Skocz do zawartości
IGNORED

Najsmaczniejsza rzecz na świecie :)


Rekomendowane odpowiedzi

No to powiem tyle - w kraju, w którym byłoby to legalne zjadłbym, ale tylko pod warunkiem 2-godzinnego duszenia, gwarantującego ubicie ew. trychinozy.

PS. Ja nie jestem wybredny ani "obrzydliwy". Właściwie tylko żaby bym nie zjadł, ale to nie z powodu obrzydzenia do tych zwierząt (skoro ryby są OK, podobnie jak gady - żółwie, aligatory, grzechotniki czy ptactwo, to niby dlaczego nie płazy - pomiędzy rybami a gadami ewolucyjnie), tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem. Ślimaki jadłem, ośmiorniczki czy kalmary wręcz uwielbiam, miałem kiedyś niezłą polewkę jak we Włoszech w towarzystwie znajomych "tradycjonalistów kuchni polskiej" zamówiłem owoce morza i patrzyłem na ich miny w czasie jak delektowałem się tymi specjałami.

Zamieściłem nieco wyżej zdjęcie z kraju gdzie to jest legalne a na początku tego tematu(lata temu film o tym  z tego kraju.)

Niekiedy cielęcina zadnia przy takim mięsku wysiada ?

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

23 minuty temu, misiomor napisał:

tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem.

Kurde! Pokolenia na tę nazwę pracowały, krzywiąc się na początku niemiłosiernie i plując gdzie popadnie, a Ty sobie to tak ważysz lekce.

 

Wstydź się!

??

43 minuty temu, fox733 napisał:

przynajmniej u nas koło Krakowa

To są sznycle, gupieloku!

40 minut temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Kurde! Pokolenia na tę nazwę pracowały, krzywiąc się na początku niemiłosiernie i plując gdzie popadnie, a Ty sobie to tak ważysz lekce.

 

Wstydź się!

??

 

Żę niebędę wtydziłsię. Gdyby żaby były szkodnikiem albo zagrożeniem to bym docenił.

15 godzin temu, JuG napisał:

Pytanie tylko czy stosunkowo wysokie ceny polskich win, startujące od 50-60 zł, są adekwatne do zawartości. Parę razy miałem okazje ich degustowania i mam co do tego wątpliwości. Może tak trafiłem.

Fakt, że jest różnie. Trafiają się słabe butelki, ale nie zmienia to faktu, że jest też mnóstwo dobrych i ciekawych. Mamy ciekawe musiaki, ciekawe pet - naty i wina pomarańczowe. Biel zawsze wychodziła dobrze, a zwłaszcza ta z okolic Sandomierza, Małopolskie też nieźle. Spróbujcie czegoś od Płochockich albo z Domu Bliskowice. Najgorzej jest u nas z czerwienią i ona rzeczywiście rzadko kiedy jest warta żądanych kwot. 2018 był rokiem wyjątkowym, bo był bardzo ciepły i czuć to w winogronach, przez co wino jest pełne, skoncentrowane i ma przyjemny cukier resztkowy i polecam spróbować czegoś z tego rocznika.

4 godziny temu, misiomor napisał:

łaściwie tylko żaby bym nie zjadł, ale to nie z powodu obrzydzenia do tych zwierząt (skoro ryby są OK, podobnie jak gady - żółwie, aligatory, grzechotniki czy ptactwo, to niby dlaczego nie płazy - pomiędzy rybami a gadami ewolucyjnie), tylko nie chciałbym zostać nazwany żabojadem.

Jadłem, są bardzo delikatne i smaczne. Zwłaszcza Azjaci potrafią ją przyrządzić, francuska wersja jest okej, ale jakoś tak bez zachwytu.

Mogą mnie nazywać żabojadem, prezes gorzej mnie już nazywał.

