Skocz do zawartości

944 płyty

Vitold Rek`s Kapela Resoviana - "The Polish Folk Explosion"

Bardzo udany mariaż jazzu i folku w czystej postaci, rzekłbym roots i jazz. Polecam!

Massive Attack - Protection

Jak to z Massive Attack - triphop. To druga płyta tej grupy. Piękna muzyka, dosyć spokojna i często melodyjna. W przeciwieństwie do Blue Lines (pierwsza płytka) nie ma rapowania/gadania, więc jak nawet przeciwnicy owego mogą po tę płytkę sięgnąć. Wiem z doświadczenia - pożyczyłem koledze w pracy - miłośnikowi jazzu - i od razu się zachwycił. Ten sam, nieco melancholijny nastrój przewija się przez całą płytę, zarówno brzmieniowo jak i muzycznie płyta jest bardzo spójna. Jedyny zgrzyt to ostatni utwór - Light My Fire, wersja z koncertu. Trochę nie pasuje do reszty. Muzyka jest bardzo relaksująca. Samo brzmienie trudno mi opisać, nawet z wymienieniem instrumentów miałbym problem. Ale nie jest to nic egzotycznego i nikt nie powinien mieć większych oporów. Trochę otwarcia na nowe brzmienia wystarcza. Być może najlepsza płytka Massive Attack, choć dla mnie pierwsze trzy są równie świetne.

Joe Satriani - Crystal Planet

Płyte mam juz 4 lata. W tym czasie można się z materialem zapoznać dosyć dobrze. Płyta podobna do innych płyt tego wykonacwy charakteryzuje się ujęciem gitary elektrycznej w jako narzędzia pracy. Satriani to przede wszystkim doskonały rzemieślnik. Jego kompozycje może nie są przykladem wielkiego artyzmu, za to od strony technicznej majstersztyk. Utowrki nie sa zbyt ciezkie jak by mogło się w pierwszej chwili wydawać. Są to proste melodie i aranżacje nieskomplikowane, ale mnie się niezwykle podobają. Niekóre, wolniejsze utworki wręcz romantyczne. Doskonała płyta do samochodu, chociaż trzeba uważać bo przy kilku utworach prędkość rośnie niejako automatycznie do tempa utworu :-)

Tracy Chapman - Let It Rain

Kolejna, niczym nie zaskakująca płyta TC. Równa, choć momentami tempo siada.

Massive Attack - Blue Lines

Pierwsza płytka massivów, klimaty jak z Massive. Mniej głosów kobiecych w porównaniu do Protection, jest za to dawka "rapowania". Podane pięknie, teksty ułożone w taki sposób, że często jest to jak rozmowa na scenie. Ale jest to też płyta bardziej piosenkowa niż "Protection". Mniej mrocznych klimatów. Płyta jest swego rodzaju manifestem, słychać to w kilku utworach. Natrafimy więc na teksty z życia massive attack, takie nieco bardziej w klimacie grupy. Nie każdy lubi. Dla mnie muzyka rewelacyjna. Trzeba posłuchać żeby ocenić :) Jak to z Massive Attack - płyta spójna. Żaden koncept album, ale najlepiej słuchać całości. Podobnie jak z "Protection" muzyka niesamowicie relaksuje. To docenimy po zachwytach muzyką, puszczając płyte tak sobie, po raz dwudziesty.

Allman Brothers Band - live at fillmore

Klasyk gatunku zwanego „białym bluesem” w wykonaniu amerykańskim. Znajdująca się na topie grupa „Allman Brothers Band” przyjeżdża do Nowego Yorku aby dać cztery koncerty z których pochodzą nagrane utwory (nie wszystkie). Grupa znajduje się u szczytu swoich możliwości artystycznych ( i osobowych). Zamieszczone na płycie utwory demonstrują wysoki i równy poziom, co w sumie daje płytę wybitną w swoim gatunku, choć upłynęły już 33 lata od momentu jej nagrania. Mnie najbardziej przypadły do gustu następujące utwory: Statesboro Blues” – utwór otwierający CD1 z dynamicznymi solówkami gitarowymi podpartymi wokalem Gregga, klasyk T Bone Walkera „Stormy Monday” z piękną grą wioślarzy, „In the memory of Elisabeth Reed” w którym przepłatają się dźwięki gitar Duane’a i Dicka, „You dont love me” coś na kształt bluesowej suity, oraz przydługawy „Whipping post”. Ostatni utwór „Dranken hearted boy” jest wykonany w nieco innym nastroju. Tak jakby taśmy leżały na jednej półce z kawałkami Mayalla.

