Skocz do zawartości
IGNORED

Niekomercyjne kino artystyczne.


Rekomendowane odpowiedzi

Obejrzałem wreszcie legendarny film czechosłowacki z 1965r. "Sklep przy głównej ulicy ".Film legendarny bo niedostępny.Po zdobyciu Oskara trafił na półkę.I dopiero  teraz wrócił na ekrany.Trafił na indeks bo poruszył bardzo niewygodny temat dla władz komunistycznych tamtych lat.Akcja rozgrywa się w 1942r. w małym miasteczku na Słowacji.W tym czasie Słowacja po odłączeniu się od Czechosłowacji jest satelitą hitlerowskich Niemiec pod rządami faszystowskiego księdza Tiso .Główny bohater Tono jest stolarzem,nie wiedzie mu się finansowo za bardzo, ma zrzędliwą żonę, która ciągle obwinia go o brak życiowej zaradności.Jego przeciwieństwem jest szwagier ,który jest prominentnym działaczem miejscowej partii faszystowskiej.Pewnego dnia tenże szwagier odwiedza Tonego i w trakcie ostrej popijawy oferuje mu  przejęcie zarządu sklepu miejscowej starej Żydówki pani Rozalii Lautmannovej.Pani Rozalia żyje w swoim świecie i kompletnie nie zdaje sobie sprawy z sytuacji. Wszystko to w ramach akcji tzw. aryzacji sklepów.Praktycznie oznacza to odebranie tego sklepu Żydówce.Tono i jego żona wiele sobie obiecują po tej funkcji.Zwłaszcza żona liczy na szybkie wzbogacenie.Początkowe sekwencje filmu to dobrze nam znane klimaty czechosłowackich filmów czy literatury.Mamy świetnie oddany nastrój małego,prowincjonalnego miasteczka i obraz jego społeczności.Są obserwacje obyczajowe,humor,orkiestry dęte,piwo,knajpy.Cały ten mały realizm ,który w Polsce kochamy.A w tle widzimy wojnę ( przejazd niemieckich transportów wojskowych ) oraz narastanie nastrojów antyżydowskich.Stopniowo robi się coraz mniej sympatycznie,atmosfera się zagęszcza .Zbliża się "ostateczne rozwiązanie ".Tono obcując na co dzień ze staruszką doznaje przemiany.Zaczyna się nią opiekować a z czasem nawet bierze ją pod ochronę.Jego motywacje są dosyć niejasne .Druga część filmu to już przejmujący obraz dokonującej się zagłady ,której Tono nie jest w stanie się przeciwstawić.Niesamowite jest to,że w filmie nie padają żadne strzały, nie widać trupów a efekt jest niezwykle przejmujący.To zupełnie inny obraz holocaustu niż ten który dotąd znaliśmy.Po części wynika to pewnie z tego,że na Słowacji była inna sytuacja.Z punktu widzenia samej roboty filmowej to zwraca uwagę niezwykła umiejętność oddania nastroju,rosnącego zagrożenia .Niesamowite są czarno -białe zdjęcia ,nerwowa i nieoczywista muzyka.Niezwykłe role stworzyli odtwórcy głównych postaci.W roli p. Rozalii wystąpiła Ida Kamińska !Wielka aktorka polsko-żydowska, założycielka Teatru Żydowskiego w Warszawie.Za tę rolę uzyskała nominację do Oskara.Niezwykły,przejmujący film ukazujący holocaust w inny sposób.

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

Obejrzałem w końcu ostatni film Jarmusha. Od razu powiem, że nie jest to mój ulubiony reżyser, choć jego poprzedni film uważam, za całkiem udany. Tym razem to raczej taka zabawa w kino, coś co lubi i potrafi robić Tarantino. W wykonaniu Jarmusha wychodzi to gorzej, choć sam film, jako całość myślę, że warto obejrzeć. Na uwagę zasługuje na pewno doborowa obsada. Opowieść na pewno byłaby dużo lepsza gdyby reżyser miał pomysł na zakończenie. Ciekawej puenty wyraźnie zabrakło.

