Skocz do zawartości
IGNORED

Hi-End w naszych domach.


jarkog

Hi-End w naszych domach.  

473 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy masz w domu ze swojego systemu dźwięk Hi-End?

    • Tak, mam dźwięk hi-end
    • Nie, nie mam jeszcze dźwięku hi-end
    • Wydaje mi się że mam
    • Nie wiem jaki to jest dźwięk hi-end
    • Nie potrzebuję dźwięku hi-end


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Jest nas wielu na forum. A forum ma już swoją historię i ogrom przekazywanych doświadczeń i wiedzy.

Ciekawe jak się przekłada to na osiąganie przez forumowiczów tego najlepszego dla nas dźwięku. Czyli inaczej, ile to forum pomogło urodzić systemów z dźwiękiem Hi-End.

W wątku proszę też o krótkie uzasadnienie swojej odpowiedzi wybranej w ankiecie.

Zapraszam do ankiety.

Pozdrawiam

Jarosław

Szukaj swojego dźwięku ale... nie wciskaj na siłę go innym :)))

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/86941-hi-end-w-naszych-domach/
Udostępnij na innych stronach

"Każden widzi takie świata koło, jakie własnymi zatoczy oczyma." U mnie poczucie posiadania hi-endu pojawiło się jakiś czas temu, ale życie weryfikuje ten pogląd, a wyciąganie wniosków poprawia osobistą sytuację w tym względzie. ;)

Nie potrzebuję dźwięku hi-end - bo kojarzy mi się on z ogromnymi sumami za brzmienie które często ma swoje wady. Wolę za o wiele mniejszą kasę osiągnąć podobne brzmienie dzięki konstrukcjom DIY wstawionym do odpowiedniego pomieszczenia.

Pozdrawiam Mirosław Andrejuk

Zapytam, czy jest stworzona definicja Hi-End?

 

Myslę,że definicja nie jest potrzebna.Z Hi-end jest tak trochę jak z miłością.Nie wiadomo kiedy się zaczyna i kiedy się kończy.To sprawa emocji,a te miewają różne twarze.Dla jednego piękno zaczyna w miejscu,dla którego u innej osoby się kończy,wiec trudno będzie o taką definicję co do której nikt nie miałby wątpliwości.

A wracając do pytania,to mój Hi-end jest na etapie reorganizacji,a forum i prowadzone dyskusje,tylko utwierdzają mnie w przekonaniu,że droga,którą podążam(stworzenie next systemu)jest dla mnie,ale podkreślam ,dla mnie,właściwa i w moim przekonaniu słuszna.Jak już wspomniałem,jest to "moja" wyśniona kraina i nie każdy w tej bajce znajdzie miejsce dla siebie,a tym którzy się nie odnajdą,pozostanie morał.

Serdecznie pozdrawiam!M.

Myslę,że definicja nie jest potrzebna.Z Hi-end jest tak trochę jak z miłością.Nie wiadomo kiedy się zaczyna i kiedy się kończy.

 

Zrodziło mi się drugie pytanie. Przy braku definicji, czy jak czuję, że mam Hi-End, to mogę mówić, że go mam? Taki mój Hi-End.

Tak.Dałem temu wyraz w ostatnich zdaniach.Można mówić o tym,że mam "swój" hi-end,ale pod warunkiem,że nie będziemy do swojej bajki przekonywać całego świata,bo nie każdy tak samo odbiera emocje.Tak to już jest,to sfera umowna,bo czy można powiedzieć,ze swoją żonę bardziej kocham,niż kto inny kocha swoją,argumentując przy tym,bo moja jest np.ładniejsza!Co to znaczy?Przecież piękno jest pojęciem względnym i nie dla każdego musi oznaczać to samo.Hi-end to termin umowny dla ludzi dojrzałych emocjonalnie,osłuchanych i zarazem wrażliwych.Takie jest moje zdanie,ale oczywiście nie każdemu może się ono spodobać.

Ja sadze, ze mam w domu hi-end.

Dochodzilem do niego latami sluchania, system jest zbudowany z elementow, ktore w szeregu testow lokuja sie w czolowce swoich kategorii - to jedyne obiektywne kryterium przy calym sceptycyzmie, jaki trzeba miec do recenzentow. Nie przyjmuje jednak , ze kazdy z nich ocenia dobrze tylko dlatego, ze ma z tego korzysc.

