Skocz do zawartości
IGNORED

Rozwój duchowy


Gość
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość

(Konto usunięte)
52 minuty temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

kazik

Nie wiem jaki ma i czy ma.Dla mnie jest ważne ,że ma na mnie.Ale jestem przekonany,że jeśli się zmieniamy na lepsze to i inni ludzie są dla nas lepsi.

Można przecież wysnuć z tego wniosek, że wykształcasz np. umiejętność perfekcyjnego zniewalania kobiet. I wcale nie musi to mieć przełożenia na " jeśli zmieniamy się na lepsze to i inni są z tego zadowoleni".

Powstaje pytanie: czy nasze zmienianie się jest dobre dla innych ?

59 minut temu, TomekL3 napisał:

Brak odpowiedzi potwierdza tylko Twoje o mnie przekonanie. I tylko tyle.

kręcisz i zamulasz

byleby ściągnąć uwagę innych

Edytowane przez kazik-t
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba każdy z nas ma wykształcone w sobie pojęcie dobra i zła.Wykształcone przez biologię ,kulturę czy doświadczenie życiowe i tym się w życiu kieruje.Wiem,że zaraz napiszesz,że to jest względne i każdy rozumie inaczej.Tak,to prawda każdy rozumie inaczej.Ale takie jest życie.I polega ono na sztuce wyboru.

kazik-t

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
14 minut temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Chyba każdy z nas ma wykształcone w sobie pojęcie dobra i zła.Wykształcone przez biologię ,kulturę czy doświadczenie życiowe i tym się w życiu kieruje.Wiem,że zaraz napiszesz,że to jest względne i każdy rozumie inaczej.Tak,to prawda każdy rozumie inaczej.Ale takie jest życie.I polega ono na sztuce wyboru.

Jest tak, jak piszesz. I tak zaraz odpiszę; zło i dobro są nie do zakwalifikowania. Jednemu, to co złe jest złe, ale innemu dobre. Lub tak, że dobre w naszym pojęciu, innemu, może nieść złe konsekwencje.

Chodzi tu raczej o to; że dobre jest wtedy, kiedy my czujemy się z tym dobrze, ale, że i ludzie potwierdzą to swoim dobrym samopoczuciem. Bo tylko ocena z zewnątrz jest miarodajna.

Jeżeli to co robimy, jest komuś użyteczne, takie życie ma wartość. Jeśli żyjemy jak najlepiej ale dla siebie, życie takie wartości nie ma. Choć nie znaczy, że dla siebie i swego zadowolenia, żyć nie należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to co robimy, jest komuś użyteczne, takie życie ma wartość. Jeśli żyjemy jak najlepiej ale dla siebie, życie takie wartości nie ma. Choć nie znaczy, że dla siebie i swego zadowolenia, żyć nie należy.
Wystarczy zastosować - kochaj bliźniego jak siebie samego- a dokładniej - pokochaj siebie pokochasz innych.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, TomekL3 napisał:

Żeby była jasność, jak dobrze rozumiem dla Ciebie reinkarnacja nie istnieje. Dla mnie jest faktem, oczywistą oczywistością - za klasykiem;), z pełnym pakietem konsekwencji tego ,,zjawiska,

jesli jestes otwarty na rózne opinie  polecam ksiązkę dr Glorii Polo spalonej przez uderzenie pioruna

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

a tu kilka słow od niej samej

"

Moje całe ciało stanowiło jedną wielką żywą ranę po tym, jak usunięto i zeskrobano zwęgloną skórę. Widać było żywą tkankę. Bolało nieopisanie. Paliło, jak gdybym znajdowała się w ogniu. Paliło wewnątrz i na zewnątrz, przy każdym oddechu. Wszystko mnie bolało, tylko od kostek w dół nie miałam czucia. Kiedy oczyszczali moje otwarte rany, w nogach nie czułam zupełnie niczego, podczas gdy oczyszczanie pozostałych miejsc na ciele zadawało mi niesamowity ból. Moje nogi przypominały dwa zwęglone kije. Były zupełnie czarne.

Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: „Zobacz, droga Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił dla ciebie Bóg. To po prostu wspaniałe, że prawie cała skóra zregenerowała się. Wprawdzie to cienki naskórek, który tu i ówdzie się wytworzył i jest jeszcze wiele otwartych miejsc, ale te miejsca z utworzoną delikatną skórą dają nam powody do nadziei, że całe ciało pokryje się niebawem obronną skórą. Martwią nas jednak twoje stopy. Nie jesteśmy w stanie tu już nic zrobić. Musimy niestety je amputować.”

Byłam wcześniej wysportowana, byłam fanem aerobiku. I gdy mi powiedzieli, że muszą mi obciąć stopy, pomyślałam tylko: Muszę jak najszybciej uciec z tego szpitala. Muszę się stąd wydostać, aby uratować moje stopy. Lekarze wyszli z sali, a ja podniosłam się ze szpitalnego łóżka, by podjąć ucieczkę. Ale już przy pierwszym kroku nie ustałam na nogach i upadłam na brzuch – niczym żółw lub żaba, która skacze po raz pierwszy i ląduje brzuchem na ziemi. Musieli więc mnie podnieść z podłogi i zanieśli mnie z piątego piętra na siódme. I wiecie, kogo tam spotkałam? Kobietę, której amputowano nogi od kolan w dół. A teraz czekała na amputację powyżej, od bioder w dół.

I gdy tak patrzyłam na tę kobietę, rozmyślałam o tym, ile pieniędzy potrzeba na zakup nowych nóg... Za żadne skarby świata nie możesz sobie sprawić nowych nóg! Jakim cudem są stopy. Gdy chcieli mi je obciąć, ogarnął mnie nieopisany smutek i po raz pierwszy przyszła mi do głowy myśl, że nigdy nie podziękowałam Panu za cud, jakim są moje nogi. Maltretowałam tylko całe moje ciało, aby przeciwdziałać tendencjom do przybierania na wadze. Głodowałam jak wariatka, wydawałam masę pieniędzy na diety i inne kuracje, aby pozostać szczupła i mieć szczupłe nogi. To kosztowało mnie nie tylko majątek, wydałam na to niewyobrażalnie wiele pieniędzy. I teraz widzę moje nogi bez mięśni, chude jak szczapy, zupełnie czarne, pełne dziur ze wszystkich stron. Ale dziękuję Bogu za te zniekształcone nogi. Nagle stały się dla mnie tak cenne. Nie był dla mnie ważny ich wygląd, a funkcja. Ważne było dla mnie to, że je po prostu mam. I za to podziękowałam Panu. Powiedziałam do kochanego Boga: „Dziękuję Ci, Panie, za tę drugą szansę, którą mi dałeś! Dziękuję Ci ogromnie za tę szansę, na którą sobie nie zasłużyłam. Ale, kochany Boże, proszę Cię z całego serca o jedną przysługę, o bardzo małą przysługę. Pozwól mi mieć przynajmniej te zniekształcone nogi! Pozostaw mi je, abym mogła się poruszać jako tako, abym mogła się częściowo podnieść. Pozostaw mi je, proszę, pozostaw mi je przynajmniej takie, jakie są. Będę Ci za to na zawsze wdzięczna.”

