Skocz do zawartości
IGNORED

Roger Waters - Is This The Life We Really Want?


Tomasz__

Rekomendowane odpowiedzi

Z całym szacunkiem, ale to takie czcze gadanie, kim jest pan Pink Floyd. Waters powie "Pink Floyd to ja", Gilmour też mógłby powiedzieć "Pink Floyd to zespół", a Syd nic już nie powie.

Pink Floyd to zespół. Każde nagranie jest rezultatem pracy kilku osób, których wkład jest różny na poszczególnych albumach. Co z tego, że większość jednego lub drugiego albumu to kompozycje jednego lub drugiego człowieka, skoro te kompozycje nagrało 4 ludzi, każdy dając muzyce swoją osobowość. Czy Waters nagrałby solo gitary w Comfortably Numb? Zagrałby partie Wright'a? Gdyby tak zrobił, gdyby sam skomponował i nagrał wszystkie płyty Pink Floyd, miałby pełne prawo powiedzieć, że Pink Floyd to On. Ale nie skomponował i nie nagrał, a piętno na muzyce odcisnął każdy z muzyków.

Tak samo Gilmour nie skomponowałby i nie nagrał całej tej muzyki, ani Wright, ani Mason, ani Syd.

Warto uszanować wkład wszystkich członków zespołu, pomimo swoich osobistych sympatii oraz antypatii. Zasługują na to.

 

Wysłane z mojego LG-M200 przy użyciu Tapatalka

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szyszkownik mądrze prawi. Dodam tylko, jako ciekawostkę, że niektóre partie basu na płytach Floydów grał Gilmour, bo Waters nie wyrabiał ;)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

____________________________________________

.............nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by ciągle gonić go!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całym szacunkiem, ale to takie czcze gadanie, kim jest pan Pink Floyd. Waters powie "Pink Floyd to ja", Gilmour też mógłby powiedzieć "Pink Floyd to zespół", a Syd nic już nie powie.

Pink Floyd to zespół. Każde nagranie jest rezultatem pracy kilku osób, których wkład jest różny na poszczególnych albumach. Co z tego, że większość jednego lub drugiego albumu to kompozycje jednego lub drugiego człowieka, skoro te kompozycje nagrało 4 ludzi, każdy dając muzyce swoją osobowość. Czy Waters nagrałby solo gitary w Comfortably Numb? Zagrałby partie Wright'a? Gdyby tak zrobił, gdyby sam skomponował i nagrał wszystkie płyty Pink Floyd, miałby pełne prawo powiedzieć, że Pink Floyd to On. Ale nie skomponował i nie nagrał, a piętno na muzyce odcisnął każdy z muzyków.

Tak samo Gilmour nie skomponowałby i nie nagrał całej tej muzyki, ani Wright, ani Mason, ani Syd.

Warto uszanować wkład wszystkich członków zespołu, pomimo swoich osobistych sympatii oraz antypatii. Zasługują na to.

 

Wysłane z mojego LG-M200 przy użyciu Tapatalka

I poniekąd to jest racja. Poniekąd. Bo tak patrząc na sprawę to równie ważny jest dyrygent jak facet co brząka w trójkąt. Jednak w tym wypadku - (jak w wielu innych zresztą, było wiele grup opartych na swoim liderze, bez którego w ogóle by nie zaistnieli - przykład - Dire Straits chociażby) decydującą sprawą był wkład poszczególnych członków grupy w utworzenie jej indywidualnego stylu. Waters stworzył muzykę do wszystkich albumów od Dark Side.. począwszy. dalej nie sięgam. To, że nie potrafił tak grac na gitarze jak Gilmour? A jakie to miało znaczenie? Knopfler też nie grał na perkusji i na klawiszach. Gdyby G. nie było Waters wziąłby innego gitarzystę. Bo Pink Floyd to był Roger Waters. Tak jak Dire Straits - Mark Knopfler. Czym byli PF za Watersa a są bez niego? Te grafomańskie produkcje typu Endless River?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja, ja! :)))

Dla mnie zespół wszech czasów!

Mogę mieć takie zdanie? Mogę!

No! ;) :) MOŻESZ

 

Pominę ocenę jakości technicznej płyty; z moim sprzętem nie mogę tego "zmierzyć". Ale muzycznie to jest album absolutnie doskonały.

