Skocz do zawartości
IGNORED

Niekomercyjne kino artystyczne.


wojciech iwaszczukiewicz
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wojciechu, mam podobnie :) Czasy dobrych jego filmów już nie wrócą, ale... zdarzyła się taka perełka jak "Blue Jasmine" i po cichu liczę, iż pojawi się jeszcze coś zbliżonego poziomem.
Bez przesady. Allen nigdy nie był wielkim twórcą co nie znaczy, że robił złe kino. On robi film co roku, raz wychodzi mu słabo, raz nieźle, raz bardzo dobrze. Polskie filmy na poziomie tych niezłych byłyby odbierane jak objawienia. Pamiętacie ten film Majewskiego o jazzmanach amatorach z Ciechocinka? Nie przypominam sobie jakiekolwiek filmu Allena, który nie byłby lepszy. Nawet nasz oscarowy film zrobił twórca wywodzący się z anglosaskiej kultury filmowej. Zachwyty budzą u nas łopatologiczne przypowiastki w stylu Cichej nocy. Allen to konfekcja ale na ogół w miarę smaczna.Nie wymagamy od innych więcej niż od siebie.

Tego nowego dzieła nie widziałem. Większość pisze, że słabe. Pewnie trafiła nam się słabszy egzemplarz. Może za rok będzie upgrade.

 

Wysłane z mojego MotoG3 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest inaczej.Dla mnie filmy Allena,te z lat 70-80 były bardzo ważne.To nie była konfekcja filmowa.Dlatego mam w stosunku do niego wysokie wymagania.Porównanie jego filmów z tego okresu z totalną wpadką Majewskiego jest grubym nieporozumieniem.Ale o gustach się nie dyskutuje.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn. stare filmy nie były konferencją ale wielkim kinem też bym ich nie nazwał, jeśli przyjąć poziom np. Jacques'a a Tati czy nawet naszego Munka(kiedyś robiliśmy kino najwyższych lotów). Nawet Bergman za młodu robił lepsze rzeczy o lżejszym ciężarze gatunkowym - np. Letni sen (nieporównanie to jest lepsze od szekspirowskiej parodii Allena). Ja lubię Allena ale ograniczenia jego twórczości, jego zbyt felietonowa literackość, nigdy nie powodowała, że po jego filmach coś się zmieniało w moim oglądzie świata.

 

Wysłane z mojego MotoG3 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

"Manifesto" obraz J.Rosefeldta z 2015r.Trudno ten film jednoznacznie określić czy zakwalifikować.Czy to jest prowokacja artystyczna,pastisz,ćwiczenia stylistyczne,surrealistyczna parodia,groteska?A może ten film jest tym wszystkim po trochu.

Główną bohaterką jest rewelacyjna Cate Blanchette,która wciela się w 13 postaci ,które oglądamy w różnych sytuacjach.Sceny te są dopełnione komentarzem wygłaszanym przez Cate spoza kadru.A jest to komentarz nie byle jaki.Są to słynne manifesty znane nam z historii politycznej czy historii sztuki.Mamy tu manifesty począwszy od Manifestu Komunistycznego poprzez kolejne manifesty słynnych grup artystycznych XX wieku do filmowej Dogmy.Ustami Blanchette słyszymy manifesty futurystów,dadaistów,surrealistów,konstruktywistów,konceptualistów i wszelkich innych istów.Te programy ideowe cechujące się pewną napuszonością,egzaltacją,bezkompromisowością a będąca najczęściej zwykłym bełkotem skontrastowane są scenami z życia codziennego obnażającymi ich miałkość i śmieszność.Dlatego przypomniał mi się sam mistrz Bunuel z okresu np. Dyskretnego uroku burżuazji.Blanchett gra np. nauczycielkę wygłaszającą na lekcji plastyki płomienny manifest artystyczny,czy osobę wygłaszającą mowę pogrzebową czy panią domu odmawiającą modlitwę przed posiłkiem w postaci manifestu artystycznego.Śmieszność sytuacji polega na kontekście w którym użyto tych manifestów.Film jest popisem gry aktorskiej Cate,która wcielając się w 13 postaci zmienia się fizycznie niemal nie do poznania.Oczywiście pojawia się pytanie czy wątpliwość czemu ma to służyć?Czy to tylko ćwiczenie stylistyczne czy też coś więcej?Każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam.Dla mnie ten film to rodzaj artystycznej prowokacji pokazującej pustkę tych manifestów,ich narcystyczne zadufanie i chęć zaistnienia za wszelką cenę.Od strony samej roboty filmowej to zwracają uwagę piękne zdjęcia i niesamowite wnętrza.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Wreszcie dane mi było zobaczyć "A Ghost Story",amerykański obraz z 2017r. omówiony jakiś czas temu przez dżaro i Melomana.To film D.Lovery'ego zaprzeczający wszystkim chwytom i schematom amerykańskiego filmowego mainstreamu.Bo jest to film o...duchach ale bynajmniej nie będący horrorem czy filmem grozy.Właściwie próba streszczenia naraża nas na śmieszność.Tego nie da się opowiedzieć z zachowaniem powagi.To trzeba zobaczyć bo traktuje o sprawach bardzo poważnych i bardzo ważnych.Po prostu trzeba konwencję tego filmu zaaprobować.Dlatego nie jest to obraz dla każdego.