Naraz zaczynam czuć swoje stopy. To było w piątek. Od piątku do poniedziałku te moje czarne kikuty, które były obumarłe i wyglądały jak ciemna lemoniada z bąbelkami, zaczerwieniły się i rozjaśniły. Czułam jednocześnie, jak krew zaczęła krążyć w tych zwęglonych nogach. Coraz bardziej czułam je – moje własne nogi. I kiedy w poniedziałek lekarze podeszli do mojego łóżka, by przeprowadzić ostatnie oględziny przed amputacją, zdziwili się, gdy wstałam z łóżka i stanęłam na własnych stopach i do tego jeszcze nie przewróciłam się. Badali mnie, dotykali moich stóp i nie mogli po prostu uwierzyć, nie wierzyli własnym oczom. Pokazałam im ruchy, które mogłam wykonać moimi nogami. Wprawdzie zadawały mi ogromny ból, ale myślę, że jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa z powodu tego bólu, jaki w tamtej chwili odczuwałam w nogach. Odzyskałam czucie w nogach. I to wszystko stało się w sposób, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić i który był przyczyną zdumienia lekarzy.

Ordynator oddziału na 7 piętrze szpitala zaraz powiedział mi: „W ciągu 38 lat mojej lekarskiej praktyki, nigdy nie widziałem i nie przeżyłem tak wielkiego cudu, jak ten z pani nogami.”

Popatrzcie tutaj, moje drogie rodzeństwo w Panu, oto moje zregenerowane stopy. Nie z arogancji i próżności, lecz by oddać chwałę Bogu, kroczę przed wami i pokazuję moje nogi, by udowodnić wam wielkość dzieł Pana, naszego Boga żywego, Jego nieskończonej MIŁOŚCI ku nam i Jego wszechmocy[2].

Inny, wielki cud uczyniony przez Pana jest taki: nie miałam piersi. Wyobraźcie sobie, byłam bardzo dumną, próżną kobietą. Moim motto było: „Kobieta musi pokazywać swe wdzięki i korzystać z tego, co dostała w prezencie od natury.”

I tak sobie mówiłam: najlepsze co mam – moje piersi, nogi i w ogóle moja sylwetka – są moim kobiecym ciałem i będę je eksponować. Ukazywałam moje kobiece wdzięki bardzo ostentacyjnie. Podkreślałam okrągłości mojej figury i ekstrawagancko poruszałam biodrami. W ten sposób zawsze zwracałam na siebie uwagę. Nosiłam zawsze ubrania z dużym rozcięciem, by wyeksponować mój duży biust. Wmawiałam sobie piękno moich nóg. I popatrzcie, drodzy bracia i siostry w Panu, właśnie wszyscy „faworyci i faworytki” mojej próżności najbardziej się spalili. Właśnie to wszystko zwęgliło się i było zupełnie brzydkie.

Powracając do kolejnych cudów, zdziałanych przez Pana... Udałam się do lekarza, który opiekował się mną, gdy byłam aktywna sportowo. Wyobraźcie sobie: lekarz, który zwykł oglądać pewną siebie i zarozumiałą kobietę, która dla swej figury odchudzała się jak wariatka, połykała i pochłaniała niczym odkurzacz leki i preparaty, ten mój lekarz nagle ujrzał moje ciało na wpół spalone i zniekształcone. Nie mógł wierzyć własnym oczom. Przeprowadził wszystkie możliwe badania, za pomocą CRT, z zastosowaniem najnowocześniejszych, nuklearnych medycznych urządzeń. Potem powiedział do mnie: „Z tym małym kawałkiem wątroby, który pozostał, przeżyje pani. Ale jajniki, moja droga, po prostu całkowicie się skurczyły, zwęgliły, uschły i przypominają wysuszone winogrona. I dlatego nigdy już nie będzie pani mogła mieć dzieci"

 

"Teraz posłuchajcie mnie dobrze! To był cielesny, materialny, fizyczny aspekt mojego wypadku. Ale drugi aspekt tego zdarzenia był znacznie piękniejszy. To było niewyobrażalne, cudowne przeżycie. Musicie bowiem wiedzieć, że najpiękniejsze, najcudowniejsze w tym wypadku było to, co spróbuję teraz opowiedzieć ludzkimi słowami, mimo że nie da się tego ująć za pomocą ziemskich sformułowań.

Otóż, gdy moje zwęglone ciało leżało, znajdowałam się (moja dusza) w cudownie białym tunelu. Wokół mnie było białe światło, które dawało mi taką rozkosz, pokój i szczęście – uczucia, których nie można opisać ludzkimi słowami. Nie ma po prostu takich wyrażeń, by oddać wielkość tej chwili. To była szalenie wielka ekstaza, nie dająca się opisać rozkosz. Nie rozumiem, dlaczego się nam przedstawia śmierć jako swego rodzaju karę. Uwolniona zostałam od czasu i przestrzeni.

W świetle tym poruszałam się naprzód, niesamowicie szczęśliwa i przepełniona radością. Nic mnie nie trapiło. Gdy spojrzałam do góry, ujrzałam na końcu tunelu coś jakby słońce: białe światło. Mówię: „białe”, by określić kolor, ale koloru tego światła i jego jasności nie da się opisać. Koloru tego nie da się porównać z kolorami, jakie istnieją na tym świecie. Światło było po prostu wspaniałe. Było dla mnie źródłem tej ogromnej miłości, tego pokoju we mnie i dookoła mnie; to była nieopisana miłość i pokój, jakiego nie znałam na ziemi.

Gdy tak poruszałam się do przodu w tym tunelu, powiedziałam do siebie samej: „Ojej! Umarłam…” I w tej chwili pomyślałam o moich dzieciach i lamentowałam: „O mój Boże, moje dzieci! Co na to moje dzieci?”

Byłam zawsze zajętą i zestresowaną matką, która nigdy nie miała dla nich czasu. Wychodziłam z domu wczesnym rankiem, około godziny 5, na podbój świata, a wracałam późnym wieczorem, około godziny 23. Z tej przyczyny nie byłam w stanie właściwie zatroszczyć się o moją rodzinę i dzieci. Wówczas ujrzałam nędzę mojego życia w całej prawdzie, bez żadnych retuszy i ogarnął mnie wielki smutek.