Pierwszy utwór, When We Were Young, zaczyna się dźwiękami kojarzącymi się z odgłosem bicia serca. Czyli z tym, jak zaczynała się Dark Side... To ukierunkowuje percepcję. Pozwala zrozumieć, że liczne dalsze odniesienia do twórczości Pink Floydów są zamierzone.

No i ta gra tytułów. Abstrahując od tekstów utworów, pozostając tylko przy tytułach, Pierwszy utwór - dlaczego jest tak ponury? Myślę o klimacie muzyki. Ten głos o brzmieniu jak ze środka piekieł? Jakie wydarzenie ma na myśli Waters patrząc wstecz, na czas młodości? Mam swoje podejrzenia. No i ten utwór następny - Deja Vu. Czy nie można przypuszczać, że Waters uważa, że to "coś" zdarza się ponownie? Że takie on odnosi przynajmniej wrażenie?

Płyta stanowi doskonałą, twórczą retrospekcję dokonań Rogera Watersa który kiedyś powiedział już był - Pink Floyd to ja. To jedna z najważniej szych grup w historii rocka. A Pink Floyd - to dla mnie Waters, podzielam jego zdanie.

Zakończenie płyty sugeruje, niestety, że ma miejsce "częściowa śmierć" wielkiego artysty. Zapewne , kto wie, oznacza to zakończenie jego aktywnej działalności twórczej/odtwórczej.

POdoba mi się twoja wypowiedż , choć sam staram sie nie narzucać innym swoch opini , w tym wypadku jestem bardzie za niż przeciw. Tak od kilku dni odnosnie dyskusji w tym wątku , choć ja mam to w głowie cały czas : historia muzyki to setki jak nie tysiące swietnych artystów i ileś tam razy wiecej płyt podzielonych dodatkowo na gatunki ale dla mnie absolutny top t Led Zeppelin , Pink Floyd , Tke Roling Stones i The Beatles . Po nich sa inni ale i choć to smutne leszych juz nie będzie

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby G. nie było Waters wziąłby innego gitarzystę

 

Nie mielibyśmy też paru zacnych utworów, nie mielibyśmy też pewnych klimatów, w końcu nie mielibyśmy też wówczas paru zacnych grup

około krautrokowych z niemieckich tawern pełnych muzyki po grzybkach i piwie.

 

Nie przeceniam ani Davida, ani Rogera.

Po prostu doceniam to co zrobili kiedyś i to co unosi się dźwiękami i dzisiaj.

Lubię Davida bo słyszę go u Kaśki i słyszę go u Roya (tego od "Czapki z głów przed..." i od cygara).

 

tumblr_n3xut1ERIK1r0a7fqo1_500.gif

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pink Floyd to zespół

 

Zgadzam się z całą Twoją wypowiedzią. Waters zawsze był megalomanem, dlatego uważał, że PF to właściwie tylko On.

To że faktycznie stworzył prawie w całości The Wall i Final Cut, tudzież dominował na Animals, to naprawdę nie upoważnia do aż takiej bufonady.

 

Waters stworzył muzykę do wszystkich albumów od Dark Side.. począwszy

 

Nie tylko Waters. Skąd masz takie informacje?

 

To, że nie potrafił tak grac na gitarze jak Gilmour? A jakie to miało znaczenie? Knopfler też nie grał na perkusji i na klawiszach. Gdyby G. nie było Waters wziąłby innego gitarzystę. Bo Pink Floyd to był Roger Waters.

 

Ale wziął Gilmoura i ten wywarł olbrzymi wpływ na późniejszą muzykę Pink Floyd. Nie da się tego nie docenić, nawet jakbyś chciał zasługi Davida zredukować do zera.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie chodzi o dwie szkoły - watersowską i gilmourowską. Ja byłem w gilmourowskiej - muzę Gilmoura bardziej kochałem niż muzę Watersa. Waters był dla mnie zbyt dramatyczny, płaczliwy i schizofreniczno-depresyjny - nie mogłem go słuchać za długo. Kiedyś kochałem Pink Floyd, gdzieś tak do momentu kiedy odkryłem, że więcej tam sztucznych ogni niż muzyki - to był przełom i rzuciłem Floydów.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szyszkownik mądrze prawi. Dodam tylko, jako ciekawostkę, że niektóre partie basu na płytach Floydów grał Gilmour, bo Waters nie wyrabiał ;)

 

