Skocz do zawartości

Opinie o sprzęcie

5844 opinie sprzęt

Monster cable xp

Kabelek dość tani, a jednak ma sporo zalet. Pierwsza sprawa delikatnie uspokaja przełom średnicy i górne pasmo przy czym nie gubi informacji tylko pokazuje wysokie tony delikatniej, czasem nawet subtelnie w połączeniu np. z yamahą RN-602. Po drugie generalnie wzmacnia tony niskie i uwydatnia niższą średnicę, co generalnie skutkuje efektem doładowania - powiększenia dźwięku. Występuje jeszcze dość fajne zjawisko - efekt delikatnego pogłosu - taki lekki sznyt estradowy. Ma to swoje plusy i minusy. W przypadku vocali to na plus, lekko wychodzą do przodu, a dodatkowo jeśli głos został np. dwukrotnie nałożony to słychać to bez dwóch zdań - ja akurat tak lubię. Ogólnie to fajny "drucik" zwłaszcza do rocka i elektroniki z inną muzą daje radę ale szału nie robi, zresztą za taką niewielką kaskę ;) Nie polecam do systemów brzmiących ciepło i słodko, ale już do neutralnych takich jak np. Yamaha tak. Nie ma co szukać super ogniskowania źródeł i fajerwerków przestrzennych, tego tu nie ma - przynajmniej moje niemłode uszy tego nie wykryły.


Unitra WS 503

WS-503 znalazłem przypadkiem, na... złomie,w dobrym stanie wizualnym. Po podłączeniu usłyszałem wyschnięte elektrolity, więc bez ceregieli - wszystkie zostały wymienione na kondensatory Elna / Nichicon MUSE KZ, elektrolity małej pojemności na foliowe, wyregulowałem prąd spoczynkowy, i... wzmacniacz zabrzmiał. Co tu dużo mówić - na moje wymagania brzmi rewelacyjnie, po paru tygodniach użytkowania zabrzmiał lepiej, niż świeżo po wymianie kondensatorów, bas jest przyjemny, głęboki, jest przestrzeń, łagodne wysokie tony i przyjemna średnica, duży zapas mocy - jak najbardziej polecam ten sprzęt. Porównywałem go z kilkoma wzmacniaczami średniej klasy (niestety nie pamiętam oznaczeń) - sony z 1969 roku, technics z lat 90, małe akai, siemens RC555 - WS 503 rozłożył je na łopatki, znacznie soczystsze, lepsze brzmienie, lepsza scena. Kierunek "Polskie vintage" ma według mnie sens, a opinie na forum o beznadziejności krajowego sprzętu względem zachodniego z lat 70/80 uważam za przesadę. Z moich sprzętów ten wzmacniacz ustępuje jedynie radmorowi, który jednak gra cieplej od WS-a.   Wzmacniacz ma już na szczęście przełącznik, który powinien mieć każdy "klocek" tej klasy - włącznik "charakterystyki liniowej", czyli odcinający regulację barwy brzmienia.   Co do przedmówców zgodzę się ze średnim wzmacniaczem słuchawkowym - nie brzmi szczególnie rewelacyjnie, po prostu poprawnie, natomiast z kolumnami pokazuje, na co go stać. Szumów zbyt wielkich nie zauważyłem, lecz jestem przyzwyczajony do muzyki z taśm szpulowych/kaset, więc szumy samego wzmacniacza są dla mnie bardzo niewielkie i nie przeszkadzają w odsłuchu.