Sprawia mi i moim bliskim wiele radosci. Jest tak dobry, ze na zle naglosnionych koncertach z niechlujna akustyka mam ochote isc do domu i posluchac swoich ulubionych plyt.

Jest zrodlem pelnego relaksu i duzej satysfakcji , choc zapawne nie jest finalny.

Przeszedlem dluga droge - od gramofonu w latach 70-tych ( jeszcze moj Tato kupowal) , przez szpulowy ZK 120, radio Radmor z kolumnami Tonsila kupione ze slubnych pieniedzy na poczatku lat 80-ych, potem byla kasetowa Finezja ( stereo ze wskaznikami wysterowania kanalow prawie jak w ACCU:), gramofon Daniel , pierwszy system hi-fi zbudowany z komponentow importowanych ( PS 5.1, Stemfoort 60, Cairn Meije ) w polowie lat 90-ych, potem pierwsza lampa - Amplifon WT 30 na poczatku 2000-ych , kolejne Amplifony- w tym TACD, pierwsze duze kolumny ( Jm lab Electra 1037 be w 2008 r ) i Accu E 450, cd player Esoterica- X05, w koncu system obecny ( o mnie).

Czy jest hi-end czy go nie ma to dosyc subiektywne, ale wazniejsze jest audifilstwo - to nas wszystkich laczy na tym forum. Wszyscy lubimy sluchac ulubionej muzy z najlepszego dostepnego nam sprzetu i mamy z tego frajde.

Jestem zdania ,ze postep techniczny umowzliwil powszechny dostep do sprzetu , ktorego srednia jakosc przy niewygorowanych kwotach umozliwia sluchanie muzyki b.dobrej jakosci.A przed nami kolejny przelom - zastapienie plyty cd plikami hi-res, w ostatnim numerze Audio Video F Kulpa opisal odtwarzacz plikow/DAC/player CD- SACD, ktory daje dzwiek o wiele lepszy na plikach, niz z CD. Dotad bylo najwyzej rownie dobrze, teraz - wyraznie lepiej. No to da sie jeszcze pogonic kroliczka:)

marslo

Konto w trakcie usuwania

Wszyscy lubimy sluchac ulubionej muzy z najlepszego dostepnego nam sprzetu i mamy z tego frajde.

 

Super zdanie. Chyba właśnie o to chodzi. Mój Hi-End jest całkiem inny od kolegi marsio ale i tak daje mi mnóstwo frajdy.

 

system obecny ( o mnie).

 

Ładny system - mogę tylko pozazdrościć.

...Przecież piękno jest pojęciem względnym i nie dla każdego musi oznaczać to samo.Hi-end to termin umowny dla ludzi dojrzałych emocjonalnie,osłuchanych i zarazem wrażliwych...

 

Ezoteryczny, niestety większościowy, odłam audio już dawno porzucił fizykę i szereg bardziej wymiernych pojęć z pomiarami na czele i uciekł w subiektywizm i własny gust, autokreację i relatywizm, pomijając całkowicie nawet sam oryginał dzieła sztuki, wyjściowy materiał; oryginalne nagranie. A sprzęt to przecież tylko środek, a nie cel sam w sobie. Podmiotem jest nagranie.

 

Ja bym najpierw zapytał, a potem z ciekawości najchętniej zmierzył, który z zadeklarowanych posiadaczy tzw. hi-endu ma w rzeczywistości dźwięk przynajmniej poprawny, czy w tych poszukiwaniach nie ominął czasem etapu high fidelity, czy kiedykolwiek zadał sobie takie pytanie, i jeżeli tak, to na jakiej podstawie tak sądzi, bądź odnosi takie wrażenie.

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Ja bym najpierw zapytał, a potem z ciekawości najchętniej zmierzył, który z zadeklarowanych posiadaczy tzw. hi-endu ma w rzeczywistości dźwięk przynajmniej poprawny, czy w tych poszukiwaniach nie ominął czasem etapu high fidelity

 

hm..,tylko wg jakiej tabeli określić te poprawność?Jak wyznaczyć poziom uczuć,miłości,pasji?Komu i na co to potrzebne?Przecież nikt z wyżej deklarowanych usilnie nie przekonuje nas i każdego z osobna,że jego system SPD (Spektakularny Poziom Dźwięku)jest najwyższej próby(chyba,że na innych,nieznanych mi wątkach).Dana osoba raczej deklaruje niż przekonuje.Ja odbieram to jako miłość,a o jej skali,to już za cienki jestem,aby się wypowiadać.