Trochę poczytałem o Floydach, ale ta informacja mi uciekła... Mansona zastępowano na perkusji z powodu umiejętności, ale o tym aby Gilmour za Watersa grał na basie? Równolegle dwie linie basowe gdzieś tam zrobili, ale to równolegle, na potrzeby brzmienia z tego co pamiętam. Daj jakieś bardziej szczegółowe informacje jeśli możesz, bo bardzo mnie to intryguje i chyba nie tylko mnie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waters stworzył muzykę do wszystkich albumów od Dark Side.. począwszy. dalej nie sięgam. To, że nie potrafił tak grac na gitarze jak Gilmour? A jakie to miało znaczenie? Knopfler też nie grał na perkusji i na klawiszach. Gdyby G. nie było Waters wziąłby innego gitarzystę. Bo Pink Floyd to był Roger Waters. Tak jak Dire Straits - Mark Knopfler. Czym byli PF za Watersa a są bez niego? Te grafomańskie produkcje typu Endless River?

 

Strasznie zero-jedynkowo oceniasz muzykę, nie tylko Pink Floyd. Bezkrytycznie oceniasz Watersa, a całkowicie pomijasz wpływ Gilmour'a,nie tylko na Pink Floyd, ale w ogóle na muzykę. Nie podzielam takiego czarno-białego widzenia świata. Na wielkość zespołu składa się synergia wszystkich muzyków tworzących zespół. Gilmour nie jest jakimś weselnym ziutkiem z remizy, którego można wymienić na innego ziutka z remizy z sąsiedniej wsi, tylko jednym z symboli gitarowego, rockowego brzmienia, czy się to komuś podoba, czy nie. Trzeba być naprawdę skrajnie nieobiektywnym, żeby uważać go za zwykłego gitarzystę sesyjnego.

 

Pytasz, kim jest Pink Floyd bez Watersa. A ja zapytam, kim jest Waters bez Pink Floyd. Grafomańskim nudziarzem, który nie potrafi napisać ani ładnej piosenki napisać, ani zaśpiewać (stęka do mikrofonu), ani napisać normalnego, nie patetycznego i grafomańskiego tekstu. W porówaniu do solowego Watersa, "Rattle that lock" to szczyt wyrafinowania. Odpowiada Ci taki poziom dyskusji?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie zero-jedynkowo oceniasz muzykę, nie tylko Pink Floyd. Bezkrytycznie oceniasz Watersa, a całkowicie pomijasz wpływ Gilmour'a,nie tylko na Pink Floyd, ale w ogóle na muzykę. Nie podzielam takiego czarno-białego widzenia świata. Na wielkość zespołu składa się synergia wszystkich muzyków tworzących zespół. Gilmour nie jest jakimś weselnym ziutkiem z remizy, którego można wymienić na innego ziutka z remizy z sąsiedniej wsi, tylko jednym z symboli gitarowego, rockowego brzmienia, czy się to komuś podoba, czy nie. Trzeba być naprawdę skrajnie nieobiektywnym, żeby uważać go za zwykłego gitarzystę sesyjnego.

 

Pytasz, kim jest Pink Floyd bez Watersa. A ja zapytam, kim jest Waters bez Pink Floyd. Grafomańskim nudziarzem, który nie potrafi napisać ani ładnej piosenki napisać, ani zaśpiewać (stęka do mikrofonu), ani napisać normalnego, nie patetycznego i grafomańskiego tekstu. W porówaniu do solowego Watersa, "Rattle that lock" to szczyt wyrafinowania. Odpowiada Ci taki poziom dyskusji?

Oczywiście wszystko sprowadza się do subiektywnych ocen. Ponieważ i mnie wolno mieć takową to ją mam. Dla mnie Pink Floyd to Waters - bo to on stworzył materiał muzyczny tej grupy w decydującym zakresie, części. Nikt tego nie kwestionuje. Pink Floyd zaistniało bo grali muzykę Watersa. To jego kompozycjami (od Dark Moon począwszy) zdobyli ogromną popularność. Nikogo innego. Koniec. Kropka. Twórczość pana G. i reszty zespołu bez Watersa uważam za muzyczną grafomanię, beznadzieję bez żadnej (dla mnie) wartości. Ale mamy wolność wyboru i każdy może słuchać czego chce.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytasz, kim jest Pink Floyd bez Watersa. A ja zapytam, kim jest Waters bez Pink Floyd. Grafomańskim nudziarzem, który nie potrafi napisać ani ładnej piosenki napisać, ani zaśpiewać (stęka do mikrofonu), ani napisać normalnego, nie patetycznego i grafomańskiego tekstu.

