Skocz do zawartości
IGNORED

40 lat CD, 40 lat cyfry


Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, yayacek napisał:

Ja tam nie mam nic do tych serwisów streamingowych - jak ludzie chcą to słuchają. Wolny świat to niby jest 😉 
Mam tylko jedno spostrzeżenie albo i kilka. Takie serwisy sieciowe powodują, że ludzie słuchają nieświadomie, ot klika to tu, to tam, posłucha tego i tamtego a tak na poważnie to niczego nie słucha. Z płytą jest zgoła inaczej. Płytę trzeba KUPIĆ świadomie, zastanowić się czy dana pozycja jest na tyle wartościowa by postawić ją na półce. Po płytę na półce sięga się także świadomie z zamiarem przesłuchania całości a nie jednego czy dwóch utworów by znów sięgnąć po kolejny CD. Takie świadome słuchanie uczy wrażliwości muzycznej. Nie przeczę, że są ludziska słuchający świadomie streamingów, ale czy oni są prawdziwymi melomanami? Jakoś nie chce mi się uwierzyć by prawdziwy meloman wolał posiadać pięć subskrypcji super duper haj rez niż 500 płyt na wyciągnięcie ręki.
I takie kolejne spostrzeżenie - serwisy streamingowe zabijają twórczość muzyczną. Twórcy/artyści tworzą muzę już odgórnie z zamiarem udostępniania streamingowego licząc na jak największe odtworzenia. Tworzą utwory a nie płyty per se. Jeden z drugim nagrywa utwór a potem kolejny i kolejny z myślą, że każdy taki kawałek będzie odtwarzany ileśtam razy. 
Dawnymi czasy 🙂 nagrywało się płyty, które bardziej lub mniej były jakąś spójną całością. Wchodząc do studia miało się jakiś koncept w głowie i miało się jakąś (marną bądź lepszą) wizję tego co powstanie jako PŁYTA, jako zwieńczenie procesu twórczego. Nawet Sandra z pierwszych płyt robi wrażenie świadomej twórczyni pracującej z mężem za stołem mikserskim nad spójnym stylistycznie dziełem.
Dziś utwór za utworem, odtworzenie za odtworzeniem, kasa leci a jak się więcej utworów skleci to może się coś w płytę ulepi 🙂 

Jak już pisałem, wątpię by CD zniknęło całkowicie. Pozostanie nośnikiem dla świadomych muzycznie. Oczywiście bardzo wątpliwym jest by ktoś dzisiaj wypuścił CD zdolną się sprzedać w 20 milionach egzemplarzy. Bo po co się tak męczyć  jak jakieś utworzysko (Despacito) może zostać odtworzone na judupie czy serwisie streamingowym 4 miliardy (!) razy - Michael Jackson ze swoim Thrillerem to jakiś niszowy grajek z dolnego zadupia.

Niestety ale muszę Ci przyznać rację,żyjemy w czasach gdy wszystko muśi być na sztukę,by inaczej nie napisać,bylejakość staje śię normą do której wszyscy równają,bo po cholerą śię napinać dla kogo? dla klikającego kolejne kawałki aby stwierdzić że jest to dxxy i klikamy dalej.

Też nie mogę pojąc fenomenu pewnych "gwiazd" na jutubce mających miliony odsłon,a może już za stary jestem na obecne zmiany i trendy.

Technika nagrań poszła zdecydowanie do przodu,tu mamy już chyba kres możliwośći technicznych,muzyka w drugą stronę.

9 godzin temu, yayacek napisał:

Ja tam nie mam nic do tych serwisów streamingowych...

...ludzie słuchają nieświadomie, ot klika to tu, to tam, posłucha tego i tamtego a tak na poważnie to niczego nie słucha.

Jak byłem mały to weszło CD: wow! Jedno kliknięcie i mamy następny utwór. Fascynacja tą funkcjonalnością szybko u mnie minęła. A Ty jak, z CD klikasz wybrane utwory czy całe płyty? Bo ja ze Spotify tylko całe i starannie dobrane.

9 godzin temu, yayacek napisał:

Nie przeczę, że są ludziska słuchający świadomie streamingów, ale czy oni są prawdziwymi melomanami?

Uważasz, że słuchanie z CD czyni Cię lepszym?