Z drugiej,to jak napisałeś,warto się zastanowić czy w pogoni za SPD :) jeden z drugim świadomie lub nie,przeskoczył parę szczebelków,aby u szczytu tej drabiny dorwać się do tortu zwanego Hi-End,em.W takiej sytuacji(a domniemam,że paru myślowych popleczników tu znajdę)życie "lubi sie zemścić"za próbę jego oszukania.To taki trochę nie pisany regulamin,ale wierzę ,że wiecie o co chodzi.

To oczywiście nie koniec,bo temat szeroki,ale już na tyle razy wałkowany,że można śmiało zadać pytanie o jego dalszy,sensowny ciąg!?

Z jeszcze innej strony,to przecież ankieta,a nie konkurs o laur najlepszego SPD.

:))

 

 

Ja bym najpierw zapytał, a potem z ciekawości najchętniej zmierzył, który z zadeklarowanych posiadaczy tzw. hi-endu ma w rzeczywistości dźwięk przynajmniej poprawny, czy w tych poszukiwaniach nie ominął czasem etapu high fidelity, czy kiedykolwiek zadał sobie takie pytanie, i jeżeli tak, to na jakiej podstawie tak sądzi, bądź odnosi takie wrażenie.

 

Dźwięk poprawny będzie z poprawnych nagrań ;)

 

Na neutralnym systemie, nazwijmy to nawet high fidelity czy zgodnym z DIN 4500 będzie wykazywał się bardzo dużą nierównością co do przyjemności odsłuchu.

 

Trochę lepszy sprzęt niż Hi FI zaczyna "świrować" bo pokazuje nam nie tylko wady w nagraniach ale także w nim samym i to najbardziej boli

 

Zaczynają się kombinacje alpejskie co zrobić aby nas tak za każdym razem po uszach nie trzepało.

 

Część zagorzałych fanów zostaje tylko przy technicznie dobrze nagranym materiale a pozostali idą w stronę własnego smaku np. przypominającego efekt wypicia paru piw w trakcie słuchania muzyki.

 

Muzyka już tak nie boli da się jej długo słuchać ale czy w high endzie o to powinno chodzić?

 

Nie wydaje mi się lecz to ludzie wybierają sobie to co ma być dla nich dobre i moim zdaniem nie ma co z tym walczyć. Dobrze by było jednak wyznaczyć jednak jakiś nowy standard nazwijmy go n.p Audio Neutral End ?

 

Może wtedy trzeba by było dorzucić parę nowych pomiarów do starej DIN 4500 i egzekwować je na co dzień.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

przypomnę moja mantrę - wraz z muzyką słuchamy sumy zniekształceń (od mikrofonu do kolumn)

gra muzyka gdy suma zniekształceń jest akceptowalna dla percepcji słuchacza

 

globtroter1 - co byś zmierzył?

może należało by określić skalę emocji i na niej od jakiego stopnia zaczyna się hient

pole do popisu dla pomiarowców

czniać to . . . jak mawia prawdziwy noblista - jadem na ryby

Pojęcie "jakość brzmienia" powinno mieć wiele wspólnego z pojęciem "Hi-End" ale niestety nie zawsze tak jest.

A jeszcze bywa tak, że urządzenie produkuje dźwięk w kategoriach obiektywnych i w pomiarach bardzo wysokiej jakości, ale to nie jest nasza estetyka brzmienia.

I odsłuch wielu klocków z kategorii Hi-End może rozczarować, bo możemy szukać sprzętu tej klasy ale wcale nie takiego brzmienia szukamy i oczekujemy.

Dawno już oduczyłem się patrzenia na ceny - sprzęt kupuję dla siebie i tylko mi ma toto grać tak, jak lubię.