Tracy Chapman - Tracy Chapman

Najlepsza płyta TC, kapitalny debiut, rewelacja!

Ewa Braun - Esion

Ewa Braun to zespół a nie kobieta, tyle tytułem wstępu. Muzykę określa się różnie, czasem nawet noise ale mniejsza z tym. Raczej rejony rocka, instrument wiodący - gitara. Grupa założona przez Marcina Dymitra, dzisiaj znanego bardziej z "emiter" czy "mordy". Grupa chyba już nie istnieje, a jeżeli istnieje to nie tworzy (strona WWW działa). Na płycie dostajemy dziesięć kompozycji, w większości będących dłuższymi, wciągającymi, transowymi kawałkami o dosyć intrygujących klimatach. Wciąga i to mocno. Kojarzy mi się czasem z niektórymi wcześniejszymi dokonaniami Pink Floyd - pamiętacie Set the controls for the heart of the sun? Proste jak drut a coś w sobie ma. Tutaj podobnie, chociaż utwory są gęściejsze, bardziej obudowane. Świetny wokal i świetne granie. Jedna z kamieni milowych w rozwoju polskiej muzyki. Dobrym reprezentantem płyty jest utwór "Samochodem i domem zajęła się policja" - polecam zassać jakąś Kazą i posłuchać. Wyobraźcie sobie długi (coś ok 10 min.) transowy utwór, rozwijający się powoli, leniwie, zakończony tekstem: Wtedy przez chwilę padał deszcz a potem gdy już byliśmy razem zamknęliśmy drzwi domu na klucz zostawiliśmy samochód na parkingu I polecieliśmy w kosmos Było zimno. Nigdy już nie wróciliśmy do siebie. (cytat za wkładką) W dziesiejszych czasach stawiam "bardzo dobry", dawniej pewnie byłaby "rewelacja". Płytę ciężko dostać bo nakłady wyczerpane. Ja na swój egzemplarz czekałem chyba z 2 miesiące. I tak krócej niż na "Stereo", która jest przecież znacznie młodsza.

Allman Brothers Band - live at fillmore

W zasadzie Koledzy napisali o tej płycie - legendzie już całą prawdę. Fillmore East to płyta kultowa i jeden z najlepszych albumów Live w historii rocka. Niepowtrzalna i nieprzemijająca Muzyka. Od siebie dodam, że już na owe czasy była to rewelacja. Dużo z tego blues-rockowego grania jest aktualne do dziś, a nikt nie tka już niestety tak misternych solówek, jak niezapomniany Duane...Dodam dla mniej zorientowanych, że naprawdę warto też posłuchać, jak grał z Eykiem na jego pierwszej płycie. Co mogę dodać więcej? Każdy zainteresowany rockiem musi znać to na pamięć! A dzisiaj niestety tak już się nie gra...

Tracy Chapman - Telling Stories

Kolejna płyta w dyskografii, ale nie tak dobra jak debiut - zresztą czy to jest możliwe?

Tool - Aenima

Rewelacja. Płyta długa (coś koło 74 chyba) i po brzegi wypełniona dobrą muzyką i świetnymi pomysłami. Płyta spójna, stanowi całość (takie najbardziej lubię). Są momenty dramatyczne, są i bardziej czadowe. Ostatni utwór zabija. "Third Eye" - kilkunastominutowa kompozycja zawiera w sobie dosłownie wszystko. Jednocześnie spójne i pomysłowe. Brzmienie ostre, raczej podchodzi to pod coś ala metal. Na jasnych systemach uszy mogą trochę dostać :) W tle bym tego nie puszczał, wymagane pełne zaangażowanie. Nie jest to coś co zwykle kojarzy się z metalem - energetyczne łojenie. To duża rzecz. Ale trzeba polubić to brzmienie.

