytat to przecież komentarz JarlBjorna. Czemu widnieje tam mój nick??

 

Hm, no wspomniany wyżej Bob Daisley, on pisał też większość materiału.

 

Na pierwszych dwóch płytach rzeczywiście Ozzy miał mniejszy udział w tworzeniu materiału.

Jeszcze nie doszedł do siebie po odwyku. ;-)

Później jednak jego udział w komponowaniu był o wiele bardziej znaczący.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Ozzy jak wiadomo sam żadnej muzyki nie napisze, komponowanie w czasach Black Sabbath to było zbiorowe zaklinanie opatrzności żeby ta natchnęła Tonego Iommi, raz ta wena nie przyszła i po paru tygodniach wyszli ze studia w niczym :)

 

O to, to. I to jest właśnie dowód na wyższość Dio and Ozzym. Bo Dio tworzył z Elf, Z Rainbow, potem z BS, miał b. owocną karierę solową. Trzech pierwszych płyt BS nie sposób negować, to arcydzieła, no ale takie Sabotage, Technical Rcstasy i Never Say Die z Ozzym to koszmar, dlatego S, TE, NSD <<<<<< (dużo mniej niż) H&H, MR. I z tego powodu Dio lepszy od Osbourna.

 

No a interpretacje Dio piosenek BS z początku kariery np. na Live Evil to temat na kolejną dyskusje.

 

Po prostu facet miał zbyt softowy głos i ta jego maniera wokalna siłą rzeczy oddalała estetykę twórczości zespołu od mrocznych, ponurych klimatach, które stanowiły o wyjątkowości Black Sabbath.

Właśnie wokal T.Martina był bardzo wysoki, czuł się on świetnie w wysokich rejestrach. Świetnie naśladował Dio, no a na Eternal Idol i Headless Cross śpiewa niemiłosiernie wysoko, aż ciarki przechodzą.

A tutaj przykład, że T.Martin może pasować do BS:

 

PS. Do reedycji Deluxe z 2010 została dodana 2 płyta CD, na której cały album spiewa Ray Gillen (musiał opuścić BS przed wydaniem albumu i zmarł na Aids na początku lat dziewięćdziesiątych). Tak naprawdę na EI T.Martin śpiewa jego linie melodyczne. Także jego faktyczny debiut to Headless Cross.

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ale takie Sabotage, Technical Rcstasy i Never Say Die z Ozzym to koszmar

 

O ile z oceną płyty Never Say Die jestem w stanie się zgodzić, chociaż muzycznie nie jest taka zła, lecz koszmarnie zrealizowana,

to w przypadku Technical Ecstasy już nie, a Twoja ocena Sabotage to wręcz bluźnierstwo, albo zwykła ignorancja.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a Twoja ocena Sabotage to wręcz bluźnierstwo, albo zwykła ignorancja.

 

Dobra, będę bluźnił dalej, bo nic tak pozytywnie nie nakręca jak jakieś bluźnierstwo po południu. Może sobie powiniem zmienić ksywę na blasphemy?

 

 

Ale co jest takiego w Sabotage, co można pochwalać. Meganudna, rozwlekła Megalomania, przerost ambicji The Writ, jakieś nędzne syntyzatoki w Am I Going Insane, niezbyt dobry akustyczny Don’t Start (Too Late).

 

Mamy tu zespół w stanie rozkładu, atmosfera była słaba, Iommi nie miał już pomysłów i potrzebował świeżości, która przyszła wraz z nadejściem DIO. Na Sabotage to nie jest już muzyka, tylko jakieś narkotyczne wizje i majaczenia :(

 

No a temat TE i NSD zostawmy w spokoju, bo tutaj szkoda tłuc w klawiaturę pisząc o marności tych płyt.