Dlatego nie potrzebuję High-Endu Potrzebuję, żeby dźwięk mojego systemu dostarczał mi satysfakcji, a to są 2 zupełnie różne sprawy. Nazwa firmy, naklejka z ceną, recenzje - to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

Ciekawe, jak to się człowiekowi optyka zmienia... Dziś mógłbym sobie kupić wiele sprzętów, do których dawniej wzdychałem, a po prostu już nie odczuwam potrzeby ich posiadania.

Dobrze, że wciąż natykam się na klocki, których brzmienie zapiera po prostu dech w piersiach... dzięki temu wciąż mam jakąś motywację do dalszych poszukiwań i zmian w systemie, które się oczywiście nigdy nie skończą. :)

"Bits are bits, right? Wrong! 

If you can't hear the difference between cables, DACs, etc. - count yourself lucky. Your audio life is much simpler."

Dobrze by było jednak wyznaczyć jednak jakiś nowy standard nazwijmy go n.p Audio Neutral End ?

Nie wyznaczono jeszcze standardu Hi-end.

Czy dźwięk neutralny to nie utopia? Mantra -mamela- jest warta zapamiętania. Kto dziś nagrywa za pomocą dwóch mikrofonów od pierwszej do ostatniej sekundy i nie pokusi się o "grzebanie" w takim materiale? Są takie nagrania, ale czy tylko do nich mamy ograniczać nasze muzyczne poszukiwania?

Nie jestem audiofilem. Mam ok 1300 płyt, z tego 'audiofilskie" dwie. Reszta to muzyka bardzo niszowa, gdzie przy nagrywaniu względy audiofilskie nie są raczej brane pod uwagę. Jako że lubię dzwięk ciepły, z dobrą barwą, nasycony, wybrałem McIntosha. Oczywiście, jakość wykonania miała tu bardzo duże znaczenie. Kolumn szukałem długo i w końcu znalazłem - Duntech Crown Prince z 1990 roku. To chyba jedyna para w Polsce i bez żadnych 'ale" hi-end. Wszystko to służy jednak do słuchania muzyki, a nie sprzętu, który zostanie u mnie na długie lata. Żadnego ciągłego gonienia króliczka.

Nie jestem audiofilem. Mam ok 1300 płyt, z tego 'audiofilskie" dwie. Reszta to muzyka bardzo niszowa, gdzie przy nagrywaniu względy audiofilskie nie są raczej brane pod uwagę. Jako że lubię dzwięk ciepły, z dobrą barwą, nasycony, wybrałem McIntosha. Oczywiście, jakość wykonania miała tu bardzo duże znaczenie. Kolumn szukałem długo i w końcu znalazłem - Duntech Crown Prince z 1990 roku. To chyba jedyna para w Polsce i bez żadnych 'ale" hi-end. Wszystko to służy jednak do słuchania muzyki, a nie sprzętu, który zostanie u mnie na długie lata. Żadnego ciągłego gonienia króliczka.

 

Projekt Dunlavego miał innych tanich rywali np.kolumny Dynaudio Mirage i można sobie było skrzynki do zakupionego kitu głośników samemu zrobić :)

(Jak ktoś nie umiał to w lakierze fortepianowym kosztowały 5500$)

 

Ale jak to bywa nic co dobre nie może długo trwać i firmy Dunlavego już nie ma a głośników Dynaudio luzem nie kupisz :(

 

 

 

Może jeszcze ATC SCM100 SL zostały ale nie są tanie i trochę kontrowersyjne mimo ze z Dunlavym szły łeb w łeb

 

Nie wyznaczono jeszcze standardu Hi-end.

Czy dźwięk neutralny to nie utopia? Mantra -mamela- jest warta zapamiętania. Kto dziś nagrywa za pomocą dwóch mikrofonów od pierwszej do ostatniej sekundy i nie pokusi się o "grzebanie" w takim materiale? Są takie nagrania, ale czy tylko do nich mamy ograniczać nasze muzyczne poszukiwania?

 

 

Ograniczaj się do czego chcesz ale nie miej pretensji że zupa bywa za słona.

 

Żyjemy w czasach gdzie z dźwiękiem w czasie nagrywania można robić prawie wszystko ale nawet najlepszym mimo świetnych warunków,talentowi nie wszystko wychodzi to tak genialnie do końca. Posłuchaj sobie np.sekcji basu na płycie "Soldier of love"-Sade zrealizowanej przez p Gabriela w Real World Records na popularnych grajkach wydawało by się że jest ok. Dla wprawnego ucha na czymś solidniejszym bas sam ze sobą się trochę kopie, tak niedużo ale....

