Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Rekomendowane odpowiedzi

Poprzez fakt zakupu 'Ilusion Suite' pomyślałem ostatnio o wątku, który założyłem pewnie z dziesięć lat temu - wątek był o jazzowym topie z ECM - to był taki forumowy mini ranking najlepszych płyt jazzowych z wytwórni Manfreda Eichera. Każdy chętny układał sobie listę swoich topowych ECMów i podawał  propozycje, ale było to o tyle ciekawe i w sumie trudne zadanie, że udział w zabawie mogło wziąć tylko dziesięć tytułów, a to przy ilości wielu znakomitych produkcji i nagrań ECM, to naprawdę ciężkie i niełatwe zadanie. Moja płytoteka ECM obejmowała wtedy niecałe 200 tytułów, z czego dużo rzeczy było z lat 90-tych, ale już wtedy był poważny problem co wybrać do Top 10 ECM...??? Zastanawiam się czy 'dzisiaj' miałbym większy problem z wyborem Top 10 ECM, czy też mniejszy? Z jednej strony trudniej, ponieważ od tego czasu przybyło mi bardzo dużo płyt ECM, włącznie z tymi poszukiwanymi i legendarnymi, ale z kolei z drugiej strony, moja świadomość jest jakby inna niż dekadę temu, więc i wybór mógłby być nie aż taki problematyczny jak mi się wydaje, ale oczywiście pewny nie jestem, bo nie da się ukryć, że już samego Keitha Jarreta jest na tyle znakomitego, że spokojnie wypełniłby pierwszą topową dziesiątkę. A gdzie inne rzeczy? Ale spróbuję coś złożyc, zobaczymy jakby to na dzisiaj wyglądało u mnie. Wy też możecie sobie coś takiego zrobić, ale faktem jest, że trochę płyt z ECM trzeba albo znać, albo poznać.

Parker's Mood

@Chicago Fajny pomysł. Może po pracy taką listę zrobię.

Albo nie, jeszcze może trochę za wcześnie. Więcej płyt by się przydało poznać.

Będziesz wliczał tylko płyty studyjne, czy koncertowe też?

Edytowane przez Adi777
4 godziny temu, Adi777 napisał:

Będziesz wliczał tylko płyty studyjne, czy koncertowe też?

Studyjne i koncertowe - cuzamen do kupy.

Parker's Mood

Kurde, nie dam rady. Muszę najpierw przypomnieć sobie te wszystkie albumy, które słuchałem, no i poznać minimum kilkadziesiąt albumów. Na tę chwilę w top 10 ECM miałbym na pewno The Colours of Chloë, a reszta? Nie wiem 😉

Z ECM jest problem o 'tyle' duży, że jest 'duży' - duży w sensie ilości tytułów, i to dobrych tytułów, przeważnie dobrze lub wyśmienicie zrealizowanych przez najlepszych i najbardziej wziętych inżynierów, i co najważniejsze, sesji i nagrań zrealizowanych z najlepszymi muzykami galaktyki. Nawet jak kolekcja płyt czy też nagrań liczy 100, 150 tytułów, to już może być problem. No i firma istnieje od 1969 roku, która to w mistrzowski sposób wybalansowała i zbalansowała czy też powiązała komercję ze Sztuką, chociaż z drugiej strony trzeba przyznać, że sama muzyka tam uprawiana od jakiegoś czasu, stała się 'komercją'. Ale ja nie mam nic przeciwko takiej komercji, ponieważ jest to ambitna i niejednokrotnie intelektualna komercja. To się czuje, przynajmniej mnie się tak 'wydaje'. Mało jest teraz szczerych rzeczy, ponieważ styl życia się zmienił, więc i przekaz muzyczny jest inny, więc jakby się tak zastanowić, to nie wiem po co ludzie teraz grają free...??? Żadnego protestu teraz nie czuję w free - nie ma ducha, bo po co komu teraz duch, jak ma smarfona w kieszeni...???

