Skocz do zawartości
IGNORED

Brzmienie naturalne, czyli jakie?


SomekPoland

Rekomendowane odpowiedzi

Prawdopodobnie masz rację. Każdy instrument nie dość, że promieniuje dookólnie, to jeszcze z konkretnego miejsca w przestrzeni. Potem wszystkie odbicia itd. Sprowadzenie przestrzeni do 2 kolumn stereo musi być uproszczeniem. I o ile jeszcze w "sweet poin-cie" słychać w sposób zbliżony do oryginału, to już wszędzie poza nim przekłamania muszą rosnąć.

Bo tu się kłania akustyka pomieszczenia i jego adaptacja.

Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

W przypadku sal koncertowych dużą zmienną akustyczną jest to, ile ludzi przyjdzie i zasiądzie na widowni. Rzadko projektuje się akustykę zawsze na pełną salę. Także jak myślisz, że orkiestra zagra wyłącznie dla Ciebie i wtedy doznasz najlepszych wrażeń, to takie założenie byłoby mylne.

 

W dużych salach często szczytem akustycznego sukcesu jest brak echa. Dlatego sale są często przetłumione, bo po głosie zapowiadającego wszyscy by się poznali, że coś jest niedopracowane. Ale takie wytłumienie wcale nie służy późniejszemu koncertowi orkiestry. W domu nikt nie zapowiada utworów z płyty, więc jest prościej... :)

@post #25 z godziny 16.10 z 2.08.2015

 

Uważam jednak, że

"czy-na-pewno-wiemy-jak-powinien-grac-nasz-system-audio"

i

"naturalne brzmienie kolumn"

ogarniają podobną ale nie tę samą tematykę.

 

Poza tym:

Naturalne brzmienie świerszczy a w innym rejonie chociażby cykad też jest urokliwe :)

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Ostatnio, w nowej dla mnie akustyce auli, instrumenty jak fortepian, pianino, skrzypce, kontrabasy i gitary wlasnie brzmiały naturalnie. Po chwili niektorzy młodsi gitarzyści zażyczyli skorzystania z nagłośnienia amp+dwa monitory estradowe...... Wiem jedno to nie było naturalne brzmienie:) wiecej: to była porazka dla sprzętu i moich uszu.

Instrument nie wymaga dodatkowych staraj i zabiegów, gra pięknie i naturalnie, bez wysiłku w dobrej akustyce sali. Audio sprzet należałoby najpierw 'tweek'owac' okrutnie, aby w tych samych warunkach akustycznych tylko zabrzmiał dobrze dla uszu, a co dopiero mowic o naturalnym brzmieniu.

W domu z własnego doświadczenia wiem, ze jezeli zadba sie o pomieszczenie i ustawienie sprzętu jako całości, zapewni sie tzw. synergie, to system- i nie musi to byc koniecznie jakis skrajny hi end- zagra przyjemnie i chce sie obcowania z takim graniem. Jednak naturalne brzmienie ze sprzętu chyba jest nieosiagalne przy obecnej technice, tak mysle.

Niestety ale jeśli idziemy na koncert czy do filharmonii to prócz słuchy korzystamy tez z oczow które duża zmieniają i nadają duzo smaku i prawdziwości przedstawienia

Byłem ostatnio np na T.Love. koncercie , kiedy grali szybkie kawałki dźwięk sie zlewał robio sie głośno ale sie to podobało , w domu na sprzęcie to zaraz doszukiwalismy byśmy sie ze kolumny grają nie czysto ,ze zlewa sie

Wtedy było by nie zadowolenie i szukanie nowych kolumn czy nowego klocku ktory w stanie nam poprawić jakoś dźwięku

Wiec brzmienie naturalne jest porównywane do takiego jakie słyszymy na żywo podczas koncertu czy w filharmonii czy gdzie indzie gdzie grają żywe instrumenty

Pozniej chcemy złożyć zestaw odwzorowujące ten "nasz naturalny dźwięk "

Pisze w cudzysłowiu bo każdy będzie uważał naturalny inaczej i każdy to będzie słyszał -niektórzy maja słuch doskonały inni nie

Dlatego każdy lubi coś innego cieżko jest powiedzieć do końca jaki jest naturalny dźwięk

To tak jakby zapytać jaka kobieta jest naturalna -dla jednego pani x dla drugiego y

:)

To jak obiecałem, podzielę się swoim przemysleniem.