Unitra WS 318/418

Poprzednik niezbyt udanego wzmacniacza WS 432/442. Z wyglądu ładny sprzęt, nie ma się czego wstydzić ustawiając go na półce, aluminiowy panel, estetycznie wykonany. Niestety, podłączając sprzęt do głośników lub słuchawek trochę się rozczarujemy. Jako miłośnik sprzętu Unitra niestety tego modelu nigdy nie polubiłem, podobnie jak WS442 i WS432. Ta sama konstrukcja, co we wspomnianych wcześniej wzmacniaczach - mocy dużo (w WS-418), lecz brzmienie słabe. To sprzęt z epoki mody na korektory ustawione w "V", dużej ilości sopranów i tłukącego basu. Miłośnicy brzmienia altusów będą z niego zadowoleni, lecz podłączając sprzęt pod inne kolumny bądź dobre słuchawki rozczarujemy się - syczącej góry jest sporo, bas tłucze, średnie tony są takie sobie, niskiego basu niewiele bądź brak - jest tłukący, wysoki,sprzęt brzmi dość metalicznie, nieprzyjemnie. Niestety nawet elizabeth stereo ma przyjemniejsze brzmienie od tego wzmacniacza - nie mówiąc już o wszystkich pozostałych konstrukcjach. Znacznie lepszy wyborem będzie choćby wzmacniacz PW-7010, WS-304, PW8040, nie mówiąc już o lepszych konstrukcjach jak radmor, WS-503. Na pewno będzie lepszym zakupem niż Tosca WS-303, choćby z tego względu, że da się wyłączyć beznadziejnie brzmiący kontur, lecz kiedy mamy do wyboru mnóstwo innych modeli krajowego i zachodniego sprzętu - lepiej wybrać inny. Nawet prymitywna trawiata 311d zabrzmiała lepiej...   Podsumowując: lepiej omijać i wybrać inny model wzmacniacza. Jeżeli szukamy wzmacniacza wymiarowo podobnego do WS-418, lepiej wybrać PW-7010 (WS-304S).


Pioneer A-30-K

Musiałem wymienić uszkodzoną Yamahę RX-797 na coś nowego. Zdecydowałem się na ten wzmacniacz po przeczytaniu dobrych opinii w internecie.   W stosunku do bardzo dobrze, uniwersalnie brzmiącej Yamahy, tu mamy do czynienia ze znacznie większą ilością detalu w zakresie średnio-wysokotonowym, co przekłada się na świetne brzmienie dobrze zrealizowanych nagrań, szczególnie klasyki, folku itp. Niestety takie emanowanie szczegółami bywa bronią obosieczną, zatem słabo zrealizowane nagrania mogą dać po uszach lekką szorstkością. Niemniej słuchanie przez dobre słuchawki to prawdziwa przyjemność.   Fani mocnego uderzenia też powinni być zadowoleni, bo Pioneer potrafi solidnie kopnąć najniższym basem. Yamaha pod tym względem była trochę delikatniejsza, ale przez to bardziej nudna.   Jakość wykonania jest bardzo wysoka. W tej cenie można wybaczyć plastikowe gałki barwy i balansu. Poza tym panel przedni wygląda bardzo estetycznie. Szkoda, że producenci nie montują już dodatkowych gniazd zasilających na tylnej ściance (Yamaha miała aż 2). Ograniczało to ilość potrzebnych gniazdek w ścianie i plątanin kabli. Pilot robi świetne wrażenie - jest ciężki i ma plastikowe, a nie gumowe przyciski.   W tej cenie to bardzo dobra propozycja - nie żałuję zakupu.


Marantz pm-50

Porównywałem ten wzmacniacz z Yamahą AX-700 i Sony TA F500ES. Delikatną przewagę miała Yamaha, tu lepiej wypadła w kwestii szczegółowości dźwięku i uwzględnienia mikrodetali. Natomiast 500ES przegrał z kretesem. Był zbyt nachalny w swoim brzmieniu, niski i dobrze kontrolowany bas był okupiony nie do końca naturalnym brzmieniem środka. Marantz natomiast w swojej klasie i cenie wypada co najmniej bardzo dobrze. Nie ma tu podbarwień, dźwięk jest ocieplony ale nie zamulony. Wbrew pozorom z Tannoyami M2 wypada świetnie. Nie ma mowy o zamulonym dźwięku, wycofanej górze itp. Tak samo sprawa tyczy się Tango 150 - Tango to jasno brzmiące zestawy i PM-50 daje im sporo "ciepła" w brzmieniu. Zestaw spisuje się bardzo dobrze. Dźwięk nie męczy, daje dużo radości w odsłuchu. Bardzo dobry wzmacniacz za śmieszne pieniądze. Śmiało mogę go polecić każdemu kto zaczyna poważną przygodę ze sprzętem audio.