Tym razem troszkę lżejsze kino czyli francuski "Un homme presse". To opowieść, którą już nie raz widzieliśmy w kinie. Nie jest oczywiście tak dobry, jak "Le scaphandre et le papillon". Raczej bliżej mu do "Regarding Henry" choć na szczęście nie jest tak zero-jedynkowy jak amerykański film. Fabrice Luchini gra jak zwykle przyzwoicie, ale możliwości wynikające ze scenariusza nie pozwalają mu specjalnie zabłysnąć. Cała fabuła skupiona jest praktycznie wokół jego postaci. Pozostałe role są de facto drugorzędne i raczej przeciętnie zagrane. Obraz można obejrzeć zwłaszcza w takim świątecznym nastroju. Ot - poprawny film, ku pokrzepieniu serc, ale bez zbędnej litości czy moralizatorstwa. Porządne 6/10.

Ostatnie dzieło Romana Polańskiego czyli "Oficer i szpieg ".Film oparty jest na powieści pod tym samym tytułem ale w oryginale nosi inny tytuł,zdecydowanie lepszy."Oskarżam " tak jak słynny artykuł E.Zoli.Fabuła oparta jest na słynnej aferze Dreyfusa,która na przełomie XIX i XX wieku wstrząsnęła Francją .Sprawa polegała na tym,że fałszywie oskarżono o szpiegostwo francuskiego kapitana artylerii A.Dreyfusa.Na podstawie błędnej analizy dowodów pochopnie postawiono zarzut oficerowi,który na dodatek był żydowskiego pochodzenia . Szybki proces z naruszeniem procedur spowodował skazanie Dreyfusa na zesłanie na Diabelską Wyspę .Cały proces i żydowski wątek spowodował nagłośnienie sprawy i uruchomił demony.Włączyły się ugrupowania antysemickie powodując bardzo silną polaryzację opinii publicznej i zaostrzenie podziałów na lewicę i prawicę.Ten podział Francji miał swoje reperkusje na wiele lat.Dzięki interwencji wielu ludzi dobrej woli ( m.in. Zoli ) udało się doprowadzić do rozprawy rewizyjnej i uniewinnienia Dreyfusa.W filmie śledzimy przebieg wydarzeń jakby oczami pułkownika Picquarta szefa wywiadu.Początkowo jest on przekonany o winie oskarżonego i jednocześnie nie kryje swoich uprzedzeń wobec Żydów.Jednak w miarę jak zapoznaje się z dowodami dochodzi do przekonania,że oskarżono niewinnego człowieka i że armia usiłuje sprawę ukryć przed opinią publiczną idąc w zaparte.Pułkownik ryzykując  swoją karierę i nie ulegając  naciskom doprowadza sprawę do wyjaśnienia .W imię uczciwości i poczucia obowiązku staje przeciwko armii i establishmentowi .To tyle jeśli chodzi o kulisy sprawy.A jak tę historię opowiada Polański ?Otóż dość zachowawczo,akademicko jak to się mówi po bożemu .Jak dla mnie brak tu tego za co najbardziej  lubimy tego reżysera .Czyli budowy atmosfery zagrożenia,zaszczucia człowieka przez społeczeństwo .Niby wszystko jest jak trzeba ale brak suspensu .Wiele aspektów tej sprawy jest niestety aktualnych ale film mnie nie poruszył .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

Obejrzałem wczoraj "The Lighthouse" będący nie najgorszym dramatem, choć daleki jestem od zachwytów nad tym filmem. Nie jest to na pewno horror, ale studium dwóch postaci świetnie zagranych przez Dafoe oraz Pattinsona. Ten ostatni nie jest już kojarzony z tragiczną sagą "Zmierzch", ale staje się obok Drivera wybitnym aktorem młodego pokolenia.

Film kręcony jest w technice czarno-białej w formacie 4:3. Zdjęcia są również mocną stroną tego filmu - znakomite operowanie światłem.

Opowieść ma wiele odwołań, nie zawsze w mojej ocenie  trafnych. Do końca nie wiemy co jest prawdą, a co fikcją. Ba! Być może całość jest tylko wyobrażeniem? Na plus - dobrze oddana surowość czy wręcz niedostępność miejsca akcji - samotnej latarni zbudowanej na skalistej wyspie. Miejsce, w którym każdy kolejny dzień to powtarzające się obowiązki, które może odstresować tylko butelka wódki czy masturbacja. Nie do końca przekonuje mi sposób przekształcenia tej codziennej mozolnej rutyny w szaleństwo, które pod koniec dotyka obu bohaterów.