-----

14 godzin temu, Audroc napisał:

...muzycy nigdy nie nagrywali płyt CD tylko pliki i to gęste.

Wróciła teoria spiskowa dziejów: mają 24bit ale nam nie udostępniają. Po co? Chyba tylko po to, żeby czytać ten wątek i myśleć sobie:

"hahaha my mamy 24 bitów hahaha a oni hahaha mają tylko bitów 16 hahahadevil-head-mascot_9645-96.jpg?w=2000

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

23 godziny temu, yayacek napisał:

serwisy sieciowe powodują, że ludzie słuchają nieświadomie, ot klika to tu, to tam, posłucha tego i tamtego a tak na poważnie to niczego nie słucha. Z płytą jest zgoła inaczej. Płytę trzeba KUPIĆ świadomie, zastanowić się czy dana pozycja jest na tyle wartościowa by postawić ją na półce. Po płytę na półce sięga się także świadomie z zamiarem przesłuchania całości a nie jednego czy dwóch utworów by znów sięgnąć po kolejny CD. Takie świadome słuchanie uczy wrażliwości muzycznej.

Szanowny Kolego Yayacku! Bardzo chciałbym się z Tobą pokłócić w tej sprawie i dowieść, jak bardzo jestem świadomym melomanem, ale niestety... masz dużo racji 😞

 

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

W dniu 29.08.2022 o 16:38, Lech36 napisał:

Proponuję lekturę wątku o przetworniku RME PRO, która jest w zakładce hi-end. Może się okazać że słuchając płyt 16 bitowych niewiele tracimy a być może nawet nic nie tracimy 😉.

Tracimy możliwość obcowania z oryginałem i tyle. Jak dokładnie wyjaśniłem wcześniej w studiach nagraniowych nie nagrywa się i nigdy nie nagrywali się płyt CD, tylko gęste pliki i to są oryginały. Płyta CD powstaje dopiero potem w wyniku wielu zabiegów mniej lub bardziej stratnych, mających na celu zmieszczenie dziesiątek GB danych na 700 MB płycie CD. 

Natomiast jakość dźwięku jaka otrzymujemy że sprzętów za setki kzl to zupełnie inny temat. Wyobraźmy sobie jak na takim wspaniałym sprzęcie gra płyta natywna SACD skoro już zwykła CD gra tak pięknie. Osobiście porównywałem w wieloosobowym gronie oba formatu i wniosek był zawsze taki, że im droższy sprzęt tym różnica na korzyść SACD była większa.

 

 

W dniu 29.08.2022 o 17:38, przemak napisał:

Gdzie tam ciekawiej, nudniej, bo bez różnic 😉

Co znaczy bez różnic ? Wchodzi artysta do studia, nagrywa piękna muzykę w DSD, czy w 32 bitach. Potem Kowalski na swoim PCecie przerabia to na 16 bitów żeby upchać na CDR a Ty mówisz że to i tak bez znaczenia. Może Tobie wystarczy MP3.y którzy słuchaliśmy prawdziwych gęstych nagrań na sprzętach za wielką kasę widzimy to inaczej. 

Powiem inaczej. Pisząc że nie ma znaczenia czy słuchamy 16 bitowego ripu z CDRa czy złotej płyty SACD, to tak jakbyś pisał że drut od lampki wystarczy zamiast Nordosta. 

No sory dla mnie nie wystarcza.

20 minut temu, Audroc napisał:

Jak dokładnie wyjaśniłem wcześniej w studiach nagraniowych nie nagrywa się i nigdy nie nagrywali się płyt CD, tylko gęste pliki i to są oryginały.

 

20 minut temu, Audroc napisał:

Wchodzi artysta do studia, nagrywa piękna muzykę w DSD, czy w 32 bitach

Kiedy? Przetworniki dwudziestoczterobitowe czy o wyższych częstotliwościach próbkowania to lata '90 i to bardziej połowa tych lat, wcześniej był DAT/DASH/PCM 44/16 albo taśma analogowa. Bzdury piszesz okropne i mimo dowodów albo ignorujesz fakty albo dalej bełkoczesz. To jest dramat, jak można ignorować rzeczywistość. Jesteś niereformowalny w kolejnym bełkotliwym i kłamliwym wcieleniu.

nagrywamy.com

28 minut temu, Audroc napisał:

Osobiście porównywałem w wieloosobowym gronie oba formatu i wniosek był zawsze taki, że im droższy sprzęt tym różnica na korzyść SACD była większa.