Widzimy młodą,kochającą się parę( C.Affleck,R.Mara) żyjącą w małym domku gdzieś na przedmieściach amerykańskiego miasta.Ich życie możemy śledzić jedynie przez pierwsze kilka minut filmu bo wkrótce okazuje się,że bohater grany przez Afflecka ginie w wypadku samochodowym.Następnie obserwujemy zmaganie się dziewczyny z traumą i...powrót ducha zmarłego odzianego w białe prześcieradło.Właściwie problemem dalszej części filmu są losy wymienionego ducha,jego rozpaczliwe próby skontaktowania się z rzeczywistością,z żoną,z żywymi.I jego stopniowe oddalanie się zanikanie.To obraz niejednoznzczny,wielowymiarowy.Można go rozumieć na różne sposoby.Że chodzi o przemijanie,o zapominanie.Można widzieć w nim widzieć treści metafizyczne,traktujące o tym kim jesteśmy,skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy.Scena jedzenia ciasta,bardzo długa,na granicy percepcji widza jest dla mnie jak najbardziej zrozumiała i uzasadniona.Jeśli chodzi o środki filmowe to jest to film bardzo statyczny,ascetyczny,charakteryzujący się długimi ujęciami kamery.Te cechy jeszcze bardziej wzmagają efekt smutku,zagubienia i czynią obraz bardziej przejmujący.

W sumie nietuzinkowy,oryginalny film z szansami ( w moim mniemaniu ) na Oskara.Poruszająca rola Rooney Mara.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Teraz coś bardziej zabawnego.Angielski obraz Sally Potter "Party" z 2016r.Jakby ten film określić gatunkowo?Może farsa,może czarna komedia.Rzecz się rozgrywa w mieszkaniu głównej bohaterki,która z racji mianowania na stanowisko ministerialne ( ministerstwo zdrowia i to w gabinecie cieni !) wydaje dla grupy przyjaciół tytułowe przyjęcie.Mamy tu klasyczną jedność miejsca,czasu i akcji,film jest czarno biały a formą zbliżony do teatru.Nasuwa mi się skojarzenie z Rzeźnią Polańskiego.Ta grupa przyjaciół to cały przekrój brytyjskiego establishmentu ale raczej tego lewicowego o korzeniach sięgających 68r.Mamy tu lewicowego intelektualistę,dwie lesbijki z których jedna jest w ciąży ( in vitro),narkomana bankstera,główną bohaterkę zaniedbującą swego męża dla kariery politycznej.Między postaciami toczy się swoista psychodrama i komedia pomyłek.Wszystko opowiedziane bardzo błyskotliwie,z brytyjskim poczuciem humoru.Jesteśmy ciągle zaskakiwani nagłymi zwrotami akcji z finałową mega niespodzianką.Reżyserka szydzi z poprawności politycznej,ze stereotypów,fobii czy wariactwa.Szkoda,że takie inteligentne kino to obecnie rzadkość.Jak zwykle u Brytyjczyków znakomite aktorstwo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała poprawka.Chodziło o film Polańskiego "Rzeź" a nie "Rzeźnia".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie polskie kino już nie istnieje. Nie spodziewałbym się dobrych polskich filmów.

 

To niewiele wiesz w temacie Polskiej kinematografii.

Pora może udać się na mn. pierwszy lepszy (z brzegu) film "Bogowie".

Jeśli dla ciebie coś nie istnieje, nie oznacza to "prawdy jedynie objawionej".

A jeśli nie, to oznacza jedno. Są rzeczy o których po prostu nie masz pojęcia. Jak o dobrych (właśnie) Polskich filmach.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

#IRespect Music  SORRY! NIE TRAWIĘ AGROMUZYKI.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>arkadowski

 

Być może. W takim razie należy mieć pretensję do uznanych międzynarodowych festiwali filmowych, że nie przyznają nagród i tak samo jak ja i nie doceniają polskiego kina.

W takim razie dla czego festiwale nas nie dostrzegają?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ZBANOWANY PRZEZ VLADO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? (piszemy razem, na marginesie dyskusji). Zapytaj szanowne jury, które te nagrody przyznaje. Ale to nie wyklucza tego, że w kinematografii Polskiej obecnie są dobre tytuły. W nielicznej ilości, ale są.

Generalizowanie "nie ma, nie istnieje" jest jedynie Twoim subiektywnym zdaniem. I absolutnie nieuzasadnionym twierdzeniem o tym, że coś "nie istnieje".