Na początku zdefiniujmy naturalność brzmienia, jako to, jak odbieramy muzykę w "jej naturalnym środowisku".

I tu zaczynają się schody.O ile z małym skladen jazzowym nie ma problemu, chłopaki sobie grają w małym zadymionym klubie, to co z zespołem rockowym?

Naturalnym brzmieniem jest to, jak grają w garażu, w studiu, czy na scenie?bo każde z tych brzmień jest inne. Jak słyszymy gitarę prosto z pieca, czy jak jest to jeszcze naglosnione dodatkowo?

Jak już się domyślacie, moim zdaniem każdy gatunek muzyczny ma inne naturalne brzmienie.O ile dla jazzu naturalnym brzmieniem może być Dali z Marantzem, to dla rocka(dla mnie naturalnyn środowiskiem jest scena) bardziej naturalny będzie Klipsch z Denonem. I bądź tu człowieku mądry, a jeszcze jak się słucha różnych gatunków...

W naturze instrumenty promieniują dookólnie, więc miejsc pierwszych odbić jest nieskończenie wiele.

 

Nie do konca dookolnie... Ot chocby Instrumenty dete ?

Jak sluchamy np. gitarzysty, to rowniez odbior bedzie znacznie sie roznil od tego, gdybysmy chcieli go posluchac stojac za nim z tylu, wiec z tym promieniowaniem na zywo jest roznie.

Najlepiej sprowadzić do domu muzyków ;-)

 

Rowniez kiedys tak zrobilem (przed laty), ale jednego ze skrzypcami. Goszczacy jednoczesnie wowczas sluchacze wysoko ocenili jakosc - brzmienie - dzwieku odtwarzanego w stosunku do tego zywego, choc oczywiscie zywy gora. Pozniej jeszcze kiedys zaprosilem kolege z ktorym kiedys grywalem, z klawiszem elektronicznym ( jakims keyboard-em). W tym przypadku okazalo sie, ze wzgledu na slabiutka jakosc dzwieku z takiego instrumentu, ze np. dobrze nagrany i odtwarzany fortepian gra nieporownywalnie lepiej.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Naturalne nie znaczy jednak przyjemne, czy jak kto woli "analogowe".

Też tak kiedyś sądziłem, póki nie kupiłem paru płyt Grappelly'ego na akustycznych skrzypcach.

A już płyta z Petruccianim "Flamingo" - jak na żywo; rani ucho, że ktoś nieobyty z taką barwą

dawno by to wyłączył.

A była też kiedyś - chyba HiFi i muzyka płyta testowa z różnymi instrumentami

nagrywanymi przy różnych odległościach mikrofonu.

To jest naprawdę idealny przykład, co można zrobić w studio z dźwiękiem instrumentu,

w zależności TYLKO od dystansu do mikrofonu.

I co znaczyć może "naturalny" bo wszystkie przykłady takie były....

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

Dlatego nie istnieje jedna definicja "naturalnego dźwięku" tak różne parametry mają wpływ na to co słyszymy że nie ma czego szukać i musimy słuchać tego co nam się podoba a nie co jest naturalne !

Lubię słuchać.. oglądać.. czytać.. ?

Naturalne nie znaczy jednak przyjemne, czy jak kto woli "analogowe".

Też tak kiedyś sądziłem, póki nie kupiłem paru płyt Grappelly'ego na akustycznych skrzypcach.

A już płyta z Petruccianim "Flamingo" - jak na żywo; rani ucho, że ktoś nieobyty z taką barwą

dawno by to wyłączył.

.

 

Na zakończenie warsztatów prowadzonych przez Wandę Wiłkomirską odbył się koncert Dzieciaków. Wszystkie Dzieciaki prezentowały wspaniałą grę na skrzypcach, lecz wiele poległo z powodu jakości skrzypek. Przedział cenowy skrzypiec, był od kilku tys.. do kilkudziesięciu i to miało wielki wpływ na odbiór muzyki, czym lepszy instrument tym mniej "krwi" z uszu i wrażenie zie wykonawca lepszy. Zresztą Pani Wanda tez to potwierdziła i żal Jej było, że nie wszystkich stać na instrument z prawdziwego zdarzenia..

Jakich Ty słuchałeś skrzypiec??? ;))

pre lampowe Adagio Sound, końcówka Sugden Au51 P MKII, AVI Laboratory Series, strojenie kolumn Adagio Sound - wszystko spięte kabelkami ;-)) żeby grało

Jeszcze gorsze są skrzypce grane mokrym smyczkiem, jak np. zdarza się na cmentarzach,

podczas "żebranin ;-) na Wszystkich Świętych; zupełnie bez barwy.

