Skocz do zawartości
IGNORED

Najsmaczniejsza rzecz na świecie :)


Piotr_1
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Sine Metu

(Konto usunięte)
Toż ci mówię - żaden żart. Zwyczajna, chamska manipulacja czyjąś wypowiedzią, nic więcej. Każdy tekst można przeinaczyć w podobny sposób.
 
Zawsze się zastanawiałem, skąd i gdzie zbierają tę hołotę do wysługiwania się w Kurwizji.
Już wiem skąd ich biorą.
Nie roznisz się od nich absolutnie niczym, prócz kierunku wektora.
Miesiąc w Ignorowanych, alkoholiku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Sine Metu napisał:

Miesiąc w Ignorowanych, alkoholiku

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Cieszę się niezmiernie, narkomanie.

?? 

Ty - na zawsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Bezlitosna Niusia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, slawek.xm napisał:

ale, tu wejdę w "nutę" Szymona, to niestety kłóci się z polskim wyobrażeniem biesiady ,  służby serwującej państwu dania do stołu, wspólnoty rodzinnej , której w polskiej tradycji są spotkania świąteczne

podającego do stołu można poprosić o mniejsza porcję lub taka "na spróbowanie" lub podziękować w ogóle , lub nie zjeść całości, oczywiście jeśli ktoś nie hołduje przysłowiu "lepiej odchorować jak sie ma zmarnować" ?

standing party i szwedzki stół to nie jest polska tradycja

Z tą służbą i wspólnym zasiadaniem coś jest na rzeczy, choć akurat ja bym nie zamienił pralki automatycznej i zmywarki na służbę z jej humorami i naleciałościami z marksistowskiej nienawiści klasowej.

Myślę jednak, że kompromis w rodzaju służby objeżdżającej stół z konkretnymi potrawami, które można wziąć albo nie, byłby pożądany. Zgadza się - ja nienawidzę zostawiać na talerzu, a konieczność wtrząchnięcia 3 talerzy obiadowych "pod wydziołkę" ze skrobią naprawdę psuje całą przyjemność z przyjęcia. Zwłaszcza że  mam skurczony żołądek - nie byłem przekarmiany w dzieciństwie (to poważny wyłom w polskiej tradycji), więc mam naturalny instynkt utrzymywania wagi w ryzach - jeszcze nigdy nie przekroczyłem 110kg (no może raz na nieznanej wadze i jeszcze w pełnym ubraniu, z butami itd.), bez pilnowania żadnej diety itd. Naturalnie ograniczyłem żarcie i teraz mam duży problem z wpaszczeniem tyle, co za gówniarza na przystawkę.

Brzydki Burak w swoim filmiku o produkcji leżaków taktycznych idealnie chyba podsumował na czym ma polegać wyżerka na niebanalnej imprezie. I nie było tam wyliczonych porcji, jeszcze z ziemniorami. Chociaż impreza wymusza trochę ruchu i adrenaliny. To jest jak dla mnie zupełnie niezły powrót do tradycji szlacheckich - z ducha a nie powierzchownie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, misiomor napisał:

Z tą służbą i wspólnym zasiadaniem coś jest na rzeczy, choć akurat ja bym nie zamienił pralki automatycznej i zmywarki na służbę z jej humorami i naleciałościami z marksistowskiej nienawiści klasowej.

Pralkę i suszarkę ktoś musi załadować, tak, że ten ?

Apropo

Jadłeś kiedyś kotlety ala "klaskane"?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczy dobrze zrobione mielone? Jadłem, podobnie jak schabowe. Tylko że w odróżnieniu od ortodoksyjnych fanów "kuchni polskiej" nie odrzucam egzotyki, ani tradycji dawniejszej i bogatszej.

Ciekawe zresztą, że prawdziwa kuchnia staropolska gdzieś tam po kątach jeszcze wegetuje - znany mi przepis na indyka w sosie miodowo musztardowym (a więc na słodko kwaśno, jeszcze z gorczycą) pochodzi z jakiejś gazetki kulinarnej dla ludu, gdzie zwykli ludzie mogą publikować swoje przepisy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, misiomor napisał:

Znaczy dobrze zrobione mielone?

Tak, tylko, że ujęte w cudzysłow oznaczają, przynajmniej u nas koło Krakowa rodzaj mięsa z którego są zrobione.

Zdajesie masz silną awersję do tych czworonogów ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to powiem tyle - w kraju, w którym byłoby to legalne zjadłbym, ale tylko pod warunkiem 2-godzinnego duszenia, gwarantującego ubicie ew. trychinozy.