Jest masa świetnych pozycji prezentowana na różnych festiwalach (także tych krajowych).

Trzeba tylko chcieć bywać na nich, nie z perspektywy domowego zacisza "obserwować" pozycje wydawane na nośnikach cyfrowych.

Przykłady?„Las, 4 rano”, „Najlepszy”

Pozdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

#IRespect Music  SORRY! NIE TRAWIĘ AGROMUZYKI.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak. Być może ma tu znaczenie przymiotnik niekomercyjne kino. To się mogę zgodzić. Znam "domowe produkcje" z Youtube dorównujące programom czy filmom profesjonalnym. W małej skali różnorodność jest na tyle obfita, że zawsze się coś znajdzie. Znam relacje o charakterze dokumentalnym tak nieprawdopodone , że biją wszelki pozycje z zakresu s-f a jednak będące realnymi. Nie są oczywiście powszechnie znane. Więc nie upieram się.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ZBANOWANY PRZEZ VLADO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Florida project" to arcyciekawy amerykański film będący zaprzeczeniem hollywoodzkiej szmiry i lukru.To obraz współczesnej Ameryki znacznie odbiegający od stereotypu.Bo oglądamy społeczność żyjącą na marginesie w sensie dosłownym i w przenośni.Obserwujemy mieszkańców pewnego motelu( wyjątkowo obskurnego) na obrzeżach parku rozrywki Disneya na Florydzie,miejscu wymarzonym przez wielu Amerykanów a zwłaszcza emerytów.Ta społeczność to głównie kolorowi,Latynosi i trochę białych.To margines społeczny,nieudacznicy,drobni cwaniaczkowie,bezrobotni.Ludzie odrzuceni przez "normalne społeczeństwo".Śledzimy losy trzech matek samotnie wychowujących dzieci i ich dzieci.Głównymi bohaterami są właśnie te dzieci z których jedno dziewczynka o imieniu Moonee wybija się na pierwszy plan.Są duszne,gorące wakacje i dzieciaki włóczą się bez celu po przedmieściu miasta i okolicach parku rozrywki,który jest dla nich wymarzonym i zaczarowanym ale i jednocześnie niedostępnym miejscem.To wymarzone miejsce okazuje się być kwintesencją amerykańskiego badziewia,szmiry i złego gustu.To wszystko co otacza te dzieci jest przygnębiające i dołujące ale dzieci oczywiście widzą to inaczej.Początkowe sceny filmu to drobne obserwacje obyczajowe,wybryki i psoty dzieciaków,które powoli przechodzą w sceny coraz bardziej dramatyczne a film z lekko komediowego przekształca się w dramat społeczny.Matka Moonee jest młodą dziewczyną kompletnie nieprzygotowaną do swej roli,osobą infantylną i zupełnie nieodpowiedzialną ( świetna rola) a sama Monne ( grana rewelacyjnie !) postacią tragiczną.Próbuje im pomóc kierownik motelu ( wybitna rola W.Dafoe) ale sytuacja przerasta go.Przejmująca ostatnia sekwencja gdy dziewczynki uciekają przed rzeczywistością.Uciekają do ....Disneylandu !Bardzo przejmujący film.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

"Niemiłość" A,Zwiagincewa czyli rosyjski kandydat do tegorocznego Oskara.To kolejna po Elenie i Lewiatanie diagnoza Rosji i Rosjan tego reżysera.Tym razem śledzimy losy małżeństwa Żeni i Borysa,typowych przedstawicieli klasy średniej.Związek ich znajduje się w stanie rozkładu,oboje mają innych partnerów.Właśnie sprzedają mieszkanie.Ale mają problem.Tym problemem jest ich 12 letni syn Alosza.Jak to zwykle w takich sytuacjach jest on największym przegranym tej rozgrywki.Rodzice traktują go podmiotowo,żadne nie chce się nim zająć.Jest dla nich balastem.Dziecko przeżywa dramat.I gdyby na tym reżyser poprzestał to mielibyśmy kolejny,banalny film o rozkładzie rodziny we współczesnym społeczeństwie.Ale w tym filmie jest inaczej.Okazuje się,że Alosza pewnego dnia znika z domu,prawdopodobnie ucieka.I osią tej części filmu są jego poszukiwania.W mojej ocenie Zwiagincew posłużył się podobnym pomysłem dramaturgicznym jak Antonioni w Przygodzie.Tzn. zagadka co stało się z zaginioną osobą nie jest najważniejsza.Sam fakt zaginięcia i same poszukiwania są pretekstem do pokazania ludzkich zachowań,motywacji,charakterów.I w jakim świetle reżyser pokazuje swoich rodaków?Pokazuje świat ludzi bezwzględnych,cynicznych,pozbawionych ludzkich odruchów.Pokazuje zanik więzi międzyludzkich,rodzinnych,pokoleniowych.To społeczeństwo zatomizowane,gdzie wszyscy zajmują się tylko sobą,gdzie sąsiedzi nic o sobie nie wiedzą i nie chcą wiedzieć.Jest też wątek szerzącego się fundamentalizmu religijnego.Ale tego typu obserwacje można oczywiście odnieść też do wielu innych społeczeństw.Zwiagincew nie byłby sobą gdyby w swoim filmie nie zawarł obrazu współczesnej Rosji.I jaki jest ten obraz?Okazuje się,że w sytuacji kryzysowej ( zniknięcie dziecka) rodzina nie może liczyć na państwo.Policja jest bezradna z powodów formalnych jak i nieudolności.I sama odsyła rodziców do organizacji pozarządowej opartej na pracy wolontariuszy.I dopiero ci podejmują stosowne działania.Państwo się wycofuje,oddaje pole wtedy gdy jest naprawdę potrzebne.Poszukiwania się przedłużają i wtedy widzimy rodziców już w nowych związkach ponoszących klęskę życiową.Borys w nowym związku ma kolejne dziecko,które najprawdopodobniej podzieli los Aloszy a Żenia w ostatniej scenie filmu biegnąc na domowej bieżni w dresie reprezentacji Rosji (nawiązanie do afery dopingowej?) z wyrazem twarzy osoby totalnie przegranej słyszy dobiegające z telewizora głosy rosyjskiej propagandy związanej z Ukrainą.Przejmujący,wybitny obraz współczesnej Rosji i Rosjan.Myślę,że ma duże szanse na Oskara.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtku.

