Skocz do zawartości
IGNORED

Rock progresywny i pochodne - dobre płyty.


Rekomendowane odpowiedzi

Prawda 😀.

 

 

Dla mnie najpiękniejszy muzyczny obraz camela to koncert z pierwszej trasy w pl z kwietnia 1997 , sala kongresowa . To taki koncert życia można powiedzieć.  No moze zabrakło tylko,, stationary traveller". A tak było wszystko co chciałem. 

Zespół w wybitnej i wybornej formie. Ale jest coś jeszcze w tych nagraniach . Jest taki klimat i takie ciary na plecach , że ech...

Wszystko transmitowala trojka . Nsgrywalem to wtedy na kaseciaka 😀No i były bardzo przejmujące zapowiedzi  organizatora-  andrzeja marca i guru polskiej radiofonii - Piotra kaczkowskiego. 

Jeśli ktoś nie ma , nie zna tego bootlegu- polecam 😀

Byłem na tym koncercie, podobnie jak na następnym w Kongresowej w 2000 roku, podczas trasy po wydaniu znakomitej płyty "Rajaz".

Mała prywatna dygresja - w 1997 r. siedziałem na koncercie obok Piotra Stelmacha, z którym wtedy dobrze się znaliśmy. W tym samym roku dostał angaż w radiowej "Trójce", wyjechał z Łodzi do Warszawy i na tym nasza znajomość się właściwie zakończyła. Spotkałem go jeszcze kiedyś w Łodzi na koncercie Fisha.

Edytowane przez soundchaser
4 godziny temu, soundchaser napisał:

Byłem na tym koncercie, podobnie jak na następnym w Kongresowej w 2000 roku, podczas trasy po wydaniu znakomitej płyty "Rajaz".

Mała prywatna dygresja - w 1997 r. siedziałem na koncercie obok Piotra Stelmacha, z którym wtedy dobrze się znaliśmy. W tym samym roku dostał angaż w radiowej "Trójce", wyjechał z Łodzi do Warszawy i na tym nasza znajomość się właściwie zakończyła. Spotkałem go jeszcze kiedyś w Łodzi na koncercie Fisha.

W 97 nie bylem ale w 2000, na następnej trasie byłem już na dwóch koncertach.

Stelmacha poznałem w 97 właśnie,  w trójce.  W pierwszych latach znajomości nigdy nie miał fajek. Zawsze palil,, na sepa" 🤣🤣🤣.

Na początku był asystentem kaczkowskiego. Pamiętam jak nosił za nim jego słynny wiklinowy kosz pełen plyt🤣🤣.

No ale każdy jakoś musi zacząć...

9 godzin temu, aryman napisał:

Stelmacha poznałem w 97 właśnie

Ja trochę wcześniej. Poznaliśmy się w jednym z łódzkich sklepów muzycznych, w których ja pożyczałem płyty (wszyscy prowadzący te sklepy to byli moi znajomi z wcześniejszego, bazarowego i giełdowego handlu płytami), a on kupował. Pamiętam jak w tamtym czasie zachwycał się solowymi płytami Petera Hammilla. 😉

Muszę do nich wrócić...dawno ich nie słuchałem i jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do jego muzyki, w przeciwieństwie do znakomitych płyt VDGG, które niedawno znów sobie odkurzyłem (kilka z lat 70-tych).

5 godzin temu, soundchaser napisał:

Ja trochę wcześniej. Poznaliśmy się w jednym z łódzkich sklepów muzycznych, w których ja pożyczałem płyty (wszyscy prowadzący te sklepy to byli moi znajomi z wcześniejszego, bazarowego i giełdowego handlu płytami), a on kupował. Pamiętam jak w tamtym czasie zachwycał się solowymi płytami Petera Hammilla. 😉

Muszę do nich wrócić...dawno ich nie słuchałem i jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do jego muzyki, w przeciwieństwie do znakomitych płyt VDGG, które niedawno znów sobie odkurzyłem (kilka z lat 70-tych).

Nie znoszę hamilla i vdgg. Po prostu wkur...... mnie jego maniera wokalna. Jak gdzieś leci to przelączam. Serio.  

Tomek beksinski uważał go za mistrza. 

Ja przez lata nie mogłem sie przekonać i już się nie przekonam...

 

 

 

6 godzin temu, soundchaser napisał:

Muszę do nich wrócić...dawno ich nie słuchałem i jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do jego muzyki, w przeciwieństwie do znakomitych płyt VDGG, 

Wczesne solo są znakomite, często nagrywane w składzie z kolegami z zespołu. Wszystkie z lat 70. tak do "Over" włącznie, większość z lat 80.  aż do "Fireships z 92' to jest must know. 

