Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 17.02.2019 o 10:17, Maju napisał:

Urósł, wypiękniał i znikać zaczyna na całe noce, na "panienki" chyba już zaczyna uderzać....

Młodszemu się przydarzyło nie wrócić a starszy na poważnie zajął się "przekazywaniem genów".....wraca do domu tylko po to by coś rzucić na ząb i z wrzaskiem domaga się by go wypuścić na wolność.
Pewnie bym o tym nie pisał, bo co w tym dziwnego że koty marcują w lutym.  :)
Napisałem bo wystarczyło kilka dni ciepła a już ścierwa kleszcze się pokazały, starszy "dorodnego" już mi przyniósł.....to tak ku przestrodze dla tych którzy mają wychodzące koty.

Edytowane przez Maju

"Głupi nie szuka prawdy ani sprawiedliwości - szuka tylko satysfakcji.....Prawda nie sprawia tyle dobrego, ile złego sprawiają jej pozory....Nic tak nie odciąga ludzi od prawdy, jak bezmyślne naśladowanie tego, co robią wszyscy....Kto nie wykrzyczy prawdy wtedy, gdy ją zna, staje się sojusznikiem kłamców i fałszerzy....Kłamią niewolnicy, wolni mówią prawdę."

Przypadkowo znalazłem w jednym z ogłoszeń na olx:

:-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez porlick
  • 1 miesiąc później...

Dziękuję :)

 

No to jeszcze jedno :)

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Tryton

Cud jakowyś .

 Mój kot pierwszy raz wypuszczony na parapet , zwyczajnie przestraszył się samochodów i totalnie bryknął.

Półtora tygodnia temu .

 Wczoraj bydle się znalazło . Sasiedzi zauwazyli bydlę chowające się w komórce sąsiada .

 Zawołałem drania i o dziwo poznał mnie po głosie i przylazł..

Od wczoraj totalnie się przytula i ciągle chce być głaskany..

Znowu założyłem siatką na okno,.

Czemu tak brzydko się o kiciusiu wrażasz ?

Ja cały czas mam siatki w oknach. Właśnie, żeby zapobiec takim sytuacją, i żeby robaczki nie wpadały do domu.

Kiedyś jakiś dziwoląg ugryzł mojego kocura prosto w nos. Biedny ( kot ) doznał wstrząsu anafilaktycznego.

Na szczeście przezorny tatuś miał w strzykawce lek, który kupił u weta, własnie na takie akcje. 

Mój raz tylko wyskoczył przez okno za szczawika 2 letniego. Wystraszył się. Znalazłem go i od tej pory już nie wyskakuje. Nie ma w oknie żadnych siatek. Okno to jego naturalny telewizor od lat. ?

Z którego piętra wyskakują wasze kociaki? Widziałem raz skok kociaka z 3 piętra. Nie przeżył. Spadł na 4 łapy ale łapy nie wytrzymały i łebkiem uderzył o ziemię. 

O podobnej sytuacji opowiadał mi weterynarz.

Kot spadł z 10. piętra na cztery łapy.

Wszystkie połamał ale przeżył.

Uznaliśmy z żoną, że jednak siatka w oknach być musi.

Zapytaj lampy. Lampa bucha to Cię wysłucha! - powiedzonko dziecięce

Ja choćbym chciał, to nie da rady. Z jednej strony mieszkania jest balkon, ciągnący się przez całą szerokość salonu i pokoju. Ale (dobre i to) pod nim są gęste krzewy. Od strony kuchni - jest betonowy daszek nad wejściem do klatki. Tam zamontowałem ogranicznik, że żaden kotek łebka nie wciśnie. W oknach innych pokoi też są ograniczniki.

Zresztą moje koty, nawet gdy są na balkonie - obawiają się podchodzić do balustrady. Boję się tylko, by w napadzie instynktu nie rzuciły się na (czasami) siedzącego cholernego gołębia.

Wszystkie cztery to typowe domowniki, uznające mieszkanie za cały swój świat. Na klatkę schodową też nie wychodzą.