Co do skrzypiec, to Stephane Grappelly'ego z płyty jak wyżej - ale to nie moje "ucho rani" ;-)

Słucham jej regularnie przynajmniej raz w miesiącu i to dość głośno

- polecam wszystkim miłośnikom dobrze nagranych instrumentów.

A mam też np. nagrania ze Stradivariusem np. kwintety Mendelssohna,

które z kolei jak dla mnie są zbyt gładkie, albo też tylko tak nagrane.

Barwa skrzypiec jest jak dla mnie wzorcem, według którego mogę wstępnie ocenić jakość

gratów, które akurat grają i rzadko się zdarza, żeby ten dźwięk był choć podobny do tego,

jakiego oczekuję od sprzętu.

Zwykle jednak brak otwarcia, barwy i agresji; tego właśnie, że mrówy chodzą po plecach.

A dotyczy to nie tylko skrzypiec; to i fortepian i wiolonczela, ale np. Fletnia Pana,

czy jej powiększona wersja z Ameryki Południowej chyba Zampona; najlepiej ok 75 cm, albo więcej.

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

Gość

(Konto usunięte)

Jeszcze gorsze są skrzypce grane mokrym smyczkiem, jak np. zdarza się na cmentarzach,

podczas "żebranin ;-) na Wszystkich Świętych; zupełnie bez barwy.

Co do skrzypiec, to Stephane Grappelly'ego z płyty jak wyżej - ale to nie moje "ucho rani" ;-)

Słucham jej regularnie przynajmniej raz w miesiącu i to dość głośno

- polecam wszystkim miłośnikom dobrze nagranych instrumentów.

A mam też np. nagrania ze Stradivariusem np. kwintety Mendelssohna,

które z kolei jak dla mnie są zbyt gładkie, albo też tylko tak nagrane.

Barwa skrzypiec jest jak dla mnie wzorcem, według którego mogę wstępnie ocenić jakość

gratów, które akurat grają i rzadko się zdarza, żeby ten dźwięk był choć podobny do tego,

jakiego oczekuję od sprzętu.

Zwykle jednak brak otwarcia, barwy i agresji; tego właśnie, że mrówy chodzą po plecach.

A dotyczy to nie tylko skrzypiec; to i fortepian i wiolonczela, ale np. Fletnia Pana,

czy jej powiększona wersja z Ameryki Południowej chyba Zampona; najlepiej ok 75 cm, albo więcej.

 

Audioburak...jesteś chyba dinozaurem na tym forum...większość dąży ...niewiedząc czemu... do złagodzenia 'natury' i jeszcze śmią twierdzić, że tak jest dobrze...do takiego grania to równie dobrze diora i monitorki od miniwieży się nadają...gra wszystko łagodnie jak baranek...i wszystko odtworzy...

Z tych powodów walczyłem kilka lat z kablami i wzmacniaczem,

ale nieskromnie powiem, że mi się jednak udało.

Co ciekawe, rozwiązania najprostsze sprawdzają się celująco i nic nie kosztują.

Fakt, że CD tuningowałem, wzmacniacz sam wyleczyłem, a kolumny z XT (nick)

i proste druty spełniają moje oczekiwania, co do NATURALNEGO dźwięku.

Ale to pewnie tylko MOJE zdanie; któremu zresztą nie daję wiary ;-)

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

Barwa skrzypiec jest jak dla mnie wzorcem, według którego mogę wstępnie ocenić jakość

gratów, które akurat grają i rzadko się zdarza, żeby ten dźwięk był choć podobny do tego,

jakiego oczekuję od sprzętu.

 

Takim wzorcem jest też fortepian i tutaj mało jaki sprzęt podobno jest w stanie oddać dynamikę i barwę instrumentu.

Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

Takim wzorcem jest też fortepian i tutaj mało jaki sprzęt podobno jest w stanie oddać dynamikę i barwę instrumentu.

I nie odda. Nie ma szans. Miałem okazję posłuchać fortepianu we względnie małym pomieszczeniu (ok 50m), trochę większym od pokoju odsłuchowego ale porównywalnym. Atak, barwa, harmoniczne, wydźwięk nie do powtórzenia.