 

Samo nagrywanie np. elektrycznych gitar potrafi je tak "wykastrować" że najlepszy nawet sprzęt nie odwróci tego do poziomu zjadliwości.

Gitara elektryczna z dobrym przetwornikiem to na prawdę bardzo piękny instrument, no ale na scenach i płytach słyszymy muły; dla czego? bo brakło kropki nad i i druta zabrakło.

 

Co do mikrofonów to posłuchaj sobie wcześniejszych i ostatniej płyty Nosowskiej, realizator bawi się z nami w kotka i myszkę; bullshit, to nie piosenkarka ma taki różnorodny głos to suma jej głosu i mikrofonów jest zawarta w materiale dźwiękowym.

 

Nie szukajmy prawdy bo jej u Nosowskiej nie ma!

 

Za tym czego mamy szukać i na czym?

 

Mam nagranie innej wokalistki na sprzęcie za kupę kasy i łapie się na tym ze to nie do końca ten sam głos, nawet słyszany podczas nagrania za monitorami w studio. Mimo wszystko WIEM że może być lepiej i dla tego szukam tej swojej Utopii.

Duże osiągnięcia pojawiają się wyłącznie wtedy gdy oczekiwania są duże

Hi-end i high fidelity czasami się krzyżują, czasami pokrywają, a czasami biegną sobie oddzielnym drogami. Wg mnie powodem całego tego „filozoficznego” zamieszania jest pewien „malutki” błąd logiczny, który wkradł się jako następstwo do dzisiaj powszechnie obowiązującego założenia (na początku lat 70-tych The Absolute Sound, potem między innymi The Stereophile), że referencją dla muzyki reprodukowanej powinna być muzyka na żywo i moment , kiedy to do niej zaczęto teoretycznie porównywać brzmienie reprodukowane.

 

Niestety przyjęto też te same zasady co przy doświadczeniach z dźwiękiem na żywo. Podstawowym „instrumentem” pomiarowym stało się ucho, a w rezultacie miliony różnych i różnie „doświadczonych” uszu. O skutkach tego czytamy m. in. i w tym wątku. A instrumentów pomiarowych ciągle przybywa. Ktoś zaproponował już serce i uczucia. Ktoś inny nawet duszę i marzenia. Prawie zapomniano już o racjonalnym podejściu, fizyce pomiarach i rozumie.

 

Zapomniano też o tym co zasadniczo różni obydwa te sposoby odbioru muzyki. W odsłuchu muzyki na żywo możliwe są tysiące miejsc/ punktów i estetyk jej odbioru jednocześnie, niezależnie od wrażliwości słuchacza. Każdy punkt, zależnie od przykładowego miejsca na sali koncertowej jest inny, ale każdy prawdziwy. Mamy spory wybór.

 

I właśnie przyzwyczajenie do takiego wyboru "bez konsekwencji" nas gubi.

W stereofonicznej reprodukcji dźwięku coś takiego nie istnieje. Tu mamy do czynienia z nagraniem. Nagranie jest tylko jednym, konkretnym punktem odsłuchu/zapisu, jedynym wybranym z tysięcy możliwych, ale od tej pory jedynym obowiązującym i definitywnym. Posiadającym ściśle zdefiniowane parametry i estetykę. Od tej pory jedynym prawdziwym.

 

Od momentu dokonania nagrania, nie ma miejsca na stosowanie w/w zasad i przyzwyczajeń z muzyki na żywo. Na dowolną zmianę parametrów zapisu, miejsca, perspektywy, estetyki, możliwość bezkarnego kształtowania odbioru przez słuchacza, który na koncercie może sobie na to pozwolić zachowując cały czas wierny, prawdziwy choć zróżnicowany przekaz. Jeżeli to robimy, to „wychodzimy” ze stereofonii i prawdy o nagraniu. Tu wyboru dokonał za nas realizator. Na płycie nie zawarł tez kilku wersji estetycznych do wyboru jak np. odbiór z środka 7, lewej strony 15, czy prawej 25 rzędu, a może powinien?