Póżniejszych już tak nie ogarniam/pamiętam, trochę za dużo tego.

Pewnie, że "charakterystyczny"  wokal może być przeszkodą, nie każdy musi go polubić.

Dla muzyki, kompozycji, dramaturgii, klimatu jednak warto się "pomęczyć" nie wspominając o autorskich tekstach. Te poetyckie,  pełne odniesień, kontekstów, często zawiłe trudne ale piękne teksty niestety wymagają dobrego tłumacza lub prawie natyvnej znajomości języka.

Może pan Filip Łobodzinski kiedyś?

Edytowane przez iro III

Moja lista starych i unikalnych 1-2 płytowców – ciąg dalszy.

Literka „R”

Rain – Norsk Suite (1969) – norweska grupa, która nagrała tylko tę płytę. Zawiera 2 covery Baetlesów w bardzo oryginalnych interpretacjach. Reszta to mieszanka psychodelii, momentami lekko ujazzowionej, a także trochę muzyki eksperymentalnej. Niby trio, ale bogate instrumentarium z obecnością dęciaków i skrzypiec.

Riff Raff – Riff Raff (1973), Original Man (1974) – świetnie zapowiadająca się brytyjska kapela, która zakończyła karierę na 2 płytach. Debiut – bardzo dobry, następna wręcz świetna. Muzyka to mieszanka progu, rocka, jazzu, a nawet momentami bluesa. Zwłaszcza druga pozycja jest wzorowo wykonana, zaaranżowana, bogata brzmieniowo i niezwykle niedoceniona.

Room – Pre-Flight (1970) – kolejny rodzynek - brytyjski kwintet, który jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Progresywny heavy rock z elementami jazzu i bluesa, z kobiecym wokalem. Warto odnotować udział sekcji smyczkowej i dętej, co nadaje często muzyce orkiestrowego brzmienia.

Ross – Ross (1974), The Pit and the Pendulum (1974) – bardzo ciekawa grupa brytyjska prezentująca energetyczny prog rock z mocno jazzującym i funkującym klimatem, z bardzo dobrą sekcją rytmiczną, częstymi solówkami gitarowymi i chórkami wokalnymi. Zespół założył gitarzysta Alan Ross i były klawiszowiec grupy Indian Summer (innego znakomitego jednopłytowca) – Bob Jackson.

Ragnarok – Ragnarok (1976) – klasyk folkowego progu ze Szwecji. Wprawdzie zespół nagrał więcej płyt, ale umieszczam tę jedną - najlepszą, bo Kolega @Adi777 by mi nie darował. 😉
Piękne, muzykalne, często akustyczne granie. Dużo gitary, fletu, w tle oszczędne klawisze. Klimat wczesnego Camela...niezwykle czarująca muzyka.

 

CDN...

Aby na chwilę wyrwać się z zaklętego kręgu lat 70 ubiegłego wieku proponuję Paniom i Panom coś egzotycznego:

Electro Compulsive Therapy - Electro Compulsive Therapy (recenzja na mlwz.pl) jako odskocznię, może nie odkrywcze, bez zadęcia ale dla mnie przyjemne do słuchania.

 

52 minuty temu, soundchaser napisał:

Wprawdzie zespół nagrał więcej płyt, ale umieszczam tę jedną - najlepszą, bo Kolega @Adi777 by mi nie darował. 😉

😁

10 godzin temu, soundchaser napisał:

płytami Petera Hammilla.
Muszę do nich wrócić...dawno ich nie słuchałem i jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do jego muzyki,

Pierwsze są bardzo dobre muzycznie, późniejsze muzycznie trochę mdłe, ale tam chodzi bardziej o treść i chyba mniej o muzykę.
Muzycznie ciekawe są też te z 2006-2012 r.

Singularity, Thin Air, Consequences

Edytowane przez xniwax

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Czytając wasze wypowiedzi o muzyce Camel w większości bardzo przepełnione pozytywnymi uczuciami postanowiłem przesłuchać całą ich dyskografie. Na początek muszę powiedzieć, ze nie znałem nic oprócz Stationary Traveller i nasuwa mi się taki wniosek: jeśli nie słuchałem czegoś w "epoce" to bardzo rzadko teraz mi się ta muzyka podoba.

Z małymi wyjątkami, YES w 70-tych latach do mnie zupełnie nie przemawiał a teraz słucham części płyt z przyjemnością a CAMELA nie, oprócz Stationary Traveller. Tak chyba mam.