 

Wracając do sprzętu. Nie wierzę, że ktokolwiek jest w stanie stwierdzić czy jakiś sprzęt ma brzmienie naturalne. No bo skąd wiemy jak były masterowane płyty. Co z tego, że zaprosimy skrzypka, gitarzystę ..... do pokoju, jak nasza płyta została poddana masteringowi i nie wiemy co w tym dźwięku zostało zmienione. Jak możemy porównać rockowy koncert w dużej hali z mocą kilku kilowatów, z odbiciami od odległych ścian. Grany na sprzęcie estradowym i specyficznych głośnikach estradowych do odtwarzanego w domu koncertu na wzmacniaczu 50-100W, często zasilającego monitorach, grającego w domu z mocą 2-5W. I znowu płyta masterowana przez inżyniera w studio. Skąd wiemy co dodał a co wyciął?

 

Reasumując - podoba się, to jest ok. Nie podoba się, można szukać dalej.

Lumin T3, Arcam CD37, Hegel H360, ekta MKII (Troels Gravesen)

Spowodowanie, że instrumenty będą się nadawały do słuchania, to zadanie dla realizatora...cóż to za problem techniczny nagrać dźwięki z naturalną dynamiką?

Naturalne instrumenty z odpowiednio dużej odległości brzmią bardzo dobrze, ale z bliska są męczące.

Trzeba w realizacji pójść na jakiś kompromis i sztuka zrobić to z jak najmniejszą szkodą dla nagrania...to coś jak 2-drożne kolumny na 18cm basowcu dające dźwięk równie dobry jak 3-drożne.

Tu taki prosty przykład

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) jakie są proporcje mocy mowy, fortepianu, organów, a podobno odtworzyć fortepian na sprzęcie jest już sztuką.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Gość numik

(Konto usunięte)

To jak obiecałem, podzielę się swoim przemysleniem.

Na początku zdefiniujmy naturalność brzmienia, jako to, jak odbieramy muzykę w "jej naturalnym środowisku".

I tu zaczynają się schody.O ile z małym skladen jazzowym nie ma problemu, chłopaki sobie grają w małym zadymionym klubie, to co z zespołem rockowym?

Naturalnym brzmieniem jest to, jak grają w garażu, w studiu, czy na scenie?bo każde z tych brzmień jest inne. Jak słyszymy gitarę prosto z pieca, czy jak jest to jeszcze naglosnione dodatkowo?

Jak już się domyślacie, moim zdaniem każdy gatunek muzyczny ma inne naturalne brzmienie.O ile dla jazzu naturalnym brzmieniem może być Dali z Marantzem, to dla rocka(dla mnie naturalnyn środowiskiem jest scena) bardziej naturalny będzie Klipsch z Denonem. I bądź tu człowieku mądry, a jeszcze jak się słucha różnych gatunków...

albo Exposure z Paradigm;p;p;p. Nie no jasne, ale większość z nas ma miejsce tylko na 1 system. Ci którzy słuchają 90% klasyki lub jazzu mają łatwiej, tacy jak ja, którzy od Soyki do Huntera przez Depeszy ciut trudniej, trzeba szukać uśrednienia i tu Audiolab z Dali się sprawdzają.

 

Plan na 2016 to zmiana kolumn z Zensor 5 choć one wbrew pozorom dają radę na ikonki lub tannoy revolution xt 6 + akustyka. Ale w moich potrzebach muzycznych w uśrednieniu Klipsche, Paradigmy i Exposury nie są naturalne w ostatecznym rankingu / rozrachunku ;p;p

Ja bym zdefiniował brzmienie naturalne jako po prostu własny gust. Każdy inaczej słyszy i słyszy to co chce usłyszeć :) mniej wiecej każdy z nas kojarzy instrumenty i wie na swoj sposob jak one wg niego powinny zabrzmieć. Ciężko chyba sklasyfikować takie pojęcie aby każdemu pasowało :)

Trzeba by mieć nagranie,gdzie zachowano NATURALNE proporcje głośności użytych instrumentów.

 

Takich nagrań jest mało,jeśli już to zdarzają w klasyce. Ale też w warunkach domowych trudno się ich słucha- w przedziale od piano do forte w trakcie słuchania trzeba się mocno uwijać z regulacją wzmocnienia żeby raz-cokolwiek usłyszeć,dwa-nie zostać zabitym wejściem pełnej orkiestry forte.

 

Poruszałem kiedyś pewne aspekty tego zagadnienia :

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Naturalne brzmienie ?