Kenwood L-D1

Wysoka jakość wykonania i to, że chyba początkujące wówczas (?) Accuphase maczało palce przy jego inżynierii - przekłada się na wygodę użytkowania, trwałość i wciagający dźwięk. Ciężko ten CD upolować - a to już chyba trochę świadczy o tym, że właściciele nie chcą się rozstawać. Gdyby tak jeszcze L-A1 mieć do kompletu, ech ;)


Kenwood L-D1

Odtwarzasz L-D1 kupiłem w pewnej mierze z ciekawości a równiez widziony ciekawym opisem na stronie vintageknob. Używając go teraz od kilku tygodni moge tylko potwierdzić, że jest to solidny kawałek sprzętu hifi. W środku jest kultowy DAC7. Brzmienie nie ma wiele wspólnego ze współczesnymi ultraprecyzyjnymi dac'ami w typu Sabre - ale jest trochę bardziej miękkie, zaokrąglone, czuć że był to okres gdy próbowano w topowych CDekach dążyć do wzorca dźwięku analogowego. Użytkowo - płyte kładzie się zapisaną stroną na wierzch na napędzie w stylu stable platter (jak w Pioneer), dociska się dociskiem i już.   Przez wiele ostatnich lat nie miałem CDplayera jako zadeklarowany winylowiec (cyfrę używałem z plików co najwyżej dla wygody) - ale z dużą radością (i brakiem dyskomfortu w słuchaniu) wrzucam teraz srebne krążki do Kenwooda i słucham.   Odtwarzacz warty uwagi ze względu na walory dźwiękowe i wizualne.


Tonsil BOLERO 300

Na wstępie mogę zapisać się do grona poszukiwaczy dobrego brzmienia, a tuż za tym do poszukiwaczy Bolero 300; nie tylko ze względów brzmieniowych, ale jako kawał historii i dobrej roboty Tonsila, na pohybel niedowiarkom :)   Kolumny mam przyjemność odsłuchiwać u znajomego który zaraził mnie zabawą w audio oraz kolekcjonerstwem sprzętu vintage. W sobotnie wieczory przy dobrze schłodzonym piwku odsłuchiwaliśmy regularnie nowe płyty/ winyle przez kilka lat, ale żadne kolumny mnie tak nie zaczarowały jak nabytek ostatniego roku czyli Bolero 300. Kolumny są tak cholernie wielkie a przede wszystkim ciężkie, że nie życzę nikomu ich wnosić na x piętro, gdzie x>1. Bardzo staranne pokrycie lakierem fortepianowym i tu chce się aż porównać do teoretycznie tego samego z nazwy lakieru z Monitor Audio, który szybko rysuje się i nie ma takiej idealnej tafli lustra. Brzmieniowo ciężko opisać, bo wszyscy mniej czy bardziej wtajemniczeni jednoznacznie twierdzą że tak dobrze grającego sprzętu nie mieli okazji słuchać. Najbliżej brzmieniowo, ze znanych mi oczywiście, są kolegi Davis Sisley HD. Ale dół pasma to dalej nie to... Ogólnie ciężko się przyczepić do czegokolwiek. Czasem jest efekt przy cichym graniu że mało jest niskich, jakby brakowało impetu żeby ruszyć te 4 niskotonowe, a raczej subniskotonowe. A może to kwestia dobrania wzmacniacza, czy jakości nagrania.   Dziwi tylko, że tak stare kolumny są tak słabo znane a tak świetnie grają... Są jeszcze Tango 200, albo ciekawiej na export TLC Classic. Z pewnego źródła bliskiego dawnemu producentowi wiem tylko, że na papierze wyglądały lepiej ich charakterystyki, w praktyce okazały się ciężkie do napędzenia.