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co jest takiego w Sabotage, co można pochwalać

 

Hehe...o gustach podobno się nie dyskutuje, pod warunkiem że ma się jakiś gust. ;-)

 

Może inni wypowiedzą się na temat Sabotage. Nie chce mi się pisać jeszcze raz co ja słyszę dobrego w tej płycie,

to skopiuję tutaj swoją opinię, którą napisałem do Teraz Rocka, która była odpowiedzią na recenzję jakiegoś tam mało wyrobionego muzycznie pismaka, który podobnie jak Ty nie przepadał za tą płytą:

 

Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą recenzją. Sabotage to absolutnie najdoskonalsza płyta Black Sabbath, najdojrzalsza i najbardziej progresywna w swojej strukturze. Nie znajduję na niej ani jednego słabszego fragmentu, a np. taka Megalomania to majstersztyk pod względem budowania napięcia, porywająca ekspresją w drugiej części - kapitalny utwór. Hole in the Sky i Symptom of the Univesre - klasyki hard rocka na najwyższym poziomie muzycznym. Niesamowity klimat w Supertzar, równie świetny Thrill of it All i dopełnienie w postaci mini suity The Writ. Po znakomitym, ale nieco komercyjnym Sabbath Bloody Sabbath muzycy poszli dalej i stworzyli jeden z najlepszych albumów w historii hard rocka.

 

Pozdrawiam,

Soundchaser.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą recenzją. Sabotage to absolutnie najdoskonalsza płyta Black Sabbath, najdojrzalsza i najbardziej progresywna w swojej strukturze. Nie znajduję na niej ani jednego słabszego fragmentu, a np. taka Megalomania to majstersztyk pod względem budowania napięcia, porywająca ekspresją w drugiej części - kapitalny utwór. Hole in the Sky i Symptom of the Univesre - klasyki hard rocka na najwyższym poziomie muzycznym. Niesamowity klimat w Supertzar, równie świetny Thrill of it All i dopełnienie w postaci mini suity The Writ. Po znakomitym, ale nieco komercyjnym Sabbath Bloody Sabbath muzycy poszli dalej i stworzyli jeden z najlepszych albumów w historii hard rocka.

 

Pozdrawiam,

Soundchaser.

 

Bo od Black Sabbath nie oczekuje tego, że będą grać rocka progresywnego.

Nie oczekuję tego, że będą robić to, co inne zespoły potrafią zrobić lepiej.

Nie oszukujmy się, jak BS zaczynał coś kombinować, jakaś progresja, jakieś syntyzatorki, to zawsze była porażka

Od BS oczekuje się ciężkich, chwytliwych riffów. I to tylko tyle, albo aż tyle.

 

Pozdrawiam

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie oszukujmy się, jak BS zaczynał coś kombinować, jakaś progresja, jakieś syntyzatorki, to zawsze była porażka

 

No, No czyli dałem się oszukać na SBS i Sabotage.

Jakże ja byłem naiwny przez te 36 lat odkąd znam te płyty ;P

 

Z taką opinią to mógłbym się zgodzić...ale gdyby ktoś napisał w ten sposób o takim....choćby Grand Funk Railroad.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z taką opinią to mógłbym się zgodzić...ale gdyby ktoś napisał w ten sposób o takim....choćby Grand Funk Railroad.

 

Niestety o Grand Funk Railroad, mimo że to zacny zespól nie napiszę, bo ten "wontek" na forum nazywa się: "Led Zeppelin, Black Sabbath, Deep Purple". Proszę założyć temat o GFR, wtedy włączę się do dyskusji, na pewno.

 

No, No czyli dałem się oszukać na SBS i Sabotage.

Jakże ja byłem naiwny przez te 36 lat odkąd znam te płyty ;P

 

A odnośnie schyłkowego okresu BS z Ozzym mam odmienne zdanie i prawdopodobnie go nigdy juz nie zmienię.

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo od Black Sabbath nie oczekuje tego, że będą grać rocka progresywnego.

 

Tam są jedynie pierwiastki progresji. Więcej jej można usłyszeć w dokonaniach np. Iron Maiden, czy Dream Theater.

Na Sabotage jest poza tym kawał świetnego hard rocka.

 

jakieś syntyzatorki, to zawsze była porażka

 

A gdzie Ty na Sabotage słyszysz syntezatorki?

Na Sabbath Bloody Sabbath to i owszem. Też to wg. Ciebie koszmarna płyta? ;-)

 

Od BS oczekuje się ciężkich, chwytliwych riffów

 

Proszę bardzo: Hole in the Sky, Symptom of the Univesre, Thrill of it All... nie ma tu świetnych riffów?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....... pierwiastki progresji. Więcej jej można usłyszeć w dokonaniach np. Iron Maiden, czy Dream Theater.