Z drugiej strony wtedy podobał mi się Peter Frampton (solo) a teraz go nie trawię.

Ten YES był za "trudny"

Edytowane przez payong
34 minuty temu, xniwax napisał:

Pierwsze są bardzo dobre muzycznie

Właśnie przypominam sobie "Chameleon in the Shadow".
Ciężko wchodzi. Nie pokocham chyba Hammilla solo.

Ale VDGG to zupełnie coś innego, ta muzyka trafia w mój gust.
Moją ulubioną płytą jest ogólnie mniej ceniona "World Record".

 

34 minuty temu, payong napisał:

YES w 70-tych latach do mnie zupełnie nie przemawiał a teraz słucham części płyt z przyjemnością

A które to płyty są dla Ciebie przyjemne?

Edytowane przez soundchaser
6 minut temu, soundchaser napisał:

Ale VDGG to zupełnie coś innego, ta muzyka trafia w mój gust.

Też tak mam, ale niektóre solo da się z przyjemnością.
VDGG - w zasadzie wszystkie do World Record i dwie z ostatnich lat: Trisector 2008 i A Grounding in Numbers 2011.

Edytowane przez xniwax

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

10 minut temu, soundchaser napisał:

A które to płyty są dla Ciebie przyjemne?

 Fragile, Close To The Edge,  Tales From Topographic Oceans

Ale punktem zwrotym była - 90125, która przypomniała mi, że kiedyś w przeszłości bardzo podobał mi się utwór .. Long Distance ...

Edytowane przez payong

A Relayer? 😉

5 minut temu, xniwax napisał:

Też tak mam, ale niektóre solo da się z przyjemnością.
VDGG - w zasadzie wszystkie do World Record i dwie z ostatnich lat: Trisector 2008 i A Grounding in Numbers 2011.

Ja łykam wszystkie. To wspaniała i jedyna w swoim rodzaju muzyka.
Ale, rzecz jasna, lata 70-te królują.

A ja lubię też Tormato ...i proszę mi tu nie zabijać wieloryba🙃

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Suita Meurglys III z "World Record" to dla mnie arcydzieło.

 

2 minuty temu, xniwax napisał:

A ja lubię też Tormato

I ja...już kiedyś rozmawialiśmy na temat płyt Yes, ale do dobrej muzyki trzeba wracać.
Kolega @jezzpotwierdzi. 😉

10 minut temu, soundchaser napisał:

Ja łykam wszystkie. To wspaniała i jedyna w swoim rodzaju muzyka.

Zgadza się, wymieniłem okres, z którego płyt słucham najczęściej + te dwie z XXI w.

5 minut temu, soundchaser napisał:

Kolega @jezzpotwierdzi. 😉

🙂

Edytowane przez xniwax

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Trafiłem przypadkiem na taką ciekawostkę - gitarzysta Metallicy nigdy nie interesował się rockiem progresywnym i nie znał nawet Jethro Tull, z wyjątkiem pamiętnego roku 1987, gdy Ian Anderson i Spółka odebrali Metallicy nagrodę Grammy za najlepszą płytę metalową. 😆 Ale okazuje się, że od 5 lat Hammett jest fanem JT, podobno poznał całą ich dyskografię i jego ulubioną płytą jest "Stand Up". 
Ciekawe czy słyszał w ogóle Aqualung i Thick as a Brick, czy tylko ściemniał... 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Godzinę temu, Adi777 napisał:

VdGG, obok KC i GG, należy do mojej trójcy prog-rocka. 

Wiem, bo lubisz awangardę i free. 😁

Zainteresuj się ambitnym szwedzkim zespołem Isildurs Bane.
Na początek polecam tę koncertową płytę:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
58 minut temu, soundchaser napisał:

gitarzysta Metallicy nigdy nie interesował się rockiem progresywnym

Chyba go wzięło sądząc po jego solowej epce.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Godzinę temu, xniwax napisał:

Chyba go wzięło sądząc po jego solowej epce.

 

I trochę muzyki filmowej w tle wybrzmiewa 

3 godziny temu, soundchaser napisał:

I ja...już kiedyś rozmawialiśmy na temat płyt Yes, ale do dobrej muzyki trzeba wracać.
Kolega @jezzpotwierdzi. 😉

Potwierdzam.

Do płyt Yes powracam przynajmniej raz na kwartał.

W ostatnim tygodniu  przed pełnią, a do słuchania, zakładam takie zajebiste, zwiewne ciuszki, jakie nosił Anderson.