PS. Ja nie jestem wybredny ani "obrzydliwy". Właściwie tylko żaby bym nie zjadł, ale to nie z powodu obrzydzenia do tych zwierząt (skoro ryby są OK, podobnie jak gady - żółwie, aligatory, grzechotniki czy ptactwo, to niby dlaczego nie płazy - pomiędzy rybami a gadami ewolucyjnie), tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem. Ślimaki jadłem, ośmiorniczki czy kalmary wręcz uwielbiam, miałem kiedyś niezłą polewkę jak we Włoszech w towarzystwie znajomych "tradycjonalistów kuchni polskiej" zamówiłem owoce morza i patrzyłem na ich miny w czasie jak delektowałem się tymi specjałami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamieściłem nieco wyżej zdjęcie z kraju gdzie to jest legalne a na początku tego tematu(lata temu film o tym  z tego kraju.)

Niekiedy cielęcina zadnia przy takim mięsku wysiada ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, misiomor napisał:

tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem.

Kurde! Pokolenia na tę nazwę pracowały, krzywiąc się na początku niemiłosiernie i plując gdzie popadnie, a Ty sobie to tak ważysz lekce.

 

Wstydź się!

??

43 minuty temu, fox733 napisał:

przynajmniej u nas koło Krakowa

To są sznycle, gupieloku!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Kurde! Pokolenia na tę nazwę pracowały, krzywiąc się na początku niemiłosiernie i plując gdzie popadnie, a Ty sobie to tak ważysz lekce.

 

Wstydź się!

??

 

Żę niebędę wtydziłsię. Gdyby żaby były szkodnikiem albo zagrożeniem to bym docenił.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, JuG napisał:

Pytanie tylko czy stosunkowo wysokie ceny polskich win, startujące od 50-60 zł, są adekwatne do zawartości. Parę razy miałem okazje ich degustowania i mam co do tego wątpliwości. Może tak trafiłem.

Fakt, że jest różnie. Trafiają się słabe butelki, ale nie zmienia to faktu, że jest też mnóstwo dobrych i ciekawych. Mamy ciekawe musiaki, ciekawe pet - naty i wina pomarańczowe. Biel zawsze wychodziła dobrze, a zwłaszcza ta z okolic Sandomierza, Małopolskie też nieźle. Spróbujcie czegoś od Płochockich albo z Domu Bliskowice. Najgorzej jest u nas z czerwienią i ona rzeczywiście rzadko kiedy jest warta żądanych kwot. 2018 był rokiem wyjątkowym, bo był bardzo ciepły i czuć to w winogronach, przez co wino jest pełne, skoncentrowane i ma przyjemny cukier resztkowy i polecam spróbować czegoś z tego rocznika.

4 godziny temu, misiomor napisał:

łaściwie tylko żaby bym nie zjadł, ale to nie z powodu obrzydzenia do tych zwierząt (skoro ryby są OK, podobnie jak gady - żółwie, aligatory, grzechotniki czy ptactwo, to niby dlaczego nie płazy - pomiędzy rybami a gadami ewolucyjnie), tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem.

Jadłem, są bardzo delikatne i smaczne. Zwłaszcza Azjaci potrafią ją przyrządzić, francuska wersja jest okej, ale jakoś tak bez zachwytu.

Mogą mnie nazywać żabojadem, prezes gorzej mnie już nazywał.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez d-t-x

"Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam."          Stanisław Ignacy Witkiewicz – Listy do żony (1928-1931)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 19.11.2020 o 22:45, misiomor napisał:

Poza tym, to mi się wydaje, że prędzej Polacy zrobią coś wartościowego ze staropolskiego kebabu, niż dopracują tego nieszczęsnego schabowego na poziom czegoś wartego wzmianki w międzynarodowym towarzystwie.

Schabowego nie da się dopracować, po roku 90 został zdegradowany za sprawą gównianego mięsa i gównianego smalcu jakie zaczęliśmy produkować w jakże nowoczesnych już gospodarstwach rolnych.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Edson napisał:

Schabowego nie da się dopracować, po roku 90 został zdegradowany za sprawą gównianego mięsa i gównianego smalcu jakie zaczęliśmy produkować w jakże nowoczesnych już gospodarstwach rolnych.

Dałoby się, zaczynając od powrotu do tradycyjnych metod produkcji mięsa.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja idiota myślałem, że mięso jest ze zwierza i kupuje się go u rzeżnika...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.11.2020 o 22:18, misiomor napisał:

Myślisz że w specjalistycznych sklepach nie da się kupić porządnego mięsa? Dopracowanie wcale nie oznacza masowości.