W Pink Floyd chyba też taki był...

 

Twórczość pana G. i reszty zespołu bez Watersa uważam za muzyczną grafomanię, beznadzieję bez żadnej (dla mnie) wartości. Ale mamy wolność wyboru i każdy może słuchać czego chce.

Cholera, reszta też jest grafomańska? Oto jest pytanie: czy dwie grafomańskie części tworzą razem wyrafinowaną całość?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twórczość pana G. i reszty zespołu bez Watersa uważam za muzyczną grafomanię, beznadzieję bez żadnej (dla mnie) wartości. Ale mamy wolność wyboru i każdy może słuchać czego chce.

 

Hmmm... a jaką wartość ma (dla Ciebie) twórczość pana Watersa? Chodzi o ponadprzeciętne kompozycje, wykonanie, słowa? Czym ta muzyka się wyróżnia, czym przewyższa twórczość innych, choćby Gilmour'a. Pytam serio. Bez złośliwości.

Bo ja np. lubię melodie Gilmour'a grane przez Gilmour'a. Lubię je w Pink Floyd, niezależnie od okresu, lubię u solowego Gilmour'a.

Chciałbym dowiedzieć się, co najbardziej podoba Ci się u Watersa. Jako miłośnik muzyki, nie oponent w dyskusji. Zamiast wyzywać twórców od grafomanów może postarajmy się napisać, co dobrego jest w muzyce, którą słuchamy. Będzie i przyjemniej, i z pożytkiem, bo może i ja dostrzegę coś w twórczości Watersa i polubię ją. Piszę jak najbardziej poważnie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... a jaką wartość ma (dla Ciebie) twórczość pana Watersa? Chodzi o ponadprzeciętne kompozycje, wykonanie, słowa? Czym ta muzyka się wyróżnia, czym przewyższa twórczość innych, choćby Gilmour'a. Pytam serio. Bez złośliwości.

Bo ja np. lubię melodie Gilmour'a grane przez Gilmour'a. Lubię je w Pink Floyd, niezależnie od okresu, lubię u solowego Gilmour'a.

Chciałbym dowiedzieć się, co najbardziej podoba Ci się u Watersa. Jako miłośnik muzyki, nie oponent w dyskusji. Zamiast wyzywać twórców od grafomanów może postarajmy się napisać, co dobrego jest w muzyce, którą słuchamy. Będzie i przyjemniej, i z pożytkiem, bo może i ja dostrzegę coś w twórczości Watersa i polubię ją. Piszę jak najbardziej poważnie.

Przede wszystkim słowo wyjaśnienia. Nie jestem przeciwko nikomu. Ale to jest wątek poświęcony ostatniej płycie Watersa. Zauważmy to wreszcie. Ci, którzy wykorzystują to by wykazać wielkość pana G. zachowują się niezbyt taktownie. Gdyby komentowano płytę któregoś z pozostałych członków zespołu w ogóle bym głosu nie zabierał - bo ich twórczość mnie zupełnie nie obchodzi. Nie widzę sensu w wypowiedziach przeciw. Ja tutaj jestem na "tak" dla Watersa - musiałem niestety, odnieść się do sprawy: Waters - Pink Floyd to ja. Podzielam ten pogląd zresztą.

Bardzo dobre pytanie - co mi się podoba(ło) w muzyce PF. Otóż podejrzewam, że większość z Was nie może tego właściwie oceniać. Bo oceniacie muzykę PF z dzisiejszego, albo niezbyt odległego, punktu widzenia. Dark Side... wstrząsnęło sceną muzyczną ale wówczas gdy miało swoją premierę. Odnosiło się tą muzykę do tego co wówczas było konkurencją. Do ówczesnego muzycznego tła. To spostrzeżenie zresztą dotyczy wszystkich "archiwaliów".Dla mie PF to była miłość od pierwszego odsłuchania Dark Side... Animals tak mi się nie podobało - ale Wish You... ostatecznie moją miłość przypieczętowało i trwa ona po dziś dzień. Ale wiem, że nie wszystkim się taka muzyka podoba. Ja w życiu nie słuchałem hip-hopu "z własnej nieprzymuszonej woli" na ten przykład, chociaż post-punk już tak (The Clash). PF nie byli jedyni - ale dla mnie w tych rejonach muzycznych zdecydowanie najważniejsi. A PF to Roger Waters, prawda?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobre pytanie - co mi się podoba(ło) w muzyce PF.... A PF to Roger Waters, prawda?