Rotel 991AE

RCD-991AE zastąpił u mnie podstawowego RCD-02. Przy pierwszy kontakcie różnice nie były ogromne ale wyczuwalne. Dopiero przy przesłuchiwaniu kolejnych i kolejnych CD odkryłem o co chodzi w wyjątkowości tego odtwarzacza. On jest po prostu wielce transparentny, nastawiony na wielogodzinne odsłuchy. Nie ociepla, nie chłodzi, nie dodaje, nie udaje. Jeśli realizacja jest do bani - od razu przekaże Ci tą informację. Jeśli jest dobra - nie omieszka się z Tobą z tym podzielić. Przy całej tej neutralności posiada coś, czego próżno szukać u konkurencji. Taki mały wytrych - regulowany dither. Rozwiązanie to zmusza Cię do długich odsłuchów i poszukiwania własnego dźwięku. Nie w skali makro - nie spodziewaj się olbrzymich zmian po przestawieniu z poziomu 0 na poziom 6 (poziom 7 to niejako poziom 0 jednak dodaje inny rodzaj szumu). To będą niuanse, ale jeśli lubisz takie smaczki - będziesz testował. U mnie przy tych bardziej intymnych realizacjach (np. Damien Rice - O) mam zapiętą 7 lub nic, przy większych składach gdzie potrzebuje nieco tego powietrza - 2. Tak to odbieram. W minusach wymieniłem powolne działanie - co mam na myśli? Wkładam płytę, zamykam szufladę i już chcę wybierać numer utworu mimo iż płyta jest nieodczytana. W tym CD ma to miejsce ze sporym opóźnieniem - urządzenie jakby nie reaguje na ilość przycisków >>|, po czym po pewnej chwili wyświetla numer utworu odpowiadający ilościom przyciśnięć. Szczegół, jednak w RCD-02 wszystko działo się natychmiastowo. Polecam RCD-991AE - z pewnością zaspokoi niejeden zestaw nawet z wyższej półki cenowej niż on sam (pamiętajmy że jako nowy ten odtwarzacz kosztował ok. 6000zł). Znam melomana który do dziś żałuje sprzedaży swojego Rotela, mimo iż od lat obraca już sprzętem 5-cyfrowym. Odtwarzacz rzadko pojawia się na rynku wtórnym co również świadczy o jego walorach - ludzie nie chcą się go pozbywać.