W tym momencie wewnętrznej pustki, z powodu nieobecności moich dzieci, straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Znowu spojrzałam ku górze i zobaczyłam coś bardzo pięknego. W jednej chwili ujrzałam wszystkie osoby mojego życia, naprawdę w jednej chwili, żyjące i zmarłe. Objęłam moich pradziadków, moich dziadków, moich rodziców, którzy już nie żyli, po prostu – wszystkich! To była taka doniosła chwila, było cudownie.

Pojęłam, że oszukano mnie co do reinkarnacji. Tym samym praktycznie strzeliłam sobie gola do własnej bramki, bo zawsze fanatycznie broniłam reinkarnacji. Powiedziano mi kiedyś, że pewna osoba jest inkarnacją mojej prababci, ale nie powiedziano mi kto, a ponieważ wróżenie kosztowało zbyt dużo, dałam sobie z tym spokój i nie dociekałam, kim jest ta osoba. Sama spotykałam ciągle ludzi, o których sądziłam, że są wcieleniami mojego pradziadka i dziadka. A teraz obejmowałam dziadka i pradziadka. Uściskaliśmy się gorąco i spotkałam wszystkich w jednej chwili. Było tak ze wszystkimi osobami, które znałam i które pochodziły ze wszystkich stron, gdzie przebywałam, zmarłe i żyjące – a to wszystko w jednym momencie.

Tylko moja córka przestraszyła się, gdy ją przytuliłam. Miała wtedy 9 lat i w tym samym momencie poczuła mój uścisk w swoim obecnym życiu na ziemi. Czuła zatem mój uścisk w tych godzinach, w czasie których ona i cała rodzina bali się o moje życie, gdyż moje ciało znajdowało się jeszcze w śpiączce. Zwykle nie czujemy takiego uścisku z zaświatów. W tym cudownym stanie czas zatrzymał się, nie odczuwałam ciężaru ciała.

Nie spostrzegałam już ludzi tak jak wcześniej. Podczas mojego życia zwracałam uwagę na to, czy ktoś jest gruby, szczupły, brzydki, ciemnoskóry, dobrze ubrany czy nie. Według tych kryteriów dzieliłam osoby i byłam z tego powodu pełna uprzedzeń i cynicznej krytyki. Zawsze, gdy mówiłam o innych, krytykowałam ich. Teraz, tutaj, było inaczej. Teraz widziałam również wnętrze ludzi... i jak pięknie było widzieć to ich wnętrze, ich myśli, uczucia, gdy ich obejmowałam. I gdy tak przytulałam wszystkich, równocześnie przemieszczałam się w górę. Czułam się coraz to bardziej napełniona pokojem i szczęściem. I im wyżej się unosiłam, tym bardziej byłam świadoma, że przypadła mi w udziale cudowna wizja. Na końcu tej drogi zobaczyłam jezioro, cudowne jezioro, otoczone tak wspaniałymi drzewami, tak pięknymi, że nie da się tego opisać.

Podobnie kwiaty... we wszystkich kolorach, a ich zapach był samą rozkoszą. Wszystko było inne, wszystko było tak piękne w tym cudownym ogrodzie, w tym wspaniałym miejscu. Nie ma słów, by to opisać. Wszystko było miłością. Rosły tam dwa drzewa, które tworzyły coś na kształt bramy. Wszystko to różni się od tego, co znamy. Nawet kolory nie są podobne do naszych. Tam wszystko jest niewypowiedzianie piękne. W owej chwili ujrzałam mojego siostrzeńca, który wraz ze mną uległ wypadkowi, jak wszedł do tego cudownego ogrodu. Wiedziałam jednak, czułam, że mnie nie wolno tam wejść, że ja nie mogę jeszcze tam wejść."

całość

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, kazik-t napisał:

Po co żyjesz ?

nie sądzę bym był dla Ciebie odpowiednim dyskutantem skoro oceniłes mnie jednoznacznie

W dniu 2.07.2019 o 11:19, kazik-t napisał:

głuptasku, (...)

kościelna mentalność raz zaszczepiona, jest nie do wyleczenia

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez slawek.xm

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
jesli jestes otwarty na rózne opinie  polecam ksiązkę dr Glorii Polo spalonej przez uderzenie pioruna