 

Hmmm...czyżbyś uciekał od pytania, co podoba Ci się w solowych albumach Watersa? ;-) Obiecuję nie wspominać już o panu G, ale proszę, darujmy już sobie powtarzane jak mantra "Pink Floyd to ja", bo i tak obaj pozostaniemy przy własnym zdaniu, a spór jest w sumie jałowy.

Odpowiedziałeś, co podoba Ci się w muzyce dawniejszej, a ja chętnie poczytam o najnowszej muzyce sygnowanej nazwiskiem Watersa. Co w niej podoba Ci się najbardziej. W końcu wątek jest o najnowszej płycie Watersa, może nietaktem jest wałkować wciąż stare albumy syngowane Pink Floyd ;-)

 

Ewentualnie, czy uważasz, że solowe albumy Watersa dorównują tym, które nagrał w Pink Floyd, a o których wspominałeś?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę poczytałem o Floydach, ale ta informacja mi uciekła... Mansona zastępowano na perkusji z powodu umiejętności, ale o tym aby Gilmour za Watersa grał na basie? Równolegle dwie linie basowe gdzieś tam zrobili, ale to równolegle, na potrzeby brzmienia z tego co pamiętam. Daj jakieś bardziej szczegółowe informacje jeśli możesz, bo bardzo mnie to intryguje i chyba nie tylko mnie.

 

Okazuje się, że skala tego zjawiska jest znacznie większa :) Cytuję:

 

"He had developed his own limited, or very simple style. He was never very keen on improving himself as a bass player and half the time I would play bass on the records because I would tend to do it quicker. Right back to those early records; I mean, at least half the bass on all recorded output is me anyway. [...] Rog used to come in and say, 'Thank you very much' to me once in a while for winning him bass-playing polls."

 

* Rock Compact Disc magazine, September 1992; regarding Roger Waters

 

Ciekawy wątek, z niezłym tytułem ;), jeszcze tutaj:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

____________________________________________

.............nie o to chodzi by złapać króliczka, ale by ciągle gonić go!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...czyżbyś uciekał od pytania, co podoba Ci się w solowych albumach Watersa? ;-) Obiecuję nie wspominać już o panu G, ale proszę, darujmy już sobie powtarzane jak mantra "Pink Floyd to ja", bo i tak obaj pozostaniemy przy własnym zdaniu, a spór jest w sumie jałowy.

Odpowiedziałeś, co podoba Ci się w muzyce dawniejszej, a ja chętnie poczytam o najnowszej muzyce sygnowanej nazwiskiem Watersa. Co w niej podoba Ci się najbardziej. W końcu wątek jest o najnowszej płycie Watersa, może nietaktem jest wałkować wciąż stare albumy syngowane Pink Floyd ;-)

 

Ewentualnie, czy uważasz, że solowe albumy Watersa dorównują tym, które nagrał w Pink Floyd, a o których wspominałeś?

Jeśli chodzi o solową twórczość Watersa to przez lata uważałem, że muzycznie nie dorównywała poziomowi jego wcześniejszych dokonań w ramach PF. Ale wg mnie ten obsuw mocy twórczych zapoczątkowany został już u schyłku PF. Np. nigdy za bardzo nie podobał mi się Final Cut. Czyli - obniżka formy spowodowana była czymś innym niż porzucenie grupy. Czyli - Waters raczej odszedł dlatego, iż poczuł, że w tym składzie doszedł do kresu możliwości. Ale Amused... to dla mnie płyta wybitna. Muzycznie też. Ale ma i inny walor. To wg mnie jeden z najlepiej zrealizowanych dźwiękowo album muzyczny. Mam jego kilka wersji poczynając od regularnego wydania CD z 1992 roku bodajże po ostatnie remastery (pliki) z których najwyżej cenię 2 - ostatni oficjalny mastering Watersa z głosem konającego komputera IBM z Odysei Kosmicznej w Perfect Sense (KronStudioLab) - i mastering japoński z 2015 r. Ta płyta to kanon odsłuchu dla mnie. Trening dla ucha. Mogę ja słuchać wciąż i wciąż. Szczególnie otwierający album utwór The Ballad.. i Perfect Sense cz.1 Szkoda tylko, że mam kiepski sprzęt. Inne dokonania solowe Watersa nie powalają - chociaż mam jeszcze RADIO KAOS. Takie sobie. Ale - wolę ten jeden Perfect Sense od wszystkiego co zrobili ci inni.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post-punk już tak (The Clash)