Edytowane przez Bezlitosna Niusia
W dniu 7.04.2019 o 17:15, szaman777 napisał:

Mój raz tylko wyskoczył przez okno

Od 10 lat mam psa kochanego...nawet nie sądziłem, że tak można to zwierzątko kochać, bo od dziecka zawsze miałem tylko koty, które kocham najbardziej na świecie. Nawet teraz jak jadę sobie rowerem i widzę kota, to muszę się zatrzymać, by go pogłaskać, chociaż nie zawsze mi się to udaje, bo często trafiam na dzikiego...takiego pierdolca mam. ?
Po śmierci mojej mamy przygarnąłem Mikusia, którego mamie podarowałem rok wcześniej, bo też zawsze uwielbiała koty. Zabezpieczyłem balkon wysoką siatką na 3 metry, ale nie do samego końca i to był błąd. Mikuś jest wyjątkowo agresywny na ptaki - gołębie, wróble, wszystkie. I kiedyś, niestety zdarzył się dramat - wyskoczył tak wysoko za jakimś ptaszkiem ponad siatkę, że spadł na chodnik w 6 piętra. Jedyne obrażenia to złamania i rozcięty pyszczek...narządy wewnętrzne nie naruszone.
Po prostu cud. Po 2 tygodniach Mikuś doszedł do siebie. Od pewnego czasu jest u mojego syna i synowej. Ma się dobrze, rozrabia jak dawniej, bawi się z moim 9-miesięcznym wnukiem...ma 12 lat. :)

Z tej strony Cię nie znałem...

Alem Cię zawsze  o takie bezeceństwa kocie i psie - podejrzewał w ukryciu. ?

Ja mam zawsze "chrupki" w kieszeni, by obdarować nimi bezdomnych kociaków.

Mam od tygodni problem behawioralny z kocurem.

Nie daje spać. Budzi. Jedynym wyjściem jest zamknięcie „Budzika” w kuchni. Tylko jakoś takie to przykre to zamykanie...

Łobuz się tak wycwanił, że nie wchodzi na głowę, nie miauczy tylko z dala znajdzie coś do hałasowania i patrzy czy już jest reakcja na pobudkę. Czasem robi też rzeczy, których mu nie wolno tylko po to by ktoś wstał, zareagował i otworzył Jaśniepanowi drzwi, choć sam otworzyć potrafi łapką, skacząc na klamkę. 

Problem powstał od zimy gdy zacząłem mu zostawiać jedzenie w sypialni by tych drzwi w nocy nie otwierał i nie wpuszczał zimnego powietrza idąc do kuchni jeść. Teraz miska powędrowała znów do kuchni, a Maksymilian zmienił zachowanie tak jak opisałem wyżej. 

Jak żyć?

Chodzą po ziemi jakiesik matoły, pytajence, czy Wszystko jest złe?

 

Otóż - informuję Was, że gdy mój Tykot , Tykusiem, Tycikiem zwanym, bo to chuda bida - (autentycznie - czwarta rano, regularnie,  włazi mi pod pachę i mruczy - i dotyka noskiem i szturcha - mogę go nie kochać?

Wczoraj mi zeżarł waciki...?

 

Kolega Robsonik mnie zmusił, choć i chętnie Wam powiem:?

Taki drobny, cholerny skubaniec- znalezionony dawno temu i przygarnięty (jak wszystkie nasze the kociaks...). niewierzący nawet mojej Babie ,- mnie tylko się powoli daje pogłaskać i przytulić. Choć, nie do końca ...

Czarny, w  ohydzie wszędzie sprzedający "piórka".... Wciąż jednak nieufny.

Tykot się z nim bawi...

Jest szansa, że kiedyś się z nami pobrata?

Fajny, piękne oczy ma, je wszystko , byle dużo - a i drapać się pozwala tylko do połowy ciałka?

?

 

Jest szansa udomowić i przytulić?

 

 

Edytowane przez Bezlitosna Niusia
Koty. Miauczenie i miłość.

No. To ja mam podobnie!,   ? 

I tych kotków, co mnie z łóżka wypychają + cztery. . I pies wielki.

 

Życie jest krótkie i  straszne...?

No, nie mów...?

Śmieszne te koty. A i fajne. Jak moje:

Duduś (ona) - śpi bez prawie przerwy, jedzenie jej trzeba zanieść. Po wodę i czasem kapkę mleka - przyjdzie. Jako najstarsza - nauczyła młodziaków, gdzie skrobać pazurki.

Tykotek - też kotka - mój ukochany, najmilszy, bez przerwy za mną łażący Tycik - szkoda słów. Jak pies. Miauczy, gdy wychodzę, potrafimy sobie nawet pogadać. I budzi. A gdy już obudzi i nakarmiona zostanie - wraca tam, gdzie wygrzane:-)  Choć jada sporo - cienki, jak  owsik lub wiór. Kiedyś się tym zamartwiałem, ale pani weterynarz orzekła, że taka rasa(?) i uroda i że tak już ma mieć.

Białasek, Łopatkiem zwany (też ona) - sypia na moich butach i kapciach, i jako jedyny kocik - się łasi przy stopach. Tylko moich, co ciekawe. I, gdy w nocy chrupnę sobie ciastko - w ułamku sekundy jest i prosi.