 

Otóż:

Sąsiedztwo ciszy to nieosiągalne od paru pokoleń dobro.

Coś subtelnego, czego wymaga jedynie nieliczna elita wybranych.

Środowisko często nas przytłacza, jest przykre - dokuczliwie nas drażni.

 

Naturalne było pewnie za czasów, kiedy powstał teatr (odkopany względnie niedawno spod warstw pyłu i piachu) w Palaia Epidavros.

Wtedy akustycznie, bez prądu głos niósł się nawet na kilkadziesiąt metrów. Cuda i dziwy architektury w jej kształcie, proporcjach i harmonii.

 

Teraz naturalne z kolei to takie, które pozwala zneutralizować drażnące hałasy otoczenia.

Takie, które jest odtrutką na cywilizacyjne szumy, brumy, trzaski, warkoty.

 

Naturalne nie może być neutralne. Musi intrygować. I to akurat zwłaszcza nas.

Ponieważ jednak każdego drażni co innego, więc natura i gust wymykają się dyskusji.

Usilne i beznadziejne próby jednak trwają. Co z tego skoro i tak żyjemy w całkowicie nie naturalnej cywilizacji ?

Czy umiemy się wyciszyć ?

 

PS. Sympatyczne rozważania -ogólnie o kwestiach gustu, produkcjach, realizacjach i tym co jest wokół :)

PPS. Nie jestem przekonany czy dla mnie "naturalne" nie byłoby zbyt obojętne.

~Way hay and up she rises early in the morning~("Morskie opowieści")

~Braterstwo narodu buduje się na kiczu~("Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera)

Dobrze to opisał xetras:

 

Naturalne nie może być neutralne. Musi intrygować. I to akurat zwłaszcza nas.

 

Z własnych doświadczeń zauważyłem, że o ile kiedyś słuchając np. 40' Mozarta

mogłem spokojnie sobie czytać czy kombinować jakąś jolkę, to po optymalizacji systemu

było to prawie niemożliwe; przynajmniej początkowo.

Dźwięk zmuszał mnie niejako do uwagi i ZAWSZE do zwiększania głośności,

ustawianej początkowo tylko jako przyjemne tło; czasem dwa razy ciszej,

niż przy przewidywanym tylko słuchaniu muzyki.

A naturalne to TYLKO w porównaniu do dźwięków akustycznych,

głosu ludzkiego, gitary, trąbki czy w ostateczności nawet saksofonu,

który nie bez powodu do orkiestry symfonicznej nie trafił ;-)

Wszelkie koncerty, muzyka elektryczna nie ma wzorca, bo jest tylko

wymysłem trzeźwego, pijanego albo napalonego realizatora dźwięku;

obojętne, czy to na stadionie, czy w zaciszu studia nagrań.

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

Po dzisiejszym koncercie Marco Lo Muscio i Johna Hacketta, uważam, że odwzorowanie w pełni spektaklu muzycznego wykreowanego przez wymienionych artystów, jest nie osiągalne w warunkach domowych. ;)

pre lampowe Adagio Sound, końcówka Sugden Au51 P MKII, AVI Laboratory Series, strojenie kolumn Adagio Sound - wszystko spięte kabelkami ;-)) żeby grało

Same kolumny nie grają . Gra system z pomieszczeniem , realizacją i jej jakością .

Naturalne brzmienie to zbliżone do tego w naturze .

Kolumny czy sprzęt powinien być teoretycznie neutralny i oddawać dokładnie to co i jak jest zrealizowane i tu rodzą się problemy ( nie zapominając tez o akustyce czy ustawieniu ) .

Nie ma sprzętu który równie dobrze zagra każdą muzykę czy różne płyty ( różne zespoły , wykonawcy , wydania ) a i jak obserwuję od wielu lat taki neutralny sprzęt nie zawsze się podoba i przegrywa z tym ubarwiającym , upiększającym na którym strawna jest przeróżna muzyka chociaż nic nie zastąpi przyjemności słuchania na takim neutralnym sprzęcie i bardzo dobrych realizacjach .

 

Niezależnie od ceny zawsze są i będą jakieś kompromisy i tu nic nie zastąpi własnego doświadczenia i świadomego wyboru pewnych kompromisów zwłaszcza jak słuchamy różnej muzyki .