Edytowane przez d-t-x

"Pogardzam wszystkimi i mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam."          Stanisław Ignacy Witkiewicz – Listy do żony (1928-1931)

W dniu 19.11.2020 o 22:45, misiomor napisał:

Poza tym, to mi się wydaje, że prędzej Polacy zrobią coś wartościowego ze staropolskiego kebabu, niż dopracują tego nieszczęsnego schabowego na poziom czegoś wartego wzmianki w międzynarodowym towarzystwie.

Schabowego nie da się dopracować, po roku 90 został zdegradowany za sprawą gównianego mięsa i gównianego smalcu jakie zaczęliśmy produkować w jakże nowoczesnych już gospodarstwach rolnych.

 

4 godziny temu, Edson napisał:

Schabowego nie da się dopracować, po roku 90 został zdegradowany za sprawą gównianego mięsa i gównianego smalcu jakie zaczęliśmy produkować w jakże nowoczesnych już gospodarstwach rolnych.

Dałoby się, zaczynając od powrotu do tradycyjnych metod produkcji mięsa.

A ja idiota myślałem, że mięso jest ze zwierza i kupuje się go u rzeżnika...

Człowiek może być dobry, uczciwy ale i tak ilość ludzi na jego pogrzebie zależy od pogody...

W dniu 23.11.2020 o 22:18, misiomor napisał:

Myślisz że w specjalistycznych sklepach nie da się kupić porządnego mięsa? Dopracowanie wcale nie oznacza masowości.

Dobrej wieprzowiny nie kupisz w żadnym specjalistycznym sklepie (pomijam chwyty marketingowe), przypominam, że dyskutujemy o schabowym więc nie ma co uogólniać i pisać o mięsie, owszem wołowinę można dziś kupić świetną (przy okazji absurdalnie drogą), kiedyś takiej nie było, ale dzisiejsza wieprzowina jest jakościowo bardzo mocno zdegradowana w porównaniu np do tej z czasów sprzed roku 1990. Komuś może się wydawać, ze przecież można się dogadać z jakimś chłopem by nam jednego świniaka podchował karmiąc go naturalnie ale nawet taka opcja jest dziś niemożliwa, właściwie to chyba nawet mocno nielegalna.

Pamiętam jak tuz po zmianach ustrojowych jeden mądrala w sejmie grzmiał, że poziom naszego rolnictwa jest rodem ze średniowiecza, ze potrzebne są zmiany systemowe, że wydajność jest absurdalnie niska, że (do dziś to pamiętam) prosiak w Danii rośnie 6 tygodni a u nas w Polsce 6 miesięcy, zapomniał tylko dodać, ze tej duńskiej wieprzowiny nie da się jeść. Choć i tak nie było wtedy tak źle bo jeszcze nie nastrzykiwano wieprzowiny przed sprzedażą, to wynalazek 21 wieku.

W dniu 17.11.2020 o 06:55, JuG napisał:

 

Jakimś odpowiednikiem win Margaux są wina z hiszpańskiej apelacji Ribera del Duero. @Natalia Cattiva , te wina (wytrawne) prawdopodobnie ci zasmakują - są "malinowe". ?

 

Faktycznie najlepsze wino jakiego w życiu próbowałem to Protos i Vega Sicilia z  Ribera del Duero. Takim czymś uraczył mnie kolega w Hiszpanii, a w drodze powrotnej na Barajas chciałem kupić na strefie wolnocłowej Protosa, ale ceny były straszne. Kupiłem potem przez internet, ale to już nie było to samo.

Gość

(Konto usunięte)
6 godzin temu, marecki marek napisał:

Faktycznie najlepsze wino jakiego w życiu próbowałem to Protos i Vega Sicilia z  Ribera del Duero. Takim czymś uraczył mnie kolega w Hiszpanii, a w drodze powrotnej na Barajas chciałem kupić na strefie wolnocłowej Protosa, ale ceny były straszne. Kupiłem potem przez internet, ale to już nie było to samo.