  • 2 tygodnie później...
W dniu 26.11.2019 o 17:09, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

"Irlandczyk " najnowsze dzieło Martina Scorsese obejrzane.A jest to wysiłek niemały bo film trwa 3 godz. i 30 min. ! Choćby z tego powodu to prawdziwa epopeja a może saga.Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat w środowisku włosko- amerykańskich mafiosów ( obejmuje lata 40-70 ).W tym sensie automatycznie rodzą się porównania z pamiętnym "Ojcem Chrzestnym " .I te porównania film Scorsese wytrzymuje ! Główną osią filmu są perypetie trzech głównych bohaterów .Płatnego mordercy ( tytułowy Irlandczyk grany przez R. De Niro ), mafijnego bossa ( Joe Pesci ) i szefa związku zawodowego ( Al Pacino ). Śledzimy ich losy i wzajemne relacje na tle dziejów powojennych USA, dziejów mafii i powiązań tejże mafii z polityką .Jest tu niezwykle prawdziwie pokazany obraz tych czasów ,realiów życia, strojów ,samochodów itp.Ale to w filmach amerykańskich to norma.Film na szczęście zajmuje się czymś więcej.To przejmujący portret psychologiczny gangsterów.Widzimy ich w sytuacjach życia rodzinnego jak i przy tzw. brudnej robocie.A w przypadku głównego bohatera możemy śledzić jego zmagania z poczuciem lojalności wobec organizacji i lojalnością wobec przyjaciela.Ponadto obserwujemy jakie koszty w życiu rodzinnym musi zapłacić główny bohater a prowadzące do jej rozbicia i w efekcie do finałowej samotności.Wszyscy trzej bohaterowie to tak naprawę postacie tragiczne ,tragiczne na miarę tragedii greckiej .I wszyscy ponoszą życiową klęskę.Fakt ten podkreślają fantastyczne role wymienionych przeze mnie aktorów.Rzadko zdarza się w filmie taki genialny tercet aktorski.To coś niebywałego !W filmie Scorsese zastosował ryzykowny ( dla mnie ) pomysł na komputerowe odmłodzenie aktorów w sekwencjach retrospekcyjnych.Początkowo miałem z tym problem lecz z czasem to przestało mi przeszkadzać.Również czas trwania filmu nie okazał się problemem bo to film fascynujący.A finałowa scena w której stary i schorowany,osamotniony De Niro w wózku inwalidzkim w domu starców oczekuje na swój los jest bardzo przejmująca.

Zależy jak na tą klęskę patrzeć. Samotność? Owszem, klęska moralna? Pewnie tak. Ale co z resztą? Czyli całym, pozostałym życiem?

Edytowane przez jello

Samotność i klęska moralna nie wystarczy ? A utrata rodziny to też nic ? Po prostu pustka i przegrane życie .

Godzinę temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Samotność i klęska moralna nie wystarczy ? A utrata rodziny to też nic ? Po prostu pustka i przegrane życie .

Poniósł konsekwencje swojego wyboru drogi życiowej, to jasne, ale... coś za coś. Widocznie były też plusy. 

Edytowane przez jello

Oczywiście .Życie to sztuka wyboru.Tylko,że te plusy z okresu młodości na starość często wyglądają inaczej .

Miałem nie wracać do tematu "Irlandczyka", ale jednak muszę się wtrącić bo trzeba wyprostować co po niektóre wypowiedzi.

Ostatnie końcowe sceny filmu wskazują li wyłącznie starczą niemoc. Schorowanego człowieka, któremu udało się dożyć sędziwych lat, ale któremu organizm zwyczajnie wysiada. Jego przeszłość nie ma tu w ogóle znaczenia.

Jak pisałem - banalne, tandetne zakończenie na poziomie prozy oferowanej przez Harlequin.

Gość Sine Metu

(Konto usunięte)

No niestety ale i moim zdaniem "Irlandczyk" jest po prostu słaby. Może gdyby Scorsese nakręcił go 20 lat wcześniej, to kto wie.

"Hoffa" z Nicholsonem jeżeli chodzi o Hoffę.
"The Iceman" jeżeli chodzi o mafijnego zabójcę.

W dniu 16.01.2020 o 16:31, Sine Metu napisał:

No niestety ale i moim zdaniem "Irlandczyk" jest po prostu słaby.