 

Przepraszam, że się "wtrancam" ale to byli punkowcy z krwi i kości i IMHO najważniejszy punkowy zespół w GB a może i w ogóle.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się "wtrancam" ale to byli punkowcy z krwi i kości i IMHO najważniejszy punkowy zespół w GB a może i w ogóle.

Tak, London Calling i cała płyta Combat Rock to było coś. Dla mnie to jednak taki "bardziej wyrafinowany" punk. Nie przypomina mi się żaden inny punk w mojej skromnej płytotece.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o solową twórczość Watersa to przez lata uważałem, że muzycznie nie dorównywała poziomowi jego wcześniejszych dokonań w ramach PF. Ale wg mnie ten obsuw mocy twórczych zapoczątkowany został już u schyłku PF. Np. nigdy za bardzo nie podobał mi się Final Cut. Czyli - obniżka formy spowodowana była czymś innym niż porzucenie grupy. Czyli - Waters raczej odszedł dlatego, iż poczuł, że w tym składzie doszedł do kresu możliwości. Ale Amused... to dla mnie płyta wybitna. Muzycznie też. Ale ma i inny walor. To wg mnie jeden z najlepiej zrealizowanych dźwiękowo album muzyczny. Mam jego kilka wersji poczynając od regularnego wydania CD z 1992 roku bodajże po ostatnie remastery (pliki) z których najwyżej cenię 2 - ostatni oficjalny mastering Watersa z głosem konającego komputera IBM z Odysei Kosmicznej w Perfect Sense (KronStudioLab) - i mastering japoński z 2015 r. Ta płyta to kanon odsłuchu dla mnie. Trening dla ucha. Mogę ja słuchać wciąż i wciąż. Szczególnie otwierający album utwór The Ballad.. i Perfect Sense cz.1 Szkoda tylko, że mam kiepski sprzęt. Inne dokonania solowe Watersa nie powalają - chociaż mam jeszcze RADIO KAOS. Takie sobie. Ale - wolę ten jeden Perfect Sense od wszystkiego co zrobili ci inni.

 

Czyli tak naprawdę Waters to zwykły przeciętniak, bo w karierze solowej nagrał jedną płytę wybitną wg. Ciebie (wg. mnie Amused jest dobra, ale lekko przydługa i momentami nudna), najnowszą - dobrą, a reszta są takie sobie (włączając w to Final Cut, która jest w całości jego).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli tak naprawdę Waters to zwykły przeciętniak, bo w karierze solowej nagrał jedną płytę wybitną wg. Ciebie (wg. mnie Amused jest dobra, ale lekko przydługa i momentami nudna)

Cały Waters jest nudny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały Waters jest nudny.

 

Oj nudny...taki miał zawsze patent na swoją twórczość. Jedni go uwielbiają za muzykę niezwykle ilustracyjną, a inni nie cierpią za nudziarstwo, patos i manierę wokalną.

 

Ja należę do tych, co go cenią i nawet trochę lubią. ;-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek jest o nowej płycie Watersa jednakowoż. Jasne, ocena całej jego twórczości jest jak najbardziej na miejscu. Amused... nie od razu poznałem się na tej płycie. Ma dłużyzny, jakieś przewrzeszczane partie. Ale kilka utworów zapewnia jej miejsce w czołówce tego typu muzyki. Trzeba je rozpoznać, zapamiętać, a wtedy album nabiera zupełnie innego wymiaru. Czyli - trzeba posłuchać x razy zanim wyrobi się ostateczną opinię. No i te brzmienie... te rewelacyjne efekty.

Wiem, że moja opinia będzie bardzo niefachowa, ale powiem coś o nowym albumie Watersa pod tym kątem. Moim zdaniem dźwiękowiec zawiódł w całościowej ocenie. Płyta ma dobre momenty - np. linia basu w Deja Vu. Ale mnie uderza słaba ekspozycja głosu Watersa. On nie jest tak selektywny, wyraźny, czytelny jak w niedościgłym Perfect Sense cz.1 zrobionym przez KronStudioLab. Głos Rogera jest jakby przemieszany z tłem muzycznym. Nie podoba mi się to. No ale może się mylę boi i ucho nie takie i sprzęt nie taki jak powinien być.