A wiesz o tym, że na SACD może po prostu być inna realizacja? A wiesz, że jeśli te inne realizacje zgrasz do filmików na YT o najniższej jakości, to nadal bedą brzmieć inaczej? A wiesz, że nawet jak te filmiki YT odtworzysz na komórce, to nadal usłyszysz różnice? Jeśli chcesz wiedzieć ile tracisz na formacie CD-Audio, to zripuj hires do bezstratnego 16/44 i poddaj się ślepemu testowi. Ja się poddałem, ale ja nie obawiałem się obciachu gdy nierozpoznam.

Edytowane przez szymon1977

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

W dniu 29.08.2022 o 20:17, yayacek napisał:

Takie serwisy sieciowe powodują, że ludzie słuchają nieświadomie

To jest trochę idealistyczne podejście. Zawsze tak było, że ludzie słuchali przebojów, z drugiej strony płyty LP też miały dwa-trzy utwory na single a reszta to wypełniacze. Jasne, i wtedy ale i dzisiaj są płyty całościowe, koncepcyjne czy jak je nazwać, ale i wtedy i dzisiaj są płyty z jednym-dwoma hitami i wypełniaczami. Streaming niesie ze sobą jednak inne niebezpieczeństwa - nawet nie dziesięcio ale stukrotne obniżenie dochodów wykonawców i producentów. Tu jest problem, ale chyba nic na to nie poradzimy...

nagrywamy.com

27 minut temu, Audroc napisał:

...

Przykro to pisać, ale niemal wszystko co pisze ten człowiek to totalne głupoty. Ja rozumiem, że można być hobbystą, można się interesować, można posiadać niedokładne i kiepskiej jakości informacje. Ale nie rozumiem jak można być totalnie odpornym na wiedzę, jak można wciąż usilnie powielać te same bzdurne informacje.

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

11 minut temu, yayacek napisał:

jak można wciąż usilnie powielać te same bzdurne informacje

Informacje? 😉 Bełkot nawiedzonego to jest niestety a nie informacje.

nagrywamy.com

13 godzin temu, Audroc napisał:

Tracimy możliwość obcowania z oryginałem i tyle. Jak dokładnie wyjaśniłem wcześniej w studiach nagraniowych nie nagrywa się i nigdy nie nagrywali się płyt CD, tylko gęste pliki i to są oryginały.

W studiu ma to swoje techniczne uzasadnienie, potrzebny jest możliwie duży DR. W domu to uzasadnienie traci na zasadności, ale oczywiście można dążyć do wyższych formatów, to nie jest grzech, ale poza poprawą samopoczucia wynikającego z wiedzy że mamy do czynienia z gęstym formatem raczej nic więcej nie usłyszymy czego dowodem był test z przetwornikiem RME ADI2 PRO. Oczywiście poprawa samopoczucia może wpłynąć pozytywnie na odbiór muzyki z systemu, jednak więcej do powiedzenia ma jakość masteringu dla danego materiału muzycznego. Dobry mastering na CD będzie grał lepiej/efektowniej niż kiepski mastering na nawet najgęstszym formacie. 

Jakość wniosków w porównaniach audio jest zawsze zgodna z jakością procedury porównawczej.

Pasja bez precyzji to chaos. DOBRZE ŻE JEST MUZYKA

W dniu 22.08.2022 o 22:58, yayacek napisał:

muzyka jest całkowicie idiotyczna

Możesz doprecyzować? 

Nie wiem, w jakich gatunkach się obracasz, ale jest masa wartościowej współczesnej muzyki.

Trzeba tylko sięgnąć nieco głębiej.

Mieć otwarty umysł.

Chęć poznawania.