Prawda to. Iron Maiden w czasach świętności miał progresywne zacięcie (np. Rime of the Ancient Mariner,nie tylko z racji długości) , no a w 08.2010r. wyszedł The Final Frontier i to można powiedzieć jest płyta bardzo mocno skażona wpływami metalu progresywnego. A Dream Theater to chyba najpopularniejszy zespół wykonujący metal progresywny. Także tam na pewno jest więcej progresji niż na Sabotage BS-ów :)

 

A gdzie Ty na Sabotage słyszysz syntezatorki?

Na Sabbath Bloody Sabbath to i owszem. Też to wg. Ciebie koszmarna płyta? ;-)

 

Płyta to co to nie. Tylko te utwory, gdzie są te ...... syntyzatorki :P

 

Proszę bardzo:..................Symptom of the Univesre,.....................

 

Ale jeden dobry utwór to na porywającą płytę BS troche za mało, nie uważasz?

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iron Maiden w czasach świętności miał progresywne zacięcie

 

Niestety o Iron Maiden, mimo że to zacny zespól nie napiszę, bo ten "wontek" na forum nazywa się: "Led Zeppelin, Black Sabbath, Deep Purple". Proszę założyć temat o IM, wtedy włączę się do dyskusji, na pewno.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyta to co to nie. Tylko te utwory, gdzie są te ...... syntyzatorki :P

 

Sabbra Cadabra, Who Are You?...przecież to genialne kawałki są. I Rick Wakeman gra, więc to nie byle jakie syntezatorki. ;-)

 

Ale jeden dobry utwór to na porywającą płytę BS troche za mało, nie uważasz?

 

 

Wszystkie są świetne, a że Ty tego nie słyszysz, to nie wiesz co tracisz.

Za to egzaltujesz się marnymi na Dehumanizerze, bo dla Ciebie widocznie ważniejsze jest

by był łomot i "doomowy" klimat zamiast melodii. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I Rick Wakeman gra

 

...a że na haju grał wówczas (nie tylko on) tym lepiej ;)

...klimat pozostał...genialna płyta. Faktyczny zwrot w historii grupy.

Szkoda, że tylko na 2 płyty..."dopalacze" zrobiły jednak swoje spustoszenie.

Kolejne 2 płyty wcale nie takie złe z perspektywy czasu, jest na nich naprawdę parę perełek.

Mnie wcale to nie przeszkadza.

Black Sabbath to nie Rolling Stones czy ACDC aby grać 40-50 lat to samo.

 

Powiem szczerze BS po Idol i Cross (całkiem udane) zupełnie przestał mnie interesować.

Zainteresowanie odżyło wraz z wydaniem "13" i...chyba już tak zostanie.

 

Dehumanizer?

Podchodzę do tej płyty jak do jeża, dlaczego? Jest tu słabe brzmienie i brak pomysłu, płyta odsiana z emocji, płaska artystyczna wydmuszka.

Tragedia. Jedna z najgorszych płyt tak BS (obok TYR i 2 przed 13-ką), jak i samego DIO.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a że na haju grał wówczas (nie tylko on) tym lepiej ;)

 

Jak czytałem historię Black Sabbath, czy Yes...już teraz nie pamiętam - w 1973 roku oba zespoły nagrywały w Morgan Studios swoje wybitne dzieła. Wakeman nudził się strasznie pracą przy Opowieściach z Topograficznych Oceanów, wkurzały go ciągłe powtórki, więc wyszedł ze studia i wstąpił do sąsiedniego, gdzie Sabbaci nagrywali swój SBS. Wtedy spontanicznie powstał pomysł zagrania na klawiszach w Sabbra Cadabra.

Ech...to były czasy...już nigdy nie wrócą te lata 70-te z tak wspaniałą muzyką. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie są świetne, a że Ty tego nie słyszysz, to nie wiesz co tracisz.

Za to egzaltujesz się marnymi na Dehumanizerze, bo dla Ciebie widocznie ważniejsze jest

by był łomot i "doomowy" klimat zamiast melodii. ;-)

Tam melodie fajne są np. After All, Dehumanizer, Tv Crimes, Burried Alive. A że lubię solidne łojenie zamiast jakiś melodii vide narkotycznych wizji na ciężkim haju to nie możecie mnie za to krytykować.