 

Powinniśmy zatem starać się spełnić niezbędne warunki, aby to nagranie móc wiernie odtworzyć. „Rekonstruując” ten jedyny, konkretny punkt sali koncertowej z jego parametrami u nas w domu. Te wymogi powinien w jak największym stopniu spełniać nasz system audio, do tego powinien służyć. Do maksymalnie wiernego przekazu i tyle.

 

Nagrania bywają dobre i złe. Podobnie jak koncerty. Jeżeli koncert nam się nie podoba ( z różnych względów) wychodzimy. W domu, słuchając złego nagrania i dysponując systemem i reprodukcją high fidelity możemy zrobić to samo, wyjść lub zmienić firmę fonograficzną, wyrzucić płytę, a nie starać się ją za wszelką, zazwyczaj wysoką cenę dla pozostałych, dobrych nagrań poprawić, uśredniając przy tym bezpowrotnie przekaz i wykoślawiając parametry całego systemu audio.

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Ale sam świetny dźwięk to za mało na high end. High end to high end - nie każdego na to stać.

Ale wielu o nim marzy.

I wielu ten termin wkurza bo i tak nigdy go nie będą mieli ... więc wolą ten termin zdeprecjonować i obrzucić błotem żeby się lepiej poczuć.

Jest pokusa, aby powiedzieć - tak mam, mam Hi-end. Ale... to nieprawda, bo nie wydałem dużo, właściwie to prawie nic nie wydałem - bo trzeba dużo wydać, inaczej to będzie hifi. Ale czy hiend mi potrzebny - pewnie nie, bo to tylko muzyka. Każdy tak mówi, ale oczywiście z zazdrości albo z niewiedzy, bo jak by wiedział to by docenił. Nie jestem melomanem, audiofilem tym bardziej, z drugiej strony lubię doskonalić - siebie w sztuce słuchania również. Emocje jakie może dostarczyć sprzęt w porównaniu z występem na żywo? - podobno hiend to potrafi, to w takim razie jedyną namiastką hiendu u mnie będzie będzie mini kino domowe składające się z tv+AKG+soundcard+player w PC+płyta z koncertem. Wiem, nie ma o czym gadać - kino to nie muzyka, a moje stereo gra coraz lepiej, albo mnie się tak wydaje. Pojadę na audioshow i porównam - kiedyś tam zrobiłem sporo zdjęć, posłuchałem, oglądnąłem ładne wtyczki i wielkie radiatory (zobaczyłem lampę z bliska). Porównałem swoje wrażenia z recenzjami w prasie (zdjęcia odświeżyły mi pamięć) no i chyba się nie znam, albo sprzęt nie zestrojony był, gdyby mi ktoś ceny wymazał z pamięci to bym nie wiedział co gra dobrze, a co wspaniale. No i tak, nie mam tego hiendu, chyba mi zabrakło ochoty, pomysłu i pieniędzy, bo pazerny jestem. A jakoś ostatnio gra to u mnie całkiem do rzeczy więc kłopot z głowy, chyba że na audioshow jakieś objawienie będzie to się zastanowię.

Ale sam świetny dźwięk to za mało na high end. High end to high end - nie każdego na to stać.

Ale wielu o nim marzy.

I wielu ten termin wkurza bo i tak nigdy go nie będą mieli ... więc wolą ten termin zdeprecjonować i obrzucić błotem żeby się lepiej poczuć.

 

No proszę, to High end jest wtedy, kiedy nie każdego na to stać. A dalej czytamy "I wielu ten termin wkurza bo i tak nigdy go nie będą mieli ..." - no to rzeczywiście z High end ma wiele wspólnego, to kwintesencja definicji. To się nazywa kolego "słoma z butów". To po co jeszcze kolumny, jak gra już sam portfel?

Dla mnie High end to w 90% dźwięk, ten poruszający zmysły i dający wiele satysfakcji ze słuchania muzyki. 10% to cała reszta (jakkolwiek ją pojmujesz, w tym może być cena). A na koniec szok - ja każdemu życzę High end w domu, bo zbyt często słyszę muzykę, której nie mogę słuchać ze względu na jakość. A system za 100 czy 200 tys. nie robi na mnie wrażenia, jak zagra przeciętnie. Taka oczywista oczywistość, cytując polityka. Pozdrawiam i polecam czasami włączyć myślenie.