Co jeszcze? Zastanawiałem się nad stopniem przekazywanej energii jazzowej kiedyś, w latach 60-tych i powiedzmy na początku 70-tych, i nad stopniem jej oddziaływania, jej mocy teraz...??? Jak to się ma w jazzie i muzyce improwizowanej 'dzisiaj'? Jaki obecnie jest jazz w sferze duchowej...??? Lata 60-te i początki 70-tych były burzliwymi latami i w tym czasie, w formie 'protestu', rodziła się muzyka free i był, że tak powiem, 'motyw'. 'Motyw' zapoczątkował styl, który stał się 'standardem', modą, więc i po trosze komercją. Ale z drugiej strony nie przesadzajmy; to my jesteśmy świadkami największych przemian - przemian rewolucyjnych, społecznych i co tu dużo mówić, cywilizacyjnych. Więc 'jazz' w swojej współczesnej postaci przekazuje nam zjawiska, które chyba mniej są nasycone duchem, a w zamian za to, oferują nam wygodniejsze 'body', speed, rytm i komercję, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu - jako nowy składnik duchowy w jazzie. Taki kolejny reset jazzowy, który rezygnuje z kilku najważniejszych i kluczowych elementów jazzu i próbuje je zastąpić innymi, nowymi elementami. Jakby nie spojrzeć, to jednym z zanikających elementów jazzu, i to kluczowych, jest swing. No i w sferze duchowej wystąpiły zmiany.

'Jazz' informuje swoją muzyką o czasach i modach na jazzowo, rock na rockowo, a pop na popowo. Klasyka załatwia te rzeczy klasycznie, też popowo. Nadzieja w jazzie - ale ten jazz już jest zupełnie inny niż był i chociaż gra się cały czas tak samo, a nawet lepiej, to duchowo się odmieniło, a duchowość jest przecież ważnym elementem w sztuce, często kluczowym - stąd się bierze szczerość. Dobrze Adi kombinujesz, że idziesz tą drogą - to szczere spiritualne free-jazzowe granie jest godne uwagi.

Edytowane przez Chicago
Edyta Stylistyczna

Parker's Mood

10 płyt ECM, według redakcji AUDIO:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kolega Chicago, stworzył wątek  - Jazzowy top 10 płyt ECM Records 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Generalnie i szczerze, jak się posiada obszerną i zaawansowaną kolekcję płyt ECM, to nie ma szansy na wybranie najlepszych płyt, bo jest za dużo dobrych rzeczy i w ogóle dużo za dużo wszystkiego, więc wielu płyt się nie pamięta, więc żeby lista Top Ten ECM miała jakiś sens, to trzeba by było wysłuchać wszystkiego od nowa, poprzypominać sobie, pozapisywać, uzasadnić i dopiero podpiąć listę, a zakładając, że płyta trwa średnio godzinę, to przy stu płytach już jest sto godzin słuchania, więc jest co jest. Ja ułożyłem dwie listy - tę główną i alternatywną. Główna, składa się z samego Jarretta, bo to jest dla mnie najważniejszy artysta muzyk ECM i najważniejszy artysta muzyk w ogóle. Pierwsze płyty Trio cenię za to, że idea jarrettowska w ogóle powstała i została właśnie zapoczątkowana w kontekście Trio na tych dwóch płytach. 'Changeless' cenię za jedną z najbardziej organicznych i szczerych płyt - wspólna praca Trio w przypadku 'Cangeless' wyniosła Trio na wyżyny improwizatorskie i wyżyny natchnienia - naprawdę natchnione i niesamowite granie - Piece of Art!

'Bye Bye Blackbird' kocham za szacunek Trio dla Milesa i za poświęcienie mu tej wspaniałej płyty, którą nagrano dosłownie na dwa tygodnie przed śmiercią Mistrza. Zawsze będę wracał do tej płyty!

'Whisper Not', 'Inside Out' i 'Always Let Me Go', to rzeczy, do których będę miał sentyment i pamiętał tę muzykę do końca życia, ponieważ akurat byłem na  trzech koncertach, na których Trio m.in. ogrywało materiał z tych płyt. Zwracam uwagę na 'Inside Out', który jest free jazzowym, równie mocno natchnionym koncertem jak i 'Changeless'.

'My Foolish Heart - Live At Montreux' - za pierwszą czerwoną okładkę, za fantastyczny program i fantastyczną, tryskającą pozytywną energią, atmosferę na tym koncercie.

'At Blue Note - The Complete Recordings' - za niesamowitą atmosferę w małym klubie i kolejne wielkie natchnienie. Na tych koncertach jest 'wszystko' - jak dla mnie, najlepszy zestaw jaki może Trio zaoferować. Jakikolwiek dalszy komentarz nie ma sensu!