Właśnie po długiej przerwie miałem napisać o "Niemiłości". No cóż - ubiegłeś mnie i trudno coś dodać jeszcze od siebie.

Bardzo, ale to bardzo dobre kino. Tylko Rosjanie potrafią kręcić takie filmy.

Zauważ jednak, że Zwiagincew portretuje postaci nie tylko w czasie tragedii, jaka ich dotknęła, ale świetnie przedstawia ich los "przed".

Obraz jest na wyraz uniwersalny. Nie portretuje Rosjan, ale ogólnie współczesne pokolenie młodych - powiedzmy 30-latków. To nie tylko film o rozkładzie rodziny, ale nas wszystkich. Akcja filmu mogłaby się toczyć w Warszawie, Londynie bądź Nowym Roku.

Świat pokazany w "Niemiłości" jest wręcz dołujący. Nie ma nim miejsca na uczucia, brak jest jakiejkolwiek empatii czy wrażliwości.

Każda z głównych kilku postaci, no może poza kochankiem Żeni to zwyczajnie samolub.

Reżyser w żaden sposób nie ocenia postaci, choć w mojej subiektywnej ocenie delikatnie wskazuje winowajcę takiego stanu rzeczy i chyba nie trudno się z tym nie zgodzić.

 

Przy okazji mam pytanie, bo wydaje mi się, że w filmie Żenia do swojego kochanka mówi, że Borys znalazł sobie kobietę w ciąży.

Czy taka kwestia rzeczywiście pada w filmie - znaczy się, że to nie jego dziecko?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka kwestia pada.Tylko nie wiem czy to jest fakt czy też chce mu dopiec,że to nie jego dziecko.

Jeszcze w kwestii ostatniej sceny.Żenia biega w dresie rosyjskiej reprezentacji.Czy to sugestia,że w Rosji wszelkie brudy przykrywa się nacjonalizmem i pseudopatrioryzmem?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w kwestii ostatniej sceny.Żenia biega w dresie rosyjskiej reprezentacji.Czy to sugestia,że w Rosji wszelkie brudy przykrywa się nacjonalizmem i pseudopatrioryzmem?

Dokładnie tak, ale nie mogę się w sumie zdecydować czy te końcowe sceny przedstawione w taki sposób były potrzebne temu filmowi.

I jeżeli miałbym coś jeszcze dodać do dyskusji to smutne jest, że tak dobry film nie ma nawet na Filmwebie trzydziestu komentarzy, a przecież jest dostępny i w kinach, i nawet w sieci.

No i nie nazwałbym nobiltacją, jeżeli film miałby zdobyć Oskara. Wręcz przeciwnie. Będę kibicował na "nie" - ten film nie jest wart Akademii Filmowej, a ostatnie lata nominacji i wygranych pokazuje jak zdewaluowała się ta nagroda.