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
a tu kilka słow od niej samej
"
Moje całe ciało stanowiło jedną wielką żywą ranę po tym, jak usunięto i zeskrobano zwęgloną skórę. Widać było żywą tkankę. Bolało nieopisanie. Paliło, jak gdybym znajdowała się w ogniu. Paliło wewnątrz i na zewnątrz, przy każdym oddechu. Wszystko mnie bolało, tylko od kostek w dół nie miałam czucia. Kiedy oczyszczali moje otwarte rany, w nogach nie czułam zupełnie niczego, podczas gdy oczyszczanie pozostałych miejsc na ciele zadawało mi niesamowity ból. Moje nogi przypominały dwa zwęglone kije. Były zupełnie czarne.
Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: „Zobacz, droga Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił dla ciebie Bóg. To po prostu wspaniałe, że prawie cała skóra zregenerowała się. Wprawdzie to cienki naskórek, który tu i ówdzie się wytworzył i jest jeszcze wiele otwartych miejsc, ale te miejsca z utworzoną delikatną skórą dają nam powody do nadziei, że całe ciało pokryje się niebawem obronną skórą. Martwią nas jednak twoje stopy. Nie jesteśmy w stanie tu już nic zrobić. Musimy niestety je amputować.”
Byłam wcześniej wysportowana, byłam fanem aerobiku. I gdy mi powiedzieli, że muszą mi obciąć stopy, pomyślałam tylko: Muszę jak najszybciej uciec z tego szpitala. Muszę się stąd wydostać, aby uratować moje stopy. Lekarze wyszli z sali, a ja podniosłam się ze szpitalnego łóżka, by podjąć ucieczkę. Ale już przy pierwszym kroku nie ustałam na nogach i upadłam na brzuch – niczym żółw lub żaba, która skacze po raz pierwszy i ląduje brzuchem na ziemi. Musieli więc mnie podnieść z podłogi i zanieśli mnie z piątego piętra na siódme. I wiecie, kogo tam spotkałam? Kobietę, której amputowano nogi od kolan w dół. A teraz czekała na amputację powyżej, od bioder w dół.
I gdy tak patrzyłam na tę kobietę, rozmyślałam o tym, ile pieniędzy potrzeba na zakup nowych nóg... Za żadne skarby świata nie możesz sobie sprawić nowych nóg! Jakim cudem są stopy. Gdy chcieli mi je obciąć, ogarnął mnie nieopisany smutek i po raz pierwszy przyszła mi do głowy myśl, że nigdy nie podziękowałam Panu za cud, jakim są moje nogi. Maltretowałam tylko całe moje ciało, aby przeciwdziałać tendencjom do przybierania na wadze. Głodowałam jak wariatka, wydawałam masę pieniędzy na diety i inne kuracje, aby pozostać szczupła i mieć szczupłe nogi. To kosztowało mnie nie tylko majątek, wydałam na to niewyobrażalnie wiele pieniędzy. I teraz widzę moje nogi bez mięśni, chude jak szczapy, zupełnie czarne, pełne dziur ze wszystkich stron. Ale dziękuję Bogu za te zniekształcone nogi. Nagle stały się dla mnie tak cenne. Nie był dla mnie ważny ich wygląd, a funkcja. Ważne było dla mnie to, że je po prostu mam. I za to podziękowałam Panu. Powiedziałam do kochanego Boga: „Dziękuję Ci, Panie, za tę drugą szansę, którą mi dałeś! Dziękuję Ci ogromnie za tę szansę, na którą sobie nie zasłużyłam. Ale, kochany Boże, proszę Cię z całego serca o jedną przysługę, o bardzo małą przysługę. Pozwól mi mieć przynajmniej te zniekształcone nogi! Pozostaw mi je, abym mogła się poruszać jako tako, abym mogła się częściowo podnieść. Pozostaw mi je, proszę, pozostaw mi je przynajmniej takie, jakie są. Będę Ci za to na zawsze wdzięczna.”
Naraz zaczynam czuć swoje stopy. To było w piątek. Od piątku do poniedziałku te moje czarne kikuty, które były obumarłe i wyglądały jak ciemna lemoniada z bąbelkami, zaczerwieniły się i rozjaśniły. Czułam jednocześnie, jak krew zaczęła krążyć w tych zwęglonych nogach. Coraz bardziej czułam je – moje własne nogi. I kiedy w poniedziałek lekarze podeszli do mojego łóżka, by przeprowadzić ostatnie oględziny przed amputacją, zdziwili się, gdy wstałam z łóżka i stanęłam na własnych stopach i do tego jeszcze nie przewróciłam się. Badali mnie, dotykali moich stóp i nie mogli po prostu uwierzyć, nie wierzyli własnym oczom. Pokazałam im ruchy, które mogłam wykonać moimi nogami. Wprawdzie zadawały mi ogromny ból, ale myślę, że jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa z powodu tego bólu, jaki w tamtej chwili odczuwałam w nogach. Odzyskałam czucie w nogach. I to wszystko stało się w sposób, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić i który był przyczyną zdumienia lekarzy.
Ordynator oddziału na 7 piętrze szpitala zaraz powiedział mi: „W ciągu 38 lat mojej lekarskiej praktyki, nigdy nie widziałem i nie przeżyłem tak wielkiego cudu, jak ten z pani nogami.”
Popatrzcie tutaj, moje drogie rodzeństwo w Panu, oto moje zregenerowane stopy. Nie z arogancji i próżności, lecz by oddać chwałę Bogu, kroczę przed wami i pokazuję moje nogi, by udowodnić wam wielkość dzieł Pana, naszego Boga żywego, Jego nieskończonej MIŁOŚCI ku nam i Jego wszechmocy[2].
Inny, wielki cud uczyniony przez Pana jest taki: nie miałam piersi. Wyobraźcie sobie, byłam bardzo dumną, próżną kobietą. Moim motto było: „Kobieta musi pokazywać swe wdzięki i korzystać z tego, co dostała w prezencie od natury.”
I tak sobie mówiłam: najlepsze co mam – moje piersi, nogi i w ogóle moja sylwetka – są moim kobiecym ciałem i będę je eksponować. Ukazywałam moje kobiece wdzięki bardzo ostentacyjnie. Podkreślałam okrągłości mojej figury i ekstrawagancko poruszałam biodrami. W ten sposób zawsze zwracałam na siebie uwagę. Nosiłam zawsze ubrania z dużym rozcięciem, by wyeksponować mój duży biust. Wmawiałam sobie piękno moich nóg. I popatrzcie, drodzy bracia i siostry w Panu, właśnie wszyscy „faworyci i faworytki” mojej próżności najbardziej się spalili. Właśnie to wszystko zwęgliło się i było zupełnie brzydkie.
Powracając do kolejnych cudów, zdziałanych przez Pana... Udałam się do lekarza, który opiekował się mną, gdy byłam aktywna sportowo. Wyobraźcie sobie: lekarz, który zwykł oglądać pewną siebie i zarozumiałą kobietę, która dla swej figury odchudzała się jak wariatka, połykała i pochłaniała niczym odkurzacz leki i preparaty, ten mój lekarz nagle ujrzał moje ciało na wpół spalone i zniekształcone. Nie mógł wierzyć własnym oczom. Przeprowadził wszystkie możliwe badania, za pomocą CRT, z zastosowaniem najnowocześniejszych, nuklearnych medycznych urządzeń. Potem powiedział do mnie: „Z tym małym kawałkiem wątroby, który pozostał, przeżyje pani. Ale jajniki, moja droga, po prostu całkowicie się skurczyły, zwęgliły, uschły i przypominają wysuszone winogrona. I dlatego nigdy już nie będzie pani mogła mieć dzieci"
 