Sony WM-EX612 WALKMAN

Sprzęt vintage ma to do siebie, że potrafi zaskakiwać. Kiedy kupiłem ww Walkmana nie działał. Oczywistym jest, że naprawa będzie wymagać otwarcia tylnej pokrywy. I tu pozytywne zaskoczenia. Nie jest to skomplikowane. Po zdjęciu okazało się, że pasek napędowy jest już poważnie wysłużony i wymagał wymiany. To również nie stanowiło problemu. Rolki są na tyle szerokie że mieści się tam o wiele większy pasek (zamiast 6 mm dałem 8). Mechanizm działa pewnie, choć dosyć głośno. Zwłaszcza start wydaje niepokojące stuki i piski. Ciężko jest mi powiedzieć jak zachowywał się produkt jako nowy, ale po 20 latach, bo tyle ma mój egzemplarz, słychać mocne stukanie. Po włożeniu kasety pierwsze co można poczuć to mała waga i gabaryty, które powodują, że mieści się w kieszeni spodni. To duży plus. Szerokością i wysokością niewiele różni się od dzisiejszych 5 calowych smartfonów. Jedynie głębokość, z oczywistych względów, obudowy (elektronika, mechanika i sama kaseta), jest 3 razy większa. Dodawany do zestawu pilot zdalnego sterowania pomaga, ale i utrudnia. Dołączone bowiem słuchawki nie grzeszą jakością dźwięku, a nie można ich odłączyć ponieważ są na stałe przyczepione do pilota. Szkoda. Wolałbym podłączyć swoje słuchawki (HD380pro). Myślałem o obcięciu ich i przylutowaniu gniazda jack, ale szkoda mi było oryginalnych słuchawek. Dobrze działa wewnętrzny wzmacniacz. Potrafi dobrze wysterować nawet większe słuchawki. Walkman gra mocno i dynamicznie. Troche brakuje mu wysokich tonów. Za to nie brakuje niskich, nawet z ustawieniem podbicia basu na średni moje słuchawki grają dobrze. Walkman nie lubi zbyt mocnych ruchów. Drgania powodują, że dźwięk drży. Czuć ucieczkę taśmy spod głowicy. Zaskoczeniem był także pobór prądu. Oryginalny akumulator miał coś ok 650mAh (NiCD). Zakupiłem pojemniejsze (1440mAh NiMH). Walkman pracując przez 1,5-2 godziny potrafi grać przez niemal 2 tygodnie na 1 akumulatorze. Ładowanie trwa ok 8-10 godzin. Chciałbym by obecnie produkowane smartfony wytrzymały tyle czasu pomiędzy ładowniami. W ww. urządzeniu podoba mi się mechanizm opuszczania głowicy, tak jak w urządzeniach stacjonarnych. Dzięki temu po zatrzymaniu odtwarzania głowica nie przylega do taśmy i jej nie niszczy. Producent zaprojektował moim zdaniem zbyt małe okienko podglądu taśmy. Nie ma też podświetlenia kieszeni ani lusterka z tyłu. W nocy nie widać jak dużo taśmy przewinęło. Ciekawą funkcją jest sygnalizacja operacji poprzez pikniecie w słuchawkach. System redukcji szumów Dolby B działa prawidłowo, choć wydaje mi się, że zbyt mocno dusi dźwięk przy wyższych częstotliwościach. Ale skutecznie redukuje szumy taśmy. Podsumowując. Dziś sprzęt vintage może trąci myszką. Kto przy zdrowych zmysłach chciałby wrócić do szumu taśmy i przewijania dziesiątek metrów taśmy by posłuchać konkretnej piosenki. Jednak sprzęt ten ma swój urok. Po pierwsze kiedy się pojawił w sprzedaży musiałbym na niego pracować 3-4 miesiące. Dziś jest dostępny za grosze )no prawie). Po drugie. Miałem w latach 90 odtwarzacza Panasonic (mechanika ręczna), ale taśmy kupowane w sklepach i oryginalnie nagrywane nie miały jakości dźwięku, który mógłby konkurować z CD. A po trzecie: nostalgia. Słuchanie muzyki z kasety wymaga skupienia. Przeskakiwanie pomiędzy utworami jest kłopotliwe, a wiec słucha się ich w całości. Utwór po utworze. Piosenka po piosence. Ma to swoje zalety. Można znaleźć muzykę, która zaskakuje, utwory, które są fajne, ale trzeba jest odnaleźć. A szukanie słuchając całych płyt może wciągać. Mnie wciągnęło powtórnie po latach. Zakup tego walkmana był pokłosiem zakupu kilka miesięcy wcześniej decka Pioneera. Dziś mogę zabrać nagrane samodzielnie kasety do samochodu i słuchać. W CAŁOŚCI.


Pylon Audio Pearl 25

UWAGA Niniejsza opinia została stworzona przez użytkownika posiadającego na dzień sporządzenia tej opinii zerowy dorobek na forum audiostereo.pl. Nie mamy pewności czy ta opinia została napisana przez realnego użytkownika tego forum czy też przez celowo stworzonego tzw. klona. Wobec niemożności weryfikacji wiarygodności opinii zalecana jest daleko posunięta ostrożność w lekturze. ******         Bardzo udany zakup! Kolumny grają ciepło i dynamicznie. Słucha się ich naprawdę dobrze, dźwięk nie jest męczący/uciążliwy. Słucham głównie jazzu i muzyki klasycznej i Pearl25 bardzo dobrze odtwarzają wszystkie instrumenty.   Dodatkowym atutem jest fakt, że kolumny zostały stworzone przez Polską Firmę, która z powodzeniem konkuruje ze znanymi zagranicznymi markami.   Polecam!