A czytałeś kiedyś opinię Wojtka, która byłaby negatywna wbrew opinii zacnych recenzentów?

Poza tym przywoływanie tutaj Raczka jako krytyka filmowego??? 

W dniu 15.01.2020 o 19:23, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Powinieneś napisać  "moim zdaniem" .

Zawsze piszę to co myślę, więc zawsze będzie to moja osobista wypowiedź, której nie muszę podkreślać "moim zdaniem".

U Ciebie tak nie jest?

Nie kieruję się opinią żadnych recenzentów ani T.  Raczka .Pisząc swoją relację nie znałem recenzji Raczka .

Ale wróćmy do kina.Właśnie wróciłem z projekcji dokumentu P.Jacksona "I pozostaną młodzi ".To niezwykły film pokazujący obraz I wojny światowej oczami jej uczestników .Jackson posługuje się zapisem filmów dokumentalnych z tego okresu i zdjęciami poddanymi obróbce elektronicznej .Najpierw mamy sceny filmowane ówczesną kamerą 8 mm, czarno-białe ,które stopniowo przechodzą w obraz kolorowy o współczesnym rozmiarze.Wojnę a właściwie życie w okopach poznajemy od strony Brytyjczyków .Obrazowi towarzyszą spoza kadru wypowiedzi uczestników zdarzeń,weteranów .Mówią oni o życiu codziennym na froncie, o straszliwych warunkach życia w okopach, o cierpieniu ,o okrucieństwie .I przede wszystkim o bezsensie tej wojny a właściwie rzezi.Niby to wszystko wiedziałem wcześniej z lektur ale jednak zobaczenie tych zdjęć w formie zremasterowanej i wysłuchanie tych ludzi to co innego .Efekt porażający .

Dzisiaj zaliczyłem niemiecki obraz "Błąd systemu " ,kandydat do Oskara .To historia tzw trudnego wychowawczo dziecka ,które musi zmierzyć się z systemem socjalnym .Główna bohaterka to dziewczynka ok. 8-9 lat .Jej matka została pozbawiona praw rodzicielskich w związku z czym dziewczynka trafia do zakładu wychowawczego gdzie różni terapeuci i wychowawcy próbują sprowadzić ją na tzw. dobrą drogę .Jak się okazuje bohaterka jest przypadkiem wyjątkowo trudnym i nie poddającym się okiełznaniu .Nie można opanować  wybuchów agresji zagrażających jej i otoczeniu .W związku z czym zmienia kolejne zakłady i oddziały psychiatryczne oraz wychowawców .Najdłużej jest z wychowawcą ,który próbuje wychować ją przez kontakt z przyrodą i naturą .Problem w tym ,że z czasem traci on dystans i angażuje się emocjonalnie w terapię   dziewczynki .Tytuł sugeruje,że obraz jest krytyczny w stosunku do systemu wychowawczego ,który w przypadku tej bohaterki zawodzi .Ale nie jest tak do końca .Na szczęście film wymyka się schematyzmowi  i łatwym uogólnieniom .Owszem pokazuje ,że prawdziwej miłości matczynej nie zastąpi żadna rodzina zastępcza ,najlepszy terapeuta czy ośrodek wychowawczy.Niby wszyscy się starają ,angażują się ,nie są obojętni a ponoszą klęskę .Właściwie jedyną negatywną postacią jest matka ,która jest osobą infantylną ,nie radzącą sobie z sobą i życiem .Po prostu nie nadaje się do wychowywania dzieci .Film stawia wiele trudnych a bardzo ważnych pytań .O co tak naprawdę  chodzi w wychowaniu ?Czym jest macierzyństwo ? Co robić gdy matka sobie nie radzi ?Czy zawsze jej obecność jest pożądana ?Jaka rola w takiej sytuacji spoczywa na państwie i społeczeństwie ? Zastanawiająca jest ostatnia scena filmu gdy bohaterka na lotnisku ucieka swoim opiekunom w takt piosenki z musicalu Hair .Czyżby była to ucieczka od społeczeństwa w stylu ideologii dzieci kwiatów z lat 70 ?Film bardzo przejmujący ,zagrany bardzo emocjonalnie .Zwraca uwagę genialna gra dziewczynki odtwarzającej postać głównej bohaterki .