'The Melody at Night, with You' - za przepiękne melodie zagrane z takim feelem, że ciężko jest zakończyć słuchanie tego albumu. Przepiękna i jak najbardziej natchniona jazda Keitha Jarretta solo. Poezja!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_4859.thumb.jpg.8c091d7ea9b346fae9acacb3146d5f03.jpgIMG_4861.thumb.jpg.b2158b6de52ba45bff92750953feec2f.jpgIMG_4862.thumb.jpg.c79ed9ea775dea6c00b3bb14ab4e4faf.jpg

 

A poniżej lista alternatywna, która może się zmieniać w zależności od dnia, nastroju i humoru. Ale generalnie stałe miejsce na pewno zajmuje na niej 'Conference of the Birds' i równie rewelacyjna, unikalna i wyjątkowa 'Contrasts' Sama Riversa.

'Break Stuff' - płytka z nowszej serii i z młodszymi muzykami, ale to jest najwyższy stopień wtajemniczenia i muzyczny kosmos, tym bardziej, że też byłem na koncercie Trio w czasie promocji płyty 'Break Stuff' - niezapomniane chwile! Matematyka, fizyka i Art w jednym!

Marilyn Crispell i David Rothenberg wciąż potrafią wyzwolić u mnie wizje i wizualizację muzyki, a już trochę czasu minęło od pierwszego wysłuchania, więc coś jest na rzeczy.

Paul Bley z Barre Phillipsem i Evanem Parkerem za bezkompromisowe granie i przepiękne brzmienie w klasztorze Sankt Gerold; za oddanie chłodnego nastroju klasztornego, ale i jednocześnie za 'ogień' buchający podczas kolektywnej, 'colemanowskiej' improwizacji.

Charliego Hadena i Carli Bley i 'The Ballad Of The Fallen' nie może zabraknąć w temacie, bo to jest żelazna pozycja, której czas nie rusza, chociaż powiem, że nie zawsze mnie ta płyta kręci, ale darzę ją dużą estymą.

'Circle', 'Afternoon of a Georgia Faun' i 'Illusion Suite' cenię też zawsze i za wszystko, a przede wszystkim za to, że zostawiły trwały ślad kreatywnego grania i bagaż doświadczeń.

No i unikalny gig Keith Jarrett Trio w knajpie Deer Head Inn, w której to Keith Jarrett zaczynał pracę jako profesjonalny muzyk mając zaledwie kilkanaście lat. Wyjątkowość tego koncertu polega na występie Trio z Paulem Motianem - pierwszym drummerem KJ, którego oczywiście pamiętamy z Amerykańskiego Kwartetu Keitha Jarretta. Magiczna atmosfera i magiczne granie. Zawsze lubiłem tę płytę i nic się do dzisiaj nie zmieniło.

IMG_4863.thumb.jpg.b0e8f043367437e2c8b9c6d99fdb4bb9.jpgIMG_4864.thumb.jpg.e95dfff5c20e69fd4d0d2b856f749c0f.jpgIMG_4865.thumb.jpg.616ab22e31390e2077d4d218e78e1dc1.jpgIMG_4866.thumb.jpg.03dbf16c4f6cf21088e9de0f1663be15.jpg

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Śmiesznie wygląda lista najlepszych płyt ECM bez Charlesa Lloyda - i tak sobie myślę, że już z głowy zapełniłbym pierwszą dziesiątkę topów co najmniej pięcioma jego płytami. Kontrakt Charlesa Lloyda z ECM, to ponad dwie dekady wspaniałej muzyki i szesnaście wspaniałych płyt. Był on też jednym z głównych filarów wytwórni, od początku dekady lat 90-tych do 2013. Co ciekawe, jak się przyjrzymy składom, no i muzyce, to widać i słychać, że pierwsze dziesięć ECMów Charlesa Lloyda, to płyty nagrane z muzykami skandynawskimi. Dopiero od 'Voice in the Night' z 1999 roku pojawili się muzycy amerykańscy... i Dave Holland 😉.