Pylon Audio Pearl 25

UWAGA Niniejsza opinia została stworzona przez użytkownika posiadającego na dzień sporządzenia tej opinii zerowy dorobek na forum audiostereo.pl. Nie mamy pewności czy ta opinia została napisana przez realnego użytkownika tego forum czy też przez celowo stworzonego tzw. klona. Wobec niemożności weryfikacji wiarygodności opinii zalecana jest daleko posunięta ostrożność w lekturze. ******         Zdecydowałem się na zakup Pearl 25 z kilku powodów. Przede wszystkim za doskonały stosunek ceny do jakości dźwięku i wykonania. Kolumny prezentują się bardzo okazale. Duże, białe membrany średnio/niskotonowców w połączeniu z klasyczną bryłą kolumn dają poczucie mocy, ale nie przytłaczają. Wybarwienie dąb mleczny idealnie pasujące do mebli w salonie ostatecznie przekonało żonę. Jeśli chodzi o dźwięk to czuć moc. W pomieszczeniach mniejszych niż 14m. jest to szczególnie słyszalne. W 18m. salonie jest w sam raz :) Bas i niższa średnica początkowo wydają się nieco podkreślone, a wokal wysunięty przed scenę, ale nieznacznie. Wysokie tony wyraźne i dźwięczne, ale nie ostre i nie analityczne. To wrażenia z pierwszych godzin grania. Po dłuższym wygrzaniu następuje większe harmonia i zszycie w pasmach, ale nadal wszystko jest na swoim miejscu. Generalnie kolumny grają z własnym charakterem, może odrobinę ciepło, ale bardzo przyjemnie. Z moją vintageową elektroniką (dzielony zestaw "Philipsa" z końca lat 70-tych) Perły 25 grają świetnie. Nie są jeszcze do końca wygrzane a mimo to nie brakuje mi specjalnie niczego w żadnym paśmie. Oczywiście słuchałem o wiele droższych konstrukcji, zachwycających wyjątkową przestrzenią czy szczegółowością, ale przy cenie Pearl 25 nie słyszałem dawno tak dobrych konstrukcji, nie mających się czego powstydzić przy znacznie droższych zestawach :)


Elac Debut F6

Kolumny wybitne w swojej cenie. Dźwięk jest przyciemniony i gęsty. Pasmo jest wyrównane. Bardziej podkreślona jest niższa średnica. Dźwięk jest mocno dociążony, co fajnie słychać na wokalach. Bas wybitny. Świetnie kontrolowany, mocny, szybki, schodzi nisko, bardzo konturowy, punktowy, perfekcja. Basrefleksy są bardzo kulturalne. Góra łagodna i nie jest podbita. Podobno zdjęcie osłonki z tweetera podbija pasmo w okolicach 10-15 kHz ale nie sprawdzałem. Wyższa średnica nie wali po uszach. Jest delikatnie cofnięta i łagodna. Założone maskownice wyraźnie tłumią wyższą średnicę/przełom średnicy i góry. Dzięki żylastemu basowi można je łączyć nawet z ciemnymi wzmacniaczami i nie ma mowy o zamulaniu. Dźwięk pojawia się raczej na linii kolumn, scena nie jest wypychana do przodu. Kolumny grają detalicznie ale nie wypychają detali na siłę na pierwszy plan, mimo to wszystko słychać. Fajna stereofonia. Są bardzo uniwersale ale kupiłem je pod kątem rocka i metalu po półrocznych odsłuchach i w tych gatunkach grają według mnie najlepiej. Klasyka rocka wypada rewelacyjnie. Dociążenie niższej średnicy i zwarty bas nadają gitarom mocnego i ciężkiego wydźwięku. Debuty faworyzują dobre realizacje płyt. Są podatne na jakość nagrań. Dopasowują się dobrze do wielu wzmacniaczy. Grają przyjemnie, a i potrafią przywalić. To jest dźwięk, którego się po prostu dobrze słucha i ciężko przestać. Nie mają czegoś takiego co fascynuje, po prostu grają przyzwoicie i nie przesadzają z niczym, ani niczego nie mają za mało.   Nasunęła mi się myśl porównawcza, że te kolumny potrafią przywalić na dole w stylu Klipscha Premiere czy Paradigma, a nawet lepiej i jednocześnie są łagodne na górze niczym Zensory… to tylko taki przykład dla zobrazowania ich dźwięku. Brzmią lepiej niż wyżej wymienione, to nie podlega dyskusji.   Jedyne do czego można się przyczepić to wykonanie. Wyglądają tandetnie. Widać, że panowie z Elacka zainwestowali całą kasę w przetworniki i zwrotnicę, a bardzo zaoszczędzili na skrzyni i dzięki temu wyszedł wybitny dźwięk w świetniej cenie. Oni sami tego nie ukrywają. Terminale są za bardzo blisko siebie i ciężko dokręcić mocno kable. Okleina nieciekawa. Zapłacił bym więcej gyby były w normalnej okleinie, bo warto.   Serią Debut firma Elac weszła na rynek amerykański. Przy tworzeniu tych kolumn z Elackiem współpracował niejaki Andrew Jones. Gość który wcześniej współpracował z KEFem przy tworzeniu serii "R" i widać podobny balans tonalny do KEFów serii R