Od czasu do czasu ratują to wszystko nominacje lub wygrane w kategorii tzw. filmu nieanglojęzycznego, a i to nie zawsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Trzy billbordy za Ebbing,Missouri" M.McDonagh film o którym coraz głośniej jako głównym faworycie do tegorocznych Oskarów.Film niezwykły,trudny do zakwalifikowania,nietuzinkowy jak na produkcję z USA.W tytułowym miasteczku pewnego dnia główna bohaterka grana przez F.McDormand wynajmuje trzy puste billbordy i zamieszcza na nich prowokacyjne teksty wobec miejscowej policji zarzucające tej ostatniej opieszałość w śledztwie dotyczącym zabójstwa i gwałtu jej córki.Czyn ten wywołuje natychmiastową reakcję tejże policji,mieszkańców a także miejscowych mediów.Sprawa robi się głośna wywołując różne,nie zawsze zgodne z intencjami bohaterki zachowania ludzi.Wydawało by się ,że film traktujący o morderstwie córki i traumie matki musi być ponurą i ciężką opowieścią a tu niespodzianka.Ten film to tak naprawdę tragikomedia albo czarna komedia.Sytuacja wyjściowa pozwala reżyserowi na ukazanie miejscowej,małomiasteczkowej społeczności gdzieś w środkowych stanach.Na ukazaniu całej galerii niesamowitych typów i typków,ich niestandardowych zachowań,ich mentalności.To amerykańskie społeczeństwo w pigułce a właściwie w krzywym zwierciadle.Film cechuje się wartkim przebiegiem akcji,zwrotami akcji i kapitalnymi,skrzącymi się humorem dialogami.Kogóż tu nie mamy?Szeryfa,zadufanego w sobie twardziela,jego zastępcę tępego rasistę,jego mamuśkę alkoholiczkę,byłego męża bohaterki idiotę biegającego za 19 letnią kretynką,niesamowitego karła itp.I wszyscy ci bohaterowie w trakcie filmu doznają przemiany,stają się inni,lepsi a reżyser wszystkich traktuje z empatią.Tu nie ma ludzi do końca złych.Dla mnie ten film to trochę taki współczesny western w którym rolę J.Wayne'a,mściciela odgrywa kobieta.McDormand nawet porusza się i mówi jak Wayne.Wszyscy aktorzy grający w filmie są rewelacyjni.Oprócz McDormand W.Harrelson jako szeryf i S.Rockwell jako jego zastępca.Znakomita reżyseria i scenariusz ( M.Mc Donagh),jak już pisałem dialogi i aktorstwo.Ten film nie ma słabych punktów.Jeśli chodzi o szukanie porównań,wpływów czy zapożyczeń to widziałbym w kinie braci Coen czy u Tarantino.Dawno już nie widziałem tak inteligentnego,nieoczywistego i przewrotnego filmu made in USA.Spodziewam się gradu Oskarów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie liczę, żeby Trzy bilbordy były czymś więcej niż średniawym amerykańskim kinem.

Po tych wszystkich rozczarowujących Artistach, Nebraskach, Manchesterach, Deep Waterach itd... nie spodziewam się, żeby było akurat w tym wypadku lepiej.

Ale żeby nie było - The Square też jakoś specjalnie mnie nie zachwycił. Może to dobre kino, ale żeby od razu Palmę???

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"The Florida Project" czyli kolejny raczej tylko dobry amerykański film. Sean Baker nie moralizuje i chwała mu za to, ale do talentu Zwiangincewa trochę mu brakuje.

Nie jest to wbrew pozorom film o ludziach odrzuconych przez społeczeństwo, bo taką postacią nie jest np. jedna z głównych bohaterek - matka Moonee.

Nie kupuję do końca postaci - nazwijmy to "nie będących w marginesie". Oczywistym jest, że każdy nasz popełnia błędy, czy ma słabostki - ale (UWAGA SPOILER) postać okradzionego męża jest tak banalna, że można było sobie to darować, a z kolei w histerii świeżo upieczonej panny młodej nie doszukiwałbym się niczego szczególnego, poza tym, że miała rację.

Pomostem pomiędzy obydwoma światami jest Bobby grany przez Dafoe. Na pewno ciekawie, powściągliwie, ale niestety jego rola nie pozwala na zbyt dużo. Nie nazwałbym ją jednak wybitną.

To jedyna postać wykazująca wrażliwość i empatię, ale cóż z tego, skoro ostatecznie zwycięża zwyczajnie apatia, czy wręcz lenistwo.

To film przygnębiający, pokazujący podobnie jak w "Niemiłości" smutny los dzieci, na który oczywiście one same jeszcze nie mają wpływu.

Bo przecież Moonee wydaje się całkiem rozsądną małą dziewczynką, żyjącą w patologicznym świecie wykreowanym przez jej matkę.

Co zaskakujące - w tym filmie nie obca jest miłość matki do swojego dziecka, tylko jak się okazuje na końcu - cóż z tego?

 

W "Turyście" Ostlung wygrał kameralnością i skupieniem się zasadniczo na jednym wątku.

Niestety "The Square" mimo, że to nadal bardzo ciekawe kino bardziej przypomina bigos, a raczej zlepek wielu scenek, sztucznie połączonych ze sobą.

Mam wrażenie, że reżyser chciał przekazać widzowi wszystko co aktualnie go trapi - od tolerancji, poprawności politycznej, naszych uprzedzeniach, współczesnej sztuce, uchodźcach, stereotypach itp.