 

Powiem szczerze BS po Idol i Cross (całkiem udane) zupełnie przestał mnie interesować.

Zainteresowanie odżyło wraz z wydaniem "13" i...chyba już tak zostanie.

 

Jeszcze na Tyr było dobrze. Muzyka spoko, utwory wpadające w ucho, tylko strasznie błaznowali z tą nordycką tematyką.

 

Dehumanizer?

Podchodzę do tej płyty jak do jeża, dlaczego? Jest tu słabe brzmienie i brak pomysłu, płyta odsiana z emocji, płaska artystyczna wydmuszka.

Tragedia. Jedna z najgorszych płyt tak BS (obok TYR i 2 przed 13-ką), jak i samego DIO.

 

NIe wiem, to może zostańmy przy stwierdzeniu, że Dehumnizer to łyta kontrowersyjna a nie słaba, czy coś takiego

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zagrania na klawiszach w Sabbra Cadabra.

 

Owszem, kilka chwil później z Ozzym byli już pod stołem, a pomieszczenie pełne dziwnego zapachu ;))

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to właśnie pokazuje skalę upadku tego zespołu w połowie lat siedemdziesiątych. W takich warunkach coś tak genialnego jak Paranoid czy Master of Reality powstać nie mogło.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takich warunkach coś tak genialnego

 

W takich warunkach powstało najwięcej genialnych płyt na przełomie dekady 60/70.

Sporo rzeczy bez halucynogenów by nie powstało

Pomijam oczywiście wiecznie "zgrzybkowanych" Niemców bo to ewenement w skali światowej.

 

Co do BS - po prostu chłopakom starczyło sił twórczych w latach 70-tych na 5 i pół płyty, może trochę więcej.

Sadząc z niektórych bootlegów jeszcze rok 1977 był niezłym rokiem jeśli chodzi o żywiołowość kapeli na koncertach, na których zawsze brzmieli inaczej niż w studio.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takich warunkach powstało najwięcej genialnych płyt na przełomie dekady 60/70.

 

Dokładnie. Najlepszym przykładem "Baranek" Genesis.

Powstawał w strasznych mękach i w atmosferze konfliktów i nieporozumień wewnątrz zespołu,

a mimo to stworzyli jedno z najgenialniejszych dzieł w historii rocka progresywnego.

 

To samo było z Beatlesami i Abbey Road, choć to zupełnie inna muza, ale też genialna.

 

Pomijam oczywiście wiecznie "zgrzybkowanych" Niemców bo to ewenement w skali światowej.

 

I tu też pełna zgoda. Tyle jest fantastycznych płyt nagranych w tamtym okresie, że nawet chyba Anglosasi nie spłodzili takiej ilości tych dobrych.

Pomijam też fakt, że muzyka anglosaska zawsze miała większą siłę przebicia niż ta z innych krajów, jak: Niemcy, Skandynawia, Holandia...

a tam powstawało naprawdę wiele dobrej muzyki, która nigdy nie osiągnęła sukcesu, ani nawet nie została doceniona.

Dopiero teraz dzięki internetowi i niektórym sklepom możemy te perełki poznać.

 

I to właśnie pokazuje skalę upadku tego zespołu w połowie lat siedemdziesiątych

 

Daj Panie Boże każdej upadłej rockowej kapeli nagrywać takie "słabe" płyty jak Sabotage, czy Technical Ecstasy.

 

Zupełnie pomijana jest płyta Black Sabbath - Vol.4, a przecież to również zacna płyta, choć nie najlepiej nagrana.

Stanowi jednak ważne ogniwo łączące pierwsze 3 klasyczne płyty i 2 następne, jakże odmienne stylistycznie.

To jakby zwiastun zmiany stylu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Sabbath - Vol.4...choć nie najlepiej nagrana.