Wina z regionu Ribera del Duero generalnie są drogie, a te z winnicy Vega Sicilia to już odlot cenowy w kierunku najdroższych win francuskich - droższych hiszpańskich win nie ma. Raz tylko piłem Vega Sicilia Unico - znakomite wino ale kilkaset € za butelkę to nie moja półka cenowa.

Protos Reserva kupowałem dwa lata temu na El Prat chyba za €22. Jak na tak dobre wino cena Ok.

Ribera del Duero - to jest ciekawy przypadek.

Anglicy z dawien dawna importowali swój klaret z okolic Bordeaux, kontrolowanych przez siebie. Jak stracili te tereny na rzecz Francji, rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania nowego dostawcy.

Wybór padł na Portugalię. Jednak to, co Portugalczycy (i Hiszpanie w tamtych czasach też) potrafili w dziedzinie produkcji wina, wołało o pomstę do nieba. Robili jakiś potworny kwasiwór fermentowany w skórzanych bukłakach, prawie jak więzienny hooch w amerykańskich instytucjach penitencjarnych. Jakość tego specjału najlepiej podsumowuje wierszyk z epoki (są różne wersje):

Firm and erect the Caledonian stood

Sound was his mutton, and his claret good

"Thou shalt drink port!" the English statesman cried

He drank the poison, and his spirit died.

Dopiero Anglicy wymusili pewne standardy produkcji, przy czym nie obyło się bez wzmacniania przy pomocy aguardente. W ten sposób powstało jedno z najlepszych win na świecie - dobre 20yo Tawny i można zapomnieć o wszelkich wytrawnych sikaczach. Albo porządny Vintage, ale tu trzeba mieć piwnicę.

Z czasem okazało się, że im wyżej w górę rzeki Douro, tym lepsza jakość winogron - pochmurne i deszczowe Baixo Corgo dziś produkuje głównie najpospolitsze gatunki, Cima Corgo jest pomiędzy, za to najlepsze wina w większości pochodzą z Douro Superior, aż pod granicę hiszpańską. Więc Hiszpanie podwożą się na renomie Porto, jednak z racji tego, że nigdy nie zostaną dopuszczeni do jego znaku towarowego, produkują głównie wino wytrawne - trochę na zasadzie "co by było gdyby zaflancować do Porto technologię z Francji, a nie wzmacniać".

Edytowane przez misiomor
Gość

(Konto usunięte)
54 minuty temu, misiomor napisał:

Więc Hiszpanie podwożą się na renomie Porto, jednak z racji tego, że nigdy nie zostaną dopuszczeni do jego znaku towarowego, produkują głównie wino wytrawne

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

51 minut temu, JuG napisał:

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

Tylko że Sherry zupełnie nie przystaje do współczesnych czasów. Te wina z ich fermentacją metodą drożdży odgórnych to straszliwe wręcz mózgotrzepy. Przynajmniej ja po jednym kieliszku mam dosyć.

Za to dobre Tawny z oznaczeniem wieku (albo Colheita - ma rocznik, chociaż jest długo dojrzewana w beczce) to jest jeden z nielicznych przykładów win słodkich i mocnych, których można wypić sporo i czuć się dobrze. Nie mylić rzecz jasna z pospolitym Tawny z marketów - które z dojrzewaniem w beczkach nie ma nic wspólnego. Oni robią je ze słabo wybarwionego wina czerwonego, do tego białe i skarmelizowany moszcz, żeby wszystko mniej więcej miało kolor jak prawdziwe Tawny. Ja tam wolę już zwykłe Ruby, które przynajmniej nie udaje czegoś czym nie jest. Owocowe i ogniste, świetne po zimowym spacerze albo nartach.

Natomiast faktem jest, że rzeka Douro stała się sławna za sprawą Porta, a Ribera del Duero jako brand to świeży wynalazek, nie ma jeszcze nawet 40 lat. I gdyby nie Porto oraz (jak wytrawne zrobiły się modniejsze) - Douro, to pewnie nikt by nie zwrócił uwagi na hiszpańskie wynalazki znad tej rzeki.