"Teraz posłuchajcie mnie dobrze! To był cielesny, materialny, fizyczny aspekt mojego wypadku. Ale drugi aspekt tego zdarzenia był znacznie piękniejszy. To było niewyobrażalne, cudowne przeżycie. Musicie bowiem wiedzieć, że najpiękniejsze, najcudowniejsze w tym wypadku było to, co spróbuję teraz opowiedzieć ludzkimi słowami, mimo że nie da się tego ująć za pomocą ziemskich sformułowań.
Otóż, gdy moje zwęglone ciało leżało, znajdowałam się (moja dusza) w cudownie białym tunelu. Wokół mnie było białe światło, które dawało mi taką rozkosz, pokój i szczęście – uczucia, których nie można opisać ludzkimi słowami. Nie ma po prostu takich wyrażeń, by oddać wielkość tej chwili. To była szalenie wielka ekstaza, nie dająca się opisać rozkosz. Nie rozumiem, dlaczego się nam przedstawia śmierć jako swego rodzaju karę. Uwolniona zostałam od czasu i przestrzeni.
W świetle tym poruszałam się naprzód, niesamowicie szczęśliwa i przepełniona radością. Nic mnie nie trapiło. Gdy spojrzałam do góry, ujrzałam na końcu tunelu coś jakby słońce: białe światło. Mówię: „białe”, by określić kolor, ale koloru tego światła i jego jasności nie da się opisać. Koloru tego nie da się porównać z kolorami, jakie istnieją na tym świecie. Światło było po prostu wspaniałe. Było dla mnie źródłem tej ogromnej miłości, tego pokoju we mnie i dookoła mnie; to była nieopisana miłość i pokój, jakiego nie znałam na ziemi.
Gdy tak poruszałam się do przodu w tym tunelu, powiedziałam do siebie samej: „Ojej! Umarłam…” I w tej chwili pomyślałam o moich dzieciach i lamentowałam: „O mój Boże, moje dzieci! Co na to moje dzieci?”
Byłam zawsze zajętą i zestresowaną matką, która nigdy nie miała dla nich czasu. Wychodziłam z domu wczesnym rankiem, około godziny 5, na podbój świata, a wracałam późnym wieczorem, około godziny 23. Z tej przyczyny nie byłam w stanie właściwie zatroszczyć się o moją rodzinę i dzieci. Wówczas ujrzałam nędzę mojego życia w całej prawdzie, bez żadnych retuszy i ogarnął mnie wielki smutek.
W tym momencie wewnętrznej pustki, z powodu nieobecności moich dzieci, straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Znowu spojrzałam ku górze i zobaczyłam coś bardzo pięknego. W jednej chwili ujrzałam wszystkie osoby mojego życia, naprawdę w jednej chwili, żyjące i zmarłe. Objęłam moich pradziadków, moich dziadków, moich rodziców, którzy już nie żyli, po prostu – wszystkich! To była taka doniosła chwila, było cudownie.
Pojęłam, że oszukano mnie co do reinkarnacji. Tym samym praktycznie strzeliłam sobie gola do własnej bramki, bo zawsze fanatycznie broniłam reinkarnacji. Powiedziano mi kiedyś, że pewna osoba jest inkarnacją mojej prababci, ale nie powiedziano mi kto, a ponieważ wróżenie kosztowało zbyt dużo, dałam sobie z tym spokój i nie dociekałam, kim jest ta osoba. Sama spotykałam ciągle ludzi, o których sądziłam, że są wcieleniami mojego pradziadka i dziadka. A teraz obejmowałam dziadka i pradziadka. Uściskaliśmy się gorąco i spotkałam wszystkich w jednej chwili. Było tak ze wszystkimi osobami, które znałam i które pochodziły ze wszystkich stron, gdzie przebywałam, zmarłe i żyjące – a to wszystko w jednym momencie.
Tylko moja córka przestraszyła się, gdy ją przytuliłam. Miała wtedy 9 lat i w tym samym momencie poczuła mój uścisk w swoim obecnym życiu na ziemi. Czuła zatem mój uścisk w tych godzinach, w czasie których ona i cała rodzina bali się o moje życie, gdyż moje ciało znajdowało się jeszcze w śpiączce. Zwykle nie czujemy takiego uścisku z zaświatów. W tym cudownym stanie czas zatrzymał się, nie odczuwałam ciężaru ciała.
Nie spostrzegałam już ludzi tak jak wcześniej. Podczas mojego życia zwracałam uwagę na to, czy ktoś jest gruby, szczupły, brzydki, ciemnoskóry, dobrze ubrany czy nie. Według tych kryteriów dzieliłam osoby i byłam z tego powodu pełna uprzedzeń i cynicznej krytyki. Zawsze, gdy mówiłam o innych, krytykowałam ich. Teraz, tutaj, było inaczej. Teraz widziałam również wnętrze ludzi... i jak pięknie było widzieć to ich wnętrze, ich myśli, uczucia, gdy ich obejmowałam. I gdy tak przytulałam wszystkich, równocześnie przemieszczałam się w górę. Czułam się coraz to bardziej napełniona pokojem i szczęściem. I im wyżej się unosiłam, tym bardziej byłam świadoma, że przypadła mi w udziale cudowna wizja. Na końcu tej drogi zobaczyłam jezioro, cudowne jezioro, otoczone tak wspaniałymi drzewami, tak pięknymi, że nie da się tego opisać.
Podobnie kwiaty... we wszystkich kolorach, a ich zapach był samą rozkoszą. Wszystko było inne, wszystko było tak piękne w tym cudownym ogrodzie, w tym wspaniałym miejscu. Nie ma słów, by to opisać. Wszystko było miłością. Rosły tam dwa drzewa, które tworzyły coś na kształt bramy. Wszystko to różni się od tego, co znamy. Nawet kolory nie są podobne do naszych. Tam wszystko jest niewypowiedzianie piękne. W owej chwili ujrzałam mojego siostrzeńca, który wraz ze mną uległ wypadkowi, jak wszedł do tego cudownego ogrodu. Wiedziałam jednak, czułam, że mnie nie wolno tam wejść, że ja nie mogę jeszcze tam wejść."
całość

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Odpowiem Tobie jak wygląda ta sytuacja z mojej perspektywy.

Pojawienie się przed nami istoty, która była członkiem rodziny nie jest niczym nienaturalnym. Mogą pojawić się także żyjący członkowie rodziny, czy ktokolwiek kogo znasz lub o kimś słyszałeś. Nie ma znaczenia czy ktoś już inkarnował czy nie.
Osoba, która np. była moim dziadkiem, ponownie inkarnuje np. jako kobieta, dla mnie to nie ma znaczenia, ja pamiętam go jako dziadka i taką się pojawi.
To jedna strona medalu, druga to, że pod znane nam osoby mogą podszyć się istoty chcące w nas ingerować i czerpać z nas energię.

Swoistym bhp w sytuacjach pojawienia się danej istoty jest jej weryfikacja, np. przez spojrzenie jej w oczy( oczy zwierciadłem duszy) lub jej ,,dotknięcie( dna),, czy pobranie informacji z otoczenia.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ta kobieta miała bezpośredni kontakt z duszami niezyjących ściskała ich jak swoje zyjące dziecko , które ten uścisk poczuło

oczywiście nie będę Cię odwodził od Twojego punktu widzenia , ale warto przemyśleć ten aspekt

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, slawek.xm napisał:

jesli jestes otwarty na rózne opinie  polecam ksiązkę dr Glorii Polo spalonej przez uderzenie pioruna

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

a tu kilka słow od niej samej

"

Moje całe ciało stanowiło jedną wielką żywą ranę po tym, jak usunięto i zeskrobano zwęgloną skórę. Widać było żywą tkankę. Bolało nieopisanie. Paliło, jak gdybym znajdowała się w ogniu. Paliło wewnątrz i na zewnątrz, przy każdym oddechu. Wszystko mnie bolało, tylko od kostek w dół nie miałam czucia. Kiedy oczyszczali moje otwarte rany, w nogach nie czułam zupełnie niczego, podczas gdy oczyszczanie pozostałych miejsc na ciele zadawało mi niesamowity ból. Moje nogi przypominały dwa zwęglone kije. Były zupełnie czarne.

Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: „Zobacz, droga Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił dla ciebie Bóg. To po prostu wspaniałe, że prawie cała skóra zregenerowała się. Wprawdzie to cienki naskórek, który tu i ówdzie się wytworzył i jest jeszcze wiele otwartych miejsc, ale te miejsca z utworzoną delikatną skórą dają nam powody do nadziei, że całe ciało pokryje się niebawem obronną skórą. Martwią nas jednak twoje stopy. Nie jesteśmy w stanie tu już nic zrobić. Musimy niestety je amputować.”

Byłam wcześniej wysportowana, byłam fanem aerobiku. I gdy mi powiedzieli, że muszą mi obciąć stopy, pomyślałam tylko: Muszę jak najszybciej uciec z tego szpitala. Muszę się stąd wydostać, aby uratować moje stopy. Lekarze wyszli z sali, a ja podniosłam się ze szpitalnego łóżka, by podjąć ucieczkę. Ale już przy pierwszym kroku nie ustałam na nogach i upadłam na brzuch – niczym żółw lub żaba, która skacze po raz pierwszy i ląduje brzuchem na ziemi. Musieli więc mnie podnieść z podłogi i zanieśli mnie z piątego piętra na siódme. I wiecie, kogo tam spotkałam? Kobietę, której amputowano nogi od kolan w dół. A teraz czekała na amputację powyżej, od bioder w dół.

I gdy tak patrzyłam na tę kobietę, rozmyślałam o tym, ile pieniędzy potrzeba na zakup nowych nóg... Za żadne skarby świata nie możesz sobie sprawić nowych nóg! Jakim cudem są stopy. Gdy chcieli mi je obciąć, ogarnął mnie nieopisany smutek i po raz pierwszy przyszła mi do głowy myśl, że nigdy nie podziękowałam Panu za cud, jakim są moje nogi. Maltretowałam tylko całe moje ciało, aby przeciwdziałać tendencjom do przybierania na wadze. Głodowałam jak wariatka, wydawałam masę pieniędzy na diety i inne kuracje, aby pozostać szczupła i mieć szczupłe nogi. To kosztowało mnie nie tylko majątek, wydałam na to niewyobrażalnie wiele pieniędzy. I teraz widzę moje nogi bez mięśni, chude jak szczapy, zupełnie czarne, pełne dziur ze wszystkich stron. Ale dziękuję Bogu za te zniekształcone nogi. Nagle stały się dla mnie tak cenne. Nie był dla mnie ważny ich wygląd, a funkcja. Ważne było dla mnie to, że je po prostu mam. I za to podziękowałam Panu. Powiedziałam do kochanego Boga: „Dziękuję Ci, Panie, za tę drugą szansę, którą mi dałeś! Dziękuję Ci ogromnie za tę szansę, na którą sobie nie zasłużyłam. Ale, kochany Boże, proszę Cię z całego serca o jedną przysługę, o bardzo małą przysługę. Pozwól mi mieć przynajmniej te zniekształcone nogi! Pozostaw mi je, abym mogła się poruszać jako tako, abym mogła się częściowo podnieść. Pozostaw mi je, proszę, pozostaw mi je przynajmniej takie, jakie są. Będę Ci za to na zawsze wdzięczna.”

Naraz zaczynam czuć swoje stopy. To było w piątek. Od piątku do poniedziałku te moje czarne kikuty, które były obumarłe i wyglądały jak ciemna lemoniada z bąbelkami, zaczerwieniły się i rozjaśniły. Czułam jednocześnie, jak krew zaczęła krążyć w tych zwęglonych nogach. Coraz bardziej czułam je – moje własne nogi. I kiedy w poniedziałek lekarze podeszli do mojego łóżka, by przeprowadzić ostatnie oględziny przed amputacją, zdziwili się, gdy wstałam z łóżka i stanęłam na własnych stopach i do tego jeszcze nie przewróciłam się. Badali mnie, dotykali moich stóp i nie mogli po prostu uwierzyć, nie wierzyli własnym oczom. Pokazałam im ruchy, które mogłam wykonać moimi nogami. Wprawdzie zadawały mi ogromny ból, ale myślę, że jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa z powodu tego bólu, jaki w tamtej chwili odczuwałam w nogach. Odzyskałam czucie w nogach. I to wszystko stało się w sposób, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić i który był przyczyną zdumienia lekarzy.

Ordynator oddziału na 7 piętrze szpitala zaraz powiedział mi: „W ciągu 38 lat mojej lekarskiej praktyki, nigdy nie widziałem i nie przeżyłem tak wielkiego cudu, jak ten z pani nogami.”

Popatrzcie tutaj, moje drogie rodzeństwo w Panu, oto moje zregenerowane stopy. Nie z arogancji i próżności, lecz by oddać chwałę Bogu, kroczę przed wami i pokazuję moje nogi, by udowodnić wam wielkość dzieł Pana, naszego Boga żywego, Jego nieskończonej MIŁOŚCI ku nam i Jego wszechmocy[2].

Inny, wielki cud uczyniony przez Pana jest taki: nie miałam piersi. Wyobraźcie sobie, byłam bardzo dumną, próżną kobietą. Moim motto było: „Kobieta musi pokazywać swe wdzięki i korzystać z tego, co dostała w prezencie od natury.”

I tak sobie mówiłam: najlepsze co mam – moje piersi, nogi i w ogóle moja sylwetka – są moim kobiecym ciałem i będę je eksponować. Ukazywałam moje kobiece wdzięki bardzo ostentacyjnie. Podkreślałam okrągłości mojej figury i ekstrawagancko poruszałam biodrami. W ten sposób zawsze zwracałam na siebie uwagę. Nosiłam zawsze ubrania z dużym rozcięciem, by wyeksponować mój duży biust. Wmawiałam sobie piękno moich nóg. I popatrzcie, drodzy bracia i siostry w Panu, właśnie wszyscy „faworyci i faworytki” mojej próżności najbardziej się spalili. Właśnie to wszystko zwęgliło się i było zupełnie brzydkie.