Los tak chciał, że też i Charlesa Lloyda widziałem 'live' trzy razy, więc moje zachwyty nad nim nie biorą się tylko z płyt. W sumie jakby nie spojrzeć, to zarówno Keith Jarrett jak i Jack DeJohnette, pochodzą po części od Charlesa Lloyda - to lloydowskie DNA gdzieś tam siedzi w ich wnętrzu; myślę, że 'chwile' spędzone z Charlesem Lloydem można usłyszeć w twórczości zarówno Jarretta jak i DeJohnette. Charles Lloyd jest niesamowitą postacią - tylko rok starszy od Zbigniewa Namysłowskiego. To samo pokolenie!

 

Parker's Mood

9 godzin temu, Chicago napisał:

Generalnie i szczerze, jak się posiada obszerną i zaawansowaną kolekcję płyt ECM, to nie ma szansy na wybranie najlepszych płyt, bo jest za dużo dobrych rzeczy i w ogóle dużo za dużo wszystkiego, więc wielu płyt się nie pamięta, więc żeby lista Top Ten ECM miała jakiś sens, to trzeba by było wysłuchać wszystkiego od nowa, poprzypominać sobie, pozapisywać, uzasadnić i dopiero podpiąć listę, a zakładając, że płyta trwa średnio godzinę, to przy stu płytach już jest sto godzin słuchania, więc jest co jest.

Tak, nie będzie to łatwe, a z moją pamięcią tym bardziej 😁

14 godzin temu, mdavis napisał:

10 płyt ECM, według redakcji AUDIO:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

z tej 10 dla mnie bez większego wahania the winner is: Survivors' Suite Jarreta, mimo że rozrzut stylistyczny dość znaczny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
49 minut temu, rasputin napisał:

z tej 10 dla mnie bez większego wahania the winner is: Survivors' Suite Jarreta, mimo że rozrzut stylistyczny dość znaczny.

Ja raczej też, ale nie znam jeszcze tego Garbarka, Metheny, Townera, My Song, i Break Stuff.

Edytowane przez Adi777
15 godzin temu, mdavis napisał:

10 płyt ECM, według redakcji AUDIO:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Kolega Chicago, stworzył wątek  - Jazzowy top 10 płyt ECM Records 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Przeczytałem jeszcze raz wpisy z tego wątku , swój również . I stwierdzam ,że po tych 11 latach podpisałbym się pod nim nadal.

A swoją drogą to nie rozumiem czemu to takie wątki są arbitralną decyzją zamykane i kierowane do archiwum.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
2 minuty temu, Adi777 napisał:

ale nie znam jeszcze tego Garbarka

Officium Garbarka to najtrudniejsze dla mnie granie, dość odległa mi estetyka i problemy ze zrozumieniem.

5 godzin temu, rasputin napisał:

z tej 10 dla mnie bez większego wahania the winner is: Survivors' Suite Jarreta

Widząc różne podsumowania najlepszych/najbardziej cenionych płyt ECM, czy samego Jarretta zawsze zastanawiam się dlaczego TA płyta tak rzadko jest wyróżniana? ...

Tym bardziej cieszy, że AUDIO i Ty kolego @rasputin stanowicie taki miły wyjątek.

Dla mnie osobiście Survivor's Suite jest Naj w katalogu ECM, dyskografii Jarretta, jest Naj w kategorii "open jazz".

10 minut temu, iro III napisał:

Dla mnie osobiście Survivor's Suite jest Naj w katalogu ECM, dyskografii Jarretta, jest Naj w kategorii "open jazz".

To też kwestia tego, ile się zna czy też słuchało płyt Jarretta...??? Bo jak na przykład wytłumaczysz, że Survivor's Suite' jest lepsza od czegokolwiek w Trio? Niech będzie nawet 'Changeless', albo 'Inside Out'...??? Tego nawet nie da się porównać? Bo po pierwsze tu mamy trio, a tu kwartet i z góry wiadomo, że to inne myślenie i w ogóle inne granie (w trio o wiele trudniejsze do ogarnięcia, a jeszcze jak się weżmie po uwagę koncepcję jarrettowską, to praktycznie jest to nieosiągalne dla wielu). Ale faktem jest, i trzeba to zaznaczyć, że 'Survivor's Suite' jest tak jakby przedłużeniem najlepszych orgazmów kwartetu z Impulse - tu się zgodzę. Jest jeszcze jeden szczegół, który może powodować, że 'Survivors Suite' tak bardzo Ci się podoba - ale na razie nie będę o tym mówił. 🎷

Parker's Mood

46 minut temu, Chicago napisał:

To też kwestia tego, ile się zna czy też słuchało płyt Jarretta...??? Bo jak na przykład wytłumaczysz, że Survivor's Suite' jest lepsza od czegokolwiek w Trio?