17 godzin temu, skynyrd napisał:

A te z regionu Donbas? Słyszałem, że niezłe wina robicie w Archipelagu Gułag.

W lata 80 można było dostać gruzińskie porto, a i tokaj też się trafiał. Moja mama to przynosiła czasem ciociosan, wszystko wtedy było na słodko.

16 godzin temu, JuG napisał:

Hiszpanom renoma Porto do niczego potrzebna nie jest bo mają swój Jerez. A wina wzmacniane to tylko 3-4% światowego rynku win.

No i  mają też Malaga Virgen.

Ja z własnego wyrobu wina (a właściwie to miodu pitnego - u nas nie ma sensu robienie nic innego) w dawnych czasach (mam jeszcze w piwnicy kilka butelek 20-letniego winogroniaka) nauczyłem się jednej rzeczy - najwięcej fuzla i trzepiących w łeb substancji powstaje pod koniec fermentacji, zwłaszcza jak początkowa brzeczka jest mocno słodka jak na standardy winiarskie (czwórniak i gęstsza). Próbując miód pod koniec fermentacji burzliwej ma się wrażenie czegoś bardzo orzeźwiającego, bez "klepania w łeb". Dopiero potem drożdże pracujące ostatkami sił puszczają jady.

To wyjaśnia zresztą, dlaczego Sherry tak różni się pod względem "mózgotrzepowości" od Porta - ona dofermentowuje do końca na wytrawnie (jeszcze metodą drożdży odgórnych w systemie Solera) ale z południowych winogron o dużej zawartości cukru. Wzmacniana i ew. dosładzana jest później. Za to Porto tak jakby "konserwuje" stan nastawu z etapu fermentacji burzliwej i dlatego jest o wiele lżejsze i zdrowsze.

20 minut temu, MSki napisał:

Nie myl wyrobu domowego wina z miodem pitnym, bo to dwie różne technologie uzyskiwania alkoholu.

Miód pitny ma więcej wspólnego z winem niż niektórym się wydaje. Można oczywiście robić miód czysty, z samej brzeczki, ale wtedy trzeba go dokwasić sokiem z cytryny lub kwasem cytrynowym i zaprawić mineralną pożywką dla drożdży.

Z drugiej strony polskie owoce (w tym nawet winogrona) mają z reguły za dużo kwasu, a za mało cukru. Więc robiąc wino owocowe rozcieńcza się je syropem cukrowym, żeby dostać pożądaną kwasowość jak i początkowy cukier. Co powoduje problemy - wino robi się "puste" w smaku.

Dlatego ja jestem zwolennikiem robienia miodów owocowych / win miodowych. Stare przepisy jak najbardziej obejmują takie wynalazki jak maliniak, agrestniak czy wiśniak. Ja najbardziej lubię jednak winogroniak - w zależności od kwasowości winogron dajemy 30 do 50% moszczu winogronowego, a pozostałą objętość uzupełniamy brzeczką miodową, tak żeby dostać łączny cukier (na początku fermentacji) na poziomie 250g/l (czwórniak, wartość jak dla najsłodszych winogron południowych) albo nawet 330g/l a więc jak dla trójniaku. Oczywiście to wymaga pomiaru słodyczy moszczu areometrem.

W ten sposób mamy podstawowe parametry (cukier, kwas) jak trzeba, a jednocześnie unikamy "pustości" smakowej od syropu cukrowego. Jak dla mnie najlepszy sposób na zacny trunek w naszych warunkach klimatycznych. Żeby nie to, że "poległem" na dojrzewaniu miodu w beczkach drewnianych (za małe zasoby czasowe żeby to zrobić porządnie), może robiłbym do dziś.