Powracając do kolejnych cudów, zdziałanych przez Pana... Udałam się do lekarza, który opiekował się mną, gdy byłam aktywna sportowo. Wyobraźcie sobie: lekarz, który zwykł oglądać pewną siebie i zarozumiałą kobietę, która dla swej figury odchudzała się jak wariatka, połykała i pochłaniała niczym odkurzacz leki i preparaty, ten mój lekarz nagle ujrzał moje ciało na wpół spalone i zniekształcone. Nie mógł wierzyć własnym oczom. Przeprowadził wszystkie możliwe badania, za pomocą CRT, z zastosowaniem najnowocześniejszych, nuklearnych medycznych urządzeń. Potem powiedział do mnie: „Z tym małym kawałkiem wątroby, który pozostał, przeżyje pani. Ale jajniki, moja droga, po prostu całkowicie się skurczyły, zwęgliły, uschły i przypominają wysuszone winogrona. I dlatego nigdy już nie będzie pani mogła mieć dzieci"

 

"Teraz posłuchajcie mnie dobrze! To był cielesny, materialny, fizyczny aspekt mojego wypadku. Ale drugi aspekt tego zdarzenia był znacznie piękniejszy. To było niewyobrażalne, cudowne przeżycie. Musicie bowiem wiedzieć, że najpiękniejsze, najcudowniejsze w tym wypadku było to, co spróbuję teraz opowiedzieć ludzkimi słowami, mimo że nie da się tego ująć za pomocą ziemskich sformułowań.

Otóż, gdy moje zwęglone ciało leżało, znajdowałam się (moja dusza) w cudownie białym tunelu. Wokół mnie było białe światło, które dawało mi taką rozkosz, pokój i szczęście – uczucia, których nie można opisać ludzkimi słowami. Nie ma po prostu takich wyrażeń, by oddać wielkość tej chwili. To była szalenie wielka ekstaza, nie dająca się opisać rozkosz. Nie rozumiem, dlaczego się nam przedstawia śmierć jako swego rodzaju karę. Uwolniona zostałam od czasu i przestrzeni.

W świetle tym poruszałam się naprzód, niesamowicie szczęśliwa i przepełniona radością. Nic mnie nie trapiło. Gdy spojrzałam do góry, ujrzałam na końcu tunelu coś jakby słońce: białe światło. Mówię: „białe”, by określić kolor, ale koloru tego światła i jego jasności nie da się opisać. Koloru tego nie da się porównać z kolorami, jakie istnieją na tym świecie. Światło było po prostu wspaniałe. Było dla mnie źródłem tej ogromnej miłości, tego pokoju we mnie i dookoła mnie; to była nieopisana miłość i pokój, jakiego nie znałam na ziemi.

Gdy tak poruszałam się do przodu w tym tunelu, powiedziałam do siebie samej: „Ojej! Umarłam…” I w tej chwili pomyślałam o moich dzieciach i lamentowałam: „O mój Boże, moje dzieci! Co na to moje dzieci?”

Byłam zawsze zajętą i zestresowaną matką, która nigdy nie miała dla nich czasu. Wychodziłam z domu wczesnym rankiem, około godziny 5, na podbój świata, a wracałam późnym wieczorem, około godziny 23. Z tej przyczyny nie byłam w stanie właściwie zatroszczyć się o moją rodzinę i dzieci. Wówczas ujrzałam nędzę mojego życia w całej prawdzie, bez żadnych retuszy i ogarnął mnie wielki smutek.

W tym momencie wewnętrznej pustki, z powodu nieobecności moich dzieci, straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Znowu spojrzałam ku górze i zobaczyłam coś bardzo pięknego. W jednej chwili ujrzałam wszystkie osoby mojego życia, naprawdę w jednej chwili, żyjące i zmarłe. Objęłam moich pradziadków, moich dziadków, moich rodziców, którzy już nie żyli, po prostu – wszystkich! To była taka doniosła chwila, było cudownie.

Pojęłam, że oszukano mnie co do reinkarnacji. Tym samym praktycznie strzeliłam sobie gola do własnej bramki, bo zawsze fanatycznie broniłam reinkarnacji. Powiedziano mi kiedyś, że pewna osoba jest inkarnacją mojej prababci, ale nie powiedziano mi kto, a ponieważ wróżenie kosztowało zbyt dużo, dałam sobie z tym spokój i nie dociekałam, kim jest ta osoba. Sama spotykałam ciągle ludzi, o których sądziłam, że są wcieleniami mojego pradziadka i dziadka. A teraz obejmowałam dziadka i pradziadka. Uściskaliśmy się gorąco i spotkałam wszystkich w jednej chwili. Było tak ze wszystkimi osobami, które znałam i które pochodziły ze wszystkich stron, gdzie przebywałam, zmarłe i żyjące – a to wszystko w jednym momencie.

Tylko moja córka przestraszyła się, gdy ją przytuliłam. Miała wtedy 9 lat i w tym samym momencie poczuła mój uścisk w swoim obecnym życiu na ziemi. Czuła zatem mój uścisk w tych godzinach, w czasie których ona i cała rodzina bali się o moje życie, gdyż moje ciało znajdowało się jeszcze w śpiączce. Zwykle nie czujemy takiego uścisku z zaświatów. W tym cudownym stanie czas zatrzymał się, nie odczuwałam ciężaru ciała.

Nie spostrzegałam już ludzi tak jak wcześniej. Podczas mojego życia zwracałam uwagę na to, czy ktoś jest gruby, szczupły, brzydki, ciemnoskóry, dobrze ubrany czy nie. Według tych kryteriów dzieliłam osoby i byłam z tego powodu pełna uprzedzeń i cynicznej krytyki. Zawsze, gdy mówiłam o innych, krytykowałam ich. Teraz, tutaj, było inaczej. Teraz widziałam również wnętrze ludzi... i jak pięknie było widzieć to ich wnętrze, ich myśli, uczucia, gdy ich obejmowałam. I gdy tak przytulałam wszystkich, równocześnie przemieszczałam się w górę. Czułam się coraz to bardziej napełniona pokojem i szczęściem. I im wyżej się unosiłam, tym bardziej byłam świadoma, że przypadła mi w udziale cudowna wizja. Na końcu tej drogi zobaczyłam jezioro, cudowne jezioro, otoczone tak wspaniałymi drzewami, tak pięknymi, że nie da się tego opisać.

Podobnie kwiaty... we wszystkich kolorach, a ich zapach był samą rozkoszą. Wszystko było inne, wszystko było tak piękne w tym cudownym ogrodzie, w tym wspaniałym miejscu. Nie ma słów, by to opisać. Wszystko było miłością. Rosły tam dwa drzewa, które tworzyły coś na kształt bramy. Wszystko to różni się od tego, co znamy. Nawet kolory nie są podobne do naszych. Tam wszystko jest niewypowiedzianie piękne. W owej chwili ujrzałam mojego siostrzeńca, który wraz ze mną uległ wypadkowi, jak wszedł do tego cudownego ogrodu. Wiedziałam jednak, czułam, że mnie nie wolno tam wejść, że ja nie mogę jeszcze tam wejść."

całość

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ile trzeba stracić i jak się zatracić(na każdej płaszczyźnie),  aby w końcu odkryć i zrozumieć,  że najpiękniejsze/najcudowniesze rzeczy jakie się nam w życiu przytrafiają nie są rzeczami ?