Otis Taylor - Truth Is Not Fiction

Jak dotąd moje osobiste odkrycie roku! Słucham tego gościa stale od miesiąca i jakoś nie mogę uwolnić się od tego głosu i tego grania. Ale po kolei: sięgając po jeden z ostatnich numerów AV , znalazłem krótką recenzję nowej płyty Double V. W zasadzie recenzja ta jest na tyle nieprecyzyjna i niekonkretna, że nie wiedząc kto zacz, nie ma większych szans na posłuchanie Otisa. I to dla wszystkich fanów współczesnego bluesa byłaby niepowetowana strata! Kim jest ten gość, który wygląda jak kierowca trucków, przemierzający Amerykę wzdłuż i wszerz? Otóż ten gość, białas zresztą, był przez wiele lat dość uznanym lokalnie muzykiem folk-bluesowym, aż do momentu, gdy stwierdził, że ma rodzinę na utrzymaniu i z grania raczej nie wyżyje. Zaczął wtedy, co ciekawe z dużym sukcesem,...handlować antykami! Na szczęście dla nas, dzielny Otis zgranął na tyle dużą kasę, że miał co dać dzieciom do jedzenia i wtedy zaświtała mu w głowie myśl: może by tak wrócić do grania? Na początku nagrywał dla różnych firm z równie różnym powodzeniem, aż do momentu, gdy jako nauczyciel akademicki (sic!) i piewca muzyki i kultury rdzennych Afroamerykanów, podpisał kontrakt ze znaną wytwórnią Telarc. Firma ta, w odróżnieniu od swego działu klasyki i jazzu, ma bardzo prężny dział bluesowy, a jej katalog jest naprawdę dobry. I tak Otis trafił do tej znanej wytwórni, a my możemy kupić jego płyty w Polsce. A jaka jest muzyka? Moim zdaniem Otis Taylor nie jest przeznaczony dla bluesowych ortodoksów. Jego muzyka jest specyficzną mieszaniną wczesnego J.L.Hookera i M.Watersa, Dylana, Hendrixa. Toma Waitsa i psychodelicznego rocka. Do tego dochodzi brak perkisty w zespole, a rolę drugiego instrumentu harmonicznego, oprócz gitary akustycznej i banjo Otisa, jest...wiolonczela! Prawda, że nie jest to zestawienie, obok którego można przejść obojętnie? Otis jest muzykiem bardzo zaangażowanym społecznie w sprawy obrony Afroamerykanów i Indian. Dlatego obok muzyki, ważną rolę stanowi treść piosenek autora. Teksty są mrocze i dość pesymistyczne, traktują o smutnym losie mieszkańców tego wielkiego kraju, a jeśli pojawia się miłość - to tylko w czarnych barwach. Nie jest to jednak płyta mroczna, czy dołująca - przeciwnie, pokazuje w jak dobrej formie jest współczesny blues i okolice. Za tę płytę O.Taylor dostał najwyżej cenioną nagrodę bluesową WC Handy Award oraz wyróżnienie DownBeatu w kategorii "blues" za obecny rok. Co więcej można dodać, aby Was przekonać? Bardzo ciekawa rzecz i bardzo ciekawy artysta - szczerze polecam.

Tool - undertow

Niezła płyta, choć trochę się zestarzała - jak wspomniany Korn...

Tool - Lateralus

Po wcześniejszych dokonaniach Tool'a nic nie zostało. Płyta jest nudna jak diabli. Próbowałem się wkręcać w nią kilka razy ale nici. Brzmienie próbuje być kopią starego - w zasadzie zrzynanie ze swojej własnej twórczości. Czyli typowy przypadek grupy, która się wyczerpała (no, może trochę bezlitosne określenie) i po kilku latach próbuje jeszcze coś odciąć. Zapętlone, do bólu perfekcyjne nagranie perkusji, brzmienie sztuczne. Do tego wokalista stracił i ciężko tego słuchać (chociaż nie jest aż tak źle, jak na Amused To Death Watersa). Samo brzmienie może jeszcze się komuś spodobać, ale płyte nie niesie z sobą kompletnie niczego. A może za mało słuchałem.