No i Ozyrys, Ożyrkiem zwany - też, jak wszystkie pozostałe - znaleziony, biedny,  opuszczony, bezpański kiedyś chuderlok -  nie wiem, co będzie, i jak z nim będzie (jedyny w grupie kocurek) bo nieufny bardzo. Gdy je - nawet nie przysiądzie, gdy ktoś przechodzi obok - ucieka od razu. Czasem się bawi z resztą towarzystwa, choć zawsze z rezerwą. Pogłaskać i podrapać się daje - tylko mnie. Przed moją żoną ucieka. Tak myślę, że ktoś go kiedyś kopnął lub inaczej skrzywdził... I pamięta to do dziś.

 

Fajne te  moje koty... I kocham je niezmiernie. Dziwne to, bom zawsze był psiarz...

I one mnie, jak sądzę.

 

(Gdy się kiedyś Tykot najadł, wlazł do szafy i miał wszystko w nosie - po kilku godzinach poszukiwania go po całym osiedlu, bo myślałem że wypadł przez okno - usiadłem i prawie się rozpłakałem - przyszedł i przyniósł mi muchę ?.)

 

 

W dniu 17.04.2019 o 21:26, Bezlitosna Niusia napisał:

No. To ja mam podobnie!,   ? 

I tych kotków, co mnie z łóżka wypychają + cztery. . I pies wielki.

 

Życie jest krótkie i  straszne...?

A to witam w klubie Ja mam dwa kundle i dwa koty, przy czym w łóżku śpią psy i jeden kot, a drugi chodzi koło łóżka i mruczy. Duży pies próbuje się zazwyczaj  wygodnie rozłożyć nie bacząc na innych użytkowników łóżka, co sprawia często że muszę go przesuwać Łobuz  udaje wtedy że śpi i po pościeli sunie taka zwinięta, 40 kilowa klucha ? 

W dniu 19.04.2019 o 01:58, Sine Metu napisał:

Ale kotom mleka dawać nie można.

Wiem. Dlatego napisałem, że ino kapeńkę. 

Nie będzie o ? X4.

......

Kilka dni temu córka mego Kobietrona (didżejka z zawodu i zamiłowania) - jadąc na jakisik festiwal - "sprzedała" nam po raz kolejny swojego psa. Pies kochany, wielki niczym cielę, lub wręcz jałówka. Rasy żadnej, czyli tej najmądrzejszej. Taaaki - sporo wilczura w niej,  ciut setera, sporo genów od bernardyna. Pies - góra. Same mięśnie, choć kudłaty.  W zabawie sporym kijem - nie wyszarpniesz onego. Raczej ci renke órwie.  A kły ma wielkości skał Gibraltaru.

 

Fajnie. Koty (te odwieczne) - znają Ambre i  się wzajemnie akceptują. A Ożyrek i tak się boi wszystkiego, niebożątko...

 

Pies, który uwielbia wodę, stawy, jeziora i tam się tapla beztrosko, a po łąkach i lasach sporo biega - wreszcie, WRESZCIE! - wymaga, hmmmm - doprowadzenia do ładu. Pati mówi "ja się boję, bo mnie ugryzie...". Pani właścicielka, gdyby komuś umknęło...

Pomyślałem wczoraj - "trzeba". Zwłaszcza, że zaczęła zmieniać upierzenie na letnie. Odkurzacze oba się zatkały.

 

Ludzie!!! Czy Wy zdajecie sobie sprawę, co ja przeżyłem? ?

Najpierw zagonić w okolice łazienki. A przeczuwała, przeczuwała ... Już od rana.

Wszystkie szmaty i rupiecie z tejże łaźni wyjąć. Stary szlafrok do wytarcia przygotować. Spod umywalki - drżącą i wystraszoną - wyjąć (jej 60 kilo i moja przepuklina, kwa...). 

Udało się wtaszczyć do wanny, trzy razy umyć porządnie psim szamponem. I spłukać dokładnie i obficie.... Raptem dwa razy mi z tejże wanny wyskoczyła i psim obyczajem się otrzepała ?.

 

"To nie jest mój piesek" - rzekła Patrycja, gdy wreszcie Bursztynkę wczoraj odebrała. "Mój miał czarny brzuch, a plamkę na szczycie głowy - szarą. Teraz to wszystko jest  białe".

Pozdrawiam Was ślicznie. Jacek.

 

 

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Biuletyn

    Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
    Zapisz się
  • KONTO PREMIUM


  • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

    Ostatnio dodane opinie o albumach

  • Najnowsze wpisy na blogu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.