Mam w sumie 25 pozycji (licząc wielopłytowe jako jedną).

Najstarsza Somewhere Before - Trio z Hadenem i Motianem 1969.

Najnowsza - włoskie solo koncerty z 1996 A Multitude of Angels

Oczywiste, że nie można porównywać trio do kwartetu, ale to jest moja Naj w kategorii "open". Od zawsze robiła największe wrażenie jako skończone dzieło muzyczne.

Aha, ulubionym moim live Jarretta są japońskie koncerty Sleeper Tokyo

(solo Rio bardziej lubię od Koln 😉)

 

P.S. nie bez znaczenia jest też fakt, że dzięki tej płycie (pierwszej jazzowej, nagranej w całości z radia - z audycji "3 kwadranse jazzu - dyskografie" T. Szachowskiego) zacząłem słuchać jazzu...drugą była Takin' Off Hancocka. Więc jakieś sentymenty też niewątpliwie mają swój udział.

Edytowane przez iro III

Dużo mieli takich jazd w Amerykańskim Kwartecie jak na 'Survivor's Suite', a może i było jeszcze lepiej...??? W zespole, trzon i architekturę tworzyli Jarrett i Motian, oprócz tego, tylko oni mieli trzeżwe spojrzenie i tylko oni byli trzeżwi. Charlie przeważnie był naćpany, a Dewey nayebany 'wódką'. I tak powstawała  sztuka free-open kwartetu, bo w takim stanie najlepiej się taką 'sztukę' gra i tym co są napompowani i tym, którzy muszą grać z napompowanymi. Ale też nie trzeba się z tym zgadzać, bo to są tylko takie tam moje bohomazy myślowe, ale faktem jest, że i Charlie Haden i Dewey Redman byli prawie zawsze w stanie nieważkości podczas występów Amerykańskiego Kwartetu Jarretta, a skąd to wiem? Jarrett mi powiedział 🎷

Parker's Mood

Jakby nie spojrzeć, jakby nie kombinować, jakby nie posłuchać, wysłuchać przesłuchać, odsłuchać i nasłuchać... to zawsze zawsze, najlepsza muzyka pochodzi od muzyków, którzy ostro zasuwali dragi i alkohol. Charlie Parkera do tego stopnia naśladowano, że muzycy jazzowi z taką samą, albo i większą częstotliwością i intensywnością zasuwali dragi i alkohol jak sam Mistrz, myśląc jednocześnie, że taki styl życia doprowadzi ich do absolutu Birda i zaczną tak grać.

Wszyscy, bez wyjątku, wszyscy najlepsi, to jednocześnie dragsterzy - jedni tkwili czy też tkwią w tym do końca, inni kończą, inni tkwią i kontrolują, ale wspólnym mianownikiem, prawie bez wyjątków, jest oryginalne myślenie i oryginalna gra. Oprócz Dizziego - on chyba jako jedyny nie 'zasuwał'. Wyjątek!

Parker's Mood

Pan Zbyszek chyba nic nie brał. Nie był ani nadąsany jak Miles ani ekscentryczny jak Jarrett, ani też agresywny jak Mingus. Był taki, no taki jak On. Sympatyczny, uśmiechnięty i życzliwy. Skromny. Nie ujmując oczywiście tych cech również wcześniej wymienionym. Moje pierwsze zderzenie z Jego Winobraniem nie nastrajało optymistycznie. Na Jego muzykę otworzyła mnie płyta Open a teraz z powodu Jego odejścia uzupełniłem kolekcję krążkiem Air Condition. Obie lekkie ale jednocześnie ambitne. A po ich przesłuchaniu i Winobranie stało się tą ulubioną płytą tak zresztą jak reszta. 

Specyficzny, rozróżnialnie polski, ambitny i bezpretensjonalny jazz. Tak to osobiście odbieram.