Czy Waters jest nudny. Pewnie jest. Tyle, że można taką "nudę" polubić. Szczególnie jak jej się słuchało przez wiele lat.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Które utwory z Amused uważasz za najlepsze?

Jeśli chodzi o mnie to - Perfect Sense cz. 1 i The Ballad... czyli utwór nr 1.

Z utworem Perfect Sense cz. 1 jest ta sprawa, że są dwie wersje. Otóż od początku Waters chciał wykorzystać głos umierającego komputera HAL z filmu Odyseja Kosmiczna. Ale nie mógł się dogadać z Kubrickiem w tej sprawie. Wcześniej przy jakiejś okazji poróżnili się. Dopiero po jego śmierci (Stanleya) wdowa sprzedała Watersowi prawo do tego. W poprzednich wersjach w tym miejscu były nagrane jakieś głosy wstecz. Dopiero remastering dokonany przez samego Watersa ze Studiem Kron wkłada w Perfrect Sense ten głos komputera HAL9000. To jest moim zdaniem clou tej płyty, zupełnie nowa jakość nagrania dokonana ponadto w technice binaural. Utwór jakich mało w historii rocka. Sam utwór muzycznie na pozór bardzo spokojny, stonowany. Ale posłuchaj kilka razy. Okładka płyty w tym wydaniu też jest inna nota bene.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje się, że skala tego zjawiska jest znacznie większa :) Cytuję:

 

"He had developed his own limited, or very simple style. He was never very keen on improving himself as a bass player and half the time I would play bass on the records because I would tend to do it quicker. Right back to those early records; I mean, at least half the bass on all recorded output is me anyway. [...] Rog used to come in and say, 'Thank you very much' to me once in a while for winning him bass-playing polls."

 

* Rock Compact Disc magazine, September 1992; regarding Roger Waters

 

Ciekawy wątek, z niezłym tytułem ;), jeszcze tutaj:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

 

Dzięki wielkie za te rewelacyjne wieści! Dla mnie info dnia! Trzeba jednak głębiej szukać, tylko czasu brak:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z mojej perspektywy - po kilkukrotnych wieczornych przesłuchaniach tej nowej płyty - im więcej słucham tym ciekawiej dla mnie, ale główna rzecz jaka mnie uderzyło to jak gorzej/słabiej/mniej angazująco ten album brzmi na CD (albo nawet na plikach z HDTracks) niż na winylu... jak słuchac tej płyty to tylko na dobrym torze analogowym, inaczej jest po prostu jakoś nudno i płasko...

 

a co do kwesti Roger vs David... hmm... na pewno obaj są dobrymi muzykami, ikonami rocka... ale dla mnie wyznacznikiem jest tu to, że solowe płyty Watersa mogę słuchać naprawdę regularnie i z radością czy ciekawością znajdować w nich smaczki (i to nawet bardziej muzycznie/aranżacyjnie do mnie przemawia Prons & Cons niż Amused, Radio KAOS też nie jest przecież takie najgorsze) a płyty Gilmoura już tak nie angażują emocjonalnie, przynajmniej mnie, nie wiem....

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coby nie napisać, dla mnie jedna rzecz jest oczywista. Ostatnia płyta Watersa jest płytą, której można bez problemu wysłuchać w całości. A to w dzisiejszych czasach nie zdarza się często.

Nie ma też sensu urządzać plebiscytu Waters-Gilmour-Pink Floyd, bo w każdym przypadku mamy do czynienia z czymś innym.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coby nie napisać, dla mnie jedna rzecz jest oczywista. Ostatnia płyta Watersa jest płytą, której można bez problemu wysłuchać w całości. A to w dzisiejszych czasach nie zdarza się często.

Nie ma też sensu urządzać plebiscytu Waters-Gilmour-Pink Floyd, bo w każdym przypadku mamy do czynienia z czymś innym.