<br />Po dzisiejszym koncercie Marco Lo Muscio i Johna Hacketta, uważam, że odwzorowanie w pełni spektaklu muzycznego wykreowanego przez wymienionych artystów, jest nie osiągalne w warunkach domowych.<br />

 

Ale w czym problem? Podobne do koncertowego ciśnienie akustyczne można wytworzyć. Z racji mniejszego domowego pomieszczenia nośność dźwięku będzie inna, ale przecież można sobie wyobrazić, że muzycy po przerwie przenieśli się do mniejszej sali. Mam chyba inne zdanie.

Nie ma czegos takiego jak naturalne granie. Nagrywanie i realizacja w studiu to tworzenie uludy tj zrobienie panoramy bebnow zeby brzmialy jak naturalne odseparowanie instrumentow na dwa kanaly stereo co juz jest spora ingerencja bo na koncercie rzadko udaje sie stanac dokaldnie po srodku a bas zwykle stoi po jednej lub drugiej stronie a na plycie w czasie miksu zwykle ustawia sie go dokladnie po srodke ze stopa perkusji. Duze znaczenie maja tez znieksztalcenia harmoniczne ktorych np wzmacbiacze tranzystorowe nie sa w stanie dokladnie odtworzyc. W skrocie studyjne nagrania to wizja muzykow i realizatora ktora wiele z rzeczywistoscia i graniem na zywo wspolnego nie ma

Nie ma czegos takiego jak naturalne granie. Nagrywanie i realizacja w studiu to tworzenie uludy tj zrobienie panoramy bebnow zeby brzmialy jak naturalne odseparowanie instrumentow na dwa kanaly stereo co juz jest spora ingerencja bo na koncercie rzadko udaje sie stanac dokaldnie po srodku a bas zwykle stoi po jednej lub drugiej stronie a na plycie w czasie miksu zwykle ustawia sie go dokladnie po srodke ze stopa perkusji. Duze znaczenie maja tez znieksztalcenia harmoniczne ktorych np wzmacbiacze tranzystorowe nie sa w stanie dokladnie odtworzyc. W skrocie studyjne nagrania to wizja muzykow i realizatora ktora wiele z rzeczywistoscia i graniem na zywo wspolnego nie ma

 

Szanowny Kolega trafił w sedno moim zdaniem!

Zgadzam się z powyższym wpisem i dodam tylko, że efekt stereo jest pewną iluzją realizowaną w studio, na koncercie nie ma szans na wrażenia stereo... Ponoć "Bitelsi" nagrywali na początku swoje płyty w mono, i tak się zastanawiam, czy czasami mono nie jest mniej oszukańcze od efekciarskiego stereo:))

w końcu kompletny system:)             Geodezja - Geologia - Górnictwo

Nawet na pewno nagrywali WYŁĄCZNIE w mono, dopiero "Abbey Road" została nagrana w stereo. Wcześniejsze płyty mają stereofoniczne mixy utworzone post factum, często z take'ów odrzuconych jako gorsze w pierwotnym monofonicznym mixie.

Warto poznać wydawnictwa z 2009 (mono box i stereo box), żeby docenić różnice, również w brzmieniu.

 

Co do ostatniej części podkreślonego zdania, obawiam się, że nie zostaniesz tu "doceniony" za takie poglądy (patrz wątek o nowym wydaniu "Amused To Death").

 

 

wiem, wiem, nie jest to popularne takie twierdzenie o wyzszosci mono nad stereo:)... ale jak ostatnio posłuchałem płyty Susan Wong na głosniczku mono Marshall Woburn to cholera niczego mi nie brakowało a muza trafiała w samo sedno... mózgu:)

Poważnie

w końcu kompletny system:)             Geodezja - Geologia - Górnictwo

W robionym kiedyś przeze mnie DIY korektorze graficznym był taki dinks,

który wprowadzał efekt "superstereo"...

Rzeczywiście, jak porównuję czasem źródłowe mono i stereo "poprawione"

późniejszymi zabiegami realizatorów to dźwięk dużo traci na barwie, podstawie basowej itd.

Nie wydaje mi się jednak, że stereo jako takie jest do ..niczego.

To kwestia realizacji od początku; jak jest dobra, to będzie. Czy mono, czy stereo.

Podobnie z tzw. cyfrowym remasteringiem. Jak jest dobry materiał wyjściowy,

to w ogóle nie ma potrzeby tego robić.

Jak słaby, to nic mu nie pomoże, bo albo jest sztucznie, albo i tak gorzej

od nawet tylko przyzwoitych realizacji współczesnych.

Nie ma nic gorszego, niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję.   Jerzy Dobrowolski

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.