Musi być rytuał .

I jeszcze gram na tamburynie.

 

 

 

3 godziny temu, soundchaser napisał:

Trafiłem przypadkiem na taką ciekawostkę - gitarzysta Metallicy nigdy nie interesował się rockiem progresywnym

💪👍🏆😀

48 minut temu, jezz napisał:

zwiewne ciuszki, jakie nosił Anderson.

Pelerynę Wakemana masz ?

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Uwielbiam yes.

Trzy najważniejsze dla mnie yes momenty:

Pierwszy koncert w Polsce w 98, w kongresowej, oczywiście cały transmitowany przez trójkę.  W pierwszym utworze, siberian khatru siadlo nagłośnienie i wszyscy myśleli ,że już po zawodach...

Koncert w kongresowej w 2014. Zagrali wtedy 3!, tak - trzy pełne albumy i to kur...  jakie!   Kolejno close to The Edge,  going for The one i yes album. Panie i Panowie alez to był wieczór i jaka porcja art rocka najwyzszych lotow!  Brak Andersona wcale nie przeszkadzał. ..

2017 i dolina Charlotty. Wersja ponownie z Andersonem, Wackemanem i rickiem rubinem. Panowie podpalili ten amfiteatr!

 

Zupełnie inaczej było rock później w warszawie.  Już im się tak nie chciało.  A po za tym koncert nagłaśnial nie wiem kto ale nie chce tegi pamiętać...

Yes słucham 1 może 2 razy do rocku ale są to prawdziwe misteria.  Słuchane tylko z vinyla , z boxu remasterowanego przez Wielkiego Stevena Wilsona.

To jedne z lepiej brzmiacych vinyli jakie mam.

 

 

Co do brzmienia winyli z tego boxu, mogę tylko potwierdzić.

Jedyna "wada" tego zbioru to objętość. Dla mnie potrzebne w nim jeszcze są dwie pierwsze płyty.

Trochę niedoceniane, po petardzie The Yes Album a takie fajnie swingujące. Na drugiej ten westernowo orkiestrowy killer...

Potrzebne też w Wilsona remasterze byłyby koniecznie jeszcze dwie; Going... i jak najbardziej Tormato z tym "zwiewnym" klimacikiem, z bujającym, funkowym "Release Release", tam są prawdziwe perełeczki...na dobry koniec kariery prawdziwego Yes.

2 godziny temu, aryman napisał:

Trzy najważniejsze dla mnie yes momenty

Byłem tylko na jednym koncercie Yes - w katowickim Spodku (chyba 2001 r.) w trakcie promocji płyty Magnification, której zresztą nie lubię. Jednak koncert był świetny, bo grali stare utwory z orkiestrą symfoniczną i ten mariaż wypadł bardzo dobrze. Jakość dźwięku też była dobra. Pamiętam znakomite wykonanie The Gates of Delirium i zajebistą solówkę Chrisa Squire'a w The Fish, który zwykle bywał improwizowanym przedłużeniem Long Distance Runaround, ale na tym koncercie był (o ile dobrze pamiętam) przedłużeniem Perpetual Change.

11 godzin temu, jezz napisał:

Do płyt Yes powracam przynajmniej raz na kwartał.

W ostatnim tygodniu  przed pełnią, a do słuchania, zakładam takie zajebiste, zwiewne ciuszki, jakie nosił Anderson.

Musi być rytuał .

I jeszcze gram na tamburynie.

Zapomniałeś o robieniu kółeczek z tym tamburynem poklepywanym nad głową i śpiewaniem w tym czasie "la la la". 😉

43 minuty temu, soundchaser napisał:

Byłem tylko na jednym koncercie Yes - w katowickim Spodku (chyba 2001 r.)

To byliśmy tam. 

Przy okazji orkiestra bardzo fajna, same młodziaki, w większości sikoreczki 😋

Niestety my z "nie tej długości geograficznej" by pamiętać promocyjne koncerty lepszych płyt Yes. Pierwszy mój też w Spodku, kilka lat wcześniej przy okazji kaszany pt. Open yuor eys

Na szczęście Oni wiedzieli Gdzie grają i co mają najlepszego w ofercie. "Promocja" badziewia oraniczyła się do 2 czy 3 kawałków a pozostałe 2 godziny dla prawdziwych wygłodzonych od dekad fanów.

P.S. Magnification przy Open your eyes czy np  Big szit Generator to jawi sie niczym kamień milowy progrocka!

Edytowane przez iro III
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.