Dawno nie miałem okazji oglądać w kinie filmu robiącego na nie wrażenie. Brakuje mi małych, kameralnych sal z drewnianymi fotelikami-krzesłami, skrzypiąca podłogą pachnącą dębem lub jesionem, terkocącego projektora wyświetlającego, np. "Miasto Zaginionych Dzieci"...

Obejrzałem kolejne wcielenie 'Glorii', opisywane już chwilę temu przez Wojciecha. Też kocham Julianne Moore - nie boi się ciężkich ról, więc po najnowszej Glorii 'przejechała' się Julianne jak walec. Torturo też - jak zwykle świetny i niezastopiąny. To była zdecydowanie najlepsza Gloria, a dlaczego najlepsza? Julianne Moore - dlatego. Coś musi być na rzeczy, że prosiła o tę rolę i w ogóle o ten film. Dalej nie rozumiem fenomenu tej opowieści - niemalże kultowa...??? ?

Parker's Mood

Tym razem obraz "Proxima " Alice Winocour czyli coś z życia astronautów .Główna bohaterka Sara ( Eva Green ) przygotowuje się do lotu w kosmos na roczny pobyt na stacji kosmicznej .Przygotowania mają odbywać się przez kilka miesięcy w Bajkonurze w rosyjskim ośrodku w Kazachstanie a sama misja ma potrwać jak napisałem rok .Problem w tym ,że Sara jest samotną matką wychowującą córkę Stellę .Jest po rozwodzie z niemieckim astrofizykiem i została zakwalifikowana do trzyosobowej ekipy astronautów ( jest jeszcze Rosjanin i Amerykanin ).Akcja filmu rozgrywa się jakby na dwóch płaszczyznach .Jedna to przygotowania Sary do kosmicznej misji .Widzimy jej morderczy trening ,zmaganie się ze swoją słabością i problemami psychiki .Drugi obszar fabuły ( i ważniejszy ) to relacje matki i córki związane z ich rozłąką , z tym ,że przez długi czas nie mogą się widzieć .Komunikują się jedynie telefonicznie .Obserwując jak to rozstanie destrukcyjnie wpływa na obie można sobie zadać pytanie jakie są koszty tego rozstania ? Czy uczestnictwo w misji kosmicznej jest tego warte ? Szczególnie w przypadku matki , kobiety ,której rola w wychowaniu małej dziewczynki jest kluczowa .Targana sprzecznościami pomiędzy obowiązkiem matczynym a profesjonalizmem Sara dopuszcza się nawet złamania podstawowych procedur bezpieczeństwa .

Poza tymi kwestiami w filmie jest sporo ciekawych obserwacji z życia i treningu astronautów w gwiezdnym miasteczku .Np. .problem męskiego szowinizmu ( który ostatecznie okazuje się nie taki straszny ) i realiów samego Bajkonuru  ( postsowieckie blokowiska ) .W sumie skromny ,trochę feministyczny ( ale nie do końca ) film dający sporo do myślenia .Nie tylko o kosmosie .

Wypadałoby coś napisać o filmie "1917 " S. Mendesa .Ale dużo napisać się nie da .Bo niewątpliwie jest to widowisko ,zrobione jednym ujęciem kamery .Rozmach i zdjęcia robią wrażenie ale nie ma scenariusza .Bohaterowie idą a trup ściele się gęsto.Nie ma psychologii ,nie ma człowieka .Cała para poszła w efekt ,w inscenizację.

Dokument " I pozostaną młodzi " zrobił na mnie większe wrażenie .

Bardzo chciałbym wrócić do Pasoliniego ale nigdzie go nie ma .Ostatnio na TVP Kultura co czwartek była retrospektywa Felliniego i bardzo dobrze mi się go dobrze oglądało .No może poza Próbą orkiestry .