Edytowane przez misiomor
1 godzinę temu, MSki napisał:

Ale nie miał/eś na myśli chyba, że ja Tobie ?

A to, że są po sezonie drogie, nie znaczy, że mnie na nie nie stać.. chyba się zaraz wybiorę do sklepiku osiedlowego i z 1,5 kg kupię, bo sam sobie smaku jakoś narobiłem ?

Zrobiłem co prawda kilka słoików kiszonych (w całości, bez skórki) ale to nie to, co świeży pomidorek. W celu doświadczalnym, zrobiłem też kilka słoików kiszonych rzodkiewek, a robiłem je pierwszy raz, więc nie wiem jak wyszły w smaku. Ja lubię kucharzyć i doświadczać nowych przetworów.

Nie no zgrywam się, spokojnie.. Ja kiszonych jeszcze nie robiłam, a z zimowych zapasów pomidorowych zostały mi tylko suszone w oliwie.. chyba 4 słoiczki, takie mini.. 

Ja mam permanentny smak na pomidory..

'Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.' 

59 minut temu, Natalia Cattiva napisał:

Ja kiszonych jeszcze nie robiłam, a z zimowych zapasów pomidorowych zostały mi tylko suszone w oliwie.. chyba 4 słoiczki, takie mini.. 

Cieniutko. Mam po ok. 100 słoiczków przetworów z ogórkami, pomidorami, papryką, owocami (dżemy), że o marynowanych borowikach, koźlarzach, podgrzybkach, zajączkach, kurkach, gąskach i opieńkach już nie wspomnę. Do tego pierwszy raz własna kiszona kapusta. Próbny bigos na niej smakował wybornie.

Edytowane przez Zyzol
Godzinę temu, Zyzol napisał:

Cieniutko. Mam po ok. 100 słoiczków przetworów z ogórkami, pomidorami, papryką, owocami (dżemy), że o marynowanych borowikach, koźlarzach, podgrzybkach, zajączkach, kurkach, gąskach i opieńkach już nie wspomnę. Do tego pierwszy raz własna kiszona kapusta. Próbny bigos na niej smakował wybornie.

Miałam podobną kolekcje, niestety przetwory pomidorowe nie przetrwały próby czasu i... mojej słabej silnej woli do.. pomidorów... ?

'Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.' 

Godzinę temu, MSki napisał:

Przetwory, to przetwory, nigdy nie zastąpią smaku świeżych owoców i warzyw. Niezłym sposobem na smakowe zbliżenie się do świeżych, jest ich mrożenie, tylko nie każdy owoc, lub warzywo się do tego nadaje.

Jestem antyzamrażarkowa.. Stoi otwarta, włączam ją latem, by mrozic kostki lodu..

'Prawdziwa siła człowieka tkwi nie w uniesieniach, lecz w niewzruszonym spokoju.' 

  • Moderatorzy

A ciekawe jakby zrobić miód pitny z miodu i cukru. Cukru żeby miał moc ale miodu mniej , żeby nie był taki esencjonalny.

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

  • Moderatorzy

W sumie racja można zrobić czwórniak , piątak i przyprawić.

Jaką temperaturę trzeba zapewnić żeby powstał miód pitny ? Kotłownia w piwnicy wystarczy ?

Nie rozumiem idei "matki drożdżowej", którą robi się tydzień.  Jak robiłem wino to jak zaczynałem miażdżyć owoce to na początku brałem kilka porcji drożdży, trochę soku, miażdżonych owoców i wody i do gara. Po godzinie już śmierdziało i wrzucałem do beczki fermentacyjnej z owocami. Zanim wrzuciłem do beczki ostatnią porcję moszczu to już wszystko pracowało.

Kilka lat nie robię już wona z winogron bo mi owoce nie dojrzewają przez zimne wiosny i późniejsze wiązanie owoców . Znudził mi się też nasz mysi posmak ?

" Mądry głupiemu ustępuje więc głupota triumfuje"

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.