Potwierdza się znowu stara moja maksyma - że wybitne kino poznaje się nie po tym o czym opowiada, ale w jaki sposób.

O ironio - główna nagroda, jaką ten obraz zdobył w Cannes w jakiś sposób potwierdza to o czym ten film częściowo opowiada.

A szkoda, bo film miał potencjał by być wybitnym.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Meloman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może jednak trzeba najpierw obejrzeć?

No i obejrzane. W końcu całkiem niezłe amerykańskie kino. Film, który na pewno warto obejrzeć. Czy nietuzinkowe - to bym polemizował. Na pewno też nie jest to czarna komedia. Można ten film spróbować zaszufladkować, jako w pewien sposób tragikomedię, bo część postaci przewijających się przez ekran rzeczywiście budzi uśmiech na twarzy, ale dla mnie to zwyczajny dramat.

Na plus - ciekawy scenariusz z dobrymi dialogami, co wbrew pozorom nie zdarza się często. No i wszyscy ci bohaterowie. To wręcz plejada wszelkiej maści indywiduów.

Zaskakujące jak na amerykańskie kino zakończeniem ze świetną rolą McDormand. To rzeczywiście taki współczesny western - o poszukiwaniu przez bohaterkę w jej mniemaniu zagubionej sprawiedliwości.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i obejrzane. W końcu całkiem niezłe amerykańskie kino. Film, który na pewno warto obejrzeć. Czy nietuzinkowe - to bym polemizował. Na pewno też nie jest to czarna komedia. Można ten film spróbować zaszufladkować, jako w pewien sposób tragikomedię, bo część postaci przewijających się przez ekran rzeczywiście budzi uśmiech na twarzy, ale dla mnie to zwyczajny dramat.

Na plus - ciekawy scenariusz z dobrymi dialogami, co wbrew pozorom nie zdarza się często. No i wszyscy ci bohaterowie. To wręcz plejada wszelkiej maści indywiduów.

Zaskakujące jak na amerykańskie kino zakończeniem ze świetną rolą McDormand. To rzeczywiście taki współczesny western - o poszukiwaniu przez bohaterkę w jej mniemaniu zagubionej sprawiedliwości.

Autor jest Irlandczykiem, w dodatku bardziej dramaturgiem niż reżyserem. W tej kategorii jest, można powiedzieć, gwiazdą, sporo jego sztuk było wystawianych również w Polsce. Najlepsza, którą pamiętam to The Pillowman, znana u nas jako Pan Poduszka albo Poduszyciel. Facet jest ciekawą postacią. Chyba nawet szkoły średniej nie skończył bo od razu stwierdził, że chcę pisać. Początkowo nikt nie brał na poważnie jego dzieł ale talent wsparty pewnością siebie, arogancją i łotrzykowskim wdziękiem szybko zwrócił uwagę i McDonagh już około 30-ki stał gwiazdą europejskiego formatu. Już wtedy twierdził, że pisanie sztuk to łatwizna i zamierza kręcić filmy.

Film dobry choć do połowy zapowiadał się na jeszcze lepszy. Jak dla mnie za dużo tu literackiego przekombinowania, za mało filmowego oddechu. McDonagh już przerósł dawno swego mistrza Tarantino jako pisarz ale jego filmowi brakuje jednak równowagi znanej z najlepszych filmów pana Quentina, u którego nawet najbardziej przegadane dialogi są jednak do cna filmowe. U pana Martina film wydaje się jednak tylko narzędziem do pokazywania pomysłów literackich, teatralnych. Brakuje trochę wizji, myślenia obrazem. Na Hollywood i Oscary to wystarczy. Do filmowej Ligii Mistrzów - niekoniecznie.