Otis Taylor - Double V

Nowa, tegoroczna płyta Otisa jest....jeszcze lepsza od poprzedniej! Większość kompozycji jest jeszcze bardziej zakręcona i psychodeliczna, niż na poprzedniej znakomitej i znanej Truth Is Not... Mistrza wspomaga wokalnie jego córka, która wspaniale śpiewa pod koniec płyty, oraz wiolonczelista. Całość utrzymana jest w klimacie bardzo nieortodoskyjnego grania bluesowego. Muzyka i treść płyty jest bardzo ciekawa i dalej penetruje obszary niezbyt sprzyjające dla Georga 'dablju' Busha - zupełnie inaczej, niż robi to CNN i inne propagandowe media. W każdym razie niech Was nie zwiedzie melodyjny początek płyty - dalej są już takie kompozycje, jak 5.05 Train czy Mama's Selling Heroine - czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że Otis Taylor wielkim artystą jest i basta?

Tool - Aenima

Mocna rzecz, ostre granie i krew z uszu. Dla twardzieli!

Jacintha - HERE'S TO BEN

Jak ktos lubi piekny glos i sie nigdzie nie spieszy to zostanie zabrany w przestworza ;)) Muzyka zdecydowanie na 4,5 gwiazdki ( a przed snem na 6 +) poziom kceptacji zdecydowanie wzrasta po kilkunastu przesluchaniach

Mark Knopfler - Shangri - La

Zapomnijcie na chwilę, że istniał kiedykolwiek taki zespół jak Dire Straits i że słyszeliście kiedykolwiek takie kawałki, jak Private...czy Telegraph Road. Zapomnijcie, że taki ktoś, jak Mark Knopfler był też kiedyś młody. Zapomnijcie, że istnieje taka muzyka, jak rock. Nie lubicie hałasu i jazgotliwych gitar? Fuzzów? Dudniącej sekcji? Drażliwego wokalu? Słuchania za głośno? To świetnie, możecie zatem teraz zapuścić sobie nowe dzieło Marka i oddać się temu błogiemu nastrojowi country i rhythm and bluesa. Proszę tylko, nie zapomnijcie wygodnie usiąść, napić się gorącej herbatki albo czegoś mocniejszego. No i koniecznie miękka podusia - płyta jest dość długa. Dobranoc!

Springsteen Bruc - The Rising

Bruce Springsteen największe sukcesy ma już chyba za sobą. Przez całą karierę tworzył kawałki mocno zaangażowane politycznie, ideologicznie. Jego twórczość literacka bywa niekiedy nawet analizowana w kręgach akademickich. Lata lecą, a Boss nagrywa dalej, choć jego utwory nie pojawiają się już tak często jak dawniej na listach przebojów. The Rising jest pierwszą płytą Springsteena nagraną z The E Street Band od czasów Born in the USA. Po pierwszym przesłuchaniu płyta wydała mi się trochę taka nijaka. Brak na niej utworu, który od razu wpada w ucho, czyli potencjalnego przeboju. Pomimo tego, że jest na niej kilka ciekawych kawałków (Paradise, Into the Fire) to owa nijakość z biegiem czasu nie mija do końca. Wiele jest tu rzeczy przeciętnych, trochę niedopracowanych... Brakuje mi tej przebojowości, rytmiczności utworów znanych chociażby z Born in the USA. Pewnie chłopaki chcieli zrobić coś inaczej, nie powtarzać się, ale chyba nie za bardzo mieli pomysł na tę płytę. Krótko mówiąc zawiodłem się.

Pink Floyd - Dark Side of the Moon

Klasyka gatunku - dla mnie jedna z najlepszych płyt Pink Floyd. Podobają mi się prawie wszystkie utwory, może oprócz On the Run - który w wersji bez syntezatorów (gitary i prkusja) brzmiał ciekawiej, ale z drugiej strony ta stereofonia...

  • Najnowsze wszędzie

    faq


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.