2 minuty temu, yayacek napisał:

Nie, nie oczekuję polemiki. Nie oczekuję tekstów typu "ale płyta XXX zespołu YYY jest zajebista" i musisz jej posłuchać. Przecież wiem, że trafiają się perełki i odstępstwa, lecz to tylko margines tego całego muzycznego padołu. 
Powyższy tekst można potraktować również jako zrzędzenie zgreda wychowanego w dawnych czasach 😉 

Żeby nie było, też wolę starsze klimaty w muzyce. Masz rację, że jest dużo szamba, i być może wylewa ono tak mocno, że przysłania te dobre rzeczy, ale wierz mi lub nie, warto założyć długą rękawicę - długą, to jest ważne, i powyciągać z tej gnojówki perełki 🙂

Mało smacznie, ale tak jakoś wyszło 😄

Polecam RYM, chyba najłatwiej i najlepiej się do tego nada.

32 minutes ago, yayacek said:

Kultura upada i coraz z nią gorzej.

No, tak on paru(nastu) wieków już 🙂:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
3 godziny temu, yayacek napisał:

Płyt się nie sprzedaje bo ludzie nie słuchają. Ludzie klikają w spotifaje i jutuby i patrzą tępo w migające obrazki.

Odleciałeś: słuchaczowi świadomemu w przesłuchaniu całej płyty tak samo nie przeszkadza dostępność materiału ma Spotify, jak nie przeszkadzał przycisk Next na odtwarzaczu CD.

3 godziny temu, yayacek napisał:

Broni się jeszcze jazz i muzyka klasyczna...

Zapomniałeś o metalu, tu dzieje się duuużo dobrego.

Edytowane przez szymon1977

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

3 godziny temu, yayacek napisał:

Powyższy tekst można potraktować również jako zrzędzenie zgreda wychowanego w dawnych czasach 😉 

Wydaje mi się, że to naturalny proces starzenia się:-)
Całkowicie się z Tobą NIE zgadzam.

Płyta nie jest żadną wartością jako taka, to tylko nośnik, forma spieniężenia sztuki.
Przyszła, narzucając artystom bezsensowne ramy czasowe i na szczęście odchodzi.
Od zawsze tworzyło się utwory - nie płyty, wiersze - nie tomiki, obrazy - nie galerie.
Nadal muzyk może pakować swoje jabłka w skrzynki lub sprzedawać luzem.

Piszesz, że broni się klasyka. Serio?
Pewnie z 95% procent to "covery" dawno zmarłych autorów, w większości(?) podobierane w składanki - aby wypełnić płytę. Że dobre - jasne, ale dobór nie mający nic wspólnego z zamysłem kompozytora.
Czym się broni?

Żadnych nowych nurtów czy kierunków?
Jako przykłady podajesz wiele z rodzajów rocka.
W samym metalu tych odłamów jest tyle, że ciężko się połapać.
Lecz to w sumie jakby mocniej i szybciej, więc wychodzi na Twoje:-)
No i w większości metale wydają płyty. Często poprzedzone utworami promującymi.

Zapewne te nowe nurty płyną w tym co mentorsko niektórzy nazywają gównem.
Mnie nie martwi, że młodzi mają swoich twórców i leją na czczone tu i ówdzie bożki kryjące się pod świętymi nazwami typu: KC, PF, LZ, JH, RS, DP...
Co ciekawe, "współcześni" ich nie deprecjonują, zwyczajnie ignorują.
W sumie, przyłączam się do nich, choć z przyczyn naturalnych strumień coraz słabszy:-(

Czuję się melomanem i nie chcę fizycznych płyt.
Korzystam z plików i streamingu.

I jeszcze.
Lubię film, nie lubię kina.
Nie potrafię z głowy wymienić żadnego filmu Antonioniego czy Viscontiego.
Może widziałem ale nie zapamiętałem reżysera, coś to znaczy?
Czytam, trochę, nie gazety - przykro mi, nic Turgieniewa, upadłem?

Pozdrawiam serdecznie,
Starszy Pan.

2 godziny temu, Froju napisał:

Od zawsze tworzyło się utwory - nie płyty,

U Ciebie "od zawsze", znaczy od ilu lat 10-20?

Przed strimingiem też? Zawsze?

Słyszałeś o koncept albumach?

O płytach nawet nie będących "concept", ale takich, gdzie muzyk, muzycy tak komponowali osobne "piosenki", że nie da się zrezygnować z żadnego z nich ani nic dodać słyszałeś?