Dobrej wieprzowiny nie kupisz w żadnym specjalistycznym sklepie (pomijam chwyty marketingowe), przypominam, że dyskutujemy o schabowym więc nie ma co uogólniać i pisać o mięsie, owszem wołowinę można dziś kupić świetną (przy okazji absurdalnie drogą), kiedyś takiej nie było, ale dzisiejsza wieprzowina jest jakościowo bardzo mocno zdegradowana w porównaniu np do tej z czasów sprzed roku 1990. Komuś może się wydawać, ze przecież można się dogadać z jakimś chłopem by nam jednego świniaka podchował karmiąc go naturalnie ale nawet taka opcja jest dziś niemożliwa, właściwie to chyba nawet mocno nielegalna.

Pamiętam jak tuz po zmianach ustrojowych jeden mądrala w sejmie grzmiał, że poziom naszego rolnictwa jest rodem ze średniowiecza, ze potrzebne są zmiany systemowe, że wydajność jest absurdalnie niska, że (do dziś to pamiętam) prosiak w Danii rośnie 6 tygodni a u nas w Polsce 6 miesięcy, zapomniał tylko dodać, ze tej duńskiej wieprzowiny nie da się jeść. Choć i tak nie było wtedy tak źle bo jeszcze nie nastrzykiwano wieprzowiny przed sprzedażą, to wynalazek 21 wieku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.11.2020 o 06:55, JuG napisał:

 

Jakimś odpowiednikiem win Margaux są wina z hiszpańskiej apelacji Ribera del Duero. @Natalia Cattiva , te wina (wytrawne) prawdopodobnie ci zasmakują - są "malinowe". ?

 

Faktycznie najlepsze wino jakiego w życiu próbowałem to Protos i Vega Sicilia z  Ribera del Duero. Takim czymś uraczył mnie kolega w Hiszpanii, a w drodze powrotnej na Barajas chciałem kupić na strefie wolnocłowej Protosa, ale ceny były straszne. Kupiłem potem przez internet, ale to już nie było to samo.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
6 godzin temu, marecki marek napisał:

Faktycznie najlepsze wino jakiego w życiu próbowałem to Protos i Vega Sicilia z  Ribera del Duero. Takim czymś uraczył mnie kolega w Hiszpanii, a w drodze powrotnej na Barajas chciałem kupić na strefie wolnocłowej Protosa, ale ceny były straszne. Kupiłem potem przez internet, ale to już nie było to samo.

Wina z regionu Ribera del Duero generalnie są drogie, a te z winnicy Vega Sicilia to już odlot cenowy w kierunku najdroższych win francuskich - droższych hiszpańskich win nie ma. Raz tylko piłem Vega Sicilia Unico - znakomite wino ale kilkaset € za butelkę to nie moja półka cenowa.

Protos Reserva kupowałem dwa lata temu na El Prat chyba za €22. Jak na tak dobre wino cena Ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ribera del Duero - to jest ciekawy przypadek.

Anglicy z dawien dawna importowali swój klaret z okolic Bordeaux, kontrolowanych przez siebie. Jak stracili te tereny na rzecz Francji, rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania nowego dostawcy.

Wybór padł na Portugalię. Jednak to, co Portugalczycy (i Hiszpanie w tamtych czasach też) potrafili w dziedzinie produkcji wina, wołało o pomstę do nieba. Robili jakiś potworny kwasiwór fermentowany w skórzanych bukłakach, prawie jak więzienny hooch w amerykańskich instytucjach penitencjarnych. Jakość tego specjału najlepiej podsumowuje wierszyk z epoki (są różne wersje):

Firm and erect the Caledonian stood

Sound was his mutton, and his claret good

"Thou shalt drink port!" the English statesman cried

He drank the poison, and his spirit died.

Dopiero Anglicy wymusili pewne standardy produkcji, przy czym nie obyło się bez wzmacniania przy pomocy aguardente. W ten sposób powstało jedno z najlepszych win na świecie - dobre 20yo Tawny i można zapomnieć o wszelkich wytrawnych sikaczach. Albo porządny Vintage, ale tu trzeba mieć piwnicę.