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

IMG_20220208_193204.jpg

2 godziny temu, Chicago napisał:

Dużo mieli takich jazd w Amerykańskim Kwartecie jak na 'Survivor's Suite', a może i było jeszcze lepiej...??? W zespole, trzon i architekturę tworzyli Jarrett i Motian, oprócz tego, tylko oni mieli trzeżwe spojrzenie i tylko oni byli trzeżwi. Charlie przeważnie był naćpany, a Dewey nayebany 'wódką'. I tak powstawała  sztuka free-open kwartetu, bo w takim stanie najlepiej się taką 'sztukę' gra i tym co są napompowani i tym, którzy muszą grać z napompowanymi. Ale też nie trzeba się z tym zgadzać, bo to są tylko takie tam moje bohomazy myślowe, ale faktem jest, że i Charlie Haden i Dewey Redman byli prawie zawsze w stanie nieważkości podczas występów Amerykańskiego Kwartetu Jarretta, a skąd to wiem? Jarrett mi powiedział 🎷

Jeżeli piszesz to poważnie to za cholerę nie zrozumiem drogi Marku, dlaczego jeszcze nie wziąłeś się za pisanie książki o jazzie. Po polsku oczywiście. W Ameryce konkurencja by Cię zjadła ale w Polsce myślę gwarantowany sukces.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Lech W

Tak , Namysłowski nie upijał się , nie ćpał  a był wielki. Był normalnym , skromnym facetem . Z normalną rodziną . Tacy też się zdarzają .

46 minut temu, Lech W napisał:

Jeżeli piszesz to poważnie to za cholerę nie zrozumiem drogi Marku, dlaczego jeszcze nie wziąłeś się za pisanie książki o jazzie. Po polsku oczywiście. W Ameryce konkurencja by Cię zjadła ale w Polsce myślę gwarantowany sukces.

Powinienem wziąć 'Jarrett mi powiedział' w cudzysłów - ale to są jego słowa. On mi tego osobiście nie powiedział, ale znam wiele wywiadów z Jarrettem, więc stamtąd pochodzi mniej więcej żródło informacji. Ale generalnie tak - jakieś pojęcie o jazzie, jego historii, strukturach, formach... to chyba mam. Od jakiegoś czasu mój poziom świadomości w kwestiach jazzowych czy też w ogóle muzycznych, znacznie się podniósł, ale to też i zasługa Wasza, bo mnie mobilizujecie i dodajecie weny, jakkolwiek nie spojrzeć, po części twórczej.

Parker's Mood

Okej, oto moje TOP 10 ECM, ale na tę chwilę, wiec jest to tylko takie jakby orientacyjne zestawienie. Być może gdybym przesłuchał wszystko jeszcze raz, i poznał kilkanaście lub kilkadziesiąt innych albumów, to wyglądałoby to inaczej. Kolejność przypadkowa.

Keith Jarrett - "The Survivors' Suite" (1977)

David Holland Quartet - "Conference of the Birds" (1973)

Barre Phillips ‎- "Mountainscapes" (1976)

Terje Rypdal - "Terje Rypdal" (1971) lub "Whenever I Seem to Be Far Away" (1974)

Nils Petter Molvær - "Khmer" (1997)

Manfred Schoof Quintet - "Scales" (1976)

Eberhard Weber - "The Colours of Chloë" (1973) 

Eberhard Weber - "Yellow Fields" (1976)

Dave Liebman - "Lookout Farm" (1974)

10. 😁 Kenny Wheeler - "Gnu High" (1976), Robin Kenyatta - "Girl From Martinique" (1971), Jan Garbarek / Bobo Stenson / Terje Rypdal / Arild Andersen / Jon Christensen - "Sart" (1971), Bengt Berger ‎- "Bitter Funeral Beer" (1981), Keith Jarrett - "The Köln Concert" (1975), Edward Vesala - "Nan Madol" (1974), Enrico Rava - "Katcharpari" (1973), Tomasz Stańko - "Balladyna" (1976), Circle - "Paris Concert" (1972), Julian Priester - Love, Love (1974).

 

Edytowane przez Adi777

1. Tomasz Stanko Quintet "Dark Eyes"
2. Enrico Rava Quartet  "AH"
3. Dave Holland Quartet "Conference of the Birds"
4. Chicago Corea "Return to Forever.
4. Gary Peacock "Tales of Another"
5. Avishai Cohen "Triveni II"
6. Enrico Rava Quartet "Enrico Rava Quartet"
7.Jack DeJohnette "New Directions"
8. Keith Jarret "The Survivors' Suite"
9. Dave Liebman "Lookout Farm"
10. Tomasz Stanko "Balladyna"

Kolejność przypadkowa.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.