Serdeczności ?

P.S.

20190707_235341.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na pewno wszyscy to zrozumiemy ... tylko niektórzy zbyt późno

dla mnie osobiście jedna prawda jest oczywista

opłaca się być dobrym , mozna przez to zasłuzyć na ludzki szacunek , a i po smierci szanse są większe...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywistość nie wymaga słów

59 minut temu, slawek.xm napisał:

opłaca się być dobrym , mozna przez to zasłuzyć na ludzki szacunek , a i po smierci szanse są większe...

Dobro jako moneta przetargowa ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Фома
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, slawek.xm napisał:

na pewno wszyscy to zrozumiemy ... tylko niektórzy zbyt późno

dla mnie osobiście jedna prawda jest oczywista

opłaca się być dobrym , mozna przez to zasłuzyć na ludzki szacunek , a i po smierci szanse są większe...

Wyswiadczone dobro zawsze wraca. ?

"Co człowiek sieje,  to i ząć będzie "

Godzinę temu, Фома napisał:

Oczywistość nie wymaga słów

Dobro jako moneta przetargowa ?

Przeciwnie,  w imię DOBRA!

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
8 godzin temu, slawek.xm napisał:

nie sądzę bym był dla Ciebie odpowiednim dyskutantem skoro oceniłes mnie jednoznacznie

z jakiego powodu się żalisz ?

Zadałem pytanie w kontekście tego co wkleiłeś.

9 godzin temu, slawek.xm napisał:

Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: „Zobacz, droga Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił dla ciebie Bóg.

 w czasie burzy nie chowaj się w mieszkaniu, wyjdź na dwór i czekaj by "uderzył cię piorun". Wtedy doświadczysz cudu uczynionego przez twojego boga....troszkę ciebie zwęgli, opali, pozostawi na miesiąc bez skóry, ale co tam, jak zabawa to zabawa. Fajnie  mieć takiego boga...?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Фома napisał:

Oczywistość nie wymaga słów

nawet jesli o czymś wiemy nie zawsze uświadamiamy sobie prawdziwa wagę

tak jest np z "doswiadczeniem",  kiedy widzimy ,że spotyka innych wiemy ,ze jest ,znamy jego skutki, ale dopiero kiedy dotknie nas samych zaczynamy rozumieć jego pełnię

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez slawek.xm

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)

sugeruję wam gumowy młoteczek...

dotąd  żaden nie wpadł na to, że książka której tekst wkleił nawiedzony, jest fejkowatym tekstem dla ubogich.

"Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: „Zobacz, droga Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił dla ciebie Bóg."... no faktycznie, w szpitalach takie teksty to norma..... Przyszli lekarze....przyszli jak trzej królowie i oznajmili dobrą nowinę.

Co, to o czym piszecie, ma wspólnego z jakimkolwiek rozwojem ?  choć to pytanie, raczej nie powinno być do was kierowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, kazik-t napisał:

Co, to o czym piszecie, ma wspólnego z jakimkolwiek rozwojem ? 

jeden z uczynków miłosiernych co do duszy ... nieumiejętnych pouczać

a więc

przykład Glorii Polo jest zmianą spojrzenia na swoje zycie, zmianą wartościowania pod wpływem przezyc duchowych podczas rozłaczenia jej duszy z ciałem

zmiana zycia na lepsze jest jedną z cech rozwoju duchowego , jedną z dróg takiego rozwoju przeszła właśnie dr Polo

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najperw Kazik napisał:

W dniu 1.07.2019 o 18:25, kazik-t napisał:

To jak rozumiesz zależność j/w jest twoim rozumieniem i nikogo innego nie dotyczy.

Poza tym przedstawiasz ezoteryczne banialuki.

Niedługo potem, Kazik pisał jak poniżej:

W dniu 4.07.2019 o 15:31, kazik-t napisał:

"ezoteryczne banialuki" wypisywał kto inny i do kogoś innego je adresowałem....dlaczego przyjąłeś to do siebie, tego nie wiem.

Przez przypadek skłamałeś? Czy to przez "rozwó:j duchowy? Czy, raczej masz tak, jak "miłościwie" nam panująca partia?

Lecz, to tylko czubek góry lodowej. Twoje niezrozumienie utworzonego tematu, jest wręcz zdumiewające.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez zukzukzuk

"Measurements can provide a measure of insight, but are no substitute for human judgment. Why are we looking to reduce a subjective experience to objective criteria anyway? The subtleties of music and audio reproduction are for those who appreciate it. Differentiation by numbers is for those who do not".--Nelson Pass

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
11 minut temu, zukzukzuk napisał:

Najperw Kazik napisał:

 

Niedługo potem, Kazik pisał jak powyżej.

Przez przpadek skłmałeś? Czy to przez "rozwó:j duchowy? Czy, raczej masz tak, jak nasza miłościwie nam panująca partia?

dla spokoju ducha, zwróć uwagę na to, do kogo adresowane jest pierwsze cytowane zdanie i do kogo drugie ?

Edytowane przez kazik-t
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, kazik-t napisał:

dla spokoju ducha, zwróć uwagę na to, do kogo adresowane jest pierwsze cytowane zdanie i do kogo drugie ?

Kpisz nadal? Obydwa akapity do mnie, jak wskazują kopie Twych wpisów.

Sądzę, że Ty powinieneś jeszcze ze sto razy przeczytać swoje wpisy. Może się rozwiniesz duchowo.? Być może, przy okazji - intelektualnie? Podobnie robią miłościwie nam panujący. Co  rusz tłumaczą, że innego mieli na myśli, niż powiedzieli. Albo, że "słowa wyrwane z kontestu".

To (dla mnie) niesistotne,  że pisanie owych banialuk, zarzuciłeś również komuś innemu.

Zresztą - ocenę powyższego zostawmy innym. Jak widzę, nie przekonam Cię, że było jak było... Syndrom wyparcia?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Measurements can provide a measure of insight, but are no substitute for human judgment. Why are we looking to reduce a subjective experience to objective criteria anyway? The subtleties of music and audio reproduction are for those who appreciate it. Differentiation by numbers is for those who do not".--Nelson Pass

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
W dniu 1.07.2019 o 18:25, kazik-t napisał:

To jak rozumiesz zależność j/w jest twoim rozumieniem i nikogo innego nie dotyczy.

Poza tym przedstawiasz ezoteryczne banialuki.

 ten wpis, jest na stronie 7

przyjrzyj się do kogo jest kierowany ?

Godzinę temu, zukzukzuk napisał:

Kpisz nadal? Obydwa akapity do mnie, jak wskazują kopie Twych wpisów.

tłumaczyć to czego nie widzisz, to karkołomne zajęcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.