No proszę, to High end jest wtedy, kiedy nie każdego na to stać. A dalej czytamy "I wielu ten termin wkurza bo i tak nigdy go nie będą mieli ..." - no to rzeczywiście z High end ma wiele wspólnego, to kwintesencja definicji. To się nazywa kolego "słoma z butów". To po co jeszcze kolumny, jak gra już sam portfel?

Dla mnie High end to w 90% dźwięk, ten poruszający zmysły i dający wiele satysfakcji ze słuchania muzyki. 10% to cała reszta (jakkolwiek ją pojmujesz, w tym może być cena). A na koniec szok - ja każdemu życzę High end w domu, bo zbyt często słyszę muzykę, której nie mogę słuchać ze względu na jakość. A system za 100 czy 200 tys. nie robi na mnie wrażenia, jak zagra przeciętnie. Taka oczywista oczywistość, cytując polityka. Pozdrawiam i polecam czasami włączyć myślenie.

High End to jak w motoryzacji Rolls Royce albo Bentley. A że wielu uważa że ich Passat jeździ równie dobrze - to fajnie. Ale to nie high end.

A Twój post - cóż, kolejny frustrat którego nie stać. A który by chciał.

I który oszukuje samego siebie że high end to przecież tylko dobre brzmienie (które pewnie jeszcze można uzyskać z samoróbki za 1500 zł).

A nie lepiej powiedzieć sobie że nie potrzebuję high endu żeby mi dobrze grało ?

Po co się snobować na nazwę jak kogoś nie stać ?

Po co nazywać Passata że jest supersamochodem luksusowym ? Albo przyklejać mu znaczek od Rollsa ?

High End to jak w motoryzacji Rolls Royce albo Bentley. A że wielu uważa że ich Passat jeździ równie dobrze - to fajnie. Ale to nie high end.

A Twój post - cóż, kolejny frustrat którego nie stać. A który by chciał.

I który oszukuje samego siebie że high end to przecież tylko dobre brzmienie (które pewnie jeszcze można uzyskać z samoróbki za 1500 zł).

A nie lepiej powiedzieć sobie że nie potrzebuję high endu żeby mi dobrze grało ?

Po co się snobować na nazwę jak kogoś nie stać ?

Po co nazywać Passata że jest supersamochodem luksusowym ? Albo przyklejać mu znaczek od Rollsa ?

Żeby Passata. Najczęściej jest to Lanos, ewentualnie po tuningu.

brawo. czyli mamy nowa definicje hi-endu. kupa kasy to high-end. nawet jak gra tak subtelnie jak pocierany papier scierny o nieheblowana deche. znakomicie. muzyka sie nie liczy. ale co tam, stac mnie. poprzednie pokolenie granatem od pluga oderwane ale mnie stac... jestem "hajend"!

i znowu to porownanie do samochodow... litosci... jak sie ma rolls-royce to sie samemu takiego samochodu nie prowadzi. zeby miec frajde z jazdy trzeba czegos dobranego pod wlasne i osobiste oczekiwania oraz gust.

Właśnie paradoksalnie dzwięk który określa się normalnym bądz zwykłym lub naturalnym jest hi-endem.Wszelkie zmiany,odchyłki od naturalności(tak zwany efektowny dzwięk),to dzwięk słabszej jakości,to nie hi-end.

Pozwólcie, że zanim poziom dyskusji i w tym wątku stanie się czysto "emocjonalny", do czego zazwyczaj krótkim i gwałtownym intro jest na tym forum zajawka o samochodach, dopowiem jeszcze w uzupełnieniu mojego poprzedniego wpisu dot. ogólnych powodów zamieszania wokół dźwięku reprodukowanego, że po wskazaniu podstawowej wg mnie przyczyny, tj. błędnego stosowania do niego niektórych zasad odbioru dźwięku na żywo, warto ze zdziwieniem dodać, że jak widać, często też mylone jest, lub zamiennie stosowane pojęcie dźwięku i sprzętu.