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
"Niemiłość" A,Zwiagincewa czyli rosyjski kandydat do tegorocznego Oskara.To kolejna po Elenie i Lewiatanie diagnoza Rosji i Rosjan tego reżysera.Tym razem śledzimy losy małżeństwa Żeni i Borysa,typowych przedstawicieli klasy średniej.Związek ich znajduje się w stanie rozkładu,oboje mają innych partnerów.Właśnie sprzedają mieszkanie.Ale mają problem.Tym problemem jest ich 12 letni syn Alosza.Jak to zwykle w takich sytuacjach jest on największym przegranym tej rozgrywki.Rodzice traktują go podmiotowo,żadne nie chce się nim zająć.Jest dla nich balastem.Dziecko przeżywa dramat.I gdyby na tym reżyser poprzestał to mielibyśmy kolejny,banalny film o rozkładzie rodziny we współczesnym społeczeństwie.Ale w tym filmie jest inaczej.Okazuje się,że Alosza pewnego dnia znika z domu,prawdopodobnie ucieka.I osią tej części filmu są jego poszukiwania.W mojej ocenie Zwiagincew posłużył się podobnym pomysłem dramaturgicznym jak Antonioni w Przygodzie.Tzn. zagadka co stało się z zaginioną osobą nie jest najważniejsza.Sam fakt zaginięcia i same poszukiwania są pretekstem do pokazania ludzkich zachowań,motywacji,charakterów.I w jakim świetle reżyser pokazuje swoich rodaków?Pokazuje świat ludzi bezwzględnych,cynicznych,pozbawionych ludzkich odruchów.Pokazuje zanik więzi międzyludzkich,rodzinnych,pokoleniowych.To społeczeństwo zatomizowane,gdzie wszyscy zajmują się tylko sobą,gdzie sąsiedzi nic o sobie nie wiedzą i nie chcą wiedzieć.Jest też wątek szerzącego się fundamentalizmu religijnego.Ale tego typu obserwacje można oczywiście odnieść też do wielu innych społeczeństw.Zwiagincew nie byłby sobą gdyby w swoim filmie nie zawarł obrazu współczesnej Rosji.I jaki jest ten obraz?Okazuje się,że w sytuacji kryzysowej ( zniknięcie dziecka) rodzina nie może liczyć na państwo.Policja jest bezradna z powodów formalnych jak i nieudolności.I sama odsyła rodziców do organizacji pozarządowej opartej na pracy wolontariuszy.I dopiero ci podejmują stosowne działania.Państwo się wycofuje,oddaje pole wtedy gdy jest naprawdę potrzebne.Poszukiwania się przedłużają i wtedy widzimy rodziców już w nowych związkach ponoszących klęskę życiową.Borys w nowym związku ma kolejne dziecko,które najprawdopodobniej podzieli los Aloszy a Żenia w ostatniej scenie filmu biegnąc na domowej bieżni w dresie reprezentacji Rosji (nawiązanie do afery dopingowej?) z wyrazem twarzy osoby totalnie przegranej słyszy dobiegające z telewizora głosy rosyjskiej propagandy związanej z Ukrainą.Przejmujący,wybitny obraz współczesnej Rosji i Rosjan.Myślę,że ma duże szanse na Oskara.
Mocny film. Trochę szkoda, że "przegrał" w Cannes z tą wydmuszką The Square. Mam nadzieję, że Wuj Sam to wynagrodzi. Niezwykła postać Żeni. Z jednej strony suka, którą boli to, że jest suką, ale która nauczyła się, że suki nic nie boli więc pogrąża się w tym swoim suczym stuporze i jest w tym niemal tragiczna. A jakby patrzeć na tę postać przez pryzmat symboliczny, przez tę scenę na bieżni to Żenia to taka wiecznie piękna Mateczka Rassija, mateczka, która nigdy nie ma mleka i która czasem tylko załka spazmatycznie nad losem swoich dzieci, ale tylko, wtedy kiedy dzieci są już martwe.