Z czasem okazało się, że im wyżej w górę rzeki Douro, tym lepsza jakość winogron - pochmurne i deszczowe Baixo Corgo dziś produkuje głównie najpospolitsze gatunki, Cima Corgo jest pomiędzy, za to najlepsze wina w większości pochodzą z Douro Superior, aż pod granicę hiszpańską. Więc Hiszpanie podwożą się na renomie Porto, jednak z racji tego, że nigdy nie zostaną dopuszczeni do jego znaku towarowego, produkują głównie wino wytrawne - trochę na zasadzie "co by było gdyby zaflancować do Porto technologię z Francji, a nie wzmacniać".

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez misiomor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Gość

(Konto usunięte)
54 minuty temu, misiomor napisał:

Więc Hiszpanie podwożą się na renomie Porto, jednak z racji tego, że nigdy nie zostaną dopuszczeni do jego znaku towarowego, produkują głównie wino wytrawne

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, JuG napisał:

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

Tylko że Sherry zupełnie nie przystaje do współczesnych czasów. Te wina z ich fermentacją metodą drożdży odgórnych to straszliwe wręcz mózgotrzepy. Przynajmniej ja po jednym kieliszku mam dosyć.

Za to dobre Tawny z oznaczeniem wieku (albo Colheita - ma rocznik, chociaż jest długo dojrzewana w beczce) to jest jeden z nielicznych przykładów win słodkich i mocnych, których można wypić sporo i czuć się dobrze. Nie mylić rzecz jasna z pospolitym Tawny z marketów - które z dojrzewaniem w beczkach nie ma nic wspólnego. Oni robią je ze słabo wybarwionego wina czerwonego, do tego białe i skarmelizowany moszcz, żeby wszystko mniej więcej miało kolor jak prawdziwe Tawny. Ja tam wolę już zwykłe Ruby, które przynajmniej nie udaje czegoś czym nie jest. Owocowe i ogniste, świetne po zimowym spacerze albo nartach.

Natomiast faktem jest, że rzeka Douro stała się sławna za sprawą Porta, a Ribera del Duero jako brand to świeży wynalazek, nie ma jeszcze nawet 40 lat. I gdyby nie Porto oraz (jak wytrawne zrobiły się modniejsze) - Douro, to pewnie nikt by nie zwrócił uwagi na hiszpańskie wynalazki znad tej rzeki.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, skynyrd napisał:

A te z regionu Donbas? Słyszałem, że niezłe wina robicie w Archipelagu Gułag.

W lata 80 można było dostać gruzińskie porto, a i tokaj też się trafiał. Moja mama to przynosiła czasem ciociosan, wszystko wtedy było na słodko.

16 godzin temu, JuG napisał:

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

No i  mają też Malaga Virgen.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się nie zrobi własnego wina, to tak naprawdę nie wiadomo co się pije i ile świństwa dodawane jest do trunku w celu polepszenia jego właściwości smakowych. To samo jeśli chodzi o pozostałe alkohole, piwo, wódka. Jak nie wierzycie, to kupcie np. 250ml jakiejś wódeczki czystej, nawet tej najbardziej "wykwintnej". Parę kropelek urońcie na szkło stołu, czy inną powierzchnię i poczekajcie aż odparuje alkohol i woda, a zobaczycie co zostanie i czym się raczycie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dla mózgu najważniejsza jest logika i spójność, a nie prawda. Osoby które powielają fałszywe stwierdzenia, są przekonane, że mówią prawdę i zszokowane, gdy okazuje się, że fakty są inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z własnego wyrobu wina (a właściwie to miodu pitnego - u nas nie ma sensu robienie nic innego) w dawnych czasach (mam jeszcze w piwnicy kilka butelek 20-letniego winogroniaka) nauczyłem się jednej rzeczy - najwięcej fuzla i trzepiących w łeb substancji powstaje pod koniec fermentacji, zwłaszcza jak początkowa brzeczka jest mocno słodka jak na standardy winiarskie (czwórniak i gęstsza). Próbując miód pod koniec fermentacji burzliwej ma się wrażenie czegoś bardzo orzeźwiającego, bez "klepania w łeb". Dopiero potem drożdże pracujące ostatkami sił puszczają jady.

To wyjaśnia zresztą, dlaczego Sherry tak różni się pod względem "mózgotrzepowości" od Porta - ona dofermentowuje do końca na wytrawnie (jeszcze metodą drożdży odgórnych w systemie Solera) ale z południowych winogron o dużej zawartości cukru. Wzmacniana i ew. dosładzana jest później. Za to Porto tak jakby "konserwuje" stan nastawu z etapu fermentacji burzliwej i dlatego jest o wiele lżejsze i zdrowsze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.