W ogóle muzyka to nie wyścigi. Takie patrzenie - ten kontra ów nie ma sensu. Mimo tego odniosę się raz jeszcze do wyjątkowości roli Watersa w PF. To on pełnił w zespole rolę twórcy. Bo to on tworzył materiał na kolejne albumy PF. A odtwórców jest na pęczki. W ostatnim remasteringu Amused.... zrealizowanym w KronStudioLab Waters zgrał na nowo ścieżkę gitar. Dokonał zupełnie nowego wyeksponowania gitarowych solówek w kilku utworach. A do ich produkcji wziął Jeffa Becka czy gitarzystę zespołu Toto - Steve`a Lukathera.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim remasteringu Amused.... zrealizowanym w KronStudioLab Waters zgrał na nowo ścieżkę gitar. Dokonał zupełnie nowego wyeksponowania gitarowych solówek w kilku utworach. A do ich produkcji wziął Jeffa Becka czy gitarzystę zespołu Toto - Steve`a Lukathera.

 

Ale która to już wersja? Ta z 2015 roku, czy znowu nowa? Tamtą mocno przerobił nie tylko pod względem miksów, ale też dołożył sporo nowych dźwięków.

Tak naprawdę ta płyta powinna nazywać się Amused - Revisited, podobnie jak Camel stworzył nową wersję słynnej Snow Goose.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn. ta wersja, o której mówię, powstała w 2015 roku. Tyle, że to od razu nie jedna wersja. Bo japońska jest i jest europejska. Są jakieś różnice brzmieniowe. Sam nie podejmuję się jednak na jakieś wartościowanie .Słuchałem 5 wersji, z różnych lat, obecnie mam 3. Ale dwie to pliki cyfrowe. A tylko CD z 1992 roku. Recenzje tej ostatniej wersji (2015) można łatwo znaleźć, jest ich wiele, są także takie porównujące różne edycje albumu. Przykładowa, taka pierwsza z brzegu -

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Natomiast nabieram wątpliwości czy jest wersja KronStudioLab albumu Amused.... Bo są w sieci odnośniki do kilku albumów PF zremasterowanych w tym Studio. Przykładowo:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) (z adresu odnośnika po otwarciu nowej strony usuń kropkę na końcu)

Znam kilka innych albumów PF z tego studia. No i... odsłuchałem wersję o której ktoś napisał, że jest także zrealizowana w tym studiu. Jakoś nie mogę tego znaleźć ponownie.

No ale podstawowe rzeczy są w tych wersjach z 2015 roku takie same. Remastering jest w wersji QSound. W Perfect Sense part 1 jest zamiast głosów wstecz - głos komputera HALL9000 z filmu Kubricka Odyseja Kosmiczna. Na nowo nagrane partie gitar, nowi instrumentaliści, jest ich wykaz, kilka utworów gruntownie przebudowanych; ciekawostka - co na to poprzednicy? Waters ich skreślił i wziął nowych grajków? Widocznie ma 100% praw do materiału. Z kolegami z PF prowadzał by się po sądach, już tak było i Waters przegrał prawo do nazwy PF, tam nie było żadnych umów formalnoprawnych. Zadecydowała większość członków grupy.

Tak, ma Pan rację, co do nazwy nowego wydawnictwa. Waters podobno nad tym masteringiem pracował coś z 5 lat, powiedział, że robi to głownie dlatego,że uważa, że ta płyta nie została odpowiednio doceniona w 1992 roku jak się ukazała. No ale teraz ma wg niego optymalny kształt. No i ja się z nim zgadzam a opinie, że najlepsze są oryginalne tłoczenia z 1992 roku w kolejności - japońskie później austriackie - wkładam między bajki. Nowa reedycja jest rewelacyjna. Tym bardziej, że jest oferowana na różnych nośnikach. No ale po takich zmianach powinien Waters może coś zmienić i w nazwie wydania. No chociaż.... zmienił okładkę. Już nie ma "małpy".

 

Ale przeglądając zasoby internetu by odświeżyć wiadomości na temat reedycji Amused To Death znalazłem coś przy okazji - na temat ostatniego wydawnictwa. Wielu fanów Watersa narzeka na poziom realizacyjny komentowanego tutaj albumu i, o dziwo, najczęściej na to co i mnie się nie spodobało. Pisałem o tym wcześniej gdzieś powyżej. Czyli - przede wszystkim na słabo oddzielony od tła głos Watersa. Pojawiły się już nawet "prywatne masteringi" płyty " Is This The Life We Really Want?" Autor jednego z nich YerayCito tak opisał zmiany:

CHANGELOG:

- Greater clarity of sound

- Changes in equalization

- Other secret changes

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.