 

Jak powszechnie wiadomo (?) uzyskany dźwięk, a sprzęt do jego reprodukcji to czasem (często) dwie różne sprawy. Dzieje się tak z prostego powodu. Jak ciągle powtarzam, to nie sprzęt, a warunki akustyczne oraz ustawienie kolumn i miejsca odsłuchowego oraz samo nagranie mają decydujący i największy wpływ na to, co w rezultacie dociera do naszych uszu. Nierzadkie są więc przypadki, że z potencjalnie lepszego lub/i droższego sprzętu uzyskujemy obiektywnie gorszy finalny dźwięk niż ze sprzętu teoretycznie gorszego lub/i tańszego, optymalizując warunki i środowisko jego pracy.

 

Nie zawsze też sam sprzęt hi-end ( podobnie jak i inne, w umownych grupach) jest jednocześnie sprzętem nastawionym na maksymalną (w danej grupie) wierność przekazu. Jego cena, design, potencjalne zaawansowanie technologiczne i materiałowe nie zawsze dają urządzenia mające i mogące służyć do jak najwierniejszej reprodukcji dźwięku. Często efekty zdobnicze i koloryzujące nie dotyczą tylko samego wyglądu, ale (z premedytacją, czy bez) dźwięku właśnie. Część użytkowników (hi-fun?) nawet tak woli.

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Przecież logicznym jest że mamy na myśli sprzęt,a nie warunki w jakim pracuje.O sprzęcie tu mowa!Innymi słowy porównujemy tylko sprzęt,mając na myśli najlepsze warunki dla danych urządzeń.

Logicznym jest też to że nazwa hi-end to''ucieleśnienie''długiej drogi w poszukiwaniu i wyprodukowaniu urządzeń które zapewniają jak najlepszy dzwięk imitujący ten realny słyszany na żywo.Jeżeli każdy z nas przyjmie swoje kryterium co do oceny brzmienia i jakości posiadanego sprzętu,to nie będzie zgodności i każdy z nas będzie mógł w nieskończoność przekomarzać co lepsze lub gorsze.

Skoro mowa o nagraniach i akustyce pokoi odsłuchowych.Kolejnym niedomówieniem są te kwestie!Wiele nagrań jest''pasująca''że tak określę do specyfiki sprzętu który je odtwarza.Nieprawdopodobne jest to jak można tego nie wiedzieć i nie rozumieć!Mnóstwo materiału zawartego na płytach jest bardzo mocno zmodyfikowanego!Przekonali się o tym tylko ci którzy posiadają neutralny sprzęt.Poza tym zdecydowana większość nagrań jest przekształcana na potrzebę prawidłowego odtwarzania dzwięku z punktu widzenia nie wyrafinowanych technicznie głośników.Tutaj termin''prawidłowe odtwarzania dzwięku''ma zabarwienie i postać nie naturalnego sposobu prezentacji wrażeń dzwiękowych.Proszę mi odpowiedzieć z jakiej racji wynikają potężne różnice przykładowo w nagraniach czyneli w tym samym utworze muzycznym,gdzie w jednym systemie brzmią one licho i nie dzwięcznie,a w innym przesadnie i tak jak gdyby były odtwarzane na koncercie rockowym?Jest coś nie prawidłowo.

Ale chyba najbardziej pomijaną kwestią w ocenie jakości dzwięku jest przyzwyczajenie do słuchanego dzwięku.Czasem mam ochotę posłuchać dzwięku zakolorowanego,podbarwionego.Jest to sentyment z przed wielu lat kiedy to słuchałem bardzo słabych jakościowo i konstrukcyjnie urządzeń.

Na koniec podzielę się taką refleksją.Wielu twierdzi że swoista największa jakość występuje tylko w ich własnych systemach,ale też że to właśnie na ich wyborze zakończyła się era rozwoju i postępu w doskonaleniu urządzeń audio.No cóż,każdy mierzy swoją miarką.Spór będzie tym większy im więcej słuchaczy z''cieńszymi''portfelami.

Zgadzam sie z Globtroterem. Nie ma zadnej definicji lecz wydaje sie to logiczne, ze hi-end powinien dazyc bezkompromisowo do wiernego odtworzenia zapisanego materialu muzycznego. Odwolywanie sie do emocji jako wyznacznika jest zupelnie nietrafione moim zdaniem.

Dodam ze jest to zupelnie nieobiektywne, aby wlasciciel sprzetu sam ocenial czy ma Hi-endowy dzwiek.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.