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Księżyc Jowisza" węgierski obraz K.Mundruczo zaprezentowany na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes.Pamiętam niesamowity film tego reżysera sprzed kilku lat "Biały Bóg".Niesamowity z powodu niekonwencjonalnego udziału psiej watahy.Tym razem Mundruczo zabiera głos w bardzo aktualnej kwestii dotyczącej problemu imigracji do Europy.Do zamkniętej twierdzy zwanej Europą.Stąd tytuł filmu bo jak dowiadujemy się na początku jeden z księżyców Jowisza nazywa się Europa.Bohaterem filmu jest lekarz pracujący w obozie dla uchodźców gdzieś na granicy węgiersko-serbskiej.Ma on na sumieniu to i owo,jest uwikłany w korupcję związaną z przemycaniem uciekinierów.Ma również problem zawodowy związany z nieudanym zabiegiem operacyjnym i śmiercią pacjenta.W obozie spotyka imigranta,chłopaka z Syrii poszukującego zaginionego ojca.Jak się okazuje ten chłopak posiada niezwykłe zdolności nadnaturalne !Nie imają się go kule i potrafi lewitować.Sprawia wrażenie współczesnego anioła a nawet Chrystusa ( jest synem cieśli).W wyniku spotkania lekarza z chłopcem ten pierwszy postanawia wykorzystać te nadzwyczajne zdolności dla celów zarobkowych.Jednak pod wpływem imigranta dokonuje się w nim przemiana duchowa.I w tym momencie zanurzamy się w fantastyczne,nieprawdopodobne i zaskakujące wydarzenia rozgrywające się we współczesnym Budapeszcie.To coś na podobieństwo południowoamerykańskiej literatury z lat 70,tzw. realizmu magicznego.Wydarzenia są tak nieprawdopodobne i tak absurdalne,że aż trudne do zaakceptowania.Reżyser miesza gatunki i style.mamy tu i kino społeczne,polityczne,kino akcji ( strzelaniny i pościgi) i kino surrealistyczne.I z tym mam kłopot !Jest tego za dużo.Drugi mój kłopot wynika z przesłania.Otóż reżyser stawia tezę,że imigranci mogą nam,Europejczykom zaproponować nowe wartości.Nową duchowość ( jak stwierdza chłopiec patrzenie w niebo).Trzeba przyznać,że obraz jest atrakcyjny wizualnie i dobrze się to ogląda.Ale wymowa,przynajmniej dla mnie wątpliwa.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
"Księżyc Jowisza" węgierski obraz K.Mundruczo zaprezentowany na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes.Pamiętam niesamowity film tego reżysera sprzed kilku lat "Biały Bóg".Niesamowity z powodu niekonwencjonalnego udziału psiej watahy.Tym razem Mundruczo zabiera głos w bardzo aktualnej kwestii dotyczącej problemu imigracji do Europy.Do zamkniętej twierdzy zwanej Europą.Stąd tytuł filmu bo jak dowiadujemy się na początku jeden z księżyców Jowisza nazywa się Europa.Bohaterem filmu jest lekarz pracujący w obozie dla uchodźców gdzieś na granicy węgiersko-serbskiej.Ma on na sumieniu to i owo,jest uwikłany w korupcję związaną z przemycaniem uciekinierów.Ma również problem zawodowy związany z nieudanym zabiegiem operacyjnym i śmiercią pacjenta.W obozie spotyka imigranta,chłopaka z Syrii poszukującego zaginionego ojca.Jak się okazuje ten chłopak posiada niezwykłe zdolności nadnaturalne !Nie imają się go kule i potrafi lewitować.Sprawia wrażenie współczesnego anioła a nawet Chrystusa ( jest synem cieśli).W wyniku spotkania lekarza z chłopcem ten pierwszy postanawia wykorzystać te nadzwyczajne zdolności dla celów zarobkowych.Jednak pod wpływem imigranta dokonuje się w nim przemiana duchowa.I w tym momencie zanurzamy się w fantastyczne,nieprawdopodobne i zaskakujące wydarzenia rozgrywające się we współczesnym Budapeszcie.To coś na podobieństwo południowoamerykańskiej literatury z lat 70,tzw. realizmu magicznego.Wydarzenia są tak nieprawdopodobne i tak absurdalne,że aż trudne do zaakceptowania.Reżyser miesza gatunki i style.mamy tu i kino społeczne,polityczne,kino akcji ( strzelaniny i pościgi) i kino surrealistyczne.I z tym mam kłopot !Jest tego za dużo.Drugi mój kłopot wynika z przesłania.Otóż reżyser stawia tezę,że imigranci mogą nam,Europejczykom zaproponować nowe wartości.Nową duchowość ( jak stwierdza chłopiec patrzenie w niebo).Trzeba przyznać,że obraz jest atrakcyjny wizualnie i dobrze się to ogląda.Ale wymowa,przynajmniej dla mnie wątpliwa.
Dużo słabsze od Białego Boga. Kilka ciekawych wizualnie clipów. Reszta bez sensu. Z węgierskich filmów polecam film Dusza i ciało. Dużo lepszy(choć zapowiada się na wybitny i tej obietnicy nie spełnia).

 

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakby patrzeć na tę postać przez pryzmat symboliczny, przez tę scenę na bieżni to Żenia to taka wiecznie piękna Mateczka Rassija, mateczka, która nigdy nie ma mleka i która czasem tylko załka spazmatycznie nad losem swoich dzieci, ale tylko, wtedy kiedy dzieci są już martwe.

Świetna konkluzja...

 

Obejrzałem właśnie The Lady Bird. Raczej nic odkrywczego, a rzekłbym nawet, że miejscami zbyt sztampowe, ale za to z ciekawą rolą Saoirse Una Ronan.

Widać, że Greta Gerwing lubi opowiadać historie naiwnych, by nie napisać niedojrzałych i infantylnych młodych kobiet.

Oczywiście - warto dać mu szansę, ale nie oczekuj widzu czegoś spektakularnego.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film dobry choć do połowy zapowiadał się na jeszcze lepszy. Jak dla mnie za dużo tu literackiego przekombinowania, za mało filmowego oddechu. McDonagh już przerósł dawno swego mistrza Tarantino jako pisarz ale jego filmowi brakuje jednak równowagi znanej z najlepszych filmów pana Quentina, u którego nawet najbardziej przegadane dialogi są jednak do cna filmowe. U pana Martina film wydaje się jednak tylko narzędziem do pokazywania pomysłów literackich, teatralnych. Brakuje trochę wizji, myślenia obrazem.

Nie zgodzę się, bo temu filmowi bliżej jest do braci Coen i sorry - taki ma po prostu klimat (dobry klimat dodajmy). A dialogi w stylu Tarantino tylko by zabiły ten film. Film na pewno nie jest literackim przekombinowaniem, któremu brakuje oddechu, wizji, czy myślenia obrazem.

Już prędzej widziałbym to w "The Lady Bird".

A jeżeli już miałbym się do czegoś przyczepić w Trzech bilbordach, to te tkliwe liściki zostawione przez komendanta...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.