 

Trochę winne jest tu "schowanie" basu Geezera.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo rzeczy bez halucynogenów by nie powstało

 

Owszem. Masz tutaj rację. Tylko zażywanie LSD nie dla wszystkich skończyło się dobrze. Spójrzcie na muzyka wszech czasów, Św. P Syda Barreta, człowieka - rakietę, który wyniósł Pink Floyd na rockowy piedestał. Dudziarz w bramie o poranku to płyta w dyskografii Floydów wyjątkowa, tak samo jak kawałki takie jak Arnold Layne i See Emilly Play. Następnie szybko się wypalił, na SoS niewiele go słychać. No a potem to się pogrążał w chorobie psychicznej i tak naprawdę zniknął.

Albo Jim Morisson pewnie żyłby po dziś dzień, żeby nie ćpanie.

 

 

Sabbaci przeżyli to ćpanie, bo mieli dostęp do najczystszych narkotyków, bez tych strasznych, trujących zanieczyszczeń. I kiedyś czytałem, że Ozzy ma zostać przebadany dlaczego tak długo żyje mimo ostrego ćpania i picia.

 

Zupełnie pomijana jest płyta Black Sabbath - Vol.4, a przecież to również zacna płyta, choć nie najlepiej nagrana.

 

Tutaj mnie nie masz, nigdy nie napisałem, że to zła płyta, choć inna.

 

 

Daj Panie Boże każdej upadłej rockowej kapeli nagrywać takie "słabe" płyty jak Sabotage, czy Technical Ecstasy.

 

 

Daj Panie Boże każdej rockowej kapeli nagrywać takie "słabe" płyty jak Dehumanizer, czy Tyr.

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość Junior_AudioMix_Konin

(Konto usunięte)

A tak czytam i czytam i nie mogę uwierzyć jak można tak mocno laboratoryjnie podchodzić do twórczości Black Sabbath. To był zespół ikona, protoplaści pewnych patentów w metalu, ciężkim rocku... Czego oni by nie nagrali po "Master of Reality" to i tak było OK. Tam nie było SŁABEJ płyty. Bo jak dla kogoś "Never Say Die!", "Technical Ecstasy" czy "Vol 4" to SŁABE płyty to ja siedzę już cicho. Można co najwyżej powiedzieć, że są SŁABSZE od takich konkretów jak "Sabotage", "Sabbath bloody sabbath" czy "Paranoid". Ale nie SŁABE. Siłą rzeczy musiały być SŁABSZE od nich, bo ciężko było to przeskoczyć.

Zresztą ciężko oceniać okres z Ozzym, bo to była pełna specyfiki i emocji muzyka. BS otworzyli wiele furtek i wiele furtek eksplorowali otwartych trochę wcześniej. Jak dla mnie ścisły TOP wszech czasów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą ciężko oceniać okres z Ozzym, bo to była pełna specyfiki i emocji muzyka. BS otworzyli wiele furtek i wiele furtek eksplorowali otwartych trochę wcześniej. Jak dla mnie ścisły TOP wszech czasów.

 

Zgadzam się. Tylko w narodzie pokutuje opinia, że Ozzy to jest Bogiem w Black Sabbath albo nie wiadomo jeszcze kim, i że bez niego sens istnienia BS jest wątpliwy.

 

Jest wiele osób, uważających się za fanów tej kapeli, co żadnej płyty bez Ozziego nie znają i uważają, że nie ma sensu poznać, bo o zgrozo wg nich BS bez księcia ciemności to nie to samo. No ale to są ludzie z gatunku nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

 

Ave BS

 

kulawy24

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko w narodzie pokutuje opinia, że Ozzy to jest Bogiem w Black Sabbath albo nie wiadomo jeszcze kim, i że bez niego sens istnienia BS jest wątpliwy.

 

Są takie zespoły, które nie mają racji bytu po odejściu ich frontmana. Jeśli jednak taka kapela dalej nagrywa z innym wokalistą, to można oczywiście to zaakceptować i polubić, ale nigdy to już nie będzie to samo.

Do takich zespołów należy Black Sabbath...bez Ozziego to już nie jest Black Sabbath, tylko zupełnie inny twór.

Tak - Ozzy był jak Bóg i szatan zarazem i żaden inny wokalista nie będzie tak pasował do klimatu tej kapeli.

 

Podobnie Queen nie powinien istnieć bez Fredka, tak samo jak Rolling Stones bez Jaggera, Yes bez Andersona, czy Jethro Tull też bez Andersona.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.