Edytowane przez wojciech iwaszczukiewicz

"Nędznicy " czyli francuski film pretendujący do tegorocznego Oskara .Tytuł nieprzypadkowy ponieważ obraz odwołuje się do słynnej powieści V. Hugo.Tyle ,że akcja rozgrywa się współcześnie w Paryżu w dzielnicy afrykańskich imigrantów .To ponure miejsce wypełnione obskurnymi blokowiskami w których gnieżdżą się wielodzietne rodziny czarnych imigrantów .Główni bohaterowie to trzej policjanci patrolujący ten teren .Dwaj z nich to rutyniarze a trzeci to nowy ,którego ci wprowadzają w specyfikę dzielnicy .Śledzimy ich dzień pracy polegający na objeździe ulic ,kontaktach z miejscowym światkiem przestępczym ,zbieraniu informacji .Przy tych czynnościach poznajemy osobowości policjantów i metody działania .Szef to biały ,pewny siebie macho o skłonnościach lekko faszyzujących ,jego zastępca to czarny drągal próbujący znaleźć się pomiędzy białymi i czarnymi .Bo w dzielnicy jak nietrudno zauważyć tli się napięcie na tle rasowym pomiędzy grupami imigrantów o strefy wpływów .I stałym elementem krajobrazu są grupy nastolatków bezcelowo wałęsające się przez cały dzień po ulicach .Napięcie jest tak duże ,że wystarczy niewielka iskra aby doszło do społecznego wybuchu .I do takiego wybuchu dochodzi z bardzo błahego powodu a nasi policjanci znajdują się w jego epicentrum .Ich niezręczna czy może nawet nieprofesjonalna interwencja dolewa przysłowiowej oliwy do ognia .Puszczają wszystkim nerwy i wszelkie hamulce moralne .Młodzi rebelianci zwracają się nie tylko przeciwko strukturom państwa ale i przeciw " własnym ", czarnym kacykom klanowym .W przejmującej finałowej scenie rewolty wszyscy walczą ze wszystkimi a na końcu reżyser stawia znak zapytania nawiązując do problemu stawianego przez Hugo czyli przebaczenia za doznaną krzywdę .Film jest bardzo mocny , filmowany z bliska ,nasycony emocjami .A jego przesłanie pesymistyczne nie pozostawiające złudzeń .Z tej sytuacji nie ma sensownego wyjścia .

A teraz coś z Państwa  Środka .Chiński film " Kłamstewko " jest dobrym przykładem na tezę ,że nawet średni film może przedstawić wiele ciekawych treści .Akcja rozgrywa się we współczesnych Chinach .Z okazji ślubu do domu starszej pani zjeżdża się liczna rodzina .Przyjeżdżają  krewni i kuzyni niewidzący się od lat.To okazja do spotkań i rozmów .Goście to chińska diaspora z USA i Japonii .Ze strzępków rozmów dowiadujemy się, że starsza pani jest ciężko chora a właściwie jej dni są policzone ale sama zainteresowana o tym nie wie  .A w tradycji chińskiej leży nieinformowanie ciężko chorych o ich stanie a wręcz zatajanie tej wiedzy wynikające z troski o ich dobro .Z dalszego przebiegu zdarzeń dowiadujemy się, że cały ten ślub jest tylko wybiegiem ,lipą aby rodzina pod tym pretekstem mogła pożegnać się z babcią .Na tym założeniu opiera się komediowość tego filmu bo pomimo tematyki ostatecznej jest to komedia .Humor jest raz lepszy raz gorszy ale okazuje się ,że nie to jest w tym obrazie najcenniejsze .Najważniejsze są różnice kulturowe ujawniające się przy okazji spotkania i "nocne rozmowy Chińczyków ".Różnice pomiędzy samymi Chińczykami mieszkającymi w Chinach ( różnice pokoleniowe ) i tymi z diaspory .To są kapitalne obserwacje i śmiesznostki dające sporo do myślenia i będące znakiem czasu .Tylko z tego powodu film warto zobaczyć .

Obejrzałem w końcu 6-krotnie nominowany do tegorocznych Oskarów film "Jojo rabbit". Znowu nie jest to komedia, ale dramat z elementami komediowymi. Główną postacią jest niemiecki chłopiec - tytułowy Jojo, dziecinnie zafascynowany faszyzmem, a ściślej postacią Adolfa Hitlera. Ale główną osią fabuły jest ukrywana przez matkę chłopca młodej, nastoletniej żydówki. Ta sytuacja powoduje szereg zdarzeń - konfliktowych, zabawnych. Na plus należy uznać rolę Romana Griffin Davisa w roli Jojo, ale jako całość cały film wypada tylko dobrze. Nie ma w nim nic wyjątkowo, wszystko jest poprawne, ale bez zachwytów. Do obejrzenia na jeden raz - niekoniecznie w sali kinowej. Trick z imaginacyjną postacią Hitlera - już wielokrotnie był w kinie, nieraz lepiej przedstawiony. Mamy też na ekranie urokliwą jak zawsze Scarlet Johanson (grającą matkę Jojo), którą zawsze może oglądać.