Jesli nie to się nawet nie dziwię, tyle, że historię (sprzed 2000) też warto znać. Wtedy "płyta" oznaczała nie tylko nośnik.

Nie będę tu teraz wymieniał ani nazw ani tytułów płyt, nie mam wolnej godziny lub dwóch, doucz się sam.

 

 

  • Redaktorzy
2 godziny temu, Froju napisał:

Pozdrawiam serdecznie,
Starszy Pan.

Froju, serduszko ode mnie za odmienny od yayacka punkt widzenia.

Uwielbiam "starcia intelektualne" typu Kurek vs. Kamiński z "SONDY"!

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

2 godziny temu, Froju napisał:

Mnie nie martwi, że młodzi mają swoich twórców i leją na czczone tu i ówdzie bożki kryjące się pod świętymi nazwami typu: KC, PF, LZ, JH, RS, DP...

 Ciebie nie martwi, a powinno bo oni kopiuja, kopiują, kopiują, czasem nawet bez świadomosci kogo i dlaczego ale kopiują, kopiują. 

Młodzi mają gorzej niż w drugiej połowie XXw. to fakt, bo ilośc nagrań od tego czasu rośnie wykładniczo, ale to nie jest wina tych co tworzyli wcześniej i ...nagrywali "płyty" nie nośniki fizyczne.

2 godziny temu, Froju napisał:

Od zawsze tworzyło się utwory - nie płyty, wiersze - nie tomiki, 

O książkach, np. powieściach z rozdziałami zapomniałeś.

Literatura to nie tylko poezja i wiersze.

Płyta (nie nośnik) = powieść, esej, reportaż... piosenka = rozdziały 

OK?

7 godzin temu, yayacek napisał:

niegdyś pod kinami ustawiały się kolejki by obejrzeć nowego Antonioniego a filmy pokroju Solaris czy Stalker Tarkowskiego były kinowymi przebojami.

Niestety, Yayacku, to złudzenie. Za komuny dystrybucja filmów była centralnie sterowana przez tzw. Komitet Kinematografii. Towarzysze się na "najważniejszej ze sztuk" mało znali, więc słuchali wykształciuchów.

Wykształciuchy z morza kapitalistycznych premier wybierali tytuły najbardziej chwalone przez kapitalistyczną krytykę i tych kilku koncesjonowanych, krajowych emisariuszy na światowe festiwale. Dodawano do tego wagony propagandowej szmiry z demoludów i stąd repertuar polskich kin, zwłaszcza w latach 70-tych, można uznać za ambitny: Fellini, Antonioni + sowieckie filmy wojenne i czeskie komedie. Komerchy było mało: trochę Delona, de Funesa i westerny. Widzom oszczędzono mnóstwa chłamu i ci, nie mając wyboru, chodzili także na trudne kino i tak powstało rozróżnienie między chodzeniem "do kina" i "na film"  oraz cudne określenie "czeski film" 🙂

Filmy były puszczane latami w kinach nie dlatego, że tłumy na nie waliły non stop, tylko dlatego, że zachodni dystrybutorzy machali ręką na socjalistyczny rynek i film był eksploatowany, aż się kopia ekranowa rozleciała. Kopia na ORWO rozlatywała się po 50 projekcjach, kopia na Kodaku wytrzymywała 500 i więcej. Ktoś w Komitecie Kinematografii zauważył, że centrala rozlicza proporcje między wrogą, kapitalistyczną dekadencją a jedynie słuszną, socjalistyczną wizją życia na podstawie liczby kopii ekranowych i zaczęła się dywersja: radzieckie i enerdowskie kino - 1000 kopii na ORWO, amerykańskie filmy - 100 kopii na Kodaku. Jeszcze w 1990 oglądałem "2001 - Space Odysssey" w kinie z kopii Kodaka. Dopiero teraz projektory laserowe 4K, np. Christie, osiągają taką definicję obrazu. 

Drugie złudzenie to jakoby niezwykły poziom kina sowieckiego w dawnych latach: Solaris, Stalker? Ja dorzucę jeszcze Syberiadę i Zwierciadło, fajny, gruziński film "Był sobie drozd śpiewak" i jedyną udaną wyprawę radzieckich towarzyszy w krainę hollywoodzkiego melodramatu, "Moskwa nie wierzy łzom". 6 tytułów, które można uznać za wybitne kino. Reszta to ordynarny, propagandowy chłam. Coś pamiętasz z kina czeskiego? "Miłość blondynki", ale gdyby to nie był Forman, mało kto by pamiętał. 