Pentagon A100

Czysta góra bez wyostrzeń, średnica neutralna,dośc dużo powietrza między instrumentami, bas jest bardzo sprężysty i znakomicie kontrolowany. Troszkę mniej muzykalny niz a 70 ,jednak z jeszcze lepszym basem,czyściutką góra (YBA INTEGRE DT to jeszcze nie jest ) ,szybkim dżwiekiem z detalami wplecionymi w tło. Głębia i plany dośc czytelne. Szczerze polecam z drugiej reki.


Onkyo A-8850

Dźwięk neutralny ,bez podbarwień,dynamiczny.Czasami,przy dużych składach trochę gubi się w górnych rejestrach . Niskie w porządku, wystarczająco głębokie i dynamiczne - jak na sprzęt tej klasy. Nagrania Klausa Schulze'a pokazują możliwości tego wzmacniacza. Scena idzie szeroko, poza kolumny ,dźwięk wybrzmiewa z tyłu głowy. W nagraniu "Return Of The Tempel " dźwięk budowany jest wręcz w pionie.Płyty Klausa nagrywane są w bardzo dobrej jakości i ta Integra to pokazuje.Ogólnie muzykę elektroniczną ładnie ten wzmacniacz podaje.Do tego typu muzyki pasował mi bardziej niż Kenwood i Sony.


QED Reference Audio Evolution

Kabel bezpośrednio porównywałem z moim drugim interkonektem: Wireworldem Equinox 7 i do tego kabla będę się bezpośrednio odnosił. Dźwięk QEDa jest wyraźnie ciemniejszy i bardziej dociążony. W moim systemie dźwięk zaczął bardziej skupiać nie na niższych zakresach. Góry wyraźnie mniej niż z Equinoxem i jest łagodniejsza/wygładzona. Talerze brzmią ciszej i są zepchnięte bardziej do tła. Średnica zagęszczona co najlepiej słychać po dźwięku gitar. Wyższa średnica utemperowana. Bas może i nie ma takiego wykopu jak Equinox ale to nieznaczna różnica za to QED jakby niżej schodził i bardziej podkreślał brzmienia najniższych basów. Dźwięk jest lekko ocieplony. Przy QEDzie, Equinox to jazgotnik.   W moim systemie zostaje QED reference Audio 40. Equinox narazie wędruje do szuflady. QED jest świetnie wykonany. Dobrze zapakowany. Wygląda bardzo dobrze i solidnie.   Należy uważać na dokręcane wtyczki QEDa i nie wpychać na się do gniazd RCA.






×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.