W dniu 12.02.2020 o 22:22, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

A teraz coś z Państwa  Środka .Chiński film " Kłamstewko  "jest dobrym przykładem na tezę ,że nawet średni film […] na tym założeniu opiera się komediowość tego filmu […] Różnice pomiędzy samymi Chińczykami mieszkającymi w Chinach ( różnice pokoleniowe ) i tymi z diaspory .To są kapitalne obserwacje i śmiesznostki dające sporo do myślenia i będące znakiem czasu .

Zgodzę się tylko z tym, że film jest niestety tylko średni.

Po pierwsze główną osią filmu są różnego rodzaju kłamstwa, kłamstewka towarzyszące wręcz niemal codzienne bohaterom filmu. Okłamują wszyscy - często by ukryć swoje porażki czy niepowodzenia, czasami w imię wyższej racji czy ogólnie - "starej tradycji".

Obejrzałem cały film i nie znalazłem w nim żadnego elementu komediowego. Film jest pogodny, owszem - ale to wszystko.

Różnice pomiędzy sami Chińczykami są delikatnie zarysowane - głównie w scenie przy kolacji (obiedzie?), ale można to było przedstawić bardziej wyraziście.

 

W dniu 12.02.2020 o 22:22, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Z dalszego przebiegu zdarzeń dowiadujemy się, że cały ten ślub jest tylko wybiegiem ,lipą aby rodzina pod tym pretekstem mogła pożegnać się z babcią

Czy aby na pewno? Z tego co kojarzę, to jedna z postaci coś takiego sugeruje, ale potem nie ma żadnego potwierdzenia, że ślub jest lipą.

Już kiedyś pisałem ,mamy inne poczucie humoru.

Ja oczekiwałem ,że na koniec filmu okaże się ,że starsza pani też oszukiwała rodzinę .Że wiedziała o swojej chorobie i chciała to ukryć przed rodziną . Czyli obie strony okłamywałyby się w tym samym celu . Myślę, że takie zakończenie byłoby ciekawsze .

2 godziny temu, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

że na koniec filmu okaże się ,że starsza pani też oszukiwała rodzinę .Że wiedziała o swojej chorobie i chciała to ukryć przed rodziną . Czyli obie strony okłamywałyby się w tym samym celu . Myślę, że takie zakończenie byłoby ciekawsze .

O tym nie pomyślałem, ale teraz widzę, że dzięki temu film by sporo zyskał...

Obejrzałem w końcu rosyjski "Dylda" (2019) przedstawiający losy dwóch młodych kobiet w powojennym Leningradzie. W tle dziwaczny trójkąt. Film niejako subtelny, nienachalny, ale jednak czegoś zabrakło. Atutem jest, że polityka jest tu praktycznie potraktowana marginalnie.

W dniu 16.10.2019 o 22:15, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

Z czasem dziewczyny odkrywają ( zwłaszcza Masza ) swą kobiecość .Nawiązują kontakty z mężczyznami.I tu dochodzimy do najciekawszego wątku filmu.Do wzajemnych relacji między kobietami.Bowiem rozczarowują się one związkami z napotkanymi mężczyznami i pojawia się wzajemna fascynacja z erotyczną również.

Zgodzę się z cała Twoją recenzją, za wyjątkiem tego. Po pierwsze Masza jest świadoma swojej kobiecości czego dowodem jest przecież choćby scena w samochodzie. Co innego Iya, która rzeczywiście  początkowo wydaje się bezbronną, czy wręcz niewinną osobą, ale z czasem Masza  zaczyna ją w jakiś sposób fascynować. Ich końcowy "związek" jest w mojej ocenie jednostronny, bo niejako Masza nie ma wyboru. Jest to związek przyjacielski by nie napisać platoniczny. Iya erotycznie raczej ją nie pociąga, co potwierdza przecież zainicjowana i nieudana próba kontaktu intymnego. Nie jest to mimo wszystko związek pasożytniczy, bo każda z kobiet potrzebuje drugiej.

W dniu 16.10.2019 o 22:15, wojciech iwaszczukiewicz napisał:

To obraz wojny i jej skutków widziany oczami kobiet.

Tylko obraz jej skutków. Rzecz dzieje się zaraz po wojnie.

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.