Trzecie złudzenie: Antonioni. Jeden naprawdę wielki film: "Powiększenie" i dużo słabszy, ale klimatyczny "Zawód: reporter". Ale czy ktoś pamięta, o co chodziło w "Zaćmieniu"? 

c.d.n.

 

“That which can be asserted without evidence can be dismissed without evidence.” (Christopher Hitchens).

17 minut temu, Terrapin napisał:

Antonioni

Ale widzisz kolego, z Tobą mogę przynajmniej porozmawiać o Antonionim. Wcale się nie musimy zgadzać, oj nie ale mamy zaczepienie do dyskusji. Potem może przy kolejnym kieliszku zeszlibyśmy na Bergmana a po pół litrze na Tarantino. Ale ciężko byłoby mi rozmawiać o kinie z kimś kto nie zna klasyki. Do czego mamy się wówczas w dyskusji odnosić? Ja do klasyki a on do dupiki?
Tak samo z muzyką. Można nie lubić ale znać trzeba. KOB Davisa znać trzeba nawet jeśli się za przeproszeniem rzyga na samo słowo jazz. Identycznie z literaturą - Dostojewskiego też trzeba znać i basta a kto nie zna, ten o literaturze wypowiadać się nie może. Nie znać Prousta, Thomasa Manna czy Goethego też nie wypada kiedy się uważamy za intelektualistę czy tzw. człowieka obytego. Dziś licealista nie jest w stanie przeczytać "Zbrodni i kary" - takie mamy czasy.
Gdyby "Zbrodnia i kara" była krótsza i głupsza to może przeczytaliby wówczas bryk z bryka 🙂  

Sprzęt studyjny i oprogramowanie studyjne. Edytory, sekwencery, stacje robocze (DAW), authoring, stoły, maszyny i linie replikacyjne.

  • Redaktorzy
7 minut temu, yayacek napisał:

Dziś licealista nie jest w stanie przeczytać "Zbrodni i kary" - takie mamy czasy.

"Krew buchnęła jak ze szklanki...".

Oj, zarwało się kilka nocy...

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

Godzinę temu, yayacek napisał:

KOB Davisa znać trzeba nawet jeśli się za przeproszeniem rzyga na samo słowo jazz.

Znam. I co? I nic. Płyta jak płyta może i dobra - nie przeczę, ale nic w pamięci na dłużej nie zostało. Coś jeszcze?

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

  • Redaktorzy

Ja przy "KOB" Davisa wyciągam trąbkę i gram z chłopakami. Puszczam głośniej, żeby nie słyszeć jak fałszuję i że nie trafiam frazą na czas. 😉

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

Jak się samemu do jazzu czegoś nie doimprowizuje to się nie wie o co chodzi. Chociażby palcem w stół coś obok rytmu dostukać.

Głowa jest dla mnie najważniejsza bo nią jem.

  • Redaktorzy

Jazz bywa trudny. Coś takiego zaimprowizować, zagrać... Potężna sprawa ten cały jazz. Rock to często pikuś, ale fajniej chyba wchodzi. Chociaż są "rocki" trudne do zagrania jak jasna cholera.

Blogi --> Blog Kangiego. Zapraszam.

Ad rem.

Około 25 lat temu sprzedałem swój Thorens 166 plus preamp na opampach p. Wiesława z Muzeum Narodowego (srebrna skrzynka) - i do dziś nie żałuję.

 

9 godzin temu, kangie napisał:

Jazz bywa trudny. Coś takiego zaimprowizować, zagrać... Potężna sprawa ten cały jazz. Rock to często pikuś, ale fajniej chyba wchodzi. Chociaż są "rocki" trudne do zagrania jak jasna cholera.

Trudny i owszem, mam na myśli głównie słuchanie, ale jakże piękny, jak uda się go nam "oswoić".

Pytanko do tych, którzy twierdzą, że współczesna muzyka to shit. Ile albumów przesłuchaliście z ostatnich, powiedzmy 5 lat?

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.